Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Obsesja Eve. Jutra nie ma - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Seria:
Data wydania:
28 sierpnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Obsesja Eve. Jutra nie ma - ebook

Na podstawie książek Luke’a Jenningsa powstał wyróżniony nagrodą BAFTA i nominowany do Emmy serial OBSESJA EVE.

W kontynuacji Kryptonimu Villanelle brytyjska agentka i rosyjska zabójczyni toczą grę o najwyższą stawkę.

Eve Polastri i Villanelle uczestniczą w szpiegowskim wyścigu dookoła świata, wchodząc w drogę wpływowym organizacjom i niebezpiecznym rządom walczącym o prymat.

Eve odkrywa przed nami swoje ukryte talenty, konsekwentnie dążąc do konfrontacji. Czy jednak zdoła wytropić i pokonać zręczną i nieuchwytną Villanelle?

KsiążkI i serial OBSESJA EVE pokochali czytelnicy i widzowie na całym świecie. Sandra Oh, odtwórczyni roli Eve, za swoją rolę zdobyła Złoty Glob oraz nominację do nagrody Emmy, a Jodie Comer, odtwórczyni roli Villanelle – nagrodę BAFTA. Tak pierwszy, jak i drugi sezon serialu zyskał ogromną popularność i w kwietniu 2019 roku rozpoczęto prace nad sezonem trzecim.

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8062-667-6
Rozmiar pliku: 831 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Sunąc przez Muswell Hill na swym rowe­rze o ramie z włókna węglo­wego, z dłońmi swo­bod­nie wspar­tymi na kie­row­nicy ze stopu metali lek­kich, Den­nis Cra­dle odczuwa przy­jemne zmę­cze­nie. Ma nie­zły czas, choć dystans mię­dzy biu­rem a jego domem w pół­noc­nym Lon­dy­nie jest spory. Choć nie­chęt­nie wyznałby to kole­gom i rodzi­nie, Den­nis uważa się za straż­nika pew­nych war­to­ści, a nie­ła­twa prze­prawa rowe­rem przez cen­trum sto­licy daje satys­fak­cję spar­tań­skiej czą­stce jego duszy. Regu­larne peda­ło­wa­nie pozwala mu utrzy­mać odpo­wied­nią syl­wetkę i przy oka­zji wyglą­dać cho­ler­nie spor­tif w tych obci­słych spoden­kach z lycry i dopa­so­wa­nej blu­zie z oddy­cha­ją­cej tka­niny, choć zbli­żają się jego czter­dzie­ste ósme uro­dziny.

Jako dyrek­tor Działu D4 w MI5, odpo­wie­dzial­nego za dzia­łal­ność kontr­wy­wia­dow­czą prze­ciwko Rosji i Chi­nom, Den­nis jest już na tym pozio­mie, na któ­rym mógłby mieć szo­fera i wra­cać do domu jed­nym z wielu nie­ozna­czo­nych i nie­zbyt eks­klu­zyw­nych wozów nale­żą­cych do floty Służby. Jest świa­domy pokusy – poję­cie sta­tusu nie jest mu wszak obce – ale i tego, że to droga doni­kąd. Wystar­czy stra­cić formę, i po wszyst­kim. Zanim się obej­rzy, będzie jed­nym z tych brzu­cha­tych dzia­dów z baru opo­dal Tha­mes House, któ­rzy narze­kają nad szkla­neczką laph­ro­aig, że było o wiele lepiej, zanim fem­boty z kadr prze­jęły wła­dzę nad świa­tem.

Kiedy Den­nis jedzie na rowe­rze, czuje, że jest bli­żej życia. Nie tylko dla­tego, że lepiej sły­szy tętno ulicy, ale i dla­tego, że krew moc­niej pul­suje w jego żyłach. Wzo­rowa wydol­ność serca jest mu ostat­nio nie­zbędna, bo libido Gabi sza­leje. Na Boga, myśli z żalem, dla­czego nie jadę teraz do niej, tylko do Penny, wiecz­nie uty­sku­ją­cej i wysu­szo­nej dietą?

Jakby zwa­biony tym nie­mym pyta­niem, na ostat­nich stu metrach w bez­prze­wo­do­wych słu­chaw­kach ukry­tych pod kaskiem roz­brzmiewa temat z Rocky’ego III – Eye of the Tiger. Serce Den­nisa zaczyna bić w takt moc­nych akor­dów. Gabi nie­wąt­pli­wie czeka na niego na kró­lew­skim łożu w luk­su­so­wej kabi­nie super­jachtu. Jest naga, jeśli nie liczyć puszy­stych bia­łych skar­pe­tek teni­so­wych, i zachę­ca­jąco roz­chyla wyrzeź­bione w siłowni uda.

I w tym momen­cie dzieje się coś nie­zro­zu­mia­łego: czy­jaś ręka zamyka jego ramię w sta­lo­wym uchwy­cie, zatrzy­muje w miej­scu i w ostat­niej chwili ściąga go z upa­da­ją­cego roweru. Den­nis otwiera usta, żeby coś powie­dzieć, ale szybki cios pię­ścią w brzuch sku­tecz­nie go uci­sza.

– Wybacz, koleżko. Mam sprawę.

Napast­nik ma pew­nie czter­dzie­ści parę lat i fizjo­no­mię zadba­nego szczura; zala­tuje petami. Wolną ręką ściąga kask z głowy Den­nisa i rzuca go na leżący rower. Dyrek­tor D4 pró­buje się uwol­nić, ale dłoń, która go trzyma, jest zbyt silna.

– Stój grzecz­nie. Nie chcę ci zro­bić krzywdy.

Den­nis stęka z bez­sil­nej zło­ści.

– Czego, do kurwy…?

– Ktoś chciałby z tobą poga­dać, koleżko. Na temat Baby­doll.

Krew odpływa nagle z twa­rzy Den­nisa, a jego oczy są teraz sze­roko otwarte.

– Pod­nieś rower i włóż go tam, do budy, a potem sia­daj z przodu. No, już.

Męż­czy­zna uwal­nia Den­nisa, a ten roz­gląda się dokoła w oszo­ło­mie­niu. Dopiero teraz dostrzega leci­wego, bia­łego forda trans­ita. Za kie­row­nicą sie­dzi blady mło­dzian z prze­kłutą wargą.

Den­nis drżą­cymi rękami otwiera tylne drzwi fur­go­netki. Wyłą­cza też odtwa­rzacz, który wła­śnie ser­wuje mu w słu­chaw­kach Slide It In zespołu Whi­te­snake. Wie­sza kask na kie­row­nicy i posłusz­nie wsta­wia rower do budy.

– Tele­fon – cedzi przez zęby Szczu­rzy Pysk i na zachętę wymie­rza siar­czy­sty poli­czek, od któ­rego dyrek­to­rowi długo dźwię­czy w uszach. Den­nis oddaje komórkę jesz­cze bar­dziej drżą­cymi rękami. – Dobra, teraz wska­kuj do kabiny.

Fur­go­netka włą­cza się do ruchu, a Den­nis usi­łuje przy­po­mnieć sobie pro­to­kół zale­cany przez Służbę na wypa­dek porwa­nia i prze­słu­cha­nia. Zaraz, a jeśli ci ludzie należą do Służby, do wydziału wewnętrz­nego? Musie­liby dzia­łać z upo­waż­nie­nia dyrek­tora gene­ral­nego, żeby zatrzy­mać kogoś takiego jak ja, myśli gorącz­kowo. W takim razie kim oni są, do cho­lery? A może to wróg? SWR albo CIA? Trzeba trzy­mać język za zębami i impro­wi­zo­wać. Język za zębami.

Przez nie­spełna dzie­sięć minut ford transit klu­czy w stru­mie­niach aut. Wresz­cie wydo­staje się za North Cir­cu­lar Road i zaraz potem zjeż­dża na par­king super­mar­ketu Tesco. Kie­rowca wybiera sta­no­wi­sko poło­żone naj­da­lej od wej­ścia do sklepu, zaj­muje je bez pośpie­chu i wyłą­cza sil­nik.

Den­nis, z twa­rzą barwy suro­wego cia­sta, spo­gląda przez przed­nią szybę na ogro­dze­nie ota­cza­jące par­king. Nad North Cir­cu­lar unosi się lekka mgiełka spa­lin.

– Co teraz? – pyta.

– Teraz cze­kamy – odpo­wiada mu zza ple­ców Szczu­rzy Pysk.

Mija kilka minut i wresz­cie odzywa się gro­te­skowy sygnał tele­fonu: śmiech kaczki.

– Do cie­bie, koleżko. – Szczu­rzy Pysk podaje mu tan­detny pla­sti­kowy apa­rat.

– Den­nis Cra­dle? – Cichy głos jest znie­kształ­cony bla­sza­nym, elek­tro­nicz­nym pogło­sem. Używa modu­la­tora, zauważa odru­chowo Den­nis.

– Kto mówi?

– Nie musisz wie­dzieć. Wystar­czy, że będziesz wie­dział, co my wiemy. Może zaczniemy od naj­waż­niej­szego? Od tego, że w zamian za zdradę Służby przy­ją­łeś pra­wie pięt­na­ście milio­nów fun­tów i ulo­ko­wa­łeś je na zacisz­nym kon­cie na Bry­tyj­skich Wyspach Dzie­wi­czych. Chciał­byś to jakoś sko­men­to­wać?

Świat za szybą fur­go­netki nagle kur­czy się na oczach Cra­dle’a. Jego serce prze­nika chłód, jakby ktoś obło­żył je lodem. Nie może nawet myśleć, a co dopiero mówić.

– Ano wła­śnie. Kon­ty­nu­ujmy więc. Wiemy, że na początku tego roku naby­łeś czte­ro­po­ko­jowe miesz­ka­nie w budynku zwa­nym Les Asphodèles w Cap d’Anti­bes na Riwie­rze Fran­cu­skiej, a mie­siąc temu spra­wi­łeś sobie czter­dzie­sto­dwu­sto­powy jacht moto­rowy o nazwie Baby­doll, obec­nie zacu­mo­wany w mari­nie w Port Vau­ban. Wiemy także o two­ich rela­cjach z dwu­dzie­sto­ośmio­let­nią panną Gabrielą Vuko­vić, zatrud­nioną w fit­ness clu­bie i spa w hotelu du Lit­to­ral. W tej chwili ani MI5, ani twoi bli­scy nie mają o tym wszyst­kim poję­cia. Podob­nie jak poli­cja metro­po­li­talna oraz urząd skar­bowy. To, czy ów szczę­śliwy stan rze­czy ule­gnie zmia­nie, zależy wyłącz­nie od cie­bie. Jeśli chcesz, żeby­śmy zacho­wali mil­cze­nie – innymi słowy, jeśli chcesz zacho­wać wol­ność, posadę oraz repu­ta­cję – musisz nam powie­dzieć wszystko, abso­lut­nie wszystko, co wiesz na temat orga­ni­za­cji, która ci płaci. Spró­buj nas oszu­kać albo zataić choćby jeden fakt, a naj­bliż­sze ćwierć­wie­cze spę­dzisz w celi wię­zie­nia Bel­marsh. Chyba że wcze­śniej poże­gnasz się z życiem, co oczy­wi­ste. Co więc chciał­byś nam powie­dzieć?

Cisza, jeśli nie liczyć stłu­mio­nego pomruku samo­cho­do­wych sil­ni­ków i dale­kiej syreny ambu­lansu.

– Kim­kol­wiek jeste­ście, pier­dol­cie się – odpo­wiada po chwili Den­nis gło­sem dość cichym i drżą­cym. – Napaść i porwa­nie to prze­stęp­stwa. Może­cie sobie gadać, co chce­cie i z kim chce­cie. Gówno mnie to obcho­dzi.

– Widzisz, Den­nis, w tym cały pro­blem – odzywa się znowu bla­szany głos. – A może nale­ża­łoby powie­dzieć: w tym cały twój pro­blem. Jeśli poślemy raport do Tha­mes House i zosta­nie wsz­częte docho­dze­nie, po czym usły­szysz zarzuty i tak dalej, ktoś doj­dzie do wnio­sku, że byłeś z nami szczery. Ludzie, któ­rzy zapła­cili ci takie pie­nią­dze, a pięt­na­ście baniek to naprawdę sporo, posta­rają się, żebyś stał się przy­kła­dem dla innych. Nie obejdą się z tobą łagod­nie, Den­nis. Wiesz prze­cież, jacy oni są. I dla­tego w grun­cie rze­czy nie masz wyboru. My nie ble­fu­jemy.

– Nie masz naj­mniej­szego poję­cia, o czym gadasz, prawda? Może i ukry­łem pewne fakty przed żoną i prze­ło­żo­nymi, ale gdy ostat­nio zaglą­da­łem do kodeksu kar­nego, romans nie był zbrod­nią.

– To prawda. Jest nią nato­miast zdrada i wła­śnie to usły­szysz od pro­ku­ra­tora.

– Nie macie żad­nych dowo­dów, żad­nych pod­staw do posta­wie­nia zarzu­tów, i dosko­nale o tym wiesz. To tylko żało­sna próba szan­tażu. I dla­tego, jak powie­dzia­łem, kim­kol­wiek jeste­ście, może­cie się pier­do­lić.

– W porządku, Den­nis. Powiem ci, jak to roze­gramy. Za pięć minut wysią­dziesz z fur­go­netki i wró­cisz rowe­rem do domu. Po dro­dze mógł­byś kupić żonie kwiaty; na sta­cji ben­zy­no­wej mają róże w bar­dzo roz­sąd­nej cenie. Jutro o siód­mej rano przy­je­dzie po cie­bie samo­chód, który zawie­zie cię do sta­cji badaw­czej Dever w Hamp­shire. Twój zastępca w Tha­mes House już został poin­for­mo­wany, że przez naj­bliż­sze trzy dni robo­cze będziesz tam uczest­ni­czył w semi­na­rium poświę­co­nym zwal­cza­niu ter­ro­ry­zmu. W tym cza­sie, lecz w innej czę­ści sta­cji, zosta­niesz dys­kret­nie prze­słu­chany na tematy, o któ­rych roz­ma­wia­li­śmy. Nikt nie będzie o tym wie­dział i nie doj­dzie do żad­nego zakłó­ce­nia w twoim codzien­nym gra­fiku zajęć. Sta­cja Dever, jak się zapewne orien­tu­jesz, figu­ruje na rzą­do­wej liście akty­wów taj­nych i jest dosko­nale zabez­pie­czona. Jeśli prze­słu­cha­nia będą udane, a nie wąt­pię, że będą, wyje­dziesz stam­tąd wolny.

– A jeśli odmó­wię?

– Den­nis, lepiej nawet nie myślmy o tym, co się wyda­rzy, jeśli odmó­wisz. Poważ­nie. Zna­la­zł­byś się nagle w oku gów­no­cy­klonu. Weźmy choćby Penny. Wyobra­żasz ją sobie? A dzie­ciaki, któ­rych tatuś jest oskar­żony o zdradę? Nie idźmy w tę stronę, zgoda?

Długa pauza.

– O siód­mej, tak?

– Tak. Póź­niej korki będą nie do znie­sie­nia.

Den­nis spo­gląda w ciem­nie­jące niebo za szybą.

– Zgoda – odzywa się wresz­cie.

Odkła­da­jąc tele­fon na biurko, Eve przy­myka powieki i oddy­cha głę­boko. Nie ma nic wspól­nego z rolą twar­dej, wład­czej osoby, którą ode­grała na uży­tek Den­nisa Cra­dle’a. Gdyby sta­nęli twa­rzą w twarz, nie zdo­by­łaby się nawet na drwiący ton – choćby dla­tego, że gdy pra­co­wała w MI5, zna­cząco prze­wyż­szał ją rangą. Kiedy jed­nak wydu­sił z sie­bie wresz­cie słowo „zgoda”, wła­ści­wie przy­znał się do winy. Eve czuje więc, że pora­dzi sobie z nim, gdy naza­jutrz zasiądą do prze­słu­cha­nia.

– Ład­nie zagrane – chwali ją Richard Edwards, zdej­mu­jąc słu­chawki, w któ­rych śle­dził ich tele­fo­niczne star­cie, i mości się na powrót na naj­mniej nie­wy­god­nym krze­śle, które udało się zna­leźć w biu­rze przy Goodge Street.

– Zasługa dru­żyny – odpo­wiada skrom­nie Eve. – Lance śmier­tel­nie go prze­ra­ził, a Billy pro­wa­dził jak po szy­nach.

Richard kiwa głową. Jako szef sek­cji rosyj­skiej w MI6 Richard jest w teo­rii prze­ło­żo­nym Eve, ale nie­czę­sto bywa w tym biu­rze, a także zadbał o to, by jej nazwi­sko nie figu­ro­wało na żad­nej z ofi­cjal­nych list per­so­nelu Służb Bez­pie­czeń­stwa.

– Niech się pogo­tuje dziś wie­czo­rem, medy­tu­jąc nad sytu­acją, naj­le­piej w obec­no­ści tej swo­jej narwa­nej żony. Jutro bez trudu opra­wisz go do samych kości.

– Myślisz, że zjawi się o siód­mej rano? Że nie spró­buje zwiać jesz­cze tej nocy?

– Nie spró­buje. Den­nis Cra­dle może być zdrajcą, ale nie jest dur­niem. Jeśli uciek­nie, będzie skoń­czony. Dajemy mu jedyną szansę, a on dobrze o tym wie.

– A czy się nie…?

– Zabije? Den­nis? O nie, to nie w jego stylu. Znam go jesz­cze z Oks­fordu; to uro­dzony kom­bi­na­tor. Zawsze mu się zdaje, że każdy pro­blem, choćby nie wiem, jak trudny, można prze­ga­dać i roz­wią­zać przy butelce wina w dobrej restau­ra­cji, naj­le­piej na cudzy koszt. Powie nam wszystko, co zechcemy usły­szeć, a potem będzie sie­dział cicho. Wielu z naszych ludzi wzbu­dza grozę, ale ci, dla któ­rych nas zdra­dził, są nie­po­rów­ny­wal­nie strasz­niejsi. Zosta­nie zli­kwi­do­wany, jeśli pojawi się choćby cień podej­rze­nia, że ich wsy­pał.

– I to bru­tal­nie.

– Wyjąt­kowo bru­tal­nie. Obsta­wiam, że zlecą tę robotę two­jej zna­ko­mi­tej przy­ja­ciółce.

Eve uśmie­cha się i w tej samej chwili tele­fon w jej torebce zaczyna wibro­wać. Niko pyta w ese­me­sie, kiedy zamie­rza wró­cić do domu, więc Eve odpo­wiada, że koło ósmej, cho­ciaż dobrze wie, że naj­praw­do­po­dob­niej spóźni się o pół godziny, jeśli nie wię­cej.

Richard spo­gląda w wąskie, dawno nie­myte okno.

– Wiem, o czym myślisz, Eve. Odpo­wiedź brzmi: nie.

– A o czym myślę?

– O tym, żeby prze­ma­glo­wać Cra­dle’a, a następ­nie użyć go jako przy­nęty. I zoba­czyć, co wypły­nie z głę­bin.

– To nie jest taki zły pomysł.

– Uwierz mi, mor­der­stwo zawsze jest złym pomy­słem, a takie zagra­nie skoń­czy­łoby się mor­der­stwem.

– Bez obaw, będę się trzy­mać planu. Den­nis powróci w ramiona uro­czej Gabi, zanim zdą­żysz powie­dzieć „roz­bu­chany kry­zys wieku śred­niego”.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: