Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lwowskie czwartki Romana W. Ingardena 1934−1937. W kręgu problemów estetyki i filozofii literatury - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
54,00

Lwowskie czwartki Romana W. Ingardena 1934−1937. W kręgu problemów estetyki i filozofii literatury - ebook

Maszynopis znaleziony w bibliotece IBL PAN okazał się zapisem protokołów z estetycznych i filozoficznoliterackich spotkań prowadzonych przez Romana W. Ingardena na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie w latach 1934–1937. Niemal wszystkie odbywały się w czwartkowe wieczory. Brali w nich udział znani filozofowie i psychologowie, badacze literatury i języka, malarze, muzykolodzy, krytycy literaccy, filmoznawcy i teatrolodzy, nie tylko ze środowiska akademickiego. Protokoły te można więc czytać jako dokument pasji intelektualno-artystycznych lwowskiej elity humanistycznej lat trzydziestych XX wieku.

Toczące się tu spory świadczą o dokonującym się przełomie w estetyce i filozofii literatury. Podawano pod rozwagę nie tylko dzieła sztuki, ale i papierki od cukierków, gwar uliczny uznany za symfonię wielkiego miasta, nowe media, czyli radio, jakości estetyczne smaków i woni – co świadczy o projektowaniu nowoczesności dojrzałej. Spory te poświadczają narodziny innego miasta niż znane z okresu dominacji szkoły Kazimierza Twardowskiego – nowego Lwowa Ingardena.

Protokoły pozwalają także prześledzić rozwój myśli Ingardena. Jak na dłoni widać, że wiele pomysłów, znanych z przyszłych rozpraw, wyłaniało się w toku żywych, zaciętych często dyskusji i wnikliwego rozsądzania argumentów. Wydana w 1937 roku książka Ingardena O poznawaniu dzieła literackiego „na naszych powstawała oczach”, wspomina uczestniczka spotkań.

To, czego nie udało się utrwalić na piśmie, dopełniają fotografie udostępnione z archiwum rodzinnego. Zwraca uwagę ta ze spotkania w czerwcu 1934. Na tablicy widnieje schematyczny rysunek – graficzna wykładnia Ingardenowskich quasi-sądów. Kto naszkicował kredą schemat, nie wiadomo, chciałoby się jednak wierzyć, że Ingarden.

Spis treści

Wieczory czwartkowe (Danuta Ulicka)
Dramatis personae
Statyści
Wieczory czwartkowe. Styczeń–czerwiec 1934
Spotkanie I, 25 stycznia 1934
Spotkanie 8 lutego 193467
Spotkanie VII, 22 marca 1934
Spotkanie 19 kwietnia 1934
Spotkanie 4 maja 1934
Spotkanie 17 maja 1934
Spotkanie XII, 193490
Spotkanie 7 czerwca 1934
Spotkanie 14 czerwca 1934
Spotkanie 21 czerwca 1934
Wieczory czwartkowe. Październik 1934–czerwiec 1935
Spotkanie I, 193499
Spotkanie II, 15 listopada 1934135
Spotkanie III, 29 listopada 1934
Spotkanie IV, 6 grudnia 1934151
Spotkanie VII, 17 stycznia 1935187
Spotkanie VIII, 24 stycznia 1935207
Spotkanie IX, 6 lutego 1935
Spotkanie X, 14 lutego 1935
Spotkanie XI, 21 lutego 1935
Spotkanie XII, 1935231
Spotkanie XIII, 14 marca 1935
Spotkanie XVI, 23 maja 1935260
Spotkanie XVII, 6 czerwca 1935
Spotkanie 13 czerwca 1935288
Spotkanie 27 czerwca 1935296
Wieczory czwartkowe. Październik 1935–czerwiec 1936
Spotkanie I, 10 października 1935305
Spotkanie II, 17 października 1935
Spotkanie III, 24 października 1935
Spotkanie IV, 31 października 1935315
Spotkanie V, 7 listopada 1935
Spotkanie VI, 4 listopada 1935
Spotkanie VII, 5 grudnia 1935
Spotkanie VIII, 19 grudnia 1935
Spotkanie IX, 9 stycznia 1936
Spotkanie X, 16 stycznia 1936
Spotkanie XI, 6 lutego 1936
Spotkanie XII, 13 lutego 1936
Spotkanie XIII, 20 lutego 1936
Spotkanie XIV, 27 lutego 1936
Spotkanie XV, 5 marca 1935
Spotkanie XVI, 20 marca 1936
Spotkanie XVII, 30 kwietnia 1936
Spotkanie XVIII, 7 maja 1936
Spotkanie XIX, 28 maja 1936
Spotkanie XXI, 18 czerwca 1936
Spotkanie XXII, 1936412
Wieczory czwartkowe. Październik 1936–1937
Spotkanie I, 8 października 1936
Spotkanie II, 15 października 1936
Spotkanie III, 22 października 1936
Spotkanie IV, 26 listopada 1936
Spotkanie V, 3 grudnia 1936
Spotkanie VI, 14 stycznia 1937
Spotkanie VII, 28 stycznia 1937
Spotkanie VIII, 4 lutego 1937
Spotkanie IX, 11 lutego 1937
Spotkanie X, 4 marca 1937
Spotkanie XI, 11 marca 1937
Spotkanie XII, 17 marca 1937
Spotkanie XIII, 23 kwietnia 1937
Spotkanie XVI, 3 czerwca 1937
Spis fotografii

Przypisy

Kategoria: Polonistyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8196-145-5
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WIECZORY CZWARTKOWE

Maszynopis znaleziony w bibliotece

Będzie to prawdziwa historia poszlakowa¹. W Bibliotece Instytutu Badań Literackich PAN w Warszawie przechowywana jest teczka zawierająca kopię trzystu stron maszynopisu zatytułowaną „KONWERSATORIUM”. Zapis, podzielony na cztery części, na części pierwszej został opatrzony odręcznym dopiskiem atramentem „prowadzone przez prof. Romana Ingardena od 25 stycznia 1934 przy UJK we Lwowie”. W teczce zgromadzone są protokoły ze spotkań i dyskusji, które odbyły się do 27 czerwca tego roku.

Kolejne części, także poprzedzone prawie identyczną adnotacją zanotowaną tą samą ręką, zawierają kopie przepisanych na maszynie protokołów za styczeń–czerwiec 1934 roku oraz za lata akademickie 1934/1935, 1935/1936 i 1936/1937. Na dole, tym samym charakterem pisma, znajdujemy jeszcze informację: „Ze zbiorów Jadwigi Czachowskiej”, w prawym górnym rogu uzupełnienie: „II egz.”². Z księgi inwentarzowej wynika, że materiały zdeponowała profesor Czachowska w 2007 roku³. Kto sporządził maszynopis, nie wiadomo. Z odręcznego dopisku wciąż tą samą ręką na części pierwszej za styczeń–czerwiec 1934 roku, znacznie uszkodzonego, niemniej dającego się zrekonstruować: „dot. m.in. Ostapa Ortwina” można by się domyślać, że była to sama Jadwiga Czachowska, przygotowująca edycję pism Ortwina i bibliografię jego prac⁴. Są jednak pewne sygnały, że nie musiała to być ona.

Podobny zapis, także maszynopisowa kopia, jest przechowywany w Archiwum Nauki PAU i PAN w Krakowie⁵, z tą różnicą, że na teczce nie ma oczywiście adnotacji „Ze zbiorów prof. Jadwigi Czachowskiej”. Jest natomiast kartka zapisana ołówkiem, prawdopodobnie przez archiwariusza, „Konwersatorium estetyczne Lwów”. Dodatkowo znajdujemy kartkę papieru pakowego także z ołówkowym dopiskiem: „Prawa B 66”, co oznacza, jak wytłumaczyła pracownica archiwum, że materiały znajdowały się w gabinecie Romana Ingardena na Uniwersytecie Jagiellońskim w szafie po prawej stronie. Maszynopisy krakowskie, tak jak warszawskie, są podzielone na cztery części, stosownie do lat. Każdą z części dopełniają jeszcze rękopiśmienne uwagi o zawartości. Tak na przykład część pierwszą, zatytułowaną – uwaga na zmianę nazw! – „Protokoły czwartkowych seminariów prof. R. Ingardena. 1934. Brak protok. II–VI zebr. I–IX”, a część drugą: „Sprawozdania dwóch ostatnich pos. privatissimów bez numeracji stron”. W części za rok akademicki 1936/1937 znajdują się nadto listy obecności uczestników spotkań z ich odręcznymi podpisami i jedna lista obejmująca nazwiska obecnych na wszystkich spotkaniach sporządzona w maszynopisie.

Maszynopisowe kopie wydają się wiernie odtwarzać zachowane rękopisy protokołów, uporządkowane zgodnie z zasadami gromadzenia spuścizny autorskiej⁶. Drobne różnice są niewarte odnotowania (takie jak, dla przykładu, brak myślnika przed „Pan” w oryginale rękopiśmiennym protokołu z 13 grudnia 1934 roku albo małe „e” w nazwie „Seminarium estetyki” w rękopisie z 28 stycznia 1937 roku, podczas gdy w maszynopisie jest duże). Osoba, która przepisywała rękopisy, skrupulatnie skopiowała podkreślenia niektórych wyrazów, tabele i schematy rysunkowe, które starała się jak najdokładniej odtworzyć. Ze względów technicznych niekiedy nie do końca jej się to udawało (na przykład w protokole z 11 lutego 1937 rękopis trochę inaczej przedstawia propozycję Ingardena pogrupowania kategorii estetycznych niż zapis na maszynie). Dlaczego jednak pozostawiła błędną pisownię nazwisk, mylne tytuły utworów, niewierne cytaty – nawet z Pana Tadeusza? Tak wytrawna badaczka jak profesor Czachowska poprawiłaby je automatycznie. Czemu też, zainteresowana wszak Ortwinem, przepisała wszystkie protokoły?

Niejasności jest więcej.

Czwartkowe spotkania Ingardena

Protokolanci tytułowali zapisy rozmaicie – „protokołami” lub „sprawozdaniami” z „posiedzenia w dniu...”, z „konwersatorium estetycznego”, z „privatissimum”, z „konwersatorium estetycznego «privatissimum»”, „seminarium Wyższego”, „seminarium Filozoficznego Wyższego”, „seminarium filozoficznego”, „seminarium estetycznego”. Różnice w nagłówkach nie zmieniają faktu, że na sześćdziesiąt siedem spotkań w latach 1934–1937 prawie wszystkie (z siedmioma wyjątkami) odbywały się we c z w a r t k i (od roku akademickiego 1935/1936 na pewno w godzinach 18.00–20.00). Warto wyróżnić ten dzień tygodnia i umieścić go w tytule niniejszej edycji, tym bardziej że to dzień utrwalony w kulturze polskiej od obiadów czwartkowych króla Stasia po międzywojnie, kiedy Poznań słynął z czwartkowych spotkań u rektora Uniwersytetu Poznańskiego, Heliodora Święcickiego i czwartkowych zebrań w pałacu Działyńskich (Wilno z kolei miało swoje „środy”⁷).

Oficjalna nazwa jednostki dydaktycznej pojawia się w spisach zajęć na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie dopiero na rok akademicki 1935/1936. W roku akademickim 1933/1934 nazwom spotkań zapisanych w nagłówkach protokołów nie odpowiadają żadne zajęcia prowadzone przez Ingardena (zważywszy że wszystkie spotkania z wyjątkiem jednego, 4 maja, odbywały się we czwartki)⁸. Podobnie w roku akademickim 1934/1935⁹. Dopiero w spisie zajęć na rok 1935/1936 znajdujemy „Seminarium filozoficzne wyższe. Podstawowe zagadnienia estetyki”, prowadzone we czwartki w godzinach 18.00–20.00 w sali posiedzeń Zakładu Filozoficznego¹⁰. Ta sama nazwa spotkań, rozszerzona jedynie do precyzyjniejszej formuły: „Podstawowe zagadnienia estetyki współczesnej” (ale z dopiskiem w nawiasie „ciąg dalszy”), z tym samym dniem tygodnia i tą samą godziną, figuruje również w spisie zajęć na rok 1936/1937¹¹.

Niezależnie od tego we wspomnieniach uczestników spotkania utrwaliły się „konwersatoria estetyczne”¹². Wyraźnie urzędowa nazwa nie przypadła do gustu. Czyżby nie odpowiadała panującej na nich atmosferze? Stefan Swieżawski nawet seminarium „Lektura wybranych rozdziałów Metafizyki Arystotelesa” prowadzone w roku akademickim 1937/1938 i w spisie zajęć określone oficjalnie jako „seminarium filozoficzne wyższe” (nb. odbywające się także we czwartki w godzinach 18.00–20.00) nazywał privatissimami¹³.

To określenie, które w protokołach i sprawozdaniach pada siedem razy (głównie w tych za rok 1935), podobnie jak „konwersatorium”, użyte dwanaście razy, także w latach, kiedy spotkania miały już oficjalną nazwę, jest wymowne. Eksponuje to, co zachowało się w pamięci uczestników – ich nieoficjalny charakter. Miały „charakter pół-prywatny i wcale nie było «zaliczane»”¹⁴. Raz do roku kończyły się „wieczorkiem” z występami artystycznymi. Irena Krońska, wtedy jeszcze Krzemicka, zanotowała taki kabaretowy wierszyk o Ingardenie prezentowany na jednym z „wieczorków”:

Sam Arystoteles by zbladł

i stracił wnet odwagę,

jeżelibym mu zadał tak

Essentiale Fragen¹⁵.

Nie można, niestety, „privatissimów” ani „konwersatoriów”, sygnalizujących swobodę dyskusji, zachować w tytule. Pojawiają się wymiennie z innymi. Kusi, by mianować zapisane dialogi parlatoriami – gdyby nie daleka od klasztornej atmosfera dysput (ta panowała w lektorium Twardowskiego¹⁶) – lub „gadalniami”, jak Lech Piwowar spolszczył tę szacowną nazwę, podkreślając kolokwializmem niewymuszone rozmowy reprezentantów różnych specjalności, którzy spotykali się spontanicznie i żywo rozprawiali (czy raczej „gadali”) na temat intrygujących ich problemów¹⁷. Chciałoby się, ale „parlatorium” nie pada ani razu w nagłówkach protokołów, nie pojawia się także w wypowiedziach dyskutantów. Na pewno jednak lepiej niż „posiedzeniami”, które pasowałyby bardziej do seminariów Twardowskiego, zhierarchizowanych i oficjalnych, nazwać te czwartki Ingardenowskie – s p o t k a n i a m i. Ingarden zastosował to słowo jako termin, określając przedmiot estetyki filozoficznej¹⁸. Na prawach przenośni można powiedzieć, że uczestnicy czwartków lwowskich właśnie spotykali się z nowymi zagadnieniami, z nieznanymi koncepcjami i lekturami, a przede wszystkim z profesorem, ze sobą i z innymi. Profesor przyjmował partnerską postawę. Podsuwał tematy spotkań, zagajał, prowokował do sporów, czasem wyostrzając racje, by wzmocnić kontrowersje, podsumowywał wypowiedzi, których cierpliwie słuchał, zgadzając się z nimi lub trwając przy własnym zdaniu, ale nie ustawiał się w nadrzędnej roli. „Nikt nie był onieśmielany, żadnego paternalizmu”, wspomina Krońska¹⁹. „Prawdziwa «zabawa mędrców»”, pisał Karol Irzykowski²⁰.

Na czwartkowe spotkania przychodzili humaniści, którzy nie byli związani ani z uniwersytetem, ani z filozofią, ani tym bardziej z fenomenologią – literaci i artyści, przedstawiciele innych dyscyplin naukowych, krytycy literaccy, lwowska elita intelektualna. Ci, którzy brali udział w większości „czwartków” – czasem bardzo aktywnie, jak Ostap Ortwin, Henryk Grosman, Władysław Witwicki, Marian Des Loges, Leopold Blaustein, Zofia Lissa, Stefania Łobaczewska, Seweryna Łuszczewska, Ludwik Lille, Bolesław Lewicki, Edmund Romahn – i którzy zabierali zaprotokołowany głos, zostali wymienieni w porządku alfabetycznym na początku jako Dramatis personae. Pozostali, których nazwiska zostały zapisane na listach obecności lub którzy tylko podpisali się pod protokołami – jako Statyści.

Rozrzut specjalności, prowadzonych badań i zainteresowań uczestników spotkań nadał im wyjątkowy charakter. Podejmowane na nich problemy i proponowane sposoby ich ujmowania pozwalają prześledzić, jak tradycyjna e s t e t y k a f i l o z o f i c z n a przekształca się w nowoczesną, semiotycznie zorientowaną a n t r o p o l o g i ę k u l t u r y. Czwartki umożliwiają także obserwację tego, jak rodził się nowy Lwów – Lwów Ingardena. Uchwycił to przenikliwie Irzykowski, który raz, w lutym 1935 roku, zachęcony przez Ortwina, gościł na spotkaniu:

We Lwowie bywają dyskusje lepsze niż w Warszawie, gdzie za dużo wielkich ludzi siedzi, żeby mogli rozmawiać z sobą o czymś więcej niż o plotkach. A we Lwowie trafiłem akuratnie na perłę polskich dyskutatoriów , mianowicie na coś jakby seminarium filozoficzno-literackie dla starszych, prowadzone w uniwersytecie przez prof. Romana Ingardena²¹.

Lwów Ingardena

Zapisy dyskusji prowadzonych na czwartkowych spotkaniach mogą tworzyć podstawę książki, czekającej jeszcze na swojego autora, analogicznej do Wittgenstein’s Vienna²², która stanowiłaby drugą część także wciąż nienapisanej monografii Lwów Twardowskiego. Niewiele wiemy o tym Ingardenowskim Lwowie, przytłoczeni wiedzą o Lwowie szkoły lwowsko-warszawskiej, zwłaszcza o jej skrzydle logiczno-matematycznym. Tymczasem w latach 1934–1937, w których odbywały się „czwartki”, lwowska szkoła logiczno-matematyczna wchodziła w fazę schyłkową²³, także z racji przeniesienia się jej fundatorów na inne uniwersytety polskie. Na plan pierwszy wysuwało się środowisko wychowanków Twardowskiego, wcześniej zmarginalizowanych, zorientowanych na humanistykę – teorię poznania, psychologię i estetykę filozoficzną. To ono skupiło się wokół Ingardena.

Zajmowana sukcesywnie przez Ingardena centralna pozycja w humanistyce lwowskiej wiązała się z uzyskaniem przez niego właśnie w 1934 roku naukowej, instytucjonalnie usankcjonowanej samodzielności: nominacji profesorskiej (przyznanej dekretem prezydenta RP 23 listopada 1933 roku) i objęciem katedry po emerytowanym Mścisławie Wartenbergu. Sprawa profesury ciągnęła się wyjątkowo długo – od habilitacji upłynęło dziewięć lat – i miała przykry, niepozbawiony konfliktów personalnych przebieg²⁴. Nie bez udziału nie zawsze przychylnego Ingardenowi Twardowskiego, który musiał zdawać sobie sprawę, że wyrasta mu pod bokiem konkurent, niepowielający problematyki dominującej w jego trzymanej twardą ręką szkole, od początku zainteresowany innym polem badawczym niż logika i matematyka, zdolny przedłożyć własne propozycje i wypracować ich oryginalne ujęcie i stworzyć własną jeśli nie szkołę, to liczące się środowisko intelektualne.

Formalna samodzielność po nominacji profesorskiej dawała o wiele większą swobodę (także finansową – Ingarden mógł wreszcie zrezygnować z ponadpiętnastoletniej pracy nauczycielskiej w szkolnictwie średnim w Toruniu i we Lwowie²⁵). Wyzwolił się spod kurateli Twardowskiego, który przez wszystkie lata sprawował – nie tylko na Uniwersytecie Jana Kazimierza, bo i w całej Polsce – kontrolę nad rozwojem naukowego życia filozoficznego. Dopiero więc w 1934 roku fenomenolog mógł poprowadzić swoje pierwsze, zorganizowane wedle własnego pomysłu seminarium z estetyki. Starał się od początku zgromadzić grupę stałych uczestników spośród swoich studentów, magistrantów i wypromowanych doktorów. Ale wieść o seminarium musiała szybko rozejść się po mieście, bo przyciągnęło nie tylko takie wybitne indywidualności, jak wspomniani już Ortwin i Witwicki, którzy brali udział w spotkaniach prawie regularnie, okazjonalnie zaś – Kazimierz Ajdukiewicz i Juliusz Kleiner, lecz także malarzy, krytyków literackich związanych z „Sygnałami”, historyków sztuki, muzykologów, filmoznawców, a nawet dyrektora Targów Wschodnich Henryka Grosmana. Tak naprawdę dziwi tylko, że w tej samoistnie powstałej, nieformalnej grupie nie było Stefana Swieżawskiego (ucznia Ingardena, a od roku akademickiego 1935/1936 roku asystenta w jego katedrze i uczestnika następnego seminarium, poświęconego Arystotelesowi), Stefanii Skwarczyńskiej (która wprawdzie doktoryzowała się u Kleinera, ale intelektualnie była bliższa fenomenologowi), Jana Trzynadlowskiego (wychowanka Eugeniusza Kucharskiego, reprezentującego stanowisko literaturoznawcze pokrewne Ingardenowskiemu), Artura Sandauera (absolwenta filologii klasycznej na Uniwersytecie Jana Kazimierza, do 1938 roku mieszkającego we Lwowie), Teodora Parnickiego, który podkreślał, że koncepcji Ingardena (poznanej zapewne w latach lwowskich) zawdzięcza szczególnie dużo²⁶, i Debory Vogel²⁷.

Nie żeby Ingarden przed 1934 rokiem pozostawał nieznany w Lwim Grodzie i poza nim. Uczestniczył aktywnie w polskim i międzynarodowym filozoficznym życiu naukowym. Chyba jednak dopiero po nominacji profesorskiej zaczął szczególnie zabiegać o rozpowszechnienie swoich koncepcji estetycznych i literaturoznawczych, które w Polsce nie tylko nie wzbudziły należytego oddźwięku, ale wręcz spotkały się ze stanowczym, „a niestety na zupełnej nieznajomości opartym sprzeciwem²⁸. Od drugiego trymestru roku akademickiego 1933/1934 Ingarden prowadził zajęcia dla studentów „O budowie dzieła literackiego (filozoficzne podstawy teorii literatury)”. W styczniu 1934 roku na wieczorze dyskusyjnym Związku Zawodowego Literatów Polskich wygłosił wykład o życiu dzieła literackiego. W listopadzie 1935 roku w siedzibie Związku w Warszawie przedstawił „Przedmiot i zadania wiedzy o literaturze” (ten sam wykład wygłosił w lutym 1936 roku w Ossolineum na Wieczorze „Pamiętnika Literackiego”). W grudniu miał prelekcję w Poznaniu na Czwartku Literacko-Artystycznym w pałacu Działyńskich „Czy dzieło teatralne jest dziełem literackim?”. W październiku 1936 roku – odczyt „Zjawisko perspektywy czasowej w dziele literackim” w pałacu Potockich w Warszawie na spotkaniu dyskusyjnym Polskiej Akademii Literatury (temat intensywnie omawiany na czwartkach lwowskich), który wywołał ożywioną rozmowę z udziałem Irzykowskiego, Stefana Napierskiego i Olgierda Górki. W styczniu 1937 brał udział w dyskusji z udziałem nauczycieli polonistów, romanistów i germanistów zorganizowanej przez Sekcję Nauczania Filozofii Polskiego Towarzystwa Filozoficznego i Grupę Metodyczną Nauczycieli Propedeutyki Filozofii nad swoją rozprawą O poznawaniu dzieła literackiego. W październiku tego roku planował udział w Walnym Zjeździe Towarzystwa Polonistów Rzeczypospolitej Polskiej z odczytem „Sprawa formy i treści w dziele literackim” (temat, który zaproponował uczestnikom czwartków, ale ostatecznie zrezygnował z jego podjęcia); z powodu choroby do odczytu nie doszło. Bywał prelegentem na Wakacyjnych Kursach Naukowo-Literackich w Zakopanem²⁹.

Nie było tego mało. Jednak dopiero czwartkowe spotkania zintegrowały lwowskie środowisko zainteresowane estetyką filozoficzną, uprawianą profesjonalnie, na materiale różnych rodzajów sztuk, nowocześnie i pod wielu względami nowatorsko – środowisko, które było zaczynem nowego, sui generis nowoczesnego Lwowa. O tym właśnie Lwowie Ingardena, zaczynającym się w 1934 roku, pisał Ortwin:

Łudzę się, co więcej, mam w Bogu nadzieję, że Lwów, który w przeszłości już umiał zawsze zachować trzeźwy sceptycyzm i chłodną rezerwę względem wszelkich przygodnych i jednodniowych haseł, programów i prądów, ma w tradycji swej warunki nader sprzyjające temu, aby wyhodować u siebie opartą na nowoczesnych badaniach, ścisłą, naukową i obiektywną krytykę literatury³⁰.

Scenariusze lektury protokołów z czwartkowych spotkań

Narodzinom wokół Ingardenowskiej lwowskiej awangardy humanistycznej towarzyszyło wyraźne od początku lat czterdziestych ożywienie intelektualne i artystyczne miasta³¹. Dla współczesnych, w tym uczestników „czwartków”, sygnalizowało to kilka wydarzeń: dyskusja nad numerem specjalnym „Wiadomości Literackich”’ z października 1933 roku, poświęconym kulturze radzieckiej, która przyciągnęła uczestników także spoza uniwersytetu; prowokacyjny odczyt o „«Kordianie i chamie» na tle współczesnej choromańszczyzny” wygłoszony w 1934 roku przez Mariana Naszkowskiego (przewodniczącego lwowskiego Klubu Młodej Inteligencji, który równolegle opublikował w trzynastym numerze „Sygnałów” literaturoznawczo zakrojony memoriał Zadania współczesnej krytyki literackiej); debaty o nowych przedstawieniach wystawianych od czasu przejęcia Teatrów Miejskich przez Wilama Horzycę, po których dopiero „zaprzestaliśmy wygłaszania referatów na temat przenośni u Reja i zaimków względnych w twórczości Samuela ze Skrzypny Twardowskiego”, jak z przekąsem wspominał mijający, ospały i tradycjonalistyczny Lwów polonistów Lew Kaltenbergh – także, choć okazjonalnie, biorący udział w spotkaniach Ingardena³². Na wczesne lata czterdzieste przypada także szczyt aktywności grupy artystów Artes, której reprezentant, Ludwik Lille, często na nich gościł do wyjazdu w 1937 do Francji.

Poza możliwą, zasygnalizowaną już wcześniej, lekturą protokołów jako b i o g r a f i ą ś r o d o w i s k a rodzącej się lwowskiej awangardy humanistycznej i artystycznej, można je czytać także jako fragment b i o g e o g r a f i i m i a s t a. Uniwersytet Jana Kazimierza, ulice, przy których stały jego budynki – stary, przy św. Mikołaja, i nowy, przy Marszałkowskiej – okoliczne kawiarnie i restauracje, w których regularnie i rytualnie spotykała się profesura³³, uniwersyteckie ogrody botaniczne, lwowskie korso, czyli ul. Akademicka, wyznaczały centrum miasta.

Ale lata 1934–1937, dobre dla Ingardena³⁴ i jego środowiska, nie były dobre dla Uniwersytetu Jana Kazimierza. Kryzys gospodarczy wymusił daleko posunięte oszczędności dosłownie na wszystkim: prądzie, wodzie, gazie, opale, znaczkach pocztowych³⁵. Rosło bezrobocie, które dotknęło także uczelnię. Nasilał się antysemityzm. Choć getto ławkowe oficjalnie wprowadzono w 1938 roku, incydenty nacjonalistyczne godzące w studentów żydowskich zaczęły się dużo wcześniej. W 1925 roku Ryszard Gansiniec wygłosił we Lwowie cykl odczytów, by zaprotestować przeciwko zasadzie ograniczania liczby słuchaczy, wymierzonej w istocie w młodzież żydowską, które zakończył znamienną formułą: „zwalczam numerus clausus Iudeorum jako wychowawca, jako uczony i Polak, jako człowiek”³⁶.

W tym kontekście czwartki Ingardenowskie to oaza spokoju i niezależności intelektualnej. Nie chodzi o liczbę uczestniczących w nich słuchaczy narodowości żydowskiej – zważywszy na to, że w roku akademickim 1934/1935 stanowiła ona ponad jedną trzecią studentów³⁷, nie było w tym nic wyjątkowego. Nie chodzi także o epoché polityki. Chodzi raczej o ocenę etyczną rzeczywistości ideologicznej, niezależnie od jej wektora. Ingarden dał temu wyraz, protestując wraz z Mieczysławem Kreutzem przeciwko odczytowi Stepana Ołeksiuka na posiedzeniu Polskiego Towarzystwa Filozoficznego w maju 1932 roku, który obaj uznali za zakamuflowaną agitację (wykład wcześniejszy propagował jawnie materializm dialektyczny)³⁸. O etycznym podejściu do kwestii polityczno-ideologicznych świadczy także udział w maju 1934 roku w zebraniu Ogniska Kulturalno-Społecznego, na którym grupa dwunastu profesorów lwowskich (między innymi Chwistek i Ajdukiewicz) wypowiadała się na temat zadań kulturalnych inteligencji w dobie dzisiejszej. W sprawozdaniu, które opublikowała „Chwila”, Ingarden miał apelować o powrót do ideału bezinteresowności³⁹. Dla niego ideał ten oznaczał moralną nietolerancję na polityczne zacietrzewienie – i akceptację rzetelnie uargumentowanych przekonań. Toteż w czwartkach brali udział lewicowo nastawieni „sygnaliści” (Andrzej Zdzisław Kruczkowski, Tadeusz Banaś) i ich sympatycy (Zofia Lissa, Maksymilian Geppert) czy jawnie komunizujący Michał Zawadowski.

Biografia środowiska i biogeografia miasta, które dadzą się wyczytać z protokołów, to niejedyne możliwe scenariusze ich lektury. Można na ich podstawie odtworzyć fazy przygotowawcze do przyszłych „główniaków”, by tak rzec za zaprzyjaźnionym z Ingardenem Witkacym⁴⁰, co zasadniczo zmienia c h r o n o l o g i ę ustalaną na podstawie dat pierwodruków. Dyskusje na spotkaniach często przesuwają ją o kilka lat wstecz. Tak na przykład spory na temat wartości, o jakości wartościowe i zestroje jakości, rozpoczęte już w czerwcu 1934 roku i prowadzone w kolejnych latach, tworzą zarys przyszłych rozpraw aksjologicznych zebranych w wydanym w 1966 roku tomie Przeżycie, dzieło, wartość i w tomie trzecim Studiów z estetyki. Wyróżnia się wśród nich rozprawa Czego nie wiemy o wartościach z 1964 roku, niejako podsumowująca lwowskie kontrowersje. Analizy liryków Rilkego zainicjowane w 1934 roku, do których często powracano na spotkaniach, zostały po wojnie zapisane w Szkicach z filozofii literatury (1947), podobnie jak analiza Stepów akermańskich przeprowadzona na pierwszym spotkaniu w roku 1934/1935 i wielokrotnie potem przywoływana. Wykładnia możliwych znaczeń „prawdy” i „prawdziwości” dzieła literackiego, którą Ingarden przedstawił w kwietniu 1936 roku, to pierwsza wersja artykułu O różnych rozumieniach «prawdziwości» w dziele sztuki opublikowanego dziesięć lat później, uwzględniającego, jak się wydaje, głosy dyskutantów, Mariana Des Loges’a i Seweryny Łuszczewskiej⁴¹. Cała rozprawa O poznawaniu dzieła literackiego, wydana w 1937 roku, „na naszych powstawała oczach”, wspominała Irena Krońska⁴².

Dla biografii intelektualnej uczonego, podobnie jak dla krytyki genetycznej, specjalizującej się w rekonstrukcji procesu twórczego i w sztuce, i w nauce, protokoły to bezcenny materiał. Dla h i s t o r y k a k u l t u r y n a u k o w e j są one jednak przede wszystkim dokumentem czasu. Tematyka i treść prowadzonych na czwartkach dyskusji ujawniają „wielki przełom” – by posłużyć się tytułem książki bliskiego Ingardenowi Swieżawskiego – który dokonywał się w polskiej estetyce i literaturoznawstwie w połowie lat czterdziestych XX wieku. Dowodzą p r z e k s z t a ł c a n i a s i ę w c z e s n e j n o w o c z e s n o ś c i w n o w o c z e s n o ś ć sui generis d o j r z a ł ą.

Świadczy o tym, po pierwsze, wymiana autorytetów. Przywoływani są jeszcze z aprobatą Henri Bergson – szczególnie bliski Ingardenowi, który poświęcił mu doktorat w 1918 roku⁴³ – i Benedetto Croce, ale Wilhelm Dilthey, podobnie jak dwóch poprzednich fundator wczesnonowoczesnego przełomu antypozytywistycznego, jest już referowany krytycznie. Ich miejsce zajmują Heinrich Wölfflin, Max Nussberger, Charles Lalo, Stanisław Ossowski, Władysław Tatarkiewicz i Władysław Witwicki. Zwłaszcza nowatorska, ważna nie tylko dla sztuki, ale i dla nowoczesnego literaturoznawstwa koncepcja historii sztuki jako historii stylów Wölfflina budzi zawzięte dyskusje.

Po drugie, spory koncentrowały się wokół kwestii, które budziły najżywsze zainteresowanie nowoczesnych: przedmiotu oraz metody estetyki i filozofii literatury. Przedmiot ten został, jak już zostało powiedziane, zdefiniowany ostatecznie przez Ingardena jako całość procesualna o charakterze obiektywno-subiektywnym, jako rozgrywające się w czasie spotkanie podmiotu z przekraczającym go i niezależnym od niego przedmiotem. Nie wszyscy uczestnicy „czwartków” przyjmowali to rozstrzygnięcie. Wywoływało opór zarówno zwolenników skrajnej „obiektywności”, jak i zdecydowanych stronników „subiektywności”. Sporne były również fazy procesu poznawczego przeżycia estetycznego, zwłaszcza udział w nim pierwiastka emocjonalnego. Rozliczne wątpliwości i niejednoznaczne oceny budziły zorientowane na ten aspekt obcowania z dziełem sztuki teorie wczucia i wczuwania się⁴⁴. Pytano o odtwórczą lub – przeciwnie – twórczą, konstrukcyjną rolę poznającego podmiotu. Jeśli zważyć, że kontrowersje wokół tych właśnie spraw trwały przez całe XX stulecie, szczególnie antagonizując w latach osiemdziesiątych–dziewięćdziesiątych zwolenników hermeneutyki i neopragmatyzmu, a i trwają do dzisiaj, „wielki przełom” dokonujący się na czwartkach Ingardenowskich nie potrzebuje mocniejszych dowodów.

Chodzi jednak nie tylko o to. Najbardziej „przełomowe”, łączące archaizm z nowatorstwem⁴⁵, co więcej – aktualne także i dzisiaj, były dyskusje o tym, co to jest właściwie „dzieło sztuki”. Wczesnomodernistyczne dylematy związku między „sztuką” a „życiem” zeszły na plan drugi. Na pierwszy wysunęły się kwestie pola zjawisk, które można uznać za „sztukę”. Uległo ono radykalnemu poszerzeniu. Dyskutanci śmiało rozważali takie przykłady dzieł, jak papierki od cukierków, znaczki pocztowe, strój, biżuteria, teksty wytworzone przez dzieci. Na styczniowym spotkaniu w 1936 roku Zofia Lissa przekonywała do jakości estetycznych gwaru ulicznego i „symfonii wielkiego miasta”. I nie chodziło tu, jak świadczą egzemplifikacje, po prostu o włączenie sztuki tzw. użytkowej do pola sztuki. Stawką było wyjście poza utrwalone opozycje sztuki i nie-sztuki, sztuki wysokiej i niskiej, sztuki i natury.

Tego też dotyczyły spory o kompozycję: o to, czy tak zwane dzieło sztuki wymaga organicznej całościowości, zwartości i harmonijnego zestroju tworzących je elementów, czy też przeciwnie – dysharmonia, niespójność, niejednolitość są równoprawnymi zasadami decydującymi o estetyczności. Rozważania były wspierane przykładami z utworów nowszych i najnowszych. Z literackich – pojawiali się Joseph Conrad i James Joyce. Z muzycznych – fugi Maxa Regera, przeciwstawiane fugom Bacha. Lille przywoływał malarstwo konstruktywistyczne, Stefania Łobaczewska hymny średniowieczne, które nie pełniły pierwotnie funkcji estetycznej, Maksymilian Geppert – film Czapajew, Blaustein – słuchowisko radiowe.

„Wielki przełom” polegał więc także na przesunięciu granic estetyki filozoficznej w stronę semiotyki. Pytano o to, kiedy i pod jakimi warunkami można nazwać przedmiot dziełem sztuki (lub choćby tylko przedmiotem estetycznym), czy warunki te leżą po stronie samego przedmiotu, czy też po stronie odbiorcy, krótko mówiąc – kiedy mamy do czynienia z tak zwanym dziś tekstem kultury. W związku z takimi pytaniami pozostawało poszerzenie zakresu jakości estetycznych poza tradycyjnie uznawane – optyczne i akustyczne. Geppert wskazywał na jakości dekoratywne smaków i woni, Lissa na widzialność dźwięków, Grosman – na jakości haptyczne związane ze zmysłem dotyku i jakości motoryczne. „Ten mimochodem rzucony problem staje się punktem wyjścia dla żywej dyskusji” – zapisał protokolant w czerwcu 1934 roku. Dotyczyła polisensoryczności percepcji, jednego z najżywiej dziś aktualnych problemów.

Z zaciętych dyskusji, zwłaszcza zaś z wypowiedzi Ingardena odnoszących się do fingującej i znaczeniotwórczej roli języka niejedynie w wypadku dzieła literackiego, bo także naukowego⁴⁶, wyłania się jeszcze jedna sprawa, kluczowa dla historii nowoczesnej humanistyki: p o k r e w i e ń s t w o „w i e l k i e g o p r z e ł o m u” l w o w s k i e g o z w i l e ń s k o- w a r s z a w s k i m, umownie łączonym z tak zwaną polską szkołą formalną, której szczytowy okres działalności przypada mniej więcej na te sam lata, co „szkoły” Ingardena⁴⁷. Związek fenomenologii z nowoczesnością formalno-strukturalną, początkowo kwestionowany, podlega od dłuższego już czasu zasadniczym reinterpretacjom, w ostatnich latach dzięki odnalezieniu i częściowemu odczytaniu protokołów z posiedzeń Moskiewskiego Koła Lingwistycznego⁴⁸. Protokoły ze spotkań Ingardenowskich stanowią ważny dokument tego, że również w humanistyce polskiej między obu najważniejszymi nowoczesnymi środowiskami nie było antagonizmu⁴⁹. Ingarden wprawdzie po wojnie wypowiadał się krytycznie o „poglądach fonologów”⁵⁰, choć w rzeczywistości podzielał ich przekonania dotyczące prymarnej roli języka w konstytuowaniu dzieła literackiego i wyjątkowej wagi jakości brzmieniowych (najistotniejszych także dla „fonologów” z kręgu formalno-strukturalnego). W czwartkowych dyskusjach bronił zależności przedmiotów przedstawionych od gramatycznych wykładników językowych, dzięki którym są powoływane do bytu. Formalistyczno-strukturalistyczną „literackość”, uznaną za głównego bohatera nowoczesnego literaturoznawstwa, od fenomenologicznej „istoty” dzieła jako podstawowego obiektu filozofii literatury różniło podejście ontologiczne, przez formalistów i strukturalistów neutralizowane, dla Ingardena zaś najważniejsze. Różniła także koncepcja struktury, w wypadku Ingardena pojmowanej organicystycznie, pozasystemowo. Ale chyba niewiele więcej.

To pokrewieństwo dobrze zrozumiał Ortwin. W 1937 roku pisał:

wiedziony instynktownym węchem zdążałem właściwą drogą, że idę nią już nie sam i luzem, ale wraz z całą falangą europejskich i polskich uczonych badaczy literatury, jej teoretyków i historyków. W ostatniej niemal dobie nawiązałem bliską łączność z tymi kierunkami metodologicznej wiedzy o literaturze, które w Polsce reprezentuje szkoła prof. Ingardena we Lwowie, wileńska szkoła prof. Kridla, prace śp. niedawno zmarłego prof. Jana Rozwadowskiego, a poza Polską grupa petersburskich formalistów, praska szkoła fonologiczna obok dzieł niemieckich Spitzera, Vosslera, Walzla, Sieversa i innych⁵¹.

Rozumieli to także członkowie grupy warszawsko-wileńskiej, dla których przywoływane przez Ortwina autorytety należały do najważniejszych. Już w 1934 roku planowali wydanie którejś z rozpraw Ingardena w powołanej serii Z Zagadnień Poetyki⁵². W 1936 ukazał się w Wilnie Wstęp do badań nad dziełem literackim Manfreda Kridla, bezdyskusyjnie wiążący podejście tak zwane formalistyczne z fenomenologicznym. Rok później Kridl zapraszał Ingardena do udziału w zbiorze prac dla Kazimierza Wóycickiego – księdze-manifeście polsko-rosyjsko-czeskiego nowoczesnego literaturoznawstwa⁵³. Ingarden w niej ostatecznie nie uczestniczył, usprawiedliwiając się w liście do Kridla brakiem pomysłu godnego osoby obdarowywanej i – „proszę się ze mnie nie śmiać” – brakiem natchnienia⁵⁴. Ale zaproszenie pozostawało w mocy, poświadczając wspólnotę obu środowisk.

Te współbieżne międzywojenne wysiłki formalistów i fenomenologa zmierzające do zbudowania nowoczesnego literaturoznawstwa podjęli po wojnie ich wychowankowie, zaliczani do polskiej szkoły strukturalnej – Kazimierz Bartoszyński, lwowski i krakowski uczeń Ingardena, który rozwijał jego studia nad czasem i czasowością dzieła literackiego, Maria Renata Mayenowa, szczególnie eksponująca związki strukturalistycznej koncepcji fonemu z postaciowymi jakościami brzmieniowymi Ingardena, Michał Głowiński, zafascynowany koncepcją konkretyzacji, Janusz Sławiński – fazowością procesu poznawania dzieła, Katarzyna Rosner – miejscami niedookreślenia. Edward Balcerzan całkiem niedawno wspominał, że zafascynowanie Ingardenem, którego podsunął mu Kazimierz Bartoszyński, wykładający przez pewien czas na uniwersytecie w Poznaniu, okupił niemoralnie – wydał pieniądze na Studia z estetyki i potem musiał fałszować bony stołówkowe, by tej miłości nie przypłacić głodem⁵⁵.

To, co bezsprzecznie wyróżniało prace Ingardena, wiązało się z dbałością o precyzyjne znaczenie używanych pojęć i terminów, o ich zakres, stosowalność i zdyscyplinowane używanie. Tę lekcję pobrał zapewne u Twardowskiego.

Troskę o jasność znać wyraźnie także w wypowiedziach ustnych Ingardena. Czwartkowe spotkania mają jeszcze i ten walor, że poświadczają n a r o d z i n y n o w o c z e s n e j h u m a n i s t y k i w t r y b i e o r a l n e j s y t u a c j i k o m u n i k a c y j n e j. Tak, w trakcie wykładów, powstawała koncepcja Ferdinanda de Saussure’a, myśl formalistów rosyjskich z Moskiewskiego Koła Lingwistycznego, niektóre idee Husserla, Michaiła Bachtina, Johna L. Austina. Szczęściem zachowały się zapiski uczestników dyskusji lub protokoły z nich albo notatki studentów – słuchaczy wykładów. Protokoły z czwartków Ingardenowskich reprezentują więc stan rzeczy typowy dla europejskiej nowoczesności – parlatoryjny status tego, co potem, poddane zapisowi, opublikowane w formie wycyzelowanych rozpraw i artykułów przybrało kształt wiedzy pewnej i twardej.

Zasady edycji

Edycja zapisów, które utrwaliły wyłanianie się propozycji estetycznych i filozoficznoliterackich Ingardena i jego środowiska w toku sporów i dyskusji, wymaga zachowania sytuacji, w jakiej powstawały, nienaginania skrótowych, rzucanych na gorąco uwag do wymagań naukowej wypowiedzi pisemnej. Nawet za cenę ingerencji w zapis protokolantów.

Legitymizuje tę decyzję, po pierwsze, anonimowość większości protokołów, z których tylko niektóre zostały opatrzone sygnaturą. Po drugie, jak wskazuje styl i poetyka, wyszły one spod ręki różnych autorów. Czasem sporządzały je osoby znane, już utytułowane, czasem prawdopodobnie doktoranci lub nawet studenci Ingardena⁵⁶. Wątpliwe, by on sam je autoryzował, choć zwykle były odczytywane na początku kolejnego spotkania. Niemniej pozostawione błędy w nazwiskach i tytułach przywoływanych rozpraw wskazują, że w wersji zapisanej nie przechodziły przez cenzurę Ingardena. Po trzecie, protokoły na pewno nie są dokładne. Świadczą o tym nie tylko znaki zapytania postawione po jakiejś wypowiedzi lub na marginesie, ale także zastrzeżenia pokroju tego Maksymiliana Gepperta do zapisu z 20 lutego 1936 roku: „Protokół bardzo niedokładny”, anonimowa uwaga do protokołu z 24 stycznia 1935 roku „Ostatnia część protokołu – wedle relacji pana Bednarowskiego” czy dopisek Zofii Lissy do protokołu z 27 lutego 1936 roku: „Przepraszam bardzo za chaotyczność drugiej części protokołu. Na posiedzenie Seminarium przychodzę po czterech i pół godziny lekcji”.

Wieloautorstwo spowodowało, że protokoły mają bardzo niejednolitą poetykę. Niektóre są bardzo szczegółowe, niektóre zdawkowe. Niektóre są zdialogizowane, cytują – jak można przypuszczać – wypowiedzi, niektóre narracyjne. Czasem mają postać reportażowych notatek z niepełnymi zdaniami lub równoważnikami zdań i eksklamacjami, czasem – są sumaryczne i co najwyżej można się w nich domyślać mowy pozornie zależnej, gdy spod streszczenia wypowiedzi dokonanego przez protokolanta prześwituje styl mówcy. Z największą starannością, jak się zdaje, zapisane zostały wypowiedzi Ingardena otwierające spotkania. Ale całkowitą pewność, że zapis jest dokładny, można mieć jedynie wtedy, kiedy autor sporządził go sam i dołączył do protokołu, jak Ostap Ortwin (czy niezadowolony z wersji protokolanta – nie wiadomo).

Protokoły z reguły pozostają w zgodzie z poetyką gatunku, a nie żywą dyskusją. Ale tę dyskusję da się z nich wyczytać. Ingarden był przekonany, że zapis tekstowy reprezentuje jakości żywej mowy: intonację, linię melodyczną zdania, tempo mówienia i inne składniki suprasegmentalne języka, które pozwalają zrozumieć intencje i nastawienie mówcy do dyskutowanego problemu⁵⁷. Nazwał te jakości „tonem”. Przypisywał mu nie tylko i nawet nie tyle funkcję wyrażania. Zmiana brzmienia, twierdził, zawsze pociąga za sobą zmianę znaczenia, ponieważ „brzmienia słów nie są tworami czysto fonetycznymi, lecz noszą na sobie pewne wtórne zjawiskowe rysy (piętna) pozafonetyczne ”, „są obarczane najczęściej charakterami emocjonalnymi”⁵⁸. Przekonywał, że potrafimy zrekonstruować ów „ton” wypowiedzi językowej utrwalonej w piśmie: „umiemy odpowiednio przeczytać, resp. «zadeklamować», a więc dobrać ten właśnie ton, czy ogólniej sposób wypowiedzenia słów i całych zdań utworu, który – że się tak wyrażę – «prosi się» w danej sytuacji”⁵⁹. Dopiero taki odbiór uznawał za „słuchające rozumienie” bądź „rozumiejące słuchanie”⁶⁰.

By zadość uczynić przekonaniom Ingardena i odtworzyć nie tylko te jakości, ale także ważny aspekt narodzin nowoczesnej humanistyki, która powstawała, jak już zostało powiedziane, właśnie w trybie bezpośrednich spotkań i dyskusji, nieomal jak na scenie teatralnej, zapisy spotkań zostały poprzedzone spisem ich uczestników z notami biograficznymi. W części spisu zatytułowanej Dramatis personae wymieniono aktywnych, zabierających głos dyskutantów, w części Statyści – osoby milczące, których nazwiska, czasem bez imion i nawet inicjałów imienia, widnieją na listach obecności⁶¹. O niektórych nie udało się znaleźć żadnej lub prawie żadnej informacji. Te postacie bez biografii stanowią jednak równie ważny ślad historii.

Jedyną osobą, przy której pozostawiono tylko daty życia, jest Roman W. Ingarden: inicjator, reżyser i – niekiedy zakulisowy – główny aktor spotkań. Jego biogram, nawet tylko za lata lwowskie, musiałby rozrosnąć się do rozmiarów obszernej monografii, która zresztą powstała, do niej więc można odesłać czytelnika⁶².

W rezultacie omówionej sytuacji i zasygnalizowanych decyzji w niniejszym wydaniu wprowadzono pewne zmiany w stosunku do zapisów protokolantów:

1) Usunięte zostały wszystkie skróty – nikt na pewno nie mówił skróconymi wyrazami.

2) Wielkie litery w wyrazach „Pan”, „Prezes” itd. zastąpiono małymi – zapewne wielkie litery sygnalizowały przyjęte ówcześnie w zapisie formy grzecznościowe, ale protokolanci nie przestrzegali ich konsekwentnie.

3) Cyfry arabskie lub rzymskie z kilkoma wyjątkami zamieniono na formy słowne.

4) Zapisywane w punktach tezy mówców zastąpiono wyrażeniami „po pierwsze”, „po drugie” itd. – czasem równocześnie inaczej dzieląc wypowiedź, zwłaszcza dłuższą, na akapity.

5) Łacińskie ad zamieniono na „w odniesieniu do”, okazjonalnie, ze względów stylistycznych, na „co do”.

6) Usunięto podkreślenia stosowane niekiedy pod nazwiskiem kolejnego mówcy.

7) Zmodernizowano fleksję, interpunkcję i ortografię oraz niektóre wyrażenia dziś uznawane za niezgodne z normami poprawności.

8) Poprawiono pisownię nazwisk zanotowanych przez protokolantów z błędem (Rohman na Romahn) lub zapisywanych w wielu rozmaitych wersjach, które ujednolicono (Des Loges, Grosman).

9) Rozwinięte zostały inicjały imion w podpisanych protokołach; jeśli imienia brakowało – zostało uzupełnione.

10) Tytuły utworów i rozpraw zapisano kursywą.

Drobne zmiany lub uzupełnienia (dodanie „i”, „a” lub znaku interpunkcyjnego, bez których zdania – nawet z poprawką na eliptyczność wypowiedzi ustnej i prawa takiej wypowiedzi – pozostawałyby niejasne) nie zostały ujęte w nawiasy kwadratowe, jak to przyjęte w edycjach źródeł, by nie obciążać graficznie tekstu.

W nielicznych wypadkach nie udało się odczytać pojedynczych wyrazów – zostało to odnotowane: (wyraz nieczyt.).

Zachowano natomiast:

1) Cytaty przytaczane przez uczestników spotkań z pamięci z błędami lub błędnie zaprotokołowane, które sprostowano tylko w przypisie.

2) Archaizmy leksykalne lub neologizmy – w uznaniu nie tylko ich szczególnych walorów estetycznych, ale także dowodu poszukiwania właściwego słowa, nieustabilizowanego jeszcze jako termin.

3) Podkreślenia pewnych partii wypowiedzi, występujące i w rękopisach, i w maszynopisie, wyraźnie sygnalizujące ton mówcy, eksponującego miejsca dla niego ważne (zostały oznaczone rozstrzelonym drukiem).

4) Nawiasy okrągłe, w które niekiedy protokolant ujmował całe wypowiedzi, sygnalizując może, że padały one „na stronie”, apart, jak na scenie, a także wielokropki oraz znaki zapytania, wskazujące albo na niepewność protokolanta, albo na niedokończenie wypowiedzi.

5) Rozmaitość form honoryfikacyjnych i tytułów poprzedzających nazwiska, która świadczy o relacjach łączących uczestników spotkań, czasem oficjalnych, czasem nieformalnych, i ich wzajemnym obyciu ze sobą.

6) Z tych samych względów zachowano różne warianty nazwiska (Renée Aberdam na przykład występuje jako „doktor Aberdam”, „pani Aberdamowa”, „Aberdamówna”).

Zwolennik wziętych dziś w edytorstwie propozycji francuskiej i włoskiej krytyki genetycznej, które preferują wydania bliskie fototypicznym, uzna takie ingerencje za zbyt daleko idące. Nie wydaje się jednak, by każdy dokument należało tak właśnie wydawać. Z filologiczną akrybią edycji wszelkich źródeł polemizował nawet tak skrupulatny wydawca jak Stanisław Pigoń⁶³.

Wreszcie – niech za usprawiedliwienie dokonanych zmian posłuży przekonanie samego Ingardena sformułowane już na przełomie 1919 i 1920 roku o specyfice języka fenomenologów, którego zadaniem nie jest „przyszpilać” omawiane zjawisko ustabilizowanym zapisem czy terminem, ale, w odróżnieniu od „bezkrytycznego dogmatyzmu pojęciowej filozofii”, ewokować je i zapraszać odbiorcę do współmyślenia⁶⁴.

Danuta UlickaWIECZORY CZWARTKOWE
PAŹDZIERNIK 1934–CZERWIEC 1935

Spotkanie I, 1934

Spotkanie II, 15 listopada 1934

Spotkanie III, 29 listopada 1934

Spotkanie IV, 6 grudnia 1934

Spotkanie VII, 17 stycznia 1935

Spotkanie VIII, 24 stycznia 1935

Spotkanie IX, 6 lutego 1935

Spotkanie X, 14 lutego 1935

Spotkanie XI, 21 lutego 1935

Spotkanie XII, 1935

Spotkanie XIII, 14 marca 1935

Spotkanie XVI, 23 maja 1935

Spotkanie XVII, 6 czerwca 1935

Spotkanie 13 czerwca 1935

Spotkanie 27 czerwca 1935WIECZORY CZWARTKOWE
PAŹDZIERNIK 1935–CZERWIEC 1936

Spotkanie I, 10 października 1935

Spotkanie II, 17 października 1935

Spotkanie III, 24 października 1935

Spotkanie IV, 31 października 1935

Spotkanie V, 7 listopada 1935

Spotkanie VI, 4 listopada 1935

Spotkanie VII, 5 grudnia 1935

Spotkanie VIII, 19 grudnia 1935

Spotkanie IX, 9 stycznia 1936

Spotkanie X, 16 stycznia 1936

Spotkanie XI, 6 lutego 1936

Spotkanie XII, 13 lutego 1936

Spotkanie XIII, 20 lutego 1936

Spotkanie XIV, 27 lutego 1936

Spotkanie XV, 5 marca 1935

Spotkanie XVI, 20 marca 1936

Spotkanie XVII, 30 kwietnia 1936

Spotkanie XVIII, 7 maja 1936

Spotkanie XIX, 28 maja 1936

Spotkanie XXI, 18 czerwca 1936

Spotkanie XXII, 1936WIECZORY CZWARTKOWE
PAŹDZIERNIK 1936–1937

Spotkanie I, 8 października 1936

Spotkanie II, 15 października 1936

Spotkanie III, 22 października 1936

Spotkanie IV, 26 listopada 1936

Spotkanie V, 3 grudnia 1936

Spotkanie VI, 14 stycznia 1937

Spotkanie VII, 28 stycznia 1937

Spotkanie VIII, 4 lutego 1937

Spotkanie IX, 11 lutego 1937

Spotkanie X, 4 marca 1937

Spotkanie XI, 11 marca 1937

Spotkanie XII, 17 marca 1937

Spotkanie XIII, 23 kwietnia 1937

Spotkanie XVI, 3 czerwca 1937
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: