Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Koło fortuny - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Koło fortuny - ebook

Wychowana w luksusie Ava traktowała ubogiego Peytona z góry, choć jej się podobał. Raz spędziła z nim szaloną noc. Po latach sytuacja się odwróciła: Ava ledwo wiąże koniec z końcem, Peyton zarabia krocie. Aby jednak wejść do świata elit, musi nabrać ogłady. Prosi Avę, by nauczyła go savoir vivre’u. Ona żąda astronomicznego honorarium...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1885-6
Rozmiar pliku: 744 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Poeta T.S. Eliot miał rację, uważając, że kwiecień to najokrutniejszy miesiąc roku, pomyślała Ava, idąc pospiesznie Michigan Avenue. Wczoraj w Chicago świeciło słońce i temperatura dochodziła do piętnastu stopni, a dziś niebo było zasnute chmurami i zacinał deszcz. Zdjęła z szyi jedwabny szal i okryła nim starannie upięty kok. Szła na spotkanie z potencjalnym klientem, nie mogła zjawić się mokra i potargana.

Wizerunek to podstawa, nauczyła się tego w szkole średniej. Nie tylko kwiecień jest okrutny, okrutne są też nastolatki, zwłaszcza zarozumiałe dziewczyny z bogatych domów, które uczęszczają do prywatnych szkół, noszą najmodniejsze stroje i pomiatają ubogimi stypendystami zaopatrującymi się w dyskontach.

Odsunęła od siebie tę myśl. Od tamtej pory minęło szesnaście lat. Dziś prowadziła własny biznes, butik o nazwie Fantazja, w którym kobiety pragnące wyglądać wyjątkowo mogły wypożyczyć na jeden lub dwa wieczory stroje od znanych projektantów. Nieważne, że butik przynosił niewielki zysk; grunt, że ona wyglądała jak osoba, której się w życiu poszczęściło. Nic dziwnego: była swoją najwierniejszą klientką.

Weszła do restauracji i schowała szal do kieszeni płaszcza. Miała na sobie popielaty żakiet i spodnie od Armaniego oraz bluzkę w kolorze szałwii, który podkreślał jej zielone oczy. W tym momencie zabrzęczała jej komórka. Klient prosił o przesunięcie spotkania na inny dzień. Oczywiście zgodziła się, a skoro była już w restauracji, postanowiła coś zjeść.

Właściciel zaprowadził ją do stolika przy oknie, skąd mogła obserwować przechodniów. Przypominał Avie jej ojca: mieli identyczne oczy, identyczne szpakowate włosy oraz tak samo przycięte wąsy, podejrzewała jednak, że w przeciwieństwie do Jenningsa Brennera Basilio nie siedział za kratkami.

Sięgała po kartę dań, kiedy usłyszała podniesiony głos. Wysoki barczysty mężczyzna o kruczoczarnych włosach złościł się na barmana, który zwrócił mu uwagę, że nie powinien więcej pić.

– Ja chcę… nie, ja żądam whisky! Macallana!

– Myślę, że…

– Nie jesteś od myślenia, jesteś od podawania drinków!

Avie skoczyło ciśnienie. Na studiach pracowała jako kelnerka i często miała do czynienia z pijanymi gośćmi. Na szczęście Basilio ruszył Dennisowi na pomoc. Ten jednak powstrzymał szefa.

– Panie Moss – rzekł do wstawionego gościa. – Może zrobię panu kawy?

Ava zastygła. Dawno temu znała chłopaka o nazwisku Moss, chodzili razem do Emerson Academy. Peyton był rok wyżej, ale… Nie, to nie on. Jej Peyton przysiągł, że po maturze wyjedzie z Chicago na zawsze i dotrzymał słowa. Ava wróciła parę miesięcy po zdobyciu dyplomu z zarządzania. Żadna z napotkanych koleżanek nie wspomniała o Peytonie.

Mężczyzna przy barze odwrócił się. Miał krótsze włosy i ostrzejsze rysy, ale to jednak on! Wszędzie rozpoznałaby tę twarz. Odsunęła krzesło.

– Może ja…

– Nie, panno Brenner. – Basilio zagrodził jej drogę. – Człowiek pod wpływem alkoholu jest nieprzewidywalny, a ten waży ze trzy razy tyle co pani.

– Ale ja go znam. Chodziliśmy razem od szkoły. Byliśmy… przyjaciółmi.

Gdyby Peyton to usłyszał, wybuchnąłby śmiechem. Wszystko można było o nich powiedzieć, nawet to, że byli kochankami, bo faktycznie spędzili z sobą jedną noc, ale nikt by ich nie nazwał przyjaciółmi.

– Przykro mi, panno Brenner, nie mogę pozwolić, żeby…

– Peyton! – zawołała Ava, wymijając Basilia. – Nie wygłupiaj się!

Przeniósł na nią wzrok. O Chryste! Zapomniała, jakie ma piękne oczy, bursztynowe, z gęstymi rzęsami.

– My się skądś znamy – przyznał, choć na jego twarzy malował się wyraz niepewności. – Prawda?

– Uczęszczaliśmy razem…

– Na Uniwersytet Stanforda?

Studiował na Stanfordzie? A to niespodzianka! Była pewna, że dostał stypendium sportowe w jakiejś nieważnej uczelni w Nowej Anglii.

– Nie.

– Więc…

– Do Emersona. Tu w Chicago.

– Chodziłaś do Emersona? – zdziwił się. – Nie pamiętam cię.

Powinna być zadowolona. Też wolałaby wyrzucić z pamięci obraz dziewczyny, jaką była szesnaście lat temu.

Niespodziewanie wyciągnął rękę i ujął Avę za brodę. Przebiegł ją dreszcz, na szczęście Peyton tego nie zauważył. Obrócił jej twarz w prawo i w lewo, opuścił rękę, potrząsnął głową i nagle otworzył szeroko oczy.

– O, ja cię! Ava Brenner!

Westchnęła cicho.

– Tak, to ja.

Utkwił w niej spojrzenie, a ją zalała fala emocji. Różnych, mieszanych. Czuła dumę i speszenie, butę i niepewność, wyrzuty sumienia i wstyd. Psiakość, miała wrażenie, jakby znów była uczennicą.

Widząc, że pijany gość się uspokoił, barman zabrał mu pustą szklankę, a na jej miejscu postawił kubek z kawą. Basilio odetchnął i skinieniem głowy podziękował Avie. Kelner wrócił do swoich zajęć. Ava uznała, że też powinna wrócić do stolika, ale Peyton wpatrywał się w nią tak natarczywie, że nie potrafiła odejść. Naszły ją wspomnienia, niezbyt zresztą miłe.

Uczęszczając do Emersona, prywatnej szkoły dla bogatych, zadzierała nosa. Nosiła stroje znanych projektantów i pomiatała ubogimi stypendystami, którzy robili zakupy na wyprzedażach. Tak było przez pierwsze trzy lata. W wakacje przed ostatnim rokiem szkolnym Brennerowie stracili wszystko. Wtedy sama została jedną z tych ubogich uczennic kupujących w dyskontach i pomiatanych przez innych.

Przyglądali się sobie bez słowa. Czarną czuprynę Peytona znaczyło kilka srebrzystych nitek, dolną część twarzy ocieniał zarost. Czy w szkole średniej już się golił? Ava bezskutecznie próbowała powstrzymać zalew wspomnień. Pamiętała, że zajęcia z wiedzy o świecie trzecie i czwarte klasy miały razem. Ona była w parze z Peytonem. I choć bogate dzieciaki pogardzały ubogimi, a ubogie nienawidziły bogatych, to między nią a Peytonem zawsze iskrzyło.

Któregoś dnia pracowali u niej w domu nad szkolnym projektem, a potem wylądowali w łóżku. Nie, nie zapałali do siebie wielką miłością, ale na pewno połączyło ich coś więcej niż seks. Rano Peyton wyskoczył z prawej strony łóżka, Ava z lewej. Zaczęli wykrzykiwać pod swoim adresem oskarżenia. Żadne nie słuchało drugiego. Byli zgodni co do jednego: że popełnili straszny błąd, o którym nie wolno nikomu pisnąć słowa. Peyton ubrał się i żeby na nikogo się nie natknąć, uciekł przez okno.

W poniedziałek oddali pracę domową i znów stali się wrogami. Do końca roku Ava żyła w strachu, że prawda wyjdzie na jaw. Odetchnęła z ulgą, kiedy po maturze Peyton wyjechał na studia.

Trzy tygodnie później jej życie legło w gruzach, a ona znalazła się na samym dole drabiny społecznej, wśród ludzi, z którymi wcześniej tak okrutnie się obchodziła i którzy, jak się szybko przekonała, nie zasługiwali na tak podłe traktowanie.

– Mam prośbę – zwróciła się do Basilia. – Czy któryś z kelnerów mógłby przyprowadzić spod butiku mój samochód? Odwiozłabym pana Mossa.

Basilio popatrzył na nią, jakby postradała rozum.

– To zajmie góra kwadrans – dodała.

– Ale panno Brenner, pan Moss…

– Nie jest dziś sobą, dlatego chcę mu pomóc.

– Jest pani pewna, że to dobry pomysł?

Nie. Dzisiejszy Peyton był obcym człowiekiem. Wprawdzie dawny też niewiele o sobie mówił, ale wiedziała, że przynajmniej nie wyrządzi jej krzywdy. Coś go dziś musiało wyprowadzić z równowagi, na szczęście na widok znajomej twarzy uspokoił się.

Chciała mu pomóc. Była mu to winna za te lata upokorzeń.

– Kluczyki są w mojej torebce. – Wskazała za siebie na stolik. – A samochód stoi pod butikiem. Niech go ktoś przyprowadzi. Błagam.

– W porządku – odparł Basilio, pokonując wewnętrzny opór. – Poślę Marcusa. Mam tylko nadzieję, że pani wie, co robi.

Tak, ona też miała taką nadzieję.

Po raz pierwszy od dawna Peyton Moss obudził się z koszmarnym kacem. Kiedy otworzył oczy, nie miał pojęcia, gdzie się znajduje, która jest godzina ani co robił, zanim tu trafił.

Leżał nieruchomo na brzuchu, na pościeli, usiłując sobie cokolwiek przypomnieć. Hm, łóżko…

Ale czyje? To go najbardziej intrygowało, bo właścicielka łóżka nie leżała obok.

Uznał, że mieszkanie należy do kobiety. Po pierwsze, pościel zbyt ładnie pachniała, aby sypiał w niej mężczyzna, po drugie tapetę zdobiły różyczki, a po trzecie, z żyrandola zwisały szklane koraliki. Rozejrzał się po pokoju i znalazł kolejny dowód: koronkowe firanki w oknie. Czyli wczoraj poszedł do domu z obcą kobietą. Nic w tym złego, tyle że takie rzeczy robił w młodości, a teraz miał trzydzieści cztery lata. Okej, nie był stary, ale w tym wieku mężczyzna powinien się ustatkować, wiedzieć, co chce osiągnąć. No, trochę się ustatkował i wiedział, czego chce. Właśnie dlatego przyjechał do miasta, do którego przysiągł nie wracać.

Chicago. Ostatni raz był tu, kiedy miał osiemnaście lat. Wyjechał po uroczystym wręczeniu dyplomów. Prosto ze szkoły udał się na dworzec autobusowy, przystając tylko na moment, by wrzucić do śmietnika czapkę i togę. Nawet nie wstąpił do domu, żeby się pożegnać. Zresztą nikogo w domu ani w mieście nie obchodziło, co z nim będzie.

Potarł ręką oczy i westchnął. Dobra, stary, wstajemy. Usiadł na łóżku, opuścił nogi. Marynarka i krawat wisiały na oparciu fotela, buty stały na podłodze. Miał na sobie pogniecioną, zapiętą pod szyję koszulę, spodnie i pasek. Najwyraźniej do niczego nie doszło z właścicielką mieszkania, czyli rano żadne z nich nie powinno czuć się niezręcznie.

Podszedł na palcach do drzwi, skręcił do łazienki i napuścił wody do umywalki. Gdy umył twarz, poczuł się zdecydowanie lepiej. Zerknął w lustro. Wciąż wyglądał jak straszydło.

Otworzył szafkę nad umywalką i ucieszył się na widok płynu do płukania ust. Dzięki Bogu, pozbędzie się tego ohydnego smaku. Znalazł również grzebień; przeczesał włosy, a następnie spróbował wygładzić koszulę.

Kiedy wyszedł z łazienki, w nozdrza uderzył go zapach kawy. Ruszywszy tym śladem, trafił do mikroskopijnej kuchni. Nad kuchenką paliło się światło. Wiszący na ścianie kalendarz z widokami Włoch stanowił jedyną dekorację, za to na drzwiach lodówki było mnóstwo kartek, między innymi zawiadomienie o festiwalu filmów włoskich w Patio Theater, wycięte z pism zdjęcia damskich ubrań oraz przypomnienie o terminie wizyty u ginekologa.

Ekspres do kawy musiał się włączyć sam, bo w mieszkaniu panowała cisza. Peyton spojrzał na zegarek: pięć po piątej. To znaczy, że właścicielka mieszkania zwykle wstaje o tak nieludzkiej porze.

Zrobił dwa kroki i drzwiami z drugiej strony kuchni przeszedł do salonu, który był niewiele większy od sypialni. Przez zaciągnięte zasłony wpadała odrobina światła. Zamierzał włączyć lampę, kiedy nagle dobiegł go dźwięk, jakby westchnienie wydane przez sen. Stanął. Zmrużywszy oczy, zobaczył na kanapie sylwetkę kobiety.

Bywał w różnych dziwnych sytuacjach, tym razem jednak nie wiedział, jak się zachować. Nie miał pojęcia, jak tu trafił ani kim jest właścicielka mieszkania. Może być mężatką. Ba, może być wariatką, która atakuje nożem. W tym momencie jego gospodyni ponownie westchnęła. Nie, tak słodko nie wzdycha żadna wariatka. Poza tym skoro śpi w salonie, a on spędził noc w sypialni, to nie ma czego się obawiać. Chyba nie zrobił nic złego? No okej, wyrzucił ją z łóżka. I upił się do nieprzytomności.

Cholera jasna, co się wczoraj stało? Usiłował sobie przypomnieć. Choć wyjechał z Chicago autobusem, wrócił prywatnym odrzutowcem. Swoim. W młodości klepał biedę, był zwykłym kundlem, natomiast jako trzydziestokilkulatek… Boże, kogo próbuje oszukać? Jako trzydziestokilkulatek wciąż jest kundlem. Dlatego tu wrócił.

W każdym razie pierwsze kroki skierował do hotelu Intercontinental na Michigan Avenue. To akurat doskonale pamiętał, bo Intercontinental był takim miejscem, którego progu dawniej nie odważyłby się przekroczyć, a gdyby spróbował, zostałby natychmiast wyrzucony. Oczywiście wczoraj bez problemu przyjęto jego platynową kartę kredytową.

Pamiętał, jak po wejściu do apartamentu cisnął torbę na łóżko, po czym podszedł do okna i rozsunął zasłony. Spoglądał w dół na Michigan Avenue, na lśniące wieżowce i ekskluzywne domy towarowe, do których jako dzieciak nawet się nie zbliżał. W tej części miasta żyli i pracowali ludzie bogaci. Mimo to przyjeżdżał tu pięć razy w tygodniu przez dziewięć miesięcy w roku, ponieważ tu mieściła się szkoła, do której chodził: Emerson Academy. Pozostałe dwa dni w tygodniu oraz trzy miesiące w roku spędzał na South Side, gdzie mieszkała biedota.

Wczoraj, spoglądając przez okno hotelowe, myślał o tym, jak bardzo życie w bogatej dzielnicy różni się od życia w biednej. Nienawidził Emersona, ale cieszył się, że mógł osiem godzin dziennie przebywać w innym świecie. Wrócił myślami na South Side. Mieszkał z ojcem nad warsztatem, w którym pracował w wolnym czasie, by zarobić na naukę. Czuł smród spalin i smarów, słyszał wycie syren policyjnych, widział krążące po okolicy bandy młodocianych przestępców. Skóra lepiła mu się od sadzy z fabrycznych kominów.

Do Emersona trafił dzięki ponadprzeciętnym ocenom z podstawówki oraz doskonałej grze w hokeja. Boże, jak nienawidził tej szkoły pełnej dzieciaków z bogatych domów. Ale uwielbiał panującą w budynku czystość i porządek, lubił unoszący się w powietrzu zapach wypastowanych podłóg i perfum Calvina Kleina. Podobała mu się cisza podczas lekcji, to, że raz dziennie mógł zjeść pełnowartościowy posiłek, podobało mu się poczucie bezpieczeństwa i brak bójek.

Oczywiście wtedy nie przyznałby się do tego. Na szczęście już jako nastolatek zdawał sobie sprawę, że ze świadectwem ukończenia Emersona będzie miał lepszą szansę dostania się na studia. Dlatego ignorował zadzierające nosa bogate dzieciaki i trzymał się niewielkiej grupki takich jak on stypendystów z biednych domów, którzy chcieli zajść dalej niż rodzice. Stosunek biednych do bogatych był jak jeden do stu. Z tych setek tylko jedna osoba tak naprawdę zalazła mu za skórę i czuł to do dziś.

Ava Brenner, śliczna dziewczyna z dzielnicy Gold Coast, która rządziła wszystkim i wszystkimi. Cały świat obracał się wokół niej i jej przyjaciółek, które wiedziały, że księżniczce nie wolno się narazić. Codziennie widział, jak Ava idzie szkolnym korytarzem, potrząsając ogniście rudymi włosami i patrząc na niego, jakby był śmieciem, który przyczepił się jej do buta. Mimo to pragnął jej do bólu.

Zmarszczył czoło. Przypomniał sobie, że właśnie wczoraj o niej myślał i dlatego zjechał do hotelowego baru. Tak, to też sobie przypomniał. Na pusty żołądek wypił trzy whisky. Zaraz potem poproszono go, aby zechciał opuścić bar. O dziwo, posłuchał. Wyszedł na Michigan Avenue i zaczął szukać innego lokalu, w którym mógłby kontynuować picie. Znalazł. Zdołał nawet przekonać barmana, by nalał mu kolejne dwie szklanki whisky. A potem…

Próbował sobie przypomnieć, co było potem. Jedyne, co pamiętał, to niski seksowny głos, zapach gardenii oraz piękne szmaragdowe oczy.

Ponownie skierował wzrok na nieznajomą. Leżała na boku, zwrócona twarzą w stronę pokoju, z ręką pod policzkiem. Koc, którym się przykryła, zsunął się na podłogę. Peyton uznał, że podniesie go i okryje kobietę. Gdy pochylił się, poczuł lekki zapach… gardenii.

Hm, Ava Brenner pachniała gardenią. Przypomniał sobie noc, kiedy… kiedy musieli dokończyć wspólny projekt do szkoły. Byli sami u niej w domu, w jej pokoju. Rodzice wyjechali z miasta. W pewnym momencie Ava zeszła na dół zrobić kanapki, a on, korzystając z jej nieobecności, zaczął bezwstydnie grzebać w jej rzeczach. Otworzył szafę, zajrzał do kilku szuflad. W jednej trafił na bieliznę. Niewiele się namyślając, ukradł żółte jedwabne figi. Nadal je miał. Kiedy wpychał je do kieszeni, zauważył stojący na toaletce flakonik perfum „Night Gardenia”. Nigdy nie widział gardenii ani jej nie wąchał, ale stąd wiedział, że Ava pachnie tymi kwiatami.

Przykrywając kocem kobietę, odruchowo zerknął na jej twarz. I nagle poczuł ukłucie w sercu. Nie, to niemożliwe! Po prostu tyle ostatnio myślał o Avie, że zaczynał ją wszędzie widzieć. Szansa, że wpadnie na nią po paru godzinach pobytu w Chicago, była znikoma. Miasto liczy dwa i pół miliona mieszkańców. Los nie mógłby mu spłatać tak okrutnego figla.

Ale spłatał. Peyton nie miał wątpliwości. To ona, Ava Brenner. Śliczna i bogata dziewczyna z Gold Coast, która rządziła wszystkim i wszystkimi, wokół której obracał się cały świat. I o której on ciągle śnił w młodości.

Dziewczyna, której nie chciał spotkać nigdy więcej.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: