Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ostateczne rozwiązanie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 kwietnia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ostateczne rozwiązanie - ebook

"Ostateczne rozwiązanie" to ostatnia i bez wątpienia najważniejsza książka światowej sławy historyka Davida Cesaraniego. Dzięki trwającym dziesiątki lat badaniom i nieustannemu poszukiwaniu nowych źródeł autorowi udało się stworzyć zupełnie nową, jeszcze pełniejszą i jeszcze bardziej szokującą wizję toczonej przez Hitlera wojny z Żydami - jak Cesarani określa Holokaust. Jednocześnie systematycznie koryguje utrzymujące się od dziesięcioleci błędne przekonania, które deformują obraz Zagłady Żydów w wyobrażeniu kolejnych pokoleń. "Ostateczne rozwiązanie", opus magnum Davida Cesaraniego, to najbardziej wyczerpujący opis Holokaustu, jaki znamy.

Łatwiej jest zorganizować jednodniowe wycieczki do Auschwitz-Birkenau, gdzie zamordowano 960 tysięcy Żydów, niż do Treblinki, gdzie w krótszym czasie zginęło 860 tysięcy Żydów, nie wspominając o rozproszonych, ale wszechobecnych miejscach zagłady na Białorusi i Ukrainie: tam rozstrzelano półtora miliona Żydów. Skupianie się na deportacjach do obozów zagłady, szczególnie z Europy Zachodniej i przede wszystkim do Auschwitz, zaciemnia tragiczny los Żydów w gettach na terenie Polski. Jednak liczba Żydów zamkniętych w gettach w Warszawie i Łodzi w latach 1940-1941 przewyższa populacje żydowskie we Francji, Belgii i Holandii razem wzięte. Więcej Żydów zginęło w Warszawie, niż zostało deportowanych z Francji do miejsc zagłady w Europie Wschodniej.

David Cesarani (1956 -2015) - brytyjski historyk żydowskiego pochodzenia. Był profesorem historii w Royal Holloway College na Uniwersytecie Londyńskim i jednym z największych światowych autorytetów w dziedzinie historii Holokaustu. Wielokrotnie nagradzany autor książek, działał w organizacjach wspierających badania i upamiętnienie zagłady Żydów. Zmarł przed wydaniem "Ostatecznego rozwiązania".

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8169-621-0
Rozmiar pliku: 3,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PODZIĘKOWANIA

Przede wszystkim chciałbym podziękować mojemu agentowi Peterowi Robinsonowi. Bez jego niezmordowanego wsparcia i przyjaźni ta książka nigdy by nie powstała. Georgina Morely była cierpliwą i wyrozumiałą redaktorką, a jej sugestie sprawiły, że ostateczny tekst jest krótszy i lepszy. Podziękowania należą się również Nicole Foster za korektę, Nicholasowi Blake’owi za nadzór nad drukiem i Martinowi Lubikowskiemu za mapy.

Materiały do książki pochodzą z zasobów trzech wielkich bibliotek i archiwów, które zajmują się tą tematyką. Chciałbym podziękować Paulowi Shapiro, dyrektorowi Centre for Advanced Holocaust Studies w United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie, oraz jego współpracownikom: Suzanne Brown-Fleming, Jürgenowi Matthäusowi i Martinowi Deanowi. Podczas moich wizyt, często niezapowiedzianych i nieformalnych, Jürgen i Martin poświęcali mi czas na dyskusje o mojej pracy, odpowiadali na pytania i wysuwali sugestie. Szczególnie jestem wdzięczny Jürgenowi, który podzielił się ze mną wielkim archiwalnym odkryciem USHMM – dziennikiem Alfreda Rosenberga – przed jego publikacją. Podczas urlopu naukowego w USHMM miałem okazję poznać Jeffreya Herfa, który kończył wówczas książkę o miejscu Żydów i antysemityzmu w nazistowskiej propagandzie wojennej. Jeffrey był jednocześnie sojusznikiem i stymulującym współpracownikiem. W Yad Vashem, Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu, miałem szczęście spędzić trochę czasu z Davidem Bankierem, dyrektorem Wiener Wiesenthal Institut für Holocaust-Studien, przed jego przedwczesną śmiercią. Dan Michman, obecny dyrektor Instytutu, stanowił niewyczerpane źródło informacji i był wymagającym krytykiem moich pomysłów. Rob Rozett, dyrektor biblioteki, czytał pierwszą wersję maszynopisu i poczynił szereg mądrych komentarzy, często też podsuwał mi nowe publikacje. David Silberklang, redaktor „Yad Vashem Studies”, zlecił mi napisanie kilku recenzji i innych tekstów, które pomogły mi uporządkować poglądy na historiografię; jego komentarze redaktorskie zawsze były cenne. Rob i David są również wspaniałymi przyjaciółmi i wielokrotnie gościli mnie i moją rodzinę w swoich domach. Rekompensatą za pracę nad tak trudnym materiałem przez długi czas było to, że nasze rodziny mogły się lepiej poznać i zaprzyjaźnić. Dzięki wizytom w Yad Vashem i mojemu zaangażowaniu w International Holocaust Remembrance Alliance (wcześniej Task Force for International Cooperation on Holocaust Remembrance, Education and Research) miałem też możliwość omówić różne aspekty mojej pracy z Yehudą Bauerem, który wykazuje się ogromną wiedzą i przenikliwością. Wiener Library w Londynie stanowiła niezastąpione źródło informacji i chciałbym podziękować jej dyrektorowi, Benowi Barkowowi, oraz głównej bibliotekarce, Kat Hübschmann, za ich gościnność i nieustającą pomoc. Nie trzeba dodawać, że wszystkie te trzy instytucje nie funkcjonowałyby bez personelu, zbyt licznego, by wymienić wszystkich: chciałbym im po prostu powiedzieć, że ogromnie dziękuję.

Rozmaite aspekty moich badań zostały przedstawione podczas wykładów i chciałbym podziękować ich organizatorom oraz złożyć wyrazy wdzięczności za informacje zwrotne, jakie zebrali. W 2011 roku, kiedy na zaproszenie fundacji rodziny Wilkenfeldów prowadziłem wykłady o Holokauscie w Sidney Jewish Museum, skorzystałem z rad i spostrzeżeń mojego gospodarza, Konrada Kwieta. Rok później Milton Shain, dyrektor Kaplan Centre for Jewish Studies przy University of Cape Town, zaprosił mnie na niezwykłe spotkanie we wspaniałym miejskim Muzeum Żydowskim, w którym uczestniczyli „historycy Holocaustu”, aby wymienić się rozważaniami o autobiograficznym wymiarze ich pracy. Przez kilka dni cieszyłem się rozmowami ze Stevenem Aschheimem, Doris Bergen, Christopherem Browningiem, Richardem J. Evansem, Robertem Eriksonem, Stevenem T. Katzem, Michaelem Marrusem, Antonym Polonskym i Karlem Schleunesem. Pomimo tego, że z każdym z nich dyskutowałem przy różnych okazjach i w innych okolicznościach, to spotkanie było szczególnie owocne i refleksyjne. W 2014 roku zostałem zaproszony, by wygłosić wykład upamiętniający Raula Hilberga na University of Burlington w stanie Vermont. Francis Nicosia i Jonathan Heuner okazali się wspaniałymi gospodarzami, ale również poczynili cenne uwagi do mojego referatu, w którym próbowałem zestawić historię wojny i dzieje Żydów. Jerold D. Jacobson, który hojnie wspiera cykle wykładów, okazał się przenikliwym krytykiem oraz wesołym kompanem przy stole. Jacques Fredj, dyrektor Mémorial de la Shoah w Paryżu, kilkakrotnie zaprosił mnie, bym wystąpił przed publicznością, co dało mi możliwość skorzystania z zasobów biblioteki ośrodka i archiwum. Nasze rozmowy po wykładach w restauracji za rogiem zawsze stanowiły główną atrakcję tych wizyt. W 2015 roku Guri Schwarz ściągnął mnie na konferencję upamiętniającą Holokaust, zorganizowaną w nowym Memoriale Della Shoah w Mediolanie. Dało mi to szansę zbadania przygnębiającej podziemnej stacji przeładunkowej, skąd deportowano tysiące włoskich Żydów. Wśród uczestników konferencji znajdował się Tal Bruttmann, którego nowatorskie badania pozwoliły mi dokonać korekt w opisach losów Żydów na ostatnim etapie niemieckiej okupacji Francji. Kilka miesięcy później na zaproszenie Antony’ego Polonsky’ego uczestniczyłem w trzydniowej konferencji z okazji otwarcia stałej wystawy w nowym Muzeum Historii Żydów Polskich Polin w Warszawie. W konferencji brał udział cały zespół polskich historyków, którzy od 1990 roku zmieniali sposób rozumienia losu polskich Żydów. Owocem tego spotkania są poprawione przypisy do tej książki. W związku z tym chciałbym podkreślić, jak wielki wpływ miały publikacje i wystąpienia Jana T. Grossa i Jana Grabowskiego, których miałem okazję poznać podczas ich wizyt w Londynie i innych miejscach. Ich pionierska i odważna praca wywarła ogromny wpływ na moje podejście do tematu. Wreszcie chciałbym podziękować Stephenowi Feinbergowi, który niedawno odszedł na emeryturę z US Holocaust Memorial Museum, za podstępne nakłonienie mnie do udziału w wydarzeniach edukacyjnych w Waszyngtonie, Kownie i Budapeszcie. Steve przez wiele lat był wspaniałym adwersarzem w dyskusji i dobrze się stało, że zgłębianie tej mrocznej tematyki rozświetliła przyjaźń z nim oraz z jego nie mniej zadziorną partnerką, Patt Moser.

W czasie pracy nad tą książką uczestniczyłem w wielu konferencjach, podczas których miałem okazję poznać najnowsze odkrycia zarówno doktorantów, jak i weteranów tej dziedziny. Przede wszystkim chciałbym wspomnieć o seriach konferencji Beyond Camps and Forced Labour, które organizują wspólnie Suzanne Bardgett z Imperial War Museum w Londynie, Johannes-Dieter Steinert z Volverhampton University, Jessica Reinisch z Birkbeck, University of London, oraz Centre for Holocaust Research w Royal Holloway na University of London. Spotkania odbywające się co trzy lata w Imperial War Museum od 2003 roku pozwoliły mi zdobyć nowe materiały o losach Żydów i innych ofiar nazistowskich prześladowań w następstwie wojny. Większość wyników tych prac została już opublikowana i znalazła się w przypisach i bibliografii do tej książki. Miałem szczęście uczestniczyć w licznych konferencjach Lessons and Legacies, zorganizowanych przez Holocaust Educational Foundation z Chicago. Chciałbym podziękować Theodore’owi Zev Weissowi, który był inspiratorem tych jedynych w swoim rodzaju spotkań uczonych, za to, że nakłonił mnie do udziału w nich. Dzięki temu dołączyłem do nadzwyczajnej społeczności badaczy, jednocześnie udzielających wsparcia i stawiających wyzwania. Nie sposób wspomnieć o wszystkich osobach zaangażowanych w konferencje i sesje, ale chciałbym wymienić chociaż Wendy Lower, Marka Rosemana, Omera Bartova i Gershona Greenberga, z którymi odbyłem wiele pamiętnych rozmów, wyostrzających myślenie. Program stypendialny Kagana, dotyczący roszczeń materialnych wobec Niemców – nazwany na cześć Saula Kagana, nieustraszonego bojownika o prawa ocalałych, którego miałem przyjemność kilka razy spotkać – wsparł badania doktoranckie kilkudziesięciu młodych naukowców z całego świata. Jako członek programu stypendialnego miałem zaproszenia na doroczne warsztaty dla nagrodzonych stypendystów, organizowane w Waszyngtonie lub Jerozolimie, oraz dla mentorów – ale nieustająco dowiadywałem się od nich więcej, niż mogłem im przekazać od siebie. Uczestników programu jest zbyt wielu, by wszystkich wymienić, ale dzięki projektowi udało się opracować wiele tez i powstało wiele książek, z których część będzie cytowana w tej pracy.

W tym momencie chciałbym wyrazić wdzięczność za wszystko, czego się od nich dowiedziałem, doktorantom, których miałem przyjemność prowadzić w Royal Holloway na University of London: Salvatore’owi Garau, który zajmował się wczesnym faszyzmem; Danielowi Tillesowi, który badał faszyzm i antysemityzm oraz reakcje Żydów w latach trzydziestych w Wielkiej Brytanii; Katarzynie Person, która badała zasymilowanych, spolonizowanych Żydów oraz kwestię nawróceń w warszawskim getcie; Russellowi Wallisowi, który rzucił światło na reakcje brytyjskiej opinii publicznej i rządu na prześladowania niemieckich Żydów; Yoavowi Hellerowi, który badał los żydowskich bliźniaków w Birkenau oraz rolę ich protektora, Zvi Spiegla; Rachel Century, która zgłębiała temat przekonań i funkcji kobiet pracujących jako sekretarki przy armii niemieckiej, SS i władzach okupacyjnych; Dorocie Mas, opracowującej temat elitarnych szkół nazistowskich; oraz Rachel Pistol, badającej internowania „obywateli wrogich państw” w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Jestem dumny, że Salvatore Garau, Daniel Tilles, Katarzyna Person i Russell Wallis wydali własne monografie napisane na podstawie badań doktoranckich; kolejne książki w przygotowaniu. Katarzyna przeczytała pierwszą wersję rękopisu i uchroniła mnie przed licznymi błędami dotyczącymi polskiego żydostwa. Podczas wizyty w Warszawie w maju 2015 roku Katarzyna zabrała mnie do Treblinki, żebym mógł obejrzeć to miejsce. Katarzyna pełniła funkcję przewodnika, a jej mama prowadziła samochód. Towarzyszyła nam Suzanne Bardgett i była to bardzo otrzeźwiająca, pouczająca i głęboko poruszająca wycieczka.

Studenci ci trafili do Royal Holloway po części dzięki znakomitym wynikom na studiach magisterskich z dziedziny Holokaustu i swojej działalności w Centre for Holocaust Research. Centrum szczyci się wyjątkowym zespołem znawców tematyki i odkąd wstąpiłem do niego w 2004 roku, wiele dowiedziałem się od kolegów po fachu, byłych i obecnych. I tak, chciałbym podziękować Peterowi Longerichowi, Danowi Stone’owi, Bobowi Eaglestone’owi i Barry’emu Langordowi, którzy łączą naukową biegłość ze współpracą w stopniu, który obecnie rzadko spotyka się na uniwersytetach. Mam zaszczyt przewodzić sekcji badawczej w Royal Holloway i chciałbym również wyrazić wdzięczność kolejnym wspaniałym dyrektorom wydziałów – Justinowi Championowi, Sarze Ansari i Jonathanowi Phillipsowi – którzy wspierali moją pracę (zarówno akademicką, jak i dodatkową) i nieustępliwie bronili najwyższych standardów naukowych Wydziału Historii. Mój kolega po fachu, Rudolf Muhs, czytał rozdziały maszynopisu i pomagał mi uporządkować trudne kwestie tytułów i rang w nazistowskich Niemczech, radził mi też, jak przedstawić kryzys niemieckich Żydów po 1933 roku. Przez te wszystkie lata Rudolf i Daniel Beer zmieniali podróż samochodem z Royal Holloway do północno-zachodniego Londynu w eskapadę rozwijającą i przyjemną.

Od 1999 do 2001 roku byłem zaangażowany w ustanowienie dnia pamięci Holokaustu w Zjednoczonym Królestwie i przez sześć lat służyłem jako powiernik Holocaust Memorial Day Trust. Przez cały ten okres, w różnych funkcjach, uczestniczyłem w wielu dyskusjach, zarówno o przeszłości, jak i o najlepszym sposobie jej upamiętnienia. Nie mogę wymienić wszystkich, którzy poprzez te debaty wzbogacili mój sposób myślenia, ale muszę wspomnieć o Benie Helfgotcie, który przeżył getto w Piotrkowie i kilka obozów, a obecnie jest honorowym przewodniczącym HMD Trust oraz wieloletnim prezesem ’45 Aid Society. Dzięki Trustowi mogłem corocznie od 2001 roku spotykać się 27 stycznia z Benem, innymi ocalałymi i byłymi uchodźcami, wysłuchać ich historii i poznać losy. Ben stanowił niewyczerpane źródło inspiracji, sprawował też kluczową funkcję „kontrolera realiów”. Równie ważne jest to, że jego dzieci stały się przyjaciółmi rodziny, a wnuki chodzą do szkoły razem z moimi dziećmi. Przez wiele lat byłem również konsultantem historycznym Holocaust Educational Trust, który publikował moje pierwsze krótkie teksty historyczne dotyczące Holokaustu. HET dał mi możliwość przetestowania moich koncepcji na pokoleniach młodych ludzi zaangażowanych w program organizacji i umożliwił kluczową dla mnie wizytę w Bergen-Belsen w siedemdziesiątą rocznicę wyzwolenia obozu. Chciałbym podziękować Karen Pollock, dyrektor HET, za włączenie mnie do prac, oraz Andy’emu Pearce’owi, Alexowi Mawsowi i Martinowi Winstone’owi za to, że zmusili mnie do głębszego myślenia nad historią i pamięcią.

Wziąłem udział w wielu programach radiowych i telewizyjnych oraz filmach dokumentalnych, a kilka z nich muszę wymienić jako szczególnie bogate w informacje, wymagające intelektualnie i cenne. Dzięki Adamowi Kempowi z Aeon Productions, który w 2012 roku wyprodukował dla BBC Death Camp Treblinka: Survivors’ Stories (Obóz zagłady Treblinka: opowieści ocalałych), mogłem poznać Kalmana Tiegmana i Samuela Willenberga, ostatnich żyjących byłych więźniów, uczestników buntu w Treblince, oraz budzącą respekt żonę Samuela, Adę, i przeprowadzić z nimi wywiad. Przywilejem była dla mnie współpraca nad rekonstrukcją nieukończonego w 1945 roku filmu Sidneya Bernsteina German Concentration Camps. Factual Survey (Niemieckie obozy koncentracyjne. Stan faktyczny), pod kierunkiem zespołu z Imperial War Museum, w reżyserii niezwykle skrupulatnego Toby’ego Haggitha, od którego dowiedziałem się wiele o wyzwoleniu Belsen, ale też o filmie nakręconym przez brytyjskiego operatora. Historia tego filmu jest kanwą obrazu Ciemności skryją ziemię, produkcji Spring Films/BFI, do którego w zimny i wietrzny poranek na terenie Buchenwaldu udzieliłem wywiadu André Singerowi – doświadczenie to było pouczające samo w sobie. Jako konsultantowi historycznemu Jusqu’au dernier. La destruction des Juifs d’Europe (Do ostatniego. Zagłada europejskich Żydów), w reżyserii Williama Karela i Blanche Finger dla Zadig Production, pod dobroczynnym nadzorem Paula Rozenberga, film ten pozwolił mi przetestować niektóre pomysły, które umieściłem w tej książce, chociaż seriale dokumentalne same w sobie oferują różnorodność poglądów czołowych ekspertów. W 2011 roku wziąłem udział we francuskiej produkcji dokumentalnej o Adolfie Eichmannie. Zdjęcia powstały w mieszkaniu Annette Wieviorki, z którą współpracowałem przy okazji kilku konferencji i która zawsze dzieliła się własnym punktem widzenia na los Żydów we Francji, jak również inne kwestie dotyczące historii i upamiętnienia żydowskiej tragedii. Na koniec chciałbym podziękować Richardowi Overy’emu, który pod koniec lat siedemdziesiątych był moim opiekunem na wydziale współczesnej historii Europy w Queens’ College. Richard zapewnił mi solidne przygotowanie do pracy historyka i do tej pory wymieniamy poglądy i sprzeczamy się o historię i politykę. Richard po części odpowiada za to, że zostałem historykiem, ale ani on, ani nikt inny z wymienionych powyżej nie odpowiada za treść tej książki: wszystkie błędy i opinie są moje własne.

W końcowych etapach pracy nad tą książką przyłączyłem się do rabbiego Jonathana Wittenberga i jego syna Amosa, odbywających wyprawę badawczą do Lublina, Ostrowa Lubelskiego, Lubartowa, Majdanka i Bełżca. Jonathan, rabin New North London Synagogue oraz starszy rabin nurtu masorti, jest moim starym przyjacielem z czasów studenckich, który celebrował moje zaślubiny z Dawn Waterman i błogosławił moje dzieci, Daniela i Hannah. Dzielił moje pragnienie zrozumienia i spisania tragicznej historii europejskich Żydów, oferował wiedzę i przewodnictwo w każdej dziedzinie życia. W piątkowe wieczory i szabasowe kolacje jego żona, Nicola Solomons, dyrektor naczelny Society of Authors, karmiła mnie radami wydawniczymi oraz talerzami swojej pysznej domowej zupy. Oboje doskonale wiedzieli, jak pochłaniające jest pisanie książki i jak daleko praca nad nią odciągnęła mnie od tych, których kocham najbardziej, Dawn, Daniela i Hannah. Jednak, mimo wszystko, robiłem to dla nich.

Przez kilka dziesięcioleci poznałem wielu byłych uchodźców z nazistowskich Niemiec oraz ocalałe ofiary „ostatecznego rozwiązania”, z niektórymi utrzymywałem kontakt przez długi czas. Nie zawsze doceniałem znaczenie tego, co mówili mi o tamtych czasach, ale oczywiście podczas pisania tej książki pracę często przerywały mi wspomnienia tego, co mi powiedzieli. Nie wiem, czy zgodziliby się ze wszystkim, co napisałem w książce, ale jej treść wzbogaciły ich przeżycia i refleksje. Dedykuję ją ich pamięci: Josepha „Joeya” Burmanisa, Ernsta Fraenkla, Hugona Grynna, Yisraela Gutmana, Trudi Levi, Yogi Maier, Romanowi Halterowi, Hansowi Jacksonowi, Stephenowi Rothowi i Kalmanowi Tiegmanowi.

David Cesarani, 2015SKĄD WZIĄŁ SIĘ HITLER I NAZIŚCI?

Adolf Hitler został zaprzysiężony na kanclerza Niemiec 30 stycznia 1933 roku o 11.30. Krótka uroczystość odbyła się w gabinecie niemieckiego prezydenta, feldmarszałka Paula von Hindenburga, na drugim piętrze Kancelarii Rzeszy. W przeciwieństwie do politycznej odysei, która doprowadziła go do tego punktu, Hitler nie musiał daleko jechać, żeby się tu dostać. Od lutego ubiegłego roku korzystał z luksusów pobliskiego hotelu. Był już dobrze znany berlińczykom i pomimo złej pogody od kilku dni atmosfera oczekiwania przyciągała ludzi w to miejsce. Trzy dni wcześniej kanclerz Kurt von Schleicher podał się do dymisji po zaledwie kilku tygodniach od objęcia urzędu. Zapanowało zamieszanie, nie wiadomo było, kto go zastąpi. Może Franz von Papen, poprzednik, którego pozbawił stanowiska? A może Adolf Hitler, przywódca największej partii w Reichstagu? Hitler był stosunkowo nowy w polityce państwowej i nigdy nie pełnił żadnej ważnej funkcji; faktycznie, jak dotąd nie mógł poszczycić się większymi osiągnięciami. Z pewnością kierował największą frakcją w Reichstagu, ale czy ten przybysz z zewnątrz, jeszcze niedawno marginalna i wyszydzana postać, mógłby objąć stery państwa?30.

Rozwój wydarzeń obserwował francuski ambasador André François-Poncet. Hitler „zatrzymał się w hotelu «Kaiserhof», jak zwykle, gdy przebywał w stolicy, kilka kroków od Kancelarii i Pałacu Prezydenckiego. Na placu panował spory tłok, gapie obserwowali krzątaninę za każdym razem, gdy pojawiał się Hitler”. Obserwatorzy nie mogli jednak śledzić osobliwej sekwencji wydarzeń rozgrywających się w apartamencie prezydenckim31.

Jeszcze przed Hitlerem Hindenburg zaprzysiągł nowego ministra obrony, Wernera von Blomberga. Pośpiech był wskazany, ponieważ Schleicher łączył kontrolę nad armią ze stanowiskiem kanclerza i nie zrzekł się tej pierwszej funkcji. Krążyły pogłoski, że planował zamach stanu. Hindenburg i jego polityczni doradcy musieli pozbawić go ostatniego zaplecza władzy i sprawić, by nowy rząd miał kontrolę nad siłami zbrojnymi. Hitler przyszedł ostatni, korzystając z tylnego wejścia. Towarzyszyło mu zaledwie dwóch członków jego partii, którzy mieli z nim pracować w rządzie. Inni przyszli ministrowie z różnych partii zjawiali się pojedynczo, gromadzili się w gabinecie na parterze Kancelarii Rzeszy, po czym o 11.15 poszli na górę na spotkanie z prezydentem Hindenburgiem i formalne zaprzysiężenie. Wszystko odbywało się w atmosferze pośpiesznej improwizacji32.

W południe specjalne wydania berlińskich gazet podały informację o mianowaniu Hitlera i nowej koalicji rządowej. Wieczorem zwycięzcy przeszli z pochodniami przez centrum Berlina i spotkali się przy Bramie Brandenburskiej, w sercu dzielnicy rządowej. Na początku pojawiły się tysiące funkcjonariuszy milicji NSDAP w brunatnych mundurach – Sturmabteilung (SA, Oddziały Szturmowe). Po nich przyszli członkowie Stahlhelmu (Stalowe Hełmy), popierającej nazistów organizacji paramilitarnej weteranów wojennych. Przemaszerowali obok pałacu prezydenckiego, gdzie z jednego okna patrzył na nich Hindenburg, a z drugiego Hitler. Patrzył też François-Poncet. „Potężne kolumny otoczone przez orkiestry grające wojskowe melodie w rytm stłumionych uderzeń wielkich bębnów wyłoniły się z głębin Tiergarten i przeszły pod łukiem triumfalnym Bramy Brandenburskiej. Pochodnie, którymi wymachiwali, utworzyły rzekę ognia, rzekę pośpiesznych, niedających się ugasić fal, rzekę przelewającą się władczym rozmachem przez samo serce miasta. Z tych mężczyzn w brązowych koszulach, w wysokich butach, maszerujących w doskonałym porządku, w idealnym rytmie, z melodyjnymi głosami wyśpiewującymi pieśni wojskowe, emanował entuzjazm i dynamizm, i było to niezwykłe”. Tego dnia wydarzenia potoczyły się tak szybko, że nikt nie pomyślał, aby sfilmować paradę. Podobnie jak w przypadku legendarnego marszu na Rzym Mussoliniego, który zainspirował Hitlera do nieudanej próby puczu dziesięć lat wcześniej, następnego dnia trzeba było wszystko ponownie zorganizować z myślą o kamerach kroniki filmowej33.

Jednak co oznaczała zmiana rządu? Hitler, przyjmując stanowisko kanclerza, postawił jeden warunek: żeby Hindenburg rozwiązał Reichstag i ogłosił nowe wybory. Miało to wzmocnić NSDAP, która już była największą partią w parlamencie, i dać jej silniejszy mandat. Uznał jednak żądania doradców Hindenburga, aby zachować konserwatywny charakter przyszłego gabinetu i ograniczyć liczbę ministrów z partii nazistowskiej do dwóch. Byli to „starzy bojownicy”, którzy trwali u boku Hitlera od powstania ruchu. Wilhelm Frick objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych Rzeszy, a Hermann Göring został ministrem bez teki, dostał też nominację na ministra spraw wewnętrznych Prus, co oznaczało, że miał kierować siłami policyjnymi największego kraju związkowego. Jednak znajdowali się w stosunku ośmiu do trzech; większość mieli nienazistowscy członkowie rządu. W nagrodę za zorganizowanie upadku Schleichera i doprowadzenie Hitlera do władzy Papen, katolicki konserwatysta, który w 1932 roku zajmował stanowisko kanclerza, został wicekanclerzem. W rządzie znalazły się też inne znajome twarze: minister spraw zagranicznych baron Konstantin von Neurath, minister łączności i transportu Paul von Eltz-Rübenach oraz minister obrony Blomberg. Byli to staroświeccy konserwatyści. Stanowisko ministra handlu i rolnictwa przypadło Alfredowi Hugenbergowi, baronowi prasowemu, przywódcy Niemieckiej Narodowej Partii Ludowej, z którą naziści nawiązali luźny sojusz. Franz Seldte, przywódca Stahlhelmu, przejął odpowiedzialność za Ministerstwo Pracy. Minister sprawiedliwości Franz Günther oraz Lutz Schwerin von Krosigk, minister finansów, również byli tradycyjnymi konserwatystami. Z zewnątrz zatem niewiele się zmieniło, poza tym, że Niemcy miały wreszcie rząd bezpiecznie oparty na dominującej sile w Reichstagu34.

Nawet dyplomaci i doświadczeni obserwatorzy polityczni mieli trudności, żeby ocenić, co może wydarzyć się dalej. Lepszą od innych możliwością dokładnej analizy dysponował Leopold Schwarzschild. Od 1922 roku wydawał „Das Tage-Buch”, jedno z najbardziej szanowanych niemieckich czasopism, które mogło się poszczycić całą plejadą politycznych komentatorów oraz gwiazd kultury. Czułe anteny Schwarzschilda uwrażliwiało jeszcze jego własne pochodzenie. Pochodził z rodziny żydowskiej, która mieszkała w landach niemieckich od setek lat i całkowicie się zasymilowała. Schwarzschild studiował nauki polityczne, ekonomię i historię, następnie podczas Wielkiej Wojny służył w armii niemieckiej. Z zadowoleniem przyjął obalenie cesarza po niemieckiej klęsce i utworzenie Rzeszy Niemieckiej (nazwanej Republiką Weimarską od nazwy miasta, gdzie uchwalono nową konstytucję). W każdym wydaniu swojego magazynu opowiadał się za wartościami uświęconymi w nowej republice: demokracją, równością, wolnością jednostki. A jednak mianowanie zaprzysiężonego wroga demokracji parlamentarnej na kanclerza przyjął raczej z ostrożnością niż obawami. W artykule opublikowanym 4 lutego 1933 roku Schwarzschild zauważył, że przed wstąpieniem na urząd polityczna siła Hitlera przechodziła kryzys. W ostatnich wyborach parlamentarnych, w listopadzie 1932 roku, partia nazistowska straciła dwa miliony głosów. Naziści mogli sobie urządzać triumfalne parady, ale ich zwycięstwo było mitem. Nie zdobyli władzy, została im ona dana. „Hitler był już pokonany, kiedy zostało mu ofiarowane zwycięstwo. To nie marsz na Berlin doprowadził do władzy niemieckiego Mussoliniego, lecz małe matactwo koterii pruskich junkrów i westfalskich przemysłowców”35.

Schwarzschild zauważył, że klika doradzająca prezydentowi Hindenburgowi uratowała partię nazistów, „której groziło bankructwo, którą rozdzierały od wewnątrz podziały i bunty i która automatycznie musiałaby się z powrotem stać nieszkodliwą, drobnoburżuazyjną antysemicką partią, gdy tylko wzrost gospodarczy odciągnąłby poparcie tych, których do Hitlera kierowała desperacja”. Uważał, że partia i tak była skazana na porażkę, i przewidywał, że jej lewicujący odłam zbuntuje się przeciwko sojuszowi z konserwatystami. Tymczasem losy demokratów, socjalistów i klas pracujących mogły się odwrócić. W każdym przypadku uważał te elementy za „dostatecznie silne, aby zapobiec skrajnym wybrykom ze strony nowego reżimu”. Gdyby Hitler nie zapewnił jedzenia i pracy masom, szybko zostałby odsunięty od władzy36.

Podobne prognozy przekazał do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Londynie brytyjski ambasador sir Horace Rumbold. Do Berlina przyjechał w październiku 1928 roku, w szczytowym momencie wzorcowej kariery dyplomatycznej. Od przełomowych dla partii nazistowskiej wyborów we wrześniu 1930 roku Rumbold przekazywał wnikliwe komunikaty szeroko komentujące program i posunięcia Hitlera. Chociaż darzył pewną sympatią aspiracje narodowych socjalistów i z pewnością podzielał ich niechęć do Żydów, jasno widział ograniczenia ich atrakcyjności. Kiedy w wyborach parlamentarnych w lipcu 1932 roku NSDAP uzyskała 37 procent głosów i zdobyła 230 miejsc w Reichstagu, nie podzielał powszechnego przekonania, że ostateczny sukces jest rychły i nieuchronny. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaraportował, że wydaje się, iż „Hitler wyczerpał już swoje rezerwy”. 27 stycznia 1933 roku Rumbold jadł obiad z Ottonem Meissnerem, szefem sztabu Hindenburga i członkiem „kamaryli”, która doprowadziła do upadku Schleichera. Rumbold przekazał do Londynu pogląd Meissnera, że Hitler „wykazuje oznaki spóźnionego umiarkowania i uświadomił sobie, że jego polityka negacji prowadzi donikąd”. Zamiast zabiegać o pełnię władzy, teraz chciał ją dzielić. Uspokajający wniosek brzmiał, że „rząd Hitlera, który obejmuje grupę ministrów niebędących nazistami, nie będzie w stanie przeprowadzać niebezpiecznych eksperymentów”37.

Georges Simenon, belgijski dziennikarz i autor powieści kryminalnych, trafniej podsumował sytuację. Mieszkał w hotelu Kaiserhof, kiedy relacjonował niemiecki dramat polityczny dla czasopisma „Voilà”. Przynajmniej raz spotkał Hitlera w windzie i często mimowolnie słyszał rozmowy jego świty, jak również polityków przechodzących przez hotelowy hol. Hitler, mówili, to „człowiek Papena… Człowiek Hugenberga… To marionetka”38.

Niemieccy Żydzi oceniali „eksperyment Hitlera” po swojemu. „CV-Zeitung”, gazeta Centralverein, głównego stowarzyszenia niemieckich Żydów (ciała reprezentacyjnego, które zajmowało się także bezpieczeństwem Żydów), od dawna miał oko na Hitlera i partię nazistowską. W ostatnim numerze przed mianowaniem Hitlera również zwróciła uwagę na kryzys w jego szeregach. Po objęciu przez Hitlera stanowiska kanclerza gazeta podzieliła powszechną niepewność wobec perspektyw Hitlera. Odniesie „triumf czy zostanie poskromiony”? Czy jego rząd przetrwa dłużej niż jego poprzedników? Fakt, że chodziło o prawowitą władzę, zmuszał Żydów do miarkowania swego sprzeciwu; redaktorzy byli jednak przekonani, że „nikt nie ośmieli się tknąć naszych konstytucyjnych praw”39.

„Der Israelit”, gazeta ortodoksyjnych Żydów, wyrażał ostrożny optymizm. Teraz, gdy Hitler znalazł się w rządzie, koalicjanci i prezydent Hindenburg będą go trzymać w szachu. Przewodzenie dużemu państwu samo w sobie zobliguje go do odpowiedzialnego postępowania. Faktycznie dla Żydów gorzej byłoby, gdyby nowy rząd upadł i zaczęłoby się szukanie kozła ofiarnego. Jeśliby się jednak utrzymał, a nie miałby na koncie żadnych osiągnięć, mógłby rozpocząć „pogrom z marszu” dla rozładowania powszechnego niezadowolenia. Wiele zależało zatem od tego, w jaki sposób zachowają się służba cywilna i policja; czy pozostaną wierne dawnym standardom teraz, gdy kierują nimi naziści? Istniało też niebezpieczeństwo, że nowe wybory wzmocnią prawicę, co zagrozi porządkowi konstytucyjnemu i mechanizmom gwarantującym równowagę polityczną. „Dopiero czas pokaże, czy te wątpliwości są uzasadnione”40.

Niemieckich syjonistów nie zaniepokoił zwrot wydarzeń. Ich przywódcy, jak na przykład Robert Weltsch, redaktor syjonistycznego tygodnika „Jüdische Rundschau”, stale zwracali uwagę na zagrożenia niesione przez antysemityzm, ponieważ potwierdzał on ich ideologiczne stanowisko, że życie Żydów w diasporze jest nie do obrony. Jednak pomimo zawodowego pesymizmu nawet Weltsch nie potrafił ukryć zdumienia z powodu tego, w jakim kierunku potoczyły się sprawy w Niemczech. „W jedną noc wydarzenia, w których prawdopodobieństwo nikt nie chciał uwierzyć, stały się faktem; Hitler został kanclerzem Rzeszy Niemieckiej”41.

Austriacki pisarz i dziennikarz Joseph Roth, chociaż nie był żydowskim nacjonalistą (i często porównywał syjonistów do nazistów), przeczuwał najgorsze. Z hotelowego pokoju w Paryżu napisał do przyjaciela, Stefana Zweiga, znanego pisarza: „Zmierzamy do nowej wojny. Nie dałbym złamanego grosza za nasze perspektywy na przyszłość. Do władzy dorwali się barbarzyńcy. Nie oszukujmy się. Zapanowało piekło”42.

Opinii tej nie podzielali Żydzi w Niemczech. Kilka lat później Ernst Marcus, żydowski prawnik, który potem zamieszkał we Wrocławiu, wspominał, że 30 stycznia 1933 roku był „względnie spokojny. Szerokie kręgi klasy średniej, w tym my i nasi żydowscy przyjaciele, wierzyły, że «nie będzie tak źle»”. Jego żona była tak spokojna, że pojechała na wakacje do Bawarii. W Hamburgu na początku wydawało się, że w sytuacji Żydów nic się nie zmieniło. 6 lutego żydowscy weterani urządzili doroczną uroczystość z udziałem przedstawicieli miejskich i federacyjnych. Bez wątpienia uspokajająco zabrzmiało potępienie przy tej okazji antyżydowskich uprzedzeń przez senatora Curta Platena43.

Dla Żydów, jak również dla reszty społeczeństwa, pierwsze miesiące po nastaniu Hitlera stanowiły okres przejściowy. Rząd się zmienił, ale prawie wszystko pozostało takie samo. Z pewnością dochodziło do różnych incydentów i przemocy wobec Żydów, zwykle ze strony band bojówkarzy z SA, błąkających się po ulicach miast i miasteczek i napawających się nowo nabytym legalnym statusem. Jednak tego rodzaju ataki były na porządku dziennym przed 1933 rokiem i teraz, mimo zmiany na stanowisku kanclerza, wciąż pozostawały bezprawne. Podczas gdy kraj skupiał się na kolejnych wyborach, punktowanych przemocą i politycznymi dramatami, Żydzi wkroczyli w „epokę zmierzchu”, w której starali się zrozumieć konsekwencje rozgrywających się wydarzeń i opracować stosowne odpowiedzi. Musieli szybko przemyśleć historię swojej społeczności, tożsamości i ewentualne rozwiązania, jak również ocenić karierę Hitlera i prawdopodobną trajektorię partii nazistowskiej. To, co wydawało się oczywiste kilka miesięcy lub lat później i co zyskało aurę nieuchronności w najbardziej osobistych i historycznych relacjach po 1945 roku, wówczas nie wydawało się takie oczywiste44.

30 Relacja oparta na doskonałej analizie i narracji Henry’ego Ashby Turnera jun., Hitler’s Thirty Days to Power: January 1933, London 1996.

31 André François-Poncet, The Fateful Years. Memoirs of the French Ambassador in Berlin 1931–38, London 1949, s. 47–48.

32 H.A. Turner jun., Hitler’s Thirty Days to Power, s. 155–156.

33 A. François-Poncet, Fateful Years, s. 48.

34 R.J. Evans, Coming of the Third Reich, s. 305–308.

35 Leopold Schwarzschild, Chronicle of a Downfall. Germany 1929–1939, London 2010, s. VI–VII, 97–99.

36 Chancellor Hitler, 4 lutego 1933, w: L. Schwarzschild, Chronicle of a Downfall, s. 97–99.

37 Sir Horace Rumbold do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, 18 sierpnia 1931, 21 sierpnia 1932, 27 stycznia 1933, 3 października 1938 (o Żydach), cyt. za: Martin Gilbert, Sir Horace Rumbold. Portrait of a Diplomat 1869–1941, London 1973, s. 319, 360–361, 366, 368.

38 Georges Simenon, Hitler in the Elevator, w: Travels in the Reich 1933–1945. Foreign Authors Report from Germany, red. Oliver Lubrich, Chicago 2010, s. 34–35.

39 Jürgen Matthäus, Mark Roseman, Jewish Responses to Persecution, t. 1, 1933–1938, Lanham 2011, s. 1–2.

40 Jewish Responses, t. 1, s. 8–9.

41 Tamże, s. 10–11.

42 Joseph Roth do Stefana Zweiga, luty 1933, w: Joseph Roth. A Life in Letters, red. Michael Hofmann, London 2012, s. 237.

43 Abraham Asher, A Community under Siege. The Jews of Breslau under Nazism, Stanford 2007, s. 65–66; J.A.S. Grenville, The Jews and Germans of Hamburg, London 2012, s. 52–53, 58–59.

44 S. Friedländer, Nazi Germany and the Jews, t. 1, s. 14–15; Jürgen Matthäus, Mark Roseman, Introduction, w: Jewish Responses, t. 1, s. XIV–XVI, XXX–XXXVI.NIEMIECCY ŻYDZI

Samoidentyfikująca się żydowska społeczność w Republice Weimarskiej liczyła około 525 tysięcy osób, z czego 100 tysięcy stanowili niedawno przybyli imigranci z Europy Wschodniej, powszechnie (i szyderczo) nazywani Ostjuden. Większość urodzonych w Niemczech Żydów mogła prześledzić swoje pochodzenie kilka stuleci wstecz i nieodłącznie należała już do społeczeństwa niemieckiego. Poza kilkoma wyspami współczesnej ortodoksji praktykowanie judaizmu mocno osłabło. Co rok w grudniu typowa żydowska niemiecka rodzina zapalała świece dla uczczenia święta Chanuka, ale też ustawiała w domu chrześcijańską choinkę. Małżeństwa mieszane zawierało 25 procent mężczyzn i 16 procent kobiet. Dzieci z mieszanych małżeństw prawie zawsze wychowywano na chrześcijan. Na poziomie indywidualnym, czy to członków gmin żydowskich, czy osób tylko luźno z nimi powiązanych, niemieckich Żydów trudno było odróżnić od innych Niemców45.

Istniały jednak pewne demograficzne, geograficzne, społeczne i ekonomiczne rozbieżności, które pozwalały żydofobom ich wskazywać. Podczas gdy połowa ludności w Niemczech mieszkała w małych miasteczkach i wsiach, ponad dwie trzecie niemieckich Żydów osiedliły się w miastach. Jedna trzecia społeczności żydowskiej (144 tysiące) skupiała się w Berlinie, gdzie stanowili 4 procent mieszkańców stolicy. W Berlinie, podobnie jak w innych miastach, niektóre dzielnice gęsto zamieszkiwali Żydzi. Często były to najzamożniejsze rejony miasta. Średni dochód gospodarstwa żydowskiego trzykrotnie przewyższał dochody rodziny gojów. Chociaż znacząca część Żydów żyła w biedzie, co poważnie obciążało żydowskie organizacje opiekuńcze i pomniejszało majątek zamożniejszych, większość Żydów należała do dobrze sytuowanej klasy średniej46.

Oprócz skupienia geograficznego Żydzi preferowali też wąską grupę zawodów. Trzy czwarte zarabiało na życie w handlu i finansach, w porównaniu do jednej czwartej w przypadku ludności nieżydowskiej. Podczas gdy prawie jedna trzecia Niemców pracowała na ziemi, rolnictwem zajmowało się zaledwie 2 procent Żydów. Jednak to oni przeprowadzali 25 procent sprzedaży hurtowej w sektorze rolniczym. Żydowscy kupcy handlujący zbożem i bydłem stanowili powszechne zjawisko w okręgach wiejskich, na przykład Hesji. Jeszcze liczniej Żydzi pracowali w sektorach włókienniczym i odzieżowym. Należało do nich 40 procent wszystkich przedsiębiorstw włókienniczych i dwie trzecie rynku hurtowej i detalicznej sprzedaży odzieży. Berlińska dzielnica mody była w zasadzie dzielnicą żydowską. Chociaż domy towarowe stanowiły stosunkowo skromną część sektora sprzedaży detalicznej, prawie 80 procent obrotów pochodziło z dużych centrów handlowych, takich jak Hertie, KaDeWe i Wertheim, pałaców handlu detalicznego przy głównych arteriach. Żydzi zdominowali przemysł wydawniczy: dwa domy, Ullstein i Mosse, dyktowały tempo rozwoju produkcji książek, czasopism i gazet. Nie-Żydzi mogli również spotkać Żydów w kluczowych profesjach specjalistycznych. Żydzi stanowili 11 procent niemieckich lekarzy, 13 procent prokuratorów i 16 procent adwokatów. Jednak te proporcje nie rozkładały się równomiernie w całym kraju. Największe skupiska znajdowały się w dużych miastach, gdzie mieszkała większość Żydów, głównie w Berlinie, Frankfurcie nad Menem, Hamburgu i Wrocławiu47.

Najbardziej jednolitą i widoczną częścią żydowskiej populacji byli Ostjuden. Stanowili jedną czwartą Żydów mieszkających w Berlinie i przewyższali liczbowo niemieckich Żydów w Lipsku i Dreźnie. Ostjuden nie mieli obywatelstwa niemieckiego, mówili w jidysz i byli ortodoksyjnie religijni, chociaż ich dzieci szybko asymilowały się w niemieckim społeczeństwie. W przeciwieństwie do niemieckich Żydów można było ich spotkać w podupadłych dzielnicach śródmieścia, jak w Scheunenviertel w Berlinie. Większość pracowała na własny rachunek w rzemiośle lub fizycznie. Ironią losu sukces domów towarowych zadziałał na niekorzyść żydowskich drobnych kupców, szewców i krawców. Mocno uderzył w nich Wielki Kryzys i często musieli korzystać z pomocy żydowskich organizacji dobroczynnych. To jeszcze bardziej poróżniło ich z niemieckimi Żydami, którzy obwiniali ich o wzrost nastrojów antyżydowskich. W następstwie Wielkiej Wojny niemieckie władze federalne i związkowe próbowały powstrzymać napływ do kraju Żydów zza wschodniej granicy. Od 1918 do 1921 roku władze pruskie zatrzymały i deportowały około czterech tysięcy nielegalnych żydowskich imigrantów. Podjęte środki stanowiły kontynuację praktyk o długiej tradycji, aby ograniczyć niechcianą imigrację ze Wschodu, ale po rewolucji w Rosji ataki na Ostjuden stały się jeszcze ostrzejsze. Konserwatywni Niemcy o poglądach nacjonalistycznych od dawna fałszywie oskarżali Żydów ze Wschodu o import zbrodni, nierządu i chorób; teraz do tej listy dorzucono zarażanie poglądami rewolucyjnymi48.

Żydzi postawieni w obliczu nazistowskiego antysemityzmu, szczególnie ci aktywni w polityce lub organizacjach walczących z uprzedzeniami, nie mieli większych złudzeń wobec wyzwania, przed jakim stanęli. Najstarsi członkowie społeczności pamiętali jeszcze czasy, kiedy Żydów nie traktowano jak równych obywateli. Max Liebermann, przewodniczący Pruskiej Akademii Sztuk i uznany malarz, urodził się w 1847 roku, rok przed rewolucjami, które zapewniły Żydom prawa obywatelskie w kilku państwach niemieckich. Pełną równość praw zdobyli dopiero po zjednoczeniu Niemiec w 1870 roku. Emancypacja, osiągnięcie obywatelskiej równości, nastąpiła dopiero w sytuacji zagrożenia. Dotkliwy spadek cen w handlu i rolnictwie na początku i w połowie lat siedemdziesiątych XIX wieku wywołał niezadowolenie drobnych niemieckich przedsiębiorców, rzemieślników i rolników. Ich sytuację pogorszyło jeszcze powstanie zorganizowanej klasy robotniczej oraz bazującej na masach Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (Sozialdemokratische Partei Deutschlands, SPD). SPD opowiadała się za twardą doktryną marksistowską, pogłębiała antagonizm między pracownikami a pracodawcami oraz głosiła likwidację własności prywatnej. Dokąd więc mógł się zwrócić „mały człowiek”? W latach osiemdziesiątych XIX wieku grupa politycznych agitatorów z klasy średniej uznała, że mogą zdobyć posłuch u rolników, sklepikarzy i drobnych wytwórców, jeśli oskarżą żydowskich bankierów o zastój i zaatakują żydowskich pośredników na wsiach. Inni agitatorzy, którzy chcieli odwieść robotników od marksizmu, zachęcali do różnych odmian chrześcijańskiego socjalizmu, co zwykle sprowadzało się do wykorzystywania Żydów jako kozłów ofiarnych odpowiadających za wszystkie dolegliwości ekonomiczne i społeczne49.

W latach dziewięćdziesiątych XIX wieku niektóre jawnie antysemickie stronnictwa odniosły krótkotrwały sukces w wyborach w poszczególnych państwach związkowych, udało im się też wprowadzić przedstawicieli do Reichstagu. Prawicowa Niemiecka Partia Konserwatywna poczuła się tak zaalarmowana, że rzuciła ochłap antysemitom, włączając do programu z 1892 roku uwagę o ograniczeniu „destrukcyjnych wpływów żydowskich na nasze życie narodowe”. To jedynie podniosło poważanie dla antysemitów. W 1893 roku zdobyli w wyborach do Reichstagu 340 tysięcy głosów i uzyskali 16 mandatów. Jednak, chociaż konserwatyści bawili się hasłami antyżydowskimi, potępiali „okrucieństwa”. Państwo niemieckie nigdy nie dało się opanować antyżydowskiemu szaleństwu, które ogarnęło francuskie instytucje podczas sprawy Dreyfusa. Wybory państwowe w 1893 roku były punktem szczytowym ruchu antysemickiego; od tego momentu partie tego nurtu zaczęły się rozpadać i tworzyć na nowo. W 1912 roku przekonały do siebie tylko 130 tysięcy wyborców i zdobyły zaledwie sześć mandatów50.

Porażka politycznego antysemityzmu nie oznaczała osłabienia antyżydowskich prześladowań. Jeśli już, to kontrowersje podsycane przez antysemitów uczyniły ludzi bardziej „świadomymi Żydów”. Dla konserwatywnych Niemców, zaniepokojonych gwałtowną urbanizacją i kulturą masową, lekarstwem na wszystko stał się pogląd, że Żydzi, którzy na pierwszy rzut oka w nieproporcjonalnie dużym stopniu na tym korzystali, mają zbyt wielki wpływ na kulturę, społeczeństwo i gospodarkę. Liberałowie dyskredytowali prześladowania religijne i rasizm, ale dokładnie z tych samych powodów okazywali zakłopotanie faktem, że Żydzi nie zawierają małżeństw mieszanych i są przywiązani do swoich „klanowych” zwyczajów. Nacjonaliści uważali Żydów za zatwardziałych cudzoziemców, niezdolnych do szczerej lojalności wobec Rzeszy. Antysemici znani jako völkisch, z powodu wiary w istnienie rasowej odrębności narodu niemieckiego, dowodzili, że Żydzi się nie asymilują i stanowią zagrożenie dla ludności niemieckiej. Jednocześnie przez cały ten czas tradycyjne formy religijnych prześladowań stosowali uczęszczający do kościoła katolicy i protestanci. Uważali Niemcy za państwo chrześcijańskie. A skoro tak, jak Żydzi mogą do niego przynależeć? Socjaldemokraci pogardzali podobnymi przekonaniami i byli najbardziej konsekwentnymi przeciwnikami antysemityzmu, ale i wśród nich niektórzy nie mieli nic przeciwko identyfikowaniu Żydów z kapitalizmem i wyzyskiem klasy pracującej. Nawet kiedy Reichstag okazał się jałowym gruntem dla antysemitów szukających sposobu na cofnięcie emancypacji Żydów oraz na ich prawne odseparowanie, antysemityzm rozprzestrzeniał się jako „norma kulturowa” – wyznacznik postaw rozdzielający Żydów od nie-Żydów51.

Skoro jednak w 1933 roku Żydzi pamiętali już ponurą historię prześladowań, dysponowali też inspirującym przykładem obrony. Czterdzieści lat wcześniej niemieccy Żydzi zorganizowali Centralverein deutscher Staatsbürger jüdischen Glaubens (CV, Główne Stowarzyszenie Niemieckich Obywateli Wiary Żydowskiej), które zajmowało się zwalczaniem kłamstw propagowanych przez antysemitów oraz protestowaniem przeciwko nim podczas kampanii wyborczych. Przez następne dwa dziesięciolecia CV działało dość skutecznie: oskarżało podżegaczy o zniesławienie, wspierało finansowo kandydatów, którzy zobowiązywali się do sprzeciwu wobec antysemityzmu, tworzyło całe tomy materiałów edukacyjnych o judaizmie i życiu Żydów oraz koordynowało działalność przychylnie nastawionych nie-Żydów, którzy wstydzili się uprzedzeń obecnych w społeczeństwie. CV zaszczepiało także poczucie dumy w Żydach oraz niemiecki patriotyzm, dbając o syntezę żydowskiej i niemieckiej tożsamości52.

Wybuch wojny w 1914 roku dał niemieckim, patriotycznie nastawionym Żydom okazję do zademonstrowania miłości do ojczyzny. Cesarz ogłosił rozejm w konfliktach wewnętrznych i oświadczył, że Niemcy nie uznają podziałów wyznaniowych. Żydzi zareagowali entuzjastycznie. Liczba Żydów walczących w siłach zbrojnych odpowiadała w przybliżeniu ich odsetkowi w całej populacji. Inni, jak przemysłowiec Walther Rathenau i uczony Fritz Haber, intensywnie wspierali niemiecki wysiłek wojenny. Niestety, kiedy skończyły się sukcesy Niemców na polach bitew, armia zaczęła szukać winnych. W 1916 roku pruskie Ministerstwo Wojny, prawdopodobnie podbechtane przez generałów o poglądach völkisch w najwyższym dowództwie, zażądało prześledzenia liczebności i rang Żydów w wojsku. Wyników spisu, nazwanego Judenzählung (spis Żydów), nigdy nie upubliczniono, jednak zasiał on podejrzenia, że Żydzi uchylali się od obowiązku. Chociaż w walkach zginęło 12 tysięcy Żydów, a tysiące zostało trwale okaleczonych (również proporcjonalnie wobec ich liczby w całej populacji), wojna bardziej podzieliła, niż zjednoczyła, Żydów i nie-Żydów53.

45 Marion Kaplan, Between Dignity and Despair. Jewish Life in Nazi Germany, New York 1998, s. 10–11.

46 M. Kaplan, Between Dignity, s. 10–11; Donald Niewyk, The Jews in Weimar Germany, New Brunswick 2001, s. 16–20.

47 D. Niewyk, The Jews in Weimar, s. 13–16.

48 D. Niewyk, The Jews in Weimar, s. 18–21; Steven Aschheim, Brothers and Strangers. The East European Jew in German and German Jewish Consciousness, 1800–1923, Madison 1999, s. 215–245; Annemarie Sammartino, The Impossible Border. Germany and the East, 1914–1922, New York 2010; Michael Brenner, The Renaissance of Jewish Culture in Weimar Germany, New Haven 1996, s. 33, 51–65.

49 Peter Pulzer, The Rise of Political Anti-semitism in Germany and Austria, London 1988.

50 Richard S. Levy, The Downfall of the Anti-Semitic Political Parties in Imperial Germany, New Haven 1975.

51 Shulamit Volkov, Germans, Jews, and Antisemites. Trials in Emancipation, Cambridge 2006, s. 100–128; Uriel Tal, Christians and Germans in Germany. Religion, Politics and Ideology in the Second Reich, 1870–1914, London 1975; Donald Niewyck, Solving the „Jewish Problem”. Continuity and change in German antisemitism, 1871–1945, w: Holocaust. Critical Concepts in Historical Studies, red. David Cesarani, t. 1, London 2004, s. 50–90.

52 Ismar Schorsch, Jewish Reactions to German Anti-Semitism, 1870–1914, New York 1972; Judah Reinharz, Fatherland or Promised Land. The Dilemma of the German Jew, 1893–1914, Ann Arbor 1975; Marjorie Lamberti, Jewish Activism in Imperial Germany. The Struggle for Civic Equality, New Haven 1978.

53 Peter Pulzer, The First World War, w: German-Jewish History in Modern Times, t. 3: Integration in Dispute 1871–1918, red. Michael Meyer, New York 1997, s. 360–384.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: