Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

O żołnierzu-tułaczu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 grudnia 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
5,99

O żołnierzu-tułaczu - ebook

Okres po rozbiorach, na polską prowincję powraca żołnierz-tułacz. Mężczyzna bohatersko walczył "za wolność waszą i naszą" na europejskich frontach. Śmierć dopadła go dopiero w rodzinnych stronach, z rąk rodaków. Opowiadanie inspirowane popularną w XIX wieku "Pieśnią o żołnierzu tułaczu". Utwór podzielony na trzy części zawiera także przemyślenia autora o wojnach napoleońskich i czasach rewolucji francuskiej.

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-280-5366-9
Rozmiar pliku: 286 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I

Skoro świt, a nim grube mroki pobladły w dolinie, stukano do drzwi mieszkania, zajętego w gospodzie „Zum Bär“ na kwaterę dowódcy. Gudin zepchnął w tej chwili nogą pierzynę, wyskoczył z łóżka i rozebrany poszedł drzwi otworzyć. Stanęło w nich i zwolna weszło do izby kilku oficerów w kostjumach narzuconych niedbale, oraz sierżant jednej z kompanij trzeciego bataljonu. Generał wlazł na wysokie posłanie łóżka, usiadł w kucki i zwrócił się do sierżanta, który wyprężony jak struna, zginał kark, żeby nie uszkodzić pompona przy kapeluszu, zawadzającego o stragarz powały niskiego pokoju.

— No i jakże, byłeś? — zapytał, wycierając oczy.

— Byłem, obywatelu generale, z sześcioma ludźmi. Gdzie się rzeka zakręca. . .

— Co rzeka! Widziałeś ich? — zawołał porywczo i z niepokojem.

— Zdaleka. . .

— Któż to był? Szyldwachy?

— Widzieliśmy szyldwachów, ale także i regularnych.

— Gdzież oni byli?

— Kilkunastu żołnierzy paliło ogień przy jeziorach na dole, inni wspinali się ścieżką, a na samej górze przechadzało się kilku szyldwachów.

— Czy was spostrzegli?

— Tak, obywatelu generale. . . — szepnął sierżant nieśmiało.

— Widziałeś schronisko Grimsel-Hospiz?

— Nie, obywatelu. . .

— Więc gdzież ty byłeś, u licha, jeżeliś nawet tam nie doszedł?

— Schronisko musi być za wałem. Ten wał jest jakby groblą jezior, które tam leżą i któreśmy zdaleka widzieli.

Generał zamilkł i usiłował odnaleźć te same punkta na mapie, rozłożonej obok jego łóżka. Oficerowie, skupieni przy jednem z okien, rozsunęli perkalowe firanki, ale niewiele światła weszło do izby, gdyż brzask jeszcze nie tknął cieniów, schowanych w podwórzach i zaułkach między domostwami.

Ktoś skrzesał ognia i zatlił małą świeczkę łojową.

— Dziękuję. . . —rzekł Gudin półgębkiem, nie podnosząc głowy.

Po chwili bystro wejrzał na sierżanta i głośno, z szyderstwem zawołał:

— Czy to prawda, co opowiadają naoczni świadkowie-znawcy, że te pozycje są nie do zdobycia? Czy prawdą jest, co powiadają, że nasze francuskie męstwo nic tu nie poradzi, że nasz francuski genjusz w kpa się tu zamieni, że białe Austrjaki zarzucą nas z tych gór swemi pochyłemi bermycami — powiedz, Râteau. . .

— To jest miejsce nie do zdobycia — rzekł sierżant posępnie.

W grupie oficerów przemknął się szept bardzo cichy. Generał zwolna podniósł głowę i zmierzył okiem pełnem nienawiści kapitana, stojącego we framudze drugiego okna.

— Czy pozwolisz mi, obywatelu generale, zadać sierżantowi kilka pytań? — rzekł ten oficer ze spokojnym uśmiechem, w którym zamknięte było jadowite szyderstwo.

— Uprzejmie proszę. . . — rzekł Gudin.

— A więc to prawdą jest, co powiadają, — zwrócił się kapitan do sierżanta, — że stojąc na Grimsel, nieprzyjaciel zasypałby nas nie bermycami, ale stosami kamieni? Że byłby w możności nędznie zatłuc nas, wdzierających się pod górę, jak niegdyś chłopi ze Szwycu zgruchotali przodków tych białych Austrjaków pod Näfels, z taką wszakże różnicą, że my szlibyśmy na górę pewni nie tylko śmierci, ale także hańby naszego genjuszu. . . Râteau! — rzekł kapitan głośniej — ty wiesz, że ja się nie boję. . .

— Słyszałem, obywatelu Le Gras, że pragniesz zadać sierżantowi jakieś tam pytanie. . . — rzekł Gudin.

— Tak. Pragnę mu zadać kilka pytań. Jak długo szliście do miejsca, gdzie się dolina zwęża — do jezior?

— Szliśmy — rzekł sierżant — chyba ze trzy godziny.

— Jaka jest na tej przestrzeni szerokość doliny?

— Ze ścieżki, po której szliśmy, dorzucałem w najszerszych miejscach kamieniem do drugiej ściany wąwozu, a prawie wszędzie cały spód jego zajmuje rzeka.

— Wszak prawda, że w pewnych miejscach ścieżka idzie na wysokości kilkuset metrów?

— Nie inaczej, obywatelu kapitanie.

— Że na tej ścieżce może obok siebie postępować najwyżej dwóch ludzi?

— Tak jest, obywatelu.

— Że zanim w pięć bataljonów zdołamy dotrzeć do jezior, już Austrjacy ukryci za skałami mogą wystrzelać połowę naszej kolumny, idącej dwójkami?

— Tak myślę. . .

— A czy przez szkła widziałeś ścieżkę, od jezior prowadzącą na Grimsel?

— Dostrzegłem ją, obywatelu.

— I dlatego mówisz nam, że miejsce jest niezdobyte?

— Tak jest.

Oficer skłonił się generałowi i rzekł do niego:

— O te jedynie szczegóły rozpytać się pragnąłem.

— Obywatele,—powiedział niedbale Gudin, zwracając się do wszystkich, — wyruszamy dziś i to niezwłocznie dla zdobycia szturmem przejść: Grimsel, Furka, Gothard. . .

— I Monte Rosa — szepnął kapitan Le Gras tak cicho i niewyraźnie, że te dwa słowa mogły bardzo dobrze uchodzić za kaszel.

— Plan operacji całej wydany został w kwaterze głównej. Podpisał go Masséna. Uruchomiliśmy 27 termidora trzydzieści tysięcy wojska. Bracia nasi walczą w tej chwili na śmierć i życie. Idą w góry Reussu, uderzają na przejście „Zum Stein“, aby spaść do doliny Meyen, biją się w dolinie Rodanu, a my śmieliżbyśmy leżeć bezczynnie, tutaj w Gutannen? Zwyciężymy czy zginiemy od kamieni, od kul, od bagnetów, ale pójdziemy zdobywać tę górę, chociażby z jej szczytu strzelano do nas piorunami! Z przyjemnością przedstawiłbym wam plan całej naszej wyprawy, ale brak mi czasu. Zanim się ubiorę, chciałbym wyłożyć ten plan w obecności, dajmy na to, kapitana Le Gras. Może zechce tu również zostać jeszcze podpułkownik Labruyère. . .

Oficerowie i sierżant gromadnie wyszli ze stancji. Gudin zerwał się z łóżka i wdziewając pośpiesznie swój uniform, rozkładał mapy, wskazywał linje operacyjne pochodu, wyznaczone czerwoną barwą — i szybko wykładał:

— Wiadomo. . . — mówił — że arcyksiążę Karol zajmuje swemi wojskami olbrzymi łańcuch pozycyj: od Simplonu i mieściny Brieg w dolinie Rodanu — aż do Zürichu. Ma on do rozporządzenia 78 bataljonów piechoty, 85 szwadronów jazdy, czyli 64613 żołnierza i 13299 koni. Posiada wszystkie przejścia i wszystkie drogi środka Alp, więc: Grimsel i Furka, dolinę Urseren, Teufelsbrücke, całą dolinę Reussu aż do jeziora Czterech Kantonów wraz z dolinami napoprzek do niej idącemi — więc z Meyen i z Issi; dalej: — rozdół Szwycu, płaskowzgórze Einsiedeln z przełęczą Etzel, dolinę Sihlu i Zürich. Uderzamy na nieprzyjaciela ze wszystkich stron, mamy wyprzeć go ze wszystkich stanowisk, porozcinać go na grupy, rozerwać ich łączność — i wygnać — zanim tamci nadciągną. Thurreau uderzy na brygadę Straucha w dolinie Vallais, my wstąpimy na Grimsel, wyrzucimy nieprzyjaciela z pozycyj u źródeł Rodanu i weźmiemy go we dwa ognie, ażeby zmuszony był uchodzić na włoską stronę, którędy mu się żywnie podoba. To uczyniwszy, zajmujemy przejście Furka, dolinę Urseren, Urnerloch, Teufelsbrücke i dolinę Reussu. . . Wiadomo — mówił ożywiając się i gwałtownemi ruchy wskazując na mapę — że rozstaliśmy się w Interkirchen z generałem Loison i że ten dzielny człowiek poprowadził swe dwa bataljony i trzy kompanje w dolinę Gadmen, skąd ma wstąpić nad Steinen, wysadzić nieprzyjaciela spomiędzy lodów i zejść przez Meyen-Tal do Waasen. Daumas idzie z Engelbergu, ażeby przez Surenen wejść do wąwozu Reussu. Z czoła, od Flüelen, uderzy na Austrjaków sam Lecourbe. Chciejżeż zważyć, że los operacji od nas zależy! Jeżeli obierzemy Grimsel, zadajemy cios nieprzyjacielowi w samo serce, bo zdobywamy czworobok, który tu oznaczyłem czerwoną linją. Czworobok ten idzie: z Interkirchen do Waasen, z Waasen do Teufelsbrücke, stamtąd do Furka i Grimsel, a z Grimsel do Interkirchen. Dopóki nieprzyjaciel ma Grimsel i Useren — niceśmy nie wygrali, może bowiem siedzieć w tych miejscach jak w fortecy i mieć połączenie z doliną Tessinu przez Gothard, a z Chur przez dolinę Renu. Tymczasem obywatel Le Gras uważa wyprawę na zdobycie tej głównej pozycji za coś tak błahego, że śmiał wobec połowy oficerów kolumny, ba! wobec sierżanta — drwić ze słow moich. Gdyby nie to, że dziś idziemy, powinienbym cię, obywatelu, natychmiast skazać na śmierć. . .

— O!. . . — mruknął Le Gras, przymykając swe piękne oczy.

— Tak, — zawołał Gudin, — niesubordynacja dosięgła takiego stopnia, że oficerowie drwią z generałów, że prości żołnierze mruczą, gdy się wydaje rozkazy. . .

— Generale! — szepnął Le Gras — niesubordynacja idzie jeszcze dalej: żołnierze nie tylko wyrzekają, ale nawet nie jedzą po całych dniach.

— Ja im w tych górach obiadu nie stworzę!. . .

— Oni też nie liczą na sztukę stwarzania i w sposób idylliczny rabują szwajcarskie wsie i mieściny. Przyszli z jednej i niepodzielnej rzeczypospolitej, mieli przynieść na ostrzu bagnetów braterstwo i inne przysmaki, tymczasem wnieśli tu przemoc i gwałt, a zostawiają, jako ślad swego pochodu, ruiny i popioły. Cóż to uczyniliśmy z Meiringen, z Interkirchen?

— Kogo śmiesz pytać, obywatelu? — wrzasnął Gudin.

— Generała, który ma prawo skazać mnie na śmierć i rozstrzelać. Jestem nieznanym oficerem, jestem tak dalece pozbawiony koligacyj, że nie mam nawet stryja, któryby mię protegował. . . Istotnie! jestem z motłochu. Widziano mię wśród sankiulotów za dni wrześniowych. Toteż, kiedy generał brygady Cezar Karol Stefan Gudin de la Sablonnière zapytuje mię. . .

— Nie odpowiadam na podobne zaczepki! — rzekł dumnie generał, bokiem odwracając się do hardego kapitana i wydymając usta. — Nie stryj mię proteguje, lecz ja sam siebie! Byłem na San Domingo w armji Ardenów pod Ferrandem, byłem w armji północnej i w reńskiej, byłem w Niemczech pod Moreau, krwią i ranami zdobyłem szlify w dolinie Kintzig. . .

— Kapitan Le Gras pragnie złożyć plan operacji, której celem jest zdobycie Grimsel — rzekł wolno i ozięble podpułkownik Labruyère, mężczyzna ogromnego wzrostu, z wielką wygoloną twarzą, obwisłą dolną wargą i posępnie mądrym wyrazem oczu.

Milczał on dotąd, jak gdyby sprzeczkę toczono w języku, którego wcale nie rozumiał, i z wyrazem absolutnej obojętności badał swe paznokcie.

— Kapitan Le Gras? — rzekł generał, potężnym aktem woli tłumiąc w sobie rozszalałą pasję i usiłując zagasić blask nienawiści w spojrzeniu. — Słucham. . . co za plan?

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: