Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Przekraczam Rubikon - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
20 sierpnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
29,00

Przekraczam Rubikon - ebook

Imponująca antologia – druga po Dusznym kraju – towarzysząca trwającej 60 lat drodze twórczej Boba Dylana, oświetlająca go przez nowe blendy, ukazująca poetę w procesie artystycznym i ujawniająca aktualność jego dawnych songów. Zbiór piosenek zupełnie nowych, przełamujących ciszę, jaka w twórczości Dylana zapadła po Noblu; takich, do których tłumaczowi Filipowi Łobodzińskiemu dopiero po latach kombinowania udało się złamać kod; wreszcie utworów z lekceważonych lat osiemdziesiątych i innych perełek, które dopiero po latach lśnią pełnym blaskiem. Książkę uzupełniają aneksy z alternatywnymi wersjami piosenek, poetyckimi notkami z okładek płyt oraz mową noblowską Dylana, a także komentarze tłumacza.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67249-61-4
Rozmiar pliku: 2,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

I.

BALLADA DLA PRZYJACIELA

.

Billy

Billy

Najemnicy z bronią cię zza rzeki śledzą

szeryf tropi ślad twój tuż za miedzą

łowcy nagród ci na karku siedzą

Billy, twoja wolność im nie w smak

Na werandzie całe noce spędzasz

nad kartami aż po świt, odkąd pamiętasz

dawno już chcą posłać cię na cmentarz

Billy, proszę, nie odwracaj się

W ramionach twoich piękna señorita

w ciemnej sieni słodko cię powita

w cień samotny, tam będziecie kwita

Billy, dom masz tak daleko stąd

Oczy z luster patrzą po zabawie

ślad po kuli, blizna, już po sprawie

znów karb na lufie, siódmy sen na jawie

Billy, lecz ty gnasz zupełnie sam

Pat Garrett ponoć twoje ma namiary

więc śpij jak zając, ale nie trać wiary

lada szmer mu zdradzi twe zamiary

lada cień oznacza rychłą śmierć

Gitary ci zagrają wielki finał

mrok w Tularosa spyta, czyja wina

powtórzy echo w Pecos po dolinach

Billy, dom masz tak daleko stąd

Kolejny typek chyłkiem łypie wokół

zabijaka jakiś broń wyciąga w tłoku

stara dziwka z Juárez ma cię na oku

bo myśli, że rozumie cię i zna

Bogacze z Taos już cierpliwość tracą

za twoją głową Garrettowi płacą

Billy, pewnie nie pojmujesz, za co

ma cię zabić ten, co bratem twoim był

Przytul się, jeśli do kogo masz w ogóle

w El Paso posłałeś jednej kulę

może była dziwką, lecz jej niejeden uległ

Billy, od tak dawna kryjesz się

Gitary ci zagrają wielki finał

mrok w Tularosa spyta, czyja wina

powtórzy echo w Pecos po dolinach

Billy, dom masz tak daleko stąd

.

Małpi Król i Pikuś

Tweeter and the Monkey Man

Małpi Król i Pikuś chcieli kasę mieć na czas

więc późną nocą ożenili kokę oraz hasz

tajniakowi, który siostrę miał imieniem Sue

a o dziwo panem serca jej był Małpi Król

Pikuś skautem był, lecz do Wietnamu wzięli ją

i choć innym dziś to wisi, spotkał ją tam ciężki los

oboje czuli, że w New Jersey będą wolni już

więc dziewiątką gnali, wcześniej skradli wóz

Mury padły w krąg

z piekieł dobiegł huk

nie widziałem ich, jak stały

ani gdy runęły w gruz

Na Małpiego Króla tajniak dawno ostrzył ząb

już w dzieciństwie marzył, że zapuszkują go

Sue za żonę gangster Bill wziął, gdy czternaście miała lat

z rezydencji do Małpiego Króla kartki jęła słać

Oślepieni światłem, z piskiem opon wpadli w Raj

zza kółka Pikuś wyskoczyła, na szosie został wrak

tajniak zaparkował, mówi: „Każdy z was tu łże

jak się zaraz nie poddacie, wszystko to się skończy źle”

Mury padły w krąg

z piekieł dobiegł huk

nie widziałem ich, jak stały

ani gdy runęły w gruz

Stanowy glina zza karetki wylazł, ale wtem

Pikuś gnata wzięła i mu przestrzeliła łeb

przy fabryce wymarłej, tam gdzie z pamiątkami kiosk

tajniak przywiązany stał i swój przeklinał los

Nazajutrz tajniak ruszył w pościg, nie zaznawszy snu

całą sprawę brał do siebie, nic go nie obchodził łup

Sue nieraz mu mówiła: „Tyś sam mnie uczył, że

ten w zgodzie z prawem w Jersey jest, kto nie da schwytać się”

Mury padły w krąg

z piekieł dobiegł huk

nie widziałem ich, jak stały

ani gdy runęły w gruz

Gdzieś koło mamra w Rahway na wiór im wysechł bak

tajniak dopadł ich, powiedział: „To się musi skończyć tak”

Sue wybiegła z łóżka, mówi: „Muszę pilnie wyjść”

z szuflady wzięła broń: „Nie pytaj po co, lepiej śpij”

Na miejscu tajniak leżał, w ustach błoto miał i pył

Małpi Król na moście stał, a Pikuś żywą tarczą był

do Małpiego Króla Sue wyrzekła słowa te:

„Pikusia znałam, zanim w dziewczę z Jersey zmienił się”

Mury padły w krąg

z piekieł dobiegł huk

nie widziałem ich, jak stały

ani gdy runęły w gruz

W Jersey City spokój, tylko ktoś gdzieś rąbie drwa

ja w szulerni siedzę, co się zwie Jaskinia Lwa

telewizor w barze ktoś rozwalił w drobny mak

gdy Małpiego Króla pokazali w wiadomościach dnia

Na Florydę się wybiorę, żeby słońca zażyć ciut

tu widoków nie ma, wszystko się zdarzyło już

czasem mi po głowie chodzi Pikuś, czasem Sue

czasem zaś nikt inny – tylko Małpi Król

Mury padły w krąg

z piekieł dobiegł huk

nie widziałem ich, jak stały

ani gdy runęły w gruz

współautorzy: George Harrison, Jeff Lynne, Roy Orbison i Tom Petty

.

Karciarz farciarz Willie

Rambling, Gambling Willie

Słuchajcie mnie, karciarze, wy, co sztuczek znacie sto

o największym z was opowiem tu, jak z nim postąpił los

człek zwał się Will O’Conley, każdy z was go pewnie znał

choć ślubu nigdy nie wziął, dzieci dwa tuziny miał

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

W Białym Domu i w spelunkach znano szelest jego kart

ludzie chętnie grali z nim, lecz tylko jemu sprzyjał fart

gdy ten najszemrańszy karciarz otrzepywał szlaku kurz

żony mężów swych w miasteczku zamykały w mig na klucz

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

Do Nowego Orleanu spłynął Missisipi w dół

tam na krypie „Jackson River Queen” ustawił stół

mówiąc: „Grosz by mi się przydał, dlategom tutaj wpadł”

nad ranem krypę miał na własność, gdy od stołu wstał

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

W górzystym Kolorado, w miasteczku Cripple Creek

zażarty poker szedł przez siedem nocy, siedem dni

dziewięciuset górników dało wciągnąć się w tę grę

Willie miasto miał na własność, gdy pozbierał karty swe

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

Tu jedno jeszcze dodam – Willie złote serce miał

bo wszystkim dzieciom swym i matkom ich pieniądze słał

nie lubił strojów ani złota – mówi gminna wieść

wygrywał, żeby chorym i ubogim pomoc nieść

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

Każdy, kto z nim grywał, potem opowiadał, że

nie sposób rzec, czy Willie prawdę mówi, czy też łże

ktoś przegrał z nim majątek i prawie potem zmarł

Willie nie miał nawet pary, tamten zaś miał kolor z kar

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

Aż przyszedł wieczór, kiedy było ich przy stole trzech

jeden z nich obarczył Willa winą za swój pech

więc strzela prosto w głowę mu – Will pada, chwilę drży

w ręku asy na ósemkach, a na nich kropla krwi

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

Słuchajcie więc, karciarze, co błądzicie tam i sam

bo morał z tej historii płynie jasny, mówię wam

grajcie, póki można, los nieubłagany jest

a ręka umarlaka niesie waszym sztuczkom kres

a ty w dal, Willie, w dal

w tas, Willie, w tas

gdzie dzisiaj ci się farci – tego nie wie żadne z nas

.

Lenny Bruce

Lenny Bruce

Lenny Bruce już zmarł

lecz pośród nas duch jego trwa

Złoty Glob ominął go

na terapię też nie miał szans

był outsiderem

to się wie

większym outsiderem

niż ten, co myśli, że nim jest

Lenny Bruce już zgasł

lecz jego duch będzie zawsze trwał

Może miał kłopoty

może z czymś sobie rady nie umiał dać

lecz wiedział, o czym mówi, bo prawdę znał

i kto go słuchał, nie mógł przestać się śmiać

nie rabował kościołów

dzieciom nie obcinał głów

tylko wpuszczał światło w alkowy tych

co z ambon głoszą wiarę pełną cnót

odpłynął na inny brzeg

tego życia nie mógł znieść

Lenny Bruce już zmarł

żadna zbrodnia nie skalała go

on tylko potrafił zawsze na czas

wygodną pokrywkę zdjąć

raz kiedyś taksówką

jechałem z nim

z półtorej mili

a dla mnie było to jak wiele dni

Lenny Bruce znikł stąd

przeminął tak jak ci, co zabili go

Mówili, że jest chory

bo żył na własnych prawach, z ich reguł kpiąc

on tylko mędrcom dowodził, że

głupcami zwyczajnymi są

metkowali go jak koszule

piętnowali jak stada krów

a on toczył wojnę, w której ból

sprawia również każdy triumf

Lenny Bruce, człek zły

najlepszym waszym bratem był

.

Ballada dla przyjaciela

Ballad for a Friend

Na tor patrzę, czuję ból

parowozu słyszę stuk...

Ten pociąg tu nie wróci już

Mknęły kiedyś dzień i noc

patrzyłem ja i patrzył on...

Ten pociąg gna na cmentarz wprost

Pięknie na Północy jest

pełno gór i rud, i rzek...

Z nim najlepiej czułem się

Lecz zły los dosięgnął go

taką wieść mi przyniósł ktoś...

W smutku więc odszedłem w mrok

Ciężki towar człowiek wiózł

w bok nie patrzył, tylko w przód...

Zostawił go u miasta wrót

Do domu ludzie nieśli go

płacz matki słysząc, siostry szloch...

Głośno łkał kościelny dzwon

.

Sen Boba Dylana

Bob Dylan’s Dream

Przez raj na zachód pociąg mnie wiózł

aż ukołysał mnie stukot kół

i smutny sen przyśnił się mi

moich dawnych przyjaciół i siebie widziałem w nim

Z wilgocią w oczach zaglądałem przez drzwi

do izby, gdzie razem spędzaliśmy dni

przetrwaliśmy w niej wiele deszczów i burz

nasz śpiew i śmiech do świtu nie dźwięczą dziś już

Kapoty wieszaliśmy, gdzie stał stary piec

niejedno słowo padło, brzmiała niejedna pieśń

nie brakło nam niczego, piękny był świat

a jeśli nie był, obracaliśmy to w żart

Młode serce i silne, czy to skwar, czy mróz

starość nie mogła zagrozić nam tu

zabawy nie mogło nigdy zabraknąć nam

dziś wiem, że te wizje żadnych nie miały szans

Czy łatwo odróżnić jest dobro i zło

tak łatwo jak odróżnić światło i mrok?

Decyzje były proste, nikt nie myślał, że

ta jedna wspólna droga rozdzieli się na więcej niż dwie

Ileż od tamtych chwil minęło lat

ile kości pechowych, ile szczęśliwych kart

ile szlaków i ilu na nich przyjaciół ślad

straciłem ich z oczu i dziś idę sam

Żal mi, żal mi, choć próżny to żal

że w izbie tej nie siądzie już żaden z nas

gdybym dziesięć tysięcy wygrał któregoś dnia

oddałbym je natychmiast, żeby mógł wrócić ten czas

.

Pod Górę Zieloną

‘Cross the Green Mountain

Pod Górą Zieloną zmorzył mnie sen

sen-bestia niebiańską spowił pożogą mnie

coś z mórz wychynęło na ludzki brzeg

na kraj wolnych, majętnych rzuciło cień

W oczy druha prawego spoglądam bez łez

zapytuję sam w duchu: czy to już kres?

Żal i szczęście ze wspomnień moja wyławia myśl

dumam o duszach, co w niebie spotkają się dziś

Ołtarze w płomieniach w poprzek kraju i wzdłuż

zza horyzontu wyłania się wróg

już oddali honory, zmarszczył generał brew

czuć, jak się zbliżają, dzielna znów spłynie krew

Znad Atlantyku napływa mgła

w krąg się rozpościera spustoszony kraj

już światło się wzmaga nad setkami dróg

tak swą wolę objawia niewzruszony Bóg

Świat się postarzał, poszarzał już świat

życia lekcję zrozumiesz nie w dzień i nie w dwa

spoglądam i czekam, wsłuchując się w ton

najpiękniejszej z muzyk, płynącej nie stąd

Całun dajcie Dowódcy, on już po wieki śni

walki noc ma za sobą, takoż i znoju dni

mężnie stawał do bitew, dzielnie szedł w każdy bój

a zabiła go kula, którą wystrzelił swój

To ostatnia godzina ostatniego dnia

czuję, oto nadchodzi inny, nieznany świat

duma pryśnie, a chwała stanie u raju wrót

nie zapominajmy najniezwyklejszych cnót

Oto wieczorny rozbrzmiewa dzwon

roje ust plują mową bluźnierczą i złą

o mnie głoście, żem wybrał światła i łaski szlak

i że stałem po stronie prawdy i Bożych praw

Służcie Panu ochotnie, patrzcie wzwyż, patrzcie tam

poza maską ciemności niespodziany jest brzask

wokół traw bujna gęstwa, wokół krwią spływa las

poddać się nie myśleli, każdy z nich w boju padł

Gwiazdy lecą w Alabamie, każdą widziałem z gwiazd

kimkolwiek jesteście, wędrujecie w snach

wychłodły niebiosa, ostry jest mróz

ziemię spętały lody, nie ma porannych zórz

Dzisiaj do matki dotarł list

Postrzał w klatkę piersiową, tak stało w nim

lecz wydobrzeje wkrótce, szpital o niego dba

a on nie wydobrzeje, on przecież zmarł

Mil dziesięć od miasta unosi mnie w dal

światło przedwieczne, nie jest to światło dnia

cichych i przygaszonych, z nas każdy ich znał

każdy bardziej ich kochał, niż przyznać by chciał

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------Słowo od tłumacza

W muzyce popularnej znany jest tzw. syndrom drugiej płyty. Z grubsza sprowadza się on do zagadnienia, jak dorównać sukcesowi debiutu – o ile debiut wywarł dostatecznie dobre wrażenie – i zarazem zaproponować coś nowego. Istota problemu leży w tym, że materiał na debiut był często bardzo pieczołowicie kompletowany i selekcjonowany ze znacznie obszerniejszego repertuaru. Debiut miał wywrócić świat do góry nogami, wywołać trzęsienie ziemi. Dlatego zawierał to, co najlepsze. Dlatego druga płyta często bywa zapełniana odrzutami z pierwszej.

Takie można snuć podejrzenia wobec niniejszego wyboru, drugiej antologii tekstów Boba Dylana w moim przekładzie. Czym jeszcze polski Dylan zdoła zaimponować, skoro w Dusznym kraju (2017) już znalazły się fundamentalne piosenki – „The Times They Are a-Changin’”, „Like a Rolling Stone”, „Tangled Up in Blue”, „It’s Alright, Ma” czy „Blind Willie McTell”?

Nie mam złudzeń, że to książka dla wszystkich (choć wszyscy mogliby z jej lektury skorzystać). Nie ma dziś już książek kupowanych przez miliony. W przypadku przekładów poezji, w dodatku niełatwej, kilka tysięcy to wielki sukces.

Ale ta książka nie jest bladym odbiciem, gorszym bratem czy cieniem Dusznego kraju. Kiedy któryś raz odwiedzamy obce miasto, niekoniecznie idziemy zwiedzać te same zabytki, muzea, parki. Czasem korci nas, by uciec nieco w bok, na mniej wydeptany szlak. Wiem z wielokrotnego doświadczenia, że korzyści są często jeszcze większe.

W Przekraczam Rubikon – jak już sam tytuł wskazuje – jest bowiem bonus szczególny. Od czasu Nagrody Nobla w 2016 roku Dylan milczał jako twórca. I nagle bomba wybuchła wiosną 2020 roku, w samym środku pierwszej fali pandemii. Moment był niezwykle sprytnie zorkiestrowany – taka płyta jak Rough and Rowdy Ways musiała zrobić szczególne wrażenie właśnie w czasie, kiedy zaczynaliśmy na całym świecie zadawać sobie na nowo pytania o przyszłość, o sens, o tożsamość. Album przyniósł dziesięć utworów na poziomie nieosiągalnym dla wielu młodszych i płodniejszych artystów. Pięć spośród nich udało mi się przedstawić tu w polskich wersjach.

Jednak nie chodzi bynajmniej wyłącznie o te wciąż ciepłe nowości. Po latach kombinowania udało mi się – jak sądzę – złamać kody dostępu do wielu piosenek, które wcześniej stawiały mi opór. Jedną z nich jest potężny song należący bezwzględnie do Dylanowskiej klasyki – „Chimes of Freedom”. Inną – monumentalne rozliczenie z fałszem świata i hipokryzją ludzi „No Time to Think”. Kolejną wreszcie – zgryźliwa piosenka o rozstaniu: „4th Time Around”.

Wyraźniej przyjrzałem się twórczości Dylana w rozmaitych okresach jego trwającej sześćdziesiąt lat drogi artystycznej. Zagłębiłem się w lekceważone lata osiemdziesiąte. Znalazłem kilka rzeczy, które według mnie bronią się po polsku. Na pewno oświetlają autora przez nowe blendy, dodając mu kolorów.

Chciałem też pokazać Dylana jako artystę w procesie twórczym. Stąd „Aneks pierwszy” zawierający alternatywne wersje dziewięciu piosenek – rekordzistką jest „Caribbean Wind”, której naliczyłem (i przełożyłem) aż sześć wariantów tekstowych. Jeżeli ktoś zechce poświęcić chwilę na porównanie, wyjdą ciekawe rzeczy. Podobnie z pięcioma odmiennymi wersjami „Tangled Up in Blue”.

I wreszcie dodałem „Aneks drugi”, w którym umieściłem wybrane teksty z okładek płyt. Dylan pisał czasem krótkie notki, czasem prozę poetycką przypominającą stylem i duchem jego książkę Tarantula, czasem zaś poematy. Kilka z nich trafiło do tego zbioru, razem z jego listem, który został odczytany podczas gali noblowskiej w grudniu 2016 roku.

Tak jak poprzednio podzieliłem całość na części grupujące utwory zbliżone tematycznie. Przy Dylanie ścisłe wskazanie tematu i nastroju zawsze należy do dyscyplin o najwyższym stopniu trudności. Wiele zresztą zależy od tego, kto czyta, bo to w czytaniu ujawnia się sens i duch utworu. Zatem ten podział ma charakter nieco arbitralny, ale jako propozycja odczytywania z pewnością się broni.

Na początek przedstawiam utwory elegijne, po których następuje grupa piosenek ogólnie poświęconych zdradzie dokonanej przez autorytety/przywódców/możnych. Kolejne cztery części to sfera eksplorowana przez Dylana najczęściej – miłość. Najpierw szczęśliwa, potem trudna, później utracona – z żalem i wreszcie z ulgą.

Rozdział VII to utwory będące rodzajem przestrogi. W kolejnym narrator przestawia siebie jako praktyka niezależności, twórcę, poszukiwacza własnego języka. Część następna grupuje kilka piosenek poświęconych wierze. Dwie kolejne to utwory o charakterze egzystencjalnym, przy czym ta druga skoncentrowana jest na tekstach bardziej introspektywnych. I wreszcie ostatni rozdział to raport o stanie chaosu, w jakim pogrąża się świat.

Wszystkie te piosenki da się zaśpiewać do oryginalnej muzyki. Ale można też po prostu śledzić, gdy muzyka gra. Można też czytać.

Ważne, by nie zostać na wieczność po tej samej stronie Rubikonu.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: