Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mniej znaczy lepiej - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
17 czerwca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
37,00

Mniej znaczy lepiej - ebook

To nie jest książka o nieuniknionej zagładzie. To książka o nadziei. Łącząc wiedzę z różnych dziedzin – historii, ekonomii, antropologii, filozofii i nauk ścisłych – Jason Hickel kreśli błyskotliwą analizę kapitalizmu (z odświeżającym spojrzeniem na jego historię) i proponuje wizję alternatywnego rozwoju, zrywającego z obłędem ciągłego wzrostu. Pisze o tym, jak przejść od gospodarki zorganizowanej na zasadzie dominacji i eksploatacji do takiej, która opiera się na globalnej sprawiedliwości i wzajemnej wymianie korzyści ze światem przyrody. Pokazuje słabość modnych i uznawanych za progresywne idei, jak choćby Nowego Zielonego Ładu. Co najważniejsze jednak, proponuje wiele konkretnych rozwiązań, które pomogłyby zbudować postkapitalistyczną gospodarkę. Wiele z nich jest już – w mikroskali – testowanych na różnych polach, nawet w naszym otoczeniu. Książka Hickela jest jak haust świeżego powietrza – pozwala zacząć myśleć w nowy sposób o problemach, z których dotąd nie widzieliśmy wyjścia.

„Przełomowa książka na czasy przełomu. Jeśli szukacie idei, które mają moc zmieniania świata, to lektura dla was”. – Kate Raworth, autorka Doughnut Economics

Mniej znaczy lepiej obejmuje kilka stuleci i kontynentów, przekracza różne dyscypliny naukowe i łączy współczesność z wydarzeniami z historii. To książka, od której nie można się oderwać”. – Danny Dorling, Uniwersytet Oksfordzki

Kategoria: Nauki społeczne
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66147-81-2
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Wi­ta­my w an­tro­po­ce­nie

Coś drgnę­ło

Fre­dric Ja­me­son za­sły­nął ja­ko au­tor stwier­dze­nia, że ła­twiej jest wy­obra­zić so­bie ko­niec świa­ta niż ko­niec ka­pi­ta­li­zmu. Wła­ści­wie nie jest to ta­kie szo­ku­ją­ce. Prze­cież ka­pi­ta­lizm to wszyst­ko, co zna­my. Na­wet gdy­by­śmy mie­li ja­koś po­ło­żyć mu kres, to co mia­ło­by na­stać po nim? Czym by­śmy go za­stą­pi­li? Co by­śmy zro­bi­li w dzień po re­wo­lu­cji? Jak by­śmy to na­zwa­li? Na­szą zdol­no­ścią do re­flek­sji – a na­wet wy­obraź­nią ję­zy­ko­wą – nie po­tra­fi­my wy­biec po­za gra­ni­ce ka­pi­ta­li­zmu. Da­lej roz­cią­ga się ja­kaś prze­ra­ża­ją­ca ot­chłań.

Czy to nie dziw­ne? Na­sza kul­tu­ra lu­bu­je się w no­win­kach, ma ob­se­sję na punk­cie wy­na­laz­czo­ści i in­no­wa­cji. Rze­ko­mo do­ce­nia­my kre­atyw­ne, nie­sza­blo­no­we my­śle­nie. Z pew­no­ścią ni­g­dy nie po­wie­dzie­li­by­śmy o smart­fo­nie lub o dzie­le sztu­ki: „To naj­lep­szy ga­dżet czy ob­raz, ja­ki kie­dy­kol­wiek po­wstał – nic ni­g­dy go nie prze­ści­gnie, szko­da cza­su na pró­bo­wa­nie!”. Nie­do­ce­nia­nie po­tę­gi ludz­kiej kre­atyw­no­ści by­ło­by na­iw­no­ścią. Dla­cze­go więc, gdy idzie o sys­tem go­spo­dar­czy, tak chęt­nie przyj­mu­je­my na wia­rę, że ka­pi­ta­lizm jest je­dy­ną moż­li­wo­ścią i nie ma co na­wet my­śleć o stwo­rze­niu cze­goś lep­sze­go? Dla­cze­go tak ucze­pi­li­śmy się wy­świech­ta­nych do­gma­tów te­go szes­na­sto­wiecz­ne­go w grun­cie rze­czy mo­de­lu, że wle­cze­my go ze so­bą w przy­szłość, do któ­rej on naj­wy­raź­niej nie pa­su­je?

Moż­li­we jed­nak, że coś się zmie­nia. W 2017 ro­ku ame­ry­kań­ski stu­dent dru­gie­go ro­ku Tre­vor Hill wstał pod­czas trans­mi­to­wa­ne­go przez te­le­wi­zję spo­tka­nia w no­wo­jor­skim ra­tu­szu i za­dał jed­no pro­ste py­ta­nie Nan­cy Pe­lo­si, ów­cze­snej prze­wod­ni­czą­cej Izby Re­pre­zen­tan­tów w Kon­gre­sie Sta­nów Zjed­no­czo­nych, jed­nej z naj­bar­dziej wpły­wo­wych osób na świe­cie. Po­wo­łał się na ba­da­nia Uni­wer­sy­te­tu Ha­rvar­da, z któ­rych wy­ni­ka­ło, że 51 pro­cent Ame­ry­ka­nów w wie­ku od osiem­na­stu do dwu­dzie­stu dzie­wię­ciu lat już nie po­pie­ra ka­pi­ta­li­zmu, i za­py­tał, czy de­mo­kra­ci – par­tia Pe­lo­si – po­tra­fi­li­by uwzględ­nić te szyb­ko zmie­nia­ją­ce się re­alia i na­kre­ślić wi­zję ja­kiejś al­ter­na­tyw­nej go­spo­dar­ki37.

Nan­cy Pe­lo­si by­ła naj­wy­raź­niej za­sko­czo­na. „Dzię­ku­ję za to py­ta­nie – po­wie­dzia­ła – ale przy­kro mi, je­ste­śmy ka­pi­ta­li­sta­mi. Tak po pro­stu jest – i już!”

Film bły­ska­wicz­nie roz­prze­strze­nił się w in­ter­ne­cie. Ro­bił pio­ru­nu­ją­ce wra­że­nie, po­nie­waż wy­do­by­wał na świa­tło dzien­ne fakt, że kwe­stio­no­wa­nie ka­pi­ta­li­zmu jest te­ma­tem ta­bu. Tre­vor Hill nie jest żad­nym za­twar­dzia­łym le­wi­cow­cem. Jest ty­po­wym przed­sta­wi­cie­lem po­ko­le­nia mi­le­nial­sów – by­strym, do­brze po­in­for­mo­wa­nym, cie­ka­wym świa­ta i pra­gną­cym wy­obra­zić so­bie lep­szy. Po pro­stu za­dał szcze­re py­ta­nie, tym­cza­sem Pe­lo­si za­czę­ła się ją­kać i bro­nić, nie­zdol­na pod­jąć te­ma­tu czy choć­by wy­du­kać sen­sow­ne uza­sad­nie­nie wła­sne­go sta­no­wi­ska. Ka­pi­ta­lizm uwa­ża się za ta­ką oczy­wi­stość, że na­wet je­go zwo­len­ni­cy nie ma­ją po­ję­cia, czym uza­sad­nić je­go trwa­nie. Od­po­wiedź Pe­lo­si: „Tak po pro­stu jest – i już!”, mia­ła za­mknąć spra­wę. Wy­wo­ła­ła sku­tek od­wrot­ny. Ob­na­ży­ła kru­che pod­sta­wy wy­świech­ta­nej ide­olo­gii. To by­ło jak ze­rwa­nie za­sło­ny, za któ­rą ukry­wał się Czar­no­księż­nik z Oz.

Wi­deo, o któ­rym mo­wa, prze­mó­wi­ło wi­dzom do wy­obraź­ni, po­nie­waż ujaw­ni­ło, że mło­dzi lu­dzie są go­to­wi zmie­nić spo­sób my­śle­nia, są w sta­nie za­kwe­stio­no­wać daw­ne pew­ni­ki. Nie tyl­ko zresz­tą oni. Mo­że więk­szość lu­dzi nie okre­śli­ła­by sie­bie mia­nem an­ty­ka­pi­ta­li­stów, lecz wy­ni­ki ba­dań an­kie­to­wych do­wo­dzą, że znacz­na ich więk­szość kwe­stio­nu­je pod­sta­wo­we ele­men­ty ka­pi­ta­li­stycz­nej dok­try­ny eko­no­micz­nej. An­kie­ta YouGov z 2015 ro­ku wy­ka­za­ła, że 64 pro­cent miesz­kań­ców Wiel­kiej Bry­ta­nii uwa­ża ka­pi­ta­lizm za nie­spra­wie­dli­wy. Na­wet w sa­mych Sta­nach Zjed­no­czo­nych po­dob­ne­go zda­nia jest 55 pro­cent osób. W Niem­czech aż 77 pro­cent. W 2020 ro­ku an­kie­ta Edel­man Trust Ba­ro­me­ter po­ka­za­ła, że więk­szość lu­dzi na świe­cie (56 pro­cent) zga­dza się ze stwier­dze­niem: „Ka­pi­ta­lizm czy­ni wię­cej złe­go niż do­bre­go”. We Fran­cji od­se­tek ten wy­no­si aż 69 pro­cent. W In­diach jesz­cze wię­cej – 74 pro­cent38. Na do­miar złe­go trzy czwar­te lud­no­ści wszyst­kich naj­bar­dziej li­czą­cych się go­spo­dar­czo państw ka­pi­ta­li­stycz­nych wy­ra­ża prze­ko­na­nie, że kor­po­ra­cje są zde­pra­wo­wa­ne39.

Od­czu­cia te oka­zu­ją się jesz­cze bar­dziej wy­ra­zi­ste, gdy mo­wa o wzro­ście go­spo­dar­czym. An­kie­ta prze­pro­wa­dzo­na przez Uni­wer­sy­tet Yale w 2018 ro­ku wy­ka­za­ła, że aż 70 pro­cent Ame­ry­ka­nów zga­dza się ze stwier­dze­niem: „Ochro­na śro­do­wi­ska jest waż­niej­sza niż wzrost”. Opi­nie ta­kie prze­wa­ża­ją tak­że w sta­nach tra­dy­cyj­nie re­pu­bli­kań­skich, łącz­nie z tak zwa­nym Głę­bo­kim Po­łu­dniem. Na­wet w Okla­ho­mie, Ar­kan­sas i Wir­gi­nii Za­chod­niej, gdzie wy­nik jest naj­niż­szy, ta­kie sta­no­wi­sko zaj­mu­je prze­wa­ża­ją­ca więk­szość gło­su­ją­cych (64 pro­cent)40. Wy­wra­ca to do gó­ry no­ga­mi utrwa­lo­ne od daw­na za­ło­że­nia co do za­pa­try­wań Ame­ry­ka­nów na spra­wy go­spo­dar­ki.

Eu­ro­pej­ska Ra­da Spraw Za­gra­nicz­nych (Eu­ro­pe­an Co­un­cil on Fo­re­ign Re­la­tions, ECRF) w 2019 ro­ku za­da­ła oby­wa­te­lom czter­na­stu państw Unii Eu­ro­pej­skiej jesz­cze moc­niej­szy wa­riant po­wyż­sze­go py­ta­nia: „Czy uwa­ża pa­ni/pan, że śro­do­wi­sko po­win­no sta­no­wić prio­ry­tet, na­wet gdy­by mia­ło to za­szko­dzić wzro­sto­wi go­spo­dar­cze­mu?”. Moż­na by się spo­dzie­wać, że ba­da­ni bę­dą się wa­ha­li od­po­wie­dzieć twier­dzą­co w wy­pad­ku tak sfor­mu­ło­wa­nej al­ter­na­ty­wy. Tym­cza­sem znacz­na więk­szość re­spon­den­tów (od 55 do 70 pro­cent) od­po­wie­dzia­ła „tak”. Tyl­ko w dwóch kra­jach, wy­jąt­ko­wo, po­par­cie oka­za­ło się nie­znacz­nie niż­sze niż 50 pro­cent. Po­dob­ne re­zul­ta­ty spo­ty­ka­my rów­nież po­za Eu­ro­pą Za­chod­nią i Ame­ry­ką Pół­noc­ną. Na­uko­wy prze­gląd licz­nych ba­dań an­kie­to­wych wy­ka­zał, że kie­dy lu­dzie ma­ją wy­bie­rać mię­dzy ochro­ną śro­do­wi­ska a wzro­stem, „re­spon­den­ci więk­szo­ści ba­dań w więk­szo­ści kra­jów wy­żej sta­wia­ją ochro­nę śro­do­wi­ska”41.

Z nie­któ­rych ba­dań ja­sno wy­ni­ka, że lu­dzie są go­to­wi po­su­nąć się jesz­cze da­lej. Sze­ro­ko za­kro­jo­na ana­li­za po­staw kon­su­men­tów wy­ka­za­ła, że prze­cięt­nie oko­ło 70 pro­cent miesz­kań­ców kra­jów o śred­nim lub wy­so­kim do­cho­dzie na ca­łym świe­cie jest zda­nia, że nad­mier­na kon­sump­cja sta­no­wi za­gro­że­nie dla na­szej pla­ne­ty i spo­łe­czeństw, że po­win­ni­śmy mniej ku­po­wać i mniej po­sia­dać – i że wca­le nie za­szko­dzi­ło­by to na­sze­mu do­bro­by­to­wi ani nie uczy­ni­ło nas mniej szczę­śli­wy­mi42. Wy­ni­ki te są bar­dzo wy­mow­ne. Nie­za­leż­nie od te­go, jak lu­dzie ci opi­sa­li­by swo­je po­glą­dy po­li­tycz­ne, for­mu­łu­ją oni prze­ko­na­nia do­kład­nie sprzecz­ne z pod­sta­wo­wą lo­gi­ką ka­pi­ta­li­zmu. Ten nie­zwy­kły fakt jest nie­mal po­wszech­nie prze­mil­cza­ny. Lu­dzie z ca­łe­go świa­ta po ci­chu wzdy­cha­ją do cze­goś in­ne­go – lep­sze­go.

Po­stw­zrost

By­wa, że da­ne na­uko­we sto­ją w sprzecz­no­ści z do­mi­nu­ją­cym świa­to­po­glą­dem cy­wi­li­za­cji. Kie­dy tak się dzie­je, po­ra do­ko­nać wy­bo­ru: al­bo zi­gno­ro­wać wie­dzę na­uko­wą, al­bo zmie­nić wła­sny świa­to­po­gląd. Kie­dy Ka­rol Dar­win po raz pierw­szy udo­wod­nił, że wszyst­kie ga­tun­ki, w tym czło­wiek, po­cho­dzą od wspól­nych przod­ków, zo­stał wy­śmia­ny. Myśl, że lu­dzie mo­gli wy­ewo­lu­ować z nie­lu­dzi, a nie zo­sta­li stwo­rze­ni na ob­raz i po­do­bień­stwo Bo­ga, oraz że dzie­je ży­cia na Zie­mi się­ga­ją o wie­le da­lej niż kil­ka ty­się­cy lat wstecz, jak zda­je się su­ge­ro­wać Bi­blia, w tam­tym cza­sie by­ła wprost nie do przy­ję­cia. Nie­któ­rzy sta­ra­li się wy­tłu­ma­czyć ze­bra­ne przez Dar­wi­na do­wo­dy, opra­co­wu­jąc nie­ziem­skie teo­rie al­ter­na­tyw­ne, de­spe­rac­ko usi­ło­wa­li oca­lić sta­tus quo. Ale mle­ko już się roz­la­ło. Nie mi­nę­ło du­żo cza­su, a wy­nik prac Dar­wi­na stał się kon­sen­su­sem lu­dzi na­uki, co na za­wsze od­mie­ni­ło nasz spo­sób wi­dze­nia świa­ta.

Z czymś po­dob­nym ma­my do czy­nie­nia dziś. W mia­rę pię­trze­nia się do­wo­dów na ści­słą za­leż­ność mię­dzy wzro­stem PKB a po­stę­pu­ją­cą ka­ta­stro­fą eko­lo­gicz­ną co­raz wię­cej na­ukow­ców na świe­cie zmie­nia po­dej­ście. W 2018 ro­ku gru­pa 238 na­ukow­ców we­zwa­ła Ko­mi­sję Eu­ro­pej­ską do odej­ścia od wzro­stu PKB i po­sta­wie­nia so­bie za cel do­bro­by­tu czło­wie­ka oraz sta­bil­no­ści eko­lo­gicz­nej43. W na­stęp­nym ro­ku już po­nad 11 ty­się­cy na­ukow­ców z po­nad 150 kra­jów pod­pi­sa­ło się pod ape­lem do rzą­dów wszyst­kich państw o „odej­ście od po­go­ni za wzro­stem pro­duk­tu kra­jo­we­go brut­to i po­zio­mu za­moż­no­ści na rzecz wspie­ra­nia trwa­ło­ści eko­sys­te­mów i po­lep­sza­nia ja­ko­ści ży­cia”44. To, co jesz­cze kil­ka lat wcze­śniej by­ło nie do po­my­śle­nia w ma­in­stre­amo­wych śro­do­wi­skach, obec­nie sta­je się no­wym kon­sen­su­sem.

Odej­ście od wzro­stu nie jest ta­kim sza­leń­stwem, ja­kim mog­ło­by się wy­da­wać. Od dzie­się­cio­le­ci wma­wia­no nam, że wzrost jest po­trzeb­ny, że­by lu­dziom ży­ło się le­piej. Oka­zu­je się, że to nie­praw­da. Po­cząw­szy od pew­ne­go punk­tu, któ­ry kra­je o wy­so­kim do­cho­dzie na miesz­kań­ca już daw­no prze­kro­czy­ły, za­leż­ność mię­dzy PKB a do­bro­by­tem zu­peł­nie się roz­my­wa. Jak prze­ko­na­my się w roz­dzia­le czwar­tym, li­czy się nie ty­le wzrost, ile spo­sób po­dzia­łu do­cho­du i za­so­bów. Obec­nie zaś po­dział ten jest bar­dzo, ale to bar­dzo nie­rów­ny. Dość wziąć pod uwa­gę, że naj­bo­gat­szy 1 pro­cent lu­dzi (wszy­scy oni są mi­lio­ne­ra­mi) uzy­sku­je co ro­ku do­chód w wy­so­ko­ści oko­ło 19 bilionów do­la­rów, co sta­no­wi pra­wie jed­ną czwar­tą świa­to­we­go PKB45. Gdy­by się nad tym za­sta­no­wić, trze­ba by przy­znać, że jest to szo­ku­ją­ce, ozna­cza bo­wiem, że bli­sko jed­na czwar­ta ca­łej wy­ko­ny­wa­nej przez nas pra­cy, wszyst­kich wy­do­by­wa­nych za­so­bów oraz emi­to­wa­ne­go dwu­tlen­ku wę­gla słu­ży je­dy­nie te­mu, że­by bo­ga­cze sta­li się jesz­cze bo­gat­si.

Kie­dy już w koń­cu do nas do­trze, że wzrost nie jest nam po­trzebny, wów­czas bę­dzie­my mo­gli bar­dziej ra­cjo­nal­nie my­śleć o tym, jak za­re­ago­wać na kry­zys, z któ­rym się mie­rzy­my. Na­ukow­cy sta­wia­ją spra­wę ja­sno: je­dy­ną re­al­ną moż­li­wo­ścią od­wró­ce­nia eko­lo­gicz­nej ka­ta­stro­fy i utrzy­ma­nia glo­bal­ne­go ocie­ple­nia w gra­ni­cach 1,5 stop­nia czy choć­by 2 stop­ni Cel­sju­sza jest to, że­by kra­je o wy­so­kim do­cho­dzie roz­myśl­nie spo­wol­ni­ły sza­leń­cze tem­po eks­plo­ata­cji za­so­bów, pro­duk­cji to­wa­rów i wy­twa­rza­nia od­pa­dów46. Zmniej­sza­nie zu­ży­cia za­so­bów wy­eli­mi­nu­je pre­sję ze stro­ny eko­sys­te­mów i za­pew­ni ma­te­rii ży­cia szan­sę na po­now­ne sple­ce­nie się w spój­ną ca­łość, pod­czas gdy re­duk­cja zu­ży­cia ener­gii znacz­nie uła­twi re­ali­za­cję szyb­kie­go prze­sta­wie­nia na źró­dła od­na­wial­ne, za­nim uru­cho­mi się ka­ska­da prze­kra­cza­nych punk­tów kry­tycz­nych.

Mo­wa o tym, co na­zy­wa się „po­stw­zro­stem” – pla­no­wą re­duk­cją nad­mier­ne­go zu­ży­cia ener­gii i za­so­bów na­tu­ral­nych, dzię­ki któ­rej go­spo­dar­ka bę­dzie mo­gła po­wró­cić do rów­no­wa­gi ze świa­tem ży­ją­cym, a na­stą­pi to w spo­sób bez­piecz­ny i spo­łecz­nie spra­wie­dli­wy47. Mo­że­my bo­wiem – co eks­cy­tu­ją­ce – do­ko­nać te­go, jed­no­cze­śnie kła­dąc kres ubó­stwu, pod­no­sząc ja­kość ludz­kie­go ży­cia i za­pew­nia­jąc wszyst­kim do­sta­tek48. W rze­czy sa­mej, tak wła­śnie brzmi pod­sta­wo­wa za­sa­da po­stw­zro­stu49.

Jak to ma wy­glą­dać w prak­ty­ce? Pierw­szym kro­kiem bę­dzie roz­sta­nie się z ir­ra­cjo­nal­nym prze­ko­na­niem, że wszyst­kie sek­to­ry go­spo­dar­ki po­win­ny przez ca­ły czas się roz­wi­jać. Za­miast bez­myśl­nie dą­żyć do wzro­stu w każ­dym sek­to­rze bez wzglę­du na to, czy jest on tam rze­czy­wi­ście po­trzeb­ny, mo­że­my zde­cy­do­wać, co chce­my roz­wi­jać (służ­bę zdro­wia, nie­zbęd­ne usłu­gi, rol­nic­two re­ge­ne­ra­tyw­ne50 – każ­dy po­tra­fił­by stwo­rzyć ta­ką li­stę), a któ­re sek­to­ry na­le­ży ra­dy­kal­nie od­chu­dzić (na przy­kład pa­li­wa ko­pal­ne, pry­wat­ne od­rzu­tow­ce, zbro­je­niów­kę czy pro­duk­cję SUV-ów). Mo­że­my tak­że okro­ić te aspek­ty ak­tyw­no­ści go­spo­dar­czej, któ­re słu­żą je­dy­nie mak­sy­ma­li­za­cji zy­sków, a nie za­spo­ko­je­niu ludz­kich po­trzeb – tu przy­kła­dem mo­że być za­pla­no­wa­ne sta­rze­nie się pro­duk­tów, pro­jek­to­wa­nych tak, aby po krót­kim cza­sie się psu­ły, czy kam­pa­nie re­kla­mo­we ob­li­czo­ne na ma­ni­pu­lo­wa­nie ludz­ki­mi emo­cja­mi, by to, co już ma­my, wy­da­wa­ło się nie­wy­star­cza­ją­co do­bre.

Wy­zwa­la­jąc lu­dzi od zby­tecz­nej ha­rów­ki, moż­na bę­dzie skró­cić ty­dzień pra­cy tak, aby utrzy­mać peł­ne za­trud­nie­nie, za­pew­nić spra­wie­dliw­szy po­dział do­cho­dów i ma­jąt­ku, jed­no­cze­śnie zaś móc in­we­sto­wać w do­bra pu­blicz­ne, ta­kie jak po­wszech­na opie­ka zdro­wot­na, edu­ka­cja i miesz­ka­nia w przy­stęp­nych ce­nach. Jak zo­ba­czy­my w roz­dzia­le pią­tym, wszyst­ko to wy­wie­ra ol­brzy­mi, wie­lo­krot­nie po­twier­dza­ny wy­ni­ka­mi ba­dań, ko­rzyst­ny wpływ na ludz­kie zdro­wie i do­bro­stan. Są to rze­czy klu­czo­we dla do­brze pro­spe­ru­ją­ce­go spo­łe­czeń­stwa. Ze­bra­ne do­wo­dy są na­praw­dę in­spi­ru­ją­ce.

Chcę przy tym pod­kre­ślić, że ce­lem po­stw­zro­stu nie jest spa­dek PKB. Oczy­wi­ście za­ha­mo­wa­nie nie­po­trzeb­nych wy­do­by­cia i pro­duk­cji mo­że ozna­czać, że PKB mo­że bę­dzie ro­snąć wol­niej, mo­że prze­sta­nie ro­snąć, a mo­że zma­le­je. I to bę­dzie w po­rząd­ku. W wa­run­kach, do ja­kich przy­wy­kli­śmy, coś ta­kie­go mo­gło­by wy­wo­łać re­ce­sję. Re­ce­sja jed­nak jest tym, co na­stę­pu­je, kie­dy prze­sta­je wzra­stać go­spo­dar­ka za­leż­na od wzro­stu. Jest to zja­wi­sko cha­otycz­ne i ka­ta­stro­fal­ne. Po­stu­lu­ję coś zu­peł­nie in­ne­go. Cho­dzi o przej­ście do cał­kiem od­mien­ne­go ty­pu go­spo­dar­ki, w któ­rej wzrost wca­le nie jest nie­zbęd­ny. Przej­ście to bę­dzie wy­ma­ga­ło prze­my­śle­nia wszyst­kie­go na no­wo – od sys­te­mu kre­dy­to­we­go po ban­ko­wość – tak aby uwol­nić lu­dzi, przed­się­bior­stwa, pań­stwa, a na­wet sa­mą in­no­wa­cyj­ność, z cia­sne­go gor­se­tu ogra­ni­czeń na­rzu­ca­nych przez im­pe­ra­tyw wzro­stu. Znie­sie­nie tych ogra­ni­czeń umoż­li­wi nam wszyst­kim skon­cen­tro­wa­nie się na tym, co na­praw­dę waż­ne.

Pod­ję­cie prak­tycz­nych kro­ków w tym kie­run­ku otwo­rzy przed na­mi no­we, eks­cy­tu­ją­ce per­spek­ty­wy. Bę­dzie­my mo­gli zbu­do­wać go­spo­dar­kę ukie­run­ko­wa­ną na opty­mal­ny roz­wój czło­wie­ka, a nie na nie­koń­czą­cą się aku­mu­la­cję ka­pi­ta­łu – in­ny­mi sło­wy: go­spo­dar­kę post­ka­pi­ta­li­styczną. Go­spo­dar­kę uczciw­szą, spra­wie­dliw­szą i bar­dziej tro­skli­wą.

Idee te już od kil­ku­dzie­się­ciu lat kieł­ko­wa­ły, jak zia­ren­ka na­dziei, na róż­nych kon­ty­nen­tach. Za­wdzię­cza­my je pio­nie­rom eko­no­mii eko­lo­gicz­nej (Her­man Da­ly, Do­nel­la Me­adows), fi­lo­zo­fom (Van­da­na Shi­va, An­dré Gorz), znaw­com na­uk spo­łecz­nych (Ar­tu­ro Esco­bar, Ma­ria Mies) i eko­no­mi­stom (Ser­ge La­to­uche, Gior­gos Kal­lis) oraz pi­sa­rzom i ak­ty­wi­stom wy­wo­dzą­cym się z lu­dów rdzen­nych (Ail­ton Kre­nak, Ber­ta Cáce­res)51. Te­raz wresz­cie na­gle za­czy­na­ją prze­ni­kać do ma­in­stre­amu i sta­ją się za­czy­nem nie­spo­ty­ka­nych wcze­śniej zmian w na­uko­wym dys­kur­sie. Cze­ka nas bo­wiem wy­bór: czy bę­dzie­my igno­ro­wać usta­le­nia na­uki, aby utrzy­mać bez zmian wła­sny ob­raz świa­ta, czy zmie­ni­my ten świa­to­po­gląd? Tym ra­zem staw­ka jest o wie­le wyż­sza niż w cza­sach Dar­wi­na. Tym ra­zem nie stać nas na luk­sus ne­ga­cji wie­dzy na­uko­wej. Tym ra­zem to spra­wa ży­cia i śmier­ci.

Od­na­le­zie­nie dro­gi w przy­szłość wy­ma­ga zro­zu­mie­nia, jak w ogó­le do­szło do te­go, że znie­wo­lił nas im­pe­ra­tyw wzro­stu. Mu­si­my zro­zu­mieć we­wnętrz­ną lo­gi­kę ka­pi­ta­łu. W tym ce­lu po­win­ni­śmy się cof­nąć da­le­ko w cza­sie, do ko­rze­ni ka­pi­ta­li­zmu, i spró­bo­wać po­jąć, jak dzia­ła ten me­cha­nizm. W tej po­dró­ży przyj­dzie nam od­kryć, że w grę wcho­dzi coś jesz­cze – coś, cze­go się nie do­my­śla­li­śmy. Osta­tecz­nie bo­wiem oka­że się, że na­wet sam ka­pi­ta­lizm jest tyl­ko symp­to­mem. Rze­czy­wi­sty pro­blem tkwi du­żo głę­biej, w sfe­rze on­to­lo­gii, czy­li wy­zna­wa­nej przez nas fi­lo­zo­fii by­tu.

Do­ra­sta­jąc we współ­cze­snych spo­łe­czeń­stwach ka­pi­ta­li­stycz­nych, uczy­my się wie­rzyć, że mię­dzy spo­łe­czeń­stwem ludz­kim a resz­tą ży­ją­ce­go świa­ta jest ja­kaś fun­da­men­tal­na gra­ni­ca: że lu­dzie są czymś od­ręb­nym od na­tu­ry i od niej do­sko­nal­szym, że czło­wiek jest pod­mio­tem ob­da­rzo­nym du­chem, umy­słem i spraw­czo­ścią, pod­czas gdy przy­ro­da jest bier­nym, me­cha­nicz­nym przed­mio­tem. Ten spo­sób pa­trze­nia na świat na­zy­wa się du­ali­zmem. Odzie­dzi­czy­li­śmy go po dłu­giej li­nii my­śli­cie­li od Pla­to­na po Kar­te­zju­sza. Przy­go­to­wa­li oni grunt pod prze­ko­na­nie, że czło­wiek ma pra­wo eks­plo­ato­wać przy­ro­dę i pod­po­rząd­ko­wy­wać ją so­bie. Nie za­wsze tak uwa­ża­no. W rze­czy­wi­sto­ści ci, któ­rzy w XVI wie­ku to­ro­wa­li dro­gę ka­pi­ta­li­zmo­wi, mu­sie­li naj­pierw wy­tę­pić in­ne, bar­dziej ho­li­stycz­ne spo­so­by pa­trze­nia na świat, i prze­ko­nać al­bo zmu­sić in­nych lu­dzi do przy­ję­cia świa­to­po­glą­du du­ali­stycz­ne­go. To wła­śnie dzię­ki nie­mu ży­cie po­ta­nia­ło, by uła­twić wzrost go­spo­dar­czy. Dla­te­go też to on jest ukry­tą przy­czy­ną dzi­siej­sze­go kry­zy­su eko­lo­gicz­ne­go.

Ta­ka po­sta­wa wo­bec świa­ta nie jest by­naj­mniej je­dy­ną moż­li­wą. An­tro­po­lo­dzy od daw­na wska­zu­ją, że przez więk­szą część dzie­jów lu­dzie ope­ro­wa­li zu­peł­nie in­ną on­to­lo­gią – teo­rią ist­nie­nia naj­ogól­niej okre­śla­ną ja­ko ani­mizm. W więk­szo­ści daw­nych kul­tur lu­dzie nie wi­dzie­li prze­pa­ści mię­dzy so­bą a resz­tą świa­ta oży­wio­ne­go. Wręcz prze­ciw­nie: do­strze­ga­li swo­ją głę­bo­ką współ­za­leż­ność z rze­ka­mi, la­sa­mi, ze zwie­rzę­ta­mi i z ro­śli­na­mi, na­wet z sa­mą pla­ne­tą – wi­dzie­li w nich wszyst­kich isto­ty czu­ją­ce, rów­no­rzęd­ne z ludź­mi i oży­wia­ne przez te­go sa­me­go du­cha. Nie­raz na­wet czu­li się z ni­mi spo­krew­nie­ni.

Śla­dy te­go świa­to­po­glą­du są ży­we jesz­cze i dziś – od do­rze­cza Ama­zon­ki, przez gór­skie re­jo­ny Bo­li­wii, po pusz­cze Ma­le­zji. Wszę­dzie tam lu­dzie my­ślą o po­zo­sta­łych isto­tach i by­tach – od ja­gu­arów po rze­ki – nie jak o „przy­ro­dzie”, ale jak o swo­ich krew­nych, i tak rów­nież się do nich od­no­szą. Pa­trze­nie na świat w ta­ki spo­sób istot­nie zmie­nia mo­del ludz­kie­go po­stę­po­wa­nia. Je­śli wy­cho­dzi się od prze­słan­ki, że wszyst­kie isto­ty są mo­ral­nie rów­no­waż­ne oso­bom, to nie moż­na od nich po pro­stu tyl­ko brać. Eks­plo­ato­wa­nie przy­ro­dy ja­ko „za­so­bu”, by sa­me­mu się wzbo­ga­cić, jest wte­dy mo­ral­nie na­gan­ne – na rów­ni z nie­wol­nic­twem czy na­wet ka­ni­ba­li­zmem. Wła­ści­we re­la­cje opie­ra­ją się na wza­jem­no­ści w du­chu kul­tu­ry da­ru. Na­le­ży da­wać co naj­mniej ty­le sa­mo, ile się otrzy­mu­je.

Ta­ka lo­gi­ka, nie­wąt­pli­wie war­to­ścio­wa z eko­lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia, stoi w bez­po­śred­niej sprzecz­no­ści z pod­sta­wo­wą lo­gi­ką ka­pi­ta­li­zmu, któ­ra ka­że po pro­stu brać, a co jesz­cze waż­niej­sze – brać wię­cej, niż da­je się w za­mian. Jak się prze­ko­na­my, na tym opie­ra się pod­sta­wo­wy me­cha­nizm wzro­stu.

My­śli­cie­le oświe­ce­nio­wi wzgar­dzi­li ide­ami ani­mi­stycz­ny­mi, uzna­jąc je za wstecz­ne i nie­nau­ko­we. Wi­dząc w nich ba­rie­rę dla ka­pi­ta­li­stycz­nej eks­pan­sji, usil­nie sta­ra­li się je wy­ko­rze­nić. Do­pie­ro dziś na­uka za­czy­na nad­ra­biać za­le­gło­ści i do­ce­niać ich war­tość. Bio­lo­dzy od­kry­wa­ją, że lu­dzie nie są od­dziel­ny­mi osob­ni­ka­mi, tyl­ko ist­nie­ją w sym­bio­zie z mnó­stwem mi­kro­or­ga­ni­zmów, od któ­rych za­le­żą pod­sta­wo­we funk­cje ży­cio­we czło­wie­ka, ta­kie jak tra­wie­nie. Psy­chia­trzy za­czy­na­ją zda­wać so­bie spra­wę, że prze­by­wa­nie w oto­cze­niu ro­ślin jest nie­zbęd­nym wa­run­kiem ludz­kie­go zdro­wia psy­chicz­ne­go, a okre­ślo­ne ro­śli­ny po­tra­fią le­czyć u czło­wie­ka skom­pli­ko­wa­ne ura­zy psy­chicz­ne. Eko­lo­dzy za­czy­na­ją do­strze­gać, że drze­wa by­naj­mniej nie są nie­oży­wio­ne i nie­czu­łe: ko­mu­ni­ku­ją się one ze so­bą, a na­wet dzie­lą po­kar­mem i le­czą na­wza­jem za po­śred­nic­twem nie­wi­docz­nych sie­ci pod­ziem­nych grzyb­ni. Fi­zy­ka kwan­to­wa uczy nas, że po­je­dyn­cze cząst­ki, z po­zo­ru od­ręb­ne, po­zo­sta­ją nie­ro­ze­rwal­nie splą­ta­ne z in­ny­mi, choć­by dzie­li­ły je ogrom­ne dy­stan­se. A ba­da­cze sys­te­mów pla­ne­ty Zie­mi zbie­ra­ją do­wo­dy na to, że ona sa­ma funk­cjo­nu­je jak je­den ży­wy su­per­or­ga­nizm.

Wszyst­kie te od­kry­cia zmie­nia­ją nasz spo­sób my­śle­nia o wła­snym miej­scu w sie­ci ży­cia i to­ru­ją dro­gę ku no­wym on­to­lo­giom. Aku­rat w chwi­li, gdy na­sza pla­ne­ta po­grą­ża się w eko­lo­gicz­nej ka­ta­stro­fie, za­czy­na­my uczyć się od­mien­ne­go spo­so­bu po­strze­ga­nia sie­bie w re­la­cji do resz­ty ży­cia na Zie­mi. Za­czy­na­my przy­po­mi­nać so­bie se­kre­ty, któ­re daw­no za­po­mnie­li­śmy, a któ­re wciąż od­zy­wa­ją się w na­szych ser­cach jak szep­ty przod­ków.

To, o czym mó­wi­my, cał­ko­wi­cie zmie­nia dusz­ny pa­ra­dyg­mat dwu­dzie­sto­wiecz­ne­go eko­lo­gi­zmu. Obroń­cy śro­do­wi­ska nie­raz ma­ją skłon­ność do prze­ma­wia­nia ję­zy­kiem „ogra­ni­czeń”, na­szej zni­ko­mo­ści i po­trze­by oso­bi­stych wy­rze­czeń. Sta­wia to jed­nak spra­wę na gło­wie. Po­ję­cie ogra­ni­czeń od po­cząt­ku błęd­nie nas ukie­run­ko­wu­je. Kry­je się w nim za­ło­że­nie, że przy­ro­da znaj­du­je się „gdzieś tam”, od­dzie­lo­na od nas, i przy­wo­łu­je nas do po­rząd­ku jak ja­kiś sro­gi au­to­ry­tet. Ta­ki spo­sób my­śle­nia bie­rze się z tej sa­mej du­ali­stycz­nej on­to­lo­gii, któ­ra wpa­ko­wa­ła nas w ta­ra­pa­ty. Ape­lu­ję o coś cał­kiem in­ne­go. Nie cho­dzi o ogra­ni­cza­nie się, tyl­ko o świa­do­mość wza­jem­ne­go po­łą­cze­nia – o od­na­le­zie­nie ra­dy­kal­ne­go po­czu­cia in­tym­ne­go związ­ku z in­ny­mi isto­ta­mi. Nie idzie więc o asce­zę, lecz o przy­jem­ność, ra­dość i ucie­chę ze współ­ist­nie­nia. I nie o na­szą zni­ko­mość, ale o wiel­kość – o po­sze­rze­nie gra­nic wspól­no­ty ludz­kiej, prze­su­nię­cie na­szych gra­nic po­ję­cio­wych, eks­pan­sję na­szej świa­do­mo­ści52.

Mu­si się zmie­nić nie tyl­ko na­sza eko­no­mia, ale tak­że nasz spo­sób po­strze­ga­nia świa­ta oraz na­sze­go w nim miej­sca.

Prze­bły­ski przy­szło­ści

Cza­sa­mi no­we idee spra­wia­ją, że za­czy­na­my na wszyst­ko pa­trzeć ina­czej. Upa­da­ją sta­re mi­ty, w po­lu wi­dze­nia po­ja­wia­ją się no­we moż­li­wo­ści. Zło­żo­ne pro­ble­my roz­pły­wa­ją się al­bo są o wie­le ła­twiej­sze do roz­wią­za­nia. To, co kie­dyś by­ło nie do po­my­śle­nia, na­gle sta­je się oczy­wi­sto­ścią. By­wa, że zmie­nia­ją się ca­łe świa­ty.

Lu­bię so­bie wy­obra­żać, jak to bę­dzie w przy­szło­ści, gdy wró­cę do swo­je­go Eswa­ti­ni i zno­wu oszo­ło­mi mnie mno­gość owa­dów. Bę­dę sta­rym czło­wie­kiem, sie­dzą­cym wie­czo­rem na we­ran­dzie. Bę­dę ob­ser­wo­wać je w za­chwy­cie i wsłu­chi­wać się w ich cy­ka­nie, tak jak kie­dyś w dzie­ciń­stwie. W tej mo­jej wi­zji wie­le się zmie­ni­ło na świe­cie. Pań­stwa o wy­so­kich do­cho­dach ob­ni­ży­ły swo­je zu­ży­cie za­so­bów i ener­gii do po­zio­mu zrów­no­wa­żo­ne­go eko­lo­gicz­nie. Za­czę­li­śmy trak­to­wać se­rio de­mo­kra­cję, spra­wie­dli­wiej dzie­li­my do­cho­dy i ma­ją­tek i po­ło­ży­li­śmy kres ubó­stwu. Skur­czył się roz­ziew mię­dzy kra­ja­mi bo­ga­ty­mi i bied­ny­mi. Sło­wo „mi­liar­der” wy­szło z uży­cia. Czas pra­cy skró­cił się z czter­dzie­stu czy pięć­dzie­się­ciu go­dzin ty­go­dnio­wo do dwu­dzie­stu, trzy­dzie­stu, dzię­ki cze­mu lu­dzie mo­gą wię­cej cza­su po­świę­cać bli­skim, tro­sce o świat i do­sko­na­le­niu sztu­ki ży­cia. Wy­so­kiej ja­ko­ści opie­ka me­dycz­na i edu­ka­cja sta­ły się do­stęp­ne dla każ­de­go. Lu­dzie ży­ją dłu­żej, są szczę­śliw­si i czu­ją, że ich ży­cie ma sens. Ina­czej też my­śli­my o so­bie: zda­je­my so­bie spra­wę z na­sze­go wza­jem­ne­go po­wią­za­nia z resz­tą ży­cia na Zie­mi.

Na na­szej pla­ne­cie wy­da­rzy­ło się coś nie­sły­cha­ne­go. La­sy desz­czo­we ta­kie jak Ama­zo­nia, Kon­go i In­do­ne­zja od­ro­sły dłu­gie i sze­ro­kie. Są zno­wu buj­ne, zie­lo­ne i tęt­nią ży­ciem. La­sy stre­fy umiar­ko­wa­nej na po­wrót roz­prze­strze­ni­ły się w ca­łej Eu­ro­pie i Ka­na­dzie. Rze­ki pły­ną czy­ste i peł­ne ryb. Od­ży­ły ca­łe eko­sys­te­my. Szyb­ko prze­sta­wi­li­śmy się na od­na­wial­ne źró­dła ener­gii, tem­pe­ra­tu­ry na świe­cie się usta­bi­li­zo­wa­ły, a po­go­da za­czę­ła się prze­sta­wiać na od­wiecz­ne to­ry. Sło­wem: wszyst­ko za­czę­ło wra­cać do zdro­wia. My sa­mi za­czę­li­śmy wra­cać do zdro­wia… i na­stą­pi­ło to szyb­ciej, niż ko­mu­kol­wiek wy­da­wa­ło się moż­li­we. Bie­rze­my mniej, a jed­nak zy­sku­je­my znacz­nie wię­cej.

Ta książ­ka jest wła­śnie o ta­kim ma­rze­niu. Cze­ka nas po­dróż przez pięć­set lat hi­sto­rii. Przyj­rzy­my się ko­rze­niom, z któ­rych wy­rósł pa­nu­ją­cy dziś sys­tem eko­no­micz­ny, zo­ba­czy­my, jak uda­ło mu się zdo­być tę po­zy­cję i co go na­pę­dza. Po­my­śli­my o kon­kret­nych prak­tycz­nych dzia­ła­niach, któ­re mo­że­my pod­jąć, aby od­wró­cić eko­lo­gicz­ną za­paść i zbu­do­wać al­ter­na­tyw­ną, post­ka­pi­ta­li­stycz­ną go­spo­dar­kę. Od­bę­dzie­my rów­nież wę­drów­kę na in­ne kon­ty­nen­ty, od­wie­dzi­my kul­tu­ry i spo­łecz­no­ści, któ­rych in­te­rak­cje ze świa­tem przy­ro­dy mo­gą uka­zać na­szym oczom no­we ho­ry­zon­ty wy­obraź­ni.

Na ra­zie to wszyst­ko jest tyl­ko ci­chym szep­tem o tym, co moż­li­we. Szep­ty mo­gą jed­nak na­ra­stać, su­mo­wać się w po­dmu­chy wia­tru, a po­sia­ny wiatr kie­dyś ob­ró­ci się w bu­rzę, któ­ra od­no­wi ca­ły świat.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: