Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Między mną a czereśnią - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
15 kwietnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Między mną a czereśnią - ebook

Powieść dla każdego, w każdym wieku, zainspirowana przeżyciami autorki.

Mafalda ma 9 lat. I powoli traci wzrok. Wie, że w ciągu pół roku całkiem przestanie widzieć. Czy odnajdzie się w pogrążonej w ciemnościach przyszłości? Czy będzie mogła nadal uczęszczać do szkoły, grać w piłkę nożną i dbać o swojego ukochanego kota?

Z pomocą rodziny i przyjaciół Mafalda krok po kroku odkrywa, co będzie dla niej ważne, gdy wzrok ostatecznie zawiedzie. Poruszająca do głębi, niejednoznaczna opowieść o odwadze i determinacji, porównywana do "Małego Księcia", zainspiruje i dzieci, i dorosłych.

Historia Mafaldy jest tym bardziej poruszająca, gdy zdamy sobie sprawie, że autorka książki, Paola Peretti, również traci wzrok....

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8139-616-5
Rozmiar pliku: 1,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1 Ciemność

Wszystkie dzieci boją się ciemności.

Ciemność to pokój bez drzwi i okien, są tam potwory, które cię łapią i zjadają po cichu. Ja się boję tylko swojej ciemności. Tej, którą mam w oczach.

Wcale sobie jej nie wymyśliłam. Gdybym sobie wymyśliła, to mama nie kupowałaby mi ciastek w kształcie brzoskwini, z kremem, nasączonych likierem i nie pozwalałaby mi ich jeść przed kolacją. Gdyby wszystko było w porządku, tata nie chowałby się w łazience, tak jak wtedy, gdy dzwoni właścicielka mieszkania, bo gdy ona dzwoni, to są zawsze złe wieści.

– Nie martw się – mówi mama, kiedy zmywa po kolacji. – Idź się pobawić do pokoju i nie myśl o niczym.

Stoję przez jakiś czas w drzwiach kuchni, staram się siłą myśli zmusić mamę, żeby odwróciła się w moją stronę. Ale to nigdy nie działa. No więc jestem teraz tutaj, w swoim pokoju, tulę Ottima Turcareta, szarobrązowego kota z zawiniętą końcówką ogona. Jemu nie przeszkadza, jak go podnoszę, turlam po dywanie albo gonię szczotką z łazienki. To kot, mówi tato, a koty to oportuniści. Może to oznacza, że Ottimo Turcaret lubi, jak się nim ktoś zajmuje. Mnie wystarczy, żeby był pod ręką, kiedy mam jakiś problem i czuję potrzebę przytulenia czegoś ciepłego i miękkiego. Tak jak teraz.

Wiem, że coś jest nie tak. Owszem, chodzę dopiero do czwartej klasy, ale orientuję się we wszystkim. Narzeczona mojego kuzyna mówi, że mam trzecie oko. Jest Hinduską i ma kropeczkę na czole. To miłe, że ona tak myśli, ale wystarczyłoby, żebym dobrze widziała na te dwoje oczu, które rzeczywiście mam. Co jakiś czas nachodzi mnie ochota na płacz. Kiedy tak jest, zaparowują mi okulary. Zdejmuję je, w ten sposób mogą wyschnąć, a z nosa znika mi czerwona kreska. Noszę okulary od pierwszej klasy. Teraz mam takie żółte z brylancikami, kupiliśmy je w grudniu zeszłego roku, bardzo mi się podobają. Zakładam je z powrotem przed lustrem.

Bez okularów widzę wszystko jak przez mgiełkę, tak jak wtedy, kiedy biorę bardzo gorący prysznic. Moja mgiełka nazywa się choroba Stargardta, tak mi powiedzieli rodzice, pewnie usłyszeli to w szpitalu. W telefonie taty, który ma połączenie z internetem, jest napisane, że pan Stargardt był niemieckim okulistą sto lat temu. To on odkrył, co się dzieje w moich oczach. Doszedł do tego, że ten, kto ma w sobie taką mgiełkę, zaczyna widzieć czarne plamy przed rzeczami i ludźmi, a te plamy robią się większe i większe, tak że trzeba coraz bliżej podchodzić do rzeczy, żeby je dobrze zobaczyć. Internet mówi: „Choroba dotyka jedną osobę na dziesięć tysięcy”. Według mamy specjalne osoby zostały wybrane przez Boga, ale jak sobie o tym pomyślę, wcale nie czuję, żebym miała aż takie szczęście.

2 Rzeczy, na których bardzo mi zależy (i nie będę już mogła ich robić)

Widzę się w lustrze na odległość trzech kroków. Ale ta odległość się zmniejsza. Rok temu widziałam się na pięć kroków. Przed lustrem głaszczę Ottima Turcareta po głowie, przy okazji wygładzam swoje włosy. Mama lubi robić mi kucyki i bardzo się złości, jak się potargam. Lubi je tak bardzo, że zostawia mi je na noc. Tato zagląda do pokoju i mówi, żebym włożyła piżamę i poszła umyć zęby. Mówię mu, że już idę, ale zawsze zanim to zrobię, zatrzymuję się przy oknie na długi czas. Z okna mojego pokoju widać spory kawałek czarnego nieba. Lubię patrzeć na zewnątrz w jesienne wieczory takie jak ten, bo nie jest wcale zimno i jasno świeci księżyc i Gwiazda Polarna. Mama mówi, że to latarnia i zapałka Pana Jezusa. Mnie tak naprawdę zależy na tym, żeby sprawdzić co wieczór, czy jeszcze tam są.

Zanim zasnę, tato przychodzi mi poczytać. Teraz jesteśmy w połowie Robin Hooda, potem śnią mi się lasy i strzały. Później zwykle pojawia się mama, układa mi kucyki na poduszce, przy twarzy, i mówi dobranoc, jej oddech pachnie syropem miętowym.

Dzisiaj jednak weszli naraz oboje i usiedli na moim łóżku, po dwóch stronach. Mówią, że zorientowali się, że widzę trochę gorzej, i postanowili zaprowadzić mnie w przyszłym tygodniu na jakieś bardzo specjalne badania. Nie lubię opuszczać szkoły, bo uciekają mi wtedy ważne rzeczy (jak długo zajęło im zbudowanie piramid?) i plotki (to prawda, że Chiara i Gianluca z czwartej c znów chodzą ze sobą?). Ale przy rodzicach się nie odzywam.

Czekam, aż wyjdą i zgaszą duże światło, zapalam lampkę na komódce i przeciągam palcem po grzbietach książek, które mam na półeczce nad łóżkiem. Wyciągam zeszyt z przygniecionym brzegiem.

Opieram go na poduszce. Na okładce jest nalepka z napisem: LISTA MAFALDY.

To mój osobisty kalendarz i dziennik. Na pierwszej stronie jest data:

14 września

To było trzy lata i jedenaście dni temu. Pod spodem napisałam:

Rzeczy, na których bardzo mi zależy (i nie będę już mogła ich robić).

Lista nie jest bardzo długa. Tak naprawdę to tylko trzy strony. Na górze pierwszej napisałam:

– Policzyć wszystkie gwiazdy, jakie są w nocy

– Sterować łodzią podwodną

– Migać na dobranoc światłem w oknie

*

Czerwony alarm, zaparowały mi okulary.

Babcia mieszkała dokładnie naprzeciw nas, w czerwonym domu z koronkowymi firankami. Teraz wprowadziła się tam para, która nas nigdy nie pozdrawia, nawet zmienili firanki. Babcia była mamą taty, miała kręcone włosy tak jak on, tylko że białe, i zawsze puszczała mi sygnały latarką przed zaśnięciem. Jeden błysk znaczył „wołam cię”. Dwa błyski – „śpij dobrze”. Trzy błyski – „ty też”. Ale to było dawniej, kiedy jeszcze widziałam się w lustrze z odległości dziewięciu kroków.

Drugiej strony nie pokazuję nikomu, nawet Ottimowi Turcaretowi, bo jest naprawdę, naprawdę sekretna, wszystko tam piszę szyfrem.

Na trzeciej stronie napisałam:

– Grać w piłkę z chłopakami

– Wymyślać sobie takie trasy po chodniku, że jak zeskoczysz, to wpadasz do gorącej lawy i umierasz

– Rzucać do kosza kulkami z papieru

– Wspinać się na czereśnię przy szkole

*

Mnóstwo razy właziłam na tę czereśnię, od pierwszego dnia, kiedy tylko poszłam do szkoły. To moje drzewo. Żadne dziecko nie umie wspinać się równie wysoko. Jak byłam mała, głaskałam pień, obejmowałam go... to był mój przyjaciel.

To na tej czereśni znalazłam Ottima Turcareta. Był cały wystraszony, szarobury jak teraz, ale brzydszy. Był tak malutki, że zaniosłam go do domu w kieszeni fartucha. Dopiero jak wyciągnęłam go i postawiłam na stole w kuchni, rodzice zrozumieli, że to malutki kotek. Jeszcze nie nazywał się Ottimo Turcaret, nie miał żadnego imienia, ale po jakimś czasie, od kiedy zamieszkał z nami i zaczął chodzić za mną wszędzie, nawet do szkoły, tato podarował mi swoją ulubioną książkę Baron Drzewołaz i czytał mi ją przed zaśnięciem.

Tak poznałam Cosima, chłopca starszego ode mnie, ale tylko trochę, który żył w czasach, gdy ludzie nosili peruki. Chcieli go zmusić, żeby odrabiał strasznie nudne zadania i jadł ohydne rzeczy. I poznałam jamnika o dwóch imionach. Zauważyliśmy że Ottimo Turcaret miał właśnie taką twarz jak Ottimo Turcaret z książki. Chociaż nasz kot nie miał dwóch właścicieli jak ten jamnik, który nazywał się Ottimo Massimo, gdy był razem z Cosimo, i Turcaret, kiedy siedział ze swoją prawdziwą panią Violą.

Moją ulubioną postacią w książce jest Cosimo. Tak mi się podoba, że uciekł i mieszka na drzewach, i nie schodzi, bo chce być wolny. Ja bym nie była taka odważna. Któregoś dnia próbowałam zbudować na gałęziach czereśni domek z papieru toaletowego, ale zaczęło padać i ściany się rozpłynęły. Najbardziej ze wszystkiego lubiłam jednak zabierać ze sobą komiks i czytać go na przepołowionej gałęzi. Wtedy jeszcze całkiem dobrze widziałam.

Od pierwszej klasy co roku robię badania oczu, dają mi krople, które bardzo szczypią. Moi doktorzy mówią o tych badaniach „rutynowe”. Te specjalne w przyszłym tygodniu będą chyba inne, bo mój płomyk, ten, który mam w oczach, gaśnie bardzo szybko. Bardzo, bardzo, bardzo szybko. Mówiła o tym okulistka, która nie jest z Niemiec jak pan Stargardt i niczego nie odkryła, ale zawsze daje mi ołówek z kolorową gumką. Powiedziała, że światełko u niektórych gaśnie, jak są starzy, u innych wcześniej. Moje zgaśnie całkiem, kiedy jeszcze będę mała.

Zostanę w ciemności, powiedziała.

Ale nie chcę teraz o tym myśleć, chcę tylko śnić o lasach i o strzałach Robin Hooda.

Zamykam swój osobisty dziennik i gaszę światło.

Cosimo, pomożesz mi?

Wszystko potrafisz i jesteś dobry. Wiem, bo w książce czytałeś historie rozbójnikowi, chociaż on narobił mnóstwo złego, czytałeś mu je przez kraty więzienia, aż do dnia, kiedy go skazali na śmierć, a mnie? Kto mi je poczyta? Kto mi poczyta historie, kiedy zostanę w ciemności, a mama i tata będą w pracy?

Jeśli nawet ty, który tak jak ja, jesteś przyjacielem drzew mi nie pomożesz, to przestanę się do ciebie odzywać. A nawet przestanę o tobie myśleć. Musisz znaleźć sposób, żeby mi pomóc, jakiś tajny sposób, nie musisz mi mówić jaki, wystarczy, że go znajdziesz. Bo jak nie, to myślami złamię gałęzie pod tobą i spadniesz do lawy, gdzie są krokodyle. Albo na ziemię, co będzie jeszcze gorsze, bo przysiągłeś, że nigdy nie zejdziesz z drzew.

Estella mówi mi zawsze, że same sobie poradzimy, że niczego nam nie potrzeba. Ale wiesz, ja czegoś potrzebuję. Obiecujesz, Cosimo? Pomożesz?

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Podziękowania

Pierwsze moje podziękowanie niech powędruje do mamy, taty, Roberty, Alessandry, Giuliana, Pietra, Matilde, wujka Silvio, cioci Alby oraz Ady. Trzeba być dość szalonym i mieć silne poczucie bycia rodziną, żeby aż tak w kogoś uwierzyć.

Dziękuję mojemu partnerowi Simone za to, że naprawdę pokochał moją książkę ze wszystkimi jej niedoskonałościami. I mnie, z moimi niedoskonałościami. I mój ogród, i moją kuchnię. Dziękuję za to, że martwisz się, kiedy upadnę, a potem razem ze mną się śmiejesz. Masz myśli, które wydają ładne dźwięki.

Dziękuję dziesięciu wujkom i ciociom oraz jedenastu kuzynom, ich partnerkom i dzieciom. Nauczyliście mnie, że można pokonać największe trudności i wciąż się uśmiechać.

Dziękuję nauczycielkom i nauczycielom, którzy dali mi do ręki pióro, a potem zachęcili, żebym już nigdy go nie wypuściła. Oto oni: Rosa, Anna, Mariarosa, Ester, Manuela, Paola, Provvidenza, Loretta, Mario, Francesco, Guido, Adriana.

Dziękuję Annie Paoli, Marghericie, Sarze, Angeli, Sarze, Giulii, Danielowi, Beatrice, Fabioli, Vanessie, Alessandrowi i Federice, Veronice i Luigiemu, Francesce, Barbarze, Miriam, Matteo, Martinie. Nie jest łatwo być przyjacielem na dobre i na złe. Wam starczyło na to sił.

Dziękuję kolegom i koleżankom, z którymi się później zaprzyjaźniłam. Są to: Paolo, Maria, Caterina, Rubby, Gioele, Andrea. Dziękuję dzieciom wszelkich narodowości, którymi się zajmowałam, a które do dziś stanowią cenne źródło historii i bezwarunkowego przywiązania. Kiedy piszę, zawsze o was myślę.

Niech podziękowania przyjmą towarzysze w chwilach lęku i radości ze szkoły Palomar w Rovigo. Stella, Andrea, Arianna, Edoardo, Anna, Stefano, Francesco, Enrico, Igor, Germano, Giulio, Evita. To prawdziwi przyjaciele i pisarze. Mamy i tatusiowie Mafaldy.

Specjalne podziękowanie dla pisarza, który założył szkołę Palomar. Mattia Signorini – znalazłeś Mafaldę i zrozumiałeś ją jako pierwszy. Dziękuję wspaniałej kobiecie, Giulii Belloni Peressutti: „Gdybyś się zachowała inaczej, miałabym żal”.

Dziękuję Chiarze za to, że dała mi nutę la. Ona zmieniła moje życie.

Martino, Aneliya i Sadhbh mieli dość cierpliwości, żeby nauczyć mnie angielskiego i za to wielkie dzięki. Z całego serca dziękuję wspaniałej agentce Vicki Satlow i jej zespołowi – zwłaszcza Giulii Iovino i Martinie Moretti. Bez was to wszystko byłoby niemożliwe.

Z tego samego powodu odczuwam wdzięczność wobec tego cudownego tygla, jakim jest wydawnictwo Rizzoli. Mieszają się w nim magiczne składniki: Michele Rossi i Benedetta Bolis, umieli dostrzec piękno w niedoskonałości Mafaldy. Cristina Franceschi organizowała moje podróże, Francesca Leoneschi zadbała o stronę graficzną książki, Giulia Magi wsparła promocję. Dziękuję wszystkim wydawnictwom, redaktorom, reżyserom klipów, którzy pokochali moją historię i pracowali z ogromną pasją.

Dziękuję moim zaufanym fotografom – Caterinie i Mirkowi.

Dziękuję wszystkim, którzy uwierzyli w niczym niewyróżniającą się dziewczynę z włoskiej prowincji. Marianne Gunn O’Connor, Jane Harris, Emma Matthewson, Ruth Logan, Tina Mories, całe wydawnictwo Bonnier Zaffre i wszyscy pozostali świetni specjaliści z różnych krajów, którzy zachwycili się moją powieścią od pierwszej chwili.

Dziękuję wrażliwej, starannej tłumaczce i przyjaciółce Denise Muir oraz ilustratorce Carolinie Kabei za inteligencję i moc jej obrazów.

Dziękuję tym, którzy w przeszłości dali mi szansę pracować, wozili mnie do Rovigo i wielu innych miast albo mnie odbierali. Tym, którzy byli dla mnie mili i tym, którzy niekoniecznie tacy się okazali. Także tym, którym nie starczyło sił, aby przy mnie wytrwać. Wszyscy uczyniliście mnie silniejszą.

Dziękuję Ilenii, która nauczyła mnie pokochać siebie na nowo. I dlatego ostatnie podziękowanie kieruję do siebie i do wszystkich dzielnych kobiet. Dziękuję. W końcu to my zawsze wygrywamy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: