Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kochana Maryś! Listy z Afryki. Tom I - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Kochana Maryś! Listy z Afryki. Tom I - ebook

Książka zawiera komplet nigdy wcześniej niepublikowanych listów Kazimierza Nowaka do żony Marii napisanych w okresie od 4 listopada 1931 do 13 stycznia 1933 roku, a obejmujących jego podróż przez Libię, Egipt i Sudan.

Rowerowa wyprawa Kazimierza Nowaka przez Afrykę, którą podróżnik odbył w latach 1931-1936, została na nowo odkryta dla współczesnych dzięki książce Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Zebrane w niej i opracowane przez Łukasza Wierzbickiego reportaże podróżnika od kilkunastu lat fascynują wciąż nowych czytelników, a historia tej niezwykłej w skali świata podróży stała się inspiracją dla wielu inicjatyw upamiętniających postać przedwojennego reportera. Systematycznie, przez wszystkie pięć lat podróży, Nowak prowadził korespondencję ze swoją żoną – Marią. Choć zachowały się tylko listy Kazimierza, to jest to niemal kompletny ich zbiór, liczący 1242 listy. Ich zawartość stanowi nie tylko dobitne potwierdzenie heroizmu, którego wymagała wyprawa, ale daleko wykracza poza samą podróż, a nawet poza Afrykę.

Spis treści

NOTA OD WYDAWCY

WPROWADZENIE DO WYDANIA SIÓDMEGO

PROLOG

CZĘŚĆ PIERWSZA

LIBIA

1. Trypolis, początek afrykańskiej przygody

2. Modlitwa pustyni

3. Pierwszy rower u bram Sahary

4. Miesiąc pustynnej włóczęgi

5. Wesele arabskie

6. Przez ogarnięte wojną pustkowia

7. Wezwanie do komendy strefy

8. Wybrzeżem Cyrenajki

EGIPT

9. Życie Egiptu

10. Gdzie płynie bogactwo trzech światów

11. List znad Nilu

12. Królewska uczta

SUDAN

13. Dwie stolice Sudanu

14. Ku misjom nad Białym i Błękitnym Nilem

15. Legenda

16. Łowy w Sudanie

KONGO BELGIJSKIE, RUANDA-URUNDI

17. Nad złotodajnymi rzekami Konga Belgijskiego

18. Przez ziemie ludożerców

19. Wśród Pigmejów

20. Wspinaczka ku szczytom Ruwenzori

21. U stóp Gór Księżycowych

22. Równik wita włóczęgę

23. Nad jeziorem Kivu

24. Na dworze króla Ruandy

25. Na bawełnianym szlaku

26. Pośród największych miast świata

27. Wielki kryzys w Katandze

28. Krzyż przeciw bagnetom

29. W obliczu błotnej śmierci

30. Obłąkaniec złota

31. Królestwo pustkowia

RODEZJA

32. W tubylczej wiosce w Rodezji

33. W raju czarnego świata

34. Święta Bożego Narodzenia A.D. 1933

35. W złotym mieście bankrutów

ZWIĄZEK POŁUDNIOWEJ AFRYKI

36. W białej Afryce

37. Wśród Burów z Transwalu, weteranów wojny z 1902 roku

38. Noc na Przylądku Igielnym

CZĘŚĆ DRUGA

1. Zima w Kapsztadzie

2. W krainie przez Boga zapomnianej

AFRYKA POŁUDNIOWO-ZACHODNIA

3. Psie powstanie

4. Wyspa polska

5. Nad tajemniczym jeziorem Otjikoto

ANGOLA

6. Pora deszczów w kraju Owambo

7. W okrutnym pierwotnym raju

8. Święta wśród Polonii w Angoli

9. List z dżungli Moxico

10. Nad brzegiem Kassai, u progu nowej przygody

11. Rozbitek Czarnego Lądu

12. Pieszo przez Angolę ku równikowi

KONGO BELGIJSKIE

13. List znad rzeki Kassai

14. Nareszcie prawdziwy król

15. Jeśli pójdę na mięso do kotła...

16. Pustelnica z Krakowa

17. Biały kapitan Czarnego Lądu

18. Łodzią na ślub Kassai z Kongiem

FRANCUSKA AFRYKA RÓWNIKOWA

19. W najczarniejszej Afryce

20. Zero stopni szerokości geograficznej

21. List z puszczy podrównikowej

22. Poczta pod równikiem

23. W czarnym Paryżu

24. W rajskiej krainie garnków

25. Ueli, nowy przyjaciel

26. Karawana

FRANCUSKA AFRYKA ZACHODNIA I ALGIERIA

27. Wyścig ze śmiercią

28. Tylko trupy tu koczują, tylko sępy tu żerują

29. Oaza

30. Pożegnanie

WSPOMNIENIE

INDEKS NAZW GEOGRAFICZNYCH

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65419-38-5
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania

Dziękuję Teresie Szmajdzie – mojej mamie, która włożyła wiele serca w opiekę nad listami Kazimierza Nowaka do żony. Bez jej zaangażowania niniejsza publikacja nie byłaby możliwa.

Dziękuję także Łukaszowi Wierzbickiemu, który zapoznał nas wszystkich z K. Nowakiem i odkrył go dla świata na nowo.

Dziękuję także wszystkim, którzy pomogli mi w pracach nad tą książką, w szczególności Katarzynie Falkowskiej – mojej życiowej partnerce,
a także Robbowi Maciągowi i Piotrowi Tomzie.Przedmowa

Listopad 1931 roku – Kazimierz Nowak wyrusza w podróż przez Afrykę. Na rowerze, samotnie, bez pieniędzy, za to z niezwykłą determinacją, która pozwoli mu dokonać wyczynu bez precedensu. Przemierza na rowerze przestrzeń od leżącego na północy afrykańskiego kontynentu Trypolisu do położonego na jego południowym krańcu Kapsztadu. Następnie zawraca i inną drogą pokonuje znowu całą Afrykę, aby w listopadzie 1936 roku dotrzeć do Algieru.

Urodził się w 1897 roku w Stryju na Podkarpaciu. Brał udział w I wojnie światowej; został ciężko ranny w bitwie pod Kielcami. Po wojnie i demobilizacji osiadł w Poznaniu, gdzie pracował jako urzędnik w Poznańskim Banku Ubezpieczeń. Prawdopodobnie tam poznał swoją przyszłą żonę – Marię Gorcik. Biorą ślub w 1922 roku, wkrótce na świat przychodzą ich dzieci – Elżbieta i Romuald.

W wyniku ogólnokrajowego kryzysu Nowak w 1924 roku traci pracę. Zmuszony jest opuścić Poznań i wraz z rodziną przeprowadza się najpierw do wsi Wagowo, a następnie do Boruszyna. Aby utrzymać rodzinę staje się wędrownym fotografem. W poszukiwaniu klientów udaje się w coraz dalsze podróże, wyjeżdża także za granicę, a jego nieodłącznym środkiem transportu jest rower. Odbywa na nim dwie podróże po Europie. Podczas drugiej, w 1927 roku, ląduje po raz pierwszy w Afryce – we włoskiej Trypolitanii, a swoją podróż nazywa „naokoło świata”. Jednak z braku wystarczających środków dociera jedynie do Algieru i stamtąd wraca do Europy. Podczas tej wyprawy publikuje pierwsze reportaże, a po powrocie do kraju rozpoczyna przygotowania do kolejnej podróży na Czarny Ląd.

Kiedy 4 listopada 1931 roku żegna się z rodziną, nie wie jeszcze, że ponownie zobaczy żonę i dzieci dopiero po pięciu latach.

Niniejszy, pierwszy tom listów wydajemy niemal 80 lat od śmierci Kazimierza Nowaka. Historia jego pięcioletniej podróży przez Afrykę, mimo upływu czasu, wciąż działa na wyobraźnię kolejnych pokoleń Polaków.

Czytelnicy polskiej prasy lat trzydziestych XX wieku śledzili szlak jego afrykańskiej wyprawy niemal na bieżąco, bowiem relacje podróżnika publikowały największe tytuły prasowe. W trakcie jego podróży, czyli w latach 1931–1936, opublikowano kilkaset reportaży, z czego najwięcej ukazało się na łamach „Na Szerokim Świecie”, „Kuriera Poznańskiego”, „Ilustracji Polskiej”, „Przewodnika Katolickiego”, „Kuriera Warszawskiego” i „Światowida”.

Kazimierz Nowak marzył o napisaniu o tej podróży książki. Tego marzenia nie udało mu się jednak zrealizować. Nie zdążył – zmarł 13 października 1937 roku, czyli w niecały rok po powrocie do Polski. Po wojnie taką próbę podjęła jego córka – Elżbieta. Wspólnie z bratem Romualdem przygotowali maszynopis reportaży ojca, który jednak nie znalazł wydawcy. Ostatecznie w 1962 roku Elżbiecie udało się wydać album ze zdjęciami ojca, zatytułowany _Przez Czarny Ląd_, nakładem wydawnictwa Wiedza Powszechna.

Wiele, bo blisko 40 kolejnych lat minęło, zanim postać Kazimierza Nowaka została odkryta na nowo. A stało się to za sprawą Łukasza Wierzbickiego, który zebrał, opracował i ułożył w chronologiczną całość reportaże podróżnika publikowane we wspomnianych czasopismach. Tak powstało pierwsze, jeszcze niekompletne wydanie książki _Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd_. _Listy z podróży afrykańskiej z lat 1931–1936_, które ukazało się w roku 2000 w poznańskiej oficynie Sorus (słowo „listy” w tytule oznacza właśnie reportaże Nowaka, a nie listy do żony). Jednak nie od razu czytelnicy zauważyli tę pozycję. Przez 6 lat udało się sprzedać zaledwie 600 egzemplarzy tej książki i trzeba było kolejnych zdarzeń, które spowodowały zwiększenie zainteresowania wyczynem podróżnika.

Archiwa rodzinne

Rok 2006 okazał się przełomowy – zarówno w historii sukcesu książki _Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd_, jak i dotarcia do listów Kazimierza Nowaka do żony. Wcześniej Łukasz Wierzbicki – redaktor wspomnianej pozycji i tym samym odkrywca Nowaka dla współczesnych – bezskutecznie poszukiwał rodziny podróżnika. W 2006 roku książką żywo zainteresował się Ryszard Kapuściński. W listopadzie przyjechał do Poznania, aby na dworcu głównym PKP w Poznaniu odsłonić tablicę pamiątkową poświęconą Nowakowi, którą ufundował poznański podróżnik Maciej Pastwa. Relacje medialne z tego wydarzenia zaowocowały nawiązaniem z Wydawnictwem Sorus kontaktu przez dalszą rodzinę podróżnika – Gołębiowskich (ze strony Marii) i Kielarów (ze strony matki Kazimierza). Najpierw otrzymaliśmy telefon od zięcia pani Ireny Gołębiowskiej z Sułowa Wielkiego, bratanicy Marii, dla której Kazimierz Nowak był więc wujkiem. Niemal równocześnie napisał do nas z Kanady pan Wojciech Kielar, którego matka – pani Janina Kielar, mieszkała w Sanoku.

Irena Gołębiowska udostępniła nieznane nam wcześniej fotografie Nowaka oraz przekazała adres córki Kazimierza – Elżbiety Nowak-Gliszewskiej. Okazało się, że Elżbieta zmarła w 2001 roku. Ale żył jej mąż – 85-letni wówczas Marian Gliszewski. Co ciekawe, dowiedzieliśmy się, że oboje znali pierwsze wydanie _Rowerem i pieszo…_

W roku 1953 Maria przeprowadziła się z Poznania do mieszkającej w Gdańsku Elżbiety, gdzie w listopadzie 1955 roku, w wieku 61 lat, zmarła. Od tego czasu Gliszewscy przechowywali bogate archiwum ojca i teścia z setkami reportaży, fotografii, z licznymi dokumentami i właśnie z listami Nowaka do żony. Ale to właśnie Maria gromadziła w okresie afrykańskiej podróży Kazimierza nadsyłane przez niego materiały, a po jego śmierci w 1937 roku przechowała w mieszkaniu przy ul. Lodowej w Poznaniu przez okres wojny i po jej zakończeniu, aż do przeprowadzki do Gdańska.

Staraniem Łukasza Wierzbickiego, Macieja Pastwy i naszego wydawnictwa pan Marian Gliszewski najpierw udostępnił materiały do trzeciego, rozszerzonego i wreszcie kompletnego wydania książki _Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd_, które ukazało się w roku 2007, a po kilku latach przekazał całe archiwum Gliszewskich Wydawnictwu Sorus na potrzeby publikacji kolejnych książek o Kazimierzu Nowaku.

Trzecie wydanie _Rowerem i pieszo…_ przygotował i opracował, podobnie jak poprzednie, Łukasz Wierzbicki. Wydanie to ostatecznie wyczerpuje historię podróży Nowaka zawartą w jego reportażach. Jednak wielki zbiór listów podróżnika do żony pozostawał wciąż nieodkryty dla szerszej publiczności.

Dzięki materiałom udostępnionym przez wymienione wyżej rodziny na przełomie lat 2010–2011 z inspiracji i przy udziale Teresy Szmajdy – współwłaścicielki Wydawnictwa Sorus – powstała pierwsza biograficzna książka o naszym bohaterze – _Polska Kazimierza Nowaka. Przewodnik rowerzysty_ autorstwa Jacka Y. Łuczaka, która ukazała się na rynku latem 2011 roku. Wiele informacji (szczególnie biograficznych) zostało zaczerpniętych z listów Nowaka do żony. W tej właśnie książce po raz pierwszy opublikowaliśmy fragmenty wybranych listów. Poza tym bardzo pomocne okazały się materiały udostępnione przez rodzinę Romualda Nowaka – syna Kazimierza. Wśród tych pamiątek szczególne miejsce zajmuje pamiętnik podróżny, towarzyszący Nowakowi w jego wszystkich podróżach od 1925 roku oraz listy Kazimierza do syna.

W latach 2009–2011 listy do Marii posłużyły ponad setce podróżników, którzy brali udział w przedsięwzięciu „Sztafeta Afryka Nowaka”. Ten niecodzienny projekt polegał na powtórzeniu trasy Kazimierza Nowaka przez Afrykę w formie rowerowej sztafety, której uczestnicy zmieniali się co miesiąc, a pałeczkę stanowił specjalnie przygotowany egzemplarz _Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd_ w formacie A5, wypełniony fragmentami tekstu i fotografiami, z wolnymi stronami do wpisów i stempli z odwiedzanych miejsc. Dzięki listom Nowaka do żony uczestnikom udało się wiernie odtworzyć znakomitą część tej trasy i dotrzeć do wielu ważnych miejsc i ludzi, a nawet do żyjących jeszcze osób pamiętających wizytę polskiego podróżnika.

Zdaniem tych, którzy mieli okazję zapoznać się z rękopisami, listy jawią się jako materiał niezwykle interesujący. Przez kilka ostatnich lat otrzymywaliśmy zapytania z różnych stron dotyczące ich publikacji bądź udostępnienia na potrzeby badań. Pomysł na ich wydanie w formie książki od razu wydał nam się oczywisty. Listy wymagały najpierw cyfrowego zarchiwizowania, a następnie przepisania. Jednak formuła ich wydania dojrzewała powoli, czego przyczyny omówimy szerzej w dalszej części niniejszej _Przedmowy_.

„Na Szerokim Świecie”

Dziwne to życzenie Mroza o listy prywatne nasze – wiesz? – napiszę raz list do Ciebie taki, że możesz go posłać nawet do Mroza! Napiszę może przed świętami jeszcze – „list z podróży do żony i dzieci” z opisem podróży i przeżyć, z fotogr. – niech i moja Maryśka wejdzie na widownię, jak we włoskiej gazecie było i jak w Belgji pisali o mojej madame i dziecinach! Może to i ciekawe będzie, ale wtedy napiszę osobno, że list ten przesłać możesz, dobrze?

Jak widać, pomysł opublikowania listów Kazimierza Nowaka do Marii nie jest nowy. Co więcej, Stanisław Mróz – redaktor dwutygodnika „Na Szerokim Świecie”, który zamieścił najwięcej reportaży naszego bohatera – dopiął swego, bo publikacja w końcu doszła do skutku. W kilku numerach tego pisma z 1939 roku, już po śmierci K. Nowaka, wydrukowane zostały obszerne fragmenty listów z okresu od 2 stycznia do 20 czerwca 1932 roku, czyli z niemal całej podróży przez Libię. Trzeba jednak zaznaczyć, że owe fragmenty dotyczyły wyłącznie opisów samej podróży, a wszystkie inne treści zostały pominięte. Na rękopisach listów zauważyć można zaznaczone czerwoną kredką akapity, które znalazły się na szpaltach gazety. Najpewniej wyboru fragmentów do ówczesnej publikacji dokonała osobiście adresatka listów.

Trudno dziwić się Marii, że tak bezwzględnym okazała się cenzorem. Aspekt intymnego charakteru listów jest powodem dość oczywistym. Ale są też inne. Przez całą pięcioletnią korespondencję, niemal w każdym liście, wciąż powraca jeden i ten sam wątek – troski Kazimierza o byt najbliższych pozostawionych w Polsce i ciężar ich życia, któremu pomimo nadludzkich starań nie udaje mu się ulżyć, a przynajmniej nie od razu i nie w takim stopniu, w jakim by sobie tego życzył i pierwotnie zakładał.

Wyjeżdżając do Afryki K. Nowak liczył na to, że już pierwsze reportaże przyniosą szybki dochód jego rodzinie. Nie był nowicjuszem, miał za sobą publikacje prasowe z wcześniejszych wypraw. W roku poprzedzającym wyjazd do Afryki odbył podróż po Polsce, podczas której odwiedził szereg redakcji, które – jak później pisał – „przyrzekły mu pomoc”. Z tych przyrzeczeń, będąc już w Afryce, w gorzkich słowach rozliczał każdą z nich, dając wyraz swojemu rozczarowaniu i bezsilności właśnie w listach do Marii.

Mam znowu coś napisane do gazet, ale za co wysłać? W redakcjach tkwi i tak mojich kilkaset franków, które wydałem na porto, a listy leżą! Ot i Kurjer Pozn. drukuje moje listy z MURZUK na Saharze, a ja już na drugim prawie krańcu Afryki! I jak pisać, do kogo – ani chęci nie ma! Tyle zdjęć ciekawych, tyle manuskryptów tkwi – ja przymieram głodem, a oni drukują potem, płacą jak chcą, coraz mniej – straszne jednak jest życie! Sił coraz mniej i chęć czynu ulata.

Te treści naturalnie również nie nadawały się do publikacji w „Na Szerokim Świecie”.

Listy zawierają wiele innych wątków, których Maria, a może i sam redaktor Mróz, nie zdecydowaliby się upublicznić – wrócimy do nich niebawem.

Statystycznie

Ile ich jest? Odpowiedź nie jest prosta ani oczywista. Liczyć można różnie. Nowak numerował je wszystkie, wystarczyłoby więc odczytać numer ostatniego i dowiemy się, że było ich 218. Archiwum nie jest jednak kompletne: brakuje czterech numerów; posiadamy więc 214 listów. Jednak to także nie jest precyzyjna odpowiedź. Owa numeracja dotyczyła bowiem kolejnych numerów przesyłek z listami, a nie pojedynczych listów z nagłówkiem i datą. Pisał więc list za listem, datując każdy z osobna, a gdy trafiał na pocztę, wkładał je wszystkie w kopertę, opatrując uprzednio kolejnym numerem korespondencji, i taką przesyłkę nazywał właśnie „listem”. Korespondencję wysyłał, w zależności od okoliczności, średnio co osiem dni, a w praktyce przerwy w jej nadawaniu nie trwały dłużej niż dwa do trzech tygodni. Wyjątkowo zdarzała się dłuższa przerwa – około miesiąca. Tak było na przykład podczas etapu Gadames – Ghat przez Pustynię Libijską na początku 1932 roku. Ów list rozpoczynała data 2 stycznia, a wysłany został 3 lutego – przy pierwszej nadarzającej się okazji, czyli po tysiącu kilometrach przebytej drogi i trzydziestu dwóch dniach wędrówki przez bezludną pustynię. W kopercie znajdowało się łącznie czterdzieści osobno datowanych listów napisanych na trzydziestu dziewięciu stronach, na cieniutkich, bibułkowych kartkach, dostosowanych do wymogów przesyłek lotniczych. Kartki złożone na pół włożone były jedna w drugą, tworząc swego rodzaju zeszyt opatrzony numerem „17”.

Przez pięć lat Kazimierz Nowak zapisał 2550 stron, a raczej tyle się zachowało, bo, jak wyżej wspomniałem, brakuje w archiwum czterech listów: nr 9, 23, 24 i 51. O losie pierwszego z nich nie wiemy nic, poza tym, że został wysłany najprawdopodobniej jeszcze z Trypolisu. Dwa kolejne (23 i 24) były napisane w okresie 13–22 kwietnia 1932 roku, czyli podczas podróży przez libijską Cyrenajkę. Zgodnie z przypuszczeniami samego autora zapewne nie przeszły przez cenzurę wojskową ze względu na prowadzone tam wówczas działania wojenne. Z kolei list nr 51 dotyczy okresu między 23 października a 1 listopada 1932 roku, czyli etapu sudańskiej podróży Nowaka pociągiem z Atbary do Chartumu i pierwszych dni pobytu w stolicy tego kraju.

Ile w takim razie jest pojedynczych listów? Przyjmując, że każdy ma oddzielną datę i nagłówek, to jest ich 1242. Kazimierz pisał więc do Marii średnio nieco rzadziej niż codziennie i nieco częściej niż co drugi dzień.

A co z listami Marii? Nowak często odwołuje się do listów żony, podając ich numery. Stąd wiemy, że było ich równie dużo. Wiemy także, że Kazimierz raz na jakiś czas odsyłał Marii paczkę z jej listami, aby ich przypadkiem nie stracić gdzieś w podróży. Niestety, w domu Elżbiety nie zachował się ani jeden i nie znamy ich losu.

Opowieści z listów

Listy Nowaka są bogate w rozmaite wątki i tematy, które z większym bądź mniejszym nasileniem pojawiają się w listach przez wszystkie pięć lat podróży. Spróbujmy choć pokrótce zwrócić uwagę na niektóre.

Rodzina

Postać naszego bohatera nie w każdym wzbudza taki sam entuzjazm. Jego krytycy najczęściej podkreślają fakt, że oto mąż i ojciec pozostawił swoją rodzinę na całe pięć lat bez opieki i trudno taką postawę pochwalać. Mówiąc dosadniej, Nowak zachował się jak egoista! Wyjechał spełniać marzenia, swoje marzenia – kosztem rodziny, która przecież go potrzebowała.

Czy rzeczywiście Nowak był egoistą? Jakie pobudki nim kierowały, że zdecydował się na tak długą rozłąkę?

Zapewne lektura listów nie rozstrzygnie jednoznacznie tej kwestii, a opinie czytelników na ten temat pozostaną mniej lub bardziej rozbieżne. Jednak dzięki tej lekturze dowiemy się, co sam Nowak ma do powiedzenia na ten temat. A pisze o tym całkiem dużo i często:

Pozostaje mi zatem uciec z Konga, ale jak, którędy? Do Polski podróż stąd tysiące złotych kosztuje, rowerem sił nie mam do Was powrócić, a zresztą po co? Czy po to, by znowu po wsiach włóczyć się za pracą, której nie tak lekko znaleźć? O Maryś, uwierz! – bardzo już tęskno i strasznie tak samotnie się tułać, ale nie mam po co wracać do kraju, czeka mię tam jeszcze większa nędza jak ta podróżnicza!

Z treści listów uważny czytelnik może też nieco wywnioskować, co sama Maria o tym sądziła – na ile rozumiała męża i wspierała go w jego przedsięwzięciu, a na ile cierpiała i godziła się z brakiem wyboru.

Wiele myśli i trosk Marii odbija się jak w lustrze w listach jej męża. Dowiadujemy się m.in., jak ciężkie mogło być życie żony nieobecnego męża-podróżnika w takim środowisku jak wieś, gdzieś na skraju Puszczy Noteckiej, w latach trzydziestych XX wieku. Przekonamy się, jak trudno było liczyć na wyrozumiałość nawet przedstawicieli lokalnej elity (np. wielokrotnie wymieniany w listach proboszcz Jerzycki z Boruszyna), a co dopiero sąsiadów i innych spotykanych przez nią ludzi.

Bardzo ciekawym wątkiem są wskazówki Kazimierza dotyczące wychowania dzieci. Nowak doradzał żonie m.in. w takich sprawach, jak wybór szkoły czy podsuwanie dzieciom właściwych lektur. Pisał też osobne listy zarówno do córki (Elżbiety), jak i do syna (zachowały się tylko te do Romualda) i niecierpliwie wyczekiwał odpowiedzi, a gdy te nie nadchodziły, po prostu ponaglał. Prosił także Marię, aby motywowała dzieci do pisania:

Wiesz, co przed chwilą robiłem? Pisałem do naszych dzieci. Te dwa małe świstki papieru taką mi prawdziwą przyjemność zrobiły, że ani uwierzysz może! Czy im pomagasz w redakcji listu? Nie rób tego! Ja nie znam mych dzieci prawie, niech choć w ten sposób zbliżę się do nich, niech choć częściowo poznam ich myśli, z których dowiem się dużo. Niech piszą samodzielnie – bez przepisywania na czysto – niech pytają o to, co ich ciekawi, niech mi opisują swe życie, wszystko niech piszą co myślą, co im serduszko czy rozum podyktuje. A także niech sami czytają najpierw me gryzmoły. To dobrze, gdy się nauczą czytać pisane przez kogoś! A potem przeczytaj im, aby zrozumieli, omów list, objaśnij jeszcze, choć ja staram się pisać tak, aby zrozumieli.

Angażował się w podejmowanie przez Marię tak strategicznych decyzji, jak przeprowadzka do Poznania, ale również w zwyczajne, codzienne sprawy:

Ty piszesz, że zimno w nogi! Jest koc, ten duży, ciepły, chcesz w końcu pisać w dzień, trudno, rozumię! Owiń się kocem od głowy do stóp, a jeszcze chłodno, to hyc do łóżka, a szanuj zdrowie!

Do listów dołączał często upominki dla najbliższych i dowody pamięci. Od czasu do czasu przyklejał do swoich listów kwiaty, ale zdarzały się i dużo „cięższe” przesyłki, jak choćby skrzynia z kamiennymi różami pustyni. Znaleźć można nawet taką osobliwość, jak dwa siwe włosy wyrwane z brody Nowaka, prawdopodobnie w rewanżu za otrzymany od Marii pukiel jej włosów.

Czytelnik listów natrafi na wiele płomiennych opisów uczuć, jakie Kazimierz żywił do swej małżonki, nieodłącznie przepełnionych tęsknotą i żalem, choćby dlatego, że nie może dzielić z Marią żadnej z wielu szczególnych chwil, których doświadcza. Ale podróżnik nie ograniczał się w swych miłosnych wyznaniach li tylko do sfery duchowej. Nie sposób pominąć tych najbardziej intymnych zwierzeń i pragnień, którymi od czasu do czasu mąż dzieli się ze swoją żoną. Jakkolwiek ich obecność jest czymś naturalnym, to jednak tu szczególnie budzi się wątpliwość, czy ktokolwiek poza Marią powinien je czytać.

Tropem przygód

Relacje z najbliższymi, choć dotyczą niemal wszystkich listów, oczywiście nie wyczerpują ich treści. Tropiciele wątków wyprawowych mają szansę na odnalezienie w listach ogromnej ilości informacji. W reportażach Nowak chętnie i barwnie opisuje swoje przygody; dowiadujemy się z nich, jak wychodził z rozmaitych opresji, np. podczas pustynnych burz na Saharze, broniąc się przed wciągającym go bagnem w okolicach jeziora Mweru w południowym Kongu czy na rzece Kasai – ratując się z wywrotki na katarakcie, czy wreszcie cudem wymykając się z paszczy lwa (dosłownie) w południowym Sudanie. Tych przygód było oczywiście więcej, a opisy niektórych wydają się wręcz nieprawdopodobne. Lektura listów może więc okazać się ciekawym narzędziem do weryfikacji różnych faktów, nie tylko w odniesieniu do tych najbardziej nieprawdopodobnych przygód, ale także do przebiegu całej wyprawy. Pamiętajmy, że pisząc do prasy, Nowak zmuszony był do wybierania tylko niektórych wątków swojej podróży; eksponował to, co uznał za najbardziej atrakcyjne dla czytelników, więc siłą rzeczy pewne wydarzenia zostały przez niego pominięte. Z drugiej strony, niektórych opisów przygód w listach zabraknie, bo podróżnikowi nawet żonę zdarza się odsyłać do artykułów, aby nie tracić czasu na opisywanie tych samych przeżyć dwa razy. Niemniej jednak wyszukiwanie i porównywanie opisów różnych historii z reportaży z tymi w listach może być niezwykle interesujące.

Sprzęt

Nieodłącznym atrybutem Nowaka i zarazem symbolem jego podróży przez Afrykę jest rower. Większość trasy podróżnik przejechał bowiem na rowerze i temat ten jest w listach mocno obecny.

Ot, tyle jeszcze napisać mogę, że kierownice roweru lśnią w jasnym, ale zimnym promieniu słońca, a on dumnie stoji, przecież dotychczas żaden jeszcze rower w tych stronach nie był, koła toczą ścieżkami od wieków wydeptanemi przez wielbłądy, a oto na ścieżkach tych widnieje po raz pierwszy ślad roweru…

Pasjonaci rowerów dowiedzą się o różnych detalach technicznych, a także organizacyjnych, np. z jakimi usterkami się borykał, jak radził sobie ze zdobywaniem nowych części, jakie dystanse udawało mu się pokonywać itd.

Poza rowerem podróżnik korzystał z wielu innych sprzętów. Niewątpliwie kluczowym do dokumentowania odwiedzonych miejsc i przeżyć był aparat fotograficzny, a od pewnego momentu dwa aparaty. Miłośników fotografii zapewne zaciekawi, jakim dokładnie sprzętem się posługiwał, jakich materiałów – papierów, klisz i chemikaliów – używał, jak je zdobywał, w jakich warunkach wywoływał negatywy i jak robił odbitki.

Oddzielnym tematem jest broń, której używał od pewnego czasu, i wszystkie związane z tym szczegóły. Wreszcie zaopatrzenie w prowiant, wodę czy transport bagażu. To wszystko wiązało się z koniecznymi wydatkami, a te, jak wiemy, Nowak musiał ograniczać, bo po prostu nie dysponował odpowiednią do potrzeb gotówką. Zwłaszcza w pierwszych dwóch latach podróży pieniędzy nie miał prawie wcale. Honoraria za reportaże służyły utrzymaniu rodziny, więc na bieżące potrzeby Nowak musiał zdobywać środki w inny sposób. Jak więc sobie z tym radził, jak kształtował się jego budżet przez te wszystkie lata, jak i skąd uzyskiwał pomoc – na wszystkie te pytania listy odpowiedzą nader szczegółowo.

Plany

Interesujące będzie także przyjrzenie się, jak ewoluowały plany podróżnicze naszego bohatera. Na pozór oczywiste wydaje się, że Nowak wyruszył w podróż, mając za cel przebycie Afryki z północy na południe i z powrotem. Nic bardziej mylnego! Jego plany zmieniały się na bieżąco pod wpływem rozmaitych okoliczności, i to nie tylko w odniesieniu do poszczególnych krajów Afryki, ale nawet kontynentów:

Chwilowo tylko chcę wiedzieć, jaki szlak jest najlepszy do przebycia, studiuję. Potem z Cufra zamierzam przebić się przez część Egiptu i Sudanu, następnie Eritreja – również kolonja włoska nad Morzem Czerwonem, Eritreja otworzy mi bramy na dalszą drogę, czy to Congo Belg., czy choćby Ameryka Południowa, jedno i drugie korzystne dla mnie, zwłaszcza Congo! Ale teraz żeby choć jakoś dotrzeć do Nilu, i to moja troska największa, od niej zależy dalszy bieg.

Talent pisarski

Ale Kazimierz Nowak to nie tylko wyczyn przebycia Afryki na rowerze. Wielu jego czytelników najbardziej pociąga coś innego – piękno języka, uroda stylu. Aż trudno uwierzyć, że autor nie miał formalnego, pełnego średniego wykształcenia, zakończonego maturą, że był w dużym stopniu samoukiem. Pamiętajmy jednak, że jego teksty, zanim znalazły się na szpaltach gazet, przechodziły najpierw przez redakcje. Czy to znaczy, że je przeredagowywano? Zmieniano? Nowak w listach wielokrotnie złościł się na ingerencje w jego teksty, przy czym zastrzeżenia dotyczyły przede wszystkim okrajania rękopisów. To oczywiście skutkowało uszczupleniem honorariów, ale także zmianą konstrukcji całych artykułów. O zmianach stylistycznych Nowak nie wspomina.

Ot – i z tą prasą, już naprawdę chęć odchodzi. Na szer. św. zjadł kilkadziesiąt stron mej korespondencji, Kurjer Warszawski umieścił ostatnią – pomijając poprzednie, artykuły w Przewodniku okrojone niemożliwie – a piszą, żebym pisał; ot i ten Mróz: pisać dużo, a kilkadziesiąt stron ciekawych zaprawdę wieści połknął – idzie im o sensację za psie grosze, za tyle pieniędzy, że ani pokrywa koszta mego życia przez dni kilka w miesiącu. Skąd mam brać chęć do pracy i jak pisać dobrze – ładnie i ciekawie, jeżeli ani pewności nie mam, czy list dany zwróci koszta przesyłki?

Jakie miał więc pióro nasz bohater? Naturalnie, listy okażą się pomocne w znalezieniu odpowiedzi na to pytanie. Co prawda inaczej pisze się listy prywatne, a inaczej artykuły do gazet, jednak miłośnicy Nowakowego języka literackiego również nie doznają zawodu.

A co sam Nowak myślał o swoim piórze?

„Tygodnik Ilustrowany”, który mi przesłałaś, nie nadaje się na korespondencje moje, tam piszą same „asy”, a ja ani stylu nie mam, no i tylko zachwycam się przyrodą, jak pisze „Świat”.

Powyższa postawa nie wyczerpuje jednak tego tematu, bo potrafił napisać i tak:

Jak widzisz Marysiek, to piszę dużo, bo na miesiąc aż 9 listów wysłałem do redakcji, a każdy najmniej 10 kart gęsto zapisanych, czyli ponad 100 kart, treść bezwarunkowo ciekawsza jak opisy Perkitnego czy tego: „za pół godziny” Maniury.

Poglądy

Co więc myślał o sobie? Jakim człowiekiem był Kazimierz Nowak? Jakie miał horyzonty, co sądził o otaczającym go świecie?

Niewątpliwie pięć lat podróżowania przez Afrykę istotnie wpływało na kształtowanie się jego przekonań społecznych i politycznych, i to nie tylko w odniesieniu do polityki kolonialnej. Bardzo ciekawe w tym kontekście są jego listy z etapu podróży przez Związek Afryki Południowej, których fragment (z Johannesburga) już cytowaliśmy. Z kolei zainteresowanych stosunkiem Nowaka do wiary i Kościoła czeka w listach wiele cennych akapitów na ten temat, zwłaszcza przy okazji jego licznych odwiedzin misji, głównie katolickich, choć nie tylko. Głęboka wiara w Boga, którą deklaruje niemal na każdym kroku, nie hamuje go zupełnie przed krytyką przedstawicieli duchowieństwa i instytucji Kościoła. Dobrą próbką będzie tutaj fragment listu napisanego jeszcze w Rzymie:

Włosi biedni, od nich ani prosić nie mam sumienia, a Polacy tutejsi po prostu podli, bo wcale ani dostać się do nich, zwłaszcza kler. Wiesz Maryś, chwilami miałbym ochotę w twarz im pluć. Tumanią ludzi nauką Chrystusa, a sami trzymają się z dala, pakują w kieszenie grosze nędzarzy wiernych i kpią sobie z przykazań miłości bliźniego i z tych wskazań religii przez nich głoszonej: nagiego przyodziać, głodnego nakarmić etc. Dawniej, gdy Watykan był więzieniem papieża, jeszcze jakoś dla biednych Rzym był przystanią, ale dziś, gdy papież stał się cesarzem, władcą udzielnym – bieda biedocie!

Wprawdzie niby Ojciec św. nawołuje do miłosierdzia, do pomocy, ale to tylko na papierze…

Dylematy wydawcy

Zastanawiając się nad formułą wydania listów, jako wydawcy mieliśmy poważne wątpliwości. Do ostatniej niemal chwili skłanialiśmy się, aby dokonać ich wyboru i tym sposobem wydać książkę, która nie przytłoczy swoją objętością i którą po prostu będzie się dobrze czytać. Publikowanie wszystkich listów uważaliśmy początkowo za niewłaściwe z kilku względów. Oczywistym powodem była ich liczba, ale nie jedynym i nie najważniejszym.

Rola Marii

Czytając listy jeden po drugim, czytelnik z pewnością od razu zderzy się z powtórzeniami, zwłaszcza dotyczącymi wspomnianego już wątku troski autora o byt jego bliskich. Nastrój większości listów jest przejmująco smutny. Opisy trosk i rozczarowań zajmują istotną część całego tekstu. Bywa, że na prawdziwie radosne chwile czeka się w nieskończoność.

Z troski Kazimierza o rodzinę pozostawioną w Polsce wynika kolejny, często powtarzający się wątek. Chodzi o opisy pozostałej korespondencji podróżnika, która warunkowała szansę na utrzymanie rodziny i pomyślny przebieg wyprawy. Składają się na nią zestawienia wysłanych artykułów do gazet, opisy kontaktowania się z różnymi instytucjami, takimi jak urzędy konsularne w sprawach wizowych, urzędy pocztowe, różne firmy będące potencjalnymi sponsorami oraz osoby prywatne. Zestawienia te, a także związane z nimi wytyczne dla żony, nierzadko zajmują całe stronice. Dokumentują jednak wiele aspektów wyprawy. Warto też podkreślić, że właśnie dzięki tym zestawieniom dowiadujemy się, jaka była rzeczywista rola Marii w całym przedsięwzięciu. Kazimierz bowiem obarczał żonę różnymi zadaniami.

Nowakowa monitorowała pojawianie się poszczególnych artykułów męża w różnych tytułach prasowych i w razie zwłoki upominała się o honorarium (to do niej trafiały wszystkie pieniądze z tego tytułu). Poza tym na bieżąco zaopatrywała Kazimierza w materiały fotograficzne – papier i negatywy, a także w chemikalia. Maria pośredniczyła także w przekazywaniu redakcjom znacznej części materiału ilustracyjnego do reportaży męża. Fotografując aparatem małoobrazkowym, Kazimierz nie miał możliwości wykonywania odbitek, ponieważ nie posiadał powiększalnika. Zatem aby zilustrować swoje reportaże, częstokroć przesyłał negatywy żonie, a ta zlecała wykonanie powiększeń w zakładzie fotograficznym Kazimierza Gregera w Poznaniu. Następnie wybrane odbitki wysyłała redakcjom poszczególnych pism. Z kolei wydrukowane w prasie artykuły wycinała i przesyłała mężowi, aby ten mógł rozeznać się, jak sprawy stoją, i jako zachętę do dalszej pracy – jak sam o tym wielokrotnie pisał.

Do istotnych obowiązków Marii należało również pośrednictwo w korespondowaniu z osobami prywatnymi, co także przynosiło dochód rodzinie. Kazimierz chętnie i często wysyłał bowiem pocztówki ze swoimi zdjęciami (wykonanymi metodą stykową z negatywów 10 × 15 cm). Adresatami byli zarówno członkowie rodziny podróżnika, jak i znajomi – bliżsi i dalsi, a także zupełnie obcy ludzie, którzy byli skłonni za takie egzotyczne kartki zapłacić. Będąc już w Afryce, Nowak podpowiadał żonie nazwiska potencjalnych klientów i na tej podstawie Maria zbierała zamówienia na pocztówki i przesyłała mężowi. Ten następnie pisał jej, co komu wysłał, aby dopilnować odbioru zapłaty.

A więc Marysiek Drogi, zawiadom mię, czy nadeszły pieniądze od:

Stanisława Koberówna, Wągrowiec, Pocztowa 9.

zł –1,60 opłata listu plus 6 zł poczt. a 1 zł = zł: 7.60

Ks. prob. Różankiewicz p. Góra – Panienke k. Jarocina zł 1.60 opł. listu plus 2 szt. poczt. a 1 zł = zł: 3.60

Pocztówkami podróżnik spłacał nawet niektóre swoje długi, jak choćby ten u wspomnianego księdza Jerzyckiego – proboszcza boruszyńskiej parafii, którego wątek w innym – bardzo ciekawym – kontekście pojawia się w listach od czasu do czasu.

Nie wolno przy tym zapomnieć, jak ważny dla psychiki Kazimierza był systematyczny kontakt listowny z żoną – bardzo źle znosił dłuższe przerwy w korespondencji:

I nic dla mnie na poczcie od Ciebie! Nic zupełnie, ja chyba oszaleję! Chwilami taka mię chęć bierze wpakować sobie kulę w głowę, aby już raz przestać się męczyć – już naprawdę sił nie mam!

Biorąc to wszystko pod uwagę, wydaje się oczywiste, że rola Marii w sukcesie całej podróży była nie do przecenienia. Była więc reprezentantką męża w Polsce, jego asystentką, księgową i duchowym wsparciem.

Niepoprawny Nowak

Robiłem dziś kilka zdjęć, o ile się udały, zobaczysz i mnie, i mój nowy sprzęt podróżny, to jest karabin, z którego mimo że go mam już 4 dni, ani razu nie strzelałem, tu bowiem oprócz słonia nic nie ma, a strzelać do murzynów to niebezpiecznie, choć uwierz – bez wyrzutów sumienia ubiłbym co dzień kilku.

Co czytelnicy, po lekturze takiego fragmentu, pomyślą o naszym bohaterze, który przecież zwykł być przedstawiany jako obrońca Afrykanów ciemiężonych okrutnym jarzmem kolonialnych rządów? Ktoś złośliwy mógłby wszak wyszukać więcej podobnych sformułowań i przedstawić jako niezaprzeczalny dowód na to, jak wielkim Nowak był rasistą.

I jak temu zaprzeczyć? Aby móc te słowa osadzić we właściwym kontekście znaczeniowym i sytuacyjnym, trzeba najpierw poznać język listów Nowaka i jego opinie wyrażane o różnych osobach czy całych społecznościach, przez które czuł się źle potraktowany albo z którymi nie było mu po drodze:

Nie mam auta ani służby – sam gotuję, a więc traktują mię tak, że krew kipi. A przecież Ci biali, co tu są, kupują sobie auta i zbijają fortunę właśnie potem tych zwierząt w ludzkim ciele.

Jutro ruszam naprzód i święta spędzę na pewno w puszczy, ale tak lepiej. Wolę puszczę jak Francuzów – takie chamy, a mimo swoich dużych kolonji – i dziady.

Ty Maryś ani nie przeczuwasz, jak podli są tutejsi Polacy. Pałają do mnie złością, bo moje listy drukują, a ich odrzucają, no! To przecież nie podróżnicy, ale blagierzy.

A do kogo jeszcze Nowak byłby skłonny strzelać?

Rozbudza się nacjonalizm – ten wymysł szatana, lud – bydło, ciemny bardziej od murzyna, słucha, zapala się, a nie myśli o tem, że wojna to piekło! Że znowu kapitał się obłowi, a pół świata wyginie!

Wiesz? – chwilami mordowałbym wszystkich nacjonalistów, którzy są po największej części płaceni pośrednio czy bezpośrednio nawet przez kapitalistów. Kocham Polskę, kocham język ojczysty i uważam się za obywatela polskiego – jako Polak, ale jako człowiek czuję się być synem całej ziemi, którą Bóg przecież stworzył dla ludzi wszystkich – bez wyjątku na rasę, szczep czy naród.

Zatem nie kolor skóry decydował o dosadnych i niewybrednych sądach. Pamiętajmy jednak, że są to prywatne listy, a nie wypowiedzi publiczne, a ich treść nigdy nie miała zostać upubliczniona. W reportażach Nowaka takich cytatów nie znajdziemy.

Tak czy inaczej, zarówno te kontrowersje, jak i powtarzające się motywy opisane wcześniej skłaniały nas do odejścia od pomysłu publikacji całości materiału. Logicznym rozwiązaniem wydawało się dokonanie wyboru listów. Prób było kilka, w różnym czasie, podejmowanych przez różnych redaktorów. Ale za każdym razem, w którymś momencie pojawiał się ten sam problem – jak dokonać tej selekcji? Jaki przyjąć klucz wyboru? Z czego zrezygnować?

Tematyka korespondencji jest tak różnorodna, że nie sposób porównać wartość poszczególnych wątków i obiektywnie orzec, które są ważne, a które można pominąć. Taki subiektywny wybór byłby zapewne niesatysfakcjonujący dla tych, których postać Nowaka i historia jego podróży pasjonuje.

Uwagi redakcyjne

Przygotowanie do publikacji oryginalnych rękopisów listów niosło ze sobą szereg problemów natury redakcyjnej. Już na wstępie rzuca się w oczy pewna maniera Nowaka w zakresie interpunkcji, czyli stosowanie myślników zamiast przecinków i kropek. Poza tym bardzo często pojawiają się błędy ortograficzne, przy czym należy pamiętać, że w latach trzydziestych XX wieku jednolite i uznawane przez wszystkich zasady ortografii dopiero się rodziły.

Najważniejszą ideą redakcji listów było możliwie jak najwierniejsze zachowanie oryginału. I tak, korekcie poddaliśmy interpunkcję, zamieniając wspomniane myślniki na przecinki, kropki i wielokropki (zamiast trzech kreseczek). Pomimo iż Nowak często tworzył nienaturalnie długie zdania, zdecydowaliśmy się ich nie dzielić, a jedynie stosowaliśmy średnik (zamiast myślnika). Poprawione zostały także ewidentne błędy ortograficzne, niezależnie od tego, jakimi zasadami ortografii kierował się sam autor.

Pozostawiliśmy jednak archaizmy wynikające z ówczesnej wymowy czy odmiany, aby zachować specyficzne, niewspółczesne brzmienie tych wyrazów. I tak, czytelnik przeczyta: _A pisz dużo, o wszystkiem_ zamiast _wszystkim_, analogicznie: _nie trzeba się niczem zrażać_ zamiast _niczym_ czy: _Otoczył mię gwarny tłum_ zamiast: _mnie_.

Niejednokrotnie Nowak wahał się, jakiej pisowni użyć w stosunku do pewnych nazw, pisał raz tak, raz inaczej – nie ingerowaliśmy w to. Pozostawiliśmy więc wszystkie „błędy”, które mogły mieć jakąkolwiek dodatkową wartość dla bliższego poznania autora.

Czy Nowak nam wybaczy?

Na koniec wypada napisać o sprawie bodaj najważniejszej, gdy mowa o publikacji czegoś, co w zamyśle autora absolutnie nie miało ujrzeć światła dziennego. Jednak nie my pierwsi stajemy przed takim dylematem. Co więc nas – wydawców – skłoniło do decyzji o publikacji kompletu prywatnych listów Nowaka?

Intencją współczesnych potomków podróżnika, którzy przekazali lub udostępnili nam listy i inne cenne pamiątki z nim związane, było upowszechnienie jego dorobku i pielęgnacja pamięci o nim. Korespondencja do Marii zawiera ogrom informacji o jego podróży i o nim samym, więc jej publikacja z pewnością spełni tę misję. Ale czy publikując to WSZYSTKO, nie stawiamy na szali dobrego wizerunku Nowaka? Czy fragmenty dotyczące wspomnianych już Murzynów, a także inne, jak choćby Żydów (swoją drogą jest to kolejny, bardzo ciekawy trop), nie zaszkodzą dobremu imieniu naszego bohatera? Być może tak, zwłaszcza gdy wyrwie się je z kontekstu czasowego i kulturowego, a także sytuacyjnego.

Uznaliśmy jednak, że warto zawierzyć mądrości samych czytelników. Nie powinniśmy decydować za nich, co „się nadaje” do publikacji, a co nie, lub co może zostać niewłaściwie zrozumiane czy zinterpretowane. Ponadto wydane w tej formie kompletne listy mogą służyć do badań różnym specjalistom. Chcieliśmy pokazać Nowaka takiego, jakim był naprawdę. Dość było w historii przykładów prób kreacji uznanych postaci właśnie poprzez cenzurowanie lub niszczenie ich korespondencji. Jeżeli możemy pokusić się o ocenę natury ogólnej, to naszym zdaniem słowa, myśli i czyny Kazimierza Nowaka, o których dowiadujemy się z listów, świadczą o nim zdecydowanie pozytywnie. W gruncie rzeczy potwierdzają one wszystko to, czym podróżnik do tej pory zasłynął w społecznej świadomości, a wiele aspektów jego wyczynu czy talentu wręcz pogłębiają. Naturalnie nie chcemy udawać, że był on postacią nieskazitelną czy wolną od przywar. Bo takich, jak wiadomo, nie ma lub za mało o nich wiemy. O Nowaku, dzięki jego listom, wiemy bardzo dużo, ale mamy też głębokie przeświadczenie, że ta wiedza czyni tę postać i historię jego afrykańskiej podróży jeszcze bardziej fascynującą.

O tomie I

Niniejszy tom jest pierwszym z czterech planowanych i obejmuje listy z okresu od 4 listopada 1931 do 13 stycznia 1933 roku.

Najpierw pociągiem z Poznania Kazimierz Nowak udaje się do Rzymu. Po załatwieniu formalności wizowych jedzie – już na rowerze, z całym swoim bagażem na wyprawę – do Neapolu. Tam nabywa bilet na statek do Trypolisu, gdzie ląduje 26 listopada.

Znów wsiada na rower i dociera najpierw do oazy Gadames, a następnie kieruje się wprost na południe. W towarzystwie karawany przemierza 1000-kilometrowy odcinek pustyni i z początkiem lutego 1932 roku osiąga oazę Ghat. Dalej, już zupełnie sam, podróżuje na wschód, szlakiem oaz pustyni Fezzanu. W oazie Maradah, z powodu prowadzonych nieopodal działań wojennych, zostaje zmuszony przez włoskie władze kolonialne do skierowania się na północ i przemieszczania się wzdłuż wybrzeża Morza Śródziemnego. 21 czerwca przekracza granicę z Egiptem, a 7 lipca staje w Kairze. Pomimo podjętej próby nie udaje mu się przekroczyć granicy z Palestyną, kieruje się więc znów na południe i w tym kierunku będzie podążał przez najbliższe dwa lata.

W Egipcie posuwa się wzdłuż Nilu, jego lewym brzegiem. W Luksorze odbiera przesłany z Poznania przez Kazimierza Gregera aparat małoobrazkowy Contax, który ułatwi mu pracę dokumentacyjną w trakcie całej podróży.

W Assuanie wsiada na statek i w ten sposób przekracza granicę z Sudanem. Do stolicy tego kraju dociera wbrew swojej woli pociągiem, a nie rowerem – zmuszony do takiego wyboru przez lokalne władze pod groźbą wydalenia z kraju.

Trasę z Chartumu do stolicy Południowego Sudanu – Juby (czyt. Dżuby)przemierza znowu na pokładzie statku. Po drodze robi 2-tygodniową przerwę i wysiada w Malakal, aby następnie udać się do włoskiej misji katolickiej w Lul. Tam zapoznaje się z ludnością plemienia Szilluków, których barwnie opisuje w reportażach; tam też powstają jedne z najciekawszych zdjęć Nowaka.

Po dotarciu do Juby, w oczekiwaniu na formalności wizowe, udaje się na 10-dniową „wycieczkę”, odwiedzając najpierw położoną na południe od Juby misję w Rejaf i udając się następnie w kierunku południowo-wschodnim do misji Torit. Po drodze doświadcza pierwszych przygód z dziką zwierzyną w roli głównej…

***

Listy Kazimierza Nowaka do żony zawierają wielką liczbę różnych faktów oraz nazwisk rozmaitych osób, z którymi autor się spotykał lub korespondował, a o których niewiele wiemy. Są to pewne tropy, które mogą posłużyć – przy udziale czytelników – do odkrycia nowych, nieznanych dotąd, interesujących faktów dotyczących naszego bohatera lub dotarcia do pamiątek z nim związanych. Do śledzenia tych tropów gorąco zachęcamy i będziemy wdzięczni za podzielenie się tą wiedzą z naszą redakcją.

Dominik Szmajda

Poznań, 24 listopada 2014 roku
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: