Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Początki Auschwitz w pamięci pierwszego transportu polskich więźniów politycznych - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt chwilowo niedostępny

Początki Auschwitz w pamięci pierwszego transportu polskich więźniów politycznych - ebook

Książka wydana z okazji 75. rocznicy przybycia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych do obozu Auschwitz 14 czerwca 1940 r.

W publikacji fragmenty relacji byłych więźniów z pierwszego transportu zestawiono w siedmiu rozdziałach tworzących płynnie opowiedzianą historię 728 mężczyzn, którzy m.in. za działalność konspiracyjną oraz próby przedostania się do armii polskiej we Francji, trafili z więzienia w Tarnowie do obozu Auschwitz.

Opowieść rozpoczyna się od samego momentu aresztowań i przewożenia do więzienia w Tarnowie, kończy się natomiast najdłuższym apelem po pierwszej ucieczce więźnia Auschwitz, Tadeusza Wiejowskiego, która miała miejsce 6 lipca 1940 r. Wówczas, już po nadaniu numerów obozowych, morderczej kwarantannie, przebraniu w pasiaki i nałożeniu obowiązku niewolniczej pracy, rytuał „lagrowania”, czyli wtłaczania człowieka w obozowy system terroru, dobiegł końca.

Tylko części z nich udało się przeżyć. Ci, którzy przetrwali, po wojnie złożyli świadectwo tych tragicznych dni, ocalając jednocześnie pamięć o kolegach, którzy w obozie zginęli.

Oprócz wyboru relacji w książce zamieszczono również szczegółową listę wszystkich więźniów z pierwszego transportu z datą i miejscem urodzenia oraz krótką informacją o ich losach obozowych. W niektórych przypadkach dane te nie są kompletne i ich ustalenie wymaga dalszych badań historycznych oraz archiwalnych. Dla ułatwienia wyszukiwania konkretnych osób, na końcu listy został zamieszczony alfabetyczny indeks nazwisk.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-7704-314-1
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Założenie obozu koncentracyjnego Auschwitz było bezpośrednią konsekwencją wybuchu II wojny światowej, inwazji Niemiec na Polskę oraz wdrożenia przez Niemców bardzo ostrego, totalitarnego reżimu okupacyjnego, bez porównania cięższego niż w innych krajach podbijanych np. na zachodzie Europy. Przepełnienie więzień zmusiło Niemców do szukania alternatywnych rozwiązań przetrzymywania i izolacji ludzi z różnych względów ocenianych jako – realnie lub potencjalnie – groźnych dla Trzeciej Rzeszy. Rozwiązaniem zaczerpniętym z przedwojennych niemieckich doświadczeń był obóz koncentracyjny – placówka nie tylko więzienna, ale i tworząca przestrzeń dla niewolniczej eksploatacji i fizycznego wyniszczenia osób osadzonych.

Po kilku przymiarkach lokalizacyjnych na terenie Śląska, wybór padł na Oświęcim¹. Prawdopodobnie zadecydowały o tym dwa względy. Po pierwsze, opuszczone koszary wojska polskiego, niezagospodarowane przez Wehrmacht, stanowiły dogodny punkt wyjściowy dla rozbudowy przyszłego obozu. Po drugie, bardzo dobre połączenie z głównymi liniami sieci kolejowej ułatwiało logistykę transportów. W maju zwieziono do powstającego Auschwitz pierwszych jego więźniów – 30 Niemców, zarejestrowanych w ewidencji obozu pod numerami od 1 do 30 i oznaczonych zielonym trójkątem więźniów kryminalnych. Byli to ludzie obeznani z reżimem obozowym, których funkcja sprowadzała się w swej esencji do wyręczania esesmanów w nadzorowaniu więźniów, a więc do bezpośredniego wdrażania terroru wewnątrz obozu, do ujarzmienia, sterroryzowania i poddania sobie tych, dla których obóz ten faktycznie został utworzony.

Założenie obozu nie powinno być postrzegane jedynie w kategoriach decyzji administracyjnej, jako pewien fakt lub punkt w linearnej historii II wojny światowej. Utworzenie tego typu instytucji i osadzenie w niej pierwszych setek więźniów od samego początku wskazywało na coś więcej. Już na tym początkowym etapie widać bardzo wyraźnie brutalne wdrażanie idei i reguł obowiązujących w przedwojennych obozach koncentracyjnych², tradycji i przyzwyczajeń przeniesionych z Dachau i Sachsenhausen. W tych pierwszych tygodniach, w tempie przyspieszonym, odtwarzano założenia koncentracyjne wypracowane i sprawdzone gdzie indziej przez niemiecką Trzecią Rzeszę.

Widać w tym pierwszym okresie, niemalże jak w pigułce, najważniejsze elementy polityki koncentracyjnej: faktyczne wyjęcie osadzonych spod prawa, świadomą dehumanizację, hierarchizację struktury więźniarskiej oraz totalną ingerencję w każdy aspekt bytowania społeczności więźniów – zarówno w pracy, w czasie niby-wolnym, w porze noclegów, posiłków, w momencie zachorowania, jak i w namiastkach życia społecznego.

Początki obozu są też zderzeniem konkretnych osób – wraz z ich wychowaniem, wykształceniem, wyobraźnią świata i dziedzictwem kulturowym – z niewyobrażalną brutalnością obozowej codzienności. W pierwszym transporcie więźniów politycznych do KL Auschwitz pokaźną grupę stanowili ci, którzy próbowali przez południową, słowacką granicę przedostać się do Francji, do tworzonego tam wojska polskiego. Część więźniów była także zamieszana w organizację przerzutu takich osób przez granicę. W tym świetle zupełnie dramatycznym wątkiem stała się informacja o kapitulacji Paryża, która dotarła do transportowanych więźniów na dworcu w Krakowie.

Wśród pierwszych więźniów Auschwitz były także osoby, które zostały zatrzymane podczas łapanek, działacze różnych tajnych organizacji tworzonych w ramach powstającego w sposób często zdecentralizowany ruchu oporu, a także osoby uznawane za potencjalnie groźne dla Niemców, aresztowane na podstawie rozmaitych list: urzędnicy państwowi, harcerze, maturzyści i ogólnie pojmowana polska inteligencja. Wśród więźniów tych znajdowała się niewielka grupa polskich Żydów, którzy, choć przywiezieni w ramach tej samej jeszcze wówczas antypolskiej polityki niemieckich władz okupacyjnych, w samym obozie byli już od początku traktowani odmiennie – zgodnie ze słowami Lagerführera Karla Fritzscha – mając mniejsze szanse na przeżycie.

W pierwszym transporcie z Tarnowa 14 czerwca 1940 roku Niemcy skierowali do KL Auschwitz 728 więźniów. Nadano im kolejne numery, począwszy od numeru 31. Wydawałoby się, że więźniowie przybyli do obozu najwcześniej i przebywający w nim najdłużej winni mieć najmniejsze szanse na przetrwanie. Faktycznie, w pierwszych miesiącach pobytu w obozie to na nich skupiała się furia esesmanów i funkcyjnych – o czym świadczy wysoka śmiertelność: do wiosny 1941 roku zginęła około jedna trzecia z nich. Później jednak, wedle naturalnej w niemieckich obozach kolei rzeczy, prześladowania dotykały w większym stopniu nowo przybyłych („milionerów”) niż więźniów doświadczonych („starych numerów”). Będąc najstarszymi stażem osadzonymi, trafiali niejednokroć do tzw. dobrych komand, do pracy pod dachem, otrzymywali rozmaite pomniejsze funkcje, które pozwalały wielu przetrwać gehennę obozową. Istotnym czynnikiem był też fakt, że byli w większości ludźmi młodymi³ i zdrowymi. Ponadto, pochodząc często z tych samych miast i miasteczek oraz znając się jeszcze przed wojną, tworzyli grupy koleżeńskie, pomagali sobie wzajemnie. W efekcie, mimo iż niektórzy z nich spędzili w Auschwitz, a często i w innych obozach, ponad pięć lat, zdołali przeżyć, dzięki czemu po wojnie udało się nagrać lub spisać szereg relacji i wspomnień. Ta wielość spojrzeń na początkowy okres organizacji obozu pozwala skonfrontować ze sobą indywidualne pamięci, zespolić je w wielogłosową narrację o pobycie w więzieniu w Tarnowie, o historii samego transportu oraz o pierwszych trzech tygodniach obozu.

Wybór cytatów, które złożyły się na tę opowieść, został dokonany z poszanowaniem narracji linearnej, zawierającej te elementy chronologiczne, które są zdecydowanie wspólne dla wielu relacji albo też stanowią ciekawą egzemplifikację lub rozwinięcie wątków istotnie obecnych u innych. Relacje były spisywane przez całe dekady. Trudno dziś stwierdzić, w jakim stopniu fakt, iż byli więźniowie kontaktowali się po wojnie ze sobą i dzielili opowieściami z obozu, miał wpływ na ową pamięć indywidualną i czy czasem nie powstał pewien model opowiadania o przeżyciach, bazujący na wieloletnich licznych spotkaniach, rozmowach i wspomnieniach osób z pierwszego transportu. Niewątpliwie zbieżność niektórych wątków czy podobieństwa w topice owych relacji każą brać pod uwagę taką możliwość. Faktem jest jednak, że owe indywidualne opowieści zebrane razem tworzą coś na kształt wspólnego świadectwa wielu, którzy nie tylko zobaczyli owo piekło na ziemi na własne oczy, ale i odczuli jego skutki na własnej skórze, a ślady tych przeżyć pozostały w ich psychice na zawsze.

Opowieść ta rozpoczyna się w chwili aresztowań i przewożenia do więzienia w Tarnowie, kończy natomiast najdłuższym apelem, po ucieczce pierwszego więźnia – Tadeusza Wiejowskiego. Wówczas, już po nadaniu numerów obozowych, morderczej kwarantannie, przebraniu w pasiaki i nałożeniu obowiązku niewolniczej pracy, rytuał lagrowania dobiegł końca, a przybyli do Auschwitz w pierwszym transporcie polskich więźniów politycznych zostali przeistoczeni w regularnych więźniów obozu.

Teksty te w większości były nagrywane lub spisywane, toteż korekty pisowni nazwisk czy interpunkcji nie należy traktować w kategoriach ingerencji w autentyzm relacji. Poza tymi niewielkimi poprawkami ewidentnych błędów ortograficznych lub gramatycznych – brzmienie relacji nie zostało zmienione. Z jednym wyjątkiem: słowo „kapo” jest bardzo różnie zapisywane i czasem dosyć niefortunnie odmieniane; zostało ono poddane korekcie w niektórych relacjach i sprowadzone do formy niezmiennej – takiej, jaką najczęściej stosuje dzisiejsza nauka historyczna.

Tyle tytułem wstępu. Proponuję bez zwlekania przenieść się w lata 1939-1940 i oddać głos świadkom początków KL Auschwitz.

Piotr M. A. CywińskiWYBUCH WOJNY

Sierpień 1939 roku był miesiącem niezwykle upalnym, zresztą jak całe lato. Dni upalne przechodziły w gorące wieczory i ciepłe noce. 30 sierpnia spędziłem cały dzień nad starym Sanem, kąpiąc się, pływając i opalając na bujnej jeszcze trawie.

Kazimierz Tokarz (282), Nie tracić nadziei, Rzeszów 2000, s. 5.

Pierwszego września o świcie, po całodziennej służbie, pedałowaliśmy z kolegami zakopiańską szosą do Krakowa. Mimo zmęczenia patrzyliśmy z zachwytem na miasto wyłaniające się w promieniach wschodzącego słońca. Nagle od południowego zachodu na dużej wysokości nadleciała eskadra samolotów. Z przerażeniem rozpoznaliśmy charakterystyczne sylwetki niemieckich heinkli, bombowców znanych nam z fotografii. Na miasto poleciały pierwsze bomby.

Kazimierz Albin (118), List gończy, Warszawa 1996, s. 6.

W 1939 roku miałem 16 lat. Wraz z rodzicami i bratem mieszkałem w Nowym Sączu i uczęszczałem do gimnazjum⁴. Wkrótce po wybuchu II wojny światowej Nowy Sącz został zajęty przez Niemców. W opanowaniu miasta i sterroryzowaniu jego mieszkańców pomogli zwolennicy Hitlera, wśród nich przede wszystkim nowosądeczanie pochodzenia niemieckiego, zamieszkali w dzielnicy Dąbrówka. Kilku gestapowców rekrutowało się nawet spośród moich szkolnych kolegów.

Zbigniew Adamczyk (274), Relacja w: Oświadczenia, t. 77, s. 87.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: