Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Lost in fire - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 lutego 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lost in fire - ebook

Nicole opuściła Riverside i rozpoczęła nowe życie w niewielkim miasteczku w Anglii, Canterbury.

Dziewczyna z głębokimi bliznami na duszy, skupiła się na nauce i stworzeniu nowej rzeczywistości,

która nie będzie obarczona bólem i żałobą. W rodzinnym mieście w słonecznej Kalifornii pozostawiła rodzinę, przyjaciół i miłość. Łudziła się, że uciekając od ludzi, ucieknie również od własnych uczuć…

Zbliżała się kolejna rocznica śmierci jej brata, a ona już wkrótce miała po raz pierwszy od dnia swojego wyjazdu, zjawić się w Riverside i stanąć twarzą w twarz z Nathanielem. Natomiast brunet od wyjazdu Nicole, pogrążył się jeszcze bardziej w mrocznych i nielegalnych interesach miasta, które odebrało mu już niemal wszystko. Wydawać by się mogło, że dla Nathaniela nie ma ratunku, bo uratować tak zniszczonego człowieka może tylko równie zniszczona dusza…

„Gotowa by wskrzesić przeszłość z popiołów?”

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67200-18-9
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Czasami podejmujemy decyzje, które zmieniają nasze życie. Niekiedy mają one również wpływ na otaczających nas ludzi i tak pozornie nic nieznaczący krok, który podejmujemy, zmienia życie innych osób i nas samych. W taki sposób możemy wzbogacać świat swoim istnieniem, co byłoby wspaniałe, gdyby tylko zawsze było możliwe. W praktyce jednak zbyt często niszczymy świat, życie i całe piękno, które jest dookoła nas. Choćbyśmy chcieli, to nie potrafimy zatrzymać wydarzeń, które sami niejednokrotnie napędzamy.

Często to właśnie my podsycamy rozszalałe płomienie, które wznieciliśmy jednym drobnym i pozornie nic nieznaczącym gestem. Wystarczy jedna chwila, kilkadziesiąt sekund, by wybuchł pożar, który pochłonie wszystko, co stanie mu na drodze. A po nim zostaną tylko zgliszcza i popiół, który rozwiać może zwykły podmuch wiatru lub zmyć ulewny deszcz. I to wystarczy, by nie było śladu po tragedii, która rozegrała się kilka chwil wcześniej. Na żywioły nie mamy wpływu, bez względu na to, jak bardzo chcielibyśmy to zmienić. Pochłoną wszystko, co stanie im na drodze, nie licząc się z konsekwencjami.

I takim żywiołem był on – był ogniem.

I pochłonął mnie bez reszty.

Był moim własnym piekłem i sama do niego zstąpiłam.

Może gdybym miała wpływ na to, kim się stanę, wszystko potoczyłoby się inaczej. Jednak to właśnie on mnie zdefiniował. To on mnie stworzył i ulepił z gliny, jak garncarz swoje twory. Wpasowałam się w jego dłonie i ciało tak, że już nikt nigdy nie mógł stać się ze mną jednością. Nikt poza nim.

Rozpalił mnie i czułam rzeczy, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Ryzykowałam powstanie śmiertelnych oparzeń, zbliżając się do niego, bo nie przypuszczałam, że zapłonę takim samym ogniem jak on. Staliśmy się jednym tym samym żywiołem tylko potężniejszym i bardziej niszczycielskim. Żywiołem nie do zatrzymania, który pozostawił po sobie cały świat w płomieniach.

A najtrudniej było się przyznać przed samą sobą do brutalnej prawdy, która nieodwracalnie mnie zmieniła. Nie żałowałam ofiar ani świata, który pochłonęliśmy bez mrugnięcia okiem. Żałowałam tylko, że straciłam jego. Bo bez niego sama przypominałam ofiarę pożaru, która przeżyła, ale straciła wszystko.

I ostatecznie, stojąc na zgliszczach tego, co po nas zostało, zastanawiałam się każdego dnia i nocy, czy wykorzystaliśmy za dużo szans? Czy zapaliliśmy za dużo zapałek, przemieniając się wzajemnie w pył? Bo runął mur, który razem wznieśliśmy z naszych wspólnych wspomnień, i przez to stały się one tylko ulotnym pyłem.Rozdział 1

NICOLE

Dwa i pół roku wcześniej

Uniwersytet Kent w Canterbury w południowo-wschodniej części Anglii. Stałam przed jego murami, przygotowując się na nadchodzące lata, które zamierzałam spędzić właśnie w tym miejscu. To tu była moja przyszłość i w tym miejscu miałam odrodzić się niczym mityczny Feniks, bo właśnie tego każdy ode mnie oczekiwał.

W ten deszczowy dzień oczami wyobraźni widziałam zbliżającą się zimę, która za kilka tygodni powinna zawitać w ponurej i chłodnej Anglii. Zaśnieżone drogi i niska temperatura to coś nowego dla dziewczyny, która całe swoje życie mieszkała w Kalifornii. Słońce, plaża i upalne dni zostały w mojej przeszłości na rzecz tego. Tego, czyli niewielkiej mieściny pełnej śniegu, ciągłego deszczu i dużego zachmurzenia. To była moja przyszłość.

Studiowanie tutaj to plan, na który musiałam przystać, bo on miał się stać moją ucieczką i szansą. To miejsce miało być moim ratunkiem.

Stałam tu pomimo kłamstw, które wychodziły na wierzch przez ostatni rok mojego życia. Znalazłam się w tym miejscu mimo bolesnych strat, które poniosłam. Straciłam brata, który był moją najbliższą rodziną, a człowiek, który mnie wychowywał okazał się zwyrodnialcem. Chciałam żyć i walczyć, bo Alex już nie mógł tego robić. Chciałam zrobić to za niego i ku jego pamięci, choć nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo moje życie się skomplikuje i wywróci do góry nogami. Miałam tylko nadzieję, że gdy przekroczę próg tego budynku, to przeszłość zostanie za mną. Przeszłość, która ciągle walczyła o to, by być teraźniejszością. To, gdzie się znalazłam, było następstwem wcześniej podjętych decyzji. Wszystko zaczęło się tak naprawdę w momencie, gdy rok temu wsiadłam na pewien motocykl w starym porcie w Hueneme.

– Zabiję cię, Chris – mruknęłam, gdy po raz kolejny ktoś mnie trącił. Spojrzałam wrogo na dziewczynę, która wyminęła mnie i nawet się nie odwróciła, żeby przeprosić. Byłam zmęczona i nie chciałam być w tym miejscu, a w takich sytuacjach włączał mi się tryb marudzenia.

– Nie narzekaj – parsknął i zarzucił rękę na moje spięte ramiona. – Wypijesz, rozluźnisz się trochę i może kogoś zaliczysz.

– Jedyną osobą, która w tym gronie cokolwiek zaliczy, będziesz ty – oznajmiłam, zerkając na blondyna. – I będzie to zgon – dodałam z szyderczym uśmiechem.

Gdy dotarł do niego cały sens mojej wypowiedzi, dostrzegłam powoli malujące się na jego twarzy niezadowolenie.

– Ja dziś nie piję.

– Zawsze tak mówisz – zaśmiała się Lily, chowając telefon do kieszeni spodni.

– Dziś prowadzę! – Uniósł głos, próbując przekonać nas do swojej abstynencji.

Już otwierałam usta, by skomentować słowa przyjaciela, kiedy poczułam lekkie pchnięcie, przez które straciłam równowagę i wpadłam w czyjeś ramiona. Zanim zdołałam się odwrócić i unieść wzrok na mojego wybawcę, zerknęłam na twarze przyjaciół, a ich miny mówiły wszystko. Głos ugrzązł mi w gardle. Gdy poczułam jego dotyk na ciele, przez mój kręgosłup przebiegł dreszcz, który dobrze znałam.

Zaskakujące było to, że bez względu na liczbę upływających dni, tygodni czy miesięcy, nieustannie czułam to samo. Podenerwowanie, zmieszane z ekscytacją, złością i żalem, że po tym wszystkim nie byłam dla niego aż tak ważna. Nie na tyle, by wysilić się chociaż na zwykłą rozmowę lub zwyczajne przepraszam.

– Co ty tu robisz?

Usłyszałam jego głos, jakby stał tuż obok mnie. Oczami wyobraźni zobaczyłam wspomnienia, które zapoczątkowały burzliwą historię i znajomość, pochłaniającą doszczętnie świat, który znałam i zostawiłam za zamkniętymi drzwiami swojej przeszłości. Zrobiłam to, co musiałam, by go uratować i gdybym mogła cofnąć czas, podjęłabym dokładnie takie same decyzje, nie patrząc na cenę, jaką musieliśmy zapłacić.***

Teraźniejszość

Zaspana spojrzałam na zegarek, który od kilkudziesięciu miesięcy stał nieustannie na tym samym stoliku. Wszystko miało swoje wyznaczone miejsce, tylko nie ja. Czułam się jak niepotrzebny element dekoracji, jak coś, co całkowicie tutaj nie pasowało. I nie chodziło mi tylko o ten pokój czy akademik. Chodziło o to miasto, kraj i ludzi.

Nie wpasowałam się do tego miejsca, bo nieustannie porównywałam wszystko, co mnie otaczało, do tego, co miałam kiedyś. Jednak pomimo nieustannego odwracania się za siebie, zapominałam, że ja też już nie byłam tą Nicole, co kiedyś. Tamta Nicole umarła. Umarła i jej prochy zostały w Riverside. Jej wspomnienia i dawne życie. Wszystko zostało tam i teraz czułam się jak puste naczynie gliniane.

W chwili wyjazdu stałam się białą kartką, którą mogłam zapisać nowymi wspomnieniami, historią i uczuciami. Mogłam, ale tego nie zrobiłam, tak więc zostałam wybrakowana, bez emocji i nowych wspomnień. Teraz przypominałam porcelanową laleczkę. Piękną na zewnątrz, ale pustą w środku.

– Nicki, wstaniesz dzisiaj? – usłyszałam damski głos, który zlał się z cichym trzaskiem drewnianych drzwi.

– Wiesz, że nie lubię, jak tak do mnie mówisz – burknęłam, nakrywając się szczelniej kołdrą.

Ciche westchnienie opuściło usta dziewczyny, a po chwili dołączył do tego dźwięk skrzypiących sprężyn w materacu sąsiedniego łóżka. Zacisnęłam powieki, licząc w myślach do dziesięciu, z nadzieją, że szatynka odpuści i pozwoli mi ponownie zasnąć.

– Nie rozumiem tego, ale postaram się pamiętać.

– Już to mówiłaś – mruknęłam z niezadowoleniem. – Słyszę to średnio pięć razy w miesiącu.

– Trevor o ciebie pytał.

Najwidoczniej postanowiła zmienić temat i wybrała najgorszy z możliwych.

– Ma mój numer i nie rozumiem w jakim celu wypytuje o mnie innych ludzi – warknęłam, nie kryjąc narastającej we mnie irytacji na chłopaka, który był…

No właśnie, kim był dla mnie Trevor? Kolegą? Znajomym, który chciał być kimś więcej? Możliwe, ale czy ja tego chciałam?

– Zależy mu – oznajmiła po chwili ciszy z wyczuwalną litością w głosie. – Nigdy nie byłaś zakochana? – prychnęła z lekkim rozbawieniem, jakby bawiła ją wizja, w której zależałoby mi na kimkolwiek tak zupełnie bezwarunkowo i szczerze.

Skąd mogła wiedzieć, że już kiedyś czułam coś, co niemal zniszczyło mnie i jego. Skąd miała wiedzieć, że gdy usłyszałam zadane przez nią pytanie, spięłam każdy fragment ciała, serce zaczęło bić w nierównym tempie, a oddech stał się płytki.

Czy byłam kiedyś zakochana?

Nie.

Ja kochałam.

Kochałam tak intensywnie i mocno, że byłam gotowa wskoczyć w rozszalałe płomienie i spłonąć, byle dać mu szansę na odkupienie jego strawionej grzechami duszy. Byłam gotowa poświęcić wszystko i wszystkich, byle tylko on był bezpieczny, chociaż z perspektywy czasu wiedziałam, że miłość nie powinna taka być. Przynajmniej nie miłość, która była powszechnie akceptowalna przez społeczeństwo, ale my również, podobnie jak nasze uczucie, byliśmy nie do zaakceptowania. To było coś, co wychodziło poza normy i granice. Dla nas one nie istniały i chyba dlatego po pewnym czasie słowo my również przestało istnieć.

– Nie – skłamałam, podrywając się energicznie z łóżka.

– No to go nie zrozumiesz. – Wzruszyła ramionami i spuściła wzrok na książkę, którą trzymała na kolanach.

Nie skomentowałam słów swojej współlokatorki, tylko podeszłam do szafy i wyjęłam z niej czarny golf i tego samego koloru spodnie. Wolną ręką chwyciłam z komody kosmetyczkę i ruszyłam nieśpiesznym krokiem w stronę drzwi, nie spoglądając nawet na dziewczynę. Położyłam bladą i zimną dłoń na metalowej klamce, a gdy otworzyłam drewnianą płytę na szerokość, opuściłam pokój.

Wymijając innych studentów na korytarzu w akademiku, poszłam do damskiej łazienki, zamierzając wziąć szybki prysznic. Chciałam zmyć z siebie bolesne wspomnienia, które powracały i zalewały całe moje ciało i umysł każdej nocy. Dlatego tak bardzo bałam się zasnąć. Dlatego każdego wieczoru tak bardzo walczyłam ze snem, bo gdy spałam, nie miałam kontroli nad myślami i pragnieniami, a one od tylu lat się nie zmieniły. Jedynym czego pragnęłam, a nie mogłam mieć, był tylko on.

Dlatego każdego poranka, moje myśli tak łatwo uciekały do wspomnień i uczuć, które utworzyliśmy razem. Rano byłam zawsze najbardziej podatna na zranienia i nostalgiczne wspomnienia, które wyniszczały moją pokiereszowaną duszę. Duszę, której przecież tak naprawdę już nie miałam. Nie miałam jej tak samo jak serca, bo to wszystko straciłam razem z nim. Straciłam wszystko w chwili, kiedy straciłam jego.

Wytarłam ręcznikiem mokre ciało, a następnie ubrałam się w przygotowane rzeczy, by po chwili stanąć i tępo wpatrywać się w swoje blade lustrzane odbicie. Czy się zmieniłam? Owszem. Musiałam się zmienić. W końcu od chwili mojego wyjazdu z Riverside, od mojego pożegnania i ostatniej rozmowy z Nathanielem minęły prawie trzy lata.

Dokładnie dwa i pół roku tęsknoty, cierpienia i wychłodzenia. I nie chodziło o temperaturę, jaka panowała w tym przeklętym mieście. Chodziło o mnie i o to, jaką osobą się stałam. Byłam oziębła i pusta, ale mój wygląd również uległ zmianie. Kilka tygodni przed ukończeniem pierwszego roku, ścięłam włosy i sięgały mi teraz do ramion, choć nadal były czarne. Moje ciało zmieniło kształty na bardziej kobiece, choć nigdy też nie mogłam narzekać na małe biodra czy biust. Po prostu dojrzałam, ale przecież powinnam.

Prawda?

Nie miałam już osiemnastu lat. Nie byłam zagubioną nastolatką, która świadomie pchała się w paszczę lwa, bo wydarzenia tamtych dni nadal wypalały na mnie swoje piętna.

Przeczesałam szczotką wilgotne włosy i pochowałam wszystkie kosmetyki, spoglądając jeszcze raz na swoje odbicie. Makijaż skończony, włosy doprowadzone do względnego porządku, a strój był starannie dopasowany, nienaganny i zupełnie do mnie nie podobny. A raczej do dawnej Nicole, której przecież już nie było.

Po kilku minutach byłam w swoim pokoju i ponownie stałam na wprost współlokatorki, która usilnie starała się mnie namówić na jutrzejszą imprezę u jej koleżanki. Przewróciłam oczami, słysząc kolejny bezsensowny argument, który całkowicie do mnie nie przemawiał.

– Powinnaś w końcu zaszaleć – jęknęła, machając mi przed oczami czerwoną sukienką, którą zdjęła z wieszaka. – Nie możesz wiecznie wszystkiego kontrolować.

Przewróciłam oczami, postanawiając nie komentować jej słów. Doskonale wiedziałam, że nie było realnych szans, abym zmieniła zdanie. Pamiętałam, jak skończyło się to ostatnim razem, gdy utraciłam kontrolę.

Patrzyłam mętnym i nieobecnym wzrokiem na szklankę alkoholu, którą trzymałam w dłoni. Nie wiedziałam, ile już wypiłam i nie chciałam o tym myśleć. Nie chciałam rozpamiętywać jego dłoni, które wędrowały po moim ciele. Nie chciałam pamiętać smaku jego ust i tego przeklętego wesołego miasteczka, które stało się moją klątwą nawet tutaj.

Kiedy wyszłam z nowymi znajomymi na miasto, nie przypuszczałam, że pójdziemy do wesołego miasteczka. Nie przypuszczałam również, że gdy stanę przed diabelskim młynem, zapomnę, jak się oddycha, a po moich policzkach spłyną łzy, których nie będę w stanie powstrzymać. Nie wiedziałam nawet, jak i kiedy przekroczyłam próg klubu, w którym postanowiłam spędzić kolejne godziny piątkowego wieczoru.

Odstawiłam opróżnioną szklankę na blat baru i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę parkietu. Nie obchodzili mnie inni ludzie, którzy być może z politowaniem spoglądali tamtej nocy w moją stronę. Nie obchodziło mnie, co się ze mną stanie i czy tej nocy wrócę do akademika. Chciałam zapomnieć o nim, o nas i o przeszłości.

Poruszyłam zmysłowo biodrami, kołysząc nimi w rytm klubowej muzyki i przesunęłam dłońmi po swoim ciele. Nie interesowało mnie to, jak wyglądałam z boku, bo w mojej głowie był tylko Nathaniel. Nagle poczułam obce dłonie na swoich biodrach, które po chwili przyciągnęły mnie do napiętego męskiego torsu. Czułam ciepły oddech, który owiewał moją szyję i przymknęłam oczy. Tańczyłam, nie przejmując się nieznajomym, którego ręce coraz śmielej wędrowały po moim ciele. Nie wiedziałam nawet, jak wyglądał, kim był i ile miał lat. To nie miało dla mnie żadnego znaczenia, bo on nie był ważny.

Po kilku minutach poczułam wilgotne pocałunki na szyi, jego palce wbijające się w moje biodra i przyśpieszone bicie serca, które wyczuwałam na swoich plecach przez przyciśniętą klatkę piersiową mężczyzny. Powoli i od niechcenia zdecydowałam się odwrócić przodem do nieznajomego. Zlustrowałam jego sylwetkę, przyglądając się przez chwilę przystojnym rysom twarzy, po czym zarzuciłam ręce na jego kark. Nie rozmawialiśmy, żadne z nas tego nie potrzebowało, bo chyba oboje przyszliśmy tu w tym samym celu, a może tylko mi się tak wydawało. Możliwe, że alkohol zaburzył mój osąd, bo ja chciałam tylko zapomnieć.

Nieznajomy uśmiechnął się z uznaniem, jakby oceniał jakość nowo zdobytego towaru i pochylił się nieznacznie w moim kierunku, szeptając na ucho kilka słów, których mogłam się spodziewać. I nie wiedziałam, co mnie popchnęło do podjęcia takiej, a nie innej decyzji, ale gdy skinęłam twierdząco głową, chwycił mnie za dłoń, kierując w stronę wyjścia z lokalu.

Wyszliśmy na zewnątrz, a chłodny wiatr owiał moją twarz i to były sekundy, w których dotarło do mnie, co chciałam zrobić. Przez chwilę miałam wrażenie, że odzyskałam kontrolę i trzeźwość umysłu, ale gdy uniosłam wzrok na rozgwieżdżone ciemnogranatowe niebo, znowu znalazłam się w Kalifornii, razem z nim. Zacisnęłam powieki, czując mocno bijące serce w swojej klatce piersiowej, po czym gwałtownie odwróciłam się do nieznajomego i bez zbędnych słów, moje wargi wylądowały na jego ustach.

Pocałunek stawał się brutalny, ale nie było w nim namiętności, bo to nie był Nathaniel. Dłonie mężczyzny zsunęły się z bioder na pośladki, a gdy zacisnął na nich swoje palce, przypomniałam sobie, jak robił to brunet chwilę przed tym, jak unosił mnie w swoich silnych ramionach, przypierając do ściany baru, klubu czy jego mieszkania.

Mieliśmy zbyt wiele wspomnień i zbyt wiele niedokończonych spraw, bym mogła ruszyć dalej.

Nie mogłam oddać się przypadkowemu facetowi z klubu, bo w moim sercu i umyśle nadal było miejsce tylko dla jednego człowieka.

Czując spływające po moich policzkach łzy, odepchnęłam od siebie nieznajomego i nie wysilając się na wyjaśnienia czy przeprosiny, uciekłam. Biegłam, krztusząc się łzami i żółcią, która unosiła się do mojego przełyku. Biegłam tak długo, że gdy w końcu się zatrzymałam, nie mogłam złapać tchu. Rozejrzałam się po parku, do którego na oślep dobiegłam. Tonął w ciemnościach i mroku, zupełnie jak ja.

Usiadłam na drewnianej ławce, która stała nieopodal jedynej świecącej latarni w całym parku. Zakryłam twarz dłońmi i przetarłam policzki, rozmazując jeszcze bardziej makijaż, który spłynął wraz ze łzami. Przełknęłam z trudem ślinę, a następnie drżącymi dłońmi wyjęłam telefon z niewielkiej torebki.

Wiedziałam, że nie powinnam, bo przecież nie po to wyjechałam na inny kontynent, ale musiałam go usłyszeć. Musiałam zagłuszyć ból, który czułam i chociaż na chwilę zapomnieć o obrzydzeniu, jakie do siebie miałam tamtej nocy. Łudziłam się, że jego niski, zachrypnięty głos naprawi bałagan, jaki miałam w głowie i ból, który czułam w sercu i całej duszy.

Wpisałam ciąg cyfr, które znałam na pamięć i wykonałam połączenie.

Jeden sygnał. Drugi…

I przez chwilę zaczęłam się zastanawiać, która była u niego godzina i dlaczego nie odbierał. Przez myśl przebiegło mi, że może z kimś był… Może już o mnie zapomniał. I kiedy chciałam zakończyć połączenie, on odebrał.

– Halo – usłyszałam jego głos w słuchawce. Głos, który nadal doskonale pamiętałam. – Halo? Jest tam ktoś? – Kolejne pytanie. – Nie mam, kurwa, czasu na zabawy. Rozłączam się – warknął, a słysząc jego ton, nerwowo zachłysnęłam się powietrzem, który spowodował cichy trzask w słuchawce. – White? – zapytał niepewnym i spokojnym głosem, a słysząc swoje nazwisko w jego ustach, moje oczy niebezpiecznie się zaszkliły.

– Przepraszam…

– Hej! Nicole? Mówię do ciebie. Czy ty mnie słuchasz? – usłyszałam nawoływanie Mary, która straciła już najwidoczniej cierpliwość.

– Wybacz, odpłynęłam. – odchrząknęłam, zgarniając za ucho pasmo włosów.

– Nic nowego – westchnęła i bez słowa opuściła nasz pokój, trzaskając za sobą cicho drzwiami.

Przymknęłam powieki, starając się oczyścić umysł po wspomnieniach, które po raz kolejny pochłonęły mnie bez reszty. Wzięłam kilka głębokich wdechów i otworzyłam oczy, spoglądając bezwiednie na zegarek. Wiedziałam, że powinnam ruszyć się na zajęcia, ale ten dzień zdecydowanie nie rozpoczął się w możliwie najprzyjemniejszy dla mnie sposób. Przetarłam delikatnie twarz dłońmi, starając się nie rozmazać makijażu i podeszłam po torbę, którą zaraz zawiesiłam na ramieniu. Rozejrzałam się po raz ostatni po pomieszczeniu, który od niemal trzech lat był moim domem i wyszłam z pokoju, kierując się na wykłady.

Powolnym krokiem ze wzrokiem utkwionym w dużym majestatycznym budynku, który na myśl przywoływał stare zabytkowe zamki, mijałam kolejnych studentów. Nie zwracałam większej uwagi na otaczających mnie ludzi. Możliwe, że ich znałam. Możliwe, że byłam z nimi na roku, ale tak naprawdę oni dla mnie nie istnieli. W moim życiu byli tylko przypadkowo rozstawionymi pionkami, które przez zwykły przypadek stały na tej samej planszy co ja, bo całe nasze życie było tylko grą.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: