Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Misterium powrotu. Pieśń Salomona, Pieśń Emmanuela - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
3 października 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
39,90

Misterium powrotu. Pieśń Salomona, Pieśń Emmanuela - ebook

Maria Szamot zestawia dwa pozornie odległe teksty: starotestamentalną Pieśń nad Pieśniami oraz nowotestamentalną Ewangelię wg św. Mateusza. Na oba spogląda świeżym okiem. Proponuje osobistą interpretację. Odczytuje na nowo alegorie (dzieje oblubieńczej pary jako duchowy wzrost człowieka) i metafory (ludzkie życie jako plac budowy królestwa), by ukazać uniwersalny sens biblijnych fragmentów. Wszystko po to, byśmy – jak naprowadza nas tytuł – powrócili. Ten powrót „stanowi wspólny wątek obu pieśni i tematycznie spaja w całość obie części książki”.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7906-369-7
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZAMIAST WSTĘPU

Czytelnikowi, który bierze do rąk tę książkę, należy się słowo wyjaśnienia, gdyż tytułowe dwie pieśni to Pieśń nad Pieśniami i Ewangelia św. Mateusza, a próba powiązania tekstów tak od siebie odległych, zarówno pod względem treści, jak i czasu powstania, może się wydać cokolwiek dziwaczna.

Prawdę mówiąc, nigdy specjalnie nie lubiłam Pieśni nad Pieśniami. Jej porwany tekst, nieuporządkowane obrazy, chaos myśli i skojarzeń, który stąd powstawał – wszystko to razem podczas lektury owocowało jakimś niepokojem, jakimś dziwnym doznaniem przykrości. Aż do chwili, gdy do mojej świadomości przebił się pełny tytuł tej księgi: Pieśń nad Pieśniami Salomona i skojarzyłam go ze słowami proroka Izajasza. Wtedy myśli popłynęły gładko, a obrazy i wersety zaczęły układać się w zrozumiałą i piękną, a dla mnie również niezwykle poruszającą całość. Zapis tych przemyśleń stanowi pierwszą część książki.

Jeszcze podczas pracy nad nią przyszło mi do głowy skądinąd zupełnie oczywiste pytanie: wiem już, co Stary Testament nazywa Pieśnią nad Pieśniami „Salomona”, a co jest taką pieśnią nad pieśniami Syna Bożego? Zdaje się, że podobne pytanie postawił sobie św. Mateusz, bo to w jego Ewangelii znalazłam na nie odpowiedź. Próba odczytania tej Ewangelii jako _Pieśni Emmanuela_ stanowi drugą część książki.

Całości nadałam tytuł _Misterium powrotu_, bo o powrót tu chodzi. O przywrócenie sytuacji, w której już kiedyś byliśmy i dla której zostaliśmy stworzeni. By tak się stało, bierzemy udział w trudnym dla nas do ogarnięcia, niebiańskim misterium przygotowanym przez Ojca i Syna. Realizacja powrotu, droga, na jakiej się on dokonuje, stanowi wspólny wątek obu pieśni i tematycznie spaja w całość obie części książki.PIEŚŃ SALOMONA

Z Pieśnią nad Pieśniami poczynano sobie trochę nadto, może dlatego, że nie chroniła jej obawa przed bluźnierstwem, gdyż jako jedyna z ksiąg Starego Testamentu nie przywołuje Bożego Imienia. A skoro nie Jahwe jest jej bohaterem, a ludzka para, zwykli zjadacze chleba, to do tego tekstu też można podejść zwyczajnie. Nie żeby go od razu tratować, ale bez przesadnego pietyzmu. Bez tej dbałości o każdy znak, bez tego napięcia, by przez nieuwagę czegoś nieświadomie nie przeinaczyć. Także nie w intencji poprawiania, ale dla ułatwienia lektury, wprowadzono około IV wieku podział tekstu na role: oblubieńca, oblubienicy, chóru itd. Zabieg ten miał swoje istotne konsekwencje. Radykalnie zmniejszał – jak powiedzieliby fizycy – ilość stopni swobody pozostających do dyspozycji czytelnika tekstu, to znaczy determinował sposób interpretacji. Interpretacja więc była taka, na jaką pozwalały i jakiej bezpośrednim wyrazem, a poniekąd także zabezpieczeniem, były owe didaskalia. Podział ról ustalany przez każdorazowego redaktora tekstu zmieniał się także w pewnym zakresie w zależności od przyjętej przez niego interpretacji. A próbowano ten tekst interpretować zarówno dosłownie, jak i symbolicznie, moim jednak zdaniem zbyt płytko.

Nie wiem, jak niepodważalne autorytety za tym stoją, ale twierdzę, że proste skojarzenia natury językowej (_winnica, oblubieniec, oblubienica_) odsyłające do ksiąg prorockich albo cokolwiek mechaniczne próby odczytywania tekstu według klucza podsuwanego przez teksty z tej samej epoki są nietrafione. Interpretacje oparte na takich przesłankach ani nie uzasadniają zagadkowej konstrukcji tekstu, ani nie rozjaśniają zastosowanej w nim metaforyki. Dobrze wyjaśniają treść tylko w odniesieniu do fragmentów, całości nie porządkując.

W efekcie Pieśń nad Pieśniami pozostaje księgą nieodkrytą, sezamem wypełnionym skarbami, do którego zapomnieliśmy zaklęcia. I, jeśli mamy się do tych bogactw dobrać, wzorem chciwego brata Ali Baby możemy jedynie wykrzykiwać różne jego warianty, w nadziei, że przypadek pomoże odkryć ten, który otwiera sezam. Interpretacji, którą poniżej przedstawiam, można zarzucić, że w istocie przypomina trochę owe bezradne pokrzykiwania Kasima. Nie mam tytułów naukowych, nie znam języków biblijnych, nie studiowałam egzegezy i jeszcze parę takich „nie” mogłabym o sobie dorzucić, na co więc liczę? Na to, że ktoś, kto ma przygotowanie i warsztat, a przede wszystkim kocha Pismo Święte, ujmie się za zaproponowaną interpretacją i podejmie moją myśl. Krytycznie się jej przyjrzy, może ją poprawi, przepowie lub ulepszy, a w każdym razie, powstrzymując falę głupstw wypowiadanych na temat tej księgi, otworzy ją dla innych – na chwałę Pana i ku radości Jego wyznawców.

Dzisiaj, gdy fragmenty Pieśni nad Pieśniami służą szkolnej dziatwie za wzorcowy przykład archaicznej liryki miłosnej, jej ewentualna teologiczna wymowa tym łatwiej umyka z pola zainteresowań przeciętnego czytelnika. Skłaniamy się ku dosłownemu odczytywaniu księgi, dopatrując się w niej opisów romantycznych uniesień i echa rytuałów zaręczynowo-weselnych, ostatnie słowo na jej temat oddając literaturoznawcom. Napotykając niezrozumiałe i zaskakujące wersety albo nieczytelne w swej wymowie obrazy, tłumaczymy sobie, że to taka biblijna _licentia poetica_, a nielogiczny, rwany układ (w ten sposób interpretowanej) treści składamy na karb starożytności tekstu. W końcu od jego powstania dzielą nas tysiąclecia. Wiele mogło się w nim w międzyczasie pozmieniać, zostać poprzeinaczane albo po prostu zaginąć. Czytałam nawet, że w ogóle nie należy doszukiwać się w tej księdze jakiejś generalnej myśli konstrukcyjnej, że jest ona tylko zbiorem notatek, zapisków, przyśpiewek i scenek wyjętych z weselnych obrzędów. Aż dziw, że tak nisko można sobie cenić kanoniczną księgę Pisma Świętego. Aż dziw, że przy takim podejściu ciągle jeszcze należy ona do kanonu.

Klucz do interpretacji Pieśni nad Pieśniami znajduje się w Księdze Rodzaju. Już tam (i już wtedy) w opisie stworzenia i upadku zastosowano pewien zabieg literacki, który tutaj znajduje swoją kontynuację. Pisałam o tym dwukrotnie przy innych okazjach1, uzasadniając w miarę swych możliwości to spostrzeżenie i ukazując jego bogate następstwa. W największym skrócie: ów zabieg polega na tym, że dwom składowym ludzkiej natury – ciału i duchowi – przyporządkowano dwa odrębne symbole: symbol _mężczyzny_ i symbol _niewiasty_. Wszystko, za co w ludzkiej naturze odpowiada biologia i ukształtowana na jej bazie psychika, obrazuje postać _mężczyzny_, wszystko, co jest w niej przejawem życia duchowego, znajduje swój wyraz w postaci _niewiasty_. Niecelowe wydaje mi się przytaczanie tutaj raz jeszcze tamtych argumentów i uzasadnianie sensowności takiego sposobu czytania tekstu biblijnego. Niech więc – skoro twierdzę, że tę samą metaforykę zastosowano także w Pieśni nad Pieśniami – będzie to nasze założenie robocze, które – jeśli jest błędne – zawiedzie nas na manowce, jeśli jest prawidłowe, sprosta wymogom logiki przekazu i odsłoni jego nowy, niewidoczny dotychczas wymiar. Jednakże nie można lekceważyć faktu, że Księga Rodzaju i Pieśń nad Pieśniami dzielą stulecia refleksji i choć charakter zabiegu jest taki sam, znaczenie symboli jest tutaj nieco inne, z pewnego punktu widzenia subtelniejsze. W Pieśni nad Pieśniami kobieta (_oblubienica_) nadal symbolizuje pierwiastek duchowy ludzkiej natury, który w tej naturze może, lecz nie musi dojść do głosu, przynajmniej nie na każdym etapie jej rozwoju i nie u każdego z jednakową intensywnością, natomiast mężczyzna (_oblubieniec_), inaczej niż w Rdz, jest obrazem człowieka duchowo nieprzebudzonego, człowieka, który dopiero odkrywa świat ducha i to, że sam jest istotą obdarzoną duchem.

Przyjmujemy więc od początku, że oblubieńcza para w Pieśni nad Pieśniami jest alegorią człowieka, to znaczy osoby ludzkiej widzianej w aspekcie jej rozwoju duchowego. Spoiwem zaś tej oryginalnej, dwubiegunowej konstrukcji, zapewniającym jej stabilność, integralność i harmonijny rozwój, jest wzajemna miłość dwojga _oblubieńców_.

Stając przed lustrem, raczej nie myślimy o sobie w taki sposób. Nie natykamy się w sobie na ten dziwny rodzaj miłości, która – jak wieści Pieśń nad Pieśniami – żyje w nas, scala, popycha ku dojrzewaniu i funduje naszą tożsamość. Mimo to mamy poczucie wewnętrznej jedności i jedyności. Nasze czyny, choć skierowane ku zewnętrznemu światu, zmieniają nas samych: w ich rezultacie stajemy się „jacyś”, tacy, a nie inni – uczciwi, nieuczciwi, sprawiedliwi lub niesprawiedliwi, samolubni lub ofiarni… (_To, co pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym_, Mt 15,18).

Nietrudno też zauważyć, że owe czyny pozostają w wyraźnym związku z etapem naszego wewnętrznego rozwoju. Angażując się w świat, zyskujemy tożsamość duchową. Przy tym jakaś dobroczynna siła sprawia, że obie części naszej osobowości, podlegając w toku życia nieustannym przemianom – bo tego, że człowiek jako taki podlega nieustannym przemianom, udowadniać nie trzeba – ewoluują w sposób tajemniczo wzajemnie zrównoważony. Co więcej, nie tylko towarzyszą sobie na równoległych trajektoriach, nie tylko nie rozbiegają się w przeciwnych kierunkach, ale, przeciwnie, w miarę upływu lat uzbieżniają się i zrastają z sobą coraz ściślej. Księga Rodzaju nazywa tę rosnącą koincydencję małżeństwem (_Dlatego mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem_, Rdz 2,24). Pieśń nad Pieśniami, kładąc akcent na teleologii tych zmian, mówi o miłości oblubieńczej, to znaczy takiej, w której doskonałe zespolenie jest docelowym pragnieniem każdej ze stron. Każde z _oblubieńców_ doznaje tego pragnienia i wyraża je na sobie właściwy sposób, adekwatnie do stopnia wzajemnego poznania i typu swej aktywności, ale każde od początku dąży do spotkania drugiego, szuka go i wypatruje. Specyfika tych obustronnych starań jest argumentem przemawiającym na korzyść przyjętego tu wcześniej założenia o symbolicznej wymowie postaci _oblubieńców_. Nie sposób ich zachowania, dynamiki ich postępków przenieść na grunt choćby najbardziej skomplikowanego romansu. Po prostu zakochani nie tak szukają z sobą kontaktu, nie tak działa miłosny impuls. Miłość jest podobno ślepa, ale nie w taki sposób jak tu: odnajdują się, ale się nie widzą, bo się nie znają (!), spotykają się, ale się nie słyszą… Ludzka miłość, przy całej wyjątkowości i indywidualizmie, ma swoją logikę, swój charakterystyczny dynamizm, swoje stadia i kierunek rozwoju, których w Pieśni nad Pieśniami – odczytywanej jako historia miłosna – nie sposób dostrzec. Raczej, ale to dopiero podczas wnikliwszej analizy, dostrzegamy ich zaprzeczenie. Cała ta historia rozwija się w odwrotnym kierunku niż romans! Wszystko to razem podpowiada, że Pieśń nad Pieśniami_,_ odwołując się wprawdzie do obrazów i języka właściwego dla opisu zakochania, nie jest jeszcze jedną opowieścią o miłości między dwojgiem ludzi. O miłości owszem, ale nie tego rodzaju!

Z drugiej strony, coś w tym dziwnym „romansie” pobrzmiewa znajomo. Ku własnemu zaskoczeniu orientujemy się nagle, że skądś to już znamy. Że kiedyś, gdzieś sami doświadczyliśmy podobnego poczucia braku czegoś bardzo istotnego, nadzwyczaj cennego, podobnie przemożnego impulsu, który kazał nam błąkać się w nadziei spotkania, tej niejasnej pewności, że stoimy przed zamkniętymi drzwiami, które wystarczyłoby lekko pchnąć, by dostąpić… (no, właśnie, czego?), tej nieznośnej bezradności przy każdej próbie odpowiedzi na to dziwne wezwanie (skąd płynące?) i tego smutku, że coś najcenniejszego, nieskończenie wspaniałego nas omija… Kiedyś, gdzieś otarliśmy się o to samo, czego doświadcza tych dwoje z Pieśni nad Pieśniami. Kiedyś, gdzieś byliśmy jak oni. Byliśmy w tym ich dążeniu zarazem nią i nim, bo jeśli prawidłowo odczytujemy te symbole, tych dwoje to my. To ja. To człowiek. A „ich _miłość_” jest najpiękniejszą i najwspanialszą rzeczą, jaka może się nam przydarzyć. Więcej, to najistotniejszy i najwznioślejszy wymiar naszej egzystencji – jej pieśń nad pieśniami. Jedyna taka i niepowtarzalna, wyrażająca absolutną i ostateczną prawdę o nas i opiewająca niewysłowioną wspaniałomyślność Stwórcy, który w chwili stworzenia zapisał ją w nas. To On jest jej autorem. _Z obfitości serca mówią usta_ (Mt 12,34), z obfitości twórcy czerpie jego dzieło. Stwórca dał nam to, co sam posiada w obfitości (_miłość jest z Boga _– pisze św. Jan w Pierwszym Liście, 4,7). Dał nam miłość jako zasadę, jako fundament naszej ludzkiej natury, czyniąc nas tym samym podobnymi do siebie: _stworzył więc_ Bóg człowieka na swój obraz (Rdz 1,27). Dał nam to, co w Nim samym jest najwspanialsze, by tak rzec, najwyższej próby. Uczynił miłość spoiwem naszej istoty, zasadą ontyczną, dlatego jako jedyne stworzenia na ziemi potrafimy kochać. Dał nam miłość – brylant z korony własnych przymiotów, wynosząc nas tym samym na szczyt stworzenia. Jesteśmy więc najwspanialszą z „pieśni” Stwórcy – Jego Pieśnią nad Pieśniami2.

_Mocą moją i pieśnią moją jest Pan,_ wyznaje prorok Izajasz (Iz 12,2). _Pan, moja moc i pieśń –_ czytamy w Psalmie 118 (Ps 118,14). Do takiego znaczenia słowa „pieśń” odwołuje się tytuł księgi. _Moja pieśń_ to wyraz tego, co jest moim środkiem. Tego, co mnie stanowi. Czego może nazwać nawet nie umiem, ale bez czego mnie nie ma. _Moja pieśń_ to najdoskonalszy wyraz mojej tożsamości, samego jej rdzenia, to ja w mej wewnętrznej prawdzie. A _Salomon_? Salomon to symbol królewskości i dostojeństwa3, władcy mądrego, sprawiedliwego, wspaniałomyślnego. Salomon to imię króla, którego poddani byli ludźmi szczęśliwymi i dumnymi ze swego władcy. Czy jest w tym coś dziwnego, że otaczając najwyższą czcią Imię Boga, nie pozwalając sobie na najmniejszy gest poufałości wobec Niego, biblijny autor, by o Nim opowiadać, posłużył się imieniem właśnie tego króla?

W świetle tych uwag wszelkie rozważania o tym, kto napisał Pieśń nad Pieśniami_,_ historyczny król Salomon czy ktoś inny, są nieporozumieniem. Jego imię znalazło się w tytule poematu, bo jest to – strywializuję, żeby być dobrze rozumianą – poemat o najwspanialszym z dzieł Boga. O takim Jego dziele, które doskonalej niż bezkres kosmosu, niż niewyobrażalna precyzja mikroświata odzwierciedla Jego samego, najwierniej ukazuje Jego boską Osobę – o dziele, które jest Jego _pieśnią nad pieśniami_, Jego – _Salomona_. Pieśń nad Pieśniami Salomona – tak brzmi pełny tytuł tego poematu i zróbmy, co się da, by mu go przywrócić, gdyż dopiero taki tytuł jest adekwatny do treści.

Pozostaje jeszcze wyjaśnić przyjęty przeze mnie sposób postępowania z tekstem. Odrzucam podział na role, rezygnuję z podziału na pieśni. Oba te podziały są efektem pracy kolejnych redaktorów tekstu. Zmieniają się w zależności od edycji, od sposobu rozumienia treści. Moim zdaniem w wielu punktach są nietrafione i mylące, a w każdym razie zbędne. Zachowuję pierwotny podział na osiem rozdziałów, które, jak łatwo będzie zauważyć, stanowią w przybliżeniu jednolite pod względem wymowy całostki, a tak postrzegane i zestawione razem pozwalają odkryć zamysł konstrukcyjny oraz logikę całego wywodu.

Osobny problem stanowi wybór właściwego źródła. Przejrzałam dostępne mi tłumaczenia, łącznie z zaproponowanymi przez Czesława Miłosza i Romana Brandstaettera, i oczywiście nie udało mi się znaleźć tekstu, który by mnie satysfakcjonował. Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli słowo ma wiele znaczeń, tłumacz wybiera to, które najlepiej odzwierciedla jego osobiste rozumienie tłumaczonego tekstu, bo jakżeż inaczej miałby postąpić? Stąd też moje kłopoty. Skoro zamierzam podać całkowicie nową interpretację księgi_,_ to tłumaczenia odpowiadającego mym zamiarom po prostu jeszcze nie ma. Nie kwestionuję wartości dotychczasowych przekładów, bez nich nie miałabym dostępu do Pieśni nad Pieśniami, ale chciałabym znaleźć taki, który jest najbliższy memu odczytaniu. Skoro zaś takiego nie znalazłam, muszę posłużyć się kompilacją tłumaczeń, a w skrajnych wypadkach, gdy stawką staje się zrozumienie tekstu i spójność interpretacji, zaproponować własną wersję niektórych sformułowań. Wyznaję, że w tej sytuacji czuję się bardzo niekomfortowo, gdyż z zasady nie pozwalam sobie na żadne manipulacje w stosunku do tekstu Pisma Świętego. Jestem bowiem głęboko przekonana, że skoro Duch Święty się nim opiekuje, wystarczy nam to, co mamy; na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że to naprawdę wystarcza. W każdym razie zawsze będę starannie odróżniać cytaty od bardzo nielicznych propozycji własnych (S), a korzystać zamierzam głównie z Biblii Tysiąclecia, wyd. 3 (T), oraz z najnowszej edycji paulińskiej Pisma Świętego (P), która obfituje w niezwykle dla mnie cenne odwołania do sformułowań oryginału i komentarze. Oddzielnie pozwoliłam sobie zaproponować jednolity tekst Pieśni nad Pieśniami w wersji, która wydaje mi się najodpowiedniejsza dla potrzeb przedstawionej interpretacji. Traktuję go jako rodzaj nieśmiałego pytania kierowanego do tych czytelników, którzy znają język hebrajski i zechcieliby sprawdzić, czy tekst poematu dopuszcza tego rodzaju przekład.PRZYPISY

1 M. Szamot, _Genezis. Czy ktoś w to jeszcze wierzy?_ Poznań 2020, oraz: _Oto ty, Adamie_, Poznań 2020.

2 To nie jest wszystko, co na temat tytułu omawianej księgi należałoby powiedzieć. Jego znaczenie będzie się doprecyzowywało w trakcie interpretacji.

3 Imię Salomon nabrało z czasem znaczenia przysłowiowego, o czym świadczą słowa Pana Jezusa: _Przypatrzcie się liliom_ na _polu_ (…) _nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich_ (Mt 6,28–29). Ani Jezus, ani Jego słuchacze nigdy przecież nie widzieli Salomona, który panował pięć wieków wcześniej.

4 Wersetem pierwszym jest tytuł księgi.

5 Słowo _oblubienica_ występuje w tekście Pieśni nad Pieśniami chyba tylko w czwartym rozdziale i to nie jako imię własne, ale określenie wynikające z sytuacji, jednak zrosło się z bohaterką księgi dzięki utrwalonemu przez tradycję podziałowi na role, dlatego wyróżniam je kursywą. Jest mocno archaiczne, ale jednoznaczne, czego nie można powiedzieć o jego współczesnych odpowiednikach, dlatego zmuszona jestem się nim posłużyć.

6 Umieszczam to określenie w cudzysłowie, gdyż w Pieśni nad Pieśniami duch nie dojrzewa, lecz od początku jest doskonały. Dojrzewa człowiek, w toku kolejnych odsłon odkrywając swój duchowy kształt.

7 Nie analizuję użytego w (T) słowa śniada, bo śniada jest właściwie każda Hebrajka.

8 Zamiana _synów mej matki_ na _braci_ następuje dopiero w ostatniej części Pieśni nad Pieśniami, gdy tego rodzaju skrót myślowy już nie grozi nieporozumieniem.

9 Szanuję ten rodzaj wrażliwości i zatroskania o przyrodę, ale powstaje pytanie, czy byłby on w ogóle potrzebny, gdybyśmy nie nadużywali swego panowania nad nią.

10 S. Kierkegaard, _Czyny miłości_, przeł. A. Szwed, Kęty 2008, s. 211.

11 Ten etap trwa bardzo długo, lata. Kończy się, gdy w świadomości wyznawcy przykazania przeobrażą się z uwierającego kagańca w bezcenny kompas i żywą cząstkę jego serca.

12 Bardzo podobną metaforę konstruuje św. Paweł w 2 Kor 2,14-16.O AUTORCE

​MARIA SZAMOT – od kilkunastu lat inspiruje duszpasterzy, kaznodziejów i osoby świeckie wyjątkowymi interpretacjami Ewangelii i innych ksiąg Pisma Świętego. Nie ukrywa, że nie jest ani teologiem, ani biblistą, lecz wiernym, który do tekstu objawionego podchodzi z pokorą i zaufaniem. Jest mężatką i matką.
Nakładem Wydawnictwa W drodze ukazały się dotychczas: _Apokalipsa czytana dzisiaj_ (2019), _Oto ty, Adamie_ (2020), _Genezis. Czy ktoś w to jeszcze wierzy?_ (2020), _Chcę widzieć Jezusa_ (2021), _Droga cierpienia Niewinnego_ (2021).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: