Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ludzkość - ebook

Data wydania:
5 maja 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
47,92

Ludzkość - ebook

Co łączy Wielki Mur Chiński z bostońską herbatą, a krucjaty z systemem bankowym? Gdzie byli Saraceni, gdy zachodnia cywilizacja eksplorowała świat? Ansary udziela odpowiedzi na pytania, o których nikt nawet by nie pomyślał!

LUDZKOŚĆ to fascynujący wywód o tym, jak kształtowaliśmy historię – od epoki kamienia po erę cyfrową. Autor dowodzi, że machinę dziejów wprawiały w ruch nie zwycięskie bitwy, rozwój rolnictwa czy nawet podbój kosmosu, lecz… opowieści! Zaczęliśmy je tworzyć przed tysiącami lat, dzięki nim mogliśmy budować społeczności, zgłębiać tajemnice świata i szukać sensu życia. To opowieści były podwalinami imperiów, a ich wzajemne przenikanie się przynosiło zarówno zamęt i wojny, jak i rozkwit kultury, ożywienie religijne czy przełomy intelektualne.

Ansary rzuca nowe światło na naszą powikłaną teraźniejszość. Przede wszystkim jednak stawia pytanie o przyszłość: czy zdołamy wymyślić nową opowieść, która przyniesie lepsze jutro następnym pokoleniom?

Pouczająca lektura, która nie pozostawi cię obojętnym.

Khaled Hosseini, autor Chłopca z latawcem oraz Tysiąca wspaniałych słońc

Pełna błyskotliwych spostrzeżeń, klarownie napisana – oto historia świata, jakiej dziś potrzebujemy.

prof. Lynn Hunt, profesor historii, autorka ksiażki Writing History In The Global Era

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-271-6096-6
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O TEJ KSIĄŻCE

Pięknie opowiedziana historia świata, skupiająca się na tym, jak kolejne cywilizacje postrzegały to, skąd przychodzimy i kim jesteśmy. Kończy się fundamentalnym pytaniem: czy w dzisiejszym świecie potrafimy budować narracje na tyle uniwersalne, by umożliwić globalną współpracę przy tworzeniu lepszej przyszłości dla nas wszystkich?

DAVID CHRISTIAN, profesor Uniwersytetu Macquarie w Sydney,
autor książek Maps of Time: An Introduction to Big History
i Opowieść o początku. Wielka historia wszystkiego

Pełna błyskotliwych spostrzeżeń, klarownie napisana – oto historia świata, jakiej dziś potrzebujemy.

LYNN HUNT, profesor historii,
autorka Writing History in the Global Era

Tamim Ansary znów zachwyca! Spod jego pióra wyszła cudownie przystępna, napisana z rozmachem opowieść o naszym dzisiejszym świecie. Za pomocą trafnie dobranych przykładów z historii powszechnej autor dobitnie obala teorię, jakoby kultura czy rasa były w jakikolwiek sposób „czyste”. Kultury mieszały się i przenikały wszędzie i od zawsze, a efektem tego jest świat, w którym żyjemy obecnie. Ansary to czarujący przewodnik po tej wielkiej fuzji cywilizacji.

RAJ PATEL, autor Stuffed and Starved:
The Hidden Battle for the World Food System

Splatając liczne, różnorodne wątki ludzkich doświadczeń we frapującą fabułę, Ansary dostarczył nam – w typowym dla siebie kolokwialnym i jednocześnie erudycyjnym stylu – pasjonującą, globalną „narrację narracji”, popartą dziesięcioleciami badań, refleksji i własnego wielokulturowego doświadczenia. Głęboko ubogacająca lektura i ważny, wyjątkowy głos naszych czasów.

R. CHARLES WELLER, Central Eurasian and Islamic World History,
Uniwersytet Stanu Waszyngton i Kazachski Uniwersytet Narodowy

Ta książka to wnikliwy przewodnik po ludzkiej cywilizacji, pełen informacji pokazujących, że od zarania dziejów stanowimy globalnie połączoną całość. Tamim Ansary objaśnia skomplikowane teorie, by w jasny i przejrzysty sposób pokazać, jak doszliśmy do tego, kim jesteśmy obecnie.

FARIBA NAWA, autorka Opium Nation: Child Brides,
Drug Lords and One Woman’s Journey through AfghanistanCZĘŚĆ PIERWSZA

NARZĘDZIA, JĘZYK I ŚRODOWISKO

.

My, ludzie, jako jedyne stworzenia na Ziemi używamy narzędzi i mowy, by skutecznie sobie radzić z otoczeniem. Język umożliwia opowiadanie historii, a mity i legendy to spoiwo ludzkich zbiorowisk. U zarania naszych dziejów determinantem była geografia.

Tworzyliśmy sieć znaczeń z osobami z naszego bezpośredniego otoczenia, a miejsce, gdzie żyliśmy, determinowało to, kim byliśmy. Nieustannie komunikując się ze sobą nawzajem, zbudowaliśmy wspólne wyobrażenia o tak ważkich kwestiach, jak czas i przestrzeń, życie i śmierć, dobro i zło. Żyliśmy i umieraliśmy w symbolicznych sceneriach utkanych z naszych idei, w przekonaniu, że to, co nas otacza, jest całym światem. Tymczasem w odmiennym środowisku, może zaledwie kilkaset kilometrów dalej, ludzie skupieni wokół jakiejś innej geograficznej determinanty, którzy pracowali ramię w ramię, by zdobyć pożywienie, żyli w odrębnej symbolicznej scenerii – tej, którą zbudowali wspólnie.1

OTOCZENIE FIZYCZNE
(lata 15 000 000 000–50 000 p.n.e.)

Pewnego jesiennego dnia 1940 roku czterech francuskich nastolatków, wałęsając się po lesie nieopodal swego domu w południowo-zachodniej Francji, szukało legendarnego skarbu, o którym słyszeli. W pewnej chwili ich pies o imieniu Robot wskoczył do wykrotu powstałego po przewróceniu się drzewa i zaczął grzebać łapami w ziemi. Chłopcy pospieszyli za nim, mając nadzieję, że ujrzą starą skrzynię z precjozami. Tymczasem zobaczyli jedynie wąską ciemną jamę.

Później zachowali się jak typowi nastolatkowie, robiąc to, co pewnie sam bym zrobił na ich miejscu – przecisnęli się przez szczelinę w ziemi, by zobaczyć, dokąd prowadzi. Na szczęście mieli ze sobą latarki, ponieważ natrafili na korytarz, który dość długo prowadził ich w dół, zanim w końcu ustąpił miejsca przestronnej jaskini. Tam zaś, omiatając ściany snopami światła, ujrzeli na ścianach, a nawet na suficie, pięć do sześciu metrów ponad ich zdumionymi oczami, wielkie malowidła. Ukazywały bizony, jelenie i inne zwierzęta, przedstawione z wdziękiem i realistycznie, w kolorach czarnym, czerwonym, ochrowym i żółtym. W istocie odkryli jedną z najbardziej spektakularnych galerii sztuki paleolitycznej – jaskinię w Lascaux.

Spektakularną, ale nie unikalną. Malowidła naskalne tego typu są odkrywane we wszystkich częściach globu od 1868 roku. Wciąż odkrywa się nowe – setkami – od Hiszpanii przez Libię do Indonezji. W wielu przypadkach malowidła w danej jaskini powstawały na przestrzeni tysięcy lat – ludzie przychodzili tam malować, pokolenie za pokoleniem. Najstarsze z tych dzieł liczą około 40 tysięcy lat i, co intrygujące, należą do najbardziej wyrafinowanych. Nie odnaleziono prac „przejściowych”. Nie było tak, że kilkaset pokoleń z epoki kamienia tylko paćkało po ścianach, a następnych kilkaset zostawiło po sobie plamy ledwie podobne do czegokolwiek, zanim w końcu ówcześni artyści wykoncypowali, jak namalować wierne naturze postacie zwierząt i myśliwych. Wydaje się, że około 35–45 tysięcy lat temu ludzie nagle zaczęli tworzyć wyrafinowaną sztukę. I nie były to tylko malowidła. W Azji Mniejszej paleoantropolodzy wydobyli wyszukaną biżuterię, pochodzącą z tego samego okresu co malowidła. W Afryce Południowej odnaleziono ozdobne kamienne noże, wypolerowane tak kunsztownie, że podobnych przykładów próżno szukać do dziś. W Niemczech odkryto rzeźbę z kości, wielkości amuletu, przedstawiającą kobietę ze smukłymi ramionami i nogami, ale wydatnymi piersiami, pośladkami i sromem.

Dlaczego człowiek osiągnął tę biegłość artystyczną tak nagle? W owym okresie oprócz przodków Homo sapiens istniały inne ssaki naczelne, które potrafiły wytwarzać narzędzia. Asortyment był mniej więcej taki sam, ale narzędzia wytwarzane przez te ssaki nie zmieniły się znacząco przez tysiące lat, podczas gdy te produkowane przez nas przeszły zdumiewająco raptowny rozwój. Coś musiało się wydarzyć około 45 tysięcy lat temu, ale co? W odpowiedzi na to pytanie kryje się nasza ludzka historia.

Każda opowieść ma swoje miejsce akcji. W naszym wypadku będzie to fizyczne uniwersum, dlatego zacznijmy od niego. Fizycy twierdzą, że wszechświat fizyczny powstał około 13,32 miliarda lat temu. Mogłoby się wydawać, że to dużo czasu, ale gdyby przyjąć, że te lata są dolarami, nie wystarczyłoby ich na budowę trzech nowoczesnych lotniskowców. Tak więc pod pewnymi względami, nawet w opinii fizyków, wszechświat jest raczej młodym tworem.

Wszystko zaczęło się, jak mówią naukowcy, od eksplozji w miejscu bez wymiaru. Nawiasem mówiąc, większość świętych ksiąg głosi coś podobnego. Do czasu tego tak zwanego Wielkiego Wybuchu przestrzeń nie istniała, dlatego nie miałoby sensu stwierdzenie, że ów punkt był mały. Ponadto wraz z wybuchem narodził się czas, dlatego zdanie zawierające słowa „na krótko przed Wielkim Wybuchem” byłoby równie pozbawione sensu. Nie było czegoś takiego jak „przed” – wyłącznie „po”.

W następstwie Wielkiego Wybuchu rozchodząca się masa materii zakrzepła w niezliczone tryliony gwiazd, oddalające się od siebie nawzajem – ale nie od jakiegoś centralnego punktu, gdyż wszystko, łącznie z kosmosem, także się rozszerzało (i nadal to czyni). Z naszej perspektywy wszechświat stał się interesujący około 4,54 miliarda lat temu, kiedy powstała Ziemia, jedna z ośmiu chmur gwiezdnego pyłu zastygającego w tej części kosmosu wokół lokalnej gwiazdy. Z powodu wzajemnego przyciągania grawitacyjnego cząsteczek każda z tych chmur gęstniała, wirując niczym łyżwiarz, aż przybrała postać zwartej kuli, która obraca się wokół własnej osi i jednocześnie, podobnie jak pozostałych siedem siostrzanych planet, obiega Słońce.

Nasza własna droga Ziemia za młodu była kulą wrzącej lawy. W ciągu mniej więcej miliarda lat jej zewnętrzna powierzchnia zastygła w skalną skorupę. Potem nadeszły deszcze i padały tak długo, aż cała planeta pokryła się wodą.

W tejże wodzie znalazło się trochę prostych molekuł – metan, dwutlenek węgla czy amoniak – z chemiczną skłonnością do łączenia się, w przypadku gdy na siebie wpadną. Gdy to nastąpiło, zaczęły one tworzyć bardziej złożone związki. Wprawdzie różnorodność kombinacji, które mogły z nich powstać, była niewielka, ale w miarę jak przybywało nowych związków, wzrastała też liczba następnych potencjalnych kombinacji. Dzięki temu rosnącemu w nieskończoność zbiorowi możliwych wariacji wszechświat materialny stawał się coraz bardziej różnorodny i złożony. Nie było szansy, żeby ze zderzenia tych pierwszych prostych cząsteczek jakimś sposobem powstała żaba albo ptak. Ale bardziej złożone substancje, takie jak aminokwasy? Lipidy? Nukleotydy? Pewnie. To nie tylko możliwe, ale wręcz nieuniknione.

Jak twierdzą fizycy, w zamkniętych systemach chaos wzmaga się samoistnie. To najwyraźniej jest regułą. Książki, które przypadkowe osoby odkładają na półkę jak popadnie, nie ustawią się same w alfabetycznym porządku; to nie jest naturalny kierunek w rzeczywistości fizycznej. Generalnie strumień zawsze płynie w dół, z poziomu bardziej uporządkowanego na mniej uporządkowany, aż do chwili, gdy osiągnie najniższy punkt i nie ma dokąd dalej płynąć. Wtedy kończy jako sadzawka i przestaje istnieć. To jest entropia. Niemniej prawa fizyki deklarują również, że entropii w zamkniętym systemie można zapobiec albo nawet odwrócić ją na chwilę, jeśli system zostanie zasilony jakąś energią z zewnątrz. Woda zawsze płynie w dół – chyba że użyje się pompy. Ogień zawsze prędzej czy później wygasa – jeśli nie dołoży się do niego drewna. W posprzątanym pokoju z czasem robi się bałagan – chyba że ktoś włoży odrobinę wysiłku, by go uporządkować. Z wszechświatem jako całością prawdopodobnie tak to nie działa. Dlaczego? Ponieważ z samej definicji na zewnątrz wszechświata nie ma nic. Parafrazując słowa filozofa Ludwiga Wittgensteina: „Wszechświat jest wszystkim, co istnieje”. Jako że dla wszechświata nie istnieje żadne „zewnątrz”, skąd mogłaby dotrzeć energia, entropię można trzymać na dystans tylko w małym zamkniętym systemie umiejscowionym wewnątrz większego środowiska.

Jakieś 4 miliardy lat temu tego typu małe zamknięte systemy zaczęły pojawiać się na Ziemi. Rozwijały się w miejscach, gdzie przez drobne pęknięcia w dnie oceanu wydobywało się ciepło wciąż płynnego jądra planety. Tam (a może i gdzie indziej) molekuły, takie jak aminokwasy, lipidy i nukleotydy, łączyły się, tworząc spójne środowiska, w których prawa entropii nie miały zastosowania – gdzie, mówiąc metaforycznie, woda mogła płynąć do góry, a ogień mógł nie gasnąć. Te małe „skrzepy” cząsteczek były prekursorami pierwszych prostych komórek, elementarnych jednostek organizmów żywych.

Życie to zatem system zamknięty, umiejscowiony wewnątrz otaczającego środowiska; posiada wewnętrzny porządek części składowych i przekształca wiele swoich elementów w pojedynczą całość. Ta reguła dotyczy każdej formy życia: komórki, żaby, istoty ludzkiej – bez wyjątku.

Życie jest niczym konstelacja, której gwiazdami są molekuły. Konstelacja nie jest żadną ze swoich gwiazd, ale porządkiem między nimi wszystkimi. Aby utrzymać strukturę wewnętrzną, każda forma życia musi pochłaniać energię, która z kolei musi pochodzić ze świata zewnętrznego. Mówiąc trywialnie, komórkom niezbędne jest jedzenie. Jeśli nie pozyskają wystarczającej ilości energii, stracą spójność. Gdy ten proces postępuje, konstelacja w końcu się rozpada. Jej materialne składniki wciąż gdzieś tam istnieją, ale samej konstelacji już nie ma. Życie ustąpiło miejsca śmierci.

Pierwsze ślady życia pojawiły się w oceanie prawie 4 miliardy lat temu, a może nawet jeszcze wcześniej. Jedno jest pewne: życie na Ziemi jest niemal tak stare, jak ona sama. I chociaż poszczególne cząstki żywej materii z czasem umierały, życie jako ogół mnożyło się i rozprzestrzeniało, a dzięki reprodukcji wzmagała się jego zdolność do opierania się entropii. Taka jest historia życia „w pigułce” – pojedyncze osobniki żyją, rozmnażają się i umierają, ale życie jako całość rozprzestrzenia się, rozgałęzia i staje się coraz bardziej złożone. W każdym razie tak to wyglądało do tej pory.

Przez miliardy lat jednokomórkowe formy życia wyewoluowały w niezliczone różnorodne formy wielokomórkowe. Tymczasem zmieniało się otoczenie fizyczne. Z oceanu wynurzył się ląd i uformował jeden duży kontynent, który potem podzielił się na pół. Te dwie połówki podryfowały w przeciwnych kierunkach. Jednocześnie każda z nich rozdrabniała się dalej, aż osiągnęły konfigurację, która w dużej mierze odpowiadała tej istniejącej obecnie: tutaj masywna Eurazja, bezpośrednio na południe od niej gigantyczna Afryka, mała Australia na wschodzie, daleko, po drugiej stronie planety obie Ameryki i Antarktyda najdalej na południe oraz rozrzucone gdzieniegdzie wyspy, niektóre z nich prawie wielkości kontynentu. Brakowało jeszcze istot ludzkich, ale otoczenie fizyczne było już na swoim miejscu.

Około 55 milionów lat temu wyspa tak wielka, że praktycznie będąca kontynentem, uderzyła w ląd eurazjatycki. Mówię „uderzyła”, ponieważ nadal stosuję geologiczną skalę czasu. W naszej ludzkiej skali nie wydarzyłoby się nic godnego uwagi, może oprócz sporadycznych trzęsień ziemi albo paru erupcji wulkanu raz na sto lat. Jednak w geologicznej skali czasu ów subkontynent powooooli napierał na Eurazję, przez co Ziemia w tym miejscu wypiętrzała się, tworząc grzebień, który znamy jako Himalaje, najwyższe góry świata. Ich narodziny są ważne dla historii ludzkości z powodu wpływu, jaki miały na typy klimatu w tym regionie. Wiatry wiejące w głąb lądu, napotykając wysokie stoki górskie, zrzucały niesioną wilgoć. Te intensywne opady stworzyły gęste lasy w Azji Południowo-Wschodniej i na subkontynencie zwanym Indiami. Tymczasem odarte z wilgoci wiatry wiały dalej na południe, w głąb Afryki, ogrzewając się po drodze. Suche, ciepłe powietrze odmieniło roślinność w północno-wschodniej Afryce. Gęste lasy, które wyrosły tam w wilgotniejszych czasach, pod naporem suchych wiatrów zaczęły zanikać.

Afrykański las był na tym etapie zamieszkany przez liczne gatunki zwierząt, wśród nich rozmaite ssaki naczelne. Niektóre z nich, wraz z przesunięciem obszaru występowania dżungli, migrowały, by pozostać w środowisku, w którym były najlepiej przystosowane do życia. Inne jednak wykształciły nowe sposoby egzystencji na obrzeżach lasu, gdzie w rzadkim poszyciu było więcej otwartej przestrzeni między drzewami. Tam niektóre ssaki naczelne zaczęły spędzać równie dużo czasu na ziemi, jak na drzewach. Przypuszczalnie poruszały się podobnie, jak to robią dzieci w małpim gaju – stąpały po ziemi, przytrzymując się gałęzi. W miarę upływu czasu gęstwiny przerzedzały się i tam, gdzie wcześniej był las, w którym tylko gdzieniegdzie prześwitywały polany, pojawiła się sawanna – trawiasta równina, porośnięta tu i ówdzie kępami drzew.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: