Miłość i szacunek - ebook
Miłość i szacunek - ebook
Jedna z najbardziej popularnych na świecie książek o związkach damsko-męskich. Dlaczego czasami wzajemne oczekiwania związanych ze sobą osób rozmijają się, i mimo najlepszych chęci wzajemna relacja zamyka się w błędnym kole stale powtarzanych problemów, kłótni i rozczarowań? Dr Emerson Eggerichs przekonuje, że przyczyną jest odmienna konstrukcja psychiczna mężczyzn i kobiet i związane z tym odmienne priorytety i oczekiwiania. Mówiąc skrótowo, mężczyzna oczekuje, że w związku otrzyma przede wszystkim szacunek, kobieta natomiast – liczy przede wszystkim na miłość. Jest to klucz i punkt wyjścia do rozwiązywania trudności w związkach, ponieważ zapominanie o tej podstawowej zasadzie nakręca spiralę negatywnych reakcji – mężczyzna, który czuje się nieszanowany, nie ma ochoty na wyrażanie miłości wobec żony; kobieta, której mężczyzna nie okazuje miłości, nie ma ochoty na respektowanie jego praw i okazywanie mu szacunku. I tak bez końca. Z błędnego kręgu wyjść można, uświadamiając sobie, że trzeba zmienić całe swoje nastawienie i poznając odmienność potrzeb drugiej osoby w związku.
Kategoria: | Poradniki |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-63621-53-7 |
Rozmiar pliku: | 954 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Za niezliczone godziny, poświęcone pisaniu i redagowaniu serdecznie dziękuję moim dobrym przyjaciołom, Fritzowi i Jackie Ridenour. Oboje są dla mnie darem od Boga. Uchwycili wizję i nie pozwolili, aby została zaprzepaszczona, pomimo niesamowitej presji czasu. Bez nich ta książka by nie powstała. To oni byli dla mnie źródłem radości.
Jestem również niesamowicie wdzięczny Bogu za wsparcie moich przyjaciół z rodzinnego Grand Rapids w Michigan. Kocham i szanuję Dicka i Betsy DeVosów, Kevina i Meg Cusacków oraz Jima i Betty Buicków. Wierzyli w tę książkę od samego początku!
Na posiedzeniu zorganizowanym przez Focus on the Family spotkałem Michaela Colemana, prezesa Integrity Media oraz jego żonę, Jeannie. Michael zaproponował, bym wziął pod uwagę możliwość publikacji tej ksiażki w Integrity Media. Zgodziłem się! Pozdrowienia dla wspaniałych pracowników!
Fakt, że Focus on the Family sponsoruje Love and Respect Marriage Conference, jest wielką zachętą, a uznanie, jakim cieszy się książka, jest dla mnie powodem do dumy. Dziękuję doktorowi Dobsonowi i Donowi Hodelowi. Wierzę, że dzięki Wam dotrzemy z tą książką do młodszych i do starszych czytelników.
Jestem również bardzo zobowiązany Sealy Yates, mojemu agentowi i prawnikowi, oraz jego pracownikom. Rola, jaką odegrał w całym tym przedsięwzięciu, jest niekwestionowana. Poza tym jego wesoły śmiech i uśmiechnięta twarz uprzyjemniały każdą konwersację.
Erin Swett, mojej asystentce, dziękuję za kompetentne prowadzenie biura w czasie, gdy zajmowałem się pisaniem książki. Jestem wdzięczny Bogu za jej umiejętności przywódcze i talent.
Wyrazy szacunku dla zarządu Love and Respect Ministries. To Wasze decyzje sprawiły, że kontynuowałem moją pracę; Wasze rady są nieocenione.
Dziękuję moim dzieciom, Jonathanowi, Davidowi oraz Joy za pozostanie z Mamą i ze mną. Było dla nas błogosławieństwem patrzeć, jak rozpowszechniacie przesłanie Miłości i Szacunku. Dziękuję wam za uczynienie tej wizji Waszą wizją. Jeśli chodzi o Davida – witam nowego członka załogi!
Brawa dla mojej siostry – Ann, pomagałaś mi zawsze, kiedy tylko tego potrzebowałem. Dziękuję za znalezienie tylu żartów dla mnie!
Dziękuję moim Rodzicom, którzy odeszli już do nieba. Na ziemi oboje byli dowodem tego, co Bóg może uczynić dla ludzi, którzy otworzą przed Nim swoje serca. Dziękuję Wam, Mamo i Tato, za wierność Bogu do końca życia.
Wdzięczny jestem również wszystkim tym, którzy opowiedzieli mi swoje historie o Miłości i Szacunku w małżeństwie. Wasze świadectwa nie tylko pomogą innym, ale również uczynią tę książkę bardziej przystępną. Jak napisał wiceprezes Integrity Publishers: „Listy, które pojawiają się w książce, służą nie tylko zilustrowaniu przykładów, lecz także stanowią najważniejsze fragmenty lektury. Urzekające”. Dziękuję.
Sara ani ja nigdy nie dowiemy się w doczesnym życiu, jak wielki wpływ miała modlitwa naszych przyjaciół. Ci, do których się zwracam, wiedzą o tym. Pokornie Wam dziękujemy. Zachowajcie nas w pamięci.
W filmie Rydwany Ognia, przedstawiającym życie Erica Lidella, biegacza olimpijskiego, który odmówił biegów w niedzielę, pojawia się cytat z Biblii: „Uhonoruję tych, którzy honorują Mnie” (1 Sm 2, 30). Drogi Czytelniku, chciałbym złożyć podziękowania i uhonorować Boga. Przesłanie Miłości i Szacunku pochodzi z Jego serca (Ef 5, 33). Ta książka nie powstałaby, gdyby Bóg mnie nie oświecił. Choć przedstawienie tych dwóch prawd jest nieśmiałą próbą niesienia doraźnej pomocy twojemu związkowi, najważniejsze prawdy pozostają niezmienne – nie bardziej niż sam Bóg. Panie, dziękuję Ci ponad wszystko.Wprowadzenie Sama miłość to za mało
Być może pamiętasz piosenkę Beatlesów All You Need Is Love . Zupełnie nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Obecnie pięć na dziesięć małżeństw kończy się rozwodem, ponieważ miłość to za mało. Oczywiście, miłość jest bardzo ważna, zwłaszcza dla żony, ale pomijamy potrzebę szacunku dla męża. Książka ta traktuje o tym, jak żona może wypełnić swoją potrzebę bycia kochaną, dając swojemu mężowi to, czego on potrzebuje – szacunek. Oto historia pewnej pary, która w samą porę odkryła przesłanie Miłości i Szacunku:
Mój mąż i ja braliśmy udział w konferencji i „Miłość i szacunek w małżeństwie”. Kilka dni wcześniej znów przeżyliśmy kryzys i zdecydowaliśmy, że mamy dość i chcemy zakończyć nasze małżeństwo. Oboje byliśmy zranieni, smutni, źli i przygnębieni. Nawiasem mówiąc, oboje jesteśmy wierzący, a ja pracuję przy obsłudze pewnego kościoła.
Wcześniej spotykaliśmy się z doradcą małżeńskim, ale szczerze mogę powiedzieć, że to Wasza konferencja uratowała nasze małżeństwo, a ponadto dała nam więcej informacji i nauczyła nas strategii, o których nie wiedzieliśmy po spotkaniach z doradcą. Zdecydowaliśmy się podjąć ostatnią próbę, ale mój mąż tak naprawdę nie wierzył w jej powodzenie i niewiele brakowało, a nie wziąłby udziału w konferencji. Prawdy, które Bóg przed nami odkrył, są tak proste, jak i doniosłe… To one rozpoczęły proces uzdrawiania i zrewolucjonizowały nasze małżeństwo. Gdybyśmy 30 lat temu wiedzieli to, co wiemy teraz, moglibyśmy oszczędzić sobie wielu bólów i rozczarowań.
Pozwólcie mi tylko powiedzieć, że tamtej soboty spędziliśmy w swoim towarzystwie najwspanialsze popołudnie i wieczór od lat. Czuliśmy się, jakbyśmy znów mieli po 20 lat i byli zakochani. Emerson, mogę Ci szczerze powiedzieć, że nigdy sobie nie uświadamiałam, jak ważny był szacunek do mojego męża.
Co owa kobieta i jej mąż usłyszeli na konferencji? Co zrewolucjonizowało ich małżeństwo? Co spowodowało, że dwoje ludzi, w piątek gotowych na rozwód, w sobotę zakochuje się jak para kochanków? Ta książka stanowi zapis tego, co usłyszała tamta para. Ich świadectwo to tylko jeden z tysięcy listów, notek i ustnych opowieści, które otrzymałem i które pokazują, co może się stać, kiedy mąż i żona zmieniają nastawienie do swojego małżeństwa.
Czy chcesz pokoju? Czy chcesz być blisko swojego małżonka? Czy chcesz zrozumienia? Czy chcesz doświadczyć małżeństwa takiego, jakie ono powinno być? Wypróbuj Miłość i Szacunek!
Ta książka jest dla każdego: dla ludzi w kryzysie małżeńskim, dla małżonków pragnących rozwodu, dla mężów i żon, których obecne małżeństwo jest drugim z kolei, dla osób chcących pozostać w szczęśliwym małżeństwie, dla małżonków żyjących w związku z osobami niewierzącymi, dla rozwodników chcących uleczyć rany, dla samotnych żon, dla zastraszonych mężów, dla małżonków zaplątanych w romanse, dla ofiar romansów, dla zaręczonych par, dla księży i doradców poszukujących odpowiednich materiałów.
Wiem, że obiecuję wiele, lecz nie odważyłbym się na to, gdybym nie wierzył, że to, o czym zamierzam Wam opowiedzieć, naprawdę działa. Poniżej znajdziecie inne przykłady tego, jak bardzo zmieniły się małżeństwa, gdy żony i mężowie odkryli przesłanie Miłości i Szacunku i wprowadzili je do codziennego życia:
Minął rok od konferencji o Miłości i Szacunku. Było to najpotężniejsze przesłanie dotyczące małżeństwa, jakie ja i mój mąż kiedykolwiek słyszeliśmy. Ciągle powracamy do zasad, których nauczyliśmy się podczas tamtego wyjątkowego weekendu. Siedzimy razem na kanapie i stosujemy poznane strategie. Daje nam to olbrzymią radość – postępowanie zgodnie z wolą Boga i obserwacja, jak On nas błogosławi.
Kilka dni temu zdecydowałam się powiedzieć mojemu mężowi, że go szanuję. Dziwnie było wypowiadać te słowa, ale udało się i reakcja była niesamowita! Zapytał mnie, dlaczego go szanuję. Wymieniłam kilka powodów i zauważyłam widoczną zmianę w nim.
Smutno mi, że jestem zamężna od 22 lat i dopiero teraz zrozumiałam przesłanie Szacunku. Napisałam mojemu mężowi dwa listy o tym, dlaczego go szanuję. Jestem zdumiona, jak to zmieniło jego sposób odnoszenia się do mnie. Przez lata modliłam się, żeby mój mąż kochał mnie i mówił do mnie językiem miłości. A kiedy ja zaczęłam mówić jego językiem, on odpowiedział tym, czego ja chciałam.
Powyższe listy są typowe – otrzymuję ich mnóstwo co tydzień, a może nawet codziennie, od osób, które nabrały mądrości, kiedy zrozumiały jeden kluczowy werset Pisma Świętego, który stanowi podstawę tej książki. Żaden mąż nie będzie miał w sobie ciepłych uczuć, dopóki uważa, że jego żona nie docenia go jako człowieka. Paradoksalnie, najgłębsza potrzeba żony – potrzeba miłości – jest osłabiana przez brak szacunku dla męża.
Zrozumcie jednak, proszę, że nie daję Wam gotowej recepty. Czasami entuzjazm, jaki małżonkowie odczuwają po naszej konferencji, słabnie po kilku dniach lub tygodniach, a oni znowu poddają się tym samym starym problemom – Błędnemu Kręgowi. Radzę wszystkim parom, które uczą się o sile Miłości i Szacunku, by przeprowadziły sześciotygodniowy test. W tym czasie mogą określić, jak daleko zaszli oraz ile im jeszcze brakuje do mety.
Podróż do dobrego, satysfakcjonującego małżeństwa nigdy się nie kończy, ale podczas trzech dekad udzielania rad małżeńskich odkryłem coś, co może zmienić, wzmocnić lub poprawić każde małżeństwo. Nazywam to Połączeniem Miłości i Szacunku, wspólnie z moją żoną Sara propagujemy tę ideę wzdłuż i wszerz Ameryki. Dostrzegamy Boga w tym wyjątkowym połączeniu istot, jakim jest małżeństwo. Widzimy to, gdy pracujemy nad naszym własnym małżeństwem, zauważając Boże błogosławieństwo, kiedy stosujemy Połączenie Miłości i Szacunku w naszych kontaktach.
Jeśli Ty i Twój partner wcielicie w życie ideę Połączenia Miłości i Szacunku, możliwości poprawy Waszego małżeństwa staną się nieograniczone. Pewna żona napisała:
Chcę powiedzieć: UDAŁO MI SIĘ! Bóg wynagrodził mnie objawieniem potęgi doceniania mojego męża… To objawienie… zmieniło wszystko w moim małżeństwie – moje podejście, moje reakcje, mój związek z Bogiem oraz mojego męża. To był ten brakujący element.
Faktycznie – dla wielu par to szacunek jest tym brakującym elementem układanki. Czytaj dalej, a wyjaśnię Ci, o co mi chodzi.Część pierwsza Błędny krąg
Napisałem tę książkę z desperacji, która zamieniła się w inspirację. Jako pastor udzielałem porad wielu parom, ale nie mogłem rozwiązać ich problemów. Od żon słyszałem głównie: „On mnie nie kocha”. Żony są stworzone do tego, by być kochane, chcą miłości i jej oczekują. Wielu mężom nie udaje się jednak spełnić tych oczekiwań. Jednak kiedy studiowałem Pismo i udzielałem porad, w końcu dostrzegłem drugą stronę równania. Mężowie nie wyrażali tego głośno, ale myśleli: „Ona mnie nie szanuje”. Mężowie potrzebują szacunku i oczekują szacunku. Wielu żonom nie udaje się spełnić tych oczekiwań. W efekcie pięć na dziesięć małżeństw kończy się rozwodem (i to również małżeństw chrześcijańskich).
Kiedy zmagałem się z tym problemem, w końcu dostrzegłem powiązanie: bez miłości z jego strony, ona reaguje brakiem szacunku; bez szacunku z jej strony, on reaguje brakiem miłości. I tak w kółko. Nazywam to Błędnym Kręgiem – małżeńskim szaleństwem, które więzi tysiące par. W następnych siedmiu rozdziałach opiszę, jak dostajemy się w tryby Błędnego Kręgu – i jak możemy się z nich wydostać.Rozdział pierwszy Prosty sekret lepszego małżeństwa
„Jak mogę nakłonić mojego męża, by kochał mnie równie mocno, jak ja go kocham?” Oto podstawowe pytanie, które przez dwadzieścia lat pastorskiej posługi w ciągle rosnącym zgromadzeniu słyszałem od żon przychodzących do mnie po poradę. Żal ściskał mi serce, kiedy płaczące kobiety opowiadały swoje historie. Wielokrotnie łzy spływały mi po policzkach, a jednocześnie rosnące rozdrażnienie towarzyszyło myślom o mężach. Dlaczego nie potrafią dostrzec, jaką krzywdę wyrządzają swoim żonom? Czy istnieje sposób, w jaki mógłbym pomóc kobietom zmotywować małżonków, aby je bardziej kochali?
Odczuwałem to wszystko bardzo głęboko, ponieważ sam wychowałem się w nieszczęśliwej rodzinie. Moi rodzice rozwiedli się, kiedy miałem rok. Następnie pobrali się ponownie, ale kiedy miałem pięć lat, doszło do separacji. Zeszli się po raz kolejny, kiedy byłem w trzeciej klasie, więc moje dzieciństwo wypełnione było krzykami i ciągłym napięciem. Widziałem i słyszałem rzeczy, które na zawsze odcisnęły się na mojej duszy, często płakałem przed zaśnięciem… Pamiętam to uczucie głębokiego smutku. Moczyłem się do łóżka aż do 11 roku życia, a dwa lata później zostałem wysłany do szkoły wojskowej, gdzie pozostałem aż do jej ukończenia.
Kiedy przypominam sobie, ile konfliktów wstrząsało życiem moich rodziców, widzę, gdzie tkwił powód. Nietrudno było zauważyć, że moja mama płakała z braku miłości, a ojciec desperacko pragnął szacunku.
Mama uczyła akrobatyki, stepowania oraz pływania, co zapewniało jej stały wysoki dochód i umożliwiało niezależność od zarobków taty. Ojciec miał więc wrażenie, że mama mogłaby z powodzeniem poradzić sobie bez niego, a ona też często dawała mu to do zrozumienia. Podejmowała finansowe decyzje bez konsultacji z mężem, co sprawiało, że czuł się nieważny. Raniło go to, więc reagował brakiem miłości. Był pewien, że mama go nie szanuje. Tata często był zły z powodu rzeczy, których dziś nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Mama stawała się smutna i po prostu wychodziła z pokoju. To napięcie między nimi bardzo wpłynęła na moje życie w dzieciństwie i we wczesnym okresie dojrzewania.
Jako nastolatek usłyszałem w Ewangelii, że Bóg mnie kocha, ma plany względem mojego życia oraz że powinienem prosić o odpuszczenie grzechów, aby wpuścić Jezusa do mojego serca i potem doświadczyć życia wiecznego. Zrobiłem to i całe moje życie zmieniło się, odkąd zostałem Jego uczniem.
Po ukończeniu szkoły wojskowej złożyłem podanie do Wheaton College, ponieważ wierzyłem, że Bóg wzywał mnie do służenia Mu. Na samym początku mojego pobytu w Wheaton moja mama, siostra i przyrodni brat przyjęli Chrystusa jako Zbawiciela. W mojej rodzinie zachodziły znaczące zmiany, ale blizny pozostały. Mama i Tato są teraz w niebie, a ja dziękuję Bogu za ich zbawienie. Nie ma w moim sercu rozgoryczenia, tylko ból i smutek. Wyczuwałem to jako dziecko i wyraźnie widzę również teraz, jak defensywnie reagowali na siebie moi rodzice. Ich problem polegał na tym, że z łatwością obrażali siebie nawzajem, ale nie potrafili dokonać żadnych zmian, które wyłączyłyby ich „miotacze ognia”.
Podczas pobytu w Wheaton spotkałem optymistyczną dziewczynę, która niemal wnosiła światło do każdego miejsca, w którym się pojawiała. Sara była najbardziej przyjaźnie nastawioną, kochaną i altruistyczną osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem. Zdobyła tytuł Miss Sympatii Boone County w Indianie. Była fantastyczna – kochała Boga i tylko Jemu chciała służyć. Miała cały bagaż smutnych doświadczeń, spowodowanych rozwodem, który podzielił jej rodzinę, ale mimo to nie pozwoliła, by jej duch osłabł. Odznaczała się nie tylko atrakcyjnością, lecz była też wspaniałym przyjacielem.
Jeansowa „kurtka niezgody”
Oświadczyłem się Sarze, kiedy oboje byliśmy jeszcze w college’u, a ona zgodziła się zostać moją żoną. Jako narzeczeni mieliśmy wiele okazji, by doświadczyć, jak mężowie i żony kłócą się praktycznie bez powodu. Podczas naszych pierwszych wspólnych świąt Sara kupiła mi jeansową kurtkę. Otworzyłem pudełko, wyciągnąłem kurtkę i podziękowałem jej.
„Nie podoba ci się” – powiedziała.
Spojrzałem na nią zakłopotany i odparłem: „Podoba mi się”.
Niewzruszona, kontynuowała: „Nie, nie podoba ci się. Nie jesteś podekscytowany”.
Skonsternowany, powtórzyłem: „Naprawdę, podoba mi się”.
Odpaliła: „Nieprawda, nie podoba ci się. Gdyby ci się podobała, byłbyś podekscytowany i bardzo byś mi dziękował. W mojej rodzinie mówimy: «O rany, dokładnie to chciałem dostać!». Widać entuzjazm. Święta to ważny czas i trzeba to okazać”.
Sara i ja odkryliśmy, że ci, „którzy żyją w małżeństwie, cierpieć będą udręki…” (1 Kor 7, 28).
To była tylko mała próbka tego, jak Sara i Emerson reagują na prezenty. Sara podziękuje dziesięć razy, jeśli coś ją wzruszy. Ponieważ nie okazałem takiego entuzjazmu, założyła, że podziękowałem z grzeczności, a tak naprawdę miałem ochotę wrzucić kurtkę do kontenera Armii Zbawienia. Była pewna, że nie doceniłem tego, co zrobiła i że jej też nie doceniłem. Jeśli chodzi o mnie, poczułem się osądzony, jak gdybym zachował się w niedopuszczalny sposób. Całe zajście z kurtką było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Podczas tego epizodu, chociaż wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy o tym, Sara poczuła się niekochana, a ja nieszanowany. Wiedziałem, że Sara mnie kocha, ale ona z kolei zaczęła się zastanawiać, czy czułem do niej to samo, co ona do mnie. Jednocześnie, przez jej reakcję na moje „pozbawione entuzjazmu” zachowanie, poczułem się, jakby ona nie całkiem doceniała to, kim jestem. Chociaż o tym nie wspominaliśmy, uczucia bycia niekochanym i niedocenianym zakiełkowały w nas.
Możesz mieć rację, ale nie podnoś głosu
Na przykład, Sara i ja bardzo się różnimy, jeśli chodzi o interakcje z ludźmi. Sara jest bardzo bezpośrednia, uwielbia rozmawiać o wszystkim. Zawsze, kiedy spędza czas z ludźmi, jest pełna energii. Ja mam tendencję do analizowania i reaguję mniej emocjonalnie. Energię daje mi samotne studiowanie. Kiedy przebywam z ludźmi, zachowuję się serdecznie, ale mniej bezpośrednio niż moja żona.
Pewnego wieczoru, kiedy wracaliśmy z kameralnego spotkania poświęconego studiowaniu Biblii, Sara powiedziała mi o tym, co nurtowało ją przez kilka ostatnich tygodni.
„Nudziłeś się na dzisiejszym spotkaniu” – powiedziała prawie ze złością. „Zrażasz ludzi swoim milczeniem. A kiedy już się odezwiesz, często mówisz coś nietaktownego. To, co powiedziałeś tej nowej parze, brzmiało niezręcznie”.
Byłem zaskoczony, ale próbowałem się bronić. „O czym ty mówisz? Starałem się słuchać ludzi i zrozumieć, co mieli na myśli”.
Głos Sary podniósł się o kilka decybeli. „Musisz sprawić, by ludzie poczuli się swobodniej”. (Znów kilka decybeli w górę). „Musisz koncentrować się na nich” (prawie krzycząc). „A nie na sobie samym!”.
Przez kilka sekund nie odpowiadałem, ponieważ byłem zaskoczony nie tylko tym, co powiedziała, lecz także zmianą w jej głosie. Odpowiedziałem: „Saro, może i masz rację, ale nie krzycz”.
Sara wspominała później, że ta samochodowa konwersacja zmieniła jej życie. Mogła się nie mylić w ocenie mojego postępowania z ludźmi, ale sposób, w jaki przekazała mi swoje spostrzeżenia, był grubą przesadą. Dzięki tamtej rozmowie udało nam się rozwiązać wiele problemów w naszym życiu. Myślę, że Sara poprawiła się dzięki niej bardziej niż ja. Nie dalej niż tydzień temu znów (lecz łagodnie) wskazywała mi, że powinienem być bardziej względem kogoś delikatny. (Po ponad trzydziestu latach pracy w duszpasterstwie!)
Tamten epizod z wczesnych lat naszego małżeństwa zasiał więcej ziaren, niż byłem w stanie ocenić. Wiedziałem, że Sara mnie kocha i że jej wybuch spowodowany był chęcią pomocy. Chciała, bym docenił jej troskę i zrozumiał, że zrobiła to z miłości, ale efekt był taki, że poczułem się nieszanowany, zaatakowany. Przez lata walczyliśmy z tym samym problemem. Ona wyrażała swoje obawy odnośnie do czegoś, na czym niedostatecznie się skupiałem („Czy oddzwoniłeś? Czy zostawiłeś notatkę?”). Ja starałem się poprawić, ale czasem dopuszczałem się zaniedbania, co ona odczuwała jako przejaw niedoceniania jej wysiłków.
I wtedy zapomniałem o jej urodzinach
Minęło kilka lat, nadchodziły urodziny Sary. Zastanawiała się, jak zareaguję – czy będę pamiętał? Zawsze pamiętała o urodzinach, a ja często zapominałem o takich datach. Sama nigdy nie przeoczyłaby mojej rocznicy, ponieważ kochała mnie głęboko. Zastanawiała się jednak, czy ja uczczę jej święto. Myślała: Czy zajmuję w jego sercu tyle miejsca co on w moim?
Nie miała nic złego na myśli. Po prostu starała się przewidzieć moje postępowanie. Wiedziała, że zapominalstwo było dla mnie problemem, i była zwyczajnie ciekawa. W ramach eksperymentu ukryła wszystkie urodzinowe kartki, jakie dostała. Dokoła nic nie przypominało o zbliżających się urodzinach, więc po prostu żyłem jak co dzień: studiując i myśląc. W dniu jej urodzin jadłem lunch z przyjacielem. Wieczorem, podczas obiadu, Sara spytała spokojnie: „Więc Ray i ty świętowaliście dziś moje urodziny?”.
Nie potrafię opisać, co dzieje się z ludzkim ciałem w takim momencie. Czułem się tak, jakby cała krew odpłynęła z serca, spłynęła do stóp, a potem nagle uderzyła do twarzy. Jak mogłem wyjaśnić coś takiego?
Chrząkałem i pomrukiwałem, ale nie mogłem wyjaśnić, jak mogłem zapomnieć o jej urodzinach. Moje zapominalstwo było okropne i widziałem, że Sara czuła się zraniona, ale jednocześnie coś sobie uświadomiłem: owszem, zapomniałem, ale nie zignorowałem jej urodzin specjalnie. Poczułem się osądzony – i słusznie. Jednocześnie nie mogłem opisać swoich uczuć jako poczucia braku szacunku. W tamtych latach, kiedy rządziły feministki, mężczyźni nie mówili o braku szacunku ze strony kobiet. Byłoby to aroganckie, a w kręgach kościelnych zostałoby uznane za straszliwy brak pokory.
Czas miłości i czasy sprzeczek
Lata płynęły, zostawiając za sobą niewyraźne wspomnienia z głoszenia kazań, udzielania porad coraz większej liczbie małżeństw. Sara i ja pracowaliśmy nad naszym małżeństwem, uczyliśmy się nawzajem od siebie i spędzaliśmy razem wiele wspaniałych chwil. Jednak okresy miłości przeplatały się z gorszymi okresami – kłótni i sprzeczek. Po nich prawie zawsze modliliśmy się wspólnie, prosząc Boga i siebie nawzajem o wybaczenie. Ale co to oznaczało? W jakim kierunku zmierzało nasze małżeństwo? Byłem pastorem – osobą, której płacono za bycie „dobrym”. Jak mogłem usprawiedliwiać swoje potknięcia?
W życiu każdej pary codziennie pojawiają się konflikty, które Pismo Święte nazywa: „lisami, małymi lisami, co pustoszą winnice” (PnP 2, 15)
Jak ktoś kiedyś stwierdził, w życiu problemem jest to, że jest ono zbyt „codzienne”. A Sara i ja niemal każdego dnia irytowaliśmy się swymi złymi nawykami, których nie potrafiliśmy się pozbyć. Jednym z moich złych przyzwyczajeń było pozostawianie mokrego ręcznika na łóżku. Przynajmniej raz w miesiącu Sara miała o to do mnie pretensje. Mniej więcej co trzy miesiące zaczynałem zapominać o moich obowiązkach, zaniedbywać pewne prośby. Kiedy żona mnie krytykowała, napięcie rosło, a ja reagowałem na dwa sposoby: albo ją winiłem, albo szukałem wymówek.
Sara często kaszle i oczyszcza gardło. Na początku naszego małżeństwa, kiedy modliliśmy się, irytowało mnie to. Jak mogłem być tak dziecinny? Modliliśmy się do Pana w niebie, a ja zajmowałem się czymś, na co nie miałem żadnego wpływu. Innym razem żona chciała, bym dziękował Bogu, kiedy akurat czułem się sfrustrowany. Szczerze mówiąc, nie zawsze chciałem dziękować Bogu, ale czy sprawiało, że byłem mniej uduchowiony? Kiedy ona się frustrowała, nie namawiałem jej do wychwalania Pana! Czy nie czyniło mnie to mniej krytycznym, a bardziej uduchowionym?
Napięcie jest sposobem zerwania maski z siebie. Podczas konfrontacji zawsze czułem, że nie jestem wystarczająco dobry. A w przypadku rodzinnych konfliktów Sarze wydawało się, że nie jest ani dobrą żoną, ani dobrą matką. Jak w przypadku wszystkich par, konsekwencje tych napięć rzucały się cieniem na nasz związek. Rzeczywiście, życie jest „takie codzienne”.
Sara nie przepada za podróżowaniem, studiowaniem i nauczaniem, ponieważ nie leży to w jej naturze, ale gotowa jest gdzieś pojechać, jeśli ma na tym zyskać nasza posługa. Ja nie znoszę naprawiać rzeczy, które popsuły się w domu, ponieważ nie mam do tego talentu. Zazwyczaj narzekam, jeśli muszę coś naprawić (dlatego zawsze się z tym ociągam).
Kiedy Bóg wyjawił mi przesłanie Miłości i Szacunku, zrozumiałem Psalm 119, 130: „Przystępność Twoich słów oświeca i naucza niedoświadczonych”.
Wyjawiam te wszystkie małe „sekrety” o mojej żonie i o mnie, by udowodnić, że nie głosimy naszego przesłania o małżeństwie z piedestału doskonałości. Walczyliśmy na wielu frontach i będziemy walczyć, ale teraz robimy to, wiedząc, że możemy wygrać! Przez lata, powoli, odkryliśmy „sekret”, który bardzo wpłynął na nasze życie (i życie innych małżeństw).
Sekret „ukryty” w Liście do Efezjan 5, 33
Przez ponad 20 lat mogłem studiować Biblię przez 30 godzin w tygodniu. Zdobyłem tytuł doktora w dziedzinie studiów nad rodziną i zaliczyłem fakultet z komunikacji. Przeszedłem mnóstwo formalnych treningów, ale kiedy to olśnienie z Pisma eksplodowało w moim sercu w 1998 roku, byłem zszokowany. Dosłownie wykrzyknąłem: „Chwała Panu!”. To spostrzeżenie potwierdziło się później, kiedy czytałem literaturę fachową, i wyjaśniało, dlaczego Sara i ja kłóciliśmy się. W końcu bardzo wyraźnie dostrzegłem, dlaczego żona cierpiała na skutek moich słów i czynów, tak jak mama cierpiała przez mojego ojca. Sara z kolei potrafiła powiedzieć rzeczy, które całkowicie pozbawiały mnie spokoju, tak jak robiła to moja mama.
Na czym polega więc ten sekret? Właściwie nie jest to żaden sekret. Fragment Pisma, o którym mówię, jest dostępny dla każdego od około 2 tysięcy lat. W Liście do Efezjan Paweł pisze: „Mężowie kochajcie swoje żony; żony, szanujcie swoich mężów”.
Oczywiście, czytałem ten werset wiele razy. Wykorzystywałem go nawet, głosząc kazania na ślubach. Ale nigdy wcześniej nie dostrzegłem związku pomiędzy miłością i szacunkiem. Paweł jasno mówi, że żony potrzebują miłości, a mężowie szacunku. Kiedy zacząłem dzielić się tym sekretem – na seminariach i konferencjach – często słyszałem od ludzi: „Ten związek miłości i szacunku brzmi dobrze, Emerson, ale czy nie jest to trochę teoretyczne? My mamy prawdziwe problemy – finanse, seks, wychowanie dzieci…”.
Jak postaram się dowieść w tej książce, idea Połączenia Miłości i Szacunku jest kluczem do wszystkich problemów małżeńskich. Nie jest to tylko miła teoryjka, do której dorzuciłem parę wersetów z Biblii¹. To, w jaki sposób miłość i potrzeba szacunku oddziałują na siebie, ma olbrzymi wpływ na małżeństwo.
Jak Bóg objawił związek miłości i szacunku
Na początku, kiedy walczyłem nie tylko o swoje małżeństwo, ale również o małżeństwa innych ludzi, nie szukałem żadnego „Połączenia Miłości i Szacunku”. Ukazało się ono samo, kiedy zastanawiałem się nad wersetem 5, 33 z Listu do Efezjan. Tok moich myśli wyglądał mniej więcej tak: „Mąż powinien okazywać miłość żonie, nawet jeśli żona nie okazuje mu szacunku, a żona powinna okazywać mężowi szacunek, nawet jeśli on nie okazuje jej miłości”.
Jak dotąd – zgadza się. Myślałem więc dalej: „Mąż wzywany jest do kochania żony, która nie okazuje szacunku, a żona – do szanowania męża, który nie okazuje miłości. Nie można usprawiedliwić męża, który mówi: «Będę kochał moją żonę, kiedy ona okaże mi szacunek», ani żony, która myśli: «Będę szanować mojego męża, kiedy on okaże mi swoją miłość»”.
Na tym etapie wciąż nie dostrzegałem związku między miłością a szacunkiem. Moja teoria wyłoniła się, kiedy Bóg ukazał mi silną więź, która zespala je w małżeństwie. Zrozumiałem, dlaczego tak trudno jest kochać i szanować. Kiedy mąż nie czuje się szanowany, jest mu trudno kochać żonę. Kiedy żona czuje się niekochana, z trudem przychodzi jej okazywanie szacunku mężowi.
Błędny Krąg dowodzi, że faktycznie „ zło jest głupotą, a wielka głupota – szaleństwem” (Koh 7, 25).
W tym miejscu doznałem objawienia, które nabrało sensu najpierw dla mnie, a następnie dla wielu innych ludzi. Kiedy mąż nie czuje się szanowany, wykazuje naturalną skłonność do reagowania w sposób niemający wiele wspólnego z miłością. Kiedy żona czuje się niekochana, reaguje w sposób, który przez męża odczytywany jest jako brak szacunku.
Związek Miłości i Szacunku jest jasny w kategoriach biblijnych – tak samo jak niebezpieczeństwo, że ich połączenie może zostać nadszarpnięte, a nawet zerwane. W tym punkcie w moim rozumowaniu pojawiło się to, co nazywam momentem „aha”: uświadomiłem sobie, że obie reakcje wyzwalają się wzajemnie. W odpowiedzi na brak miłości ona przestaje okazywać szacunek. W odpowiedzi na brak szacunku on przestaje okazywać miłość – i tak do znudzenia. Tak narodziło się pojęcie Błędnego Kręgu.
Zawsze, gdy tylko objaśniam moją teorię, mężowie i żony w lot pojmują, na czym ona polega. Wiedzą, że jeśli nie nauczą się kontrolować Błędnego Kręgu, konfliktowe sytuacje będą powtarzać się nieustannie.
Dla ułatwienia podaję krótki konspekt treści książki. Chcę pomóc parom małżeńskim:
- Kontrolować Szaleństwo (Błędny Krąg);
- Napełniać się wzajemnie Miłością i Szacunkiem (Ożywiający Krąg);
- Cieszyć się Nagrodami Dobrego Małżeństwa (Krąg Wynagrodzenia).
Dlaczego miłość i szacunek są tak ważne?
Dostać się w tryby Błędnego Kręgu jest bardzo łatwo. Rozpoznać, że w nim tkwisz, i opanować go, to dużo większy problem. Można go jednak rozwiązać, jeśli mąż i żona nauczą się, jak sprostać podstawowym wymaganiom miłości i szacunku. Ludzie często mnie pytają: „Skąd masz pewność, że podstawową potrzebą męża jest szacunek, a żony – miłość?”. Moja odpowiedź składa się z dwóch części.
Po pierwsze, moje doświadczenie doradcy i małżonka potwierdza tę prawdę. To żony pytają: „Czy mój mąż kocha mnie równie mocno jak ja jego?”. Żona wie, że kocha męża, ale czasem zastanawia się, czy on kocha ją choć w przybliżeniu równie mocno. Gdy więc w reakcjach męża nie można dostrzec śladów miłości, odpowiedź żony jest jednoznacznie negatywna. Jej zdaniem mąż powinien być bardziej wrażliwy i opiekuńczy. Niestety, typowa reakcja żony to narzekanie i krytykowanie, mające na celu motywację małżonka. Metoda ta okazuje się jednak równie skuteczna jak próba sprzedania kastetów Matce Teresie.
Z drugiej strony mąż nie zadaje pytań: „Czy moja żona kocha mnie równie mocno, jak ja ją kocham?”. Dlaczego? Ponieważ jest pewien jej miłości. Często pytam mężów: „Czy twoja żona cię kocha?”. Odpowiadają: „Oczywiście”. Wówczas pytam: „A czy cię lubi?”. Zwykle słyszę: „Nie”.
W wielu przypadkach niechęć żon jest odbierana przez mężów jako brak szacunku, a nawet pogarda. Zdaniem mężczyzny żona stopniowo się zmienia: ze zgodnej, wszystko aprobującej kobiety, którą była, gdy się poznali, w czepiającą się wszystkiego osobę. Tak więc mąż decyduje, że zmotywuje żonę do okazywania szacunku poprzez nieokazywanie jej miłości. Metoda równie skuteczna jak próba jechania samochodem bez paliwa.
Jeszcze bardziej przekonująco brzmi to, co w Liście do Efezjan mówi się o podstawowej potrzebie miłości u kobiety i szacunku u mężczyzny: mąż musi kochać swoją żonę jak siebie samego, a żona musi szanować męża. Czy można być bardziej dosłownym? Paweł nie sugeruje, on przekazuje słowa Boga. W dodatku greckie słowo oznaczające miłość to agape – miłość bezwarunkowa. W pozostałych fragmentach silnie podkreśla się fakt, że mąż zasługuje na bezwarunkowy szacunek. Chrześcijańscy małżonkowie nie powinni rozumieć tego ustępu w następujący sposób: „Mężowie, kochajcie swoje żony bezwarunkowo; żony, szanujcie swoich mężów, tylko jeśli na to zasłużyli”. Wszystkich powinny obowiązywać te same zasady. Według świętego Pawła szacunek okazywany mężowi jest równie ważny jak miłość okazywana żonie.
Inny autor tekstu biblijnego zgadza się z Pawłem w kwestii szacunku należnego mężom. Apostoł Piotr pisał, zwracając się do żon, że jeśli mężowie ich są nieposłuszni Słowu Bożemu: „Tak samo żony niech będą poddane swoim mężom, aby nawet wtedy, gdy niektórzy z nich nie słuchają nauki, przez samo postępowanie żon zostali pozyskani bez nauki” (1 P 3, 1–2). Piotr zdecydowanie mówi o bezwarunkowym szacunku. Mężowie, o których wspomina, są albo letnimi chrześcijanami, albo niewierzącymi, którzy nie są posłuszni Słowu, a więc również Jezusowi. Bóg nie jest zadowolony z takich ludzi, oni nie „zasługują” na szacunek żon. Jednak Piotr nie wzywa kobiet do odczuwania szacunku; wzywa je do okazywania szacunku. Nie chodzi tu o mężów zasługujących na szacunek; chodzi o żony chętne do traktowania mężów z szacunkiem, bez żadnych warunków.
Jeszcze ostatnie słowo: robienie czegoś, kiedy tak naprawdę nie masz na to ochoty, jest bezcelowe. Toteż do tego fragmentu należy podejść z wiarą. Bóg chce, by szacunek do mężów był metodą pozyskiwania owych mężczyzn dla Niego. Kiedy mąż otwiera się przed Bogiem, czyni to także przed swoją żoną. A żaden mężczyzna nie poczuje miłości do kobiety, która sprawia wrażenie, że nie docenia go jako człowieka. Kluczem do zdobycia miłości męża jest więc okazywanie mu bezwarunkowego szacunku.
Szacunek – wyjątkowa cecha tej książki
W wielu publikacjach traktujących o małżeństwie podkreśla się wagę miłości męża do żony, wyjątkową cechą tej książki jest idea okazywania bezwarunkowego szacunku mężowi przez żonę. Moja teoria jest prosta, ale jednocześnie tak potężna, że w 1999 roku zdecydowałem się porzucić stanowisko pastora i zająć się szerzeniem idei o miłości i szacunku na pełen etat. Od tego czasu Sara i ja podzieliliśmy się naszym przesłaniem z tysiącami małżeństw i nieustannie otrzymujemy potwierdzenie, że znaleźliśmy się na właściwej ścieżce. Wszystkie żony, które spotykamy, chcą, by jej mężowie docenili miłość, jaką ich darzą i odwzajemnili się takim samym uczuciem. My staramy się głosić, że najlepszym sposobem okazywania miłości mężowi jest respektowanie go w zauważalny dla niego sposób. To szacunek sprawia, że mąż odczuwa miłość żony, szacunek zaś wyzwala w nim to uczucie.
Książka ta pokazuje siłę bezwarunkowej miłości i bezwarunkowego szacunku. Jeśli Ty i Twój małżonek/Twoja małżonka użyjecie tych potężnych narzędzi, możecie ocalić borykające się z problemami małżeństwo albo związek, do którego zakradła się nuda i rutyna. Jeśli Wasza relacja jest dobra, możecie ją jeszcze ulepszyć. Sara i ja byliśmy dobrymi partnerami, jeszcze zanim odkryliśmy prosty sekret, o którym traktuje ta książka, ale teraz jesteśmy o wiele lepszym małżeństwem.
O ile lepszym? Czy osiągnęliśmy stan małżeńskiej nirwany i wszystko jest wspaniale? Nie sadzę. Wciąż przytrafiają się nam sytuacje, kiedy brakuje miłości lub szacunku. Wciąż zdarza nam się wpadać tryby Błędnego Kręgu – jak wszystkim innym parom. Ale podjęliśmy decyzje, które zmieniły kierunek, w którym zmierzało nasze małżeństwo. Gdyby tylko moi rodzice to odkryli… Sara i ja znacząco zredukowaliśmy ilość przypadków, w których narażeni byliśmy na uwięzienie w Błędnym Kręgu, i często potrafimy zatrzymać jego ruch, zanim na dobre się zacznie.
Co więc było tą zmieniającą życie decyzją, którą oboje podjęliśmy? Ja postanowiłem uwierzyć, że nieokazywanie mi szacunku nie jest zamiarem Sary. Czasem trudno ją znieść, ale nie ma złych intencji. Wiem, że szanuje mnie jako człowieka. Ona zaś zdecydowała się uwierzyć, że moje komentarze i nastawienie, którymi czasem ją ranię, nie świadczą o braku miłości. Wie, że kocham ją mocno, z głębi serca i że byłbym zdolny umrzeć za nią. Jak więc to wszystko działa? Posłużę się przykładem jajek i ręczników.
Sara nie moze powstrzymać się od posypywania jajek pieprzem
Sara lubi pieprz na jajkach. Ja nie. Według niej jajecznica lub jajka sadzone muszą być pokryte grubą warstwą pieprzu. Od czasu naszego ślubu Sara setki razy przygotowywała mi jajka i za każdym razem używała mnóstwa pieprzu, chociaż wie, że tego nie lubię. Doszedłem jednak do wniosku, że nie robi tego, bo nie szanuje mojego zdania. Znam ją. Potrafi z frustracją mruczeć (po popieprzeniu jajka po raz kolejny): „Do niczego się nie nadają bez pieprzu”.
Chociaż jestem zmieszany, nie uważam, że Sara robi to celowo, by mnie rozdrażnić. Wiem, że myśli o innych rzeczach. Włącza się jej autopilot, kiedy przyprawia przygotowywane dla mnie jajka. Mówię jej setki razy: „Proszę, nie posypuj pieprzem moich jajek”. Gdyby mnie naprawdę szanowała, czy nie słuchałaby tego, co mówię? Czy moją naturalną reakcją nie powinna być eksplozja gniewu? Zwłaszcza, że sytuacja powtarza się w kółko? Czy nie powinienem zwątpić w jej dobre intencje? Czy to wszystko nie udowodniłoby mi, że jestem nieważny dla mojej żony?
Jestem jednak w stanie interpretować zachowanie Sary w znacznie mniej negatywny sposób, ponieważ zdecydowałem, że nie kieruje nią brak szacunku. Przyjąłem to za pewnik i tak samo zrobiło wielu innych mężczyzn. Jeden z nich napisał:
Odkrycie, że moja żona kieruje się tylko dobrymi intencjami, było wspaniałe. To smutne, że źle zrozumiałem jej serce… o wielu rzeczach nie miałem pojęcia. Odkryłem na przykład, że moja żona przechodziła depresję. Uświadomienie sobie tego zmiękczyło moje serce, zacząłem się zastanawiać, czy to możliwe, że ona nie wyczuwa mojej miłości, mimo że mam dobre intencje.
Ten mąż zrozumiał. Podjął właściwą decyzję i ty tak samo możesz postąpić.
Emerson nie potrafi odkładać rzeczy na miejsce
Zostawiam mokre ręczniki gdzie popadnie. Zapominam o kromce chleba pozostawionej na kuchennym blacie. Nie rażą mnie uchylone drzwiczki szafek. Zostawiam otwarte książki na podłodze w salonie. Oczywiście mam wymówkę: jestem intelektualnie zaabsorbowany. Jak to określa Sara: „On zawsze myśli”. Czasem uświadamiam sobie, co robię, a czego nie robię. Spoglądając na kuchenne szafki, zauważam, że większość z nich jest otwarta. Myślę: „Dlaczego nie zamknąłem drzwiczek, gdzie był mój umysł?”. Albo zostawiam ręczniki na podłodze sypialni, zamiast powiesić je w łazience. (Nawiasem mówiąc, to właśnie dlatego postanowiliśmy nie przejmować się drobiazgami, by nie wywoływać napięcia. Kiedy Sara macha ręcznikiem przed moją twarzą, uśmiecham się i mówię: „Co za zbieg okoliczności! Właśnie miałem podnieść ten ręcznik!”).
Nie zrozumcie mnie źle – nie jestem flejtuchem. Ale moją żoną jest Sara – uosobienie schludności, czystości i porządku, a ja nie dorastam do jej standardów. Moja żona nie jest perfekcjonistką, ale myśli bardzo logicznie. Po co zostawiać ręcznik na łóżku, skoro w łazience czeka na niego specjalny haczyk? Po co zostawiać szafki kuchenne otwarte, skoro zawiasy działają w obie strony? Po co zostawiać książki na podłodze, skoro ustawienie ich z powrotem na regale zajmuje kilka sekund?
Ale Sara nie doszła do wniosku, że moje zachowanie oznacza próbę ignorowania jej zdania lub irytowania jej. Wie, że wciąż zastanawiam się nad różnymi zagadnieniami i włącza mi się wtedy autopilot. Chociaż mówiła mi setki razy: „Podnieś rzeczy, których używałeś, i odłóż je na miejsce”, czy nie powinna mieć prawa do wyrażenia gniewu? „Gdybyś mnie kochał, słuchałbyś mnie”. Czy nie powinna mieć prawa wytykania mi moich wad? Ostatecznie to doprowadziłoby ją do konkluzji, że nie dbam o nią, że nie jest dla mnie ważna.
Jednak Sara potrafi ocenić mnie w bardziej pozytywnym świetle, ponieważ zdecydowała się uwierzyć, że moim celem nie jest bycie nieczułym i beztroskim. Podjęła tę decyzję, podobnie jak wiele innych żon. Pewna zamężna od ponad 30 lat kobieta powiedziała:
Kiedy cofam się myślą w przeszłość, widzę, jak lekceważąco się zachowywałam. On jest z natury miłym i współczującym człowiekiem, bardzo towarzyskim i gotowym do niesienia pomocy… to człowiek o naprawdę dobrym sercu, który po prostu zgrzeszył w życiu, tak jak każdy… uświadomiłam sobie, że być może moje oczekiwania były zbyt duże.
Inna żona dodaje:
Od samego początku naszego małżeństwa postrzegałam go jako kontrolera, który nie słuchał moich uwag i nie okazywał żadnych uczuć. Zaczęłam więc reagować zgryźliwością i rozgoryczeniem. Teraz zaczynam odkrywać jego serce i widzę, jak wiele szkody wyrządziły moje słowa.
Więc również żony zrozumiały tę prostą prawdę. Podjęły decyzje, które zmieniły ich podejście, i Ty też tak możesz zrobić.
Zgadza się, Sara i ja mamy swoje wady. Błędny Krąg tylko czeka, ale możemy go kontrolować dzięki związkowi miłości i szacunku. Wiemy, że to działa, a ja chcę podzielić się z Wami informacją, jak działa i dlaczego. Pierwszym krokiem jest zrozumienie, jak mężowie i żony komunikują się ze sobą.