Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

O dużym Tomku - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 kwietnia 2020
Ebook
7,99 zł
Audiobook
7,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

O dużym Tomku - ebook

Narratorka utworu to dziewczynka o imieniu Marysia. Wraz z matką odbywa morską podróż w kierunku Władywostoku. Ostatecznie jednak opuszczają okręt w Indiach. Towarzyszą im znajoma matka, Angielka, jej synek Bob i niania Marysi. Zatrzymują się w willi, którą, wraz z rodziną, zamieszkuje pan James.
Marysia spędza czas z Bobem, a później także z synami pana Jamesa. Chłopcy początkowo niechętnie odnoszą się do dziewczynki, wszystko jednak ulega zmianie, gdy Marysia sprytnie unika ataku pantery.
W powieści pojawia się wiele zwierząt, a najważniejszym jest tytułowy duży Tomek – oswojony słoń. Marysia i Bob przeżywają wiele przygód: zwiedzają Indie, jeżdżą na słoniach, spotykają zaklinacza węży. W książce pojawia się także wątek patriotyczny: Marysia kłóci się z kolegą, który neguje istnienie Polski.

Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów z których pochodzi. W niniejszej publikacji zachowano oryginalną pisownię.

Maria Juszkiewiczowa (1894-?) – autorka książek dla dzieci i młodzieży: zbiorów opowiadań i podań dalekowschodnich oraz wspomnień. Przez kilkanaście lat mieszkała w Japonii i w Mandżurii. Miejsca, w których żyła, stały się inspiracją w jej pracy pisarskiej – akcja książek Juszkiewiczowej dzieje się w Azji Wschodniej. W dorobku autorki znalazły się także artykuły dotyczące kultury Japonii, tekst piosenki dla Mieczysława Fogga oraz audycja radiowa.

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-26-43257-2
Rozmiar pliku: 282 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

— Rosja!

— Polska!

— Właśnie, że Rosja!

— Masz za Rosję!

I dwie piąstki, niby młotki, zaczęły walić po plecach małego Anglika.

— Maryś!

— Bob!

— Co wy robicie?

— Wstyd doprawdy!

Proszę się natychmiast uspokoić!

— Do czego to podobne!

Tak upominały nas matka Boba, Angielka, o bardzo miłej powierzchowności i panna Hanka moja wychowawczyni. Lecz ani Bob, ani ja nie słuchaliśmy ich nawoływań i dalej jak dwa koguty, doskakiwaliśmy do siebie czubiąc się zawzięcie.

— Chłopcze! Chyba jesteś dżentelmenem 1 , więc jak możesz bić się z dziewczynką! — wtrącił się przechodzący pasażer okrętu, na którym płynęliśmy z Odesy.

— Kiedy to ona zaczęła — próbował się tłumaczyć Bob sapiąc jak miech kowalski.

— Nie!... To on... — krzyknęłam zapalczywie, odgarniając zwichrzone włosy z czoła.

— Nie wiem, kto pierwszy zaczął, ale brzydko się zachowujecie — rzekła ostro panna Hanka.

— Bardzo brzydko — przytwierdziła matka Boba, biorąc chłopca za rękę i odchodząc z nim w głąb okrętu.

— Chodźmy do mamusi. Biedna, nie może przyjść jeszcze do siebie po wczorajszej burzy. Ach, Maryś! Spójrz, jak ty wyglądasz! Ręce... włosy... a sukienka!... Nowa, biała sukienka!... Taka czarna, jak gdybyś w niej wchodziła do komina okrętowego. Zawsze mówię, że powinna byłaś urodzić się chłopcem — biadała panna Hanka.

Próbowałam się usprawiedliwić.

— Wszystko to z winy książki! — powiedziałam, wskazując strzępy podręcznika.

— Co ty pleciesz? — zgromiła mnie surowo wychowawczyni.

— Mówię prawdę, proszę pani! Miałam się uczyć geografii, kiedy Bob...

— Hm... miałaś się uczyć... — przerwała mi panna Hanka.

Wyczułam w jej głosie powątpiewanie, co mnie bardzo zabolało.

— Więc Bob — ciągnęłam dalej po chwili już mniej pewnym głosem — podszedł do mnie i zaproponował zabawę w wyścigi na pokładzie. Odpowiedziałam mu, że nie mam czasu, bo mam zadaną geografię Polski. A na to Bob: „Geografię Polski? Cóż to za kraj? Nie znam takiego. Uczyłem się w Anglii, że jest tylko jedna wielka Rosja”. Zaczęliśmy się sprzeczać. Tak mnie w końcu rozgniewał, że kazałam mu się wynosić, gdzie pieprz rośnie — zawołałam, wpadając znowu w nastrój wojowniczy.

Nie zauważyłam, że zbliżyliśmy się do mamy.

Doszły do jej uszu ostatnie moje słowa.

— Ach, Maryś! Kiedyż ty nareszcie będziesz się wyrażała, jak należy! — odezwała się mateczka, leżąc na bambusowym leżaku.

Podbiegłam do niej i zaczęłam gorąco całować jej szczupłą rękę.

— Czy jesteś już po obiedzie?

— Tak, proszę mamy. Zjadłam talerz kaszy, trzy kotlety, kilka bananów, dwie pomarańcze, jabłko...

— Panno Hanko! — jęknęła mama. — Jakże można dziecku pozwalać tyle jeść? Ach, moja głowa... moja głowa... — zaczęła się skarżyć mama przyciskając dłonie do skroni.

— Chodźmy! — ponurym głosem zwróciła się do mnie wychowawczyni.

Jej głos nie wróżył nic dobrego. Odezwałam się więc nieśmiało:

— Czy pani bardzo na mnie się gniewa?

— Nie, wcale się nie gniewam.

Było to dla mnie całkiem nieoczekiwane, lecz, nim zdążyłam odpowiedzieć, panna Hanka zwróciła się do mnie:

— Ale poproszę twoją mamusię, żeby odesłała mnie z powrotem do Lwowa, jak tylko przyjedziemy do Kolombo 2 . Może w Polsce znajdę dziewczynkę, która będzie posłuszniejsza i karniejsza od ciebie.

— Karniejsza ode mnie! — wybuchnęłam. — Pani żartuje! Chyba w całej Polsce nie znajdzie się dziewczynka, która by się zgodziła siedzieć godzinami uwiązana nitką do nogi krzesła.

W tym miejscu wybuchnęłam płaczem.

— No, już dobrze — roześmiała się panna Hanka. — Nie płacz!... Nie odjadę od ciebie. W gruncie rzeczy jesteś dobrą dziewczyną, czasami tylko...

— Ja panią bardzo lubię! — szepnęłam, zarzucając jej ręce na szyję.

— A nie będziesz się już biła z Bobem?

— Nie, jeżeli nie będzie Polski nazywał Rosją. Ale myślę, że dałam mu nauczkę. Popamięta polskie dziewczynki! — odpowiedziałam nie bez dumy spoglądając na bezbrzeżną dal, ku której po burzliwych falach sunął olbrzymi nasz okręt.

Tego wieczora, gdy mama weszła do naszej kajuty 3 , by przeżegnać mnie na noc, co czyniła każdego dnia, odezwała się do nas:

— Panno Hanko... Maryś... Nie czuję się na siłach, by jechać teraz do Władywostoku. Musimy się zatrzymać w Indiach.

Klasnęłam w ręce.

Po chwili, owinięta w lekką kołderkę, na cienkiej poduszce wypchanej trawą morską, zaczęłam snuć marzenia o życiu w Indiach, pełnym przygód i niespodzianek. Jazda na słoniach... polowania na tygrysy... walka z wężami... Wszystko to zlało się w czarodziejski sen.

* * *

— Widać Cejlon! — zaczął wołać pewnego popołudnia marynarz biegnąc korytarzem okrętowym.

Ucieszyłam się ogromnie, że ujrzę ląd nie widziany tyle czasu.

— Mateńko, pójdziemy z panną Haneczką na pokład — prosiłam.

— Dobrze, kochanie, ja też za chwilę przyjdę, tylko skończę pakować rzeczy.

Na górze panował niezwykły ruch. Przed nami widniała wyspa porośnięta przecudnym lasem palmowym.

Słońce miało się ku zachodowi, gdy okręt zarzucił kotwicę w Kolombo, będącym jednym z największych portów węglowych na wschodzie. Niecierpliwie czekałam chwili zejścia na brzeg, by odpocząć po długim kołysaniu się na morzu. Ale oznajmiono wszystkim, że nim miejscowy lekarz nie zbada, czy nie ma chorych wśród załogi i pasażerów, nie wolno nikomu opuścić okrętu.

— Patrzcie, — zwróciła się do nas po angielsku panna Hanka, gdyż Bob znajdował się przy nas — ile łódek dookoła!

— Co to za ludzie w nich siedzą? — spytałam przyglądając się z ciekawością.

— Syngalezi, Arabowie, Hindusi! — tłumaczyła wychowawczyni.

— A co oni sprzedają? — pytał z kolei Bob.

— Różne wyroby z masy perłowej, szyldkretu, kości słoniowej.

— Bob, spójrz, co za śliczne papużki!

— A tam widzisz małpki, jakie śmieszne!

— Jak wrzeszczą przeraźliwie! — dzieliliśmy się wrażeniami.

— Patrzcie, co za piękne wzorzyste dywany! — zachwycała się panna Hanka.

— A ile koszów z owocami!

Byliśmy oczarowani.

Kolorowy tłum rad by był przedostać się na okręt i rozpocząć handel, ale go nie puszczali. Czekano więc cierpliwie porozumiewając się z podróżnymi na migi.

— Spadną!... Zabiją się... — nagle krzyknęłam przeraźliwie.

— Kto?... Gdzie... — pytano z zaciekawieniem.

— Tam... tam!...
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: