Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Po co nam była ta wojna! - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 września 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
38,00

Po co nam była ta wojna! - ebook

Czy druga wojna światowa była „dobrą wojną”, jak głosi mit rozpowszechniony w krajach, które wyszły z niej zwycięsko? I czy musiała wybuchnąć we wrześniu 1939 roku z powodu Polski? Brytyjski konserwatywny dziennikarz i publicysta Peter Hitchens się z tym nie zgadza.

Twierdzi, że jednym z ważniejszych powodów rozpętania światowego konfliktu były brytyjskie gwarancje dla granic Polski zagrożonej przez agresywną politykę Hitlera. Co gorsza, rząd Jego Królewskiej Mości w pełni zdawał sobie sprawę, że z racji słabości swych sił lądowych nie będzie w stanie wypełnić tych gwarancji. Tak się stało – po niemieckiej agresji na Polskę Londyn wypowiedział wojnę III Rzeszy (i nakłonił do tego Paryż), ale pozostawił polskiego sojusznika na pastwę losu. Hitchens uważa, że należało poczekać z wystąpieniem przeciwko Hitlerowi i wykorzystać ten czas na odpowiednie przygotowania.

Rozprawia się też z innymi obiegowymi opiniami na temat II wojny światowej: że doszło do niej w celu ratowania ludności żydowskiej przed nazistami, że Niemcy rzeczywiście planowały inwazję na Wyspy Brytyjskie (według autora Hitler tylko wywierał presję, aby zmusić Londyn do zawarcia pokoju), wreszcie że Wielka Brytania należy do grona zwycięzców. Uważa tę ostatnią tezę za głęboko fałszywą wobec utraty statusu najważniejszego mocarstwa Zachodu na rzecz USA, ogromnych strat ludzkich i materialnych oraz rychłego rozpadu imperium kolonialnego. To książka idąca pod prąd, mająca sprowokować czytelnika do myślenia wbrew utartym schematom, w której poczesne miejsce zajmuje sprawa polska. Do tego napisana barwnie, przystępnym językiem.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16252-5
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP DO WYDA­NIA POL­SKIEGO

Wstęp do wyda­nia pol­skiego

Jak Wielka Bry­ta­nia zgu­biła Pol­skę

Czy Wielka Bry­ta­nia wygrała czy prze­grała drugą wojnę świa­tową? Odpo­wiedź na to pyta­nie wydaje się pro­sta i bez­dy­sku­syjna. Oczy­wi­ście, że wygrała! Adolf Hitler pal­nął sobie w łeb, woj­ska III Rze­szy ska­pi­tu­lo­wały, a spory kawał Nie­miec zna­lazł się pod oku­pa­cją bry­tyj­ską. Pre­mier Win­ston Chur­chill zajął miej­sce przy stole, na któ­rym przy­wódcy wiel­kich mocarstw kre­ślili mapę nowego świata, który naro­dził się z wojen­nej pożogi.

Pro­blem w tym, że to tylko pozory. O tym, czy kraj wygrał, czy prze­grał wojnę, nie prze­są­dzają bowiem pla­katy ze zna­kiem V jak Vic­tory roz­le­pione na rogach ulic. Nie decy­duje o tym entu­zjazm tłu­mów wyma­chu­ją­cych kolo­ro­wymi cho­rą­giew­kami na para­dzie zwy­cię­stwa. Nie, to są wszystko sprawy dru­go­rzędne. Można prze­cież – o czym my, Polacy, wiemy dosko­nale – być człon­kiem zwy­cię­skiej koali­cji i prze­grać wojnę z kre­te­sem.

Jakie są więc pra­wi­dłowe kry­te­ria? Jak oce­nić, czy wojna zakoń­czyła się porażką, czy zwy­cię­stwem? Wystar­czy posłu­żyć się logiką. I porów­nać siłę i pozy­cję mię­dzy­na­ro­dową pań­stwa sprzed wybu­chu wojny i po niej. Jeżeli stało się potęż­niej­sze lub utrzy­mało swoje zna­cze­nie – wojnę wygrało. Jeżeli słab­sze – wojnę prze­grało.

Zasto­sujmy tę metodę do Wiel­kiej Bry­ta­nii i jej zbroj­nych zma­gań w latach 1939–1945. Cóż się oka­zuje? To, że prawda jest dokład­nie odwrotna do powszech­nych wyobra­żeń. Wielka Bry­ta­nia wcale dru­giej wojny świa­to­wej nie wygrała. Wielka Bry­ta­nia ją prze­grała!

W bar­dzo prze­ko­nu­jący spo­sób udo­wad­nia to Peter Hit­chens w swo­jej bły­sko­tli­wej książce, którą trzy­ma­cie Pań­stwo w rękach. Wska­zuje w niej na trzy zasad­ni­cze sprawy:

– Wielka Bry­ta­nia w wyniku dru­giej wojny świa­to­wej stra­ciła swoje impe­rium kolo­nialne.

– Wielka Bry­ta­nia w wyniku dru­giej wojny świa­to­wej utra­ciła swoją potęgę gospo­dar­czą.

– Wielka Bry­ta­nia w wyniku dru­giej wojny świa­to­wej utra­ciła pozy­cję świa­to­wego super­mo­car­stwa.

Wszystko to bez­pow­rot­nie!

Druga wojna świa­towa była momen­tem prze­ło­mo­wym w dzie­jach impe­rium bry­tyj­skiego. Ze świa­to­wej eks­tra­klasy Wielka Bry­ta­nia została prze­sta­wiona do dru­giej ligi. I tkwi tam do dzi­siaj.

Docie­kliwy czy­tel­nik zapewne zada w tym miej­scu pyta­nie. Skoro Wielka Bry­ta­nia prze­grała drugą wojnę świa­tową, to z kim ją prze­grała? Prze­cież III Rze­sza w 1945 roku znaj­do­wała się w jesz­cze gor­szym sta­nie. Zgoda, Niemcy rów­nież prze­grali drugą wojnę świa­tową, choć po kil­ku­dzie­się­ciu latach – w prze­ci­wień­stwie do Wiel­kiej Bry­ta­nii – udało im się odbu­do­wać swoją pozy­cję hege­mona Sta­rego Kon­ty­nentu.

Wielka Bry­ta­nia oczy­wi­ście nie prze­grała wojny z Niem­cami, lecz ze… Sta­nami Zjed­no­czo­nymi. Druga wojna świa­towa dla Ame­ryki rów­nież była dzie­jo­wym momen­tem zwrot­nym. Ale nie był to, jak dla Albionu, moment upadku zna­cze­nia i potęgi. Odwrot­nie – dla Sta­nów Zjed­no­czo­nych był to moment wej­ścia na drogę do glo­bal­nej domi­na­cji. Jedno świa­towe super­mo­car­stwo chwiej­nym kro­kiem zeszło ze sceny histo­rii, a w jego miej­sce na scenę żwawo wkro­czyło nowe. Zmierzch sta­rego impe­rium stał się jed­no­cze­śnie brza­skiem nowego. Mało tego, to pierw­sze stało się wasa­lem dru­giego. Uza­leż­nione od niego mili­tar­nie, gospo­dar­czo i poli­tycz­nie musiało się zado­wo­lić upo­ka­rza­jącą rolą „młod­szego brata”. Nie­źle, gdy się pomy­śli, że jesz­cze sto pięć­dzie­siąt lat wcze­śniej Ame­ryka była bry­tyj­ską kolo­nią!

„Wypo­wia­da­jąc Hitle­rowi wojnę, Anglia i Fran­cja ponad wszelką wąt­pli­wość nie osią­gnęły swo­ich celów – pisze Peter Hit­chens. Oba te kraje dążyły do tego, żeby pozo­stać w klu­bie Wiel­kich Mocarstw. Rów­nież oba zostały popro­szone, choć za każ­dym razem odbyło się to ina­czej, o opusz­cze­nie tego klubu, tyle tylko że na pocie­sze­nie pozo­sta­wiono im roz­ma­ite mało warte bły­skotki, pozor­nie świad­czące o wiel­ko­ści. Obu pozwo­lono na posia­da­nie bez­u­ży­tecz­nej broni jądro­wej oraz prawa do weta w Radzie Bez­pie­czeń­stwa ONZ, z któ­rych to atry­bu­tów mogły jed­nak korzy­stać tylko po uprzed­nich kon­sul­ta­cjach z super­mo­car­stwem – ich spon­so­rem_”_.

Naj­cie­kaw­sze, że naj­lep­sze książki to takie, które zostały napi­sane wbrew obo­wią­zu­ją­cym tren­dom. Takie, któ­rych auto­rzy mają odwagę pod­wa­żać świę­to­ści. Sta­wiać nie­wy­godne pyta­nia i nowa­tor­skie tezy. Sprze­ci­wiać się obo­wią­zu­ją­cym zaka­zom i naka­zom, nie przej­mu­jąc się kry­tyką i obu­rze­niem sta­rych auto­ry­te­tów.

Taka jest bez wąt­pie­nia książka Petera Hit­chensa. Jest nie tylko cie­kawa i świet­nie napi­sana, ale także dia­bel­nie nie­po­prawna poli­tycz­nie. Bo skoro uznamy, że Wielka Bry­ta­nia, wcho­dząc do wojny prze­ciwko Niem­com, uru­cho­miła reak­cję łań­cu­chową, która dopro­wa­dziła ją do samo­za­głady, to może wcale do tej wojny nie powinna była wcho­dzić? Zamiast wojo­wać z Adol­fem Hitle­rem, może nale­żało się z nim uło­żyć? Oddać Europę Niem­com, i sku­pić się na obro­nie swo­jej pozy­cji na morzach i odle­głych lądach? Czyli doko­nać podziału świata na strefy wpły­wów nie ze Sta­li­nem, jak to miało póź­niej miej­sce w Jał­cie, ale z Hitle­rem. Nie jest tajem­nicą, że nie­miecki dyk­ta­tor nie miał nic prze­ciwko takiemu roz­wią­za­niu. Mało tego, sojusz z Wielką Bry­ta­nią przez wiele lat był jego marze­niem i obse­sją.

W tym miej­scu wkra­czamy jed­nak na pole histo­rii alter­na­tyw­nej. Dal­sze roz­wa­ża­nia „co by było, gdyby” – zosta­wiam Tobie, drogi Czy­tel­niku. Książka _Po co nam była ta wojna_ jest bez wąt­pie­nia zna­ko­mitą pod­stawą do takich pasjo­nu­ją­cych roz­wa­żań.

***

Dzieło Petera Hit­chensa jest szcze­gól­nie inte­re­su­jące dla Po-laków. Spora jego część poświę­cona jest bowiem gene­zie wybu­chu dru­giej wojny świa­to­wej. Czyli odwiecz­nemu pyta­niu, które od lat wzbu­dza namiętne dys­ku­sje Pola­ków: czy to Pol­ska wcią­gnęła Wielką Bry­ta­nię do wojny, czy też może odwrot­nie – to Wielka Bry­ta­nia wcią­gnęła do wojny Pol­skę?

Wielu Pola­ków na­dal świę­cie wie­rzy w wer­sję numer jeden. Czyli że Wielka Bry­ta­nia 3 wrze­śnia 1939 roku przy­stą­piła do wojny, kie­ru­jąc się „moral­nym obo­wiąz­kiem” i „miło­ścią do wal­czą­cej o wol­ność Pol­ski”. A wcze­śniej z tych samych szla­chet­nych pobu­dek udzie­liła Pol­sce gwa­ran­cji nie­pod­le­gło­ści…

Jest to oczy­wi­ście pomysł śmieszny. Dzie­cięca wręcz naiw­ność. Jak wia­domo, Bóg obda­rzył naród pol­ski wie­loma przy­mio­tami, ale nie­stety nie zna­lazł się wśród nich zmysł poli­tyczny; zro­zu­mie­nie tego, na czym polega bru­talna gra, jaką jest poli­tyka mię­dzy­na­ro­dowa. Tu nie ma miej­sca na uczu­cia, tu nie ma przy­ja­ciół. Są tylko twarde, reali­zo­wane bez­względ­nie inte­resy.

W rze­czy­wi­sto­ści udzie­lone nam 31 marca 1939 roku bry­tyj­skie gwa­ran­cje były cyniczną pułapką. Wielka Bry­ta­nia była już wów­czas zde­cy­do­wana na wojnę z Niem­cami. Chciała jed­nak zro­bić wszystko, aby ta wojna nie zaczęła się na Zacho­dzie, tylko na Wscho­dzie Europy. Dla­tego wła­śnie zapro­po­no­wała Pol­sce sojusz, któ­rego zawar­cie spro­wo­ko­wało Hitlera do zaata­ko­wa­nia naszego kraju.

Hit­chens pasjo­nu­jąco rekon­stru­uje tę koron­kową, makia­we­li­styczną grę. Pod­kre­śla, że już w momen­cie udzie­le­nia nam gwa­ran­cji przy­wódcy Wiel­kiej Bry­ta­nii dosko­nale zda­wali sobie sprawę, że nie będą w sta­nie w żaden spo­sób pomóc Pol­sce. Były to więc gwa­ran­cje bez pokry­cia.

Co przy­świe­cało wów­czas bry­tyj­skiej dyplo­ma­cji? Według Hit­chensa reali­zo­wała ona trzy cele:

Pierw­szym było zyska­nie na cza­sie. Będący oczy­wi­stą kon­se­kwen­cją gwa­ran­cji Lon­dynu atak Hitlera na Pol­skę odsu­wał bowiem o kilka bez­cen­nych mie­sięcy atak na Zachód. W tym okre­sie Wielka Bry­ta­nia mogła się szy­ko­wać do wojny.

Dru­gim było unie­moż­li­wie­nie odno­wie­nia i wzmoc­nie­nia soju­szu mię­dzy Pol­ską a Niem­cami. Zawią­za­nia tego soju­szu tego Lon­dyn oba­wiał się bowiem wręcz panicz­nie.

Trze­cim celem udzie­le­nia Pol­sce gwa­ran­cji było uwi­kła­nie Hitlera w dłu­go­trwały, wyczer­pu­jący kon­flikt na wscho­dzie Europy. Ale oczy­wi­ście nie z Pol­ską. Już w 1939 roku Wielka Bry­ta­nia liczyła bowiem na to, że w nie­da­le­kiej przy­szło­ści uda jej się wcią­gnąć do koali­cji anty­nie­miec­kiej Zwią­zek Sowiecki.

Hit­chens w swo­jej książce powo­łuje się m.in. na bada­nia Simona New­mana, który prze­ana­li­zo­wał posie­dze­nia rządu bry­tyj­skiego w 1939 roku, także te, na któ­rych zde­cy­do­wano o udzie­le­niu Pol­sce owych nie­szczę­snych gwa­ran­cji.

„Możemy się prze­ko­nać – pisze Hit­chens – że nawet nie uwzględ­niano tego, że wtedy – ani póź­niej – Wielka Bry­ta­nia jest zupeł­nie nie­zdolna do udzie­le­nia pomocy mili­tar­nej, Pol­sce gdyby ją zaata­ko­wano. Współ­cze­sni czy­tel­nicy mogą tylko dojść do wnio­sku, iż rząd bry­tyj­ski dobrze zda­wał sobie sprawę z tego, że nie może pod­jąć – i nie podej­mie – żad­nych kro­ków w razie takiego ataku. Uznał wsze­lako, iż nie ma to i tak żad­nego zna­cze­nia. Pol­ska jako pań­stwo nie miała też bowiem żad­nego zna­cze­nia dla tego rządu”.

Sam New­man w swo­jej, nieco już zapo­mnia­nej, książce _Gwa­ran­cje bry­tyj­skie dla Pol­ski_ ujmo­wał zaś sprawę nastę­pu­jąco: _Jest zna­mienne, że metoda, jaką wybrali w tym celu, pole­gała na prze­rzu­ce­niu począt­ko­wej fazy wojny na kogoś innego. Bry­tyj­czycy byli na­dal świa­domi swej sła­bo­ści mili­tar­nej. Jak to parę dni póź­niej Hali­fax powie­dział swemu sekre­ta­rzowi Harvey­owi: «Chcemy zyskać na cza­sie, gdyż każdy mie­siąc przy­spa­rza nam 600 samo­lo­tów wię­cej»_. Czyż naj­lep­szym spo­so­bem zyska­nia na cza­sie nie było skie­ro­wa­nie nie­miec­kiej machiny wojen­nej na Pol­skę? Zda­niem sze­fów sztabu Pol­ska mogłaby się bro­nić przez „parę mie­sięcy”. A to ozna­czało o wiele wię­cej samo­lo­tów dla Wiel­kiej Bry­ta­nii.

Bry­tyj­czycy – w prze­ci­wień­stwie do Pola­ków – to ludzie, któ­rzy potra­fią wycią­gać wnio­ski z histo­rii. Angiel­scy przy­wódcy pamię­tali więc dosko­nale, że pierw­szą wojnę świa­tową udało im się wygrać przy pomocy żoł­nie­rzy rosyj­skich. Dla­czego nie powtó­rzyć tego sce­na­riu­sza i teraz? Według Petera Hit­chensa bry­tyj­skie elity wła­dzy od początku praw­dzi­wego part­nera do pro­wa­dze­nia wojny na dwa fronty z Niem­cami upa­try­wały nie w sła­bej Pol­sce, ale w Związku Sowiec­kim. To dla­tego w zawar­tym w 1939 roku ukła­dzie sojusz­ni­czym z War­szawą Lon­dyn umie­ścił zastrze­że­nie, że będzie bro­nił Pol­ski tylko i wyłącz­nie przed Niem­cami. To dla­tego po 17 wrze­śnia 1939 roku Win­ston Chur­chill wyra­ził pełne zro­zu­mie­nie dla bol­sze­wic­kiego najazdu na Pol­skę: „Widać było jak na dłoni, że gwa­ran­cje te skie­ro­wane są wyłącz­nie prze­ciw Niem­com, zostały zaś tak prze­bie­gle sfor­mu­ło­wane, że nie doty­czyły sytu­acji zaist­nia­łej, gdy Pol­skę naje­chali rów­nież Rosja­nie – pisze Hit­chens. – Było to celowe i świet­nie prze­my­ślane. Cho­dziło bowiem o zacho­wa­nie furtki umoż­li­wia­ją­cej nawią­za­nie w przy­szło­ści poro­zu­mie­nia ze Sta­li­nem”_._

I dalej: „Woj­ska radziec­kie zna­la­zły się teraz znacz­nie bli­żej Ber­lina niż przed wybu­chem wojny. Tak oto wyła­niał się z mroku zarys przy­szłego poro­zu­mie­nia ze Sta­li­nem. W osta­tecz­nym roz­ra­chunku Pol­skę można było poświę­cić na ołta­rzu dale­ko­sięż­nych inte­re­sów Anglii i Fran­cji. Lecz ZSRR na­dal pozo­sta­wał poten­cjal­nym sojusz­ni­kiem. A zatem nie wolno go było poważ­nie ura­zić, bo unie­moż­li­wi­łoby to w przy­szło­ści nawią­za­nie przy­mie­rza. Nie­wska­zane byłoby bodaj tylko sym­bo­liczne potę­pie­nie Moskwy za inwa­zję Pol­ski, nie wspo­mi­na­jąc już o wypo­wia­da­niu jej z tego powodu wojny”.

Sce­na­riusz zawią­za­nia soju­szu bry­tyj­sko-sowiec­kiego wymie­rzo­nego w III Rze­szę niósł oczy­wi­ście dla Pol­ski śmier­telne nie­bez­pie­czeń­stwo. Jak bowiem ostrze­gał w 1939 roku genialny Wła­dy­sław Stud­nicki, Anglia będzie musiała Sowie­tom za udział w woj­nie prze­ciwko Niem­com zapła­cić. A czym może im zapła­cić? Oczy­wi­ście Pol­ską. Już wów­czas – jesz­cze zanim padły pierw­sze strzały dru­giej wojny świa­to­wej – można było prze­wi­dzieć Jałtę. Przy­szłą zdradę naszego, pożal się Boże, alianta.

Jakie było więc wyj­ście z tej strasz­li­wej sytu­acji, w jakiej zna­la­zła się Pol­ska w roku 1939? Odpo­wiedź jest pro­sta. I udzie­lało jej już wielu zna­ko­mi­tych pol­skich publi­cy­stów i histo­ry­ków, m.in.: Wła­dy­sław Stud­nicki, Sta­ni­sław Cat-Mac­kie­wicz, pro­fe­sor Jerzy Łojek czy pro­fe­sor Paweł Wie­czor­kie­wicz.

Pol­ska nie powinna była dać się wcią­gnąć Wiel­kiej Bry­ta­nii w pułapkę. Wia­ro­łomne bry­tyj­skie gwa­ran­cje nale­żało po pro­stu odrzu­cić. I utrzy­mać dotych­cza­sowy kurs naszej dyplo­ma­cji, czyli kurs na Ber­lin. Nale­żało uło­żyć się z Niem­cami, aby zyskać na cza­sie.

Pol­ska w przeded­niu dru­giej wojny świa­to­wej powinna pro­wa­dzić taką samą poli­tykę, jaką pro­wa­dziła Wielka Bry­ta­nia. Czyli sta­rać się odsu­nąć od sie­bie pierw­sze, strasz­liwe ude­rze­nie Hitlera. I skie­ro­wać je w innym kie­runku. W naszym przy­padku – na Zachód. Na Fran­cję.

Nie­stety, nasze ówcze­sne elity wła­dzy pod­jęły inną decy­zję. Ufne w bry­tyj­ski i fran­cu­ski sojusz wzięły na sie­bie najazd Hitlera. Pol­scy przy­wódcy z entu­zja­zmem sko­czyli na główkę do pustego basenu, a potem byli bar­dzo zdzi­wieni, że nie było w nim wody.

„Tylko Polacy tak się cie­szyli, że wojna się od nich zaczyna – pisał Sta­ni­sław Cat-Mac­kie­wicz – tylko Polacy zacho­wali się wobec tej rze­czy, tak poważ­nej jak wojna z Hitle­rem, jak chło­piec, który nie śpi całą noc, bo się boi, że go starsi nie zabiorą na polo­wa­nie na kaczki. Wszy­scy inni – wszy­scy – sta­rali się zaosz­czę­dzić swe siły na finisz wojny”.

Pol­ski czy­tel­nik zapewne będzie się zży­mał i pro­te­sto­wał, czy­ta­jąc nie­po­chlebne opi­nie, jakie Peter Hit­chens wygła­sza pod adre­sem II Rze­czy­po­spo­li­tej. Nazywa ją m.in.: „małą dzielną anty­se­micką Pol­ską, kra­jem dyk­ta­tury woj­sko­wej, sza­ka­lem z Cie­szyna”. W innym miej­scu pisze z prze­ką­sem, że „poszli­śmy na wojnę, by bro­nić agre­syw­nego i anty­se­mic­kiego despo­ty­zmu”. Pol­ska została w tych frag­men­tach książki przed­sta­wiona w spo­sób kary­ka­tu­ralny.

Czy­tel­niku, nie obu­rzaj się i nie dener­wuj! Podejdź do tego chłodno i wycią­gnij wnio­ski. Opi­nie, które wygła­sza Hit­chens, są bowiem dokład­nym odzwier­cie­dle­niem opi­nii, jaką o Pol­sce miała bry­tyj­ska elita wła­dzy w 1939 roku.

Pora, aby Polacy zeszli wresz­cie na zie­mię. W Wiel­kiej Bry­ta­nii nikt nas nie kochał ani nie lubił. Wprost prze­ciw­nie, Pol­ska miała fatalną prasę jako kraj będący „pie­kłem dla Żydów” i jako „sojusz­nik Hitlera”, który ode­grał „haniebną rolę” w roz­bio­rze bied­nej, demo­kra­tycz­nej Cze­cho­sło­wa­cji.

Wielka Bry­ta­nia nie tylko Pol­ski nie lubiła, ale nie miała rów­nież w Pol­sce żad­nych żywot­nych inte­re­sów. Ba, od samego początku – od 1918 roku – zawsze mie­li­śmy Bry­tyj­czy­ków prze­ciwko sobie. To nie przy­pa­dek, że idea roz­bio­ro­wej Linii Cur­zona naro­dziła się wła­śnie w Lon­dy­nie. Bez zro­zu­mie­nia tych pod­sta­wo­wych fak­tów, które Hit­chens uka­zuje nam szcze­rze – bez taryfy ulgo­wej i bez obłudy – nie poj­miemy prawdy o roku 1939. A prawda ta jest gorzka i smutna. Wielka Bry­ta­nia ni­gdy nie uwa­żała nas za poważ­nego sojusz­nika. Uwa­żała nas jedy­nie za ofiarę, którą można rzu­cić na pożar­cie Hitle­rowi, aby zaspo­koić jego pierw­szy głód.

Książka Petera Hit­chensa ma bez wąt­pie­nia olbrzy­mie walory poznaw­cze. Jest nie tylko mode­lo­wym przy­kła­dem tego, w jaki spo­sób powinno się pisać o histo­rii. Czyli cie­ka­wie, dra­pież­nie, bez prze­mil­czeń; wbrew obo­wią­zu­ją­cej aktu­al­nie „wykładni dzie­jów”. Hit­chens nie tylko potrafi posta­wić ostre tezy, potrafi ich rów­nież bra­wu­rowo bro­nić.

Dla pol­skiego czy­tel­nika książka ta może rów­nież słu­żyć jako otrzeź­wie­nie i poucza­jąca lek­cja. Roz­bija ona bowiem w proch roman­tyczne mity, jakim hoł­duje spora część naszego spo­łe­czeń­stwa. Poka­zuje praw­dziwe kulisy wiel­kiej euro­pej­skiej gry, któ­rej padli­śmy ofiarą. Kulisy decy­zji, które dopro­wa­dziły do naj­więk­szej klę­ski, jaka spa­dła na Pol­skę w jej dłu­gich, obfi­tu­ją­cych w klę­ski dzie­jach.

Bo choć zga­dzam się z Hit­chen­sem, że Wielka Bry­ta­nia dru­giej wojny świa­to­wej wcale nie wygrała, to jed­nak warto znać pro­por­cje. I pamię­tać, że kata­strofa Pol­ski była znacz­nie więk­sza, bar­dziej dotkliwa niż kata­strofa Wiel­kiej Bry­ta­nii. A tra­giczny dla nas rok 1945 był jedy­nie kon­se­kwen­cją roku 1939.

_Piotr Zycho­wicz_PODZIĘ­KO­WA­NIA AUTORA

Podzię­ko­wa­nia autora

Chyba nikomu nie będzie zbyt­nio zale­żało na tym, by jego nazwi­sko łączono z tą książką, nie­mniej chciał­bym zło­żyć podzię­ko­wa­nia tym, bez któ­rych ni­gdy by ona nie powstała. Nikogo z grona tych osób – no powiedzmy, pra­wie nikogo – nie należy obwi­niać za przy­kry i smętny ton, jaki z niej prze­bija, jak rów­nież za to, że jej treść nie u wszyst­kich znaj­dzie uzna­nie. Nie wspo­mnę już o tym, że przy­czyni się ona zapewne, co zresztą było do prze­wi­dze­nia, do powsta­nia nie­po­ro­zu­mień.

Przede wszyst­kim muszę tu wspo­mnieć o moich rodzi­cach: koman­do­rze porucz­niku Royal Navy Ericu Hit­chen­sie oraz Yvonne Hit­chens, peł­nią­cej służbę w Women’s Royal Naval Service¹. Zbli­żył ich do sie­bie burz­liwy czas dru­giej wojny świa­to­wej, która nazna­czyła ich swoim pięt­nem do końca życia. Obojga zabra­kło, i to daleko zbyt wcze­śnie, żeby mogli poznać tę książkę.

Gdy­bym tylko zaznał bodaj w poło­wie tego, co oboje wycier­pieli dla mnie i dla mojego poko­le­nia, nie­wąt­pli­wie zro­zu­mie­li­by­śmy się lepiej. Ni­gdy jed­nak nie zapo­mnia­łem, i nie zapo­mnę, że mój ojciec, jedyna znana mi osoba pozo­sta­jąca w służ­bie czyn­nej pod­czas ostat­niej wojny, ni­gdy nie był zupeł­nie pewien, kto wła­ści­wie oka­zał się jej zwy­cięzcą. Bo też sam ni­gdy nie miał poczu­cia, że żyje w zwy­cię­skim kraju ani też (choć swój wła­sny udział w woj­nie okre­ślał jako bar­dzo skromny), iż jego kraj odpo­wied­nio go wyna­gro­dził. Pomysł napi­sa­nia książki wyszedł od niego. Mojej matce zaś zawdzię­czam przy­gnę­bia­jące poczu­cie tego, że dla wielu osób czas pokoju po wygra­nej woj­nie przy­no­sił jakże czę­sto roz­cza­ro­wa­nie, zakłó­cane nie­kiedy przez upiory bar­dziej inspi­ru­ją­cej prze­szło­ści. Znaczny wpływ wywarła na mnie, i bar­dzo mi rów­nież pomo­gła, książka Patricka Bucha­nana _Chur­chill, Hitler i nie­po­trzebna wojna_, choć na­dal nie zga­dzam się z wie­loma wnio­skami, które autor w niej zawarł.

Być może zasko­cze­niem dla wielu będą wyrazy wdzięcz­no­ści, które chciał­bym zło­żyć Deni­sowi Mac­Shane’owi, który ponie­kąd był ojcem chrzest­nym tej książki. Dzięki deba­cie, w któ­rej star­łem się z Deni­sem w kwe­stii zwią­za­nej z Europą, szczę­śli­wie pozna­łem Joannę God­frey z wydaw­nic­twa I.B. Tau­ris. Joanna pochop­nie zapy­tała mnie, czy mam jakiś pomysł na napi­sa­nie książki, i wcale się nie żach­nęła, gdy zapro­po­no­wa­łem jej wła­śnie tę. Muszę dodać, że jej sto­su­nek do mnie od tam­tej pory się nie zmie­nił. Na szcze­gól­nie podzię­ko­wa­nia z mojej strony zasłu­guje rów­nież Sarah Terry, która przy­jęła na sie­bie dener­wu­jący i nie do pozaz­drosz­cze­nia obo­wią­zek zre­da­go­wa­nia książki, czy­niąc to ze zdu­mie­wa­ją­cym spo­ko­jem, z cier­pli­wo­ścią i humo­rem. Skła­dam też wyrazy sza­cunku Ale­xowi Bil­ling­to­nowi, który na uciąż­li­wych i męczą­cych eta­pach przy­go­to­wy­wa­nia tek­stu do druku wyro­zu­miale zno­sił wciąż wpro­wa­dzane przeze mnie, coraz to nowe drobne zmiany i poprawki, jak rów­nież moje ataki paniki.

Bez­gra­niczną wdzięcz­ność winien jestem mojej żonie Eve za to, że wycier­piała moją pracę nad kolejną książką, co nie­stety ode­brało nam obojgu wiele cen­nego czasu.

Wresz­cie, podob­nie jak poprzed­nio, pra­gnę wyra­zić raz jesz­cze nie­ustanny podziw dla biblio­te­ka­rzy z Lon­don Library, raju dla pro­wa­dzą­cych wszel­kie kwe­rendy, bez któ­rych pomocy ta książka ni­gdy by nie powstała. Jeśli znaj­dzie ona uzna­nie, to w dużej czę­ści wła­śnie dzięki nim. Jed­no­cze­śnie z więk­szym niż kie­dy­kol­wiek wcze­śniej naci­skiem oświad­czam, że na mnie i tylko na mnie spada odpo­wie­dzial­ność za wszystko, co można jej zarzu­cić.Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

1.

Pomoc­ni­cza kobieca for­ma­cja Royal Navy pod­czas obu wojen świa­to­wych – liczyła do 5500 kobiet pod­czas pierw­szej wojny świa­to­wej i do 75 000 pod­czas dru­giej wojny świa­to­wej. W 1993 r. sca­lona z Royal Navy (przyp. tłum.).

2.

Dzień roz­po­czę­cia ope­ra­cji Over­lord, czyli lądo­wa­nia alian­tów w Nor­man­dii 6 czerwca 1944 r. (przyp. tłum.).

3.

Tak w ory­gi­nale, jed­nak według dostęp­nych źró­deł gdy „Cos­sack” dobił dzio­bem do lewej burty „Alt­marka”, pomię­dzy nad­bu­dówką na śród­o­krę­ciu i nad­bu­dówką rufową nie­miecki kapi­tan Hein­rich Dau pod­dał swój sta­tek, lecz w tej samej chwili jego trzeci ofi­cer dosko­czył do tele­grafu maszy­no­wego i nadał sygnał „cała wstecz”. Wtedy doszło do abor­dażu, a w powsta­łym zamie­sza­niu kapi­tan Dau ponow­nie roz­ka­zał uru­cho­mić sil­niki na bieg wsteczny. Wów­czas „Alt­mark”, kru­sząc lód, zaczął się cofać ku lądowi, by po kilku minu­tach osiąść na skale (przyp. tłum.).

4.

Jim Rho­des, były czło­nek załogi „Cos­sacka”, napi­sał w kwiet­niu 2002 r. w biu­le­ty­nie HMS „Cos­sack” Asso­cia­tion (sto­wa­rzy­sze­nie byłych człon­ków załóg dwóch bry­tyj­skich nisz­czy­cieli pod taką nazwą, człon­ków ich rodzin oraz przy­ja­ciół i miło­śni­ków tych jed­no­stek – przyp. tłum_._), że sam widział z kor­de­la­sem jed­nego z człon­ków grupy abor­da­żo­wej, a cztery inne kor­de­lasy prze­cho­wy­wano na pokła­dzie dla celów repre­zen­ta­cyj­nych.

5.

„Mary­narka jest tutaj!” (przyp. tłum.).

6.

Miej­scem zatrzy­ma­nia „Alt­marka” i bry­tyj­skiego abor­dażu był nor­we­ski fiord Jössing (przyp. tłum.).

7.

Jego Krzyż trwa w bez­ru­chu od tam­tej godziny grozy aż do tej/ Niczym gwiazda pło­nąca ponad mroczną otchła­nią/ Lito­ściwe oczy Zwy­cięzcy, uta­jone i w ciszy, lito­ści­wie patrzą na nas/ Bło­go­sła­wiąc nasze pomniej­sze Kal­wa­rie.

8.

Tu w zna­cze­niu biblij­nym: świa­dec­twa o wyda­rze­niach od uro­czy­stego wjazdu Jezusa do Jero­zo­limy do jego zmar­twych­wsta­nia (przyp. tłum.).

9.

Uświet­nia­jący te oka­zje uro­czy­sty prze­lot zacho­wa­nych jesz­cze samo­lo­tów Spit­fire, Hur­ri­cane i Lan­ca­ster (nie­kiedy także innych typów); uczest­ni­czą one rów­nież w poka­zach lot­ni­czych na Wyspach Bry­tyj­skich i kon­ty­nen­cie euro­pej­skim (przyp. tłum.).

10.

Arthur Tra­vers Har­ris (1892–1984), zwany Rzeź­ni­kiem Har­risem, bry­tyj­ski mar­sza­łek Royal Air Force, reali­za­tor stra­te­gii nalo­tów dywa­no­wych na III Rze­szę; w latach 1942–1945 dowódca alianc­kiej floty bom­bow­ców w Euro­pie (przyp. tłum.).

11.

Cyt. według uchwał kon­fe­ren­cji pocz­dam­skiej z 2 VIII 1945 r., za: _Wiek XX w źró­dłach. Wybór tek­stów źró­dło­wych z pro­po­zy­cjami meto­dycz­nymi dla nauczy­cieli, stu­den­tów i uczniów_, opr. Mela­nia Sobań­ska-Bon­da­ruk i Sta­ni­sław Bogu­sław Lenard, War­szawa 1998, t. 3, s. 236.

12.

Powyż­szy cytat dostępny jest pod adre­sem: https://www.unmul­ti­me­dia.org/photo/detail.jsp?id=516/51629&key=27&query=mural&so=o&sf=date (przyp. aut.).

13.

Pełne wystą­pie­nie księ­cia Karola znaj­duje się tutaj: http://www.bbc.co.uk/pro­gram­mes/po4m613z (przyp. aut.).

14.

Cho­dzi o P.G. Wode­ho­use’a (1881–1975), pisa­rza bry­tyj­skiego, autora sztuk teatral­nych oraz sce­na­riu­szy fil­mo­wych, lecz przede wszyst­kim zna­nych i poczyt­nych (także w Pol­sce) powie­ści humo­ry­stycz­nych o mło­dym lor­dzie Ber­tra­mie Wooste­rze i jego kamer­dy­ne­rze Jeeve­sie. Wybuch dru­giej wojny świa­to­wej zastał go we Fran­cji; zatrzy­many i przej­ściowo inter­no­wany i wię­ziony przez Niem­ców (pozwo­lono mu zamiesz­kać wraz z żoną w Paryżu), udzie­lił wtedy wywiadu przed­sta­wi­cie­lowi ame­ry­kań­skiej sieci CBS (Stany Zjed­no­czone nie uczest­ni­czyły jesz­cze wtedy w woj­nie), wygło­sił też pięć saty­rycz­nych poga­da­nek radio­wych, emi­to­wa­nych potem przez nie­miec­kie radio do odbior­ców w USA i w Anglii. W woj­nie uznany z tego powodu za kola­bo­ranta i zdrajcę ojczy­zny. Kam­pa­nię prze­ciw niemu roz­po­częło bry­tyj­skie Mini­ster­stwo Infor­ma­cji, i to wbrew zale­ce­niom zarządu BBC. Zda­nie szefa tego resortu, Duffa Coopera, jed­nak prze­wa­żyło, a on sam naka­zał Wil­lia­mowi Coope­rowi pisu­ją­cemu pod pseu­do­ni­mem „Cas­san­dra” w „Daily Mir­ror” gwał­towne zaata­ko­wa­nie Wode­ho­use’a na falach radio­wych. Pisarz osie­dlił się po woj­nie w USA jako dobro­wolny wygna­niec, jed­nak jego utwory na­dal cie­szyły się dużą popu­lar­no­ścią (podob­nie jak wcze­śniej, pod­czas wojny). W roku 1975, na sześć tygo­dni przed śmier­cią, otrzy­mał od kró­lo­wej Elż­biety II tytuł szla­checki. Spra­wie jego domnie­ma­nej zdrady Geo­rge Orwell poświę­cił jeden ze swo­ich naj­wspa­nial­szych ese­jów „W obro­nie P.G. Wode­ho­use’a” (przyp. tłum.).

15.

Cho­dzi o Wil­liama Tuf­nella Le Queuxa (1864–1927), bry­tyj­sko-fran­cu­skiego pisa­rza (autora przede wszyst­kim powie­ści szpie­gow­skich, sen­sa­cyj­nych, kry­mi­nal­nych oraz dresz­czow­ców), radiowca i dzien­ni­ka­rza; Hit­chens odnosi się do jego sen­sa­cyj­nej powie­ści z 1906 r. (prze­ło­żo­nej na pol­ski wyda­nej rok póź­niej także w Kra­ko­wie jako _Rok 1910: najazd nie­miecki na Anglię_) _The Inva­sion of 1910_ doty­czą­cej prze­biegu i następstw hipo­te­tycz­nej inwa­zji nie­miec­kiej na Wyspy Bry­tyj­skie. Stała się ona mię­dzy­na­ro­do­wym best­sel­le­rem i przy­nio­sła mu ogromne dochody (przyp. tłum.).

16.

Alfred Duff Cooper (1890–1954), bry­tyj­ski poli­tyk i dyplo­mata pocho­dze­nia ary­sto­kra­tycz­nego, lite­rat nie­po­śled­niego talentu, absol­went Eton i Oks­fordu, we wcze­snych latach życia noto­ryczny pijak i hazar­dzi­sta, także (przez bar­dzo długi czas) słynny uwo­dzi­ciel kobiet. U schyłku pierw­szej wojny słu­żył w eli­tar­nym pułku gre­na­die­rów kró­lew­skich; w roku 1919 poślu­bił ucho­dzącą wów­czas za naj­pięk­niej­szą kobietę w Anglii lady Dianę Man­ners, eks­cen­tryczną ary­sto­kratkę, przy­ja­ciółkę – podob­nie jak on sam – naj­bar­dziej wpły­wo­wych osób na Wyspach (którą rów­nież noto­rycz­nie zdra­dzał). W roku 1924 został posłem do Izby Gmin z ramie­nia kon­ser­wa­ty­stów (ów man­dat pia­sto­wał przez pięć lat); także już wtedy wyko­ny­wał różne misje dla bry­tyj­skiej służby zagra­nicz­nej, a w 1928 roku został mia­no­wany pod­se­kre­ta­rzem ds. finan­so­wych w Mini­ster­stwie Wojny. Do Izby Gmin powró­cił w 1931 roku:pozo­stał w ławach posel­skich do 1954 r. W latach 1931–1947 peł­nił roz­ma­ite wyso­kie funk­cje rzą­dowe; m.in. w 1935 r. został mini­strem wojny, a w. 1937 r. Pierw­szym Lor­dem Admi­ra­li­cji. Jako prze­ciw­nik poli­tyki appe­ase­mentu Cham­ber­la­ina (do któ­rego upadku mocno się potem przy­czy­nił) zre­zy­gno­wał z tych funk­cji w 1938 r.. W rzą­dzie Chur­chilla był mini­strem infor­ma­cji, sta­łym przed­sta­wi­cie­lem rządu w Sin­ga­pu­rze, łącz­ni­kiem rządu z Wol­nymi Fran­cu­zami, wresz­cie od 1944 r. amba­sa­do­rem bry­tyj­skim we Fran­cji. Uszlach­cony, wyco­fał się z poli­tyki, poświę­ca­jąc się głów­nie lite­raturze. W Wiel­kiej Bry­ta­nii przy­zna­wana jest pre­sti­żowa nagroda lite­racka Duff Cooper Prize (przyp. tłum.).

17.

_Memo­irs by Harry S. Tru­man: Years of Trial and Hope,_ t. 2, Nowy Jork, 1956, s. 331–333 (przyp. aut.).

18.

„Radio and tele­vi­sion report to the Ame­ri­can people on the Natio­nal Emer­gency”, „Public Paper sof the Pre­si­dents of the Uni­ted Sta­tes: Harry S. Tru­man, 1950”, t. 6 (15 grud­nia 1950), s. 742. Pełny tekst można zna­leźć tu: https://www.tru­man­li­brary.org/public­pa­pers/index.php?pid=993&st=&st1= (przyp. aut.).

19.

Nor­man Solo­mon, „This Guy is a Modern-day Hitler”, 26 lipca 2005. Pełny tekst: https://www.alter­net.org/story/23735/%27this_guy_is_a_modern-day_hitler%27 (przyp. aut.).

20.

Glo­bal Rese­arch, „Gulf War docu­ments: meeting between Sad­dam Hus­sein and US Ambas­sa­dor to Iraq April Gla­spie”, 30 maja 2012 r. Pełny tekst: http;//www.glo­bal­re­se­arch.ca/gulf-war-docu­ments-meeting-between-sad­dam-hus­sein-and-ambas­sa­dor-to-iraq-april-gla­spie/31145 (przyp. aut.).

21.

Pełny tekst tej wer­sji: http;//www.nyti­mes.com/1990/09/23/world/con­fron­ta­tion-in-the-gulf-excerpts-from-iraqi-docu­ment-on-meeting-with-us-envoy.html?page­wan­ted=all (przyp. aut.).

22.

„A bum rap for April Gla­spie – Sad­dam and the start of the Iraq War”, „Asso­cia­tion for Diplo­ma­tic Stu­dies and Tra­ining” . Pełny tekst: http://adst.org/2016/02/ a-bum-rap-for-april-gla­spie-sad­dam-and-the-start-of-the-iraq-war/ (przyp. aut.).

23.

David Nyhan, „US ene­mies are enjoy­ing the show”, „Boston Globe, 20 stycz­nia 1999 r. (przyp. aut.).

24.

Pełna trans­kryp­cja wystą­pie­nia pre­zy­denta Clin­tona znaj­duje się tutaj: http;//www.pre­si­dency.ucsb.edu/ws/?pid=57294 (przyp. aut.).

25.

Bar­ton Gel­l­man, „U.S. allies launch air attack on Yugo­slav mili­tary tar­gets”, „Washing­ton Post”, 25 marca 1999 r. (przyp. aut.).

26.

Cyto­wane przez Jac­kie Ash­ley w „No moving a prime mini­ster whose mind is made up”, „Guar­dian”, 1 marca 2003 r. (przyp. aut.).

27.

Rze­czony klip można zna­leźć na kilku inter­ne­to­wych stro­nach z wia­do­mo­ściami, m.in. tutaj: https;//washing­ton­post.com/news/the-fix/wp/2017/04/11/sean-spi­cer-some­one-as-despi­ca­ble-as-hitler-didnt-even-sink-to-using-che­mi­cal-weapons/?utm_term=.6b37b01aa68d (przyp. aut.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: