Obsesja Eve. Jutra nie ma - ebook
Obsesja Eve. Jutra nie ma - ebook
Na podstawie książek Luke’a Jenningsa powstał wyróżniony nagrodą BAFTA i nominowany do Emmy serial OBSESJA EVE.
W kontynuacji Kryptonimu Villanelle brytyjska agentka i rosyjska zabójczyni toczą grę o najwyższą stawkę.
Eve Polastri i Villanelle uczestniczą w szpiegowskim wyścigu dookoła świata, wchodząc w drogę wpływowym organizacjom i niebezpiecznym rządom walczącym o prymat.
Eve odkrywa przed nami swoje ukryte talenty, konsekwentnie dążąc do konfrontacji. Czy jednak zdoła wytropić i pokonać zręczną i nieuchwytną Villanelle?
KsiążkI i serial OBSESJA EVE pokochali czytelnicy i widzowie na całym świecie. Sandra Oh, odtwórczyni roli Eve, za swoją rolę zdobyła Złoty Glob oraz nominację do nagrody Emmy, a Jodie Comer, odtwórczyni roli Villanelle – nagrodę BAFTA. Tak pierwszy, jak i drugi sezon serialu zyskał ogromną popularność i w kwietniu 2019 roku rozpoczęto prace nad sezonem trzecim.
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8062-667-6 |
Rozmiar pliku: | 831 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Sunąc przez Muswell Hill na swym rowerze o ramie z włókna węglowego, z dłońmi swobodnie wspartymi na kierownicy ze stopu metali lekkich, Dennis Cradle odczuwa przyjemne zmęczenie. Ma niezły czas, choć dystans między biurem a jego domem w północnym Londynie jest spory. Choć niechętnie wyznałby to kolegom i rodzinie, Dennis uważa się za strażnika pewnych wartości, a niełatwa przeprawa rowerem przez centrum stolicy daje satysfakcję spartańskiej cząstce jego duszy. Regularne pedałowanie pozwala mu utrzymać odpowiednią sylwetkę i przy okazji wyglądać cholernie sportif w tych obcisłych spodenkach z lycry i dopasowanej bluzie z oddychającej tkaniny, choć zbliżają się jego czterdzieste ósme urodziny.
Jako dyrektor Działu D4 w MI5, odpowiedzialnego za działalność kontrwywiadowczą przeciwko Rosji i Chinom, Dennis jest już na tym poziomie, na którym mógłby mieć szofera i wracać do domu jednym z wielu nieoznaczonych i niezbyt ekskluzywnych wozów należących do floty Służby. Jest świadomy pokusy – pojęcie statusu nie jest mu wszak obce – ale i tego, że to droga donikąd. Wystarczy stracić formę, i po wszystkim. Zanim się obejrzy, będzie jednym z tych brzuchatych dziadów z baru opodal Thames House, którzy narzekają nad szklaneczką laphroaig, że było o wiele lepiej, zanim femboty z kadr przejęły władzę nad światem.
Kiedy Dennis jedzie na rowerze, czuje, że jest bliżej życia. Nie tylko dlatego, że lepiej słyszy tętno ulicy, ale i dlatego, że krew mocniej pulsuje w jego żyłach. Wzorowa wydolność serca jest mu ostatnio niezbędna, bo libido Gabi szaleje. Na Boga, myśli z żalem, dlaczego nie jadę teraz do niej, tylko do Penny, wiecznie utyskującej i wysuszonej dietą?
Jakby zwabiony tym niemym pytaniem, na ostatnich stu metrach w bezprzewodowych słuchawkach ukrytych pod kaskiem rozbrzmiewa temat z Rocky’ego III – Eye of the Tiger. Serce Dennisa zaczyna bić w takt mocnych akordów. Gabi niewątpliwie czeka na niego na królewskim łożu w luksusowej kabinie superjachtu. Jest naga, jeśli nie liczyć puszystych białych skarpetek tenisowych, i zachęcająco rozchyla wyrzeźbione w siłowni uda.
I w tym momencie dzieje się coś niezrozumiałego: czyjaś ręka zamyka jego ramię w stalowym uchwycie, zatrzymuje w miejscu i w ostatniej chwili ściąga go z upadającego roweru. Dennis otwiera usta, żeby coś powiedzieć, ale szybki cios pięścią w brzuch skutecznie go ucisza.
– Wybacz, koleżko. Mam sprawę.
Napastnik ma pewnie czterdzieści parę lat i fizjonomię zadbanego szczura; zalatuje petami. Wolną ręką ściąga kask z głowy Dennisa i rzuca go na leżący rower. Dyrektor D4 próbuje się uwolnić, ale dłoń, która go trzyma, jest zbyt silna.
– Stój grzecznie. Nie chcę ci zrobić krzywdy.
Dennis stęka z bezsilnej złości.
– Czego, do kurwy…?
– Ktoś chciałby z tobą pogadać, koleżko. Na temat Babydoll.
Krew odpływa nagle z twarzy Dennisa, a jego oczy są teraz szeroko otwarte.
– Podnieś rower i włóż go tam, do budy, a potem siadaj z przodu. No, już.
Mężczyzna uwalnia Dennisa, a ten rozgląda się dokoła w oszołomieniu. Dopiero teraz dostrzega leciwego, białego forda transita. Za kierownicą siedzi blady młodzian z przekłutą wargą.
Dennis drżącymi rękami otwiera tylne drzwi furgonetki. Wyłącza też odtwarzacz, który właśnie serwuje mu w słuchawkach Slide It In zespołu Whitesnake. Wiesza kask na kierownicy i posłusznie wstawia rower do budy.
– Telefon – cedzi przez zęby Szczurzy Pysk i na zachętę wymierza siarczysty policzek, od którego dyrektorowi długo dźwięczy w uszach. Dennis oddaje komórkę jeszcze bardziej drżącymi rękami. – Dobra, teraz wskakuj do kabiny.
Furgonetka włącza się do ruchu, a Dennis usiłuje przypomnieć sobie protokół zalecany przez Służbę na wypadek porwania i przesłuchania. Zaraz, a jeśli ci ludzie należą do Służby, do wydziału wewnętrznego? Musieliby działać z upoważnienia dyrektora generalnego, żeby zatrzymać kogoś takiego jak ja, myśli gorączkowo. W takim razie kim oni są, do cholery? A może to wróg? SWR albo CIA? Trzeba trzymać język za zębami i improwizować. Język za zębami.
Przez niespełna dziesięć minut ford transit kluczy w strumieniach aut. Wreszcie wydostaje się za North Circular Road i zaraz potem zjeżdża na parking supermarketu Tesco. Kierowca wybiera stanowisko położone najdalej od wejścia do sklepu, zajmuje je bez pośpiechu i wyłącza silnik.
Dennis, z twarzą barwy surowego ciasta, spogląda przez przednią szybę na ogrodzenie otaczające parking. Nad North Circular unosi się lekka mgiełka spalin.
– Co teraz? – pyta.
– Teraz czekamy – odpowiada mu zza pleców Szczurzy Pysk.
Mija kilka minut i wreszcie odzywa się groteskowy sygnał telefonu: śmiech kaczki.
– Do ciebie, koleżko. – Szczurzy Pysk podaje mu tandetny plastikowy aparat.
– Dennis Cradle? – Cichy głos jest zniekształcony blaszanym, elektronicznym pogłosem. Używa modulatora, zauważa odruchowo Dennis.
– Kto mówi?
– Nie musisz wiedzieć. Wystarczy, że będziesz wiedział, co my wiemy. Może zaczniemy od najważniejszego? Od tego, że w zamian za zdradę Służby przyjąłeś prawie piętnaście milionów funtów i ulokowałeś je na zacisznym koncie na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Chciałbyś to jakoś skomentować?
Świat za szybą furgonetki nagle kurczy się na oczach Cradle’a. Jego serce przenika chłód, jakby ktoś obłożył je lodem. Nie może nawet myśleć, a co dopiero mówić.
– Ano właśnie. Kontynuujmy więc. Wiemy, że na początku tego roku nabyłeś czteropokojowe mieszkanie w budynku zwanym Les Asphodèles w Cap d’Antibes na Riwierze Francuskiej, a miesiąc temu sprawiłeś sobie czterdziestodwustopowy jacht motorowy o nazwie Babydoll, obecnie zacumowany w marinie w Port Vauban. Wiemy także o twoich relacjach z dwudziestoośmioletnią panną Gabrielą Vuković, zatrudnioną w fitness clubie i spa w hotelu du Littoral. W tej chwili ani MI5, ani twoi bliscy nie mają o tym wszystkim pojęcia. Podobnie jak policja metropolitalna oraz urząd skarbowy. To, czy ów szczęśliwy stan rzeczy ulegnie zmianie, zależy wyłącznie od ciebie. Jeśli chcesz, żebyśmy zachowali milczenie – innymi słowy, jeśli chcesz zachować wolność, posadę oraz reputację – musisz nam powiedzieć wszystko, absolutnie wszystko, co wiesz na temat organizacji, która ci płaci. Spróbuj nas oszukać albo zataić choćby jeden fakt, a najbliższe ćwierćwiecze spędzisz w celi więzienia Belmarsh. Chyba że wcześniej pożegnasz się z życiem, co oczywiste. Co więc chciałbyś nam powiedzieć?
Cisza, jeśli nie liczyć stłumionego pomruku samochodowych silników i dalekiej syreny ambulansu.
– Kimkolwiek jesteście, pierdolcie się – odpowiada po chwili Dennis głosem dość cichym i drżącym. – Napaść i porwanie to przestępstwa. Możecie sobie gadać, co chcecie i z kim chcecie. Gówno mnie to obchodzi.
– Widzisz, Dennis, w tym cały problem – odzywa się znowu blaszany głos. – A może należałoby powiedzieć: w tym cały twój problem. Jeśli poślemy raport do Thames House i zostanie wszczęte dochodzenie, po czym usłyszysz zarzuty i tak dalej, ktoś dojdzie do wniosku, że byłeś z nami szczery. Ludzie, którzy zapłacili ci takie pieniądze, a piętnaście baniek to naprawdę sporo, postarają się, żebyś stał się przykładem dla innych. Nie obejdą się z tobą łagodnie, Dennis. Wiesz przecież, jacy oni są. I dlatego w gruncie rzeczy nie masz wyboru. My nie blefujemy.
– Nie masz najmniejszego pojęcia, o czym gadasz, prawda? Może i ukryłem pewne fakty przed żoną i przełożonymi, ale gdy ostatnio zaglądałem do kodeksu karnego, romans nie był zbrodnią.
– To prawda. Jest nią natomiast zdrada i właśnie to usłyszysz od prokuratora.
– Nie macie żadnych dowodów, żadnych podstaw do postawienia zarzutów, i doskonale o tym wiesz. To tylko żałosna próba szantażu. I dlatego, jak powiedziałem, kimkolwiek jesteście, możecie się pierdolić.
– W porządku, Dennis. Powiem ci, jak to rozegramy. Za pięć minut wysiądziesz z furgonetki i wrócisz rowerem do domu. Po drodze mógłbyś kupić żonie kwiaty; na stacji benzynowej mają róże w bardzo rozsądnej cenie. Jutro o siódmej rano przyjedzie po ciebie samochód, który zawiezie cię do stacji badawczej Dever w Hampshire. Twój zastępca w Thames House już został poinformowany, że przez najbliższe trzy dni robocze będziesz tam uczestniczył w seminarium poświęconym zwalczaniu terroryzmu. W tym czasie, lecz w innej części stacji, zostaniesz dyskretnie przesłuchany na tematy, o których rozmawialiśmy. Nikt nie będzie o tym wiedział i nie dojdzie do żadnego zakłócenia w twoim codziennym grafiku zajęć. Stacja Dever, jak się zapewne orientujesz, figuruje na rządowej liście aktywów tajnych i jest doskonale zabezpieczona. Jeśli przesłuchania będą udane, a nie wątpię, że będą, wyjedziesz stamtąd wolny.
– A jeśli odmówię?
– Dennis, lepiej nawet nie myślmy o tym, co się wydarzy, jeśli odmówisz. Poważnie. Znalazłbyś się nagle w oku gównocyklonu. Weźmy choćby Penny. Wyobrażasz ją sobie? A dzieciaki, których tatuś jest oskarżony o zdradę? Nie idźmy w tę stronę, zgoda?
Długa pauza.
– O siódmej, tak?
– Tak. Później korki będą nie do zniesienia.
Dennis spogląda w ciemniejące niebo za szybą.
– Zgoda – odzywa się wreszcie.
Odkładając telefon na biurko, Eve przymyka powieki i oddycha głęboko. Nie ma nic wspólnego z rolą twardej, władczej osoby, którą odegrała na użytek Dennisa Cradle’a. Gdyby stanęli twarzą w twarz, nie zdobyłaby się nawet na drwiący ton – choćby dlatego, że gdy pracowała w MI5, znacząco przewyższał ją rangą. Kiedy jednak wydusił z siebie wreszcie słowo „zgoda”, właściwie przyznał się do winy. Eve czuje więc, że poradzi sobie z nim, gdy nazajutrz zasiądą do przesłuchania.
– Ładnie zagrane – chwali ją Richard Edwards, zdejmując słuchawki, w których śledził ich telefoniczne starcie, i mości się na powrót na najmniej niewygodnym krześle, które udało się znaleźć w biurze przy Goodge Street.
– Zasługa drużyny – odpowiada skromnie Eve. – Lance śmiertelnie go przeraził, a Billy prowadził jak po szynach.
Richard kiwa głową. Jako szef sekcji rosyjskiej w MI6 Richard jest w teorii przełożonym Eve, ale nieczęsto bywa w tym biurze, a także zadbał o to, by jej nazwisko nie figurowało na żadnej z oficjalnych list personelu Służb Bezpieczeństwa.
– Niech się pogotuje dziś wieczorem, medytując nad sytuacją, najlepiej w obecności tej swojej narwanej żony. Jutro bez trudu oprawisz go do samych kości.
– Myślisz, że zjawi się o siódmej rano? Że nie spróbuje zwiać jeszcze tej nocy?
– Nie spróbuje. Dennis Cradle może być zdrajcą, ale nie jest durniem. Jeśli ucieknie, będzie skończony. Dajemy mu jedyną szansę, a on dobrze o tym wie.
– A czy się nie…?
– Zabije? Dennis? O nie, to nie w jego stylu. Znam go jeszcze z Oksfordu; to urodzony kombinator. Zawsze mu się zdaje, że każdy problem, choćby nie wiem, jak trudny, można przegadać i rozwiązać przy butelce wina w dobrej restauracji, najlepiej na cudzy koszt. Powie nam wszystko, co zechcemy usłyszeć, a potem będzie siedział cicho. Wielu z naszych ludzi wzbudza grozę, ale ci, dla których nas zdradził, są nieporównywalnie straszniejsi. Zostanie zlikwidowany, jeśli pojawi się choćby cień podejrzenia, że ich wsypał.
– I to brutalnie.
– Wyjątkowo brutalnie. Obstawiam, że zlecą tę robotę twojej znakomitej przyjaciółce.
Eve uśmiecha się i w tej samej chwili telefon w jej torebce zaczyna wibrować. Niko pyta w esemesie, kiedy zamierza wrócić do domu, więc Eve odpowiada, że koło ósmej, chociaż dobrze wie, że najprawdopodobniej spóźni się o pół godziny, jeśli nie więcej.
Richard spogląda w wąskie, dawno niemyte okno.
– Wiem, o czym myślisz, Eve. Odpowiedź brzmi: nie.
– A o czym myślę?
– O tym, żeby przemaglować Cradle’a, a następnie użyć go jako przynęty. I zobaczyć, co wypłynie z głębin.
– To nie jest taki zły pomysł.
– Uwierz mi, morderstwo zawsze jest złym pomysłem, a takie zagranie skończyłoby się morderstwem.
– Bez obaw, będę się trzymać planu. Dennis powróci w ramiona uroczej Gabi, zanim zdążysz powiedzieć „rozbuchany kryzys wieku średniego”.
Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki