Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie nasz papież - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 listopada 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
64,90

Nie nasz papież - ebook

Jan Paweł II wciąż budzi ogromne emocje w polskim społeczeństwie, choć od jego śmierci minęły już dwie dekady. Publikacje o nim nie tylko polaryzują dyskusje, lecz niestety okazują się również pożywką dla teorii spiskowych wykorzystywanych w politycznych sporach. Nie nasz papież Mirosława Wlekłego to pierwsza polska książka, analizująca pontyfikat Karola Wojtyły z szerszej, międzynarodowej perspektywy. Książka wyważona, znakomicie udokumentowana, która ma szansę zapoczątkować merytoryczną debatę na temat roli Kościoła w czasach, gdy na jego czele stanął konserwatywny Polak za główny cel stawiający sobie obalenie komunizmu. Mamy nadzieję, że upadek populistycznych rządów w naszym kraju będzie tej debacie sprzyjał, bo potrzebują jej zarówno katolicy, jak ateiści.

Mirosław Wlekły pokazuje przede wszystkim, że wbrew temu, co się sądzi nad Wisłą, za granicą od dawna surowo oceniano pontyfikat Jana Pawła II. Był to bowiem papież, który powstrzymał reformy zapoczątkowane przez Sobór Watykański II, a tym samym zaprzepaścił wysiłki swoich poprzedników pragnących zmodernizować Kościół. To za jego rządów wierni coraz bardziej odwracali się od religii zinstytucjonalizowanej, księża na potęgę zrzucali sutanny, malała liczba powołań. Choć to akurat najmniej bolesny skutek jego działalności. Wlekły w chłodny, rzeczowy sposób pokazuje uwikłanie Wojtyły w geopolitykę. Wybór na głowę Kościoła człowieka zza żelaznej kurtyny był przede wszystkim na rękę Stanom Zjednoczonym, które za wszelką cenę chciały utrzymać wojskowe reżimy w krajach Ameryki Łacińskiej. Wspierające biednych, oddolne ruchy, takie jak stworzona przez chrześcijańską lewicę teologia wyzwolenia, w oczywisty sposób zagrażały imperialistycznym interesom USA. Jan Paweł II miał dostać ultimatum z Waszyngtonu, że jeśli nie powstrzyma „rewolucyjnych” działań latynoamerykańskich księży, pomoc dla Solidarności zostanie przez amerykański rząd odcięta.

Wiadomo też, że papież finansował walkę z polską komuną pieniędzmi pochodzącymi od hierarchów Kościoła, którzy dopuszczali się ciężkich przestępstw. Kolumbijski kardynał Alfonso López Trujillo i założyciel meksykańskiego zgromadzenia Legion Chrystusa Marcial Maciel Degollado byli seksualnymi drapieżcami, wykorzystującymi i gwałcącymi nieletnich chłopców; Maciel napastował okrutnie także własnych synów. Trujillo, mający powiązania z narkotykowymi kartelami, doprowadził do licznych wydaleń ze stanu duchownego, zaginięć, a przypuszczalnie także śmierci ludzi Kościoła, którzy pomagali ubogim. Dziś wydaje się mało możliwe, by Jan Paweł II o tym wszystkim nie wiedział, awansując ich na coraz wyższe stanowiska. Jak wielu papieży przed nim, kierował się po prostu własnymi politycznymi interesami, a nie dobrem katolickiej wspólnoty i tych, którzy ją tworzą, zwłaszcza najsłabszych. Zaślepiony jednym celem, jakim była Polska, zupełnie nie rozumiał funkcjonowania reszty świata. Obwarowany w twierdzy dogmatów, z obsesją na punkcie seksualności, nie zezwalał na użycie antykoncepcji, a co gorsza w czasach epidemii AIDS krytykował użycie prezerwatyw, przyczyniając się do śmierci piętnastu milionów ludzi w Afryce.

Mirosław Wlekły rysuje portret człowieka w gruncie rzeczy ograniczonego w swoich poglądach, zamkniętego na dialog, autorytarnego, ale też pogubionego w wielu sprawach, który wspierał się rzeszą „miernych, ale wiernych” dworzan dbających o własne korzyści i profity. Rola Stanisława Dziwisza, który po ujawnieniu licznych zbrodni Maciela pozwolił, by ekstrawaganckie przyjęcie z okazji nadania mu godności kardynalskiej w 2006 roku sfinansował Legion Chrystusa, jest tu szczególnie ponura. Papież Franciszek powiada, że anachronizm jest zawsze sprawcą zła. Że ocena postępowania Jana Pawła II przez pryzmat dzisiejszych czasów jest niesprawiedliwa. Bo dawniej skandale w Kościele po prostu się tuszowało. Czy jednak największym i najbardziej szkodliwym anachronizmem nie jest wyniesienie politycznego przywódcy Karola Wojtyły na ołtarze i obwołanie go świętym?

Świetny reporter napisał niezwykle potrzebną książkę. Patrzy w niej na pontyfikat „naszego” papieża z zupełnie innych punktów widzenia niż nasz. To bardzo pouczające. I smutne. Jak wiele wysiłku włożył Jan Paweł II w odcięcie się od prawdziwych problemów tego świata!

Agnieszka Holland

Zbrodnia i występek, seks i pieniądze, prywata i polityczne interesy. Żywo napisana, pasjonująca, chwilami szokująca opowieść reportera o mrokach pontyfikatu JPII, której nie powinniście przeoczyć.

Artur Domosławski

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-968113-6-3
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

„Maradona, wino, tango… Czy jeszcze coś wiemy o Argentynie?” – spytali retorycznie w redakcji i zaproponowali, bym udał się na koniec świata. Był początek wiosny 2013 roku, a tydzień wcześniej na papieża wybrano człowieka, który – chyba nieco tym faktem zdziwiony – wychodząc przed tłum na placu Świętego Piotra, obwieścił, że z końca świata właśnie przybywa.

Nieśmiało porozumiewałem się jeszcze po hiszpańsku, nigdy wcześniej nie pisałem o Kościele i nawet nie przychodziło mi do głowy, że kiedyś będę się nim zajmował. Nie proszono mnie jednak o analizę urzędowania arcybiskupa Buenos Aires, lecz o reporterską próbę poznania odległej krainy, z której przyjechał.

Tak rozpoczęła się moja dziennikarska odyseja, która z przerwami trwa do dziś. Szybko i ku własnemu zaskoczeniu w to wsiąkłem, bo Kościół – niezależnie od mojego stosunku do wiary – okazał się pasjonującym tematem.

Po raz pierwszy przekonałem się o tym wiosną 2013 roku w _villas miserias_, argentyńskich dzielnicach nędzy. Na peryferiach Buenos Aires poznałem rycerzy Bergoglia: młodych, robiących raban w Kościele księży. Przyszły Ojciec Święty ich wspierał – liczył bowiem, że dotrą tam, gdzie nie przebije się nikt inny. To był dla mnie przełom, prawdziwy reporterski skarb. Uświadomiłem sobie wówczas, że na końcu świata poza Maradoną, winem i tangiem (oraz nowym papieżem) istnieje coś jeszcze.

Duchowni w _villas miserias_ rzadko noszą koloratki. Noszą za to brody i wysłużone ubrania. Albo okrągłe okularki _à la_ John Lennon jak ksiądz Facundo Beretta Lauria z _villa_ numer 21–24. Kiedy do niego trafiłem, potwierdził, że _curas de las villas_, „księża z dzielnic biedy”, to pomysł arcybiskupa Bergoglia. Było ich wówczas dwudziestu, wszyscy młodzi, mieszkali i pracowali w pięciu dzielnicach, do których kapłani bali się wcześniej zaglądać.

– Żyjemy tak jak oni, dzielimy ich problemy. Dziewięćdziesiąt osiem procent mieszkańców takich dzielnic to porządni i pracowici ludzie – opowiadał mi Lauria w reportażu, który opublikowałem w „Gazecie Wyborczej”.

Kilka kilometrów dalej, w Ciudad Oculta, „Ukrytym Mieście”, dzielnicy na rozkaz dyktatora Videli otoczonej wysokim murem, by nie straszyła kibiców przybyłych na mundial w 1978 roku, ksiądz Damian Reynoso przyniósł Yeni, emigrantce z Boliwii, materac, a jej dzieciom pieluchy. Mówił, że to, czy kobieta wierzy i praktykuje, nie ma w tej chwili żadnego znaczenia. Że tutaj życie i duchowość łączą się ze sobą. Że wiara to nie tylko przychodzenie w niedzielę do kościoła.

Księża, których spotkałem w Buenos Aires, działali w duchu i z inspiracji swojego arcybiskupa, skromnego hierarchy, który po mieście zamiast limuzyną przemieszczał się autobusami i metrem. To wtedy po raz pierwszy odkryłem, że Kościół to temat równie wielki co intrygujący, ale zarazem nie do końca opowiedziany.

I – jak miałem się wkrótce przekonać – skrywający wiele tajemnic. Na razie jednak natknąłem się na duchownych, którzy zamiast w sutannach chodzą w przykurzonych koszulach, nie klepią utartych formułek, lecz opowiadają o codziennych sprawach, a od zamknięcia w parafialnych twierdzach wolą życie wśród innych ludzi.

Parę miesięcy później dostałem kolejne „kościelne” zlecenie. Bo gdy tylko nowy papież nastał, z miejsca zaczął wprowadzać porządki. Tym razem nakazał zająć się sprawą nuncjusza apostolskiego w Republice Dominikańskiej, arcybiskupa Józefa Wesołowskiego, i wezwał go do Watykanu. Aferę Wesołowskiego zdążyły nagłośnić już lokalne media. Jak się okazało, o pedofilii polskiego duchownego i gwałtach na miejscowych chłopcach z ulicy środowiska duchownych w Santo Domingo wiedziały od przynajmniej kilku lat. Wydaje się mało prawdopodobne, że nikt nie poinformował o tym Stolicy Apostolskiej. Władze kościelne milczały. Pierwszy zareagował Bergoglio. Wkrótce kanoniczny trybunał Kongregacji Nauki Wiary wydalił Wesołowskiego ze stanu kapłańskiego, a w Stolicy Apostolskiej miał się odbyć proces, pierwszy w historii w sprawie pedofilii tak ważnego hierarchy. W przeddzień jego rozpoczęcia Wesołowski został jednak przewieziony na oddział intensywnej terapii, a półtora miesiąca później zmarł. Według oficjalnego komunikatu na atak serca.

W tym czasie w Dominikanie wybuchł skandal związany z kolejnym polskim duchownym. Materiałów zebrałem na tyle dużo, że wystarczyło na książkę – _All inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem_ (2015), w której opisałem więcej przykładów pedofilii wśród księży na Karaibach, system ich ukrywania i – co wyjątkowo zaskakujące – społeczne przyzwolenie na pedofilskie przestępstwa osób duchownych.

Powoli, w ciągu kolejnych lat, w mojej głowie zaczęły kiełkować pomysły na inne książki o Kościele.

Najpierw reporterska ciekawość kazała mi się przekonać, czy to, co zobaczyłem w Buenos Aires, jest wyjątkiem od reguły, czy może Kościół, w uproszczeniu nazywany dziś przez niektórych „Franciszkowym”, a w Polsce tak słabo znany, istnieje naprawdę.

Wyruszyłem w podróż i spotkałem ludzi, którzy – jak sami mówią – czekali na ten pontyfikat od lat.

Wszystko to opisałem w książce _Raban! O Kościele nie z tej ziemi_ (2019), opowieści o dość utopijnym – prawdę mówiąc – świecie, w którym katolicy nie tylko żyją fantasmagorią lepszej przyszłości, ale też podejmują liczne działania, by faktycznie zmienić rzeczywistość.

Odwiedzałem kolejne kraje i rozmawiałem o współczesnym katolicyzmie. Niektórzy komentowali to, skąd pochodzę – odnosili się do polskiego Kościoła, a także przeszłości oraz teraźniejszości zinstytucjonalizowanego katolicyzmu w ogóle. Nie było to miłe. Chwilami myślałem nawet, że niefajnie być Polakiem.

– No tak, z kraju Dziwisza – skrzywił się jeden z najważniejszych brazylijskich teologów, gdy poleciałem za ocean porozmawiać z nim o pomyśle wyświęcenia żonatych mężczyzn.

Otwartość, z jaką ludzie Kościoła na świecie (księża, zakonnice, teologowie, świeccy) rozmawiają o katolicyzmie, o życiu i problemach wspólnoty, początkowo mnie wręcz zaszokowała. Zaskakiwały swobodny krytycyzm, śmiałość w formułowaniu własnego zdania, czyli wszystko to, co mnie – Polakowi – z Kościołem się nie kojarzyło.

Jak wtedy, gdy na przedmieściach Buenos Aires, krótko po wyborze Bergoglia na papieża, odwiedziłem księdza Marcela Ciaramellę, socjologa i filozofa, członka grupy Księża w Opcji na rzecz Ubogich.

Słuchałem go w osłupieniu, kiedy mówił z empatią o osobach homoseksualnych („Nam się podoba, że państwo argentyńskie dba o prawa mniejszości”), o ewoluującym na przestrzeni wieków modelu rodziny („Mieliśmy niewolnictwo – żony się kupowało, mieliśmy model patriarchalny, gdzie żona była własnością męża. Pojęcie rodziny cały czas się zmienia”), o komunii dla rozwodników („Jak to jest, że generał Videla, przywódca junty w Argentynie i zbrodniarz, przyjmował komunię codziennie, a rozwodnicy nie mogą?”), o sztucznej antykoncepcji („Nauczanie Kościoła w tym względzie jest bardzo odległe od rzeczywistości”), o ambiwalentnym stosunku do poglądów biskupów („To, co mówią, jest wyłącznie ich głosem, nie głosem Kościoła”), o krytycznym spojrzeniu na pontyfikat Jana Pawła II („Zostawił Kościół zacofany, wepchnął go w ręce konserwatystów, przedstawicieli ultraprawicowych ruchów i organizacji takich jak Opus Dei czy Legion Chrystusa”), o dochodzeniu do prawdy („Nie można jej przecież osiągnąć bez dialogu i kłótni”) oraz o wielu innych sprawach.

Był początek 2013 roku i w Polsce nie pozwalano sobie jeszcze na tak otwarte i konstruktywne wypowiedzi o Kościele. Słowa te zdumiewały tym bardziej, że padały z ust księdza. Podzieliłem się z nim moim zdziwieniem, a on odparł, że karanie ludzi za samodzielne myślenie i wygłaszanie swoich opinii jest wyjątkowo zasmucające.

– W naszej diecezji czujemy się całkowicie wolni.

Tak, to moi rozmówcy z różnych zakątków świata uświadomili mi – Polakowi przyzwyczajonemu do gloryfikacji i piętnowania duchownych – że nawet o Kościele należy rozmawiać otwarcie, że jego krytyka w środowisku duchownych wcale nie jest czymś nadzwyczajnym. Szczególnie teraz, w czasach papieża Franciszka, który wprost dziękuje dziennikarzom za ujawnianie wstydliwych tajemnic Kościoła, zachęca ich do mówienia prawdy, a ostatnie doniesienia Marcina Gutowskiego i Ekkego Overbeeka o kryciu pedofilów przez Karola Wojtyłę kwituje bez ogródek: „W tamtych czasach wszystko było tuszowane”.

Ponownie wyruszyłem więc w podróż – od Salwadoru przez Kolumbię, Belgię (gdzie dowiedziałem się o problemach i dylematach katoliczek i katolików w Afryce), Meksyk, Szwajcarię, Liechtenstein i Watykan po Brazylię. Chciałem się zorientować, co w odległych od ojczyzny „naszego papieża” zakątkach świata mówi się o jego zmitologizowanym przez Polaków pontyfikacie.

Podejmuję się próby zrelacjonowania pontyfikatu Wojtyły „od środka”, ustami ludzi Kościoła i o Kościół zatroskanych – nie tylko tych, którzy krytycznie oceniają ten okres po latach, lecz także tych sceptycznie wypowiadających się o nim już w jego trakcie.

Jednym z nich jest eksjezuita Stanisław Obirek – od dawna w negatywnych, choć konstruktywnych słowach odnoszący się do pontyfikatu Wojtyły. W którymś z wywiadów powiedział: „Krytyka nie stała się normalnym sposobem mówienia o »naszym papieżu« . Jan Paweł II po prostu wpisał się w kontekst przemian. I taki był nam potrzebny. To tłumaczy brak ucha na krytycyzm, który się pojawił choćby w obu Amerykach”.

Ten pontyfikat zawsze był krytykowany, tylko my w Polsce żyliśmy pod kloszem – stwierdził z kolei publicysta katolicki Tomasz Terlikowski. – Zrozumiałym, bo powtórzę, że to jest papież, który wyprowadził Polskę z komunizmu i który w pewnym momencie stał się rzeczywiście niekwestionowanym autorytetem, nie tylko duchowym, także innego rodzaju. Natomiast trudno sobie wyobrazić, żeby pontyfikat tak różnorodny, tak istotnie wpływający na Kościół, tak intensywny teologicznie, nie budził dyskusji, nie budził kontrowersji, nie budził debat…

Co w Polsce było (i poniekąd nadal jest) nie do pomyślenia, w wielu innych miejscach od dawna – przynajmniej od Soboru Watykańskiego II – uchodzi za normę. Nawet wśród najwyższych hierarchów kościelnych: już w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych w szwajcarskim Sankt Gallen spotykała się grupa postępowych kardynałów, zmartwionych nadmierną centralizacją władzy w Kościele i autorytaryzmem Stolicy Apostolskiej. Nie chcieli oni, by katolicy zamiast Kościół tworzyć, byli jego poddanymi. I szukali kandydata, który po konserwatywnych rządach Wojtyły – ciągle przecież jeszcze trwających – zdołałby wreszcie wstrząsnąć Watykanem.

Ta książka opowiada więc o papiestwie lat 1978–2005, długim pontyfikacie Polaka, który dla swoich rodaków był świętym już za życia. Tak świętym, że przydawali mu cechy niemal boskie, więc jakakolwiek próba krytycznej oceny była i bywa do dziś przedmiotem ogromnego wzburzenia.

„Mimo że wyrażam różne wątpliwości co do pewnych działań, to mam pewność, że Jan Paweł II był święty” – twierdzi Tomasz Terlikowski, a ja – pisząc tę książkę – dobrze zdaję sobie sprawę z tego, jak wielu katolików (a czasem nawet ateistów) myśli podobnie. Rozumiem ich. Tak samo jak pojmuję tych, którzy od Kościoła się odwracają czy nawet składają podpisy pod wnioskami o apostazję.

Nie zajmuję się tu jednak pozytywnymi stronami tego pontyfikatu – o nich już sporo napisano. Do najczęściej wymienianych należą ekumenizm i związane z nim symboliczne gesty: w tym najdonioślejszy, gdy w 1986 roku papież modlił się w Asyżu z przywódcami wielkich religii o pokój na świecie, a uczestnicy spotkania reprezentowali cztery miliardy wiernych aż sześćdziesięciu pięciu wyznań.

Wojtyła był też rekordzistą pod względem liczby osób wyniesionych na ołtarze (482 świętych i 1343 beatyfikowanych) i podróży po świecie, w trakcie których niczym gwiazda popkultury (tygodnik „Time” nazwał go wręcz „John Paul II Superstar”) zjednywał sobie (i Kościołowi) rzesze rozentuzjazmowanych, niekiedy wręcz do skraju ekstazy, katolików i niekatolików. Przebył łącznie 1,6 miliona kilometrów, co odpowiada ponadczterokrotnej odległości między Ziemią a Księżycem. Jako dawny aktor zmieniał ołtarze w sceny, celebrował efektowne widowiska i gromadził przed telewizorami milionowe widownie, podziwiające jego potężną osobowość i rzadko spotykaną charyzmę.

Krytycy zaznaczali jednak, że masowe powoływanie błogosławionych i świętych wiązało się z ucepeliowieniem wiary, a ciągłe podróże nadawały jego pontyfikatowi turystyczny, a może wręcz teatralny wymiar, za którym kryło się niewiele głębi. Znawcy Kościoła podkreślają, że Jana Pawła II chętnie oklaskiwano, rzadko go jednak słuchano.

Ekumeniczne nadzieje zostały natomiast szybko zaprzepaszczone, gdy w 2000 roku Kongregacja Nauki Wiary ogłosiła deklarację _Dominus Iesus_ o „jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła”, co stanowiło cios dla niekatolików, w tym członków Kościołów protestanckich (zamiast Kościołami nazwano je „wspólnotami religijnymi”), a także katolickich zwolenników dialogu i ekumenizmu. Dokument okazał się przeciwieństwem soborowej deklaracji o stosunku do religii niechrześcijańskich _Nostra aetate_, w której podkreślano, że Kościół z szacunkiem odnosi się do wszystkich tradycji religijnych. Konsekwencją takiej zmiany były między innymi represje wobec propagatora ekumenizmu, belgijskiego jezuity Jacques’a Dupuisa. Ustały też – pod naciskiem kardynała Ratzingera – spotkania modlitewne z przedstawicielami innych religii.

Wojtyła został papieżem w czasie, kiedy – co może się niektórym wydawać niewiarygodne – wpływy i potęga Kościoła katolickiego na świecie słabły. Jan Paweł II uważał się jednak za boskiego wybrańca, który jest w stanie to zmienić i przeobrazić świat według własnej wizji. Choć powtarzał, że nie można mieszać religii z polityką, sam stał się wpływowym politykiem.

Wbrew temu, co powszechnie sądzi się nad Wisłą, całkiem sporo katolików uważa, że pontyfikat ten wcale nie był tak udany lub był udany tylko pod pewnymi względami. Twierdzą oni, że Wojtyła zaprzepaścił wysiłki poprzednich papieży zamierzających zmodernizować Kościół. Powtarzają, że odciął się od ważkich problemów współczesnego świata i obwarował w twierdzy zbudowanej z nieprzystępnych dla zwykłych ludzi dogmatów tylko po, by umocnić ziemskie imperium, na którego stał czele. I że w obronie dobrego imienia organizacji był gotów poświęcić niejednego niewinnego człowieka. Słowem: wstrzymał ustalenia Soboru Watykańskiego II lub nawet cofnął Kościół do czasów przedsoborowych.

Przyczyn specyfiki tego pontyfikatu szukać można w wielu punktach życiorysu Jana Pawła II, takich jak: ludowy charakter polskiego Kościoła, wpływ na Wojtyłę przewodnika duchowego Jana Tyranowskiego – twórcy sieci Żywego Różańca, życie w kraju zniewolonym przez Sowietów, a wreszcie rola Stanów Zjednoczonych w polityce Watykanu i kwestia wyciągnięcia ojczyzny papieża z komunistycznej opresji.

W niniejszej książce zdecydowałem się na zilustrowanie siedmiu kluczowych bolączek tego pontyfikatu poprzez osobiste historie konkretnych ludzi z często odległych, nieoczywistych z polskiego punktu widzenia miejsc, istotnych jednak dla katolicyzmu i w ogóle chrześcijaństwa. Będzie więc:

O cichym – w ramach walki z komunizmem – tolerowaniu antydemokratycznych i krwawych reżimów.

O pieniądzach i władzy, układach z grupami przestępczymi i machlojkach finansowych, a przy tym o rozwiązłości, ostentacji, luksusie i hipokryzji.

O obsesji na punkcie seksualności i wrogości wobec sztucznej antykoncepcji w czasach epidemii AIDS.

O przestępstwach seksualnych w Kościele i ich tuszowaniu.

O wyjątkowo nietrafionych nominacjach biskupich i o tym, że papież nie miał „ręki do ludzi”.

O uwikłaniu najbliższego otoczenia Wojtyły w niezbyt chrześcijańską działalność oraz wielkim i zgubnym wpływie współpracowników na papieża.

O teologii wyzwolenia, której tak bardzo się bał (oraz o tym, że nawet ona – wydawałoby się, tak postępowa – nie nadąża za zmieniającym się światem, musi więc ewoluować i zajmować się coraz to nowszymi sprawami, w dawnych czasach zupełnie przez nią pomijanymi, takimi jak prawa kobiet czy ochrona środowiska).

Być może ktoś odniesie wrażenie, że za dużo w tej książce Ameryki Łacińskiej. Nie wynika to wyłącznie z moich reporterskich zainteresowań czy znajomości hiszpańskiego i portugalskiego – ważniejsze jest, że Wojtyła miał wyjątkowe problemy ze zrozumieniem tamtejszych lokalnych społeczności. A poza świetnym wrażeniem, jakie sprawiał podczas mszy dla milionów, często niewiele z tych wizyt zostawało. To właśnie z obu amerykańskich kontynentów płynęła najbardziej otwarta krytyka papieża. To stamtąd dobiegały głosy rozczarowania, to wreszcie w obu Amerykach leżą kraje o największej liczbie katolików na świecie (Brazylia – 134 miliony wiernych, Meksyk – 96 milionów, USA – 75 milionów). Około 2000 roku Ameryka Łacińska była domem już połowy wszystkich katolików.

Dziś zwykle ocenia się, że Sobór Watykański II – bezprecedensowe wydarzenie z pierwszej połowy lat sześćdziesiątych – przyniósł największe w ciągu ostatnich stuleci zmiany w Kościele. Rewizji poddano rozumienie chrześcijaństwa, zakwestionowano interesy, przywileje i przestarzałe rytuały. Zwrócono się przy tym ku Ewangelii, od której – jak uznano – Kościół w ubiegłych wiekach coraz bardziej odchodził. I wyruszono w świat, bo dotąd zainteresowanie Kościoła instytucjonalnego skupiało się głównie na Europie Zachodniej.

Wojtyła z początku wydawał się przychylny soborowi, ale – jak utrzymuje wielu moich rozmówców – stosunkowo szybko się od niego odwrócił. Jako Ojciec Święty preferował inny model Kościoła i dziś dość powszechnie uważa się go za głównego hamulcowego posoborowych zmian. Uwielbienie dla papieża, podróże i tłumy na jego mszach – to jedno. Skrajny konserwatyzm w wielu sprawach, autorytaryzm, brak otwartości na poglądy innych – drugie. Niesamowite, jak bardzo widziane z zewnątrz radosne i uśmiechnięte oblicze papieża Wojtyły kontrastowało z jego autorytarnym (a pod pewnymi względami nieudolnym, opartym na łatwowierności i uległości wobec współpracowników) przywództwem wewnątrz Kościoła.

Teolog Benjamin Forcano podsumował ten pontyfikat następująco:

Jan Paweł II odebrał tradycjonalistyczną formację i wyniósł z niej przekonanie, że Europa kroczy ścieżkami sekularyzacji, ateizmu oraz hedonistycznego i konsumpcyjnego materializmu. Myślał o nowoczesności w sposób negatywny, ponieważ w jego przekonaniu Kościół tracił w niej swoją dawną hegemonię i był spychany do sfery prywatnej. Postawił zatem na restaurację, to znaczy na ponowną chrystianizację Europy. Temu, co identyfikował jako zło, starał się przeciwstawić poprzez przywrócenie modelu Kościoła przedsoborowego: scentralizowanego, androcentrycznego, klerykalnego, posłusznego i antynowoczesnego. Ta restauracja dotknęła Kościoła na wszystkich poziomach i szczeblach: synodów, konferencji episkopatów, zgromadzeń zakonnych, wydziałów uniwersyteckich, teologów, publikacji, czasopism…

Nie wierzę, że Jan Paweł II był złym człowiekiem. Jak każdy przywódca podejmował dobre i złe, a bywało, że i fatalne decyzje. Otaczał się różnymi ludźmi, nierzadko kiepsko dobranymi, żył w konkretnej epoce i funkcjonował w skostniałej strukturze watykańskiej. Stał na czele ogólnoświatowego Kościoła, pozostawał przy tym jednak Polakiem, co przecież musiało mieć wpływ na jego światopogląd i ocenę bieżących wydarzeń. Nie byłoby dobrze, gdybyśmy stawiając mu pomniki, zapomnieli o tym wszystkim i skupili się jedynie na zasługach i bezwzględnej świętości postaci z cokołu. To jeszcze bardziej zachwiałoby monumentem.

Dlatego właśnie napisałem tę książkę. Zdaję sobie sprawę z dobrych stron tego pontyfikatu, opowiadam jednak o jego wielkich błędach.PRZYPISY KOŃCOWE

Wstęp

Joanna Podgórska, _Były jezuita prof. Stanisław Obirek o pontyfikacie_ JPII, polityka.pl, bit.ly/43z0oco, dostęp: 1.03.2023.

Tomasz Terlikowski, rozm. przepr. Przemysław Harczuk, _Terlikowski: nie ulega wątpliwości, że Jan Paweł _II _był święty_, salon24.pl, bit.ly/446dajY, dostęp: 1.03.2023.

Tamże.

Redakcja „Kontaktu”, _Forcano: Jan Paweł _II _wstrzymał Sobór. Teologii wyzwolenia nie rozumiał_, przeł. Angelina Kussy, magazynkontakt.pl, bit.ly/44qHPb7, dostęp: 13.11.2021.PRZYPISY KOŃCOWE

1. Owce i wilki
Walka papieża z komunizmem

Ryszard Kapuściński, _Wojna futbolowa_, Warszawa 2008, s. 156.

Tamże, s. 154, 155.

Paul Theroux, _Stary ekspres patagoński_, przeł. Paweł Lipszyc, Wołowiec 2012, s. 206.

Tamże, s. 204.

Alberto Vitali, _Oskar Romero. Pasterz owiec i wilków_, przeł. Gabriela Kühn, wstęp Luigi Bettazzi, posłowie Angelo Casati, Kraków 2011, s. 53.

Tamże.

Dariusz Pabiś CSsR, _Oscar Romero, czyli teologia wyzwolenia w praktyce duszpasterskiej_, Kraków 2018, s. 52, 53.

_Deklaracja o wolności reiligijnej_, sip.lex.pl, bit.ly/3L2MYiE, dostęp: 17.07.2022.

Radość i nadzieja (łac.).

Benjamin Forcano, _Człowiek, który wstrzymał Sobór_, „Kontakt” 2019, nr 41.

Stanisław Obirek, _60 lat temu rozpoczął się Sobór Watykański _II_. Polscy biskupi do dzisiaj tego nie zauważyli_, __ oko.press, bit.ly/3K1yfEj, dostęp: 13.11.2022.

Víctor Codina SJ, _Kościół wykluczonych. Teologia z perspektywy Nazaretu_, przeł. Kasper M. Kaproń, Kraków 2018, s. 33.

Tamże.

Dariusz Gardocki SJ, _Teologia wyzwolenia jako odpowiedź na epokowe wyzwania czasu_, Kraków 2019, s. 26.

Tamże, s. 28.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: