Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Malibu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Malibu - ebook

Rita jest stylistką gwiazd w Los Angeles, wszystkie tabloidy nie przestają o niej pisać. Jest gwiazdą wielkiego formatu.

Nikt tak naprawdę nie wie, że zmaga się z traumatyczną przeszłością. Zamknięta w sobie, nawet nie stara się szukać mężczyzny na stałe.

Jej wieloletni przyjaciel i policjant, Chris wyrusza na tajną misję i jest już za późno, by przyznać się do prawdziwych uczuć.

Wszystko jeszcze komplikuje wplątanie się mężczyzny w niebezpieczne porachunki, gdzie najłaskawszą torturą jest śmierć.

„– Przyjaciele nie rozmawiają ze sobą w ten sposób. – Raczę zauważyć.

– Przyjaciółki nie kręcą aż tak biodrami przed oczami przyjaciela. – Chris odgryza mi się, a lazur jego oczu zaraz dosłownie mnie pochłonie.”

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67200-25-7
Rozmiar pliku: 556 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Prolog

Każdy człowiek zwykle ma przynajmniej jeden element w swoim życiu, którego szczerze nie znosi. Dla jednych może to być jakiś szczegół typu niechęć do jajek na miękko, dla innych – ogromna obsesja dotycząca na przykład spania wyłącznie w białej bawełnianej pościeli. Odkąd sięgam pamięcią, ja również mam jedną, jedyną rzecz, której nie jestem w stanie znieść – miarowego, monotonnego tykania zegara…

Jeżeli ktoś chciałby mnie szybko wykończyć psychicznie, zrobiłby to bez problemu, zamykając mnie w pokoju z wiszącym, tykającym odmierzaczem czasu. Na samą myśl o takiej ewentualności aż cała się wzdrygam, a po moim ciele zaczynają przebiegać nieprzyjemne dreszcze.

Jednak moja mała fobia nie wzięła się znikąd. Nawet teraz, gdy zamykam oczy, dokładnie widzę tamten pokój z ciężkim drewnianym biurkiem stojącym po środku na starej, szarej wykładzinie, dwoma fotelami obitymi brzydkim, zielonym materiałem i dużym antycznym zegarem na ścianie. Zawsze, gdy cała w strachu czekałam na kolejną rozmowę z nią, siedząc na jednym z tych szorstkich foteli, zegar niemiłosiernie tykał, przypominając mi, jak wolno płynie czas w tym parszywym miejscu, a przy okazji ryjąc swoim uciążliwym dźwiękiem bolesne bruzdy w mojej głowie.

Nienawidzę cholernego tykania!Rozdział 1

– Rita –

– Panno Rito, dotarliśmy na miejsce. – Kierowca wyrywa mnie z rozmyślań.

Nawet nie wiem, kiedy na moment odpłynęłam.

– Dziękuję, Jeff – odpowiadam skonsternowana, na co starszy pan posyła mi ciepły uśmiech w lusterku.

Odwdzięczam się mu tym samym, po czym jeszcze raz dziękuję za podróż i nie czekając, aż otworzy mi drzwi, wysiadam z samochodu. Kierowca moich rodziców, którego znam pół życia, to jedna z niewielu osób na tym świecie, których otwarcie darzę wielką sympatią. Dla znakomitej większości pozostaję raczej zimną suką.

Stoję przed imponującym domem należącym do rodziców, usytuowanym na obrzeżach Nowego Jorku. Mamy piątkowy wieczór, czuję zmęczenie po podróży z Los Angeles i po intensywnym tygodniu pracy, ale bardzo się cieszę, że ich zobaczę. Każdego roku ja oraz reszta rodzeństwa, rozrzuconego po kraju, zjawiamy się na urodzinach ojca. Po chwili drzwi wejściowe się otwierają i wyskakuje z nich moja młodsza siostra, Daniela, piszcząc i prawie wskakując mi na plecy. No tak, nie widziałyśmy się ponad pół roku, byłam ostatnio bardzo zajęta…

Mam na imię Rita, jestem dwudziestosiedmioletnią stylistką gwiazd i projektantką biżuterii z Hollywood. Znam niemal wszystkich liczących się ludzi w L.A. Aktualnie dbam o garderobę czterech topowych celebrytek – modelki, piosenkarki i dwóch aktorek. Każda z nich przejawia zepsucie do szpiku kości i lubi szastać kasą, więc mam co robić. Lista oczekujących, aby ze mną współpracować, stale się powiększa, bo – nie oszukujmy się – jestem cholernie dobra w swoim fachu. Jednak zwykle odmawiam kolejnym chętnym, szanując swój cenny czas. Poza tym już niedługo zajmę się wyłącznie tworzeniem biżuterii pod własną marką. Moje wyroby sprzedają się jak świeże bułeczki, a noszące je celebrytki robią mi świetną reklamę.

Rodzice zapewnili mi odpowiednią edukację – studia ekonomiczne, a do tego dodatkowy fakultet w szkole artystycznej, gdzie odkryłam swoją pasję do biżuterii. W szkole biznesu nauczono mnie jednego: w ładnym papierku można sprzedać nawet kawałek kupy. I nie sugeruję tutaj, że to, co tworzę jako stylistka czy w jubilerstwie, jest gówniane. O, co to to nie! Jeśli coś robię, to zawsze na sto procent. Ale mam niezłe gadane i potrafię sprzedać wszystko każdemu. Dzięki temu znajduję się w takim punkcie mojego życia, o jakim zawsze marzyłam – jeżdżę sportowym samochodem i stać mnie na małą willę w Malibu. Ale nie zawsze tak było…

Do bidula trafiłam jako noworodek. Pewnego pochmurnego dnia ktoś mnie tam po prostu podrzucił. Pocieszam się, że zawsze lepsze to, niż zostawić dziecko na śmietniku. Swoich biologicznych rodziców nie znam i poznać nigdy nie zamierzam. Wiem tylko, że w moich żyłach płynie również latynoska krew. Do dwunastego roku życia moim jedynym domem był sierociniec, który znajdował się w Pensylwanii, w okolicach Pittsburgha. Nie wspominam dobrze tamtego okresu, nigdy też na ten temat z nikim nie rozmawiam. O pewnych rzeczach wolałabym zapomnieć, szczególnie gdy wracają w nocnych koszmarach i kosztowały wiele lat terapii. W ogóle mało o sobie mówię. Jestem trochę jak bryła lodu, którą nic nie rusza ani nie wzrusza. Już tak mam od dziecka. W pewnym momencie uodporniłam się na zło tego świata. Nie miałam innego wyjścia.

Adopcja trafiła mi się jak los wygrany na loterii. Któregoś dnia, niedługo przed moimi trzynastymi urodzinami, pewne małżeństwo przyjechało po mnie i po prostu zabrało, dając mi dach nad głową, miłość i zwariowane rodzeństwo – Danielę oraz, starszego o pięć lat, Paula. Uratowali mi wtedy życie, chociaż na początku nie mieli ze mną łatwo. Trudno było przebić się przez twardą skorupę, którą zbudowałam wokół siebie. A jednak to im się udało. To jedyni ludzie, którym ufam i za którymi wskoczyłabym w ogień. Pozostałej reszcie gatunku ludzkiego zwyczajnie nie wierzę. Ludzie są źli z natury. No, może jeszcze za wyjątkiem mojego najlepszego przyjaciela, Christiana, z którym wychowywałam się po sąsiedzku już w Nowym Jorku i który, podobnie jak ja, wyjechał później do Los Angeles. Christian działa w służbach specjalnych policji, wygląda jak typowy komandos, a do tego ma całkiem pojemny rozum, a przecież zgrabny tyłek i wybitny umysł u faceta to rzadkie połączenie. W każdym razie jest dla mnie jak brat, który nie raz musiał mnie wyciągać z różnych drobnych tarapatów. No dobrze, może kradzież auta albo zadawanie się z dealerem nie należą do małych przewinień, ale to już przeszłość. Ja po prostu nigdy nie należałam do grzecznych. Chris to mój anioł stróż.

Wchodzimy z Danielą do domu. Ona nie przestaje gadać, opowiadając mi, co nowego u niej i rodziców. Cierpliwie wszystkiego wysłuchuję, chociaż inną osobę już dawno spuściłabym na drzewo. Nie lubię, gdy ktoś za dużo ględzi, ale jej wszystko wybaczę. Od zawsze trzymałyśmy się razem, ona również została adoptowana przez naszych staruszków, gdy miała dwa latka. Mój brat, Paul, to ich jedyny biologiczny syn, obecnie chirurg mieszkający w Seattle. Obydwoje jesteśmy jak ogień i woda, piekło i niebo. On spokojny, ułożony, chluba rodziny. Ja – niespokojna dusza, zawsze mówiąca prosto z mostu, co myśli, mająca sto pomysłów na minutę. Jednak nie wchodzimy sobie w drogę, a nasze relacje należą do poprawnych.

Od razu kieruję się do swojego dawnego pokoju, a moja młodsza siostra, która na co dzień wciąż mieszka w naszym rodzinnym domu, idzie oczywiście za mną. Dalej buzia jej się nie zamyka.

– Opowiedz mi coś o niej, proszę cię. Sprzedaj mi chodź jeden mały szczegół, o którym nikt nie wie. Dziewczyny w klasie padną, jak im powiem. – Jak zwykle męczy mnie o jakieś niesamowite informacje na temat moich sławnych klientek.

Przez chwilę jej się przyglądam. Jest jeszcze taka niewinna i czysta. Nie pasuje do świata, w którym ja funkcjonuję. Daniela to piękna, radosna, pełna marzeń młoda kobietka, a pomyśleć, że w chwili adopcji była zamkniętym w sobie, spłoszonym szkrabem. Doskonale pamiętam tamten dzień, bo jej adopcja nastąpiła dopiero po mojej. Zaopiekowałam się nią od pierwszego dnia, czując, że łączy nas wyjątkowa więź.

– Je wyłącznie kiełki, a ostatnio umówiła się z… – Resztę zdania szepczę Danieli na ucho, a ona, usłyszawszy nazwisko mężczyzny, zaczyna piszczeć tak, że pękają mi bębenki.

Na bank właśnie ogłuchłam.

Schodzimy do olbrzymiej kuchni, gdzie krzątają się moja mama wraz z naszą gosposią. Zostaję mocno wyściskana przez obydwie. Mama zawsze przyrządza coś specjalnego na nasz przyjazd. Mój brat ma się zjawić dopiero w nocy. Rozglądam się wokół i stwierdzam, że nic się nie zmieniło w moim najbardziej ulubionym miejscu z całego domu. Pośrodku znajduje się spora wyspa, przy której zawsze lubiłam siadać i właśnie teraz to robię. Kuchnia ma półokrągłe okna z czarnymi szprosami, wychodzące na ogród. Można przy nich usiąść na specjalnie wbudowanych pufach i naprawdę się zrelaksować, wpatrując się godzinami w dal. Tak też często robiłam w przeszłości. To tutaj zrodziły się moje największe pomysły i marzenia.

– Panienko Rito, proszę mi tu szybko opowiedzieć, co słychać w wielkim świecie – zagaduje nasza gosposia.

– Same kłamstwa, Iris – żartuję. Czy aby na pewno?

– No, czytając te bzdury, co o panience wypisują, to zgadzam się. Aż krew się ścina w żyłach!

Tu akurat muszę przyznać jej rację, ale już dawno przestałam się tym przejmować. Chociaż ostatnio jeden z tabloidów znów zaczął rozpisywać się na temat mojego życia osobistego, publikując stek bzdur. To na tyle skutecznie podniosło mi ciśnienie, że sprawa od razu trafiła do moich prawników, którzy tylko zacierają ręce na takie tematy. Chętnie przeznaczę otrzymane odszkodowanie na rzecz jakiegoś domu dziecka.

– Iris, masz zakaz czytania tych szmatławców. Szkoda twojego zdrowia, naprawdę! – zauważam z troską.

– Co ja poradzę, że panienka wychodzi z każdej lodówki. – Tym razem to gosposia popisuje się niezłym poczuciem humoru.

Wybucham śmiechem.

– Tylko szkoda, że nigdy nie robią zdjęć twoim chłopcom, kochanie – stwierdza zaczepnie moja mama, włączając się do rozmowy.

– Mamo, moje stanowisko w tym temacie jest niezmienne. Żadnych randek, tylko seks. A tu akurat chronię swoją prywatność niczym wrót do piekła.

Tym razem Daniela chichocze.

– Rita! – Mama nie jest zbyt zadowolona z moich słów, znacząco patrząc na swoją najmłodszą córkę.

– No co, niech się uczy – stwierdzam poważnie, puszczając oczko do siostry.

Uwielbiam te nasze rodzinne spotkania. Wtedy mogę być w stu procentach sobą, zwykła Ritą, która nie udaje, nie kłamie, nie pozuje.

***

W sobotni poranek, po śniadaniu, zabieram Danielę na Manhattan, na zakupy i kawę z wielkim ciachem. Lubię te chwile razem, szczególnie gdy mogę spełnić niemal każdą zachciankę dziewczyny. Radość młodszej siostry, gdy spędzamy razem czas, jest dla mnie bezcenna. Moja mama, widząc liczbę zakupów, z którymi zwykle wracamy, tylko łapie się za głowę.

Wieczorem wszyscy tradycyjnie spotykamy się przy wspólnym stole, żeby świętować urodziny taty. Chociaż jest inwestorem obeznanym w świecie, w ten jeden dzień w roku zamiast wystawnych przyjęć zawsze wybiera kolację z najbliższymi, a my tylko mamy dotrzeć na czas. Jeszcze mi się nie zdarzyło, żebym pominęła tę datę.

Moja mama jak zawsze sadza mnie obok Paula, licząc na to, że może wreszcie nawiążemy jakąś nić porozumienia. Ogromnie mnie bawi jej naiwność, ale nigdy tego nie komentuję, posłusznie spełniając jej życzenie. Obydwoje z bratem wiemy, że pochodzimy z dwóch różnych bajek, więc nasze rozmowy ograniczają się do bezpiecznych tematów. W tym roku Paul pojawia się ze swoją nową narzeczoną, Jessicą. Są identyczni, będą mieć wspaniałe, nudne życie i idealne dzieci.

Po części oficjalnej wykorzystuję moment, żeby pogadać z ojcem na osobności. Trochę ostatnio inwestuję, a on jest wniebowzięty, gdy może mi doradzić w swoich ulubionych tematach. Przecież nie będziemy rozmawiać o Hollywood…Rozdział 2

– Rita –

Rodziną mogę nacieszyć się tylko przez chwilę, bo już w niedzielę wieczorem ląduję z powrotem w L.A. Na koniec rodzinnego zjazdu obiecałam Danieli, że wkrótce będzie mogła mnie odwiedzić. Nie wiem tylko, kiedy to nastąpi, ale może faktycznie trzeba trochę zwolnić tempo i wreszcie pokazać małej siostrze Miasto Aniołów. Aż mi wstyd, że do tej pory nie było ku temu okazji. Zdaję sobie sprawę, że nigdy nie mam dla niej czasu. Ona z kolei ani razu mi tego jeszcze nie wypomniała.

Lubię ten moment, kiedy nocą samolot krąży wysoko nad miastem, którego mikroskopijne światełka migoczą na dole. Kocham Nowy Jork, jednak to do Los Angeles należy moje serce. Christian, który zaoferował się, że mnie odbierze, już czeka na lotnisku. Czasami zastanawiam się, czy on poza niańczeniem mnie i swoją ukochaną pracą ma w ogóle jakieś życie prywatne. Przecież jest cholernie przystojnym facetem, który dawno powinien się ustatkować, założyć rodzinę. Jednak jego odpowiedź, kiedy o to pytam, brzmi zawsze tak samo – jak ty założysz swoją, pójdę w twoje ślady.

I rozmawiaj z takim!

Ale to fakt, jesteśmy do siebie podobni. Nieraz opuszczamy imprezę razem, żeby się „dopić” u mnie czy u niego, kiedy akurat żadne z nas nie wychodzi z jakimś „towarem” na jedną noc. Mamy do tej kwestii identyczne podejście, poza tym uwielbiamy swoje towarzystwo. Szczególnie kiedy zepsuta kalifornijska śmietanka wychodzi czasem człowiekowi bokiem.

Chris czeka na mnie przy głównym wejściu w swoim ulubionym stroju – delikatnie opiętym czarnym T-shircie, spodniach moro i ciężkich butach. Jest wysokim, dobrze zbudowanym facetem, a jego ciało od obojczyków po nadgarstki pokrywają tatuaże. Nie można przejść obok niego obojętnie. Nieraz widzę tęskne spojrzenia kobiet, wysyłane w jego kierunku. Niejedna chciałaby poznać go bliżej. Sama nawet bym się skusiła, gdyby nie to, że jesteśmy jak rodzeństwo. A raczej ja czuję się jak jego młodsza siostrzyczka, którą ciągle chce chronić przed całym światem. Zamrugać nie mogę bez jego pozwolenia! Czasem się buntuję, ale on mi wtedy przypomina, ile razy ratował mi tyłek i gdzie bym dziś bez niego wylądowała. Pewnie w jakimś burdelu w Hong Kongu…

– Hej, Malibu, jak tam Nowy Jork? – Christian przytula mnie na powitanie.

Tylko on czasami lubi mnie tak nazywać.

– Niezmiennie cudowny. Następnym razem masz lecieć ze mną! Kiedy ostatni raz odwiedziłeś swoich rodziców? – pytam oskarżycielskim tonem.

– Wiem, wiem, ale robotę miałem.

– Jakaś tajna misja?

– Yhmmm.

– No tak, tajemniczy jak zawsze – stwierdzam, na co Chris tylko śmieje się pod nosem.

Po półgodzinnej podróży zajeżdżamy pod mój dom. Proponuję mu, żeby został na lampkę wina. Od jutra czeka mnie intensywny tydzień, dziś chcę się jeszcze wyluzować. Mój przyjaciel chętnie się na to godzi.

Wchodzimy do willi, wyłączam alarm, po czym kieruję się prosto do łazienki wziąć krótki prysznic. Chris w tym czasie włącza muzykę i otwiera butelkę. Zna tu wszystko, u mnie czuje się jak u siebie.

Po chwili opatulona w szlafrok i bardziej zrelaksowana dołączam do niego. Jak zawsze rozsiadamy się wygodnie na miękkich sofach na tarasie. Christian zdążył rozpalić lampiony na zewnątrz – wie, co lubię. Mam stąd bajeczny widok na morze, a do plaży, jak to w Malibu, dosłownie kilka kroków.

To było moje największe marzenie – mieszkać blisko morza, natury, zasypiać i budzić się z szumem fal. A jednocześnie realizować się zawodowo i spełniać swoje sny.

Kiedy, zamiast się relaksować, po raz kolejny zerkam na dzwoniący telefon, Chris znacząco chrząka.

– Wiem, masz rację. Już wyłączam to gówno. Dziś mnie nie ma dla nikogo, cała jestem twoja. Niech od jutra zawracają mi głowę – stwierdzam, po czym wyłączam smartfon i ostentacyjnie rzucam go na stojący obok leżak.

– Zmęczona? – pyta Chris, uważnie mi się przyglądając.

– Niespecjalnie. Raczej odpoczęłam od wiecznych imprez przez ten weekend.

– To fakt.

– A ty co robiłeś oprócz pracy?

– Nic, po akcji pojechałem prosto na lotnisko.

– Christian, zwariowałeś? Po co fatygowałeś się po mnie? Powinieneś jechać od razu na chatę i odpocząć.

– Przestań, a co ja z porcelany? Dam radę, mała. – Puszcza do mnie oczko.

– Przecież widzę, że jesteś zmęczony jak pies. Chodź, przynajmniej zrobię ci masaż, przesuń się. – Siadam na oparciu sofy za nim i nie zważając na jego protesty, zaczynam masować jego kark.

Christian na początku jest bardzo spięty, ale po chwili rozluźnia się i bardziej poddaje ruchom moich rąk. Nie powiem, żeby było łatwo masować tę górę mięśni. W sumie jestem zaskoczona tym, jak bardzo twarde ma ciało, niczym skała. Do tej pory nie miałam okazji robić mu masażu ani jakoś specjalnie go dotykać oprócz przyjacielskich przytulasów.

Chris przyjemnie mruczy.

– Wiem, jestem w tym dobra – stwierdzam nieskromnie.

– Najlepsza – odpowiada poważnym tonem mój przyjaciel, po czym obydwoje raptem milkniemy.

Nie wiem do końca, o co chodzi, ale przez moment czuję się inaczej. Jakby nagle powietrze wokół nas stało się zbyt gęste. Robi mi się gorąco w środku. Przerywam na chwilę i proszę Chrisa, żeby podał mi wino. Biorę spory łyk. Dziwne, ale Christian też sprawia wrażenie, jakby coś mu nie pasowało. Po chwili stwierdza, że jednak będzie lepiej, jak już pojedzie do siebie, a ja nie protestuję. W sumie nie pierwszy raz zachowuje się w ten sposób. Ostatnio chodzi jakiś podenerwowany, jak nie on.

Dopiero gdy wychodzi, a ja zamykam za nim drzwi, orientuję się, skąd u mnie to nagłe, dziwne uczucie. Po raz pierwszy w życiu spojrzałam na niego jak na faceta, a nie brata i przyjaciela. I to mi się spodobało.

O kurwa…

Chyba mnie pogięło! Ja i Christian, dobre! Szybko odpędzam durne myśli, a przed snem, kiedy sobie o tym jeszcze przypominam, parskam śmiechem, dziwiąc się, jak w ogóle coś takiego mogło mi przyjść do mojej pokręconej główki.

***

Wstaję wczesnym rankiem. Korzystam z toalety, myję zęby, piję szklankę wody, po czym na dziesięć minut idę popływać w basenie. Mam taki swój poranny rytuał od kilku lat, dzięki czemu udaje mi się zachować formę. Nie oszukujmy się, w Hollywood nie ma sentymentów. Albo dobrze się prezentujesz i świecisz przykładem zdrowego, czytaj modnego, stylu życia, szczególnie w branży, w której pracuję, albo bye, bye, kariero i blichtrze! Nie jestem głupia, widzę, jakie to wszystko płytkie i ulotne. Jeśli klikasz się w social mediach, nazywają cię bogiem. Śmieszne, ale prawdziwe. Jednak jestem na tyle wyrachowana, że doskonale umiem taplać się w tym bagienku. Ba, ja nawet świetnie w nim pływam!

Po szybkim śniadaniu jadę do swojego biura, które mieści się w Beverly Hills. Dzielę je z przyjaciółką, Chloe, agentką gwiazd.

Poznałyśmy się kilka lat temu na jednym z przyjęć i muszę nazwać to siostrzaną miłością od pierwszego wejrzenia. Od razu nawiązałyśmy nić porozumienia, mimo że Chloe to moje przeciwieństwo. Jest przemiłą blondynką, z pochodzenia Szwedką, zawsze uśmiechniętą i pomocną. To ona pierwsza do mnie podeszła, proponując wspólnego drinka. Obydwie byłyśmy świeżą krwią w Los Angeles i chyba wtedy każda z nas potrzebowała bratniej duszy. Spodobało mi się, że na niej zupełnie nie robiło wrażenia moje złowrogie spojrzenie.

W biurze zwykle zaczynam dzień od zrobienia sobie kawy z ekspresu i pogawędki z Chloe. Jeśli nie widziałyśmy się w weekend, chociaż często spędzamy go razem, tym bardziej musimy poplotkować. Podobnie jak dziś.

– Hej, wszystko w porządku? – zagaduje mnie pierwsza, jak zwykle tryskając dobrym humorem. – Wyglądasz, jakbyś nie spała całą noc. Lepiej powiedz, kto był tym szczęśliwcem.

Chloe nie jest tak bezpośrednia jak ja, jeżeli chodzi o płeć przeciwną. W zasadzie to całe życie czeka na swojego księcia z bajki. Jednak zawsze uwielbia słuchać o moich kolejnych podbojach.

– Tym razem nikt, byłam grzeczna jak aniołek – kłamię.

Przecież nie mogę się jej przyznać, że tłukłam się po łóżku jak pijany kot, nie mogąc oka zmrużyć, bo całą noc myślałam o… moim przyjacielu.

Wreszcie zamykam się w swoim pokoju, gdzie czeka na mnie mnóstwo spraw. Może przynajmniej w wirze pracy przestaną mi przychodzić głupie pomysły do głowy. Swoją drogą, samej trudno mi uwierzyć, że nagle można inaczej spojrzeć na osobę, którą zna się całe życie i traktuje jak rodzinę. Ale co ja mogę poradzić na to, że dotykanie jego sprężystej skóry wywołało u mnie niechcianą reakcję. W końcu jestem tylko kobietą, istotą seksualną, która ma swoje potrzeby i… fantazje.

Oj, zamknij się już i do roboty!

Muszę odpowiedzieć na maile, poszukać jakiejś ekstra kiecki na wręczenie nagród dla mojej klientki, muzycznej gwiazdy, zaakceptować dwa nowe wyroby biżuterii i pojechać po odbiór garderoby wiosennej dla kolejnej klientki. To tylko kilka zaplanowanych spraw, a znając życie, w połowie dnia zwali mi się dziesięć kolejnych.

Do południa udaje mi się załatwić większość papierkowej roboty. Wtedy nagle znów przychodzi do mnie to głupie uczucie, mieszanka podniecenia i czegoś nieznanego. Na miłość boską, co się ze mną dzieje? Wpadam do biura Chloe jak burza.

– Co się stało? Pali się? – Przyjaciółka aż podskakuje na krześle.

– Przepraszam, nie, nic się nie pali. To tylko ja, to znaczy pali się w mojej głowie. Kurwa, co ja bredzę?! – Wreszcie przestaję paplać i tylko bezradnie opadam na krzesło stojące naprzeciwko jej biurka.

– Rita, wszystko w porządku? – Chloe obserwuje mnie z zatroskaną miną.

– Muszę ci się z czegoś zwierzyć, tylko obiecaj, że nie będziesz mnie oceniać – proszę ją, podrywając się z siedzenia i podchodząc do okna.

– Jasne, mów natychmiast!

– Kurczę, tylko nie wiem, od czego zacząć. To jest tak dziwne – żałośnie stwierdzam, po czym zaczynam nerwowo chodzić po jej pokoju w tę i z powrotem.

– Wyduś to z siebie wreszcie. – Chloe się niecierpliwi.

– Wczoraj był u mnie Christian. Nic wielkiego, odebrał mnie z lotniska, piliśmy wino. I nie wiem, nagle zrobiło się między nami tak jakoś, no wiesz…

– Nie gadaj, przeleciałaś go?! – Szwedka ryczy na całe biuro, a ja dziękuję Bogu, że jesteśmy w nim same.

– Ciszej, wariatko. No jasne, że nie. Przecież przyjaźnimy się, jest dla mnie jak brat, do cholery. Prawda? – Zadaję jej pytanie, jakby lepiej ode mnie znała na nie odpowiedź.

– To również zajebiście przystojny facet, a z tego co mi wiadomo, nie łączą was więzy krwi – stwierdza nagle Chloe z takim żarem w głosie, o który w ogóle bym ją nie podejrzewała. Bestia! – Ale najpierw dokończ, co wczoraj między wami się wydarzyło.

– No właśnie nic. Na szczęście nic! Tylko w pewnym momencie zrobiło się tak jakoś zbyt…

– …duszno? – Przyjaciółka kończy za mnie zdanie, śmiejąc się.

– Tak, dokładnie tak. Obydwoje zareagowaliśmy tak samo, byliśmy totalnie skrępowani, po czym on prawie uciekł do swojego domu.

– Więc nie miała miejsca żadna gorąca akcja?

– Nie, nic z tych rzeczy. Nic się nie wydarzyło, tylko ta dziwna atmosfera między nami. Równie dobrze mogło mi się tylko wydawać, ale nie daje mi to spokoju, rozumiesz?

– Wow. Może on ci się po prostu zaczął podobać? Czasami tak bywa, co w tym złego? Jedyne na co bym uważała, to ty sama i twoje demony.

– Nie rozumiem.

– Jeżeli chodzi ci tylko o zaliczenie go, to może i przez moment będzie fajnie, jak zawsze, ale prawdopodobnie stracisz najlepszego przyjaciela. Na zawsze.

– Nie ma takiej opcji!

Po chwili wracam do siebie, dziękując jeszcze Chloe, że jest taką mądrą przyjaciółką. Ona dokładnie wie, co powiedzieć, i jak człowiekowi doradzić. Niczym Oprah.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: