Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Poezja mi wszystko wyjaśniła - ebook

Data wydania:
16 grudnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
22,99

Poezja mi wszystko wyjaśniła - ebook

Andrzej Walter napisał książkę krytycznoliteracką, wręcz unikatową w swoim wymiarze, jakiej obecnie trudno szukać na polskim rynku wydawniczym. W swoich rozważaniach osiągnął coś, czego dzisiaj bardzo brakuje współczesnym krytykom literackim – zrozumiał znaczenie słowa POKORA. To ona powoduje, że człowiek zupełnie inaczej patrzy na świat, daje siłę i odwagę, no i oczywiście rozszerza horyzonty niemalże do granic galaktyki. Kiedy Walter pisze, to wie o czym, bo on sam i poeta, i świetny fotografik, dlatego potrafi dostrzec swoim czujnym i wyostrzonym na wszystko okiem to, czego inni nie będą w stanie zobaczyć. Żeby tak pisać, trzeba i wiedzy, i rzetelnego podejścia do tematu. Andrzej Walter jest krytykiem wyjątkowym, unikalnym, osobnym i niezwykle odważnym, dlatego literatura przez niego przedstawiana, to królestwo dla wrażliwców i nieustraszonych poszukiwaczy duchowej przygody...

 

Spis treści

Komu potrzebna jest dziś poezja?

Sztuka agresywnej epilepsji

Głodnym i spragnionym

Jak nisze stały się gettami

Popcorn zabłąkanych słów

Czujesz to coś, czujesz?

(jeżeli nie, przeczytaj ponownie)

O POEZJI, KTÓRA DO MNIE SZEPNĘŁA KILKA SŁÓW

Kiedy nie można być poetą

ZAGAJEWSKI

Autostrada do piekła

Lekka przesada

WAWRZKIEWICZ

Przecież wszystko się już zdarzyło

Marek Wawrzkiewicz

Zaginiony świat

MÜLDNER-NIECKOWSKI

Schody do nieba

List podpisany Żywicą

KOZIOŁ

Gdzie znikają poeci?

Gdzie, kochani, znikają poeci?

BARAN

Poeta zagubionych serc

CZY NIE MÓGŁBYŚ ŁOWIĆ GDZIE INDZIEJ?

Ten przeklęty krab

ZAWADOWSKI

Zaklinacz mrówek

Niepokój i wojna

KRYNICKI

Tak, jestem

BONOWICZ

Kojący stan Dezorientacji

JURKOWSKI

Imperatyw wierności

Poeta nadprzestrzeni

Dni, które nas obezwładniają

DĘBKOWSKI

Jak być Ikarem?

Szaniec bez kamieni

WSZYSTKO JEST POEZJA

Pestki ze sklepu z książkami

Poezjo! Ty zdziro, dlaczego Wabisz?

Kogo wyciągasz z barłogu?

Połączenie nie może być zrealizowane

Bezwład nieobecności. Nasiłowska

Wróżenie z Tulika

To tylko kino, może nawet porno

Lot nad Anną Marią Musz

O Rodziku, który… rodził poetów

Poezja jest tylko snem

Pasja według Fryckowskiego

BARTYŃSKI

Poeta ptak

Ptaki karczowanych drzew

ZWYCZAJNA DOTYKALNOŚĆ

Afirmacja żywiołu

„Kiedyś usiądziemy w ogrodzie przed domem”

Moje dłonie muszą umieć więcej

Ponad zwierciadłem Morza

Przerwać ciszę nadzieją

Droga do nieśmiertelnej śmierci

Wracaj, Stasiu!

Kiedy krew zamienia się w słowa

Niebanalnie nieobliczalny

Gdzie by tu zrobić kupę za darmo

Teraz widzimy niejasno, jak w zwierciadle

Ty jeszcze wcale nie umarłaś…

Odszedł Aleksander Nawrocki

KONIEC I POCZĄTEK

Pan od poezji

 

Kategoria: Polonistyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8180-680-0
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Komu po­trzebna jest dziś po­ezja?

Tak po­sta­wione py­ta­nie wy­daje się prze­wrotne. Tak po­sta­wione dziś py­ta­nie wy­daje się py­ta­niem nie na miej­scu. Wy­daje się py­ta­niem re­to­rycz­nym, na które od­po­wiedź za­wsze bę­dzie uza­leż­niona od siły wraż­li­wo­ści od­po­wia­da­ją­cego. A jed­nak sta­wiamy so­bie dziś ta­kie py­ta­nie, za­równo pi­szący, jak i od­bie­ra­jący coś, co na­zy­wamy dziś po­ezją.

Może siłę cięż­ko­ści tego py­ta­nia na­le­ża­łoby, wła­śnie dziś, prze­nieść na ową siłę wraż­li­wo­ści od­po­wia­da­ją­cego, py­ta­nego w ten spo­sób czło­wieka, który, wy­daje się, że za­tra­cił gdzieś w oce­nie sta­ty­stycz­nej tę wielce wy­tworną wraż­li­wość. Po­gu­bił się on w gąsz­czu glo­bal­nego świata uzu­peł­nio­nego glo­bal­nym spo­łe­czeń­stwem, które zna­la­zło cały ogrom no­wych bodź­ców, me­tod i spo­so­bów eks­pre­sji swych wsze­la­kich wraż­li­wo­ści.

Może wy­miar tego py­ta­nia nie przy­staje do stech­ni­cy­zo­wa­nego prag­ma­ty­zmu współ­cze­sno­ści, która roz­po­znała do­głęb­nie czło­wieka doby no­wo­cze­sno­ści wy­ra­żo­nego siłą ko­mu­ni­ka­cji, mo­de­lami kon­sump­cji czy na­tło­kiem po­trzeb? A może po pro­stu, naj­zwy­czaj­niej w świe­cie, za­da­nie tego py­ta­nia sta­nowi samo w so­bie prze­ży­tek cza­sów mi­nio­nych, tak jak i sama kul­tura słowa, wy­daje się, na­leży już do pie­śni prze­szło­ści? Py­ta­nie to bo­wiem ro­dzi dziś wiele in­nych py­tań, roz­ta­cza swoją za­gad­ko­wość na sumę do­znań czło­wieka oraz jest swo­istą pro­wo­ka­cją roz­go­ry­cze­nia po­zio­mem wraż­li­wo­ści lu­dzi XXI wieku.

Jak­kol­wiek nie doj­dziemy do jed­no­znacz­nej od­po­wie­dzi, warto tę kwe­stię roz­wa­żać, gdyż wła­śnie jej waga i zna­cze­nie wy­cho­dzą na­prze­ciw nie­za­prze­czal­nej po­trze­bie wy­ra­ża­nia w ten spo­sób swo­ich prze­żyć i my­śli przez wciąż ak­tywną grupę lu­dzi, któ­rzy na­dal po­ezję, po­mimo wielu prze­ciw­no­ści i jej nie­sły­szal­no­ści, usi­łują pi­sać i two­rzyć. Choćby dla­tego ta­kie py­ta­nie wciąż ma ra­cję bytu, choćby dla­tego ta­kie py­ta­nie na­dal dziś pada i wresz­cie dla­tego wciąż sta­nowi per­wer­syjną za­gadkę na­szych cza­sów.

Komu po­trzebna jest dziś po­ezja?

Spora grupa od­po­wia­da­ją­cych po­wie zde­cy­do­wa­nie – ni­komu. (Oprócz tych nie­szczę­snych twór­ców). Jed­nak nie jest to prawda. Nie może to być prawda. A nie może to być prawda, choćby dla­tego, że współ­cze­sny czło­wiek w sen­sie swej istoty i uczuć, rzekł­bym, prawd pod­sta­wo­wych, nie­wiele się prze­cież przez stu­le­cia zmie­nił. Zmie­niło się oto­cze­nie, zmie­niły się na­rzę­dzia, zmie­nił się kon­tekst bytu, zmie­niła się siła per­cep­cji, ale czło­wiek, w swo­jej od­wiecz­nej na­tu­rze, po­zo­stał ten sam. Nagi, bez­bronny, ob­na­żony w swo­ich pra­gnie­niach piękna, do­bra i mi­ło­ści. Świat pa­trzy na te przy­mioty może bar­dziej nie­uf­nie, może bar­dziej „na­ukowo”, może bar­dziej z dy­stan­sem, bar­dziej z ostroż­nym wa­ha­niem – bar­dziej z per­spek­tyw ma­te­rial­nych, atro­ficz­nych czy zde­cy­do­wa­nie bar­dziej jed­nost­ko­wych, ale jed­nak na­dal pa­trzy. Na­dal ich po­żąda i po­trze­buje. Na­dal się nimi kie­ruje. Czło­wiek bo­wiem musi ko­chać i musi być ko­cha­nym. Ta siła chyba na­dal ce­men­tuje na­szą eg­zy­sten­cję i sta­nowi wy­znacz­nik ży­cia.

A skoro tak, to po­ezja bę­dzie się ro­dzić za­wsze i wszę­dzie. Jako skon­den­so­wana prawda bytu, jako ener­gia we­wnętrzna wy­ra­że­nia my­śli, jako me­toda od­mien­nej formy ko­mu­ni­ka­cji z oto­cze­niem i wresz­cie jako sy­gnał ist­nie­nia czło­wieka w każ­dej rze­czy­wi­sto­ści. Może wła­śnie w niej, w po­ezji, tkwi pa­ra­doks współ­cze­sno­ści, że kul­tura ob­razu ni­gdy nie po­grze­bie kul­tury słowa, gdyż czło­wiek naj­prost­sze i naj­go­ręt­sze uczu­cia, tak jak i my­śli, musi wy­ra­zić wła­śnie i tylko – sło­wem. Do­piero póź­niej może to słowo przy­brać, prze­two­rzyć i ubrać w ob­raz oraz inne formy wy­razu. My­śli się jed­nak sło­wami. Póki co. Choćby i to były słowa co­raz krót­sze, co­raz uboż­sze i co­raz la­pi­dar­niej­sze. Choćby słowa te ule­gły ero­zji do ko­mu­ni­katu, do śladu, sy­gnału we mgle, to na­dal sło­wami po­zo­staną, a po­ezja za­wsze po­zo­sta­nie mową – formą szla­chet­nego i dziw­nego prze­kazu: my­śli, uczuć, wraż­li­wo­ści. Po­ezja za­wsze po­zo­sta­nie ory­gi­nalną formą wy­razu, w sen­sie, ja­kim czło­wiek po­trze­buje do ży­cia sztuki, którą two­rzy dla prze­ła­ma­nia kon­wen­cji. Tylko tak bo­wiem do­ciera on do sensu swo­jej eg­zy­sten­cji. Pod­trzy­muje go ona i umac­nia w nim po­czu­cie lo­giki swo­jego ist­nie­nia. Ale to tylko kon­wen­cja funk­cji te­ra­peu­tycz­nej. A co z ję­zy­kiem? Co z ry­go­rami, z formą, z „gięt­ko­ścią ję­zyka”?

Cho­dzi mi o to, aby ję­zyk giętki
po­wie­dział wszystko, co po­my­śli głowa...

Otóż piętno cza­sów, epoki, uży­wa­nego ję­zyka współ­cze­sno­ści musi znaj­do­wać od­zwier­cie­dle­nie w sztuce. Na­sza mowa ma dziś na­wet inny dźwięk. Słowo jest bez­radne wo­bec zło­żo­no­ści świata. A ów świat ce­chują: roz­pad, chaos i de­for­ma­cja. To pod­łoże współ­cze­snej sztuki oraz próba wy­ra­że­nia mon­stru­al­no­ści śmiet­nika, w któ­rym przy­szło nam two­rzyć i żyć. I może w tym kon­tek­ście od­po­wiemy: – Nam! Nam po­trzebna jest po­ezja – bez po­działu na pi­szą­cych i czy­ta­ją­cych. Nam, czyli wszyst­kim, któ­rzy nie uto­nęli jesz­cze w ot­chłani od­pad­ków, któ­rzy na­dal chcą z tego świata coś oca­lić, coś w nim pięk­nie na­zwać, ja­koś za­trzy­mać myśl, zna­cze­nia, szla­chet­ność? Nam, czyli im. Tym, któ­rzy są nie­okre­śloną grupą spo­łeczną. Co­raz mniej liczną, co­raz bar­dziej zdy­wer­sy­fi­ko­waną, co­raz słab­szą i co­raz moc­niej ni­szową. Co­raz sil­niej trudną do zna­le­zie­nia. Jed­nak po­mimo tego, je­śli za­damy ta­kie py­ta­nie dzi­siej­szym ma­tu­rzy­stom, wciąż znajdą się tacy, któ­rzy po­ezji szu­kają. Skąd za­tem bie­rze się ta po­trzeba? Po czę­ści chyba od­po­wie­dzia­łem na to py­ta­nie... tyle że to od­po­wiedź przy­gnę­bia­jąca.

Jest to jed­nak od­po­wiedź nie­pełna. In­tu­icyjna. Wy­ni­ka­jąca z ob­ser­wa­cji, nie z do­głęb­nych ba­dań. To od­po­wiedź em­pi­ryczna na tyle, na ile przy­pa­dek za­prze­cza re­gule. Skąd jed­nak taka re­guła? Po­ja­wia się ona w świe­cie, który ob­ser­wu­jemy. Po­ezja bo­wiem sta­nowi zwier­cia­dło ży­cia. Ta re­guła to po­chodna tego świata. Świata czło­wieka co­raz bar­dziej sa­mot­nego w pa­ra­dok­sie prze­kształ­ce­nia Ziemi w glo­balną wio­skę, ge­nial­nie sko­mu­ni­ko­waną i cią­gle dys­po­zy­cyjną. Uczy­ni­li­śmy so­bie Zie­mię pod­daną – choćby to było i tylko po­zor­nie... Je­ste­śmy jakby pod­łą­czeni, ele­men­tarni i osa­czeni współ­cze­sno­ścią, a jed­no­cze­śnie wzra­sta ranga na­szej au­to­no­mii wo­bec ta­kiego świata. Słowa i ich siła stają się szep­tem. Po­ezja musi stać się szep­tem. W tym szep­cie jest umniej­sze­nie, wy­co­fa­nie i próba od­na­le­zie­nia ascezy. Po­ezja staje się za­tem ascezą słowa. Ale wciąż nie umiera.

Skoro lo­gikę mas za­stą­piła lo­gika jed­nostki, to siłą rze­czy i biegu dzie­jów zna­la­zło to od­zwier­cie­dle­nie w za­pi­sa­nych tre­ściach. Po­ezja współ­cze­sna nie ma grup, pro­gra­mów, sca­le­nia. Po­ezja ta jest tak mnoga i róż­no­rodna jak siła mi­lio­nów jed­no­stek, któ­rych ranga uro­sła do tej no­wej re­guły świata. Re­guły cha­osu. Jed­nak jest tu jedna pra­wi­dło­wość. Na­ra­sta­jąca sa­mot­ność. Syn­drom od­szcze­pie­nia. Ślad atro­fii. Ten mo­tyw się stale prze­wija w tym na­tłoku po­etyk i tre­ści. To jed­nak droga w nie­znane. Efekt mo­tyla może nie na­stą­pić.

Jak już wspo­mnia­łem, po­ezja jest ro­dza­jem mowy. I choć na­ru­sza za­sady mowy, za­sady składni, sensu i zna­cze­nia, na­dal karmi się ję­zy­kiem, sło­wami, brzmie­niem. Uczu­ciem. Po­słu­guje się dziś strzęp­kami, zlep­kami, po­tocz­no­ścią, szu­mem, jed­nak na­dal szuka cie­pła, za­trzy­ma­nia się w biegu, mi­ło­ści, ma­łych olśnień, na­dal do­tyka nie­skoń­czo­no­ści, spraw osta­tecz­nych i waż­nych. Wciąż tętni naj­głęb­szymi prze­ży­ciami czło­wieka i usi­łuje do­dać mu otu­chy. I chyba nie ma miej­sca tu na py­ta­nie – komu jest dziś po­trzebna, gdyż może się oka­zać, że bar­dzo wielu lu­dziom, w bar­dzo róż­nych sy­tu­acjach czy na róż­nych ży­cia eta­pach. Czło­wiek od ży­cia nie uciek­nie – od po­ezji, na ja­kiś czas, może. Ale po­ezja splata się z ży­ciem. Jako po­trzeba pod­sta­wowa to­wa­rzy­szy mu od wie­ków i tak już po­zo­sta­nie. Ni­czym ma­lo­wi­dło na­skalne czło­wieka pier­wot­nego. Za­mknijmy współ­cze­snego czło­wieka w celi od­osob­nie­nia, a się o tym prze­ko­namy. W spo­sób naj­ja­skraw­szy jaki się da. Do­cho­dzimy oto do wnio­sku po­wtór­nie – czło­wieka nie da się od­mie­nić, je­dy­nie wa­runki oto­cze­nia two­rzą nową rze­czy­wi­stość. Nie są one jed­nak wieczne, tak jak nic nie jest wieczne. Chyba tylko po­ezja jest wieczna. Tak jak i mi­łość.

Po­ezja jest po­nad re­gu­łami mowy. Po­nad re­gu­łami ję­zyka. I jako taka jest po­nad re­gułą świata. Tyle że z tego świata czer­pie, a ten świat jest świa­tem dy­na­micz­nym, płyn­nym, nie­pew­nym, bar­dzo zmien­nym. Stąd po­ezja współ­cze­sna obok szeptu i ascezy przy­brała na skalę do­tąd nie­spo­ty­kaną dy­wer­sy­fi­ka­cję zna­czeń i tre­ści. Każdy so­bie rzepkę skro­bie.

Wy­ście so­bie, a my so­bie...
Każdy szepta „po swo­jemu”.

To od­nosi się bar­dzo bez­po­śred­nio do dnia dzi­siej­szego. Na­kłada się na to skłon­ność albo ce­cha wtórna, pa­trze­nia na świat cu­dzymi oczami. Siła kul­tury ob­razu za­tra­ciła w nas ce­chy spoj­rze­nia au­to­no­micz­nego, wła­snego, swo­jego. Na­sze spoj­rze­nie jest czę­sto kalką tre­ści, które chło­niemy pod­pro­gowo, bez­wol­nie i bez­na­mięt­nie. To pro­wo­kuje do mil­cze­nia albo do krzyku. Być może jed­nak w sen­sie od­bioru po­ezji zna­leź­li­śmy się w fa­zie wiel­kiego mil­cze­nia. To mil­cze­nie od­biorcy. Ad­re­sata słów. Nie jest to jed­nak mil­cze­nie wieczne. Nie jest to mil­cze­nie ab­so­lutne, ka­te­go­ryczne i osta­teczne. Na­gle może po­ja­wić się im­puls. Ożyw­czy znak no­wych cza­sów. Wy­daje się, że je­ste­śmy na progu ta­kiego ob­rotu spraw. Jesz­cze chwila, jesz­cze mo­ment i sta­nie się coś, co od­mieni, znów, po­now­nie, od­mieni ob­li­cze ziemi. Tej ziemi. Ziemi po­ezji.

I wtedy może prze­sta­niemy py­tać – komu po­trzebna jest dziś po­ezja, gdyż okaże się, że bę­dzie trzeba za­py­tać – komu jest ona nie­po­trzebna? Tego jed­nak dziś nie wiemy. I do­brze. Za­słona ta­jem­nicy jest na­szą „siłą spraw­czą” i mo­to­rem cią­głego ru­sza­nia z po­sad świata. Ta de­ter­mi­na­cja nie­zna­nego jest nam nie­zbędna, aby żyć. I aby pi­sać...

Pięk­nie ujęła to już wiele lat temu Anna Ka­mień­ska:

Współ­cze­sność, i to każda współ­cze­sność, nie tylko nasz trudny czas, sta­wia przed po­ezją dy­le­mat: od­ci­skać swój czas, wy­ra­żać go czy uwal­niać się od niego, nie dać mu się ogra­ni­czać, nie po­pa­dać w nie­wolę ak­tu­al­no­ści tego, co prze­mija. Ten dy­le­mat każdy po­eta roz­strzyga w swoim su­mie­niu. Lu­dzie cze­kają na wy­zwa­la­jące słowa po­ezji, a jed­no­cze­śnie nie chcą – i słusz­nie – aby po­eta dał się uwi­kłać. Ocze­kują także, aby nie prze­stał on wy­ra­żać tre­ści we­wnętrz­nych, uni­wer­sal­nych. Aby nie zgu­bił słów mó­wią­cych po pro­stu o mi­ło­ści, słów wiary, słów do­ty­czą­cych zwy­kłego ludz­kiego losu: ra­do­ści, smutku, roz­łąki i prze­mi­ja­nia. Wszyst­kiego, co ludz­kie.

Py­ta­nie tylko – i chyba o to py­tamy tu od po­czątku – czy rze­czy­wi­ście „lu­dzie cze­kają”? Czy nie stało im się obo­jętne: los po­ety, jego dy­le­maty i jego uwi­kła­nia? Czy nie prze­stała ich ob­cho­dzić – jako ni­czego im nie­da­jąca – po­ezja w ogóle? Czy fak­tycz­nie ni­czego nie­da­jąca?

Ale można też za­py­tać, i na­wet trzeba, czy lu­dzi dziś nie prze­stało ob­cho­dzić co­kol­wiek – co­kol­wiek prócz wła­snego wi­ze­runku, speł­nia­nia za­chcia­nek i tak zwa­nej re­ali­za­cji sie­bie. W ta­kim świe­cie nie ma miej­sca dla „ob­cego”, nie ma miej­sca dla in­nych, nie ma i miej­sca dla po­ezji – ja­kiej­kol­wiek – choćby wy­ra­że­nia me­ta­forą cze­go­kol­wiek.

Zbli­ża­jąc się do końca (tego smut­nego wstępu) – albo do po­czątku (!) mo­ich roz­wa­żań – warto zwró­cić uwagę, że po­ezja, wraz z tymi, któ­rym jest po­trzebna, jest do­meną wraż­liw­ców. Wy­kła­da­jąc tę myśl naj­pro­ściej, po­win­ni­śmy za­py­tać, czy w ta­kim świe­cie, w jego prze­strzeni pu­blicz­nej, jest jesz­cze miej­sce na du­cho­wość, wraż­li­wość, głę­bię? Po­zwolę so­bie na nie­wielką dy­gre­sję w ma­te­rii przy­kładu, co mam na uwa­dze. Krótka hi­sto­ria z ży­cia. W pew­nej szkole dzieci urzą­dziły za­bawę z oka­zji dnia Świę­tego Mi­ko­łaja. Na sali było obec­nych dwa­dzie­ścioro dzieci. Opie­ku­no­wie za­ku­pili dwa­dzie­ścia pącz­ków. Po­ło­żono je na stole, na środku sali. Je­den z chłop­ców, kiedy już po­zwo­lono im się czę­sto­wać, szybko chwy­cił pączka, w se­kundę go zjadł i na­tych­miast się­gnął po ko­lej­nego. Za­zna­czę, że wie­dział o ogra­ni­cze­niu ilo­ścio­wym oraz że na sali było obec­nych kil­koro ro­dzi­ców. Jedna z ma­tek, wi­dząc tę scenkę „z ży­cia wziętą”, za­częła upo­mi­nać owego chłopca. Na ta­kie dic­tum jego matka prze­pro­wa­dziła istny szturm na opo­nentkę z ar­gu­men­ta­cją, iż nie jest to na­ganne, a jej syna wręcz na­le­ża­łoby po­chwa­lić za „za­rad­ność”.

Tak wła­śnie wy­gląda „za­rad­ność” współ­cze­sno­ści. Czy jest tu miej­sce na „dzie­le­nie się”? A czy po­ezja nie jest wła­śnie „dzie­le­niem się” – sło­wem i prze­ży­ciem. I pięk­nem...

Otóż w ta­kim wła­śnie świe­cie ży­jemy. Ta­kie wzorce więk­szość z nas – na­prawdę więk­szość – prze­ka­zuje ko­lej­nym po­ko­le­niom. Abor­cja staje się an­ty­kon­cep­cją, sta­rzy lu­dzie stają się ba­la­stem, a mło­dzi eg­zy­stują w więk­szo­ści je­dy­nie ma­te­rią. Gdzie tu jest miej­sce na po­ezję? Po­ezja tu­taj jest śmie­chu wartą fa­na­be­rią dla nie­udacz­ni­ków i nie­przy­sto­so­wa­nych do walki o byt. Po­ezja sta­nowi tu dy­so­nans, dys­har­mo­nię po­ję­ciową, jest czymś śmiesz­nym, nie­zro­zu­mia­łym, pu­stym, gdyż nie­ma­ją­cym prze­ło­że­nia na żadną „za­rad­ność” czy uży­tecz­ność. Nie warto się nad nią na­wet po­chy­lić.

Jest i inny aspekt. Owych od­szcze­pień­ców, dzi­wa­ków, dzi­wo­lą­gów po­ezją ży­ją­cych. Oni się sku­piają, kon­cen­trują, spo­ty­kają. Two­rzą na­wet swoje pi­semka, ga­zetki, pu­bli­ka­cje. Nie znam ni­kogo – i po­wtó­rzę to do­bit­nie, z peł­nym prze­ko­na­niem – nie znam ni­kogo, kto się­gnąłby po te tre­ści z wła­snej, nie­przy­mu­szo­nej woli, bę­dąc kimś cał­ko­wi­cie spoza „tej bajki”. Bo to, że znaj­dziemy Ko­wal­skiego z No­wa­kiem, któ­rzy po­twier­dzą (przy­kła­dowo) taką lek­turę i aku­rat speł­nią wa­ru­nek „by­cia kimś spoza tej bajki”, nie zna­czy, że nie są oni wła­śnie krew­nymi, zna­jo­mymi albo kimś ge­ne­ral­nie z sze­ro­kiego kręgu ma­ją­cego kon­takt z ja­kimś li­te­ra­tem czy po­etą. Każde bo­wiem śro­do­wi­sko wy­twa­rza kręgi wtórne, kręgi lu­dzi bli­żej bądź da­lej z nim zwią­za­nych, któ­rzy czę­sto w imię za­cho­wa­nia re­la­cji z nami, twór­cami, z li­to­ści od­da­dzą się lek­tu­rze tego czy owego „dzieła”. Nie znam ni­kogo, na­prawdę ni­kogo, kto przy wej­ściu na te­mat po­ezji po­wie­działby: – O tak, ostat­nio czy­ta­łem... Mam na my­śli lu­dzi wy­kształ­ca­nych, świa­tłych – le­ka­rzy, praw­ni­ków, biz­nes­me­nów, psy­cho­lo­gów, du­chow­nych, ban­kie­rów, ale i tych mniej świa­tłych – ro­bot­ni­ków, ma­tu­rzy­stów, osób ze śred­nim, czy na­wet pod­sta­wo­wym wy­kształ­ce­niem... Więk­szość nie czyta ni­czego, a po­ezji – wła­ściwe nikt. Jest na­wet go­rzej. Kie­dyś jesz­cze funk­cjo­no­wała świa­do­mość, że po­ezja to coś „wyż­szego”, coś nie­sły­cha­nego, pięk­nego, wznio­słego, a po­przez to god­nego sza­cunku oraz czci wsze­la­kiej... Dziś za­miera i to. Czę­ściej spo­tkamy dumne zdzi­wie­nie, w lep­szym wy­padku po pro­stu zdzi­wie­nie. Przez ostat­nie ćwierć wieku ktoś za­bił w tym na­ro­dzie na­wet po­czu­cie tego, że po­ezja... to coś wię­cej. Coś spoza (tego świata)... Oskar­żam tu sze­roko po­jęty prze­mysł edu­ka­cyjny. Bo edu­ka­cja stała się prze­my­słem. Prze­my­słem, któ­rego pro­duk­tem stał się czło­wiek. Ujęty bar­dzo prag­ma­tycz­nie.

To też pe­wien ob­raz świata. Świata co­raz pry­mi­tyw­niej­szego i na taką mo­dłę w mło­dych po­ko­le­niach kształ­to­wa­nego. Jest tu, rzecz ja­sna, ele­ment sta­ty­stycz­nej, ale i ob­ser­wa­cyj­nej ge­ne­ra­li­za­cji. Są jesz­cze na szczę­ście wy­jątki od re­guły. Można je li­czyć na pal­cach jed­nej ręki. Jak się uda. W ta­kim świe­cie – świe­cie uty­li­za­cji mi­ło­ści, od­hu­ma­ni­zo­wa­nia wraż­li­wo­ści, uni­ce­stwia­nia du­cho­wo­ści – py­ta­nie: komu po­trzebna jest dziś po­ezja staje się dra­ma­tycz­nym py­ta­niem bez od­po­wie­dzi.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: