Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Potentat. Manhattan. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
20 listopada 2019
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Potentat. Manhattan. Tom 2 - ebook

Drugi tom gorącej serii o nieprzyzwoitej miłości wśród drapaczy chmur!

Sara od lat marzy o karierze profesjonalnej tancerki, ale nieoczekiwana kontuzja kostki sprawia, że zamiast na scenie, musi stanąć za ladą recepcji w luksusowym hotelu.

Ian to przystojny pracoholik, który jest w trakcie paskudnego rozwodu. Nie podejrzewa, że jakaś kobieta jeszcze zawróci mu w głowie.

Poznali się w taksówce. Połączyła ich gorąca przygoda w pokoju 1103. Oboje wiedzieli, że to tylko incydent, ale żadne z nich nie mogło zapomnieć o drugim.

Na ulicach Nowego Jorku nie brakuje złamanych serc. Czy Sara i Ian jeszcze kiedykolwiek się spotkają i naprawią swoje relacje?

__

O autorce:

Katy Evans – bestsellerowa autorka gorących romansów, między innymi słynnej serii Manwhore. Mieszka w południowym Teksasie z mężem, dwojgiem dzieci oraz trójką leniwych psów. Uwielbia piesze wycieczki, książki, pieczenie ciast, a także spędzanie czasu z rodziną i z przyjaciółmi.

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66436-82-4
Rozmiar pliku: 786 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Playlista

Haunting – Halsey

Stitches – Shawn Mendes

Strangers – Halsey

Turn Me On – David Guetta

Heartless – The Fray

Body Party – Ciara

Skin – Rihanna

Faithfully – Journey

I’m Gonna Getcha Good! – Shania Twain

Story of My Life – One Direction

Wait for You – Nelly Furtado

She (For Liz) – Parachute

This Time Around – Tove Lo

Steal Your Heart – Augustana

Burnin’ Up – Jonas Brothers

The Scientist – Coldplay

How Deep Is Your Love – Calvin Harris and the Disciples

All In – LifehousePokój 1103

Sara

– Hotel Four Seasons, przy telefonie konsjerżka Sara.

– Saro, tutaj gość z pokoju 1130.

– Ach, tak. W czym mogę panu pomóc?

– Chcę twoich majtek zwiniętych w małą kulkę w mojej kieszeni i ciebie nagiej na moim łóżku.

Oblewam się rumieńcem.

– Zaraz się tym zajmę, proszę pana.

– Sara, udało ci się załatwić te bilety na musical Hamilton?

– Tak, już posłałam je do pokoju – zwracam się do Viktora, mojego współpracownika, jednocześnie schylając głowę, żeby nie zauważył mojego rumieńca. Kryjąc się za zasłoną rozpuszczonych włosów spływających po obu stronach twarzy, wylogowuję się i sięgam po komórkę. – Muszę coś zanieść jednemu z gości, po drodze skorzystam jeszcze z toalety. Zaraz wracam – wyjaśniam.

Wychodzę zza stanowiska konsjerżów w lobby i natychmiast zaczynam się pocić na samą myśl o tym, co planuję. Wchodzę do toalety i pospiesznie zamykam się w kabinie, po czym zdejmuję majtki i zwijam je w ciasną kulkę.

– Cholera! Przecież nie mam kieszeni, do której mogłabym je włożyć.

Zaciskam zęby i wkładam bieliznę z powrotem, po czym wychodzę i czekam, aż jadąca na interesujące mnie piętro winda będzie pusta, nie chciałabym mieć towarzystwa. Jednak w ostatniej chwili dołącza do mnie jakaś kobieta.

– Dobry wieczór – mówi.

– Dobry wieczór – odpowiadam uprzejmie.

Sara, co ty właściwie wyrabiasz?

Nie wierzę, że właśnie jadę windą do jego pokoju! Z każdym mijanym piętrem moje serce bije mocniej. A kiedy kobieta wysiada, nie mogę opanować podekscytowania. Moje ciało drży pod wpływem adrenaliny i pożądania, a kiedy drzwi windy się za nią zamykają, sięgam pod spódniczkę i jeszcze raz zdejmuję majtki. Zwijam je w kulkę i z niecierpliwością patrzę, jak numery pięter zmieniają się na coraz wyższe.

Jeśli mam być z sobą całkiem szczera, to muszę przyznać, że moje ciało nie zachowywało się normalnie od momentu, kiedy go poznałam. Czuło niepokój. Mało powiedziane – czuło się roztrzęsione, trochę zbyt rozgrzane i pobudzone, a to wszystko z powodu szalejących hormonów.

Wreszcie winda zatrzymuje się na jego piętrze, wychodzę na korytarz i zmierzam w kierunku pokoju 1103. Pukam dwa razy, rozglądając się nerwowo. Lepiej, żeby nikt mnie tu nie przyłapał.

Drzwi się otwierają, a za nimi stoi on – wysoki, ciemnowłosy i dekadencki – a mnie natychmiast brakuje tchu w piersi.

Jest to dokładnie to samo uczucie, jakiego doświadcza się na szczycie kolejki górskiej, sekundę przed ostrym zjazdem w dół – choćbyś nie wiem jak chciał oddychać, po prostu nie możesz! Nie jesteś w stanie. Możesz jedynie wydać z siebie okrzyk, a to też tylko pod warunkiem, że w ogóle będziesz w stanie wydać z siebie jakiś odgłos. To dziwne, niekomfortowe uczucie, jednak ten facet niesamowicie mnie kręci.

Kręci mnie, ponieważ dawno nie uprawiałam seksu.

Kręci mnie, ponieważ wcale mi się to nie podoba, ale lubię niedostępnych mężczyzn.

Kręci mnie, ponieważ uważam, że faceci w garniturach są gorący.

Kręci mnie, ponieważ kiedy spotkam faceta, na którego widok będę miała ochotę odpalić fajerwerki, nie zachowam się jak tchórz i nie czmychnę, gdzie pieprz rośnie. Co to, to nie! Zapalę zapałkę i zobaczę, jak wysoko wystrzelą.

Dlatego tutaj jestem, wbijając wzrok w gościa hotelowego, którego nazwiska nie znam – nie, żeby miało to jakieś znaczenie. Pokój został zarezerwowany przez jakąś kalifornijską firmę. Regularnie przysyłają tu menedżerów najwyższego stopnia, choć tego konkretnego menedżera widzę akurat po raz pierwszy.

Po raz pierwszy też mam zamiar zapalić tę „zapałkę”.

Z jakiegoś powodu jest to bardzo proste. Tak proste, że sama nie potrafię uwierzyć, jak szybko olałam pracę, kiedy zadzwonił i poprosił, żebym przyszła. Jak cholernie chętnie wyskoczyłam dla niego z majtek, a teraz nie mogę się doczekać, żeby mu je wsunąć do kieszeni.

Uśmiecham się do niego, muskając lekko jego ramię, kiedy go mijam, wchodząc do pokoju. Chwyta mnie za nadgarstek, żeby mnie zatrzymać i odwraca tak, żebym znalazła się z nim twarzą w twarz. Jestem tak zaskoczona, że znów przez chwilę brak mi tchu. A on spogląda na mnie i powoli zamyka drzwi wolną ręką.

Facet wyglądał bosko w garniturze. Bez marynarki, w samych spodniach i białej koszuli wygląda równie atrakcyjnie. Ale w sumie co z tego? Wielu facetów świetnie wygląda w garniturze.

Jednak to właśnie ten konkretny facet sprawia, że moje serce wali tak mocno, jakby chciało się wyrwać z piersi.

Ten facet to supernowa! Choć z daleka widać, że to pracoholik. Teraz oczy Gorącego Pracoholika spoczęły na moim pulsującym gardle, podnosi rękę i obejmuje moją szyję, gładząc kciukiem pulsujące miejsce.

– Jesteś już podniecona, Saro? – pyta.

Jego twarz ma nieco arogancki wyraz, spogląda na mnie z rezerwą, wyraz jego oczu jest nieprzenikniony. Ramiona ma szerokie i dumne, to takie ramiona, które mogłyby cię trzymać przez całą noc. Rzęsy ma piękniejsze niż niejedna dziewczyna. Nie żebym była zazdrosna czy coś takiego…

W jego oczach jest czysta atramentowa czerń.

Jego włosy też są takiego koloru.

Rysy jego twarzy nie mogłyby być bardziej symetryczne ani urzekające.

Facet robi wrażenie, jakby czuł się tak komfortowo w swojej skórze, że zaczynasz się zastanawiać, czy on w ogóle zdaje sobie sprawę, jaki jest atrakcyjny. Musiałby być ślepy, żeby o tym nie wiedzieć. Ale czy to w zasadzie ma dla niego jakiekolwiek znaczenie?

Wygląda jak Garniak, najgorętszy Garniak, jakiego w życiu widziałam, a ja zastanawiam się, czy ma czas na cokolwiek oprócz pracy.

Kąciki ust ma lekko wygięte do góry, jakby zaraz miał się roześmiać. Uśmiecha się coraz szerzej, błyskając w moją stronę prostymi, równymi zębami.

Przysuwam się bliżej, a on obejmuje mnie, podnosi i sadza na szafce w holu apartamentu, a do mnie dociera, że zdecydowanie potrafi o wiele więcej niż pracować.

Pochyla swoją smolistą głowę, a jego usta lekko, leciusieńko muskają moje. Przez moje ciało przebiega dreszcz. Moje usta rozchylają się niecierpliwie. Ochoczo. A on bierze wdech, wydaje z siebie pomruk i mocno przyciska swoje gorące, twarde, stworzone do miłości usta do moich. Nasze usta rozpływają się w piekielnie szalonym pocałunku, a gdy jego język błyskawicznie wystrzela naprzód, mój natychmiast staje w płomieniach. Jeden ruch jego silnych ramion i już jestem przyciśnięta do jego ciała, w tym do cudownego, sprawiającego, że bezwiednie podkurczam palce u stóp, dowodu, jak bardzo jest rozpalony, jak bardzo jest twardy dla mnie.

– Weź mnie ostro – szepczę. Nie jestem w stanie przestać go całować, wsuwam dłonie w jego włosy.

– Wezmę cię ostro. – Posyła mi spojrzenie pełne seksualnego podtekstu, a mnie się wydaje, że zaraz zamienię się w kupkę rozżarzonego popiołu. – I to nie raz.

Facet ponownie pochyla się do moich ust i serwuje mojemu językowi najlepszy masaż, jakiego ten w życiu doświadczył. Masaż, który obiecuje mojemu ciału prawdziwy happy end…

Gładzę palcami przód jego spodni. Jest ogromny, nie jestem nawet w stanie oszacować jego rozmiaru, a sama myśl o tym, że jest tak hojnie obdarzony przez naturę i tak chętny, żeby podzielić się ze mną tym, co ma, sprawia, że jestem coraz bardziej mokra. Przesuwam ręką po jego spodniach w górę i w dół, czuję, że mój oddech staje się ciężki, że umysł staje w ogniu rozpalony myślami o nim – o tym, jak dobrze go dotykać, czuć, całować, ponieważ jest taki rozpalony.

Cały jest rozpalony.

***

Sara

Dzień wcześniej…

Wreszcie jestem z powrotem w Nowym Jorku pomimo opóźnienia w Houston i burzy nad Manhattanem, przez którą krążyliśmy w powietrzu przez dodatkowe pół godziny. Kiedy opuszczam terminal, ciągnąc za sobą walizkę na kółkach, jestem wykończona i nie w humorze, ale w gruncie rzeczy zadowolona, że jestem w domu.

Marzę tylko o tym, żeby zanurzyć się w wannie pełnej wody i zapomnieć o wszystkich wydarzeniach tego weekendu, łącznie z tym, że moja rodzina rozpadła się w – wydawałoby się – mgnieniu oka.

To stało się zupełnie niespodziewanie.

Myślałam, że rodzice zestarzeją się razem, że będą ze sobą do końca życia. Myślałam, że są szczęśliwi. Myślałam, że są jedną z tak niewielu par na tym świecie, które mimo upływu czasu nadal są w sobie zakochane.

Jednak okazało się, że tata już nie kocha mamy. Nie wiem, kto jest bardziej zdruzgotany, mama czy ja.

Pogrążona w niewesołych rozmyślaniach zbyt późno zdaję sobie sprawę, że podeszłam na sam początek kolejki do taksówki – kolejki, która oznacza przynajmniej godzinę czekania.

– Kolejka kończy się tam – rzuca przez zaciśnięte zęby niezadowolony starszy pan. Wyciągam telefon, żeby otworzyć aplikację Ubera. Ostatnia próba jego zamówienia na lotnisko zakończyła się totalną porażką. Facet nie mógł mnie znaleźć, ja nie mogłam znaleźć jego, a i tak ściągnęli opłatę. Nikt nie lubi płacić za usługę, która nie została wykonana, więc się zawahałam.

Uważnie rozejrzałam się dokoła, moją uwagę przykuł mężczyzna w garniturze, który właśnie wsiadał do taksówki. Podeszłam, zastanawiając się, czy wypada zapytać, dokąd jedzie i czy mogłabym się z nim zabrać.

Facet jest gorrrrący i doskonale o tym wie, ale staram się nie zwracać na to uwagi. Jestem zbyt zmęczona.

Taksówkarz właśnie pakuje jego walizkę do bagażnika, a mężczyzna pytająco mierzy mnie wzrokiem. Unosi brwi, a ja otwieram usta i szybko wyrzucam z siebie:

– Jedzie pan może w kierunku Nolity?

Odsuwa się i zaciska usta, jakby był zirytowany, ale jednocześnie gestem pokazuje, żebym wsiadała. Przez moment jestem zniechęcona jego jawną wrogością – w Nowym Jorku co rusz napotykam nieżyczliwych ludzi – ale w końcu szybko podaję taksówkarzowi walizkę i wskakuję do auta.

Mężczyzna wsiada zaraz za mną i zatrzaskuje drzwiczki, podczas gdy ja mówię kierowcy, pod jaki adres ma mnie zawieźć. Kiedy jesteśmy już w drodze, szybko poprawia mi się nastrój, a moje myśli mkną z powrotem w stronę wanny wypełnionej gorącą wodą. Odwracam się w jego stronę, żeby mu podziękować, ale on już ma telefon przyklejony do ucha. Mówi głębokim głosem, a jego wypowiedzi przypominają krótkie warknięcia.

Wydaje się, że jest trochę dupkiem. Wiecie, facet z konkretnymi oczekiwaniami, który nie jest przyzwyczajony do słowa „nie”.

Kiedy się uczyłam w nowojorskiej szkole tańca, wielu tancerzy, którym partnerowałam, oczekiwało, że pójdę z nimi do łóżka. Stałam się ekspertką w spławianiu ich. Miałam nawet specjalny gest, który stosowałam, kiedy szli w zaparte – stanowczym ruchem wyciągałam przed siebie ramię, podnosiłam dłoń i szybko odwracałam głowę. Nazwałam tę pozycję: „Do cholery, nie!”. To wystarczało, żeby zrozumieli przekaz, dzięki Bogu, nie musiałam nic mówić; ruch dłoni był o wiele bardziej subtelny.

Czy będę musiała użyć tego gestu w stosunku do tego faceta…?

Świetne pytanie, Saro! Inna sprawa, że facet ma w sobie coś takiego, że do głowy przychodzi mi zupełnie inny ruch ręką… Przechodzi mnie dreszcz, gdy mój wzrok wędruje w górę po jego twardym ciele.

– Tak i prześlijcie kopię do hotelu – wydaje krótkie polecenie.

Zmieniam pozycję, a jego wzrok natychmiast wędruje w stronę mojej minispódniczki.

Z niedowierzaniem unoszę brwi, ale on tak intensywnie wpatruje się w moje uda, że nawet tego nie zauważa. A kiedy ponownie zwraca się do swojego rozmówcy, ja mam wrażenie, że tak naprawdę mówi do mnie: „Właśnie tak… Otwórz, wyjmij i daj mi to…. Daj mi wszystko, najszybciej, jak możesz”.

Zaczynam się niespokojnie kręcić.

Tymczasem on podnosi oczy, a kąciki jego ust leciutko unoszą się do góry.

Próbuję nie oddychać zbyt głośno, kiedy jego oczy ponownie wędrują w dół. Przysięgłabym, że w jego oczach błysnęło pożądanie, jednak wyraz jego twarzy jest nieodgadniony.

– Dzięki. I niech Roberts zadzwoni, kiedy będzie na miejscu. – Kończy rozmowę i wkłada telefon do kieszeni. Spogląda na mnie w milczeniu.

Wygląda w pełni profesjonalnie, ale spod jego garnituru bije taki seksapil, że mogę się tylko zastanawiać, jak by to było wbić paznokcie pod tę białą koszulę, rozwiązać mu krawat, chwycić go za kołnierzyk, rozczochrać mu trochę tę idealną, czarną fryzurę i poczuć na sobie te jego boskie ręce.

Mruży oczy, kiedy oblizuję usta; następnie odwraca wzrok, wygląda przez okno i z westchnieniem przesuwa ręką po twarzy. Potrząsa głową i przeklina pod nosem, uśmiechając się sardonicznie.

Zaczynam się zastanawiać, czy przypadkiem nie wyobraziłam sobie tego seksualnego napięcia między nami, ale on jeszcze wyżej podnosi kąciki ust, po czym odzywa się znaczącym tonem:

– Przysuń się.

Lekko się wzdrygam i parskam cichym śmiechem:

– Zwykle to działa? – pytam szeptem.

– Nie wiem. Działa? – Obrzuca mnie powłóczystym spojrzeniem, a w jego czarnych jak atrament oczach zapalają się psotne chochliki.

Wzdycha, pociąga za krawat, żeby trochę go poluzować, po czym odchyla się do tyłu, żeby się oprzeć o siedzenie.

– Długi dzień.

Niecierpliwym ruchem wyciąga przed siebie nogi i patrzy na mnie, jakby oczekiwał, że zrobię mu masaż czy coś takiego.

– Taaa…? A ja mam za sobą długi lot.

Nie mogę się powstrzymać i gapię się na jego rozkosznie szeroką klatkę piersiową i przystojną twarz chłopaka z sąsiedztwa, do której nie do końca pasują uśmiech gwiazdy porno oraz otaczająca go aura pracoholizmu, która stanowi z nim jedność. Zupełnie jak ten cholernie seksowny czarny garnitur.

Wzdycha z rozdrażnieniem:

– Przysuń się – powtarza.

Rozważam właśnie, czy uraczyć go ciętą ripostą, czy też raczej zaskoczyć i spełnić jego nietypową prośbę, jednak w tym momencie dzwoni telefon, a ja zastanawiam się, czy to moja współlokatorka chce mnie poinformować, że wreszcie wyprowadziła się z mojego mieszkania.

– Halo? – odebrałam.

– Czy to Sara Davies?

– Tak, przy telefonie.

– Saro, tutaj Carly. Pamiętasz, ta nowa dziewczyna? Zastanawiałam się, czy mogłabyś dziś wieczorem zastąpić mnie na zmianie w hotelu?

– Właśnie wysiadłam z samolotu, jestem wykończona, a według grafiku w pracy mam być dopiero jutro…

– Och, tak, bardzo ci dziękuję, że to dla mnie robisz! Wiem, że proszę o wiele… – piszczy, jakbym się zgodziła, i przerywa połączenie.

Niech to…!

Ze złością wpatruję się w telefon. Nie jestem jeszcze gotowa, żeby wracać do pracy. A co z moją kąpielą…? Niech to!

– Sara, co? – Przypatruje mi się uważnie, kiedy wrzucam telefon z powrotem do torebki.

– Masz coś do mojego imienia?

– Nie. Po prostu wyobrażałem sobie coś bardziej egzotycznego. – Bawi się swoim telefonem, po czym wkłada go z powrotem do kieszeni. – Chcę cię przerżnąć na tylnym siedzeniu tego samochodu, Saro.

– Och, doprawdy? A ja mam ochotę dać ci w gębę. – Uśmiecham się z wyższością, ale gdzieś wewnątrz cała się skręcam i drżę. Wcale nie podoba mi się myśl, że mimo tej ciętej odpowiedzi mógłby mnie przejrzeć i intuicyjnie wyczuć, jak na mnie działa.

Pukam w szybę, dzielącą nas od kierowcy i mówię:

– Zmiana planów. Proszę mnie wysadzić koło hotelu Four Seasons w centrum miasta.

Siedzący obok nieznajomy wygląda, jakby próbował ukryć uśmiech, kiedy sięga w moją stronę, żeby dotknąć kosmyka moich rozpuszczonych, ciemnych włosów. Serce zaczyna mi bić jak szalone. Chciałabym, żeby mnie dotykał nie tylko tam…

W ten sposób mijają kolejne minuty. Godziny. Facet po prostu nakręca pasmo moich włosów na palec. Na swój długi, masywny, opalony palec wskazujący z perfekcyjnie przyciętym, krótkim paznokciem.

Nie wiem, dlaczego to robię. Może dlatego że wiem, że już wkrótce znajdziemy się na miejscu. A może dlatego że mam ochotę go zaszokować, bo facet zdecydowanie wygląda na takiego, którego niełatwo wprawić w osłupienie.

Osuwam się w dół na siedzeniu, powoli przybliżam się do niego, a kiedy nasze biodra już się stykają, pomału obracam się w bok i – wcale się nie spiesząc – przekładam nogę nad jego udami i siadam na nim okrakiem. Nieruchomieję w tej pozycji i, nie odrywając od niego wzroku, zastanawiam się nad śmiałością swojego ruchu, jednocześnie czując, jak coś bardzo twardego zdecydowanie przyciska się do mojego krocza.

Przełykam ślinę, pochylam się w jego stronę i szepczę mu prosto do ucha:

– Całkiem możliwe, że nie miałabym nic przeciwko, żebyś mnie przerżnął na tylnym siedzeniu samochodu. Jednak problem w tym… że jesteśmy już prawie na miejscu.

Kołyszę biodrami, a jego erekcja staje się jeszcze wyraźniejsza. Dłonie zaborczo zamykają się na moim tyłku, a palce wbijają się w moje ciało.

Samochód się zatrzymuje. Jesteśmy przed hotelem, w którym pracuję.

Ponownie przełykam ślinę, próbując ukryć, jak rozpaczliwie pragnę czegoś więcej.

– Mam nadzieję, że dzięki mnie twój dzień stał się choć odrobinę lepszy. – Droczę się z nim, ześlizgując się z jego kolan.

Parska śmiechem i zmrużonymi oczami przypatruje się, jak biorę swoją walizeczkę.

– Dzięki za przejażdżkę!

– To moja kwestia – mówi, po czym poprawia spodnie i wysiada za mną.

Wow. Prawdziwy dżentelmen!

Podchodzi do bagażnika i wyjmuje moją walizkę.

– Naprawdę nie musiałeś… Ale dziękuję! – mówię, odbierając od niego bagaż.

Tymczasem on wyjmuje również swoją walizkę. Oczy mi się rozszerzają, kiedy wyciąga z portfela banknot i wręcza go kierowcy. Wpatruję się w niego szeroko otwartymi oczami:

– Yyyy, co ty właściwie…?

– Sara, dzięki Bogu…! – Carly przerywa mi, zbliżając się do nas od tyłu. – Wezmę to. – Schyla się po moją walizkę, jednocześnie taksując spojrzeniem gorący towar, z którym przyjechałam.

– Kto to jest? – wyrzuca z siebie, zerkając mi przez ramię, kiedy taszcząc moje bagaże, wchodzimy do środka.

– Nikt. A ty masz u mnie potężny dług wdzięczności – mruczę pod nosem.

Zajmuję miejsce na stanowisku konsjerżki, przez cały czas śledząc wzrokiem jego poczynania. Patrzę, jak melduje się na stanowisku dla VIP-ów, a następnie idzie przez lobby hotelowe w moim kierunku. Kiedy dociera do mnie, że zmierza prosto w moją stronę, serce znowu zaczyna mi walić jak szalone.

Staje przy moim stanowisku i pochyla się do przodu. Nie sądziłam, że to w ogóle możliwe, ale z miejsca, w którym stoję, wydaje się jeszcze wyższy i jeszcze bardziej gorący.

– Interesujące z ciebie odkrycie, co? – mówi bez cienia uśmiechu, ale najwyraźniej zainteresowany.

– Istnieję na tej ziemi już dobrych parę lat. Nie odkryłeś mnie.

– Ależ owszem, odkryłem! A może ty odkryłaś mnie…

Może i coś w tym jest. Mam wrażenie, że wiodłam nieznośnie nudne i monotonne życie, dopóki nie wsiadłam do jego taksówki.

– Jestem zmęczony. Mam za sobą długi dzień. Przed pójściem do łóżka miałem zamiar wypić lampkę wina i zjeść lekką kolację. Może dotrzymasz mi towarzystwa? – podnosi pytająco brwi.

– Pracuję do północy.

– Rozumiem. A jutro od której jesteś wolna?

– Zastępuję koleżankę, więc dopiero o dziewiątej wieczorem.

Kiwa głową, po czym odchodzi.

Buuu… Najwyraźniej nie był tak zainteresowany, jak mi się wydawało. Nagle mam ochotę wybuchnąć głośnym płaczem.

Jednak zamiast tego biorę się w garść i zabieram się do pracy. Odbieram parę telefonów dotyczących zakupu biletów na Broadway, udzielam wskazówek, jak dojść do restauracji, oraz informacji o dostępie do Netflixa w pokoju.

Kończę właśnie rozmowę z jakąś rodziną, kiedy dzwoni telefon. Jestem dzisiaj jedyną konsjerżką na nocnej zmianie, więc szybko odbieram.

– Stanowisko konsjerża, przy telefonie Sara.

– Sprawa wygląda tak… Minutę po północy widzę cię w swoim pokoju na górze. Bez majtek. Bez biustonosza. Za to z tym twoim seksownym uśmiechem. A, i rozpuść włosy.

– Przepraszam, pan… Kto mówi? – Doskonale wiem, kto mówi, ale chcę się z nim podroczyć. Poza tym chcę się dowiedzieć, jak ma na nazwisko.

– Po prostu przyjdź. Kolacja i drinki nie wchodzą w tym momencie w grę.

– Och, przykro mi, że pańskie plany na wieczór…

– Przeprosisz mnie w moim pokoju.

– Przykro mi, ale jestem zalatana. – Hm, raczej chciałabym zostać przeleciana… – Jeśli ma pan ochotę zejść na kolację, to zapraszam do naszej restauracji – mówię z całym profesjonalizmem, na jaki się mogę w tym momencie zdobyć, po czym drżącą ręką odkładam słuchawkę.

Dziesięć minut później schodzi do lobby, wykąpany i ubrany w granatową koszulę i ciemne spodnie. Gdy nasze spojrzenia się spotykają, moje sutki twardnieją, a ślinianki zaczynają intensywnie pracować.

– Dobry wieczór! Czy mogę prosić o wskazanie mi drogi do restauracji Daniel?

Teraz, kiedy włosy ma gładko zaczesane do tyłu, jego idealnie wyrzeźbione rysy jeszcze bardziej rzucają się w oczy.

– Oczywiście – mówię. Zrobiło na mnie wrażenie, że wybrał właśnie tę restaurację. Nie spuszcza ze mnie wzroku, podczas gdy ja sięgam po mapę i zaznaczam restaurację czerwonym znakiem „x”. Minęło sporo czasu, odkąd ostatnio dawałam komuś papierową mapę. Dzięki popularności GPS-ów konsjerżowie mogą się teraz skupić na innych rzeczach.

Na przykład na tym, jak intensywnie ciemne są jego oczy oraz jak głęboko czuję, że obserwuje mnie spod rzęs. Kiedy podaję mu mapę, pochyla się w moją stronę, a zapach wody kolońskiej na jego skórze drażni moje płuca i sprawia, że zaczynam oddychać trochę szybciej. Jego ręka całkowicie przykrywa moją, a mnie przechodzą ciarki w górę ramienia, jak również – nie wiadomo dlaczego – w dół, aż do samych stóp.

Zachowuje się, jakby nie zauważył mojej reakcji i jak gdyby nigdy nic chowa mapę do kieszeni.

– W takim razie jutro o dziewiątej wieczorem. – Posyła mi spojrzenie, w którym odbija się obietnica każdej perwersyjnej rozkoszy, która będzie miała miejsce jutro o dziewiątej.

Zaciskam nogi pod ladą i próbuję powstrzymać serce przed wyskoczeniem z piersi. Cholera, gdyby nie to, że dzisiaj pracuję, mogłabym już teraz spokojnie popracować nad nim i nad jego boskim ciałem!

– Tylko, jeśli dasz radę powstrzymać się do jutra. Mam na myśli, że nie dojdziesz ani sam, ani z kimś innym – szepczę do niego, sama zaskoczona swoimi słowami.

Facet prawie niezauważalnie uśmiecha się do mnie i pochyla się tak, że znajduje się teraz jeszcze bliżej.

– Masz to jak w banku… pod warunkiem że obiecasz mi to samo. – Jego oczy są ciemne i przenikliwe, a ja przygryzam wargę, żeby się nie uśmiechnąć, i kiwam głową.

Wydaje mi się, że zaraz oszaleję z pożądania, kiedy odchodzi, a ja wpatruję się w jego barczyste plecy oraz boski tyłek.

***

Ian

W całym pokoju leżą porozrzucane dokumenty dotyczące przejęcia wytwórni World Films, ale ja nie mogę się skupić. Żeby mój rozum był teraz tak chętny do działania jak penis…

Wkładam ręce do kieszeni i czekam przy oknie.

Przyglądam się budynkom w centrum miasta, nie po raz pierwszy zastanawiając się, dlaczego, kurwa mać, tutaj jestem! Mam mieszkanie w Nowym Jorku, więc jakim cudem za każdym razem, kiedy tu jestem, ląduję w jakimś hotelu?

Ale w tym momencie to nieważne.

Ponieważ ona przyjdzie. A niedługo potem dojdzie…

Och, słodka Sara dojdzie przy mnie jak trzeba.

Sięgam w stronę stojącego przy łóżku telefonu i wybieram numer konsjerża hotelowego.

„Hotel Four Seasons, stanowisko konsjerża. Przy telefonie Sara”.

„Saro, tutaj gość z pokoju 1103”.

„Ach, tak. W czym mogę panu pomóc?”.

„Chcę twoich majtek zwiniętych w małą kulkę w mojej kieszeni i ciebie nagiej na moim łóżku”.

Chwila wahania z jej strony, po czym pada niepewna odpowiedź:

„Zaraz się tym zajmę, proszę pana”.

Odkładam słuchawkę i wstaję, a mój penis natychmiast sztywnieje w spodniach, bo wiem, że jest tak gotowa się nim zająć, jak ja tym, by jej go udostępnić.

Uśmiecham się na myśl o tym, jak ją poprosiłem o wskazanie mi drogi do Daniela. Tak jakbym potrzebował, żeby wskazywano mi drogę do jakiegokolwiek miejsca w Nowym Jorku!

Tyle że w Danielu nie mogłem zaspokoić tego rodzaju głodu, który mnie obecnie trawi.

Jestem na to gotowy. Zerkam na zegarek i z przyjemnością konstatuję, że dotarcie tutaj zajęło jej dokładnie osiem minut. Wreszcie rozlega się pukanie do drzwi.

Otwieram, a ona stoi przede mną z wyrazem oczekiwania w oczach. Przez chwilę tylko się w nią wpatruję, napawając się jej widokiem. Szczupła, średniego wzrostu, z delikatną twarzą i skórą jakby muśniętą światłem księżyca. Opuszczam wzrok ze srebrno-szarych oczu na usta wyglądające jak aksamitne, idealne czerwone serduszko. Serduszko, w które mój penis ma ochotę się wbić.

Przez chwilę pragnę ją całować, całować ją przez całą pieprzoną noc. Nie przypominam sobie, żeby jakakolwiek kobieta patrzyła na mnie wcześniej z takim oczekiwaniem. Za mną zbyt wiele lat pieprzenia dla pieprzenia, nie pamiętam już, jak to jest smakować i dotykać.

Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek tak bardzo kogoś pragnął.

Obejmuję jedną ręką jej szyję, koniuszkami palców gładząc ten punkt, który delikatnie wibruje w rytm pospiesznego bicia jej serca.

Pytam, czy jest już podniecona, a ona w milczeniu waha się, co mi odpowiedzieć. Widzę, że jeśli chodzi o doświadczenie, to znajduje się całe dziesięciolecia za mną, choć metrykalnie dzieli nas zaledwie kilka lat.

Osuwa się w moje objęcia, a ja podnoszę ją za tyłek i podsadzam na stolik przy wejściu. Powoli, Ford. Do cholery, zachowujesz się jak szaleniec!

Próbuję być delikatny, kiedy schylam głowę, żeby jej skosztować, ale ona tego chce. Jej pożądanie, jej zdecydowanie jeszcze bardziej mnie nakręcają.

Ssę ją, rozkoszuję się nią, moje palce wbijają się w jej tyłek, kiedy otwieram jej usta.

Przyciskam ją do siebie tak mocno, że jej cycki wbijają się w moją klatę.

Prosi, żebym zrobił to ostro. Mówię jej, co dokładnie planuję z nią zrobić. Kiedy po raz kolejny ją smakuję, rozpala mnie nagła potrzeba poczucia jej – gorącej i dzikiej tuż przy mnie.

Gładzi mnie po przyrodzeniu.

To całkowicie wytrąca mnie z równowagi. Odwracam ją tyłem do siebie, w ten sposób jest mniej intymnie.

Podnoszę jej sukienkę. Wchodzę w nią.

Ona wydaje z siebie okrzyk.

Zanurzam palce pomiędzy jej uda i drażnię jej łechtaczkę, jednocześnie kąsając ją w kark, żeby utrzymać ją w miejscu, kiedy zaczynam rytmicznie się w nią wbijać. Zaczyna ruszać tyłeczkiem, chce, żebym robił to ostrzej. Chwytam ją za biodra, a w lustrze miga mi jej odbicie oraz odbicie siebie samego w niej. Patrzę, jak się rusza, obserwuję wyraz pożądania na jej twarzy. Odwracam ją z powrotem w swoją stronę. Nagle nie jestem w stanie patrzeć na nic innego oprócz jej cholernej twarzy.

Ściskam jej twarz jedną ręką i z powrotem w nią wchodzę. Zwierzęcy seks. Zupełnie nie ten rodzaj seksu, który dojrzały mężczyzna miałby z kobietą, którą kocha. Ten rodzaj, który wyobrażasz sobie, że mógłbyś mieć tylko z dziwkami albo z nieznajomymi.

Gryzie moją wargę, a ja rzucam ją na łóżko. Rozbieram ją. Sam też się rozbieram.

Tym razem, kiedy się nad nią pochylam, nie daję jej swojego penisa. Nie wytrzymałbym długo, a nie chcę, żeby to się już skończyło. Wsysam jej cycka, po czym pozwalam ustom powędrować niżej. Skurczone jaja ciasno przylegają do penisa, kiedy kosztuję śmietanki na jej udach. Nie wiedziałem, że smak może być aż tak oszałamiający.

Pieprzę ją palcem, jednocześnie pieszcząc językiem jej łechtaczkę i miejsce wokół. W jej orgazmie nie ma niczego słodkiego – jest na to zbyt dzika. Dochodzi nagle, jak osoba uzależniona od adrenaliny skacze z klifu, nawet przez sekundę nie zastanawiając się, czy lina do bungee jest przymocowana. Pomyka naprzód, zupełnie się nie kontrolując, ze zduszonym krzykiem w gardle, z ustami na mojej szyi, kiedy zachłannie przyciska mnie do siebie.

Ciągle jeszcze dochodzi, kiedy odwracam ją na brzuch, podnoszę jej tyłek i w nią wchodzę.

Wydaje z siebie zduszony jęk i wstrząsa nią kolejny skurcz, a jej cipeczka zaciska się wokół mojego twardego członka. Ujeżdżam ją ostro i szybko, nie mogąc powstrzymać jęku. Przesuwam ręką w dół po jej kręgosłupie. Ściskam jej pośladki. Jej cycki. Kąsam jej kark. Chwytam ją za włosy.

Zapach jej szamponu drażni moje nozdrza. Jej kość biodrowa jest w mojej ręce. Jej cipeczka zaciska się na mnie. Już za chwilę. Już jestem na krawędzi… i leeecę. Przyciskam ją do łóżka i cały się w niej zanurzam, jęcząc głośno, kiedy zatracam się w orgazmie. Odlatuję, jest mi tak dobrze, że nie jestem w stanie powstrzymać spazmatycznych drgań penisa.

A jej się to podoba. Podoba się jej, kiedy trzymam w ręku jej cipkę i ją pieszczę. Podoba się jej, kiedy szczypię jej łechtaczkę. Po raz drugi wysyłam ją w kosmos. Dochodzi tak mocno, że musi ukryć twarz w poduszce, żeby stłumić jęki, po czym wstrząsają nią pode mną dreszcze przez kolejne pięć… dziesięć… piętnaście sekund.

– O mój Boże… – jęczy, przewracając się na bok.

Kiedy siadam na łóżku, próbując zebrać to, co zostało z mojego mózgu, oboje nadal ciężko oddychamy i jesteśmy zlani potem.

Przytula się do mojej piersi, a ja ostrożnie zdejmuję rękę z jej pleców. Boję się, że spojrzy na mnie tymi swoimi roziskrzonymi oczami. Nadal jestem cholernie otumaniony. Nie bez trudu zostawiam ją i idę do łazienki, żeby się umyć.

Ochlapuję twarz wodą i spoglądam sobie w lustrze w twarz.

I co? Jesteś, kurwa, zadowolony z siebie, Ford?

Opieram przedramiona o umywalkę i wypuszczam powietrze z płuc, po czym odpycham się i wracam do pokoju – ale nie do łóżka. Podchodzę do biurka. Do miejsca zasypanego papierami.Po wielkim „O”

Sara

Powinnam już iść, ale celowo zwlekam, ubieram się w ślimaczym tempie. Niespiesznie wkładam z powrotem majtki i poprawiam włosy, przeglądając się w lustrze nad stolikiem w holu.

On wygłodniałym wzrokiem pożera mój tyłek, jakby już zapomniał, że przed momentem obdarzyłam go wspaniałym orgazmem. Nigdy nie spotkałam faceta, który szczytowałby tak długo. Był pełen spermy aż po brzegi. Mniam!

– Jak się nazywasz? – pytam, odwracając się i stając z nim twarzą w twarz. Stoi za biurkiem z gołą klatą, ubrany tylko w spodnie. Jego wzrok wędruje to na mnie, to na piętrzące się na biurku papiery, a potem znów na mnie.

– Myślę, że najlepiej będzie tak to zostawić. Ja nie… –Robi wymowny ruch ręką między nami. – Ja tego nie robię.

– Nie uprawiasz seksu?

– To akurat, oczywiście, robię. – Uśmiecha się przelotnie. Jest to raczej smutny uśmiech i nie trwa to dłużej niż sekundę. Ale ta sekunda wystarczy, żeby oddech ugrzązł mi boleśnie w gardle.

Przełykam ślinę. Ma na myśli związki. Czy zrobiłam na nim wrażenie aż tak zdesperowanej?

Uśmiecham się do niego tak niedbale, jak to w tej sytuacji jest możliwe, choć nadal mam kłopoty z oddychaniem.

– Hm, w takim razie żegnaj, nieznajomy – mówię, ruszając w stronę drzwi.

– Sara. – Zatrzymuję się na dźwięk jego głosu, a kiedy nasze spojrzenia się spotykają, dostrzegam w jego oczach coś ciemnego i intensywnego. – Było miło. Zapamiętam to twoje gorące ciałeczko. Dziękuję.

– Cała przyjemność po mojej stronie, proszę pana. Mam nadzieję, że podczas następnej wizyty w Nowym Jorku również wybierze pan hotel Four Seasons. – Z tymi słowami wychodzę, mając nadzieję, że zabrzmiało to wystarczająco lekko. Wchodzę do windy, wzdycham i opieram głowę o drewnianą boazerię. Mam wrażenie, że zaraz zemdleję.

Czy ktoś mnie wcześniej tak mocno gryzł?

Czy ktoś mnie wcześniej tak ostro pieprzył?

Wydawało mi się, że połamię sobie zęby, ale z drugiej strony, cholernie mi się to podobało. Miałam ochotę zatopić w nim paznokcie i drapać każdy fragment jego boskiej, naprężonej, opalonej skóry. Ciarki mnie przechodzą na samo wspomnienie tego, jak patrzył mi w oczy, kiedy mnie pieścił oralnie. A kiedy mnie brał od tyłu, miałam ochotę krzyczeć z rozkoszy, do tak dzikiego, wygłodniałego stanu mnie doprowadził. Plątał i targał moje włosy. Dlaczego było to aż tak podniecające?

Nigdy nie czułam się tak całkowicie wypełniona, w całym swoim życiu nie widziałam tak imponującego penisa. Kolana mi drżą na samą myśl o tym.

Czy dobrze się nie złożyło, że wpakowałaś mu się do taksówki, Saro? Że zdecydowałaś się odwiedzić go w pokoju? Że pozwoliłaś mu dwa razy doprowadzić się do orgazmu, a sama też zrobiłaś mu dobrze?

Tak, tak, tak – oto moja odpowiedź na wszystkie te pytania!

Godzinę później wchodzę do swojego mieszkania, gdzie od razu słyszę hałas dobiegający z mieszkania sąsiadów, którzy głośno grają w gry komputerowe. „Cicho tam!” walę w ścianę sypialni, za którą znajduje się ich mieszkanie, po czym z westchnieniem kładę się do łóżka i otwieram laptopa, żeby sprawdzić, czy nie pojawiło się jakieś nowe ogłoszenie dotyczące pracy na Broadwayu. Ale… nie ma nic.

Utknęłam na dobre jako konsjerżka. Kiedy sąsiedzi ponownie zaczynają wrzeszczeć w jakimś wyjątkowo emocjonującym momencie gry, z jękiem odkładam laptopa i chowam głowę pod poduszkę z twardym postanowieniem, że kiedy dorwę jakąś dodatkową kasę, natychmiast kupię słuchawki z redukcją hałasu. Nie pierwszy raz tak sobie mówię, ale tak się składa, że w drodze do sklepu moją uwagę zawsze przykuje jakaś niesamowita para szpilek.

Rozmyślania na temat pieniędzy przypomniały mi o zbliżającym się terminie zapłaty czynszu. Moja współlokatorka wyprowadziła się, co oznacza, że wreszcie jestem sama, ale również to, że muszę w całości pokryć czynsz. Siadam, otwieram komputer i zaczynam pisać ogłoszenie. Tymczasem nie wiadomo dlaczego, przypominają mi się jego ciemne oczy. Serce mi staje, przerywam pisanie. Boże! Ale z niego ciacho…

***

Ian

Dwa dni temu…

W słuchawce słyszę jej monotonny głos, gada, i gada, i, kurwa, gada… Wypuszczam powietrze z płuc i przerywam jej szorstko:

– Zwróć się z tym do mojego prawnika.

Rzucam słuchawką i wpatruję się ze złością w telefon, po czym przecieram oczy i pozwalam dłoniom opaść na kolana.

Co się, kurwa, właściwie stało?

Spotykaliśmy się przez całe studia, a jako świeżo upieczeni absolwenci postanowiliśmy wykonać kolejny logiczny krok i przenieśliśmy się do Nowego Jorku. Skupiłem się na zarabianiu pieniędzy. Szło mi coraz lepiej, dałem jej więcej, niż mogła sobie wymarzyć – penthouse z czterema sypialniami na West End Avenue z widokiem na rzekę Hudson, szalone wypady do domu towarowego Bergdorf i egzotyczne wakacje, na które lataliśmy wyczarterowanymi, prywatnymi odrzutowcami. Myślałem tylko o tym, żeby zarabiać więcej i dawać jej więcej – aż do dnia, kiedy wszedłem do naszego apartamentu i znalazłem spinki do mankietów, które nie należały do mnie.

Zapytałem, czy mnie zdradza.

Zaprzeczyła.

Jak ostatni idiota uwierzyłem w bajeczkę, że spinki miały być prezentem dla mnie. Zignorowałem fakt, że nie były zapakowane, co więcej, nigdzie w pobliżu nie było nawet opakowania. Przyjąłem je. A nawet założyłem przy kolejnej wspólnej okazji. Cholerny dureń!

Osiem miesięcy później wszedłem do naszego apartamentu i natknąłem się na dwa kieliszki po winie w zlewie, jej buty na podłodze oraz bieliznę rozrzuconą w drodze do sypialni. Stałem pod drzwiami, przysłuchując się im.

IM.

Mojej żonie i innemu mężczyźnie.

Cały drżałem, kiedy gwałtownie otworzyłem drzwi i ruszyłem w ich stronę.

Zrzuciłem go z niej, odwróciłem i mocnym ciosem posłałem w stronę ściany.

– Z nami koniec – rzuciłem krótko w jej stronę, zbierając manele gościa i rzucając mu je na klatę. – A co do ciebie, to nie radzę ci się tu nigdy więcej pokazywać, jeśli nie chcesz kłopotów.

Okazało się, że to jakiś młody księgowy pracujący w firmie zatrudnionej przez moje studio filmowe, który pomagał mojej żonie w sprawie wydatków osobistych. Ha!

– Ian! – Próbowała się usprawiedliwić. – Nigdy cię tu nie ma!

– Za to ty – warknąłem – jesteś tu dzięki mnie.

Szerokim gestem wskazałem nasz apartament zapełniony wszystkimi luksusowymi rzeczami, jakie się jej zamarzyły.

– Jesteś tutaj, do cholery, dzięki mnie, Cordelio. – Spojrzałem w jej oczy, niegdyś tak słodkie i niewinne. Oczy dziewczyny, która piekła mi ciastka i serwowała je z domowymi lodami, kiedy miałem urodziny. Co się z nią stało? Co się stało z nami?

– Nigdy cię tu nie ma! – szlochała. – A ja jestem młoda i mam swoje potrzeby!

Potrząsnąłem głową. Rozczarowanie sobą samym, nią, nami, uderzyło we mnie z taką siłą, że prawie odebrało mi dech.

– Mogłaś ze mną porozmawiać.

– Próbowałam. – Cordelia zakryła twarz rękami i spuściła wzrok. Wyjąłem walizkę i zacząłem się pakować.

– Dokąd ty się wybierasz? Ian, proszę cię…

– Wychodzę. I już nie wrócę. Mój prawnik odezwie się do ciebie.

Spakowałem się w ekspresowym tempie. Kiedy musiałem wyjechać w kolejną podróż służbową, zawsze robiłem to niechętnie. Tym razem po raz pierwszy spakowałem się bez chwili wahania.

– Przecież nie musi tak być! – Wybiegła za mną do przedpokoju, po czym zamarła bez ruchu, kiedy gwałtownie się odwróciłem i stanąłem z nią twarzą w twarz.

– Masz rację. Nie musiało tak być – powiedziałem, obrzucając spojrzeniem jej ciuchy na podłodze oraz jej nagie ciało, będące dowodami zdrady, po czym odwróciłem się i wyszedłem.

Minął już ponad rok, a nasz rozwód nadal jest w toku. Powiedziałem jej, że może zatrzymać apartament – ja chcę tylko podpisu. Chcę się od niej uwolnić i jak najszybciej zapomnieć, jaki byłem cholernie głupi.

Nie mogę uwierzyć, że jutro muszę wrócić do pieprzonego Nowego Jorku!

Wciskam guzik interkomu i mówię do asystentki:

– Pamiętaj, żeby nie rezerwować pokoju na moje nazwisko. Nie chcę, żeby jakimś cudem dowiedziała się, że jestem w mieście. – Po czym dodaję szorstko: – A następnym razem, kiedy zadzwoni, nie łącz jej ze mną.

Uwalniam przycisk, wypuszczam powietrze z płuc, po czym odchylam się na krześle i pocieram się ręką po podbródku.

Od tamtego pamiętnego wieczoru minęło już dwanaście i pół miesiąca, a to wszystko nadal nade mną wisi jak ciężka chmura. Powiedziała, że zajmowałem się tylko pracą. To nie była prawda, jednak jej słowa okazały się prorocze, ponieważ teraz faktycznie skupiam się wyłącznie na pracy. Praca całkowicie mnie pochłonęła. Praca, rozgoryczenie, nieufność i pieniądze, mnóstwo pieniędzy. Ostatnio nawet zastanawiałem się, czy na tej cholernej planecie jest coś, co mogłoby sprawić, że znowu poczuję się jak człowiek.

Wysyłam do prawnika zajmującego się moim rozwodem e-maila z prośbą o spotkanie w Nowym Jorku.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: