Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Krajobraz strachu. Jak stres i strach kształtują życie zwierząt - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 marca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Krajobraz strachu. Jak stres i strach kształtują życie zwierząt - ebook

Strach ma wielkie oczy i choć oznacza to, że zazwyczaj wyolbrzymiany grożące niebezpieczeństwo, to w dosłownym znaczeniu kryje się ziarno prawdy. Kiedy się boimy, źrenice ulegają rozszerzeniu. Ma to znaczenie w procesie uczenia się nowych bodźców i poszerzania pola widzenia. Ale to nie jedyna reakcja. Odczuwając strach, doświadczamy całej kaskady procesów.

Strach i stres to nieodłączna para, która towarzyszy wszystkim organizmom od początków istnienia. Dawniej stres pełnił funkcję adaptacyjną – pozwalał lepiej przystosowywać się do zmieniających się warunków środowiska. Czy można trzymać linię ze strachu, a właściwie po to, aby sprawniej uciekać przed drapieżnikiem? Tak postępują na przykład wróble, co może przyczyniać się do ich śmierci z wychłodzenia w okresie zimowym.

Środowisko życia, czego doświadczamy na własnym przykładzie, może być powodem ogromnego stresu. Nie inaczej jest w przypadku zwierząt. Hałas, światło, zanieczyszczenia, to stresory w miastach. Podobnie działa wycinka drzew w lasach: zaburza ciągłość środowiska i zmniejsza ilość pokarmu.

Ta książka pozwoli nam lepiej zrozumieć otaczający nas świat. Wiele zagadkowych zachowań zwierząt stanie się zrozumiałych, a to zaprowadzi nas do ich lepszej ochrony. To ważne dla przyszłości naszej planety.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66671-48-5
Rozmiar pliku: 7,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1 Anatomia strachu

czyli czym są strach i stres

„Każdy strach ma kilka pięter”

Wiesław Myśliwski, Traktat o łuskaniu fasoli

Droga strachu

Strach ma wielkie oczy – i choć to przysłowie oznacza, że zazwyczaj wyolbrzymiamy grożące nam niebezpieczeństwo, to w jego dosłownym znaczeniu kryje się ziarno prawdy. Kiedy się boimy, nasze źrenice ulegają rozszerzeniu. Jest to istotne podczas procesu uczenia się nowych bodźców, poszerzania pola widzenia (głównie peryferyjnego), a także pełni funkcję sygnału ostrzegającego innych członków grupy – dostrzeżenie tego u pobratymca wywołuje alarm w naszym mózgu. Ale to nie jedyna reakcja, jaka pojawia się w zetknięciu z potencjalnym niebezpieczeństwem. Odczuwając strach, doświadczamy całej kaskady procesów natury fizjologicznej i behawioralnej.

Proces rozpoczyna się w centrum mózgu, a dokładnie w niewielkim organie, który ze względu na swój kształt został nazwany ciałem migdałowatym. W odpowiedzi na zagrożenie aktywuje on układ autonomiczny, który wywołuje reakcje odbywające się bez naszej wiedzy i woli. Pierwszą rzeczą, którą robi, jest uwolnienie hormonów stresu takich jak kortyzol, noradrenalina i adrenalina; one wprowadzają organizm w stan najwyżej gotowości. Na skórze pojawia się tak zwana gęsia skórka, dochodzi do przyspieszenia oddechu i pracy serca, zahamowania wydzielania śliny oraz wzrostu stężenia glukozy we krwi. Trawienie zostaje wstrzymane, usta wykrzywiają się w grymasie, brwi unoszą, oskrzela rozszerzają, a zwieracz kurczy. Skrzydełka nosa rozszerzają się, co wraz z przyspieszonym oddechem sprawia, że zwiększa się przepływ powietrza – wszystko po to, by lepiej chłonąć zapachy. Może się to przydać do dokładniejszej oceny kryzysowej sytuacji. Ciało ulega zesztywnieniu i napięciu w oczekiwaniu na zagrożenie – osiąga fizjologiczny stan „uciekaj albo walcz”.

Kiedy ciało zalewa strach, kora mózgowa, czyli centrum racjonalnego rozumowania i osądu, chwilowo traci kontrolę nad podejmowaniem decyzji, wskutek czego umiejętność myślenia i logicznego wnioskowania zostaje gwałtowanie ograniczona. Wielu ludzi w takich momentach doświadcza różnych odczuć – na przykład spowolnienia czasu czy wrażenia, że śnią – czyli tak zwanych zjawisk dysocjacyjnych. W końcu nad czym tu się zastanawiać, gdy ktoś chce cię pożreć lub zranić? Trzeba brać nogi za pas i uciekać gdzie pieprz rośnie! Ci, którzy w takich momentach za dużo myśleli, dawno skończyli w żołądkach tygrysów szablastozębnych. Dlatego w momencie zagrożenia stajemy się bezmyślnymi robotami. Od milionów lat ewolucja promowała zachowania, które wykluczały analizę sytuacji. Ta strategia okazywała się skuteczna i nadal działa, choć dziś niekoniecznie wykorzystujemy ją do uniknięcia stratowania przez mamuta.

Taką drogę aktywacji strachu, przebiegającą bez udziału naszej jaźni, nazywamy podkorową lub niską. Stanowi ona bardzo pierwotny mechanizm obronny uruchamiający natychmiastową reakcję na zagrożenie. Dopiero po pewnym czasie dochodzi do nas głos rozsądku i pojawia się próba analizowania sytuacji kryzysowej. Nie każda aktywacja strachu jest związana z zagrożeniem mogącym powodować realne szkody – w wielu przypadkach pozornym niebezpieczeństwem będzie przesuwający się po chodniku cień, drgająca na wietrze gałąź, przelatujący nisko nad głową nietoperz lub zrywający się z zarośli ptak, a w mieście klakson samochodu lub wystrzał z rury wydechowej. Nasz organizm nie może sobie jednak pozwolić na pomyłkę. Lepiej przestraszyć się dziesięć razy czegoś niegroźnego i stale być przygotowanym na uniknięcie potencjalnego niebezpieczeństwa niż raz dać się podejść i stracić zdrowie lub życie.

Późniejszą drogę aktywowania strachu nazywany korową lub wysoką, a to dlatego, że polega ona na analitycznej ocenie rzeczywistego stanu zagrożenia, konsekwencji oraz słuszności reakcji i podjętych działań. To wówczas pojawiają się przemyślenia – dlaczego wybraliśmy tę drogę ucieczki, a nie inną, która przecież z perspektywy czasu wydaje się lepsza? Jak to się stało, że zaatakowaliśmy w obronie własnej, skoro brzydzimy się przemocą? Skąd pomysł na kryjówkę, z której wystają nam nogi i czubek głowy? Albo dlaczego w obliczu niebezpieczeństwa nie byliśmy w stanie się poruszyć?

Może się wydawać, że zastyganie w bezruchu to ślepa uliczka ewolucji, gdyż sprowadza śmiertelne zagrożenie na organizm. Otóż nic bardziej błędnego. „Zamrożenie” ze strachu (ang. freezing) ma głębokie uzasadnienie praktyczne i jak się okazuje, jest ważną składową reakcji alarmowej, wcześniej opisywanej jako duet „uciekaj albo walcz”, a obecnie przedstawianej częściej jako obronny tercet: „zastyganie, walka, ucieczka”. Znieruchomienie ciała może okazać się niezwykle pomocne w przypadku, gdy jako pierwsi spostrzeżemy przechodzącego obok drapieżnika. Istnieje szansa, że jeszcze nas nie zauważył i w ogóle nie zobaczy, jeśli nie będziemy się ruszać. Takie zachowanie ma sens także wtedy, gdy zastanowimy się, jak daleko jest do potencjalnej kryjówki – kiedy znajdziemy się w dużej odległości od schronienia, a drapieżnik jest sprinterem, prędzej zastygniemy ze strachu. Znajdując się bliżej kryjówki, będziemy bardziej skłonni do niej umknąć, ale najpierw i tak na chwilę zastygniemy w bezruchu.

Polscy badacze z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie wykazali, że znieruchomienie na skutek strachu jest regulowane w dużej mierze przez uwalnianie hormonu stresu (kortykosteronu) do osocza krwi. Na przykładzie szczurów udowodnili, że jeżeli odbywa się to w długich odstępach czasu, hormon ten wpływa na większą mobilność organizmu, a więc szybszą ucieczkę, oraz pomaga w utrzymaniu homeostazy, czyli stałych parametrów środowiska wewnątrz ciała, takich jak temperatura, ciśnienie krwi, pH czy stężenie związków chemicznych. W przypadku częstego uwalniania kortykosteronu, czyli stale powtarzających się stresujących sytuacji, a zatem stanu zwanego chronicznym stresem, zaczynają pojawiać się zaburzenia lękowe, spadek aktywności ruchowej oraz częstsze i dłuższe okresy występowanie reakcji „zamrożenia”. To zaś może zwiększać prawdopodobieństwo zostania upolowanym.

Szkielet strachu

Czy szkielet może uczestniczyć w reakcji na strach? Gdy w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku grupa amerykańskich naukowców opisała nowy rodzaj białka występującego w kościach kurczaków, który nazwano osteokalcyną, nikt nie podejrzewał, że przyczyni się to do lepszego zrozumienia reakcji „uciekaj albo walcz”. Główną rolą tego białka jest uczestniczenie w procesie formowania kości i zębów. Ostatnie badania pokazały, że jego funkcja w organizmie jest znacznie bardziej złożona, aniżeli pierwotnie podejrzewano. Osteokalcyna działa również jak hormon, który kontroluje poziom cukru we krwi oraz spalanie tłuszczu, wpływa na rozwój mózgu u płodu, zapobiega lękowi i depresji oraz sprzyja uczeniu się i zapamiętywaniu, ponadto zwiększa sprawność fizyczną i może ją przywracać w późniejszym wieku. Odgrywa jeszcze jedną ważną rolę – głównego aktora w sztuce pod tytułem „uciekaj albo walcz”.

Okazuje się, że to nie najwięksi celebryci, czyli adrenalina i kortyzol (w przypadku ludzi, a kortykosteron u zwierząt), ale wschodząca gwiazda – osteokalcyna – wprowadza organizm w stan pobudzenia do działania. Nawet jeżeli usunęlibyśmy człowiekowi, psu lub myszy nadnercza – organy, które wydzielają wspomniane hormony – byliby oni dalej zdolni do prawidłowej reakcji na zagrożenie. Jeżeli zaś wstrzyknęlibyśmy im czystą osteokalcynę w momencie, kiedy są całkowicie zrelaksowani, zaczęliby się zachowywać, jakby właśnie stanęli twarzą w twarz ze śmiertelnym zagrożeniem. Taki eksperyment przeprowadziła grupa naukowców pod okiem genetyka Gerarda Karsenty’ego z Uniwersytetu Columbia – oczywiście w czasie swoich badań obserwowali myszy, a nie ludzi. Pozwoliło im to jednak sformułować śmiałą hipotezę zakładającą, że szkielet kręgowców ewoluował częściowo po to, aby unikać niebezpieczeństwa. Powstał nie tylko w celu utrzymywania ciała na lądzie, ale również po to, by stworzyć magazyn specjalnego akceleratora ruchu na wypadek ucieczki przed zagrożeniem.

Ciekawe, ile jeszcze dowiemy się na temat mechanizmów odpowiedzialnych za reakcje zwierząt na strach i stres. Ten przykład w wyraźny sposób pokazuje coś bardzo ważnego: w dzisiejszych czasach wiedza szkolna i akademicka może szybko ulec dewaluacji. Dlatego warto na bieżąco śledzić doniesienia ze świata nauki. Może się okazać, że pozornie niemające nic wspólnego ze stresem kości odgrywają niezwykle interesującą rolę podczas reakcji na zagrożenie. Tym samym decydują one o naszym przetrwaniu – to one niosą nasze nogi w panicznym biegu przed siebie. Dosłownie i w przenośni.

Korzenie strachu

Strach pozwala unikać realnych niebezpieczeństw, ale duża część pierwotnych lęków pozostała głęboko w nas – można by rzec, że są zapisane w kościach – mimo że w dzisiejszym świecie wiele osób nie ma już do czynienia ze źródłami zagrożenia. Całkiem niedawno udowodnił to zespół naukowców związanych z Instytutem Maxa Plancka, Uniwersytetem Wiedeńskim oraz Uniwersytetem w Uppsali. Badacze pokazali czterdziestu ośmiu półrocznym maluchom obrazki pająków i węży oraz obiekty neutralne: kwiaty i ryby. W czasie badań, kiedy dzieci obserwowały obrazki tych pierwszych, ich źrenice ulegały wyraźnemu rozszerzeniu.

Okazuje się, że nasz umysł jest doskonale przystosowany do niezwykle szybkiego identyfikowania i rozpoznawania kształtu tych zwierząt i ich oceny jako potencjalnego zagrożenia. Umiejętności te ewoluowały prawdopodobnie jeszcze w Afryce, zanim pierwsi ludzie opuścili ten kontynent. Co ciekawe, podczas innych badań pokazywano dzieciom zdjęcia nosorożców, niedźwiedzi i innych niebezpiecznych zwierząt, nie wywoływały one jednak podobnych reakcji jak węże i pająki. Fenomen ten wyjaśnia główna autorka badań, Stefanie Hoehl:

Zakładamy, że powodem tej konkretnej reakcji na widok pająków i węży jest współistnienie tych potencjalnie niebezpiecznych zwierząt z ludźmi i ich przodkami przez 40 do 60 milionów lat – a zatem znacznie dłużej niż w przypadku dzisiejszych niebezpiecznych ssaków. Reakcja wywołana przez grupy zwierząt, które przerażają od urodzenia, mogła zostać utrwalona w mózgu przez ewolucyjnie długi czas.

Ofidiofobia (lęk przed wężami) i arachnofobia (lęk przed pająkami) są wdrukowane w nasze geny. Pająków panicznie boi się od 3,5 do 6 procent Europejczyków. Mam to szczęście, że nie należę do tej grupy.

Wielkouch króliczy

Jak dowodzą ostatnio opublikowane badania przeprowadzone na niewielkim torbaczu z Australii, wielkouchu króliczym (Macrotis lagotis), zwierzęta te potrafiły rozpoznawać zapach odchodów swojego naturalnego wroga, dingo (Canis dingo), mimo że od pokoleń nie miały z nim do czynienia. To tak, jakby duch dawno wymarłego wroga ciągle wzbudzał lęk w swoich ofiarach. Właśnie w ten metaforyczny sposób zjawisko tłumaczy hipoteza „duchów drapieżców” (ang. the ghosts of predators past). Badacze twierdzą, że „pamięć” o danym drapieżniku, jego obrazie, zapachu czy zachowaniu jest tym trwalsza, im dłużej ofiara i drapieżnik koegzystowały w przeszłości. W przypadku wielkouchów i dingo było to około trzech tysięcy lat, czyli od momentu, kiedy pierwsi osadnicy zawitali do Australii – a wraz z nimi potomkowie dzisiejszych dingo. Czy ta informacja jest zatem zapisana w genach?

Podobnych argumentów na potwierdzenie tej teorii dostarczają dwa gatunki lemurów z Madagaskaru: sifaka biała (Propithecus verreauxi) i lemur katta (Lemur catta). Zwierzęta te na widok sylwetek trzech największych aktualnie występujących na tej wyspie ptaków drapieżnych – kani czarnej (Milvus migrans parasitus), owadożera madagaskarskiego (Polyboroides radiatus) i myszołowa madagaskarskiego (Buteo brachypterus) – wydają odgłosy alarmowe i wszystkie bez wyjątku rzucają się do ucieczki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nie są one w stanie zagrozić dorosłym lemurom, a tylko sporadycznie polują na ich młode, co udokumentowano zaledwie kilka razy. Wobec tego dlaczego ssaki te zachowują się w tak, wydawałoby się, nieracjonalny sposób? Przecież z ewolucyjnego punktu widzenia ich reakcja wydaje się pozbawiona sensu. Nie dość, że niepotrzebnie tracą energię na ucieczkę, to jeszcze porzucają inne ważne zajęcia, na przykład żerowanie.

Sifaka biała

Lemur katta

Rozwiązaniem zagadki są odkryte na Madagaskarze w 1995 roku szczątki dużego orła z rodzaju Aquila. Jest to ten sam rodzaj, do którego należą gnieżdżące się w Bieszczadach i Tatrach orły przednie (Aquila chrysaetos), które bez większego problemu radzą sobie z młodymi kozicami, a przyuczone przez człowieka – nawet z wilkami. Poza tym na Madagaskarze żył dawniej jeszcze jeden ptak drapieżny specjalizujący się w polowaniach na lemury – wojownik madagaskarski (Stephanoaetus mahery). Niestety od około pięciuset lat jest uznawany za gatunek wymarły. Najprawdopodobniej lemury „pamiętają” swoich dawnych wrogów, mimo że ci już dawno zniknęli z powierzchni Ziemi. Choć od ich ostatniego spotkania oko w oko minęło kilka wieków, duch tych drapieżców jest ciągle żywy wśród niewielkich naczelnych zamieszkujących wyspę. Czyżby znowu za transfer tej wiedzy odpowiadały geny? Wszystko wskazuje na to, że tak. Wraz ze zniknięciem drapieżnika nie kończy się strach przed nim. Białka budujące podwójną helisę DNA nie pozwalają łatwo o nim zapomnieć. Z pokolenia na pokolenie – i tak przez setki, a nawet tysiące lat.

Czy strach przed drapieżnikami jest zapisany w DNA ptaków? Potwierdza to jedna z najpoważniejszych hipotez wyjaśniających, dlaczego zwierzęta pamiętają wymarłe setki, a nawet tysiące lat temu drapieżniki (ang. multipredator hypothesis). Sugeruje ona udział genów i plejotropii w procesie transferu wiedzy. Na czym polega to zjawisko? Jeden gen, czyli podstawowa jednostka dziedziczenia, odpowiada za więcej niż jedną cechę fenotypową danego organizmu (zewnętrzną lub wewnętrzną). Wyobraźmy sobie, że nagle znika krogulec, ptak drapieżny, który chętnie poluje na dymówki – dobrze nam znane, zasiedlające stajnie i obory, ceglastogardłe jaskółki o widlastych ogonach. Załóżmy, że strach przed wskazanym drapieżcą jest warunkowany przez ten sam gen, który wpływa na długość ogona, stanowiącą niezwykle ważną cechę przy wyborze partnera przez samicę tego gatunku. Samice dymówek dalej będą wykorzystywały tę cechę w ocenie samców jako potencjalnych ojców swoich dzieci, utrwalając ją w kolejnych pokoleniach. Wraz z nią będzie przenikać lęk przed krogulcem, mimo że drapieżnik wyginął wiele generacji wcześniej. Pamięć o nim, zapisana w białkach DNA i sprzężona z inną cechą, będzie trwać i czekać na czas, kiedy ponownie da o sobie znać.

Myślę, że każdy ptak ma przynajmniej jednego antagonistę zakodowanego w DNA. W przypadku niewielkich ptaków śpiewających zamieszkujących Europę Środkową w genach mogłyby być zapisane informacje o sylwetkach krogulca i sokoła wędrownego albo głosie sóweczki, czyli gatunków, których dieta składa się niemal wyłącznie z ptaków.

Pewnych dowodów na genetyczne uwarunkowanie strachu przed drapieżnikami dostarczają młode bogatki (Parus major) z Japonii. Mając siedemnaście dni – na dzień przed osiągnięciem wieku, w którym zazwyczaj opuszczają gniazda – zaczynają one odmiennie reagować na zawołania rodziców. Przykucają w dziupli na odgłos alarmowy zapisywany w transkrypcji literowej jako „jar”, wskazujący na zbliżanie się wrony wielkodziobej (Corvus macrorhynchos), lub wyskakują z niej na odgłos „chicka”, czyli dźwięku informującego o ataku węża – połoza japońskiego (Elaphe climacophora). Dlaczego? W przypadku wrony, która ze względu na rozmiary ciała ma problemy z dostaniem się do dziupli, skuteczną strategią jest się nie wychylać. Wąż z łatwością wpełźnie do gniazda, więc w tym wypadku lepiej będzie jak najszybciej je opuścić. Kuzynki bogatek, pochodzące z Ameryki Północnej sikory jasnoskrzydłe (Poecile atricapillus), gdy mają około dwunastu dni, czyli na kilka dni przed wylotem z gniazda, w odpowiedzi na potencjalne niebezpieczeństwo zaczynają syczeć, imitując w ten sposób odgłosy węża lub łasicy. Gdyby odgłos ten sprowadził drapieżnika, zamiast go odstraszyć, etap rozwoju, na którym znajdują się młode (są niemal w pełni rozwinięte), w ostateczności umożliwiłby im ewakuację z gniazda.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: