Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Moje słoneczne cypryjskie zapiski - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
30 kwietnia 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Moje słoneczne cypryjskie zapiski - ebook

W trzeciej (i ostatniej) części moich cypryjskich dzienników spróbuję obalić pewne stereotypy dotyczące wyspy i jej mieszkańców. Dowiecie się też m.in. o tym, jak wygląda małżeństwo z cypryjskim Grekiem, co zrobić w razie trzęsienia ziemi,  co oznaczają różne gesty Cypryjczyków, a także, co warto tu zwiedzić i jakich cypryjskich przysmaków trzeba koniecznie spróbować. Poznacie sylwetki świętych, życiorysy kontrowersyjnych postaci historycznych, a nawet przepowiednie dotyczące Cypru. Nie zabraknie rozdziałów poświęconych tzw. cypryjskiemu problemowi i próbom jego rozwiązania...
Maria Zofia Christou jest łodzianką. W 1995 roku ukończyła filologię polską na Uniwersytecie Łódzkim. Od 2010 roku mieszka na wyspie Afrodyty. Uczy języka polskiego, pisze bloga i książki o Cyprze. Współpracuje z portalem Blogerzy ze świata.

Kategoria: Proza
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7856-859-9
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

CIĄG DALSZY MOJEGO CYPRYJSKIEGO DZIENNIKA

Tysiące zdjęć, kilkaset postów na blogu i trzy książki – oto owoce ponad pięciu lat blogowania i prawie ośmiu lat prowadzenia cypryjskiego dziennika. Przedstawiłam Wam swoją historię od wyjazdu z Polski, z maleńkim synkiem i mężem Cypryjczykiem, aż po starania o cypryjskie obywatelstwo. Każdy wpis był inny, tak jak różne bywają dni: czasem pełne odświętnej poezji, czasem przesiąknięte codzienną prozą, czasem błyszczące radosną nadzieją, czasem przyćmione gorzkimi łzami, a jeszcze innym razem wypełnione mieszaniną różnych wydarzeń, przeżyć i emocji. Starałam się pisać na bieżąco, na świeżo, szczerze… Szukałam tematów, które rzadko się porusza, informacji trudnych do zdobycia… Na tle codziennych sytuacji usiłowałam tworzyć swój przewodnik po cypryjskiej historii, tradycjach i mentalności… Próbowałam obalać pewne stereotypy dotyczące wyspy i jej mieszkańców… Czy mi się udało?…

I tak oto trzymacie w rękach trzecią (i ostatnią) część mojej cypryjskiej opowieści. Życzę Wam przyjemnej lektury!

CZY CYPR NAPRAWDĘ JEST RAJSKĄ WYSPĄ? (16.03.2016)

„Rajska wyspa”, „Wyspa Afrodyty”, „raj na ziemi” – tak często tytułuje się Cypr. Dla osób przeglądających katalogi biur podróży, przyjeżdżających tu na wakacje lub choćby słuchających czyjejś opowieści o urlopie na Cyprze, jawi się on zazwyczaj w przepięknych barwach. Słońce, morze, zabytki, wyluzowani tubylcy, przesiadujący godzinami w kafejkach, tawernach lub na plażach… A jednak – jak już pisałam w swoich poprzednich dwóch książkach – to tylko fasada, za którą kryje się zupełnie inna prawda o tym miejscu. Często bywa tak, że ten eden nagle zmienia się w małe ziemskie piekło… Cypr z pewnością jest rajem dla tych turystów, których stać na dość – moim zdaniem – drogie wczasy (w porównaniu np. z urlopem w Grecji, Turcji, Egipcie czy Włoszech) oraz dla zamożnych, przedsiębiorczych mieszkańców wyspy, potrafiących odnaleźć się w tutejszej, nieco specyficznej rzeczywistości. W chwili, w której piszę te słowa, ktoś tu rodzi w bólach i ktoś umiera na nieuleczalną chorobę, ktoś płacze w samotności, ktoś niedomaga ze starości, ktoś głoduje, ktoś bezrobotny żebrze lub bezskutecznie szuka zatrudnienia, a ktoś ciężko pracuje za małe wynagrodzenie, ktoś boi się kolejnej tureckiej inwazji, a jeszcze ktoś inny tęskni za utraconym domem w Famaguście, Kyrenii lub Morfu, mając świadomość tego, że może tam już nigdy nie wrócić. W naszym cypryjskim raju – tak jak wszędzie – są problemy, lęki, choroby, śmierć… A wszystko to w jaskrawym słońcu, które jeszcze parę lat temu oślepiało mnie swym królewskim blaskiem, a dziś dokładnie oświetla mi to, co powinnam ujrzeć.

CYPRYJSKIE BŁĘKITY (20.03.2016)

Rozpoczął się słoneczny, wiosenny tydzień. Pachną kwiaty, na drzewach dojrzewają owoce, od strony morza wieje ożywczy wiatr, a na niebie nie ma ani jednej chmurki. Patrzę sobie tak wokoło i sycę oczy cudnymi barwami… Jednak gdybym miała stwierdzić, który kolor tu przeważa, zdecydowanie wskazałabym na niebieski i wszystkie jego niesamowite odcienie. Jest go tu pełno: błękitne jest niebo i morze, błękitne są drzwi i okiennice…

ZWIĄZEK Z CYPRYJCZYKIEM (22.03.2016)

Niedługo będziemy celebrować na Cyprze greckie Święto Niepodległości, ale tym razem nie o tym chcę pisać. Postanowiłam poruszyć zupełnie inną kwestię. Zdarza mi się, że czytelniczki mojego bloga lub książek proszą mnie o porady sercowe i pytają o to, jak wygląda związek z Cypryjczykiem. Wydawało mi się, że wiele na ten temat można wyczytać z moich dotychczasowych publikacji, ale z chęcią raz jeszcze w osobnym rozdziale napiszę, jak wygląda mój związek. Nie chcę tworzyć stereotypów ani narzucać rad i wskazówek, a jedynie podzielę się swoją własną historią, doświadczeniami oraz obserwacjami dotyczącymi różnych mieszanych (polsko-cypryjskich) związków.

W pierwszej książce opowiedziałam o początkach mojej znajomości z Giorgosem. Mój mąż skończył w Polsce studia medyczne, potem rozpoczął specjalizację i studia doktoranckie i właśnie wtedy nasze drogi się skrzyżowały. Poznaliśmy się w wyjątkowo ciepły październikowy wieczór, w moim rodzinnym mieście, Łodzi, w Klubie Nauczyciela, na wystawie fotografii i pokazie slajdów z wysp greckich. Zostaliśmy zaproszeni, a następnie sobie przedstawieni przez naszego wspólnego znajomego, człowieka cieszącego się sympatią i autorytetem w środowisku łódzkich Greków. Do dziś pamiętam, jak Giorgos wszedł do sali – nieco spóźniony, w towarzystwie dwóch dziewcząt – i nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Potem przyznał się, że zamiast na slajdy wciąż patrzył na mnie. Zastanawiałam się, jakiej jest narodowości, bo z wyglądu bardziej przypominał mi Araba niż Greka. „To jest nasz pan doktor!” – przedstawił go nasz wspólny znajomy, a ja byłam miło zaskoczona faktem, że Giorgos tak dobrze mówi po polsku… Od samego początku czułam, że coś z tego będzie, tylko nie wiedziałam co. Jestem przekonana, że okoliczności, w jakich poznaje się danego człowieka, mogą mieć znaczenie. Oczywiście nic nie gwarantuje miłości ani udanego związku, ale uważam, że bezpieczniej spotykać się z mężczyzną, za którego ktoś spośród naszych znajomych może poręczyć, niż z człowiekiem, który zaczepia turystki w dyskotece, na plaży lub na nadmorskim deptaku i nie wiadomo, czy przypadkiem nie ma już żony lub narzeczonej, a wakacyjne znajomości traktuje jak przelotną zabawę. Kolejną sprawą był wiek Giorgosa. Mój mąż jest o rok ode mnie młodszy. Gdy się poznaliśmy on miał 34 lata, a ja 35. To o tyle ważne, że wielu Greków decyduje się na stałe związki dopiero po trzydziestce. Twierdzą, że muszą się wyszumieć, by być wiernymi jednej kobiecie. Z tą wiernością to potem różnie bywa, ale to już inna sprawa… Giorgosowi nie przeszkadzało, że jestem starszą od niego rozwódką. Już po tygodniu zapragnął poznać moich rodziców. Hm… Pośpieszył się, prawda? Mojej mamie kupił kosz pięknych kwiatów, a tacie butelkę drogiego alkoholu. Rodzice byli nim oczarowani, co mnie z kolei zaskoczyło, bo spodziewałam się, że będą dla niego mili, grzeczni, ale w głębi serca pełni obaw. I tu kolejna kwestia: mój obecny mąż od samego początku nie ukrywał mnie ani naszej znajomości. Poznawał mnie ze swoimi przyjaciółmi, postanowił przedstawić się moim rodzicom, a swoim oznajmił, że poznał miłość swego życia. Następna sprawa: dużo rozmawialiśmy, mieliśmy sporo wspólnych zainteresowań. Giorgos bacznie wsłuchiwał się w to, co mówię. Na przykład kiedyś – tak przy okazji – w rozmowie telefonicznej napomknęłam, że właśnie zepsuł mi się budzik, i martwię się, że nazajutrz mogę się spóźnić do pracy, bo mam mocny sen, a już wieczorem on przyjechał do mnie z paczuszką, w której był nowy zegarek z budzikiem. Znałam tego faceta kilka tygodni, a czułam się przy nim tak, jakbym znała go od lat. Po niecałym miesiącu oświadczył mi się, a ja zgodziłam się zostać jego żoną. Nie miałam żadnych wątpliwości, nie było we mnie cienia niepewności, którą bardzo silnie odczuwałam podczas wszystkich innych relacji z mężczyznami. Gdy spacerowaliśmy po mieście, zaciągnął mnie do jubilera i kupił… dwie złote obrączki. Założyliśmy je na palce. Wtedy dowiedziałam się, że zgodnie z dawną grecką tradycją zakochani podczas zaręczyn wymieniają się obrączkami. Zaczęliśmy załatwiać formalności związane z zawarciem ślubu cywilnego w Polsce i kościelnego na Cyprze. Nie było to łatwe. Po drodze były wizyty w cypryjskiej ambasadzie w Warszawie, kilka tłumaczeń różnych dokumentów odrzuconych przez USC w Łodzi z powodu niewłaściwej transkrypcji imion moich teściów, załatwianie imprezy weselnej w – nieistniejącej już – tawernie greckiej Akropol w Łodzi… Na Boże Narodzenie pojechaliśmy na Cypr, gdzie odbyły się nasze oficjalne – z błogosławieństwem w kościele i wielką imprezą w domu teściów – zaręczyny. Teściowa podarowała mi złoty pierścionek (drugi złoty pierścionek oraz złoty krzyżyk na łańcuszku dostałam od niej z okazji ślubu), co było bardzo miłym gestem w moją stronę i – zgodnie z cypryjską tradycją – oznaczało, że zostałam przez nią w pełni zaakceptowana. Na wiosnę odbył się nasz ślub cywilny, a latem – ślub kościelny w Limassolu i nasze wielkie cypryjskie wesele. W pół roku od poznania się na imprezie byliśmy już małżeństwem. Od tego czasu minęło prawie dziewięć lat. Nasz związek jest związkiem w pełni partnerskim. W domu rozmawiamy wyłącznie po polsku, jemy polskie potrawy (mój mąż bardzo je lubi i nikt nie zmusza mnie do prowadzenia cypryjskiej kuchni), dzielimy się wszelkimi obowiązkami. Moim zdaniem Giorgos – po wielu latach spędzonych w Polsce – tak naprawdę nie jest typowym cypryjskim Grekiem. Żadne z nas nie próbuje dominować, nikt niczego nikomu nie narzuca, jak to często bywa w rodzinach patriarchalnych. No właśnie, życie w patriarchalnej społeczności nie zawsze jest usłane różami, zwłaszcza w przypadku kobiet wywodzących się z zupełnie innej kultury… W pierwszej części moich cypryjskich dzienników napisałam o miejscach, w których kobiety nie są mile widziane lub… w ogóle nie mają tam wstępu (i nie chodziło mi tu wcale o męską szatnię, łaźnię, toaletę czy inne tego typu miejsce, gdzie prawo do intymności danej płci jest sprawą oczywistą). Cypryjski dżentelmen to – moim zdaniem – oksymoron. Rzecz jasna, czasem i tu można spotkać prawdziwych dżentelmenów, ale od statystycznego Cypryjczyka raczej nie oczekujcie, że będzie przed Wami otwierał drzwi i przepuszczał Was przodem, pierwszy Wam się kłaniał, całował w rękę itd. Natomiast jeżeli zaprosi Was do kawiarni lub tawerny, to raczej pewne jest, że zapłaci za Was rachunek. Wiążąc się z cypryjskim mężczyzną, trzeba wziąć pod uwagę środowisko, z którego się wywodzi. Warto wcześniej przyjrzeć się jego rodzinie i stosunkom w niej panującym. Jeżeli przyszły teść siedzi godzinami przed telewizorem lub często spędza czas w kafenijo, grając w tawli i gawędząc z przyjaciółmi, podczas gdy teściowa gotuje, prasuje, sprząta i niańczy wnuki, to cypryjska rodzina może (choć nie musi) oczekiwać, że polska synowa też wcieli się w rolę kury domowej. Nie chcę nikogo straszyć, ale jeżeli w starciu z przyszłą cypryjską teściową (do którego może dojść jeszcze przed ślubem) Wasz partner nie stanie po Waszej stronie, to nie wróży to za dobrze Waszemu związkowi. Jeśli zamierzacie osiąść na Cyprze, dobrze by było wcześniej dogadać się w kwestii wychowywania dzieci, wyznawanej przez nich religii, ich edukacji oraz ingerencji teściów i reszty rodziny w Wasze życie. Czy wiecie (pisałam o tym w poprzednich książkach, ale na wszelki wypadek napomknę raz jeszcze), że na Cyprze Wasz pierworodny syn zgodnie z tutejszą tradycją powinien odziedziczyć imię po Waszym teściu, a córka – po teściowej? My się wyłamaliśmy z tej tradycji, ale teść przez pewien czas miał do mnie o to żal, choć Giorgos wciąż go przekonywał, że to była nasza wspólna decyzja. Mieszkanie z teściami – nawet najlepszymi – na dłuższą metę może okazać się kłopotliwe dla obu stron i prowadzić do konfliktów. Na Cyprze istnieje też zwyczaj, wedle którego rodzice powinni wyposażyć córkę na wydaniu w dom (ubożsi w mieszkanie). Ceny nieruchomości są tu bardzo wysokie, więc lepiej upewnijcie się, czy przyszli teściowie nie spodziewają się przypadkiem, że przywieziecie ze sobą walizkę pełną pieniędzy na zakup domu. Miłość potrafi zaślepić, a potem – gdy mija pierwsze zauroczenie – na jaw wychodzą przyziemne sprawy, z którymi trudno się pogodzić i jeszcze trudniej sobie poradzić. Lepiej dokładnie omówić i ustalić najważniejsze kwestie, zanim spali się za sobą mosty i znajdzie w punkcie, z którego trudno się wycofać bez poniesienia różnego rodzaju strat. Zanim zwiążecie się z Cypryjczykiem – zwłaszcza gdy w planach macie przeprowadzkę na Cypr – upewnijcie się, jak będzie wyglądało Wasze nowe życie, tzn. jak będziecie traktowane Wy i Wasze dzieci, czym będziecie się tu zajmować, gdzie będziecie mieszkać, pracować, jak i z kim będziecie spędzać czas, gdy ukochany będzie musiał pójść do pracy itd. To bardzo ważne, pamiętajcie!

POKONAĆ POPRZECZKĘ (23.03.2016)

Tak sobie czytam wczorajszy wpis i myślę, że bardzo chciałabym być obiektywna i rzeczowa w przekazywaniu informacji na temat życia na Cyprze. Nie chcę nikogo zniechęcać do osiedlania się na wyspie, ale też nie chcę Was mamić obrazkami niczym z katalogu biura podróży, bo przecież nie po to publikuję moje cypryjskie zapiski.

Co jakiś czas spotykam się z Polkami, które mieszkają tu od wielu lat i – niestety – wypowiedzi części z nich nie napawają optymizmem. „Tutaj kobieta jest zawsze krok za swoim mężem. My, Polki, możemy doskoczyć tylko do pewnej poprzeczki, ale nigdy ponad nią” – mówiła smutno jedna, „Ech, co innego Rosjanki. Te to mają się tu dobrze!” – wzdychała druga, a jeszcze inna postraszyła mnie następującymi słowami: „Widziałam tu już wiele polskich dziewczyn – ładnych, wykształconych, ambitnych – które przyjeżdżały z wielkimi planami, a potem osiadały w domu, przy dzieciach i całymi dniami czekały na męża, aż w końcu się zestarzały, mężowie znaleźli sobie młodsze lub przesiadywali w kasynach…”. Oj, takie historie opowiadane przez polonijną starszyznę mogą załamać niejedną nowicjuszkę i podciąć jej skrzydła już na samym początku cypryjskiej drogi, jeżeli uwierzy w to, że ona także przez tę poprzeczkę nie przeskoczy!

Cypr nie jest teraz miejscem, w którym łatwo zdobyć satysfakcjonującą pracę w wyuczonym (lub wymarzonym) zawodzie. Wpływa na to kilka czynników, takich jak m.in. kryzys ekonomiczny, wysoka stopa bezrobocia, wynosząca obecnie 17%, oraz wciąż kurczący się rynek pracy z dość ubogą gamą ofert dla przedstawicieli różnych specjalizacji. Do tego dochodzi jeszcze kwestia tzw. meso, o czym pisałam w swojej drugiej książce. Nie można liczyć na to, że na pewno będzie się tu żyło łatwiej niż w Polsce. A jednak wiele zależy od nas i naszego nastawienia. Spotkałam sporo zgorzkniałych, zawiedzionych tym, jak potoczyło się ich życie, Polek, ale poznałam też rodaczki, które pracują na bardzo dobrze płatnych, ambitnych posadach w firmach cypryjskich i międzynarodowych lub z powodzeniem prowadzą własny biznes. Pokonanie stawianej nam poprzeczki jest bardzo trudne, ale nie jest niemożliwe.

MGLISTY WEEKEND (10.04.2016)

Od mojego ostatniego wpisu minęły prawie trzy tygodnie. W tym czasie mieliśmy tu dwa długie świąteczne weekendy. Celebrowaliśmy Święto Niepodległości Grecji (25 marca) i Narodowe Święto Cypru (1 kwietnia).

Po upalnym tygodniu (bardzo słonecznym, z temperaturami przekraczającymi 30 stopni) mamy mglisty, parny, duszny weekend. Trudno oddychać ciężkim, wilgotnym, pełnym pustynnego pyłu powietrzem. Mimo to nie zrezygnowałam z weekendowych nadmorskich spacerów. I znów nasyciłam oczy cudownymi barwami kwiatów, jeszcze bardziej rzucającymi się w oczy na tle szarości.

UTKANE ZE SŁOŃCA, WIATRU I KOLORÓW (18.04.2016)

W Limassolu mamy już letnią pogodę, która sprzyja spacerom, leżakowaniu na plaży i morskim kąpielom. Wczoraj podczas przechadzki po nadmorskiej promenadzie sfotografowałam wystawę, na której zaprezentowane były prace cypryjskiej młodzieży – wykonane z barwnych włóczek, rozciągnięte wśród drzew, piękne, delikatne, tajemnicze, utkane ze słońca, z wiatru i kolorów…

------------------------------------------------------------------------

Zajmowałam się wyłącznie społecznością cypryjskich Greków, wśród których żyję od maja 2010 roku.

Miasta tzw. strefy okupowanej, od 1974 roku znajdujące się w rękach tureckich.

Dawniej podczas zaręczyn wymieniano się srebrnymi obrączkami, a podczas ślubu – złotymi; obecnie na zaręczyny kobiety dostają złoty pierścionek.

Kafenijo to kawiarenka, w której spotyka się męskie towarzystwo (obszerniej pisałam o tym w swojej pierwszej książce).

Meso – czyli tzw. plecy, znajomości, układy ułatwiające załatwienie wielu spraw; nepotyzm w cypryjskim wydaniu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: