Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Reichsarbeitsdienst Glogau - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 kwietnia 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Reichsarbeitsdienst Glogau - ebook

Przybliżenie historii niezbyt dostatecznie poznanej i opisanej w polskiej literaturze formacji Służby Pracy Rzeszy — Reichsarbeitsdienst. Autor, który od dzieciństwa obcował z terenem obozu Abt. 6/101 w Wilkowie (k. Głogowa, D. Śląsk), nakreśla dzieje zarówno tego miejsca, jak i innych jednostek RAD-Gruppe 101 dawnego Kreis Glogau. Publikacja zawiera unikalne materiały będące efektem długotrwałych poszukiwań autora okraszone ponad 100 zdjęciami, w większości nigdzie dotąd prezentowanych.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8351-041-5
Rozmiar pliku: 9,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Junacy z RAD na głogowskim rynku (na górze), przy obecnej ul. B. Krzywoustego (środek) i w parku (na dole)
Grafika: D. Szczepanowski

Korekta: A. Nowogońska

Projekt okładki: D. Szczepanowski

Niniejszym składam gorące podziękowania tym, którzy na różne sposoby wplątali się w odkrywanie tej historii, wspomagając czy to materiałami, czy to nawet zwykłym dobrym słowem. Szczególnie nisko kłaniam się osobom: J. Szczepanowski, P. Rąpała, J. Głąb, R. Stöwesand, M. Schuling, M. Osora, M. Szatkowski, D. Jeton, A. i L. Abaszów, D. i G. Jasik, P. Łachowski, J. Głąb, K. Klimala oraz A. Nowogońska.

_Zamieszczenie w publikacji zdjęć zawierających symbolikę nazistowską oraz fragmentów oryginalnych tekstów z tamtych czasów nie ma w żaden sposób na celu propagowania ideologii związanej z III Rzeszą. Cała treść opracowania ma jedynie wartość historyczną, dokumentacyjną oraz edukacyjną._

_Autor podjął wszelkie starania w celu ustalenia właścicieli praw autorskich reprodukcji i zdjęć zamieszczonych w niniejszej publikacji. W przypadku jakichkolwiek uwag czy niedopatrzeń, prosimy o kontakt z autorem pracy lub ze Stowarzyszeniem GROT._

_Wszelkie prawa zastrzeżone — przedruk, tłumaczenie, powielanie i kopiowanie w jakiejkolwiek formie i postaci całości lub części tej publikacji bez pisemnej zgody autora — zabronione._

_Mojemu Ojcu tę pracę dedykuję…_Słowem wstępu

Działalność Służby Pracy Rzeszy (_Reichsarbeitsdienst_) na terenie powiatu głogowskiego nie została dotychczas dostatecznie zbadana — co więcej, jak dotąd nie ukazała się na ten temat żadna publikacja. Badania historii _RAD-Gruppe 101 Glogau_ znacznie utrudnia brak dokumentacji, ograniczony dostęp do archiwów oraz czas, jaki upłynął od momentu zakończenia wojny. Zbierania danych na ten temat nie ułatwia również nacjonalistyczny charakter tej formacji, wiele lat wypierania się posiadania jakiejkolwiek wiedzy na tematy „giermańskie” przez powojennych mieszkańców „Ziem Odzyskanych”, a także — co w dużym stopniu usprawiedliwia nas, Polaków — krzywdy, jakich doznaliśmy od nazistowskiego reżimu. Wszelka wiedza na temat działalności jednostek _RAD_ oraz istnienia obozów w naszym okręgu jest w ogromnym stopniu wciąż jedynie obszarem domysłów i spekulacji. Niniejsze opracowanie z pewnością nie nakreśla wystarczająco tego tematu, a tym samym go nie wyczerpuje. Mamy jednak nadzieję, że choć trochę przybliży go szerszemu gronu i, być może, zachęci do głębszych badań i poszukiwań.

Awers propagandowej kartki pocztowejHistorie…

Heinz Lowitzsch usiadł przy stole w drewnianym, długim baraku. Wyciągnął przybory pisarskie oraz nabytą wcześniej kartkę pocztową ze zdjęciem miejsca w którym się znajduje. Pisanie listu do rodzinnego Merseburga koło Lipska rozpoczął słowami: _Kochani rodzice_ — zaskrzypiało pióro. — _Podoba mi się tu pierwszorzędnie. Dzisiaj wcześnie z rana mieliśmy ćwiczenia_. Heinz podniósł zaspane oczy i popatrzył przez okno na rosnący nieopodal dąb. Pomimo lekkiego zmęczenia był bardzo zadowolony. — _W najbliższym czasie dostaniemy 5 nowych kompletów mundurków — 2 drelichowe i 3 z sukna _— skrobało dalej pióro. — _Dziś otrzymałem saperkę paradną_.

Jak wynika z treści widokówki, Heinz od niedawna przebywa w tym miejscu. Z tego powodu, jak wszyscy jego młodzi koledzy, pęka z dumy i radości. Wkroczył niedawno w wiek pełnoletni, znajduje się ponad 350 kilometrów od domu, a jego życie przez następne pół roku podporządkowane będzie codziennym wojskowym regułom. Stara się robić wszystko tak, by jak najlepiej służyć swojej ojczyźnie i _Führerowi_. Zapewne pragnie nawet, stojąc na warcie, by zamiast paradnej saperki na ramieniu znajdował się tam błyszczący od oliwy karabin. _Mógłbym nawet iść nawet na wojnę i walczyć! —_ być może marzy emfatycznie. Długo nie będzie na nią czekał. Jest kwiecień 1939 roku…

Kilka lat później, w połowie 1944 r., nieco młodsza od Kurta dziewczyna prawdopodobnie przebywa w tym samym miejscu. Nie pisze jednak żadnych listów do rodziców. Nie może — wmówiono jej, że oni już nie istnieją. Nazywa się Elfriede Kurz, choć jest świadoma, że jej nazwisko brzmi zupełnie inaczej. Właśnie powtórnie ją zbadano, orzekając jej „aryjskość”, a niedługo wyślą ją do szkoły pielęgniarskiej w Berlinie. Wcześniej znajdowała się w zamku w Glogau (Głogowie), gdzie do jednego z pomieszczeń _wepchnięto ją kopniakiem za ‘niesubordynację’_. Po latach będzie wspominać, że tam, _na cementowej posadzce, leżało już kilkoro dzieci_. Również i tu, w drewnianych barakach, w tej samej sytuacji znajduje się wiele innych wystraszonych i głodnych młodych osób w różnym wieku. Spotka je prawdopodobnie podobny los, co Elfriede, jednak w tej chwili przyszłość jest dla nich jedną wielką niewiadomą. Wszystkim im zakazano mówić po polsku, czyli w ich ojczystym języku. Ich oczy z nadzieją patrzą przede wszystkim na drzwi budynku kuchni, stojącego niedaleko dębu. Zbliża się właśnie pora posiłku…

Dziesięć lat po wojnie, grupka młodocianych chłopców gorączkowo rozmawiała na łąkach nad rzeką Odrą. Zaaferowana młodzież postanowiła ukryć to co, do tej pory stanowiło ich dumę i radość — karabiny wraz z nabojami. Lekkomyślnie używali ich, celując do puszek ustawionych na wypasanych krowach. We wsi jednak szybko się zorientowano, że dochodzące z okolicy dźwięki strzałów mogą być spowodowane przez kogoś z mieszkańców Wilkowa, a nie przez _bandy ukrywające się w lasach_. Młodzi zdali sobie sprawę, jak marny będzie ich los, gdy ojcowie się dowiedzą, że mogli zranić lub nawet zabić poczciwe krasule. Wszystkie zwierzęta były przecież na wagę złota, a nie każde gospodarstwo w tych czasach było na nie stać. W niektórych zabudowaniach wciąż można było jednak znaleźć zarówno broń, jak i amunicję… Chłopcy postanowili więc swoje karabiny schować na „lepsze czasy”, a idealnym do tego celu miejscem wydawała się wąska szczelina w zniszczonej betonowej piwniczce, znajdującej się nieopodal dębu, za obejściem, na terenie gospodarstwa, w którym mieszkał najmłodszy z nich. Drobna postura chłopca, urodzonego już na “Ziemiach Odzyskanych”, pozwalała mu na wślizgnięcie się do kryjówki i wciśnięcie owiniętych w szmaty karabinów jak najgłębiej w ciemną czeluść rumowiska. Młodzi mężczyźni zaplanowali także kolejne kroki: gdy karabiny znajdą się już we wnętrzu szczeliny, zamaskują skrytkę, zasypując ją piaskiem, który przyniosą w znalezionych hełmach wojskowych, a wieczorem zajmą się zabawą — pewnie _w wojnę_ albo _w Indian_. Rozpalą przy tym ognisko, do którego wrzucą wszystko, co jeszcze pozostało po _giermańcach_: klamry od pasów i mnóstwo dokumentów ze znienawidzonymi _wronami_ i swastykami. Okoliczne gospodarstwa, a zwłaszcza dom drobnej postury chłopaka, opływał w tego rodzaju „poniemieckie” rzeczy.

Trzydzieści lat później grupka młodzieży ochoczo wybiegła z domu swojego dziadka, kierując swe kroki wprost poza granice posiadłości rodzinnej, na przyległy teren, zwany potocznie „barakami”, choć miejsce to było wolne od jakichkolwiek zabudowań. Znajdowało się na nim jednak wiele masywnych części starych mostów leżących na betonowych postumentach oraz mnóstwo innych elementów budowlanych. Chłopcy przedostali się przez dziurę w podniszczonym płocie z siatki i starannie ominęli rozlewisko smoły, w której podczas upalnych dni notorycznie grzęzły im nogi. Nie było to przyjemne miejsce i nieraz dostali burę od rodziców za pobrudzenie butów lepką substancją. Najmłodszy z nich nieraz ratował złapane w smolistą pułapkę ptaki delikatnie wyjmując je z półpłynnej mazi. Radość z uratowania życia zwierzęcia w pełni rekompensowała późniejsze nieprzyjemności, jakie spotykały go z tytułu zniszczenia obuwia czy spodni. Chłopcy dokładnie sprawdzili trawę w okolicy młodych brzózek oraz grubego dębu, ponieważ wiedzieli, że można tam liczyć na pojawienie się grzybów: kozaków, a nawet prawdziwków. Ich uwagę szybko przykuł jednak gwizd parowozu oraz dym z jego komina unoszący się nad zagajnikiem. Za moment wolno i majestatycznie nadciągnie pociąg relacji Głogów-Bojanowo, który przejedzie po podłożonych przez dzieci niklowych monetach, robiąc z nich płaskie, owalne blaszki. Cieszyły się one wśród kuzynostwa dużym powodzeniem.

Po odjeździe pociągu i zebraniu spłaszczonych skarbów, młodzieńcy postanowili pobawić się _w wojnę_. Część z nich pobiegła ukryć się pomiędzy zmagazynowanymi elementami przeprawy mostowej. Najmłodszy wybrał jednak inne miejsce na odparcie wrogiego natarcia. Płytki, kwadratowy dół, z betonowymi ścianami doskonale się nadawał na stanowisko strzeleckie. Wyciągnął przygotowany wcześniej drewniany kijek imitujący karabin, a obok przygotował granaty z szyszek. Oparł głowę o krawędź i spokojnie przycelował. Czekał na pierwszych atakujących. Nieopodal niego majestatycznie szumiały liście grubego dębu…Nazywała się Elżbieta Kubica. Później, jako dorosła kobieta w latach 60. ubiegłego wieku szukała miejsca uwięzienia z przedstawicielami Głównej Komisji ds. Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce.

Jak wspomina kilkadziesiąt lat później: „_Znaleźliśmy pasy z klamrami „Gott mit uns”. Na całym terenie znaleźliśmy mnóstwo łusek od nabojów. Tego było dużo. Granat też znaleźliśmy_.”

Linia kolejowa powstała w 1906 r. Źródła informują, że 1 kwietnia 1924 r. stacja kolejowa w tej wsi została zlikwidowana, choć pozostał tam przystanek, na którym pociągi wciąż mogły się zatrzymywać. Gazeta _Niederschlesischer Anzeiger_ z września 1933 r. potwierdza tę informację, publikując skargi na słabe oświetlenie, w wyniku którego _pasażerowie w poczekalni wpadają na siebie wzajemnie_. Ciekawostką jest jednak niezwykle rozbudowana jak na tę niewielką wieś infrastruktura kolejowa stacji, a następnie przystanku, do którego prowadziła szeroka brukowana droga. Znajdowała się tu m.in. także rampa rozładowcza, umożliwiająca bezpośredni przeładunek towarów z pociągu na samochody.Służba Pracy Rzeszy

Co łączy bohaterów tych czterech krótkich opowieści? Co stanowi wspólny mianownik fragmentów ich życiorysów, wydarzeń, które miały miejsce na przestrzeni ponad pół wieku? Odpowiedzią jest to samo miejsce — plac w kształcie trapezu prostokątnego o powierzchni około 1,5 ha w istniejącej już od średniowiecza podgłogowskiej wsi. Jej nazwa wywodzi się od określenia siedliska wilków, których sfory miały — według przesłanek — zamieszkiwać okoliczne lasy. Według innych legend mianem tych drapieżców określani mieli być rabusie, napadający na podróżnych na szlaku handlowym, przy którym znajdowała się wieś. W różnych okresach nazwa ta przyjmowała różne brzmienia: _Wilkaw_, _Wilkau_ czy _Wolfau_, a współcześnie po prostu: Wilków. Jak wiele okolicznych osad, po powstaniu _Festung Glogau_ w XVII w., również ona ponosiła dramatyczne konsekwencje decyzji o stworzeniu twierdzy w jej bezpośrednim sąsiedztwie: wielokrotnie była napadana przez obce wojska, palona i równana z ziemią. Tragiczną historię wsi dopełniały wybuchy epidemii, liczne pożary czy częste powodzie, które wielokrotnie zalewały obejścia gospodarcze i pola uprawne.

W czasach nazistowskich, kiedy zbyt słowiańsko brzmiącą nazwę _Wilkau_ zmieniono na _Wolfau_, wieś liczyła sobie ok. 700 mieszkańców, a większość ziem była prawdopodobnie w posiadaniu rodziny von Schlichting, której rodowy dwór wraz z ogrodem znajdował się na końcu zabudowań Alt-Wilkau (Starego Wilkowa). Na terenie tej części wsi, w niewielkiej odległości od torów kolejowych, założono obóz organizacji ochotniczej służby pracy — miejsce, w którym rozgrywały się historie opisane na początku publikacji.

Zakres prac jednostek RAD w Rzeszy
Idea społecznej pracy na rzecz państwa pojawiła się w Niemczech niejako w odpowiedzi na wysokie bezrobocie. Miała być antidotum na złą sytuację gospodarczą, a jednocześnie umożliwić systemową indoktrynację młodzieży. Pierwsze próby utworzenia obozów pracy społecznej podejmowano już przed dojściem Adolfa Hitlera do władzy. Najbardziej aktywne na tym polu były jednak już wtedy organizacje prawicowe, takie jak _Jungdeutsche Orden_ („Zakon Młodoniemiecki”) czy _Stahlhelm, Bund der Frontsoldaten_ („Związek Żołnierzy Frontowych ‘Stalowy Hełm’”). Temat ten także w naszym regionie był propagandowo nagłaśniany na łamach gazet i czasopism, co miało na celu zachęcenie młodych ludzi do wstąpienia w szeregi organizacji i bractw pracy. W gazecie _Niederschlesischer Anzeiger — Neue Niederschlesische Zeitung_ z kwietnia 1934 r. znaleźć można napisany przez _gauobmanna_ organizacji _Arbeitsdank e.V._ okręgu _10 Niederschlesien_ artykuł, w którym w płomiennych słowach przyrównuje on wręcz pracę każdego członka ochotniczej służby do walki żołnierza podczas I wojny światowej. Nie brakuje w artykule górnolotnych zwrotów, takich jak _Łopaty w dłoń!, Świeży brud jest ozdobą żołnierza,_ czy _Praca jest walką — walka czyni silnym!_ Gazety te dostarczają nam również ciekawych informacji dotyczących działalności oddziałów ochotniczej służby pracy na naszym terenie. W tym samym wydaniu _Niederschlesischer Anzeiger_ możemy przeczytać o uroczystości ustanowienia sztandaru dla oddziału weimarskiej organizacji _Freiwilliger Arbeitsdienst_ (w skrócie _FAD_) w naszym mieście, a artykuł ze stycznia 1933 r. podaje informacje o utworzeniu obozu pracy ochotniczej dla 38 pracowników w fabryce Gruschwitza w Neusalz (czyli w dzisiejszej Nowej Soli), zarządzanego przez panią Hartmann z Fraustadt (Wschowy).

Fragment artykułu z głogowskiej gazety z 10.01.1933 r.
W tym samym miesiącu ta sama gazeta opublikowała informację o zorganizowaniu _niemieckiego wieczoru_ przez uczestniczki obozu ochotniczej służby pracy ze stowarzyszenia _Königin Luise_ w miejscowości Schlawa (Sława Śląska). Dowiadujemy się z niej o uroczystej ceremonii zaprzysiężenia 15 kobiet, w której udział wzięli m.in. przewodniczący organizacji _Stahlhelm_, niejaki vom Berge und Herrndorf, oraz baronowa von Buddenbrock, a także poznajemy nazwisko kierowniczki obozu, pani Kittelmann. Z tego samego okresu pochodzą również artykuły dotyczące innej organizacji ochotniczej służby pracy: _Volksbund für Arbeitsdienst in Schlesien e.V._ Zrzeszała ona _całkowicie apolitycznych bezrobotnych, zatrudniała ich i żywiła poprzez ochotniczą służbę pracy_. __ Grupa głogowska tego stowarzyszenia obejmowała zasięgiem nie tylko rejon naszego miasta, lecz również Fraustadt (Wschowę), Guhrau (Górę), Neusalz (Nową Sól) oraz Grünberg (Zieloną Górę), a jej siedziba znajdowała się w hotelu _Strandhotel_ w Schwusen (Wyszanowie). Od końca lata 1932 roku organizacja ta utrzymywała obozy w Schlichtingsheim (Szlichtyngowej), Attendorn (Dryżynie), Schwusen (Wyszanowie), Tschwirtschen (Świerczowie) i Schabenau (Żabinie). Zadaniem zatrudnianych przez nie pracowników była m.in. regulacja rzeki Bartsch (Baryczy) w okresie wiosenno-letnim. Zrzeszenie to prowadziło w obozach kursy i szkolenia zawodowe w specjalności budowlanej, rzemieślniczej i ogrodniczej, a także szkolenia przygotowujące do pracy w charakterze _robotników niewykwalifikowanych._ Propozycja udziału w turnusie trwającym od 8 do 10 tygodni skierowana była do osób poniżej 25. roku życia. Wiosną 1933 roku niejaki Baum, kierujący działaniami _Volksbundu_ na terenie powiatu głogowskiego, założył kolejny obóz w Klautsch (Kluczach). 400 zatrudnionych w nim junaków skierowano do prac przy rekultywacji nieużytków w okolicach wsi oraz do zalesiania okolicznych terenów sadzonkami przywiezionymi m.in. ze szkółki leśnej z Glogauer Stadtforst (Leśnej Doliny). Jak nadmienia gazeta z tego okresu, _zakładane przez Volksbund obozy (…) są wzorowe pod względem porządku i czystości (…), a jedzenie jest dobre_. _Prawdziwe koleżeńskie stosunki rozwinęły się między wszystkimi uczestnikami tej siły roboczej, składającymi się z członków najróżniejszych tendencji politycznych, co naprawdę dobrze świadczy o duchu ruchu stworzonego przez Volksbund für Arbeitsdienst_. Tak w artykule, ale chyba jednak nie można dać do końca wiary tego typu informacjom? Dobrze wiemy, że 30 stycznia tego roku Adolf Hitler został mianowany kanclerzem Niemiec a goebbelsowska propaganda działała już wtedy całkiem sprawnie. Pod koniec tego samego roku ta sama gazeta opisuje obchody święta przesilenia zimowego w obozie, który określa mianem _Arbeitsdienstabteilung Klautsch_ („Oddział Pracy Klucze”): wieczorem, przy wielkim ognisku, śpiewano partyjne piosenki, z hymnem partii NSDAP: _Horst-Wessel-Lied_ na czele, składano przysięgi, a dowódca oddziału nazwiskiem Peterziel wygłosił płomienne przemówienie okraszone nacjonalistycznymi sloganami. Uroczysty wieczór zakończono trzykrotnym, głośnym _Sieg heil!_ dla ich ukochanego _Führera_. Raczej na pewno nie istniały w tej jednej wsi dwa oddzielne obozy…

Sztandary: jednostki oraz obozu RAD
Na terenie Wilkowa obóz utworzyła najbardziej znana w nazistowskich Niemczech organizacja ochotniczej pracy, _Reichsarbeitsdienst_ (Służba Pracy Rzeszy) — w skrócie: _RAD_. Instytucja ta powstała po przekształceniu _Freiwilliger Arbeitsdienst_ przez Konstantina Hierla 11 lipca 1934 roku. Miała ona charakter militarny i skupiała się na wykorzystaniu pracy młodzieży na rzecz Trzeciej Rzeszy w różnych dziedzinach gospodarki. Ruch ten podobno początkowo jednak nie cieszył się dużą popularnością. Sytuację zmieniło dopiero patetyczne dzieło Leni Riefenstahl, film „Triumf woli”, nakręcony na norymberskim zjeździe partii NSDAP. Przedstawia on ponad 50-tysięczną rzeszę robotników _RAD_ niczym armię superbohaterów. Jak pisze M. Makuch: _Widok przystojnych i wysportowanych młodzieńców wzbudzał zachwyt wśród niemieckich dziewcząt, dzięki czemu chłopcy zaczęli z większym entuzjazmem zaciągać się do RAD_. Ale nie był to jedyny powód, dla którego już w 1936 roku w strukturach _RAD_ znalazło się ok. 400 tysięcy młodych Niemców. Rok wcześniej, 26 czerwca 1935 r., wydano ustawę, na której mocy nałożono na mężczyzn w wieku od 18 do 25 lat obowiązek sześciomiesięcznej pracy na rzecz państwa, a 1 października tegoż roku rozpoczęto nabór mężczyzn z rocznika 1915. Służbę tę mieli oni (od 4 września 1939 r. obowiązek objął również kobiety) odpracować np. w ochotniczych obozach Służby Pracy Rzeszy. Podobnie jak w innych nazistowskich organizacjach, także tu młodzi poborowi składali przysięgę, zapewniając o pozostaniu _niezachwianie lojalnym_i i o _bezwarunkowym posłuszeństwie (…) wobec wodza Rzeszy i narodu niemieckiego._ Należy również podkreślić, że odbycie służby w _RAD_ było warunkiem koniecznym dla wszystkich chcących rozpocząć studia wyższe czy ubiegających się o zapomogę dla bezrobotnych po zakończeniu swojej edukacji. Gdzie ta „ochotniczość”, aż chciałoby się zapytać…

Fragment książeczki wojskowej z odnotwaną odbytą służbą w jednostce RAD: Abt. K3/101 z Siedliska (w trakcie wojny)
Powojenni historycy krytykują _stan sanitarny obozów_, _wyżywienie oparte na małowartościowych produktach_ czy _wypełnianie bezsensownych rozkazów_. Wskazują jednak również, że _podczas pobytu w domu na przepustce wszyscy ich_ (tj. członków organizacji _RAD_) _podziwiali, a oni dumni niczym pawie, paradowali po mieście_. Za swoją pracę otrzymywali wynagrodzenie niewiele przewyższające zasiłek dla bezrobotnych: _arbeitsmann_ — 25, _vormann _— 50, a _obervormann_ — 75 fenigów dziennie. Chwalono się jednak, że _wyżywienie, umundurowanie i zakwaterowanie były bezpłatne_. Nie do końca jednak tak ładnie to chyba wyglądało — zapewne niska kwota żołdu była wyliczona dopiero po odjęciu kosztów utrzymania junaka przez państwo… Taka „kreatywna księgowość” w celach propagandowych.

Mapa działania jednostek głogowskiej grupy RAD 101 w 1938 r.
Obszar III Rzeszy podzielono na 40 jednostek organizacyjnych _RAD,_ zwanych _Arbeitsgau_ (okręg pracy). Jednym z największych liczebnie rejonów, dowodzonym przez _Generalarbeitsführera_ Rudolfa Rocha, był _Arbeitsgau X Niederschlesischen_ (Dolny Śląsk), który był podzielony na 8 grup roboczych (_Arbeitsgruppen)_ liczących od 1200 do 1800 członków, którym nadano porządkowe numery od 100 do 107. Grupy robocze podzielone były na kompanie (_Abteilungen_). Na naszym terenie było ich 7:

— _Abt._ _1/101_ „_Hochmeister Conrad von Erlichshausen_” w Klautsch/Seehagen (Kluczach),

— _Abt._ _2/101_ we Fraustadt (Wschowie),

— _Abt._ _3/101_ „_Emanuel Geibel_” w Carolath (Siedlisku),

— _Abt._ _4/101_ _„General Feldmarschall Mackensen”_ w Schlawa/Schlesiersee (Sławie),

— _Abt_. _5/101_ _„Friedrich Hensel”_ w Beuthen (Bytomiu)

— _Abt_. _6/101_ w Wilkau/Wolfau (Wilkowie)

— oraz _Abt. 7/101_ w Raudten (Rudnej).

Jak widać, niektórym jednostkom nadano imiona (w kolejności wymienionych jednostek): krzyżackiego komtura; poety mieszkającego w Siedlisku; wybitnego feldmarszałka I wojny oraz kapitana wojsk austriackich, który zapisał się w annałach, zatrzymując wraz z 300 żołnierzami atak przeważających liczebnie wojsk napoleońskich.

Tablica z obozu Abt. 1/101 w Kluczach.

Imię patrona na wejściu do baraku w Abt. 4/101 w Sławie.
Zgodnie z zasadami wojskowości każda z kompanii podzielona była na dalsze komórki organizacyjne: trzy plutony (z_ug_), na które składały się trzy mniejsze formacje zwane _truppen_ lub _gruppe_ (drużyny). Według różnych źródeł, w każdym plutonie znajdowało się ok. 69, a w drużynie 17 osób. Uwzględniając stały personel, w obozie pracy znajdowało się więc (wyliczenia nieznacznie się różnią w zależności od źródła informacji) od 214 do 216 osób. Według książki organizacyjnej partii _NSDAP_ oraz danych zebranych przez sekcję kontrwywiadu brytyjskiego G-2, personel stały obejmował m.in. osoby pełniące funkcje dowódcy obozu, administratora, kwatermistrza, zbrojmistrza, pielęgniarza czy zaopatrzeniowca. Na dodatkowych umowach zatrudnieni byli kucharz czy mechanik. Podczas wojny strukturę nieco zreorganizowano oraz stworzono oddziały z trzema plutonami (o zmniejszonej do ok. 156 osób liczebności) oraz z czterema plutonami (214 osób).

Warto zaznaczyć, że częstym zjawiskiem w obozach _RAD_ w całej Rzeszy był dość niski poziom kadry wychowawczo-kierowniczej, którą K. Fiedor dzieli na trzy grupy. _Do pierwszej należeli wyżsi dowódcy, rekrutujący się z dawnego korpusu oficerskiego, nie przekraczający 50 roku życia. Posiadali bogate doświadczenie organizacyjne_ i często pracowali już wcześniej w podobnych obozach, organizowanych przez organizację paramilitarną _Stahlhelm_. _Do drugiej grupy należała młodsza kadra dowódców, nie przekraczająca 30 roku życia, wywodząca się z szeregów SA._ Ponieważ z reguły nie mieli oni żadnego przygotowania dydaktycznego, a pracę w _Arbeitsdienst_ traktowali często jako szansę awansu służbowego, byli bezwzględni dla swoich podwładnych, często _lekceważąc jakiekolwiek wskazówki pedagogiczne._ Trzecią grupę stanowili _najmłodsi wiekiem przywódcy podstawowego szczebla dowodzenia, werbowani spośród bezrobotnych i powiązani z różnymi ugrupowaniami politycznymi. Nie mieli też prawie żadnych kwalifikacji wychowawczych. W odróżnieniu od swoich starszych kolegów byli dla podwładnych wyrozumiali. Nie oni jednak nadawali ton pracy wychowawczej w szeregach RAD._ Według kanadyjskiego historyka, Michael H. Katera, na kadrę składali się _głównie ludzie, którzy nie zdołali się zakwalifikować do służby w SS lub Wehrmachcie i tu znaleźli pole do realizacji swoich, czasami chorobliwych ambicji_. Jak wspomina Ludwik Lipowczan, Polak mieszkający w cieszyńskim Ustroniu i odbywający służbę w 1942 r. w obozie _RAD_ w niewielkiej miejscowości Lengdorf w Tyrolu (Austria): _(…) dowódca I plutonu (Paulus) był człowiekiem nieobliczalnym, narwańcem toteż pluton odczuwał to na własnej skórze. Jednej nocy przy sprawdzaniu porządku w izbach (…) stwierdził, że pod jednym z taboretów para butów była przesunięta o parę milimetrów. To wystarczyło, by rozpętać piekło. Ludzie zostali poderwani ze snu w koszulach, boso z siennikami z łóżek na plecach biegali po placu apelowym, przy padającym śniegu i deszczu brodząc po kostki w śnieżno-błotnistej mazi. Po biegu w ciągu 20 minut wszystko musiało wrócić do stanu właściwego. Była to tylko jedna z szykan._ Inny uczestnik takiego obozu zlokalizowanego w miejscowości Ormont (w Nadrenii), Walter K, wspomina: _Oberfeldmeister Charie nie wyróżniał się szczególną dobrocią. Jego współczucie dla nas — Wuppertalczyków — było bardzo ograniczone i nie robił z tego żadnej tajemnicy. Zachowanie pozostałych_ _było bardzo różne. Energiczny i pedantyczny oberfeldmeister E, chętnie podjąłby się podobnej roli w bardziej prestiżowym Wehrmachcie. Jest też z pozoru opryskliwy unterfeldmeister M. z Westerwaldu, którego do tej służby zmusiło bezrobocie, mniej życzliwy obertruppenfuhrer H i również, co trzeba mocno podkreślić — uczciwy i lubiany dowódca 1 plutonu K., o którym można było rzec, że jest „porządnym facetem”._ Czy podobnie zróżnicowana kadra i porównywalne sytuacje miały też miejsce na terenie obozów w _Kreis Glogau_? Literatura nie dostarcza nam, niestety, żadnych informacji na ten temat.

Warto dodać, że od 1938 roku kadra _Reichsarbeitsdienst_ była kształcona m.in. w położonej niedaleko od Głogowa miejscowości Steinau (Ścinawie). W szkole _Bezirksschule BS3 imienia Marina Neumanna_ czteromiesięczny kurs odbywało ponad 200 kandydatów na stanowiska kierownicze z całych Niemiec. Podlegała ona jednak _Arbeitsgau XI Breslau_ (Wrocław). W naszym okręgu znajdowała się natomiast szkoła _Truppführerschule TS6_ w Bunzlau (Bolesławcu).

Schemat modelowego obozu RAD
Cały pobyt w obozie odbywał się w duchu nacjonalistycznym, a wszystkie szkolenia i zajęcia okraszone były narodowo-socjalistycznymi hasłami. Myślą przewodnią było m.in. hasło _Reichsarbeitsführera_ Konstantina Hierla: _Idealizm — obowiązkowość — poczucie honoru — koleżeńskość i dyscyplina_. On sam zresztą był gorącym zwolennikiem wprowadzania socjalistycznej ideologii wspólnoty narodowej: _Nie ma lepszego sposobu by przezwyciężyć społeczny podział, niechęć klasową i jej arogancję jeśli syn dyrektora fabryki i młody jej robotnik, młody student i robotnik rolny znajdą się w tym samym mundurze, przy tej samej pracy, jedząc to samo z honorem będą służyć zwykłym ludziom i ojczyźnie ich wszystkich._ Podobne słowa w różnych wariantach przewijają się we wszystkich propagandowych artykułach prasowych. Cytowana już wielokrotnie gazeta _Niederschlesischer Anzeiger_ z kwietnia 1934 r. niejako powtarza za przywódcą organizacji _RAD_: _„Budujemy przyszłość Niemiec”_. _Te słowa każdy z ochotniczej pracy trzyma mocno w sercu, zagryza zęby i mocniej chwyta szpadel. Młody student, maminsynek, chuderlak, prostak lub leń, syn bogacza czy nędzarza — wszyscy tu są. Wkopują się w ziemię tymi samymi łopatami, razem maszerują równym krokiem do kwater i dzielą się ze sobą wszystkimi cierpieniami i radościami codziennego życia._ Wszystko zgodnie z myślami samego Adolfa Hitlera, który w _Mein Kampf_ _zawarł myśli o wykształceniu takiego typu młodzieży, która byłaby szybka i zwinna jak myśliwskie psy, giętka jak skóra i twarda jak stal Kruppa_. Dodał również, że: _wychowanie rozpoczęte w szeregach Hitler-Jugend powinno być kontynuowane w Arbeitsdienst, a następnie w SA i SS…_

Mundury członków RAD: junaków oraz osób funkcyjnych

Emblemat z czapki znaleziony na terenie obozu Abt. 1/101 w Kluczach

Pas znaleziony w rejonie Kulowa.
Członkowie organizacji ubierani byli w brązowo-ziemiste mundury na których rękawie. powyżej opaski ze swastyką, widniało godło _RAD_ — łopata z kłosami zboża. Na mundurze można było również zobaczyć naszywkę identyfikującą jednostkę oraz wskazującą rodzaj wykonywanego zajęcia. Każdy członek _RAD_ otrzymywał też bieliznę oznakowaną emblematami Służby Pracy Rzeszy, mundur roboczy oraz mundur wyjściowy, do którego osoby funkcyjne mogły przytroczyć paradny bagnet. Wzorem tradycji wojskowej, na ramionach znajdowały się pagony ze stopniami członków _Reichsarbeitsdienst_.

Elementy umundurowania w zależności od szarży w RAD.
Standardowym wyposażeniem każdego obozu były rowery przeznaczone dla wszystkich jego członków, a także _1 motocykl, 3 konie, 2 wozy_ oraz _kuchnia polowa_. Dowódcy obozu przydzielano również samochód _PKW_, a od 1939 roku obozy wyposażono również w _Lastkraftwagen_ (samochody ciężarowe).

Mapa jednostek RAD w styczniu 1936 r.
Według źródeł niemieckich, na terenie Dolnego Śląska rodzaj pracy wykonywanej w poszczególnych obozach _RAD_ determinowały trzy czynniki geograficzne: ogromne _wrzosowisko dolnośląsko-łużyckie, największy obszar leśny w ówczesnych Niemczech oraz Odra z jej dopływami_. Ta ostatnia okoliczność nadawała charakter pracy wszystkim _Arbeitsgruppen 100 Grünberg_ oraz _101 Glogau_, a w szczególności „naszemu” obozowi w Wilkowie oraz sąsiedniemu obozowi w Kluczach. Publikacja _Mein Ehrendienst…_ z 1938 roku wskazuje, że _obszarem prac Abt. 1 i Abt 6 jest od kilku lat_ __Pierwsza wzmianka o wsi pochodzi z 1357 r.

Na mapach z różnych okresów można znaleźć także inne nazwy, m.in. _Wilckau_, _Wielkau_ czy _Wilkowa_.

Ostatnim nam znanym właścicielem z rodziny von Schlichting był hrabia Rudolf (spis z 1930 r.). Pałacyk został następnie sprzedany bankierowi z Berlina, Hansowi Müllerowi. W 1944 r. również on sprzedał budynek — niestety, nie dotarliśmy do informacji kim był nabywca.

Wieś _Wilkau_ składała się z trzech dzielnic: najstarszej, Alt-Wilkau, Neue-Wilkau (Nowy Wilków) i Immersatt (Żyznów).

Początki powstawania ideologii wychowywania młodzieży przez obozy i pracę społeczną sięgają końca I wojny światowej. Zainteresowanych odsyłamy do literatury obszerniej naświetlającej ten temat (np. pracy K. Fiedora).

Przewodniczący zrzeszenia, które podlegało _Deutsches Arbeitsfront_ (DAF), organizacji stworzonej rok wcześniej po zlikwidowaniu wszystkich istniejących związków zawodowych. Ściśle współpracowały one z partią NSDAP.

Tak w oryginale. Nie znaleźliśmy jednak żadnych informacji na temat tej organizacji.

Szacuje się, że w latach 1933—1940 do tej organizacji należało ok. 3 milionów młodych osób.

Obowiązek ten skrócono do sześciu tygodni pod koniec wojny.

K. Fiedor podaje, że wprowadzono obowiązek dla dziewcząt od stycznia 1937 r., lecz zapisy prawne regulujące tę kwestię zostały ogłoszone dopiero w 1939 r.

Pełny wykaz stopni RAD znajduje się na końcu niniejszego opracowania.

W całej Rzeszy w 1939 r. było ich 1700.

Naziści zmienili tuż przed wojną zbyt słowiańsko brzmiące nazwy miejscowości. Wilkau zmieniono na Wolfau, Klautsch na Seehagen, a Schlawa na Schlesiersee.

Jedno ze źródeł, pochodzące z 1938 roku, podaje również nazwę _„Johann Dietrich von Hülsen”_. Obóz nosiłby więc imię nie feldmarszałka, ale pruskiego generała-porucznika. Być może jest to jednak pomyłka autorów przedwojennej publikacji. Jedną z funkcyjnych osób w tym obozie był zmarły w 1954 r. w Kassel _Obersfeldmeister_ Franz Ramsch.

Niektóre źródła podają, że mógł on być tożsamy z jednostką _Abt._ _3/102_. Źródła alianckie podają, że ostatnia znana data dotycząca historii tej jednostki to rok 1943. Niewiele więcej jednak wiadomo nam na jej temat.

Pełen skład organizacyjny jednostki RAD znajduje się na końcu niniejszego opracowania.

Był o_berarbeitsführerem_. Zmarł we wrześniu 1938 r. Został pochowany w Steinau (Ścinawie), a na pogrzebie pośród wielu dostojników był sam dowódca RAD: K. Hierl.

Rok później w Steinau utworzono szkołę dla kandydatek na stanowiska kierownicze w _RADwJ (Reichsarbeitsdienst weibliche Jugend) —_ Służby __ Pracy dla Młodych Kobiet.

Pewna anegdota głosi, że K. Hierl był przeciwnikiem noszenia swastyki na rękawach członków _RAD_. Ponoć A. Hitler przekonał go do tego, używając argumentu w postaci objęcia stanowiska sekretarza ds. pracy w Ministerstwie Pracy. Jak się można domyślać, była to propozycja nie do odrzucenia…

W latach 1933—1939 nie jednostkom _RAD_ nie przydzielano żadnych pojazdów. W razie potrzeb dowództwa były one _rekwirowane_.

Około 11 200 ha.

Jak wspomnieliśmy wcześniej, zmarł on w 1954 r. w Kassel w Hesji.

W oryginalnym tekście wymieniony jest _Abt_. _2/101_ — lecz zapewne jest to błąd.

Taką liczbę podaje _Primkenauer Wochenblatt z _31.01.1935 r_._ Inna gazeta z tego okresu — _Polkwitzer Stadtblatt_ z grudnia 1935 r. informuje, że było ich 9. Liczba jednostek wzrosła ostatecznie do 11, z których cztery stacjonowały w bliskim sąsiedztwie Hierlshagen.

Nie wiadomo, czy obóz wilkowski był również miejscem pracy dziewczęcych _RADwJ_. Wiemy jednak na pewno, że siedzibą dowództwa tej grupy stał się jednak 1 lipca 1938 r. Głogów, a powstały po reorganizacji oddział _RADwJ_ w Glogau obejmował swoim zasięgiem powiaty miast Glogau, Fraustadt (Wschowa), Freystadt (Kożuchów), Grünberg (Zielona Góra), Sprottau (Szprotawa), Guhrau (Góra), Wohlau (Wołów), Trebnitz (Trzebnica) i Militsch (Milicz). Jednak najbliżej położone znane nam obozy pracy ochotniczej dla dziewcząt znajdowały się w Zeiskekrug Gastätte (Zaszkowie), Langemark (Krzepielowie) oraz we Fraustadt (Wschowie). Być może E. Sachs pomagała przy pracach, będąc członkinią innej organizacji, np. _Bund Deutscher Mädel_ czy _Jungmädelbund_?

Nazwisko nieczytelne.

Powiat zielonogórski.

Nazwę naziści zmienili na Heerwegen.

A od 1938 r. na zachodniej granicy Rzeszy.

Składały się na nie _Westwall_ (Linia Zygfryda) na zachodzie oraz _Oderstellung_ (Pozycja Odry), _Ostwall_ (Międzyrzecki Rejon Umocniony) czy _Pommernstellung_ (Wał Pomorski) na wschodzie Rzeszy.

Granica z przebiegała w Geyersdorf (Dębowa Łęka k. Wschowy) i znajdowała się kilkanaście kilometrów od Wilkowa.

Zaliczano do nich zarówno _RAD-Gruppe 100_, jak i _RAD-Gruppe 101_.

Kierownictwo _RAD_ wprowadziło przeszkolenie przedwojskowe decyzją z 5 lutego 1939 r.

Podczas Kampanii Wrześniowej biorące w niej udział jednostki RAD wyposażono w karabiny _wz.98_ oraz pistolety _wz.08_. W Rosji natomiast wyposażano je dodatkowo w _MG 34_ oraz zdobyte podczas walk z Polakami lekkie karabiny maszynowe _Browning_ (po dwa na każdy pluton).

Zimą pobudka następowała godzinę później.

Również z bronią.

Nie podano nazwiska.

Choć miała nim być osoba nazwiskiem Schwarz — wykreślono ją z listy.

Ur. 22.02.1880. Po wojnie mieszkał w Weidenberg oraz w małej wsi Kirmsees niedaleko Bayreuth w Bawarii.

„Listy miłosne z Engadin”, komedia z 1938 w reż. W. Klingera i L. Trenkera (który był także odtwórcą jednej z głównych ról).

Te ostatnie do dziś cieszą się dużą popularnością nie tylko wśród mieszkańców samej wsi czy sąsiadującej z nią Szlichtyngowej, lecz również wśród głogowian.

Nazwiska Gerharda nie podano. Warto zauważyć że Heinz Lowitzsch oraz Werner Harnisch pochodzili z jednego regionu Niemiec — mieszkali zaledwie kilkanaście kilometrów od siebie.

Prawdopodobnie jedynym większym drzewem w granicach obozu był wspominany w opowiadaniach dąb. Innymi drzewami były topole oraz liczne krzaki bzu zasadzone przez junaków wzdłuż południowej granicy obozu. Najbliżej położone dęby w podobnym wieku znajdowały się na terenie posesji nr 56, gdzie zostały zasadzone na planie rombu. Do dziś przetrwał tylko jeden z nich.

K. Wosch (ur. 4.08.1912) po wojnie zamieszkał w Bremie. G. Mucke (ur. 1908) zamieszkiwał we wsi (pod numerem 71) aż do 1945 roku, a G. Bradtke (ur. 1895) najprawdopodobniej wymieniony jest w książkach adresowych z lat 1913 i 1930 jako _G. Bratke,_ który mieszkał pod nr 51.

W oryginale nadawca listu popełnił tu błąd i napisał: _w lepszym kryzysie_.

Przy torach kolejowych rów miał olbrzymie, metalowe klapy regulacyjne, które zachowały się do lat 90. ubiegłego wieku. Być może cały system melioracji w tej okolicy powstał w wyniku działalności _RAD_.

Ostudzimy być może zapał niektórych czytelników: w latach 70. trójka innych mieszkańców wsi, nie znając całej tej historii, odkryła tę skrytkę podczas poszukiwań materiałów budowlanych. Wystraszeni znaleziskiem, broń wraz z amunicją wrzucili w odmęty Odry.

Dom ten jest również obecny w innej ciekawej historii: w 1915 roku pewien mężczyzna — najprawdopodobniej wojak, będący Polakiem z Wielkopolski — wysłał do pewnej panny (również Polki) z Inowrocławia pocztówkę z wizerunkiem tego domu. Napisana gwarą poznańską wiadomość zawiera głównie wyrazy wzburzonych uczuć nadawcy. Co porabiał w Wilkowie?

Stopień partyjny, który nosił narzucony sołtysowi przez _NSDAP_. H. Grunwald (ur. 1893) posiadał znaczne połacie ziemi ornej. Przeżył wojnę i zamieszkał po wojnie w strefie sowieckiej. Inny prawdopodobny członek tej rodziny, Otto Grunwald (rzeźnik zamieszkały pod nr 96), był _ortsgruppenleiterem NSDAP_ — naczelnikiem biura regionalnego partii. Po wojnie zamieszkał w Norymberdze.

By wzmocnić siły budowlane przy budowie _Westwall,_ część jednostek _RAD_ na zachodniej granicy przeszła pod dowództwo wojska już we wrześniu 1938 r., choć faktycznie pracowały na rzecz wojska już wcześniej — niektóre nawet od maja.

Oddziały te miały za zadanie pilnowania obozów, które opustoszały w wyniku relokacji macierzystych jednostek.

Według dokumentacji wywiadu angielskiego numeracja oddziałów _Wachabteilung_ była jednak inna. Oddział pilnujący przybierał literę „W” oraz arabską cyfrę identyczną z numeracja okręgu _—_ przykładowo _W10_ dla okręgu _Arbeitsgau X_

_Oberkommando der Wehrmacht_ — Naczelne Dowództwo Wehrmachtu (sił zbrojnych III Rzeszy).

Oczywistym chyba jest, że wspomniane raporty nie były podawane do publicznej wiadomości.

Być może chodzi o Nieporęt k. Warszawy.

Jak pisze M. Hansen, ze względu _na katastrofalny stan arbeitsmannów i wynikające z tego tytułu skargi Wehrmachtu, Służba Pracy Rzeszy do 1943 r. została wycofana z frontu wschodniego._

Niestety, angielskie źródło nie podaje dokładnie, o jaką jednostkę wojskową tu chodzi.

Nie znamy niestety dokładnej daty powstania dokumentu, który wymienia jednostkę _Abt. K6/101_ jako stacjonującą u podnóży Karkonoszy.

Powstały 4 dywizje piechoty _RAD,_ zwane „_Schlageter”, „Friedrich Ludwig Jahn”, „Theodor Körner”_ oraz „_Güstrow”,_ a także dywizje górskie: „_Steiermark”_ i „_Enns”_.

Nieznana jest nam taka numeracja jednostki. Wiadomym jest, że w 1938 roku oddziały biorące udział w pracach fortyfikacyjnych na _Westwall_ oznaczano dodatkowo literami (np. _W _dla _West_ (_Zachód_), _S_ dla _Rhein_ (rzeka _Ren_). Być może _N_ oznaczało _Północ_ (_Nord_).

Znajdziemy tu dowódcę nazwiskiem F. Hübbe z dopiskiem _arbeitslager_. Brakuje jednak jakichkolwiek informacji dotyczących pozostałych jednostek z Kreis Glogau_._

Na pewno istniał on już jesienią 1943 r., kiedy to przeszkolenie otrzymał niepokorny młody człowiek o burzliwych i tragicznych losach, Gerhard-Isidor Schlie. Co ciekawe — był w połowie Żydem. Zginął w 1945 roku w obozie koncentracyjnym w Neuengamme.

Być może jest to błąd. Jako likwidację obozu regionaliści przyjęli dzień wymazania poczty polowej oddziału — 27 lipca 1944 r. Oddział jednak znajdował się wówczas we Francji.

Również J. Chutkowski wspomina w swojej pracy o takim obozie jedynie w mieście Głogów. Mógł mieć jednak zbyt małą wiedzę na ten temat.

Bohaterka fikcyjnej opowieści z początku rozdziału.

„Instytut Rasy”. Nie wiemy, o jakiej jednostce naukowej autor artykułu pisze. Być może chodziło mu o _Universitäts-Institut für Erbbiologie und Rassenhygiene_ we Frankfurcie nad Menem albo o jakąś inną „naukową” jednostkę z _Amt Rassenamt_ (Urząd ds. Rasy), która podlegała _Rasse- und Siedlungshauptamt der SS_ — w skrócie _RuSHA_ (Główny Urząd Rasy i Osadnictwa SS).

We wsi Wilków było ich ok. 60. Informacje o przebywaniu w tej wsi robotników przymusowych uzyskaliśmy również ze spisu z Pruszkowa, wymieniającego warszawiaka Stefana Maczyńskiego, który przebywał tutaj w styczniu 1945 r.

Dowodem na to jest inna kartka wysłana z tej wsi 11 listopada 1944 r., w której autor nadmienia, iż przybył do wsi o 3 w nocy. Wspomina również o transportach organizowanych przez _N.S.V._ Inne źródło informuje, że Wilków był centrum ewakuacyjnym dla powiatu od końca 1944 r. Brak jednak na to ścisłych dowodów.

Pisownia oryginalna.

Choć mogło to nie być aż tak jednoznaczne. Jak wspomina autor kroniki kościelnej: _„Poznaniacy” pierwsi po ustąpieniu Niemców przybyli tutaj zajęli wszystko, co było najlepsze, a z innych domów pościągali do siebie wszystko co się dało. Poczuli się tutaj panami._

Wg niektórych źródeł internetowych są to podstawy pod baraki obozu RAD. Pomijając już nawet niezgodność ich ułożenia z przebiegiem obozowych baraków, proponujemy dokładnie przyjrzeć się ich bokom. Na jednym z nich znajduje się data z lat 60., zastygła podczas wylewania postumentów.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: