Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Objawienia Bożej miłości - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
22 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Objawienia Bożej miłości - ebook

Juliana z Norwich jest uważana za jedną z najważniejszych mistyczek i teolożek obok św. Katarzyny ze Sieny i św. Teresy z Ávila; przywołuje ją Katechizm Kościoła katolickiego i papież Benedykt XVI w jednej ze swoich katechez. Żyła w XIV wieku w Anglii. Kiedy w 1373 roku ciężko zachorowała i była przekonana o zbliżającej się śmierci, otrzymała szesnaście cudownych objawień, po których wyzdrowiała i stała się pustelnicą. Wizje te, opatrzone jej komentarzem, znane są dzisiaj jako Objawienia Bożej miłości.

Księga ta zawiera pełne nadziei przesłanie, że jesteśmy kochani przez Boga i że czuwa nad nami Jego opatrzność. Pięć wieków przed św. Faustyną Kowalską Juliana głosiła światu prawdę o miłosierdziu Ojca ogarniającym wszystkich ludzi oraz zachęcała do wyzbycia się lęku, który nie podoba się Panu. W jej objawieniach można ponadto przeczytać o macierzyństwie Boga, o grzechu, który jest do czegoś potrzebny, oraz o nadziei zbawienia dla każdego. Jej pogodne, dające otuchę wizje stają się aktualne i potrzebne szczególnie dzisiaj – tak jak św. Faustyna mówiła: „Jezu, ufam Tobie”, tak Juliana wielokrotnie powtarzała: „Wszystko będzie dobrze”, bo tak objawił jej Pan.

Jak powiedział papież Benedykt XVI „Juliana z Norwich pojęła główne przesłanie dla życia duchowego: Bóg jest miłością, i tylko wtedy, gdy otwieramy się całkowicie i z pełną ufnością na tę miłość oraz pozwalamy, by stała się ona jedynym przewodnikiem życia, wszystko zostaje przemienione, znajdujemy prawdziwy pokój i prawdziwą radość i stajemy się zdolni szerzyć ją wokół siebie”.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8043-780-7
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

O MISTYCE CHRZEŚCIJAŃSKIEJ SŁÓW KILKA

Mistyka obok scholastyki – do końca tej drugiej (XV/XVI wiek) – stanowi główny nurt myślenia chrześcijańskiego, choć jej elementy są obecne również poza chrześcijańską tradycją europejską (np. mistyka Wschodu, taoizm, hinduizm, buddyzm) i indoeuropejską. Cała mistyka chrześcijańska jest określona przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Boga Wcielonego, i przez Dobrą Nowinę, według której ludzie uczestniczą w życiu wiecznym samego Boga, a którą Jezus potwierdził swoim zmartwychwstaniem. On daje początek życiu wiecznemu już tu na ziemi, przez rozlanie swego Ducha z miłości do ludzi. Poza tym mistykę chrześcijańską charakteryzuje związek i wspólnota ludzi z Bogiem w ramach religii monoteistycznych. To właśnie podstawowa różnica między mistyką żydowską a mistycyzmami pogańskimi, które cechuje rozpłynięcie się w kosmosie lub zjednoczenie się ludzi w rzeczywistości oderwanej od świata. Ta pierwsza daje mistyce chrześcijańskiej formy zjednoczenia z Bogiem w osobie Jezusa Chrystusa. Boski Absolut jest dany ludziom w osobie Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, gdy Ten – posłuszny Ojcu – tworzy unię personalną wszystkich ludzi w ciele mistycznym, którego jest Głową, i zsyła na nich swego Ducha, i tak mistyka chrześcijańska staje się mistyką trynitarną1.

Mistyka katolicka ma kilka form, istnieje m.in. mistyka ascetyczna, życia ewangelicznego i liturgicznego, mistyka uczuciowa, mistyka kontemplacyjna2. Ta wielość jej form, podobnie jak wielość teologii, wywodzi się z jej historii. Trzeba bowiem pamiętać, że jej dzieje są tożsame z dziejami objawionej religii katolickiej. Jej korzenie tkwią w Nowym Testamencie (przede wszystkim w życiu Chrystusa i w listach św. Pawła Apostoła), a później wraz z rozwojem teologii dokonywał się jej rozwój od ojców pustyni, anachoretów i cenobitów, do klasycznych form: mistyki augustyńskiej na Zachodzie i dionizyjskiej na Wschodzie. Ten podział stopniowo zanikał, ponieważ łacińskiemu Zachodowi udostępniono greckojęzyczne dzieła patrystyki wschodniej, wśród nich pisma Pseudo-Dionizego Areopagity (_De divinis nominibus_, _De coelesti hierarchia_, _De ecclesiastica hierarchia_, _De mystica theologia_), przetłumaczone na łacinę przez Eriugenę na polecenie Karola Wielkiego, które cieszyły się wielkim poważaniem i były komentowane nie tylko we wczesnym średniowieczu (renesans dwunastowieczny), lecz także w XX wieku (św. Edyta Stein).

Na mistykę chrześcijańską w średniowieczu wpłynął również rozkwit zakonów. Obok tej uprawianej w zakonach męskich (benedyktyni, cystersi, augustianie), od XII wieku zajmują się nią także zakonnice (św. Hildegarda z Bingen, św. Mechtylda z Hackeborn, Juliana z Norwich). Nie ma w tym nic dziwnego, gdyż do zakonów wstępowały kandydatki z rodzin arystokratycznych, które wnosiły do nich posagi, czasem o wielkiej wartości, i za murami kontynuowały rozpoczęte wcześniej studia języka łacińskiego, muzyki i śpiewu, niezbędne w liturgii. A ponieważ każdy klasztor żeński pozostawał pod duchową opieką zakonów męskich, ich członkowie mogli wspierać mniszki nie tylko w sferze gospodarczo-ekonomicznej, lecz w miarę możliwości również intelektualnie. Zdarzało się przy tym, że zakonnice były na wyższym poziomie życia intelektualnego niż zakonnicy. Wiele z nich było doradczyniami papieży, biskupów i władców świeckich, nie wyłączając cesarzy, a pisma powstałe w opactwach żeńskich mogły konkurować z dziełami mnichów, dlatego nie wolno ich pomijać w badaniach nad historią Kościoła, zakonów i teologii.

Traktat Juliany z Norwich _Objawienia Bożej miłości_, o którego czasie powstania i autorce niewiele wiadomo, jest zapisem szesnastu wizji, jakie zakonnica otrzymała od Chrystusa. Czytelnik znajdzie w nim fragmentaryczne opisy pustelni i najbliższego otoczenia. Kilka razy, opisując okoliczności otrzymywanych wizji, poświadcza prawdziwość treści objawionych. Pierwszy wielki temat objawień to kwestia Trójcy Świętej. Jak wcześniej widziano możliwość naukowego dowodzenia Trójcy w matematyce, tak Juliana z Norwich tę rolę przypisuje wzajemnej miłości Ojca i Syna. Duch Święty został posłany do ludzi z miłości. Podobnie motywem stworzenia przez Boga świata i człowieka była Jego miłość do stworzeń istniejących odwiecznie w Synu. Gdy dziś słyszymy słowo „miłość”, natychmiast przychodzi nam na myśl bezinteresowność.

Innym wielkim tematem jest problem grzechu, tak pierworodnego, jak i osobistego, a konkretnie odpuszczenia grzechów, Sądu Ostatecznego i kary lub nagrody wiecznej. Niektóre sformułowania Juliany świadczące o jej wielkim optymizmie co do zbawienia każdego człowieka mogą nasuwać na myśl nieuznawane przez Magisterium tezy Orygenesa o _apokathastasis_. Nawet gdyby tak było, Juliana – nie tylko w tym przypadku – poddaje się rozstrzygnięciu Kościoła.

I jeszcze jedno stwierdzenie Juliany wydaje się ważne. Dotyczy ono adresatów jej pism. Ona – mniszka, anachoretka – zapisuje swe wizje bynajmniej nie dla zakonnic, lecz dla wszystkich współwyznawców, dla całego Kościoła. Czy można się tu doszukiwać myśli o powszechnym powołaniu do świętości? A może idei nowej ewangelizacji?

_Objawienia Bożej miłości_ w najnowszym tłumaczeniu powinny się znaleźć w bibliotece każdego klasztoru i nie tylko – z pewnością mogą służyć każdemu bądź to dla uratowania, bądź dla przyjęcia daru wiary.

Dr hab. Stanisław Bafia CSsRWPROWADZENIE

CZĘŚĆ I.
Lady Julian

B_eati pauperes spiritu, quoniam ipsorum est regnum coelorum_ (Mt 5, 3).

Bardzo niewiele wiadomo o życiu zewnętrznym kobiety, która niemal pięćset lat temu zostawiła nam ten tekst.

W swojej historii Norfolku Blomefield wspomina o Julianie (tom IV, s. 81), pisząc o starym kościele św. Juliana w parafii Conisford nieopodal Norwich:

We wschodniej części kościelnego dziedzińca znajdowało się eremitorium zamieszkiwane przez anachoretki lub rekluzy aż do kasacji klasztorów, kiedy to budynek wyburzono, chociaż fundamenty wciąż są widoczne (1768). W 1393 roku lady Julian, anachoretka, pozostawała tu w ścisłej rekluzji, mając dwie służące do pomocy w jej podeszłym wieku. Kobietę tę poważano wówczas jako osobę o wielkiej świętości. W 1472 roku rekluzą była tutaj dame Agnes, w 1481 – dame Elizabeth Scott, w 1510 – lady Elizabeth, w 1524 – dame Agnes Edrygge.

Kościółek pod wezwaniem św. Juliana (nadal będący w użyciu) zachował z okresu panowania Normanów ciemną, okrągłą wieżę z druzgotu krzemiennego, a przy jego fundamentach wciąż można dostrzec ślady eremitorium dobudowanego do południowo-wschodniej ściany. Został ufundowany, jak czytamy w historii Norfolku, „przed podbojem normańskim, a następnie oddany mniszkom z Carhoe (Carrow) przez króla Stefana, ich fundatora. Ma okrągłą wieżę i tylko jeden dzwon; północna kruchta oraz nawa kryte są dachówką, prezbiterium zaś strzechą. Na dziedzińcu, we wnęce kościelnego muru, znajdował się wizerunek św. Juliana”. Cytując archiwalny zapis o pogrzebie na „cmentarzu kościoła św. Juliana, króla i wyznawcy”, Blomefield komentuje: „oznacza to, że kościół nie był dedykowany św. Julianowi biskupowi ani św. Julianie dziewicy”.

Jedyne biograficzne informacje o Julianie, jakie pochodzą bezpośrednio od niej, pojawiają się w jej opisie czasu i charakteru objawień, a także jej stanu przed tym niezwykłym doświadczeniem, w jego trakcie i po nim. Jak czytamy, 13 maja 1373 roku3 udzielono jej objawienia miłości – jej, „prostemu, nieuczonemu stworzeniu”. Wcześniej w modlitwie wyrażała pewne szczególne prośby, powodowana pragnieniem większej miłości Boga i rozterkami wobec ludzkiego grzechu i cierpienia. Skończyła teraz, jak wspomina, trzydziesty rok życia, a właśnie tego okresu dotyczyła jedna z jej dawnych intencji modlitewnych: prośba o większe uświęcenie. Juliana myślała tutaj może o wieku, w którym Pan porzucił warsztat ciesielski, aby podjąć działalność publiczną. Miała „lat trzydzieści i pół”, co by oznaczało, że urodziła się pod koniec 1342 roku, zgodnie zaś z najstarszym rękopisem żyła jeszcze w roku 1442. Piętnaście kolejnych „ukazań” – notuje – trwało od około godziny czwartej do dziewiątej z minutami tego samego poranka, po nich dano jej już tylko jedno ukazanie (następnej nocy), ale nauka płynąca z tych szesnastu objawień była później ponawiana, objaśniana i pogłębiana dzięki zwyklejszemu światłu i wpływowi „tego samego Ducha, który był obecny w nich wszystkich”. Pogłębienie to nastąpiło – jak dowiadujemy się z różnych rozdziałów – po ponad piętnastu latach i po dwudziestu latach „bez trzech miesięcy”, książka zatem nie mogła być ukończona przed rokiem 1393.

Juliana starannie przedstawia kontekst objawień i opowiada o wszystkim, co się z nimi wiązało, w sposób świadczący o jej opanowaniu, spostrzegawczości i zdolności myślenia w ich trakcie, a także o późniejszym trzeźwym osądzie. Pisze o poprzedzającej je siedmiodniowej chorobie, o całkowitym ustąpieniu bólu podczas porannych ukazań, kiedy miała duchową wizję męki Pańskiej, a w zasadzie podczas całego pięciogodzinnego objawienia; mówi o nawrocie dolegliwości fizycznych, niepokoju i oschłości, gdy wizja dobiegła końca. Relacjonuje, jak opadły ją wątpliwości, czy nie miała po prostu urojeń, i przedstawia koszmar z piątkowego wieczoru, zaznaczając, że ta „straszliwa wizja”, jak żadne z ukazań, nawiedziła ją we śnie, wszystkich bowiem szesnastu objawień miłości doznała na jawie. Opowiada, że zyskała pomoc w przezwyciężeniu tej pokusy i że tej samej nocy dla umocnienia wiary udzielono jej jeszcze jednego ukazania, zamykającego i potwierdzającego poprzednie. Potem jej wiarę znowu poddano próbie: pojawiły się demony, które jakby szydziły z praktyk religijnych, i ponownie otrzymała wsparcie, przezwyciężając pokusę przez utkwienie oczu w krzyżu, przylgnięcie sercem do Boga, pocieszanie się słowami o męce Pańskiej (jak pocieszałaby kogoś innego w takim położeniu) i powtarzanie wyznania wiary. Warto zauważyć, że mówiąc o łasce, dzięki której zdołała się ocknąć z pierwszego koszmaru, Juliana stwierdza: „wtem wszystko zniknęło i ogarnął mnie głęboki spokój bez żadnej słabości ciała i bez lęku ducha”. Nic też w tekście nie wskazuje, że w długim, pozbawionym wstrząsów życiu Juliana borykała się z problemami zdrowotnymi. Przeciwnie, można przypuszczać, że osoba o tak trzeźwym umyśle i pogodnym usposobieniu, przejawiająca tak mądry umiar, zachowała ogólne zdrowie, którego na pewno nie lekceważyła, skoro pisała, że Bóg nie gardzi potrzebami ciała z miłości do duszy, że „uczynił na ziemi obfitość wód dla naszego pożytku i wygody”4 oraz że Chrystus czeka z darami łaski „do czasu, gdy dorośniemy – dusza z ciałem i ciało z duszą, jedno wspomagając drugie – i zgodnie z naturą nabierzemy dojrzałości”5.

Juliana nie wymienia ani swojego imienia, ani stanu. Jest „duszą” – „nędzną” duszą, której dano objawienie, „prostym stworzeniem”, kimś słabym i bez znaczenia.

Nic nie wiemy o jej pochodzeniu, dzieciństwie i młodości. Niewykluczone, że tak pięknie przedstawiając macierzyństwo – jego przyrodzoną miłość, mądrość i wiedzę – Juliana czerpała po części z własnych wspomnień, w tym wspomnień o troskliwej piastunce i dziecku, które z natury kocha matkę i rodzeństwo, oraz wspomnień o wychowywaniu przez matkę tak długo, aż dziecko zostaje doprowadzone do „radości ojca” (LXI–LXIII).

Tytuły _lady_, _dame_ lub _madame_ zwyczajowo przyznawano anachoretkom, mniszkom i innym kobietom, które pobierały nauki w klasztorze6.

Jako szlachetnie urodzoną, przypuszczalnie posłano Julianę po edukację do klasztoru w Carrow. Tamtejsze benedyktynki zgodnie ze zwyczajem uczyły ją zapewne czytania i pisania, łaciny, języka francuskiego i haftu, a zwłaszcza tak drogich jej prawd wiary, powszechnego nauczania Kościoła, „z którym gruntownie mnie zaznajomiono i do którego stosowałam się jak najpilniej” (XLVI).

U benedyktynek w Carrow Juliana najprawdopodobniej złożyła śluby, było bowiem przyjęte (choć nie wymagane), by anachoretki należały do któregoś z zakonów.

W tamtej epoce, podobnie jak wcześniej, wiele osób wybierało mniej lub bardziej samotne życie anachorety lub pustelnika, anachoretki lub rekluzy na angielskiej prowincji albo w mieście. Nieliczne rekluzoria znajdowały się na otwartej przestrzeni lub w lasach, tak jak te znane nam ze średniowiecznych romansów, częściej natomiast do kościoła dobudowywano drewnianą lub kamienną „celę”: domek złożony z dwóch–trzech pomieszczeń, zajmowany przez rekluzę, która nigdy go nie opuszczała, oraz jedną czy dwie służące do załatwiania sprawunków i dla ochrony. Zdarzało się też, że grupka rekluz mieszkała razem, tak jak trzy młode siostry z XIII stulecia, dla których ułożono – na ich prośbę – _Ancren Riwle_, regułę dla anachoretek. Pomieszczenie rekluzy miało na ogół trzy okna: jedno wychodziło na wnętrze kościoła, umożliwiając udział w modlitwach wspólnotowych, drugie łączyło się z którymś z pokojów oddanych służbie, udostępnianych niekiedy gościom, a trzecie, mające charakter parlatorium (rozmównicy), otwierało się na zewnątrz, pozwalając anachoretce na rozmowę z każdym, kto zgłosił się do niej po radę. Zgodnie z _Ancren Riwle_, zewnętrzne okno zasłaniano podwójną tkaniną: czarną z białym krzyżem, przez który przenikało światło dnia – znak Słońca Wschodzącego z wysoka. Tkaninę tę oczywiście odsuwano, kiedy rekluza rozmawiała z odwiedzającymi ją osobami7.

Zanim Juliana porzuciła słoneczne trawniki i łąki Carrow, by nadrzecznym traktem, a potem aleją na lewo, przejść obok ogrodów i sadów ówczesnego Coniston do skromnego przykościelnego budyneczku, który skrył przed jej oczami tak wiele zewnętrznego piękna, a zarazem pozostawił tak wiele w stale otaczającej ją urozmaiconej ciszy (bezkresne niebo jak sute szaty niebiańskie z jej wizji, „błękitne jak lazur”; a przy murze dziedzińca szafir malutkiego przetacznika z rodzaju _Veronica_: _vera ikon_ – prawdziwy obraz, jak „Chusta św. Weroniki w Rzymie”), najpierw złożyła śluby, brzmiące być może tak: _offerens trado meipsum divine pietati in ordine anachoritano servituram et secundum regulam ordinis illius in servitio Dei: amodo per gratiam divinam et consilium ecclesie promitto me permansuram: et patribus meis spiritualibus obedientiam canonicam exhibituram_8 – „ofiarnie powierzam się Bożej dobroci w zgromadzeniu anachoretek i ślubuję trwać odtąd zgodnie z jego regułą w służbie Bogu dzięki Bożej łasce i radom Kościoła, a także okazywać posłuszeństwo kanoniczne moim ojcom duchownym”.

Tylko raz Juliana nawiązuje do życia ściśle oddanego kontemplacji, gdy opowiada jakby na podstawie własnego doświadczenia o pokusie rozpaczy wywołanej częstym popadaniem w te same grzechy, zwłaszcza lenistwo i marnowanie czasu, „bo to właśnie uważam za początek wszelkiego grzechu, szczególnie u osób, które oddały się na służbę Bogu i cieszą się wewnętrznym oglądem Jego dobroci” (LXXVI)9.

„O jedno proszę Pana, tego poszukuję: bym w domu Pańskim przebywał po wszystkie dni mego życia, bym zażywał łaskawości Pana, stale się radował Jego świątynią”10 – świątynią Kościoła albo świątynią duszy. Takie właśnie było powołanie Juliany. Posłyszała głos, który wiosną odzywa się w duszy, nawołując ją do ogrodu lilii, do ogrodu drzew oliwnych (a wszelkie wonności ofiarowane są tam w jednym kielichu niebiańskiego Wina): _Surge, propera amica mea: jam enim Hyems transiit, imber ambiit et recessit. Surge, propera amica mea, speciosa mea, et ven_i11; „Wstańcie, idźmy stąd!”12. „Naturalnym porywem duszy pod dotknięciem Ducha Świętego jest mówić: »Boże, w Twojej dobroci daj mi siebie, bo Ty mi wystarczysz (…). Jeśli czegokolwiek mniejszego szukam, zawsze doznaję braku, lecz w Tobie samym mam wszystko«” (V).

„Dusza, która poszukując czy widząc, ze szczerym zaufaniem lgnie do Boga, wielbi Go – jak mi się zdaje – najpełniej” (X). Poszukiwanie i postrzeganie: to do nich niewątpliwie Juliana potrzebowała czasu i ciszy. Trapiły ją pytania o wielką szkodę, „jaką stworzeniu wyrządził grzech” (XXIX): „zastanawiałam się nieraz, dlaczego Bóg w swojej przewidującej mądrości nie przeszkodził w powstaniu grzechu” („martwiłam się tym i smuciłam bez rozwagi i rozeznania”). Przepełniało ją też pragnienie Boga, tęsknota „za Nim, jaką odczuwałam poprzednio” (XXVII).

Życie, które Juliana wybrała dla siebie, miało być też życiem modlitwy o wspomożenie jej w słabości i o pomoc dla innych w każdej potrzebie. Rozmyślanie bowiem mogło się łączyć z oddawaniem czci tylko dzięki zaangażowanej modlitwie: bolesny widok zła i cierpienia byłby nie do pogodzenia z radosnym postrzeganiem Dobra i Miłości bez modlitwy wstawienniczej. To właśnie jest powołaniem miłującej duszy, mocnej w swojej dziecięcej nieporadności tak, by pobudzić Miłość do odpowiedzi: do zapewnienia, że „wszystko będzie dobrze”, „wszystko jest dobrze”, a kiedy zostaniemy wywyższeni i uzyskamy pełnię wiedzy, wszystko okaże się dobre – dobre również wcześniej, w czasach trudu i utrapień.

„O którejś porze dnia lub nocy” – zaleca reguła _Ancren Riwle_, być może znana Julianie, choć w tego rodzaju modlitwach anachoretka kierowała się własnym sercem – „przywołajcie sobie na pamięć wszystkich chorych i cierpiących, dotkniętych nieszczęściem lub nędzą, pomyślcie o bólu więźniów skutych ciężkim żelazem, a zwłaszcza o chrześcijanach pomiędzy poganami: niektórych w więzieniu, niektórych w niewoli nie mniejszej niż wołu czy osła; współodczuwajcie z tymi, którzy doświadczają silnych pokus, rozważajcie wszelką ludzką niedolę i wzdychajcie do naszego Pana, by miał tych ludzi w swojej opiece, okazał im miłosierdzie i wejrzał na nich łaskawym okiem; a jeśli czas wam pozwoli, powtarzajcie psalm _Wznoszę swe oczy._ _Paternoster_. _Zwróć się, o Panie, dokądże jeszcze…? I bądź litościwy dla sług Twoich!_ Módlmy się: »Boże, wyciągnij potężną prawicę nad swoimi sługami, by szukali Cię całym sercem i mogli otrzymać to, o co godnie proszą, przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana«”. Juliana pisze, że gdy rozważała grzech i wyrządzoną przez niego szkodę, przed oczami stanęło jej wszystko, co Chrystus „znosił dla nas tu na ziemi, Jego konanie, a także wszelkie duchowe i cielesne cierpienia Jego stworzeń (…) wszelkie udręki przeszłe i przyszłe” (XXVII). Juliana z natury odwracała wzrok od grzechu, chyba że pojmowanego ogólnie, lecz spoglądając z chrześcijańskim współczuciem na niedole świata, nie mogła grzechu nie uwzględniać. Uznając, że „choćby Pan wywyższył nas szczególnym darem kontemplacji, musimy zarazem mieć świadomość swojego grzechu i słabości” (jednak bez nadmiernych samooskarżeń i nierozumnego przygnębienia; LXXVIII), wobec cudzych win starała się brać na siebie skruchę i modlitwę za grzesznika. „Rozważanie cudzej winy tworzy jakby gęstą mgłę przed oczami duszy, przez co nie możemy dostrzec piękna Boga, chyba że patrzymy na ów grzech, żałując drugiego człowieka, współczując mu i pragnąc dla niego Bożej pomocy” (LXXVI).

Pomimo ogromnego ożywienia w religii, polityce, literaturze i życiu społecznym w XIV wieku grzechu i cierpienia było dość, by absorbować miłosierną duszę: problemy w samym Norwich – ucisk, zamieszki i wyniszczająca zaraza, problemy w Europie, na zachodzie i wschodzie – wojny, niewola i okrucieństwa w odległych krajach, a na dworze króla Edwarda znękani chrześcijanie ormiańscy z prośbą o wsparcie ich długoletniej cierpliwości. Gdziekolwiek spojrzeć, powody do niepokoju, ale modlitwa i współczucie – samo w sobie będące modlitwą – otrzymały odpowiedź. Można uznać, że właśnie współczucie było pierwszą, niezwłoczną odpowiedzią: „Zobaczyłam, że każdy przejaw naturalnego współczucia, jakie z miłością żywimy dla swoich współwyznawców, to Chrystus w nas” (XXVIII). Jest to pociecha, która sama dodaje otuchy, skłaniając zarazem do aktywnej pomocy. Taka zaś miłość, świadczona czynem lub (częściej) słowem, nie wykraczała poza możliwości życia „klauzurowego”13.

Juliana najlepiej daje nam się poznać w swoim poszukiwaniu prawdy i rozważaniu Miłości. O początku objawień pisze tak: „Wszystko to bardzo pobudziło we mnie miłość ku moim współwyznawcom – pragnienie, by poznali i zobaczyli to samo co ja. Chciałam, by czerpali stąd otuchę” (VIII). Podkreśla też wielokrotnie, że „szczególnego ukazania” nie skierowano wyłącznie do niej, ale do wszystkich: „Nie samo objawienie czyni mnie dobrą, ale to, że będę mocniej kochała Boga, o ile zaś wy mocniej Go pokochacie, objawienie jest przeznaczone bardziej dla was niż dla mnie. (…) dla otuchy i pokrzepienia, bo wszyscy potrzebujemy ich tak samo. Nie ukazano mi bowiem wcale, że Bóg kocha mnie bardziej niż najpośledniejszą duszę w stanie łaski. Owszem, jestem przekonana, że jest wiele osób, które nigdy nie otrzymały objawienia ani wizji i znają tylko powszechne nauczanie Kościoła świętego, a kochają Boga mocniej ode mnie. Gdy patrzę na siebie z osobna, jestem naprawdę niczym, we wspólnocie natomiast – mam nadzieję – pozostaję zjednoczona w miłości ze wszystkimi współwyznawcami. Od tej właśnie jedności zależy życie wszystkich ludzi, którzy będą zbawieni” (IX); „To zaś, co mówię o sobie, mówię w odniesieniu do wszystkich współwyznawców, taki bowiem jest zamysł naszego Pana ukazany mi duchowo. Dlatego proszę was przez wzgląd na Boga i doradzam też dla waszego pożytku, byście nie zwracali już uwagi na nędzne stworzenie, któremu to objawiono, lecz żarliwie, mądrze i pokornie wpatrywali się w Boga, który w swojej życzliwej miłości i nieskończonej dobroci zechciał objawić to dla umocnienia nas wszystkich” (VIII).

W ten sposób Juliana zmienia kierunek naszego spojrzenia: zamiast patrzeć na nią, patrzymy wraz z nią na objawienie Bożej miłości.

Juliana jednak także daje nam „ukazanie”: ukazanie tej samej prawdy. Mało mówi o sobie, mało też mówią nam o niej inni, lecz w całym zapisie objawień nieświadomie odsłania nam się ich kronikarka, „proste stworzenie”, tak że wkrótce nabieramy sympatii, której Juliana z pewnością nie uważałaby za nazbyt „szczególną” (sama przecież, opowiadając o miłości, zaznacza, że to, co ogólne, nie wyklucza tego, co pojedyncze). W nawiązaniu przyjaźni pomagają nam być może tak typowe dla Juliany, ujmujące sformułowania: „jak mi się zdaje”, „jak zrozumiałam” – wyrzeczenie się wszelkich pretensji do dogmatycznej autorytatywności w dzieleniu się swoimi poglądami na prawdę. „Mądrość, prawda, miłość” – uposażenie duszy obdarzonej łaską – były niewątpliwie również obecne w tej łagodnej kobiecie, jednak tym darom natury i łaski towarzyszyły cechy charakterystyczne właśnie dla niej: głębia uczucia połączona ze spokojem, równowagą wewnętrzną i umiarem, wierność połączona z całkowitą szczerością: „tego mi nie ukazano” (XI, XIX, LXXVII, LXXX, LXXXII), współczucie i miłosierdzie połączone z nadzieją i niezmąconą pogodą ducha, zdrowy rozsądek skrzący się jakby delikatnym humorem (szczególnie urzekającą zaletą świętych), a pod tym wszystkim i nade wszystko wykwintna czułość zmieniająca słowa w muzykę. „Oto Ja osadzę twoje kamienie na malachicie”14.

„Rosa twojego dziecięctwa”15. Setki lat minęły od tego majowego poranka, gdy Juliana była przekonana, że umiera, i myślała „z wielkim żalem o śmierci”, bo czuła się wciąż młoda i z chęcią jeszcze służyłaby Bogu na ziemi; setki lat od czasu, gdy pragnęła się dowiedzieć z prywatnego objawienia, czy pewne stworzenie „nadal będzie wieść dobre życie” – a przecież myślimy o niej jako „kimś znajomym i nam bliskim”. Ci bowiem, którzy kochają z prostotą, pozostają zawsze młodzi, a ci, którzy wraz z wyższą wizją Miłości otrzymują drogocenny, pieczołowicie zachowywany dar miłującej mowy kierowanej do Boga albo do człowieka w słowie, postawie lub czynie, żyją na ziemi nietknięci upływem wieków, chociaż ich światło jaśnieje już gdzie indziej.

„Odkąd udzielono mi objawienia, nieraz pragnęłam poznać głębiej przesłanie naszego Pana. I ponad piętnaście lat później dano mi tę duchową odpowiedź: »Chciałabyś poznać przesłanie swojego Pana? Poznaj zatem: Jego przesłaniem była miłość. Kto ci je ukazał? Miłość. Co ci ukazał? Miłość. Dlaczego ukazał? Z miłości. Tego się trzymaj, a poznasz to samo głębiej i dowiesz się więcej. Nigdy jednak nie dowiesz się i nie poznasz niczego innego na wieki«” (LXXXVI).

A gdybyśmy – bez „szczególnego ukazania” – zapytali jeszcze, komu oraz dla kogo dane było to objawienie, moglibyśmy, zawierzając „duchowemu zrozumieniu”, odpowiedzieć tak: dane było „tej, która miłowała”, dla wszystkich gotowych przyjąć je w miłości.

_Ecco chi crescerà li nostri amori_16 – „Oto ktoś, kto pomnoży naszą miłość”.

Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.

Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.

Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.PRZYPISY

1 P. Guilluy, _Mystique_, w: _Catholicisme: hier, aujourd’hui, demain: encyclopédie_, t. 9, Paris 1982, kol. 931–938.

2 Tamże, kol. 939–942.

3 Musiał to być piątek – Wielki Piątek – bo Niedziela Wielkanocna w 1373 roku przypadała 17 kwietnia. Kiedy więc objawienie dobiegło końca i Juliana pozostała z zadaniem zachowania go wiernie, nastał już niedzielny ranek, a słowa i głosy, które mogła słyszeć przez okno łączące ją z kościołem, pochodziłyby z porannych modlitw zgromadzonej tam wspólnoty.

4 Zob. _Ancren Riwle_, część VIII, _O sprawach domowych_. Anachoretkom zalecano roztropną troskę o ciało: właściwy sposób odżywiania się, higienę, niezbędny odpoczynek, unikanie bezczynności i przygnębienia, lekturę, prace krawieckie dla zaspokojenia potrzeb Kościoła i ubogich, szycie, cerowanie i pranie sobie ubrań (ewentualnie z pomocą służącej). „Możecie cieszyć się swoim odzieniem, czy to białym, czy czarnym, dbajcie tylko o to, by ubrania były proste, ciepłe i porządnie wykonane – z dobrze wygarbowanej skóry, a miejcie ich tyle, ile wam potrzeba. (…) Obuwie powinno być mocne i ciepłe”.

5 Por. Robert Browning, _Rabbi Ben Ezra_, XII.

6 Określenie „matka Juliana” pochodzi zapewne od Serenusa de Cressy . Dawna forma imienia to Julian. Dziewica i męczennica z legendy zatytułowanej „Żywot św. Juliany” (Early English Text Society) nosi w manuskryptach imię Iulane, Juliene, Juliane i Julian. W tekstach z XV wieku pojawia się także lady Julian Berners.

7 „Ukląkł u jej okna, a rekluza wkrótce mu otworzyła, pytając, czego sobie życzy. »Pani – odpowiedział – jestem sir Parsifal z Walii, rycerz na dworze króla Artura«. Gdy rekluza usłyszała jego imię, ogromnie się ucieszyła, bo miłowała go ponad wszystkich rycerzy na ziemi – i nic dziwnego, była bowiem jego ciotką”; Thomas Malory, _Morte d’Arthur_, XIV, 1.

8 Zob. _Manuale ad usum insignis ecclesie Sarisburiensis_ (ed. 1555), fol. LXIX, _Servitium includendorum_.

9 Wymienione przez Julianę grzechy: rozpacz lub nieufny lęk, lenistwo i marnowanie czasu, nierozważne przygnębienie i próżny smutek, wydają się bliskie osławionemu grzechowi acedii, niebezpiecznemu zwłaszcza w życiu kontemplacyjnym. Zob. _Ancren Riwle_, s. 287: „_Accidies salue is gestlich gledshipe_. Lekarstwem na gnuśność jest radość duchowa oraz pociecha radosnej nadziei, która płynie z lektury i świętobliwej medytacji albo z rozmowy z człowiekiem. Nieraz, drogie siostry, powinnyście modlić się mniej, aby móc czytać więcej. Czytanie to dobra modlitwa. Lektura uczy, jak i o co powinnyście się modlić. Podczas lektury, gdy serce się zachwyca, wzrasta pobożność, a to wielu modlitw jest warte. We wszystkim jednak można przekroczyć właściwe granice. Najlepszy zawsze jest umiar” (tekst angielski opublikowany przez Camden Society).

10 Ps 27, 4. Cytaty z Pisma Świętego pochodzą z Biblii Tysiąclecia, wyd. V (przyp. tłum.).

11 „Powstań, przyjaciółko ma (…)! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. (…) Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź!” (Pnp 2, 10–11.13).

12 J 14, 31.

13 Zob. rozdział „Jak anachoretka powinna postępować wobec tych, którzy do niej przychodzą”, w: _The Scale of Perfection_ Waltera Hiltona (zm. 1396), wydanie z roku 1659, s. 106: „Skoro nie powinnaś opuszczać swojego domu, szukając sposobności, by wspomóc bliźniego uczynkami miłosierdzia, jako że żyjesz w zamknięciu (…) jeśli ktoś zapragnie z tobą pomówić (…), bądź zaraz gotowa zapytać go przyjaźnie, czego sobie życzy (…), nie dowiesz się bowiem, kim ów jest ani czemu przybył, ani co trzeba mu od ciebie lub tobie od niego, dopóki tego nie wybadasz. A choćbyś była zajęta modlitwą lub ćwiczeniem pobożnym i niechętnie myślała o ich przerwaniu, uważając, że nie należy porzucać Boga dla jakiejś rozmowy, według mnie ten wzgląd nie ma tutaj zastosowania, bo będąc mądrą, nie porzucisz Boga, lecz właśnie Go znajdziesz i będziesz Go mieć, i widzieć w twoim bliźnim nie mniej niż w modlitwie, tylko inaczej. Jeśli miłujesz bliźniego, rozważna z nim rozmowa nie będzie dla ciebie przeszkodą. (…) Jeśli ów człowiek przyjdzie, by powiedzieć ci o swoich troskach czy kłopotach i usłyszeć słowa pociechy, wysłuchaj go życzliwie i dozwól mu swobodnie ulżyć sercu. Kiedy skończy, pokrzep go, jeśli możesz, przyjaźnie, łagodnie i miłosiernie, i wkrótce umilknij. Gdyby zaś chciał potem pogrążyć się w czczej gadaninie, rozprawiać o światowych marnościach albo o cudzych postępkach, odpowiadaj mu zwięźle, nie podsycaj jego mowy, a szybko się znuży i wnet z tobą rozstanie” itd.

14 Iz 54, 11 (przyp. tłum.).

15 W oryginale _Thou hast the dews of thy youth_ – słowa z Ps 110, 3: „z łona jutrzenki jak rosę Cię zrodziłem” (przyp. tłum.).

16 Dante Alighieri, _Paradiso_, pieśń V, wers 105.

17 1 Kor 3, 22–23 (przyp. tłum.).

18 Wydaje się, że Juliana nie łączyła objawienia z pragnieniem „cielesnej choroby”, które żywiła za młodu i o którym szybko zapomniała. Nie pragnęła takiej dolegliwości jako znaku rzeczy niewidzialnych ani jako prostej drogi do ich ujrzenia. Niewykluczone zresztą, że choroba, na którą zapadła, była rzeczywiście dla niej pomocna (choć nie bezpośrednio), uczyła ją bowiem pełnego zawierzenia Bogu: pierwszej lekcji udzielanej każdemu przez śmierć, i pełnego oddania Mu siebie: ostatniego ćwiczenia podejmowanego przez nas za życia. Taki stan ducha wraz z wcześniejszym doświadczeniem życiowym, uczuciowym i intelektualnym przygotował Julianę na to szczególnie hojne i wyraziste objawienie Bożej miłości: na ukazanie, jak ta miłość całkowicie wypełnia pustkę grzechu i cierpienia. Jeśli zaś chodzi o rozpoczynającą objawienie „naoczną” wizję męki, porównywalną z „piętnastoma _O_” – modlitwami pasyjnymi, z których każda rozpoczyna się od _O_ (zob. _Hore ad usum Sarum_) – sama Juliana uważała już w trakcie tego doznania, że wizja nie jest „rzeczywista, naturalna”. A skoro tak, to nie mogły jej wywołać urojenia ani zwykła maligna. Nic chyba jednak dziwnego w tym, że Juliana, osłabiona fizycznie i pobudzona duchowo (kiedy jej pogodzenie się ze śmiercią wydawało się kierować ją znów ku życiu w przestrzeni pomiędzy tymi dwoma światami), doznała jakiegoś złudzenia na skutek wpatrywania się w twarz Ukrzyżowanego, a pragnąc wniknąć głębiej w cierpienia Pana na równi z ich naocznymi świadkami, w nocnym półmroku i bladym świetle poranka miała wrażenie, że widzi, jak krople najświętszej krwi spływają obficie spod namalowanej lub wyrzeźbionej korony cierniowej. Dziękowała za to doświadczenie i za wszystkie wizje jako dar Boży. Bóg pozwala na chorobę i złudzenia, podobnie jak na zło, udziela też objawień w rozmaity sposób, stosownie do okoliczności. Postęp duchowy wynikły z niedomagania ciała – z iluzji powodowanych przez gorączkę, gdy śmierć już niemal przeprawia ducha przez bramę, nie mniej niż z transu opisywanego przez jasnowidzących – byłby wszak zgodny z prawdą ukazaną Julianie w objawieniu: prawdą o podźwignięciu człowieka poprzez poniżenie i śmierć do chwały i życia, bo w ludzkiej słabości moc Chrystusa się doskonali.

19 Zob. William Ralph Inge, _Christian Mysticism_, wykłady im. Johna Bamptona poświęcone mistyce chrześcijańskiej, 1900, s. 111.

20 Zob. wprowadzenie do _Le Livre des Visions et Instructions de la Bienheureuse Angèle de Foligno_, przeł. Ernest Hello, Paris 1895.

21 John Henry Newman, _Rozmyślania i modlitwy. Sen Geroncjusza_, przeł. Zygmunt Kubiak, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1985, s. 332.

22 _When that which drew from out the boundless deep / Turns again home_, Alfred, lord Tennyson, _Crossing the Bar_ („co przybywa znad otchłannych den / I w otchłań wraca”, _Poprzez pas mielizn_, przeł. Stanisław Barańczak).

23 Zob. XI, XXVII, LII, LXII, LXVII; por. Pseudo-Dionizy, _O Imionach Bożych_ IV; św. Augustyn, _Wyznania_ I, 2; III, 7; IV, 10–16; VII, 12–18.

24 _Little Flowers of a Childhood_ (pamięci J.D.W., październik 1984 – marzec 1899). Pisma mistyków warto zestawić ze słowami dzieci – ze słowami małego dziecka, które tak jak Juliana mierzyło się z ciemnością (nieulękłe jak rycerz Dürera, szlachetne jak rycerz Chaucera) i w drodze ujrzało blask nowego Jeruzalem. Może właśnie przez swoją prostotę dziecko umie wyrazić tę samą co mistycy prawdę i jedność dostrzegających ją dusz. Mamy tu więc przekonanie, że doznawana wewnętrznie przyczyna miłości „to musi być dobry Duch Jezusa”, mamy pociechę płynącą z odkrycia nierealności śmierci (skoro umiera jedynie ciało, a nie duch, „och, to jest tylko takie umieranie na niby!”), mamy wnikliwą uwagę o przemijaniu zła, bo rzeczywiście choć „szkoda, że ktoś nie przyszedł zabić diabła, wtedy diabeł byłby już martwy”, to „kiedy wszyscy umrzemy, diabeł też przestanie żyć”. Jeszcze bardziej wymowne jest nagłe uświadomienie sobie – podczas beztroskiego biegania w koło – wspaniałości wszechświata oraz dziecięca zdolność do znajdowania analogii między prawdami niezauważalnymi dla zmysłów: „Czy świat zawsze się kręci? Teraz też?” („Tak”). „Świat staje – stoi! Jezus teraz na niego patrzy, tylko my Go nie widzimy”. Są także wzmianki o zamierzonym stanie rzeczy, rozważania nad dobrocią, wiedzą, odwagą, życzliwością przeznaczonymi dla człowieka, jest zaufanie do realnego dobra „dzikich” stworzeń i bolesnej terapii. Wiele takich słów – rzuconych mimochodem, a przyciągających uwagę jak śpiew ptaka, przepojonych miłością i rozwagą dziecka, które żyje wielkodusznie i umiera dzielnie – wskazuje na pokrewieństwo z wizjonerami. Długoletnie doświadczenie uczy wprawdzie mistyków bardziej złożonej refleksji ku powszechniejszemu pożytkowi tu na ziemi, ale chociaż ci dorośli ludzie posuwają się zapewne „dalej” w wiedzy o miłości, oni również nie poznają „niczego innego na wieki”. „Nie znalazłam w tym życiu wspanialszego stanu niż dziecięctwo”.

_It is not growing like a tree_

_In bulk, doth make man better be._

_(…)_

_A lily of a day_

_Is fairer far in May,_

_Although it fall and die that night,_

_It was the plant and flower of Light_.

(Ben Jonson)

Cała bowiem wspólnota świętych dostrzega jedną wizję i – czy dokonuje się to wśród wytrwałej pracy, czy wśród radosnej zabawy, w pogodnym spokoju, jaki daje cierpliwość, czy w cichym przylgnięciu woli podczas wędrówki przez ciemną dolinę albo w modlitewnym wzlocie ku światłu poranka – wszyscy święci: niemowlęta i starcy, wobec „chwalebnego oblicza” Pańskiego mówią „jednym głosem”: „Jest dobrze”, „Amen. Amen”.

25 _Catholic Mystics of the Middle Ages_, „Edinburgh Review”, październik 1896.

26 Maurice Maeterlinck, omawiając introspekcję, nazywa Ruysbroecka „mistykiem analitycznym”; w: _Ruysbroeck and the Mystics_, s. 19.

27 William Ralph Inge, _Christian Mysticism_, dz. cyt., s. 4.

28 _Theologia Germanica_, rozdział 1.

29 William Blake, _Wyrocznie niewinności_, przeł. Zygmunt Kubiak.

30 William Peyton, _Memorabilia of Jesus_, s. 33.

31 Cytat z Ralpha Waldo Emersona (przyp. tłum.).

32 Rz 14, 17 (przyp. tłum.).

33 _I give you the end of a golden string / Only wind it into a ball, / It will lead you in at Heaven’s Gate, / Built in Jerusalem wall_; Alexander Gilchrist, _Life and Works of William Blake_, tom II.

34 Jacopone da Todi, _Amor de Caritate_ (dawniej przypisywane św. Franciszkowi z Asyżu).

35 Por. Mt 19, 17: „Odpowiedział mu: »Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry«”.

36 Por. Ap 13, 8 (przyp. tłum.).

37 Por. Hbr 4, 15 (przyp. tłum.).

38 Por. Hbr 2, 10 (przyp. tłum.).

39 Hans von Wolzogen, _A Key to Wagner’s Parsifal_, przeł. Ashton Ellis.

40 Dobroć to aktywna miłość – miłość, która porusza. Odstępując od stworzenia tak, jak fala morska odstępuje od brzegu, Miłość pozwala na pojawienie się pustki grzechu. Jest to jednak wycofanie się tymczasowe, tak by powracając z mocą, wobec której zło jest niczym, Miłość mogła objąć opustoszoną naturę nieznanymi dotąd głębią, wysokością i pełnią (zob. LVII).

41 Por. Ef 1, 10 (przyp. tłum.).

42 2 Kor 1, 20 (przyp. tłum.).

43 Am 5, 8 (przyp. tłum.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: