Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nasz stronniczy optymizm - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Rok wydania:
2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Nasz stronniczy optymizm - ebook

Psycholodzy od dawna mieli świadomość, że większość ludzi ma często irracjonalnie pozytywne spojrzenie na świat.

Dr TALI SHAROT – jedna z najbardziej innowacyjnych badaczek neuronauki naszych czasów – odkryła neuronalne podstawy optymizmu i jego znaczenie dla takich dziedzin, jak zdrowie, finanse, cyberbezpieczeństwo czy polityka.

Ta książka zgłębia jedno z największych oszustw, do jakich zdolny jest ludzki umysł: stronniczość optymizmu. Bada, kiedy jest ona adaptacyjna, a kiedy destrukcyjna – pisze Tali Sharot. I zabiera nas na fascynującą wyprawę w głąb naszego mózgu.

Tali Sharot wyjaśnia m.in.: Dlaczego nie postrzegamy świata takim, jakim jest naprawdę. Jak i dlaczego umysł przekształca przewidywanie w rzeczywistość. Jak różnią się mózgi optymistów i pesymistów. Dlaczego najgorzej wychodzi nam przewidywanie tego, co może nas uszczęśliwić. Uświadamia też, jak optymistyczne złudzenia wpływają na nasze finansowe, zawodowe i emocjonalne decyzje. I że optymizm może być podstawą naszej egzystencji.

 

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-7211-5
Rozmiar pliku: 2,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PROLOG

Szklanka zawsze do połowy pełna?

Chciałabym móc powiedzieć, że moja praca nad optymizmem wyrosła z pełnego entuzjazmu zainteresowania pozytywną stroną natury ludzkiej. To byłaby śliczna historia: „Neuropsycholog badający procesy poznawcze w poszukiwaniu biologicznych podstaw nadziei przepełniającej nasze dusze”. Śliczna, ale niestety nieprawdziwa. Natknęłam się na stronniczość optymizmu przez przypadek, badając wspomnienia ludzi dotyczące największego ataku terrorystycznego naszych czasów. Wtedy moje zainteresowania naukowe skłaniały się bardziej ku mrocznej stronie: głównym celem moich badań było zrozumienie, w jaki sposób traumatyczne zdarzenia kształtują nasze wspomnienia. Interesowało mnie, jakimi sztuczkami umysł zmusza nas, byśmy wierzyli, że nasze wspomnienia zdarzeń o wyjątkowo silnym ładunku emocjonalnym, takich jak te z 11 września 2001 roku, są tak dokładne jak zapis cyfrowy, nawet kiedy są całkowicie mylne.

Od ponad roku prowadziłam badania na Uniwersytecie Nowojorskim, kiedy samoloty American Airlines lot 11 i United Airlines lot 175 wbiły się w World Trade Center z prędkością 430 mil na godzinę. Szok, dezorientacja i strach były powszechnymi reakcjami ulicy. Tak silne emocje to rodzaj reakcji wywołujący niezwykle żywe wspomnienia, które nie blakną z czasem. Zazwyczaj nazywa się je „wspomnieniami fleszowymi” ze względu na ich fotograficzną ostrość i szczegółowość. W rozdziale 9 opowiadam historię wspomnień fleszowych – jak zapamiętujemy nieoczekiwane, pobudzające zdarzenia i jak głębokie struktury naszego mózgu „obrabiają w Photoshopie” te obrazy, wzmacniając kontrast, zwiększając rozdzielczość, dodając i opracowując szczegóły.

Byłam zdumiona: dlaczego nasze mózgi wykształciły mechanizm wytwarzający niezwykle żywe wspomnienia, które niekoniecznie są zgodne z prawdą? Mniej więcej w tym samym czasie, kiedy razem z kolegami opublikowaliśmy wyniki naszego naukowego badania wspomnień z 11 września¹, grupa badaczy z Harvardu zaproponowała intrygującą odpowiedź. Otóż układ neuronów odpowiedzialny za przypominanie sobie epizodów z przeszłości mógł się rozwinąć wcale nie w tym celu. Zasadniczą funkcją tego układu, który – jak uważa wielu – ewoluował na potrzeby pamięci, tak naprawdę może być wyobrażanie sobie przyszłości².

Badania obrazowe mózgu pokazują, że te same struktury zaangażowane w przypominanie sobie przeszłości są aktywowane, kiedy myślimy o przyszłości³. Te dwie fundamentalne ludzkie aktywności myślowe opierają się na tych samych mechanizmach mózgowych; sięgają do podobnych informacji i procesów podstawowych. Aby wyobrazić sobie, na przykład, swój zbliżający się wyjazd na Barbados, potrzebujesz systemu, który potrafi elastycznie konstruować nowe scenariusze, brać elementy wspomnień z przeszłości (twoje ostatnie wakacje w ciepłych krajach, obrazy piaszczystych plaż, towarzysząca ci osoba w stroju plażowym) i łączyć je ze sobą, by stworzyć coś nowego (ty i bliska ci osoba, oboje w słomkowych kapeluszach, na plaży na Barbados w przyszłym miesiącu) – zdarzenie, które ma dopiero nastąpić. Ponieważ wykorzystujemy ten sam układ neuronów do przypominania sobie przeszłości i do wyobrażania sobie przyszłości, wspominanie również jest procesem konstrukcyjnym, a nie odtworzeniem minionych zdarzeń jak zapisu na taśmie wideo, a co za tym idzie, jest podatne na niedokładności.

Czy ta teoria jest słuszna? Aby poznać odpowiedź, zarejestrowałabym aktywność mózgu człowieka podczas wyobrażania sobie przyszłych zdarzeń, a następnie porównała tę aktywność ze wzorcem zaobserwowanym przy wspominaniu zdarzeń z przeszłości.

Plan był prosty. Jednak kiedy poprosiłam moich wolontariuszy, aby wyobrażali sobie zdarzenia ze swojej przyszłości, zaszło coś niespodziewanego. Nawet mając daną konkretną sytuację z gatunku najbardziej zwyczajnych (odbiór dowodu tożsamości, gra w grę planszową), ludzie byli skłonni snuć wokół niej najwspanialsze scenariusze. Konsekwentnie malowali doskonale szare zdarzenia w odcieniach różu.

Pewno myślisz, że wyobrażanie sobie obcięcia włosów w przyszłości jest dość nudne. Nic podobnego. Być może obcinanie włosów dzisiaj to nic ciekawego, ale w przyszłości to okazja do świętowania. Oto, co napisała jedna z uczestniczek badania:

Wyobraziłam sobie, że obcinam włosy, żeby je przekazać Locks of Love . Hodowałam je wiele lat, a teraz wszyscy moi przyjaciele przyszli mnie wspomóc i razem ze mną świętować. Poszliśmy do mojego ulubionego fryzjera na Brooklynie, a potem na lunch do ulubionej restauracji.

Inną uczestniczkę poprosiłam, aby wyobraziła sobie, że płynie promem. Napisała:

Widzę siebie za rok albo dwa, jak płynę promem do Statuy Wolności. Pogoda będzie naprawdę piękna i wietrzna, więc moje włosy będą rozwiane na wszystkie strony.

Zaledwie za rok albo dwa cudownie będzie żyć na świecie. Wraz z moją studentką Alison Riccardi godzinami starałyśmy się wymyślać wyjątkowo mało ekscytujące zdarzenia, które z pewnością nie dostarczą pretekstu do świętowania. Wszystko na próżno. Kiedy tylko ludzie zaczynali uruchamiać wyobraźnię, najbardziej banalne zdarzenia z życia wzięte zdawały się gwałtownie przybierać lepszy obrót, a życie stawało się trochę mniej zwyczajne.

Te odpowiedzi sprawiły, że zapaliła mi się czerwona (a przynajmniej różowawa) lampka w głowie. Byłam zaskoczona tą potężną, wyraźnie automatyczną, inklinacją do wyobrażania sobie świetlanej przyszłości. Jeśli wszyscy uczestnicy naszego badania upierali się myśleć pozytywnie o tym, co ich osobiście czeka w przyszłości, musi istnieć neurobiologiczna podstawa tego zjawiska. Odłożyliśmy na bok pierwotny projekt i wzięliśmy się do ustalania, jakie mechanizmy nerwowe pośredniczą w naszej skłonności do optymizmu⁴.

Jak mózg wytwarza nadzieję? Jakimi sztuczkami skłania nas, byśmy szli dalej? Co się dzieje, kiedy to zawodzi? Czym różnią się mózgi optymistów i pesymistów? Chociaż optymizm jest niezmiernie istotny dla naszego dobrego samopoczucia i ma ogromny wpływ na gospodarkę, te pytania pozostawały bez odpowiedzi przez dziesięciolecia. W tej książce dowodzę, że pozytywne nastawienie nie jest wynikiem czytania poradników samopomocowych w nadmiarze. Optymizm może mieć tak istotne znaczenie dla naszego przetrwania, że został wmontowany na stałe w nasz najbardziej skomplikowany narząd, czyli mózg.

Od współczesnych analityków finansowych przez światowych przywódców do nowożeńców (wszyscy zostali opisani w rozdziale 11), Los Angeles Lakers (rozdział 3), a nawet ptaków (rozdział 2) – optymizm ukierunkowuje ludzkie i nie tylko ludzkie myślenie. Bierze racjonalne rozumowanie za zakładnika, kierując nasze oczekiwania w stronę lepszego wyniku, bez wystarczających dowodów na poparcie takiego wniosku.

Zamknij na chwilę oczy i wyobraź sobie swoje życie za pięć lat. Jakie scenariusze i obrazy przychodzą ci do głowy? Jak widzisz siebie pod względem zawodowym? Co z jakością twojego życia osobistego i uczuciowego? Chociaż każdy z nas może inaczej definiować szczęście, pozostaje faktem, że wszyscy jesteśmy skłonni widzieć siebie zmierzających pomyślnie w kierunku sukcesu zawodowego, spełnienia w związkach, bezpieczeństwa finansowego i niezmiennie dobrego zdrowia. Bezrobocie, rozwód, zadłużenie, choroba Alzheimera i dowolna liczba innych, niestety powszechnych nieszczęść, rzadko jest uwzględniana w naszych projekcjach.

Czy takie nierealistyczne przewidywania przyszłej szczęśliwości są ograniczone do myślenia o wydarzeniach najważniejszych w życiu, o jego punktach zwrotnych, takich jak zawarcie małżeństwa i awans? A może optymistyczne złudzenia obejmują zdarzenia bardziej codzienne, powszednie? Czy spodziewamy się wykonać w tym tygodniu więcej pracy niż w poprzednim? Czy spodziewamy się, że jutro będzie lepsze niż wczoraj? Czy zakładamy, że to, co nas spotka w przyszłym miesiącu, będzie ogólnie raczej przyjemne, a nie irytujące?

Latem 2006 roku wzięłam się do badania naszych przewidywań przyszłych zdarzeń od prozaicznej strony. Przez kilka miesięcy pracowałam w Instytucie Naukowym Weizmanna w Izraelu, zanim objęłam nowe stanowisko w londyńskim University College. Niezależnie od głębi mojego wrodzonego optymizmu nie liczyłam na zbyt wiele słonecznych dni, kiedy już znajdę się w Wielkiej Brytanii, więc byłam dość zdeterminowana, żeby przed przeniesieniem się do stolicy Anglii przez kilka tygodni powystawiać twarz na słońce.

Instytut Weizmanna położony jest jakieś dwadzieścia minut jazdy od tętniącego życiem miasta, Tel Awiwu. Jest to naukowa oaza w środku kraju, swoimi dobrze utrzymanymi trawnikami przypominająca kampus kalifornijski. Ale o ile sam instytut emanuje spokojem, o tyle nie jest tajemnicą, że niestabilna sytuacja polityczna Izraela zawsze może dać o sobie znać. Większość studentów Weizmanna przychodzi na uczelnię po odbyciu obowiązkowej służby wojskowej, co jest doświadczeniem życiowym niekoniecznie skłaniającym do optymizmu. Wiedząc o tym, byłam ciekawa, w jakiej mierze są oni podatni na stronniczość optymizmu. Dokonałam rekrutacji grupy badanych i spytałam ich o oczekiwania na nadchodzący miesiąc. Na najbardziej przyziemnym poziomie, jak prawdopodobne ich zdaniem jest, że w którymś momencie utkną w korku albo że spóźnią się pół godziny na umówione spotkanie? Na nieco wyższym poziomie, jakie są szanse, że będą mieć kontakt seksualny, którego będą żałować, albo taki, który będzie przyjemny? Czy wyobrażają sobie, że gotują wyszukaną potrawę, dostają zaskakujący prezent? Zadałam im sto tego rodzaju pytań.

Muszę powiedzieć, że wyniki mnie zdumiały, zdecydowana większość studentów spodziewała się bowiem bardziej doświadczeń pozytywnych niż negatywnych czy nawet neutralnych, w stosunku około 50 do 33%. To nie wszystko. Wystąpienie zdarzeń pozytywnych było spodziewane wcześniej niż nieprzyjemnych albo tylko zwyczajnie nudnych. Podczas gdy studenci na ogół spodziewali się spędzić przyjemny wieczór z partnerem czy partnerką w najbliższych dniach, kłótnia z chłopakiem czy dziewczyną była spodziewana – jeśli w ogóle – dopiero pod koniec miesiąca.

Na wypadek gdyby moi badani wiedli żywot jak w bajce, poprosiłam ich, żeby wrócili za miesiąc i powiedzieli mi, których z tej setki wymienionych zdarzeń rzeczywiście doświadczyli w tym czasie. Jak się okazało, pozytywne, negatywne i neutralne zdarzenia z życia codziennego przypadały im mniej więcej po równo, z grubsza po 33% w każdej kategorii. Studenci Weizmanna nie posiedli tajemnicy ludzkiego szczęścia, oni tylko wykazali zupełnie zwyczajną stronniczość optymizmu.

Biorąc pod uwagę ten przykład, możesz się zastanawiać, czy optymizm jest naprawdę dominującym trendem w całej populacji bez wyjątku, czy bardziej konkretnie, szczególnym złudzeniem młodości. To dobre pytanie. Można by pomyśleć, że z wiekiem stajemy się mądrzejsi. Mając za sobą więcej lat życiowego doświadczenia, powinniśmy być w stanie postrzegać świat takim, jaki jest – odróżniać ułudę nadziei od twardej rzeczywistości. Powinniśmy, ale tego nie robimy.

Patrzymy przez różowe okulary, czy mamy lat osiem, czy osiemdziesiąt. O uczniach nie starszych niż dziewięcioletni wiadomo, że wyrażali optymistyczne oczekiwania co do swojego dorosłego życia⁵, a ankieta opublikowana w 2005 roku ujawniła, że starsi dorośli (w wieku 60–80 lat) są tak samo skłonni widzieć szklankę do połowy pełną jak dorośli w wieku średnim (36–59 lat) i młodzi dorośli (18–25 lat)⁶. Optymizm przeważa w każdej grupie, niezależnie od wieku, rasy i statusu socjoekonomicznego⁷.

Wielu z nas nie jest świadomych swoich optymistycznych tendencji. Prawdę mówiąc, stronniczość optymizmu jest tak silna właśnie dlatego, że jak wiele innych złudzeń, nie jest w pełni dostępna świadomym rozważaniom. Z kolei dane wyraźnie pokazują, że większość ludzi przecenia swoje perspektywy osiągnięć zawodowych; oczekuje, że ich dzieci będą nadzwyczajnie utalentowane; przeszacowuje swoją prawdopodobną długość życia (czasami o dwadzieścia lat lub więcej); spodziewa się, że będą zdrowsi niż przeciętna osoba i lepiej im się powiedzie niż innym, porównywalnym z nimi; ogromnie nie docenia prawdopodobieństwa swojego rozwodu, raka i bezrobocia; jest ogólnie przekonanych, że ich życie w przyszłości będzie lepsze od tego, z jakim przyszło się pogodzić ich rodzicom⁸. To jest właśnie stronniczość optymizmu – skłonność do przeszacowywania prawdopodobieństwa napotykania zdarzeń pozytywnych i niedoszacowywania prawdopodobieństwa doświadczania zdarzeń negatywnych⁹.

Wielu ludzi jest przekonanych, że optymizm wynaleźli Amerykanie – niektórzy uważają go za produkt uboczny wyobraźni Baracka Obamy. Często spotykam się z takim poglądem, zwłaszcza kiedy prowadzę wykłady w Europie i na Bliskim Wschodzie. Owszem, słyszę, świętowanie obcięcia włosów w przyszłości, wyobrażanie sobie rejsu promem w słońcu, niedocenianie prawdopodobieństwa utonięcia w długach, zachorowania na raka i innych nieszczęść są wskaźnikami stronniczości optymizmu – ale przecież ty mówisz o nowojorczykach.

To prawda, swoje pierwsze badania nad optymizmem prowadziłam na mieszkańcach Manhattanu. (Dołożyłam szczególnych starań, aby wszystkie następne badania prowadzić na cynicznych Brytyjczykach i Izraelczykach). Można wybaczyć założenie, że Wielkie Jabłko jest idealną lokalizacją dla kompleksowych badań nad optymizmem. Choć nie mam pod ręką twardych statystyk na poparcie tej tezy, popkultura z pewnością każe nam wierzyć, że miasto Nowy Jork przyciąga jednostki z wielkimi marzeniami i wiarą w siebie pozwalającą myśleć, że są one do zrealizowania – od nowo przybyłych imigrantów kontemplujących Statuę Wolności po Holly Golightly podziwiającą wystawę u Tiffany’ego przy Piątej Alei. Nowy Jork jest kwintesencją wszystkiego, co niesie nadzieję: miasto rojnych ulic, gdzie ludzie bezustannie gonią za swoją szansą, by zabłysnąć.

Ku zaskoczeniu niektórych koncepcję optymizmu można z łatwością odnaleźć w XVII-wiecznej myśli europejskiej. Filozofia optymistyczna ma swoje źródło nie w kulturze amerykańskiej, ale we Francji. Descartes jako jeden z pierwszych filozofów wyrażał optymistyczną idealizację w swojej ufności, że ludzie mogą panować nad światem, a co za tym idzie, cieszyć się owocami ziemi i dobrym zdrowiem. Ale wprowadzenie optymizmu jako terminu technicznego jest zazwyczaj przypisywane niemieckiemu filozofowi Gottfriedowi Wilhelmowi Leibnitzowi, który, jak wiadomo, utrzymywał, że żyjemy „na najlepszym z możliwych światów”¹⁰.

Skutki pozytywnie zniekształconego widzenia przyszłości mogą być dość groźne – krwawe bitwy, krachy gospodarcze, rozwody, złe planowanie (patrz rozdział 11). Tak, stronniczy optymizm potrafi czasami być destrukcyjny. Jednak, jak wkrótce odkryjemy, optymizm jest również adaptacyjny. Jak w przypadku innych złudzeń ludzkiego umysłu (takich jak dezorientacja przestrzenna i złudzenia optyczne, opisanych w rozdziale 1), optymistyczne złudzenie wykształciło się nie bez powodu: ma ono swoją funkcję.

Stronniczość optymizmu chroni nas przed dokładnym wyobrażeniem bólu i trudności, jakie bez wątpienia czekają nas w przyszłości, i może nas obronić przed postrzeganiem naszych życiowych możliwości jako nieco ograniczonych. Wskutek tego stres i lęk są mniejsze, zdrowie fizyczne i psychiczne poprawia się, wzmocnieniu ulega motywacja do działania i bycia produktywnym. Aby iść do przodu, musimy być w stanie wyobrażać sobie alternatywne rzeczywistości – nie jakieś stare rzeczywistości, ale nowe, lepsze, i musimy wierzyć, że są one możliwe.

Twierdzę, że umysł ma skłonność do usiłowania przekształcania przewidywań w rzeczywistość. Mózg zorganizowany jest tak, żeby umożliwiać optymistycznym przekonaniom zmienianie sposobu, w jaki postrzegamy świat wokół nas i wchodzimy z nim w interakcje, dzięki czemu optymizm staje się samospełniającym się proroctwem. Bez optymizmu pierwszy prom kosmiczny mógłby nigdy nie zostać wystrzelony, nigdy nie próbowano by doprowadzić do pokoju na Bliskim Wschodzie, wskaźniki powtórnie zawieranych małżeństw prawdopodobnie byłyby równe zeru, a nasi przodkowie mogliby nigdy nie zaryzykować oddalenia się od swoich plemion i wszyscy moglibyśmy wciąż mieszkać w jaskiniach i stłoczeni dla utrzymania ciepła marzyć o świetle i ogrzewaniu.

Na szczęście tak nie jest. Ta książka zgłębia jedno z największych oszustw, do jakich zdolny jest ludzki umysł: stronniczość optymizmu. Bada, kiedy jest ona adaptacyjna, a kiedy destrukcyjna i dostarcza dowodów, że umiarkowanie optymistyczne złudzenia mogą wspomagać dobre samopoczucie. Skupia uwagę na specyficznej architekturze mózgu, która pozwala na utworzenie nierealistycznego optymizmu zmieniającego naszą percepcję i działania. Żeby zrozumieć stronniczość optymizmu, musimy najpierw przyjrzeć się, jak i dlaczego mózg wytwarza złudzenia rzeczywistości. Musimy przebić ogromną bańkę – przekonanie, że postrzegamy świat takim, jaki jest rzeczywiście.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: