Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Moje Crow River - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 marca 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Moje Crow River - ebook

LAUREAT ORFEUSZA MAZURSKIEGO 2020!

Dwie godziny – tyle potrzeba czasu, by towarzyszyć Autorowi

w wędrówce życia, której korzenie sięgają Łukty, Wilna i Grążaw,

a której kwiaty spowijają owoce miłości życia oraz tęsknota

za tajemniczym Crow River.

 

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65185-12-9
Rozmiar pliku: 6,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

• STANISŁAW RAGINIAK •

13

• •

MOJE

CROW

RIVER

•••

Gdzie są moi dziadkowie,

jeden spod Wilna, drugi z Grążaw?

Albert zmarł w drodze

z Wileńszczyzny na Prusy Wschodnie,

Jan, z matki strony, spalony został w Auschwitz-Birkenau.

Gdzie są dziś?

Jeśli u mojego Boga,

to dlaczego nigdy mi się nie śnią?

Przecież to jedyne, co mogłoby nas łączyć…

Opowiedzieliby wreszcie swoje losy

i pamięć moja nie byłaby kaleka.

• STANISŁAW RAGINIAK •

14

• •

Chciałbym, aby przyśnili mi się jako anioły

z wyraźnymi twarzami.

O tak, niechby raz przyszli,

by życie opowiedzieć,

bo ich synowie nie zdążyli tego zrobić,

los ich też sponiewierał.

Najbardziej Armelda, ojca mojego,

który zaraz po wojnie szedł

do zakonu Milczących Ludzi.

Jednak miłość dopadła go niespodziewanie

na chórze podczas mszy.

Wróciwszy do domu,

rozpakował poniszczoną walizkę.

16 grudnia 1989 roku ojciec zawołał mnie

i poszliśmy na strych.

Usłyszałem: – Jutro rano rozpocznę opowieść

o mojej Wileńszczyźnie, rodzinnym domu,

a także ważnym dla nas wszystkich

kapitanie Raginisie.

Nazajutrz zginął przez pijany,

pegeerowski ciągnik,

później zabrała go rzeka.

Z czterech jego braci dwaj byli daleko,

trzeci aż za oceanem,

a już całkiem na końcu świata Aleksander,

którego przez dziesięciolecia

nikt nie mógł odnaleźć –

może dlatego, że w wieku 37 lat zachorował tak

jak Fryderyk Hölderlin.• STANISŁAW RAGINIAK •

15

• •

Przez lata szukałem stryja

w Lauffen am Neckar i Tybindze,

także w jeziorach i lasach mazurskich,

w wyschniętych studniach

prowadzących do piekła.

Nieraz, nie mówiąc o tym nikomu,

na podstawie jedynej fotografii

(Aleksander siedzi na polu pod drzewem)

próbowałem choć trochę poznać jego świat.

W Komorowie,

dwa kilometry od mojej rodzinnej wsi,

u stryjenki Reginy,

gdy już na dobre dopadła ją jaskra

i serce ledwie biło,

kilka lat temu, zupełnie przypadkowo,

znalazłem trochę zdjęć z Wileńszczyzny.

Na jednym z nich

zimą przed domem stoją:

dziadek Albert z żoną Weroniką,

ich synowie – Ronald, Witold, Walenty, Aleksander,

Mieczysław, Armeld i córka Wanda.

Nikt się nie uśmiecha.

Oczy mają takie,

jakby za fotografem ujrzeli ducha.

•• STANISŁAW RAGINIAK •

16

• •

•••

Gdzie są moje babcie,

jedna spod Wilna, druga z Grążaw?

Ta ze strony mamy miała na imię Ludwika

i pochowana jest w Łukcie.

Jednak, jak nieraz mi mówiła,

umarła już dużo wcześniej,

podczas wojny, w Majdanku.

– Od śmierci bardziej bałam się tego,

że dzieci beze mnie nie dadzą sobie rady.

Przetrwałam, bo nie straciłam wiary

w Najświętszą Maryję.

Babcia Weronika zmarła, gdy miałem sześć lat.

Zawsze przez ogród biegłem jej na spotkanie,

kiedy przychodziła z Komorowa.

Pamiętam, że brała mnie na ręce,

zawsze miała cukierka i monetę.

Po tej babci na wiele lat został we mnie lęk

przed drogą prowadzącą do jej wsi,

tamtędy z braćmi odprowadzaliśmy konie

pożyczane od stryja Mietka.

Pamiętam wielki, biały budynek

stojący w połowie drogi.

Coś dudniło w nim tak, jakby gdzieś niedaleko

przechodził olbrzym Goi.

Z czasem dowiedziałem się, że ten hałas czynił młot

rozbijający wielkie, kredowe bryły

przywożone z pobliskiej stacji kolejowej.• STANISŁAW RAGINIAK •

17

• •

Po babci Ludwice zostało więcej

niż po Weronice.

Oprócz łąki za kościołem i kawałka pola pod lasem,

także sobotnie Wędrówki muzyczne po kraju

z radia Pionier.

Babcia znała prawie wszystkie piosenki,

najczęściej jednak śpiewała zaczynającą się od słów:

Gdzie są kwiaty z tamtych lat…1

•••

Gdzie jest Andrzej,

mój brat schorowany,

murarz, harmonista, nerwus i lunatyk?

Może w niebie, a może zupełnie gdzie indziej…?

Jeśli jednak Bóg go przyjął,

to pewnie domy stawia dla tych,

którzy dopiero do Pana przyjdą.

Andrzej od pierwszej wypłaty zbierał na akordeon,

bo ten od stryja Aleksandra

ze starości przepuszczał powietrze

i nie działały niektóre klawisze.

Od małego chciał grać na weselach,

na zabawach w remizie strażackiej

i miejscowej gospodzie,

1 Sława Przybylska, Gdzie są kwiaty z tamtych lat?, „Ballady i Piosenki 2”, Polskie Nagrania Muza (1965), polskie słowa: Wanda Sieradzka, tytuł oryginalny: Where Have All The Flowers Gone?, Peter Seeger (1960).• STANISŁAW RAGINIAK •

18

• •

gdzie bawili się głównie towarzysze partyjni,

milicjanci, ormowcy, ubecy i donosiciele.

Andrzej nie lubił otaczającego go świata,

nawet gdy we śnie szedł ścieżką,

po przebudzeniu mówił,

że jeśli tak było, to może i lepiej,

bo nie lubi spać w domu.

Słysząc to, bałem się,

że starszemu ode mnie bratu

do reszty poprzewracało się w głowie.

Zapewne przez konia stryja Mietka,

który go kopnął.

A może dlatego, że spadł z wozu

podczas zwożenia siana?

Andrzej oberwał też na niejednej potańcówce szkolnej,

chociaż wszyscy widzieli,

że nigdy nikomu nie wchodził w drogę,

bojaźliwy był i wątły.

Może obrywał za bladość,

która nie opuszczała jego twarzy,

za wiecznie smutne oczy

i niepoprawnie wypowiadane wyrazy...?

Mam żal do siebie,

że nigdy nie przyszedłem mu z pomocą.

Nawet w popołudnie wigilijne,

gdy miał dwanaście lat,

a ojciec pasem prał go tak, jakby był dorosły.

Tego wieczora

nie było u nas Pana Jezusa,

tylko krzyk brata i głos ojca,• STANISŁAW RAGINIAK •

19

• •

że jak jeszcze raz ucieknie ze szkoły,

to dostanie takie lanie, że na zawsze popamięta!

W ten dzień wigilijny

nikt nie wyglądał pierwszej gwiazdki.

Zamiast Mikołaja pierwszy raz do drzwi naszego domu

zapukała cisza tak wielka,

że nikt nie potrafił sobie z nią poradzić…

Andrzeja po modlitwie i opłatku

odszukałem na strychu.

– Jesteś... to dobrze… – powiedziałem.

On na to, żebym dał mu święty spokój.

Usiadłem na schodach

i długo się zastanawiałem,

jak spokój może być ś w i ę t y…?

•••

Gdzie jest moje dzieciństwo,

z którego niewiele już mogę sobie przypomnieć?

Wiem tylko, że w zimowe noce

marzły mi nogi i ręce,

mimo że na przeciwnej ścianie tańczył ogień.

Moją przedsenną radością był biały świerk

czubkiem wbijający się w księżyc

i pod wieczór strzelające z zimna sztachety,

które po latach w napisanym wierszu

porównałem do żołnierzy z okopów w Gallipoli.• STANISŁAW RAGINIAK •

20

• •

Gdzie jest teraz moje dzieciństwo…?

Czas zasypiających ze mną jabłoni,

zapach kwiatów na klombie,

krzyż z kamieni za domem ułożony?

Czemu nie pamiętam choćby początków wiosny?

Przecież musiałem widzieć powracające bociany,

słyszeć rzekę mocującą się z ostatnim lodem

i

z pękającym z bólu sercem

patrzeć na roztapiające się bałwany…

Nie pamiętam też, żebym cieszył się latem,

choć kochałem słońce i kąpiele w jeziorze.

Zboża z chabrami przepadły,

w których zasypiałem,

do ostatniej chwili rozmawiając z Bogiem.

Z dzieciństwa pamiętam słomiany stóg

siedemset piętnaście kroków od domu, pod lasem,

w niejedno popołudnie i wieczór był moim

p a ł a c e m.

Pamiętam jeszcze płynące przez księżyc chmury,

w które nocami się wpatrywałem,

i smak chleba starego piekarza Stachury,

który, choć wojna dawno się skończyła,

wciąż płakał za bratem.

•• STANISŁAW RAGINIAK •

21

• •

•••

Gdzie są teraz Justyna i Barbara z Gietrzwałdu,

dwie Joanny z Warmii modlące się pod klonem?

Gdzie są furmanki wrześniowe i studnia

pilnowana przez psa w Worytach?

… Zmęczeni i głodni szliśmy całą rodziną

przez lasy i łąki, ale dumni,

że Matka Boża nas zobaczy, liście słońcem ozłoci

i mojemu ojcu pobłogosławi za to,

że każdy dzień rozpoczyna modlitwą.

Na polnych ścieżkach

i drogach nieraz ojcu się zdawało,

że obca mi Joanna d’Arc podąża za nami,

a za nią żołnierze, którzy dla niej umarli.

Tańczyliśmy na łąkach warmińskich,

uradowani wschodzącym słońcem

klaskaliśmy w ręce.

Cieszyliśmy się, że już niebawem

zobaczymy wieżę kościoła,

klękniemy przed świętym klonem

i będziemy się modlić do wieczora.

Miałem wtedy kilkanaście lat i wierzyłem

w każde słowo ojca.

Dzięki niemu ufałem Świętej Maryi,

że prośby mojej wysłucha i nigdy

nie zostawi mnie samego na świecie.• STANISŁAW RAGINIAK •

22

• •

Wierzyłem,

bo jak mówił tata,

Święta Maryja może wszystko,

nawet z zaświatów sprowadzić dziadków...

Ludwika, Weronika, Jan i Albert

usiądą na łące z całą rodziną

i – zanim sprzed klonu wstaniemy –

potwierdzą, że Bóg ich chronił,

gdy podążali ciemną doliną.

Tańczyliśmy na łąkach blisko Gietrzwałdu,

gdy chabry już przekwitły

i zboża w sąsiekach spały.

Łamaliśmy chleb

i smarując go roztopioną margaryną,

jedliśmy w ciszy.

Później, przed mszą,

piliśmy wodę z cudownego źródełka,

by uchroniła nas od wszelkich nieszczęść i chorób.

… Tamten świat przeminął,

już nigdy nie wróci.

Chociaż… mimo coraz dotkliwiej

dopadającej mnie starości,

gdy z rodzinnego domu

dokuśtykam na święte miejsce,

widzę, że niewiele się tu zmieniło.

Gdzie są nasze matki i nasi ojcowie?

Czy wciąż pamiętają, że było im ciężko

w kraju poniewieranym przez tych,

co dla uciech i mamony wyrzekli się miłości,• STANISŁAW RAGINIAK •

23

• •

która mogłaby ich zmienić...

I musieliby uwierzyć,

że drzewo,

które wciąż stoi przed kościołem w Gietrzwałdzie,

jest Świętą Maryją.

•••

Gdzie jest fortepian

pozostawiony w lesie nieopodal pagórka,

gdzie wtulone w śnieg sarny

czekają na Joannę z Domremy nad Mozą?

•••

Gdzie są bracia moi, pogubieni w życiu?

Żaden nie pomyśli, że grzechem jest milczenie.

Jakaż ślepa duma wciąż ich prześladuje,

skąd w ich sercach nieustanne odrętwienie?

Bracia tak odlegli,

że odnaleźć ich nie sposób,

zbyt często zapominają o domu rodzinnym.

Przysypani śniegiem śpią obok rycerza

z masywu Giewontu…

I pewnie się łudzą, że powstaną,

gdy umrze ktoś zupełnie od nich inny.

Czy możliwe kiedyś będzie,

by z dłoni przyciśniętych do twarzy

uwolnił się żal wszelki?

A każde zaprzepaszczone spotkanie

niczym łzy spłynie do traw na końcu żlebu,• STANISŁAW RAGINIAK •

24

• •

gdzie ścieżka w ścieżkę wnika

jak okrzyk zwycięstwa

w niepotrzebny nikomu szaniec...

•••

Gdzie się podziało moje życie?

Jeszcze dość dobrze pamiętam

osiemnaste urodziny,

nad jeziorem,

z dziewczynami niosącymi w dłoniach

pierwsze wianki zauroczeń...

Och, jakże łatwo było którąś z nich się zachwycić,

zanim przyszła ta najważniejsza.

Przepłynęło życie

jak patyk strumykiem z dzieciństwa,

pełnym zakoli, ryb, kamieni.

Nie sposób dziś przyjrzeć mu się z bliska,

chociaż wciąż powracam na jego dawne ścieżki.

Jedyne co zostało z dawnych lat,

to słońce za bzem i różowe, pachnące piwonie,

zakwitające już tylko we śnie.

Hm… może jeszcze coś jest jak dawniej –

niektóre drzewa jak rosły, tak rosną,

polna droga obok domu jak skręcała w lewo, tak skręca,

za płotem u sąsiadów

wyprane rzeczy na wietrze trzepocą…

Tylko Gertruda i Wiktor już dawno nie żyją.• STANISŁAW RAGINIAK •

25

• •

Wędruję po wsi z jednego krańca na drugi,

ludzi jakby więcej niż kiedyś.

Niektórzy uważnie mi się przyglądają

i milczą.

Niestety.

Idę

w stronę cmentarza,

do mojego Spoon River…

Widzę groby

pastucha Józka Rury,

pilota Dywizjonu 306 Edwarda Boruckiego,

zwalczającego komunizm

partyzanta Alfreda Markowskiego

i Kacpra Szeląga, piekarza,

który, gdyby nie pił, śpiewałby w Mazowszu…

… Słyszę harmonię,

melodia chwyta za serce,

to pewnie u Pana Boga gra murarz Andrzej

lub listonosz Jan.

Dwóch grajków we wsi było,

zmarli po czterdziestce,

jednemu butelka wybrała grudzień,

drugiemu maj.

Wędruję po wsi ze skraju na skraj,

znużony przysiadam nad rzeką,

która ojca zabrała.

Słońce chowa się za lasem.

Wieczór opuszcza żaluzje.• STANISŁAW RAGINIAK •

26

• •

•••

Gdzie się teraz podziewa Josef z Pardubic,

spawacz nielubiący koni i kilku Polaków,

którzy w 1986 roku naśmiewali się z niego

przy budowie praskiego metra?

Tylko ja stanąłem w jego obronie.

W każdą niedzielę zwiedzaliśmy starą Pragę,

a jak starczyło sił, wchodziliśmy do gospody Szwejka

i rozmawialiśmy o dzieciach i żonach,

za którymi tęskniliśmy.

Josef którejś niedzieli powiedział,

że jego naród jest tchórzliwy.

– Nie to co wy, Polacy! – krzyknął

i natychmiast zamilkł.

Prawie dwumetrowy spawacz

opowiadał też o swoim domu i ogrodzie,

ale jak tylko wypił jedno piwo za dużo,

milczał i opuszczał głowę.

– Standa (tak zwracał się do mnie)

– rzekł którymś razem – nieźle zarabiam,

ale żonę i dzieci widzę raz na trzy tygodnie.

Gówniane to moje życie

– i po tych słowach pierwszy raz zapłakał.• STANISŁAW RAGINIAK •

27

• •

•••

Gdzie jest Nandor,

brygadzista z socjalistycznego

węgierskiego pegeeru Nemesnádudvar,

który w czasie drugiej wojny

więziony był z Polakami w Nagykanizsa?

Minęło już ponad trzydzieści lat,

a ja nie mogę go zapomnieć,

podobnie jak wielu innych

spotkanych w życiu ludzi…

Także kwitnącego sadu z Nemesnádudvar

rozciągającego się niedaleko stodoły-hotelu,

nad którym w niejeden wieczór,

gdy wiatr ucichł,

stado niewielkich helikopterów polowało na mszyce.

Wymarzniętych drzew winogronowych

zapomnieć nie potrafię…

Codziennie, przez dwa miesiące,

w czterdziestostopniowym upale,

musiałem wykarczować ponad setkę,

podobnie jak inni Polacy,

którzy też przyjechali za chlebem.

Było tak ciężko, że nieraz słyszałem

przekleństwa i słowa:

„To nieprawda, że Polak i Węgier

to bratanki. Tej roboty się boją

nawet tutejsi więźniowie.

Przeklęci Madziarzy, jakby tylko mogli,

to by nas na śmierć wykorzystali!”.• STANISŁAW RAGINIAK •

28

• •

Na moje szczęście

Nandor mnie sobie upatrzył

i nierzadko pomagał odcinać pnącze,

co u rodaków wzbudzało zazdrość.

Próbowali się dowiedzieć,

dlaczego tak robi,

ale on, mimo że tłumacz był obok,

milczał.

Po dwóch tygodniach niespodziewanie

odezwał się do mnie niemal szeptem:

– Trochę mówię po polsku.

Pomagam ci,

bo mnie nie obrażasz i nie przeklinasz

jak twoi kamraci.

Mój wnuk jest dyrektorem tego pegeeru,

węgierskie wsie,

zresztą jak cały ten socjalistyczny system,

umierają, nie ma ludzi do pracy,

więc poprosił, żebym was pilnował,

był z wami.

Pracowaliśmy codziennie

od szóstej rano do piątej po południu,

z godzinną przerwą na obiad.

Na stołówkę wieźli nas w ciasnej przyczepie

z okienkiem tak małym,

że nie zmieściłaby się ludzka głowa.

Od odrobiny światła siedzącym przy nim

tliły się oczy.

Byliśmy jak niewolnicy z plantacji w Boone Hall

w Karolinie Południowej.• STANISŁAW RAGINIAK •

29

• •

W ostatnim dniu pracy Nandor zaprosił mnie

do niewielkiego pomieszczenia,

nalał po kieliszku wina i powiedział:

– Każde zło trzeba tępić,

ciąć i palić jak gałęzie winorośli.

Nie należy reagować na zaczepki tych,

którzy bez powodu nas obrażają.

Dość blizn, nie tylko na ciele, zostawili mi esesmani.



Zaprosiłem Nandora do Polski.

Przyjechał z wnukiem,

gdy już socjalizm rozpadł się na dobre.

Pokazałem miasto, w którym mieszkam,

także rodzinny dom, polną drogę za cmentarzem

i ścieżkę nad rzeką.

Polubiłem Nandora.

Kiedy zmarł, byłem na jego pogrzebie,

bo takie miał życzenie,

a później, gdy wszystkich zaproszono na stypę,

pierwszy wstałem od stołu i poszedłem na pole,

gdzie – jak kilkanaście lat temu –

wśród winorośli tańczyły niewielkie trąby powietrzne.

Nandor ma grób w Nemesnádudvar,

za stodołą-hotelem,

w którym przez dwa miesiące w 1987 roku

prawie w ogóle nie spałem…

•• STANISŁAW RAGINIAK •

30

• •

•••

Gdzie jest pole z kilkoma domami w Rogers?

Gdzie podziały się różnobarwne żmije

z lodowatej Minnesoty?

Dokąd wędrowały zgniecione przez auta żółwie?

Gdzie szukać śnieżnej, rozkrzyczanej gęsi,

o której śpiewał zespół Camel?

Jak wygląda dziś czółno,

którym milczący bracia płynęli po Saint Croix?

Czy kamień,

przy którym wymyśliłem pierwsze zdanie wiersza

Łzy nad Crow River,

leży w tym samym miejscu?

Czy może zabrał go duch wodza plemienia Hunkpapa?

Gdzie jest schodząca skalnym zboczem

piękna Indianka o imieniu Chameli,

do której nie miałem odwagi podejść?

Bałem się jej nie mniej

niż widocznego po drugiej stronie rzeki

Krzesła Diabła.

Nad jaką krainą leci w tej chwili mój jumbo jet?

Może wynurza się zza chmur nad Rogers,

przechyla, by nie zawadzić o kopułę stadionu

w St. Paul.

Gdzie są bizony z filmu Tańczący z wilkami

spotkane na farmie w Dakocie Północnej?

Patrzyły na mnie tak,• STANISŁAW RAGINIAK •

31

• •

jakby mnie już kiedyś widziały.

A przecież nigdy tu nie byłem,

nawet gdy Winnetou był moim całym światem.



Ile kwiatów dziś leży

na Cmentarzu Narodowym w Minneapolis

i czy polskie maki kwitną tam jeszcze?

Gdzie jest trawa,

z którą walczyłem przez długie miesiące,

ale ona i tak zwyciężyła?

Jak dziś wygląda zakurzona droga

prowadząca do firmy DACO,

gdzie nocami byłem poetą,

a w dzień niemal jak ci z plantacji

w Karolinie Południowej,

którym rozmawiać nie było wolno,

a jedynie nucić czarne pieśni.

Na szczęście nad Crow River

nie musiałem śpiewać o cierpieniu,

żalu, rozpaczy i nadziei na wolność...

Zapisywałem dzień po dniu,

by kiedyś inni pamiętali

o moim skrawku Ameryki.

Gdzie jest teraz Crow River,

gdzie tak niewiele znaczyłem?

Jeszcze dziś śnią mi się schody

prowadzące nad brzeg Missisipi• STANISŁAW RAGINIAK •

32

• •

i człowiek trochę do mnie podobny,

wpatrzony, jak ja, w statek „Jonathan Padelford”.

Pomyślałem wtedy, że gdziekolwiek płynie,

chciałbym być jak Danny Boodmann 1900

pod jego pokładem, byle tylko opuścić Minnesotę.

Ten trochę podobny do mnie człowiek

odezwał się pierwszy:

– What are you doing here?1

– I'm yearning – odpowiedziałem.

– Who are you yearning for? – on na to.

– Her name is Elizabeth.

– I get it… – rzekł cicho

i odszedł w stronę torów kolejowych.

Ruszyłem za nim

i niebawem wskoczyliśmy

na wagon załadowany żelastwem.

– Let's go to the end of the world2

– odezwał się i dopiero teraz podał mi dłoń.

– To the end of the world... – powtórzyłem.

Ale przecież już byłem na końcu świata,

w pierwszych strumieniach jeziora Itasca,

w żelastwie przeglądającym się

w czarnym nurcie Missisipi…

Był czerwiec 1994 roku,

dzień moich urodzin.

Pociąg ruszył wolno.

1 Tłum.: Co tutaj robisz? – Tęsknię. (...) – Za kim tęsknisz? (...) – Ma na imię Elżbieta.

– Rozumiem.

2 Tłum.: - Jedźmy na koniec świata (...) – Na koniec świata…• STANISŁAW RAGINIAK •

33

• •

Patrzyłem na oddalający się High Bridge,

z którego wczoraj ktoś skoczył,

odebrał sobie życie.

•••

Gdzie jest szesnastoletni Michał?

Patrząc na jego zdjęcie i wiersze

u Wojciecha na ścianie warsztatu,

przed którym co jakiś czas staje mój samochód,

zastanawiałem się, dlaczego miłość i śmierć

– niewiele mając ze sobą wspólnego –

czasem znaczą to samo?

Jednym są punktem

wypatrzonym w najdalszej samotności Nieba

i doskwierającym przekonaniem,

że aby się od niego uwolnić,

trzeba wzrok za wszelką cenę oderwać,

odejść

lub odjechać rowerem...

Wśród ścian,

przed którymi staje mój samochód,

słychać muzykę Louisa Siciliano lub Gheorga Ioviu

i wiersz Asnyka można przeczytać…

Tym, którzy smutni, tym, którzy zgnębieni

W milczeniu tylko i cierpią i giną,

Tym dla serc trzeba jaśniejszych promieni

Nad idealnych świecącą krainą.3

3 Adam Asnyk, Tym, którzy smutni, Poezye t. III, Warszawa 1898.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: