Lodowy Hotel 3. Lodowe Klucze - ebook
Lodowy Hotel 3. Lodowe Klucze - ebook
Po upojnej nocy spędzonej we czwórkę pora na wycieczkę. Mają spędzić noc w chacie Sami, z dala od hotelu. Rankiem Vanessa i Henrik zapraszają na wypad dwie młode lesbijki. Gdy przybywają na miejsce, czekają na nich Anastasia i jej fiński partner, Panni. Ósemkę czeka upojna noc.
Vanessa Salt to pseudonim. Vanessa czerpie inspiracje do swoich opowieści z licznych podróży, w których gorące, egzotyczne miejsca podsycają jej erotyczne fantazje. Z humorem pisze o namiętności, która może się pojawić, gdy najmniej się jej spodziewasz.
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-26-38648-6 |
Rozmiar pliku: | 296 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Gospodarze przynieśli im na tacy gorące napoje borówkowe.
– To usługa, którą oferujemy wszystkim gościom – ogłosiła Jennifer, zarzucając włosami.
Nie wydawała się zmęczona przygodami zeszłej nocy. Zero worów pod oczami czy zaczerwienionych białek. Henrik nie mógł się na nią napatrzeć. Niebieskie dżinsy były jak przyklejone do jej ud. Suwak kurtki miała do połowy rozpięty. Jak ona to robi, że jest taka przytomna?
– Eee… dzięki – zasyczała Vanessa ze śpiwora.
Gustaf wyglądał na nieco sfatygowanego. Włosy miał w nieładzie, a na twarzy ślady zarostu. Spojrzał na Vanessę i bez słowa podał jej napój. Miał na sobie golf zakrywający szyję. Vanessa najwyraźniej musiała go nieźle poznaczyć. Usiadła wyprostowana.
– Dziękuję, naprawdę! – Głos miała zachrypnięty. Niezręcznym gestem pogładziła Gustafa po twarzy. Przesunął dłonią po włosach, a Vanessa zarumieniła się.
– Nie możemy z wami zostać – stwierdziła Jennifer. – Musimy obsłużyć innych gości. Ale zobaczymy się o piętnastej przed chatą i pójdziemy do sań. Na dziś zapowiadana jest zorza polarna.
Wszyscy się w nią wpatrzyli.
– Co? – spytała trochę niepewnie, umykając wzrokiem.
Vanessa odchrząknęła.
– Na pewno wiesz, co robisz… Ale kogo spotkamy w chacie? – Wpatrzona w Gustafa, zakopała się głębiej w śpiworze.
– To będzie… niesamowite doświadczenie. Ta osoba zarządza chatą, a my zostaliśmy zaproszeni na noc. Zobaczycie… – Jennifer wciąż mówiła do podłogi. Po chwili spojrzała na Henrika. Miała zaczerwienione policzki.
– Zatem do zobaczenia przed hotelem około trzeciej. – Henrik spojrzał na Vanessę. – Zgadza się?
– Oczywiście, H. Na pewno będzie interesująco. – Przesunęła dłonią po jego pobudzonym już fiucie. – Do zobaczenia.
Nazwała go „H.”. Ciekawe, dlaczego. I jak on powinien się do niej zwracać, jeśli będzie chciała mieć ksywkę?
Vanessa delikatnie obchodziła się z dłutem, wygładzając linie szpachlą i niewielką piłą. Miała już dwa bloki lodu, po jednym z każdej strony ciała. Henrik przyglądał się jej. Wiedział doskonale, czego ona chce. Podziwiał Vanessę. Dotąd nie wiedział, że ma talenty rzeźbiarskie. Musi ją kiedyś o to zapytać. Tylko jak?
Sam był zbyt niezdarny, by wykuć coś więcej niż obelisk, w którym wyrzeźbił abstrakcyjne wzory. Podglądał pracę Vanessy i próbował odwzorować płatki rozkwitającego lotosu, a także łuskowatą skórę siedmiogłowej kobry, jednak efekty jego wysiłków okazały się żałosne.
Vanessa skończyła dwie godziny później. Na śniegu stał miniaturowy tron, który był idealną lodową kopią tronu z Wieży Pięciu Lotosów. Węże były starannie i szczegółowo udekorowane. Wyrzeźbiła nawet rozdwojone języki. Obok tronu leżał klucz, którego Anastasia użyła, by otworzyć stare drewniane drzwi. Wszystkie szczegóły były na miejscu – kwiat lotosu, węże wijące się od łodygi ku pąkowi. Lodowy klucz był ze trzy razy większy niż w rzeczywistości i wyglądał bardziej jak laska, którą podarowała im Anastasia. Zważył go w dłoni.
– Jest piękny… – Pogładził go, wspominając Jennifer i lodowe dildo. I Anastasię. – Myślisz…
– Tak. – Vanessa uśmiechnęła się szelmowsko i spojrzała mu w oczy. Znali się już na tyle długo, że rozumieli się bez słów. – Wezmę go ze sobą.
Łazienka zasnuta była parą. Kafelki lśniły kropelkami wody, która spływała po ścianach. Zarówno po lewej, jak i po prawej stronie znajdowały się kabiny. Pod sufitem leniwie wirowały dwa wentylatory, mieszając parę. Pomieszczenie wyglądało jak turecka łaźnia ze starego, czarno-białego filmu.
Vanessa pociągnęła Henrika w odległy koniec pomieszczenia, gdzie znaleźli zaciszny kąt. Nie oni jedni o tym pomyśleli. O kąpieli, gdy nikogo nie ma w pobliżu. Kilka kobiet stało w kabinach. Przyglądały im się, gdy je mijali. Henrik miał na głowie turban z ręcznika, a drugim owinął ciało. Szedł za Vanessą ze spuszczoną głową. Gdy dotarli do kąta, próbowała go osłonić ciałem
Ale przecież ktoś musiał się zorientować?