Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Siedemnaście i pół miliona - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 września 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,90

Siedemnaście i pół miliona - ebook

Głównego bohatera, Alfonsa, poznajemy w trudnym momencie jego życia. Po zlikwidowaniu fabryki, w której był kierownikiem, nie może znaleźć pracy i utrzymuje się z mizernego zasiłku. Mieszka u matki, z trudem wiąże koniec z końcem. Nawiedzają go sny o wielkiej wygranej, ale kolejno puszczane losy nie spełniają marzenia o fortunie. Nie stać go nawet na wyjście z kolegami. Oprócz problemów finansowych, dotyka go także kryzys małżeński – podejrzewa, że młodsza o piętnaście lat żona zdradza go.

Podczas wykładu o życiu seksualnym seniorów poznaje Iwonę – piękną kobietę, która przewraca jego życie do góry nogami. Nowo poznana pani prezes zatrudnia go w swojej firmie. Nagłe, wielkie pieniądze pozwalają mu na prowadzenie zupełnie odmiennego życia, niż do tej pory. Jednak między tą radością i szczęściem, kryje się także tajemnicza ciemna strona…

„Siedemnaście i pół miliona” Leszka Mierzejewskiego to powieść o tym, jak los potrafi odmieniać nasze życie. Jak w niesamowitym szczęściu potrafi kryć w sobie gorycz i żal. To historia o bezsilności wobec własnego losu i przeznaczenia, o wzajemnym oddziaływaniu pomyślności i pecha.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7900-784-4
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

Żyj i pozwól żyć

Być Mazurem od urodzenia to wielkie szczęście. Ale być nim z pasji, to już absolutne szczęście. Należę właśnie do tych wybrańców losu. Wychowałem się w poniemieckiej kamienicy, która stoi kilka metrów od centrum miasta, gdzie wszędzie jest blisko. I na rynek dwa kroki, i do parku na rzut beretem. Główne skrzyżowanie widzę z okien mojego pokoju, a na reprezentacyjny plac, gdzie stoi magistrat, dzieli mnie dosłownie parę minut. Z kuchni widzę jezioro, a za nim kościół, w oddali parterowe domki, pola i lasy. Kocham moje miasto. Im większy dystans dzieli mnie od lat szczenięcych, tym to uczucie jest większe. Nie zaprzeczę, że sześćdziesiątka zleciała mi, nie wiadomo kiedy i jak to w życiu bywa - raz z górki, raz pod górkę. Nie chwaląc się, do tej pory wszystko szło mi pomyślnie, tylko czasami odbywałem wspinaczkę na bardzo stromą górę, w dodatku bez lin zabezpieczających. Jedynie dwa razy w moim życiu nastąpiły duże zmiany. Pierwszy raz, gdy właściciel firmy, w której byłem na stałe zatrudniony, ogłosił, że zamyka przędzalnię, a produkcję przenosi na Litwę. Drugi raz nastąpił w dzień po moich sześćdziesiątych urodzinach, zgodnie z przysłowiem: „Po kopie, to i po chłopie”. Niech to szlag trafi, święta prawda, że sześćdziesiątka to taka bariera fizyczna i psychiczna, choć zdaniem mojej matki to osiemdziesiątka jest tym wyznacznikiem. Od razu zaczęło mnie w kościach łamać, w krzyżu łupać lecz to wszystko pestka, najgorzej, że nachodziły mnie paskudne myśli. Do głowy zaczęły mi wskakiwać śmieszne pomysły, zupełnie jakbym był trzydziestolatkiem. Zacząłem marzyć o wyskokach z coraz młodszymi kobietami, było to o tyle dziwne, że w moim wieku i w mieście, w którym mieszkam, to nie wypada! Wiadomo, że lekki szron zaczął pokrywać mi skronie i szybko łapałem zadyszkę, ale to były najmniejsze zmartwienia! Niesamowity kłopot i utrapienie ostatnich lat to ciągły brak gotówki. Czym mężczyzna w moim wieku może zaimponować atrakcyjnej, dwudziestoletniej kobiecie? Tylko pieniędzmi. Myślę, że pomimo sześćdziesiątki nadal jestem przystojnym mężczyzną. Znajome mi kobiety to potwierdzają, dodając jednocześnie, że gdybym był bogaty i od czasu do czasu obsypywał je kwiatami, prezentami i prawił komplementy, cieszyłbym się ogromnym zainteresowaniem. Póki co, tylko ostatnie z wymienionych nie sprawia mi problemu. Dlatego, nie oszukując nikogo, od czasu przejścia na bezrobotne, nie wychodzę z moich czterech ścian. Polubiłem siedzenie w domu i śpiewanie na cały regulator: „Gdybym był bogaczem ja ba da ba da ba ja ba da ba du. Cały dzień bym ja ba da ba da. Gdybym był wielkim panem...” Nic nie szkodzi, bo myślę, że nie trzeba być bogatym albo bardzo przystojnym, żeby zdobywać piękne dziewczyny. Poza tym wydaje mi się, że znacznie ważniejsze od pieniędzy są konkretne cechy mojego charakteru, które przyciągały płeć przeciwną. Najważniejsze w życiu to być liderem i przejmować inicjatywę. U mnie w domu jest z tym gorzej, bo żona zaczęła mną rządzić, ale tylko do czasu! Jeszcze jej pokażę, kto jest panem domu! Natomiast obce kobiety uwielbiały, kiedy przejmowałem inicjatywę Za dobrych czasów, gdy jeszcze pracowałem i byłem na kierowniczym stanowisku, zawsze przepuszczałem je przodem przy wejściu do lokalu Nie czekałem, aż one podejmą decyzję, sam to robiłem. Otwierałem przed nimi drzwi i pierwszy wołałem kelnera, żeby one nie musiały tego robić, dzięki czemu dawałem im jasno do zrozumienia: „Jesteście ze mną i wiedzcie, że ja tu rządzę”. To daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa i świadomość, że w razie czego mogą na mnie zawsze liczyć Moja druga istotna cecha to wysoki status społeczny Posiadanie takiego statusu to nie tylko pieniądze czy samochód, których chwilowo nie posiadam. Jest to również sposób, w jaki odbierają mnie mieszkańcy miasta. Szacunek, którym mnie darzą, a także moja pewność siebie sprawiają, że moja pozycja w oczach kobiet rośnie a dla nich nic nie liczy się tak bardzo, jak właśnie wysoki status mężczyzny. Im wyższy, tym lepszy. Nawet podczas imprez zakładowych nigdy nie stałem pod ścianą z piwem w dłoni, wiedziałem, że wówczas nie miałbym najmniejszych szans na spotkanie z najładniejszą dziewczyną na sali. Biła ode mnie pewność siebie, nie arogancja czy agresja. Byłem znany w swoim środowisku, ludzie mnie rozpoznawali, podchodzili się przywitać, a kobiety się uśmiechały. To normalne, w końcu dopóki istniała nasza przędzalnia, zasiadałem na kierowniczym stanowisku, otoczony młodymi dziewczynami. Obecnie, gdy mnie rozpoznają, moja atrakcyjność automatycznie wzrasta. Zawsze pamiętam o tym i mam zakodowane, że kobiety w przeciwieństwie do mężczyzn chcą być z kimś, kto jest lepszy od nich - bardziej interesujący, znający więcej osób i mający większe umiejętności. Oprócz aparycji moją zaletą jest poczucie humoru i wiem, że jeżeli potrafię rozśmieszyć kobietę, to mogę z nią zrobić wszystko. To jest świetny sposób, sprawdzony chyba z tysiąc razy. Zadaję pierwszej lepszej kobiecie pytanie: „Jakie cechy cenisz w mężczyźnie?” Jeżeli mi odpowie: „Coś tam, coś tam” domyślam się, że inteligencję, pewność siebie i poczucie humoru. Wiadomo, że mam skończone dwa fakultety. Jest to ważny i atrakcyjny dla kobiet wyznacznik. Natomiast rozśmieszanie kobiety pozwala poczuć się jej komfortowo w mojej obecności i zapomnieć o problemach. Powiem więcej, mój humor połączony jest z odrobiną, ale tylko odrobiną arogancji i drażnieniem płci pięknej Wówczas jestem nie do przebicia i mój poziom atrakcyjności oraz poziom dziewczyny, która mi się podoba, równają się Wtedy znikają problemy finansowe, nie liczą się lata, wszystko dzieje się automatycznie. Dobrze, że mam pewność siebie, bo jej poczucie jest dla kobiet bardzo ważne. Daje im ona świadomość mojej siły, mojego charakteru. Siła mentalna (nie mylić z fizyczną) i twardy charakter, to ważne cechy dla większości kobiet. Żadna normalna, zdrowa kobieta nie da się poderwać komuś, kto jest przysłowiową łazęgą, bez poczucia własnej wartości i nie potrafi postawić na swoim wtedy, kiedy trzeba. I tak o wszystkim rozmyślałem jako domator, coraz częściej wmawiając sobie, że pieniądze szczęścia nie dają, ale z nimi łatwiej byłoby mi żyć, bo przyniosłyby mi radość z zakupów. Przestałem wyśpiewywać: „Gdybym był bogaczem” i chciałem być normalny, jak tysiące ludzi w moim mieście, którzy żyją z zapomóg i są na garnuszku państwa, ale co najgorsze, moja małżonka tego wszystkiego nie chce docenić. Ktoś lub coś jej oczy zasłoniło! Ale do rzeczy, muszę opowiedzieć trochę o swojej rodzinie. Moja żona, Regina, jest ode mnie młodsza o piętnaście lat. Bezrobotna od pięciu lat, lecz usilnie szuka pracy. Gdy przychodzi do domu, mówi, że była tu i tam, ale pracy nie udało się znaleźć, a pod koniec dnia szuka jeszcze w Internecie. Codziennie rozsyła CV, ale rezultatów brak. Jeżeli jakaś firma odezwie się na jej zgłoszenie, a ona pójdzie na spotkanie kwalifikacyjne, to wraca zawsze z tą samą śpiewką: „Proszę czekać na telefon, niedługo poprosimy panią na następną rozmowę”. I tak czeka od pięciu lat. Jednocześnie zarejestrowaliśmy się w Urzędzie Pracy. Stawiamy się na każde wezwanie, chodzimy również na targi dla szukających zatrudnienia, ale bez pozytywnych skutków. Liczymy tylko na niewielkie kwoty pieniężne z MOPS-u, które tak naprawdę są naszym jedynym, stałym dochodem oraz na emeryturę mojej matki, która mieszka z nami (chodź tak prawdę mówiąc - to my mieszkamy u niej). Matka ma na imię Lucyna. Rodzice nie mieszkają z sobą od około 10 lat. Mama wymyśliła, że wynajmie ojcu oddzielny pokój na mieście, bo ojciec nie miał gdzie się podziać, gdy opuścił nasze mieszkanie Od początku podobał mi się ten pomysł, gdyż zawsze były z nim kłopoty. Również w tym przypadku moja intuicja nie wprowadziła nas w błąd. Pracował on bodajże w sześciu firmach. Pracę w jednej z nich zorganizowaliśmy mu wspólnie z mamą. Była to stała posada, zajmował się utrzymywaniem porządku i remontami w magistracie, wypłata była regularnie, co miesiąc. Długo tam miejsca nie zagrzał, bo pod nosem burmistrza, na zapleczu, urządził sobie prywatny monopol spirytusowy. W piwnicach Urzędu Miejskiego pędził bimber. W pozostałych firmach organizował sobie posadę sam i jak twierdził, tylko w ostatniej jeden, jedyny raz dostał wypłatę po dwóch miesiącach czekania. Z jednym z jego byłych przełożonych umówiła się mama i dostała pieniądze, bo on przez picie zapominał o wypłacie. O pozostałych nic nie wiemy, zresztą już nas to nie obchodzi. Ojciec nadal pije, jest brudny i zaniedbany, gdy był u nas na kolejnych z rzędu świętach, to uczesał się moją szczotką i załapałem po nim wszy.

Jak już wspomniałem, sześćdziesiątkę świętowałem wczoraj. Mając jeszcze pięćdziesiąt dziewięć lat, chciałem pójść gdziekolwiek do pracy. Jako ślusarz, ewentualnie tokarz lub zwykły robotnik. Zgłaszałem się też do biurowej pracy, na posadę urzędnika, bądź kierownika w nadzorze, gdyż mam wyższe wykształcenie. Wszędzie, gdzie się zgłosiłem, nie zwracano uwagi na moje fakultety lub przygotowanie zawodowe, tylko na mój PESEL i radzili mi grzać kości przy piecu, a pieniądze pobierać z MOPS-u. Durnie! Dobrze, że mama ma stałą emeryturę, to jakoś wegetujemy. Kochana rodzicielka zabrania mi dziadować i prosić o posadę. Mówi, że moim obowiązkiem jest czekać, aż oni mnie poproszą o zgłoszenie się do pracy. Ona ciągle żyje w czasach PRL-u. Jest mi przykro, bo zawsze brak jest nam pieniędzy na dostatnie - co ja mówię - na zwykłe życie! Ostatnio nie mieliśmy nawet na leczenie. Gdy przychodzi zasiłek, nie zostaje na to żadna kwota. Nie mamy na wizytę u neurologa, na leki, oszczędzamy na dentyście, nie stać nas na okulistę Mamusię dopadło zapalenie węzła chłonnego i oszczędzamy już tydzień na prywatną wizytę, teraz kolejny tydzień będziemy zbierać na antybiotyki. Żona ma kolejny bzdurny pomysł, aby którąś moją chorobę wykorzystać do zasiłku pielęgnacyjnego. Nakazuje mi pójść do mojego lekarza, poprosić go o wypisanie wniosku, aby zdobyć zaświadczenie o niepełnosprawności i dostawać za to pieniądze Dziś się pokłóciłem ze swoją Reginą, która wylicza mi pieniądze, co do grosza. Raz mówi, że to wszystko idzie na moje i mamusi leczenie, a za chwilę, że jak nie zorganizuję tego zasiłku pielęgnacyjnego, to nie będziemy mieli z czego żyć. Powiedziałem jej, że chcę uczciwie wegetować i że ona wszystkie pieniądze wydaje na swoje malowidła i perfumy. W odwecie przestała się do mnie odzywać, od razu się pakuje i wyprowadza. Usłyszałem też, że ona się stara jak może, aby było jak najlepiej, a ja nie jestem jej za nic wdzięczny Dodała w złości, że jestem głupi i nie wiem, o co teraz w życiu chodzi. Może zareagowałem zbyt ostro, ale mam już dosyć używania mnie, jako narzędzia do zdobywania kolejnych, nieuczciwych pieniędzy.

W moim własnym domu jest mi coraz gorzej. Nie mogę już patrzeć na ten ciągły brak pieniędzy, nie mogę wysłuchiwać kłótni matki z żoną o brak gotówki, o to, że ojciec znowu nas odwiedził pijany i śmierdzi w całym mieszkaniu. Moja żona nie potrafi ze mną porozmawiać na inny temat, niż tylko „brak kasy, brak perspektyw, brak rozrywek”. Kiedy ją pytam, czy możemy zmienić temat, odpowiada: „A o czym ja mam z tobą, stary pryku, rozmawiać?” I na okrągło mówi, że jest nieszczęśliwa. Odpowiadam na to pytaniem: „A co ja mam powiedzieć?” Jest strasznie przewrotna, a ja gdzieś w środku czuję, że mnie zdradza, całymi dniami przebywa poza domem. Wstydzę się przed matką, bo mnie ostrzegała przed tym ślubem, gdy byłem jeszcze młodym wdowcem. Nie utrzymuję kontaktów z kolegami, bo nie mam pieniędzy na nic. Nie stać mnie nawet na rewanżowe piwo. Kiedyś nasz dom był otwarty, teraz krępuję się kogokolwiek do niego zaprosić. Mamy długi za media, całe szczęście, że nasze dzieci od czasu do czasu wspomogą nas jakimś groszem, niewielkim, ale zawsze pozwalającym zrobienie opłat za prąd, wodę i gaz. Ostatnio śniło mi się, że wygrałem w totolotka dość pokaźną sumę, więc zacząłem raz w tygodniu grać i obstawiać liczby na chybił trafił. Kosztuje to 4 złote, a może akurat coś trafię i będę bogaty.

W mordę jeża! Znów mi się śniło, że wygrałem. Zacząłem czytać, co to wszystko znaczy, czy może obstawić większą kwotę niż 4 zł, bo to wstyd. Więc zacząłem grać podwójnie za 8 zł i nic, tylko co noc miałem sny o wielkiej wygranej. Któregoś dnia doczytałem się, że wygrana we śnie nie musi koniecznie symbolizować zdobycia fortuny. Nie odnosi się do rzeczy materialnych, tylko raczej spraw duchowych. Może oznaczać np. wygraną z chorobą, wygraną w miłości (jak uratowanie mojego związku małżeńskiego), lub ogólnie wygrane życie, co oznaczałoby, że wybrałem dobrą drogę i nie zmarnowałem danej mi przez los szansy Więc systematycznie, co tydzień grałem w totolotka za 8 złotych i wygrywałem z chorobami, już tak nie chorowałem, a i mama lepiej się czuła. Ostatnio nawet z Reginą uprawialiśmy seks w kuchni, gdy mama spała po południu w pokoju, tuż przy wejściu. Ot tak, zaczęło się od niechcenia, na stojąco, od tyłu, ale było cudownie, jak za dawnych, młodych lat. Opowiem od początku. W południe, po obiedzie, gdy Reginka krzątała się w kuchni podszedłem do niej od tyłu i zacząłem pieścić jej piersi. Ona uwielbiała, gdy to kiedyś robiłem, więc nie protestowała długo, a zmywanie odeszło na dalszy plan. Najważniejsze, że słychać było, że mama nadal pochrapuje w pokoju. Całowałem ją spontanicznie, a moje ręce pieściły jej ciało. Głównie piersi, trochę ramiona, szyję, pośladki i konsekwentnie zmierzały w kierunku szczęścia. Wcześniej oparłem ją o stół, zdejmując z niej dolną część garderoby. Regina też nie próżnowała, zdążyła rozpiąć mi koszulę i spodnie, masując przy tym moją męskość. Nie zdążyła jednak nic więcej zrobić, bo odwróciłem ją tyłem i zająłem się jej (a tak naprawdę moim) szczęściem. Opierała się o stół kuchenny. Słyszałem tylko urywany oddech i zauważyłem uśmiech w kącikach ust, i na koniec pewny jęk rozkoszy. Gdy po wszystkim szliśmy do łazienki, powiedziała niby do siebie: „Wino czym starsze, tym lepsze!” Ja dopowiedziałem: „Twardy korzeń giętkie drzewo chroni!” Grałem dalej w totolotka, ale już wiedziałem, że śniące się pieniądze mogą mieć wiele znaczeń, zależnie od kontekstu, w jakim się pojawiają Jeżeli tylko je widzę przypadkowo rozrzucone, oznacza to niespodziewane wydatki i to jest istotnie niepodważalna rzeczywistość. Jeżeli mi się przyśni, że gdzieś zarobiłem niespodziewanie mnóstwo pieniędzy, mam szczęście w miłości, tak jak ostatnia kuchenna przygoda z Reginą. Niedawno, gdy matka wyszła po zakupy, ona wymyśliła seks na parapecie, tak, jakby nam łóżko ukradli. Gdy natomiast śniło mi się, że znalazłem pieniądze, to miałem pewne jak w banku, że spotkają naszą rodzinę jakieś straty. Parę dni temu taki właśnie miałem sen i na drugi dzień matka na targu zgubiła lub jej ukradli portmonetkę. Niewiele w niej miała, zapewne około stu złotych. Przewrotnie niczego dobrego nie oznacza sen o wygranej dużej sumy pieniędzy, gdyż wcale nie zwiastuje on szczęścia, a coś zupełnie odwrotnego. Kiedy śnię o milionowych wygranych w totolotka, to już u nas idzie, jak po grudzie. Wówczas choroby się czepiają, Reginka chodzi zła jak osa lub jej całymi dniami nie ma w domu, a gdy mnie zbierze na seks, to mi każe obsłużyć się samemu i jeszcze się podśmiewa, że masturbacja nie jest zła dla takich podstarzałych, sześćdziesięcioletnich facetów. Mówi mi złośliwie, że w moim wieku onanizują się nie tylko mężczyźni, także kobiety. Masturbacja jest nie tylko sposobem na zastąpienie uprawiania seksu - bywa też uzupełnieniem współżycia ze względu na kondycję fizyczną. I coś w tym jest. Gdzieś wyczytałem, że chociaż mężczyźni robią to częściej, to nie znaczy, że kobiety nie robią tego również często i chętnie. Około 50% dziewcząt swój pierwszy orgazm przeżywa właśnie podczas masturbacji. Wszyscy mężczyźni masturbują się, co do tego nie ma wyjątków. Jest także taka grupa mężczyzn (choć nieliczna), którzy robią to nieświadomie. Dzieje się tak z różnych przyczyn, np. mocno zakorzenionych poglądów, że to grzech czy choroba lub z powodu rozmaitych uprzedzeń seksualnych. Podobno masturbacja w nadmiarze prowadzi u mężczyzn do raka prostaty. To nieprawda. Nie ma takiej zależności. Ani przerost, ani rak prostaty nie mają nic wspólnego z masturbacją. Wieczorem, kiedy leżeliśmy już z Reginą w łóżku, udawałem mocno obrażonego, ale ona powiedziała mi tylko:

— Masturbacja jest znakomitym uzupełnieniem współżycia.

— Samozaspokajanie prowadzi do nerwowości i niepotrzebnego pobudzania! - odparłem. Wówczas Regina wzięła sprawę w swoje ręce i wszystko odbyło się zgodnie z prawidłami sztuki miłości. W połowie aktu zaproponowała, żebyśmy dalszą część spektaklu przenieśli do kuchni.

— Czyś ty zwariowała, tam w każdej chwili może wejść moja matka! - odparłem wystraszony.

— To wstaw zamek w drzwi lub zasuwkę! - odburknęła obrażona Regina.

Zakończyliśmy kolejny akt sztuki teatralnej w naszym pokoju, ale nie w łóżku, tylko przy łóżku Regina tym razem opierała się o tylną ścianę łóżka. Rano, przy śniadaniu mama zwróciła się do mnie:

— Zamykaj na noc drzwi do waszego pokoju albo chociaż nasmaruj zawiasy! Nie mogłam zasnąć, tak cholernie skrzypiały!

Przestałem grać w totolotka i skończyły się głupie sny o wygranych. Spałem jak młody Bóg, zdrowym, silnym snem, który jest gwarancją wypoczynku i dobrej formy przez cały dzień. Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo moje funkcjonowanie w ciągu dnia zależy od dobrego wypoczynku i zdrowego snu. Dlatego warto zadbać o komfort i wygodę w nocy.

Moja kochana mamusia z nudów bardzo często chodzi na różnego rodzaju spotkania, prelekcje, odczyty i pokazy, np. nowego sprzętu gospodarstwa domowego czy też medycznego. Zakazałem jej kupować jakikolwiek sprzęt lub urządzenia, nawet gdyby firmy oferowały je za darmo lub dopłacały do swoich wyrobów. Zabroniłem jej też podpisywania wszelkich umów i deklaracji. Jedyne, co może, to brać drobne prezenty, częstować się napojami i ciastkami oraz bić brawo. Te pokazy były dla niej jedyną rozrywką oprócz Radia Maryja i coniedzielne msze święte. Ja nie uczestniczę w tego typu imprezach, ani w niedzielnych ceremoniach kościelnych. Ostatnimi czasy wyłamałem się ze swojego postanowienia, gdy w telefonie miły, kobiecy głos zaprosił mnie na prelekcję, której tematem ma być seks po sześćdziesiątym, a nawet siedemdziesiątym roku życia. Zapraszająca pani poinformowała mnie, że dowiem się, czy taki seks istnieje. Poprosiła mnie o przyjście ze swoją partnerką na godzinę 16:00 do restauracji, gdzie otrzymamy darmową kawę lub herbatę oraz ciastko lub słone paluszki. Zorientowałem się, że wymieniona restauracja jest bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania. Zostały mi trzy dni w zanadrzu. Żona odmówiła, a nawet mnie wyśmiała, mówiąc, że za żadne skarby nie pójdzie, że jest za młoda na takie staroświeckie odczyty. Natomiast matka uparła się, żeby tam iść. Tłumaczyłem jej, że nie wypada, że to wstyd i hańba, żeby osiemdziesięciodwuletnia kobieta chodziła na szkolenie w sprawach seksu Mamuśka na to, że pójdzie na darmową herbatę i ciastko, usiądzie z boku, razem ze swoimi koleżankami, żeby mi nie przynosić wstydu. Przez trzy dni chodziłem poirytowany nie tylko przez matkę, lecz także przez powracające myśli o aktywnym życiu seksualnym, które będą głównym tematem prelekcji. Bez przerwy rozmyślałem o kontaktach intymnych, o tym, że oprócz dostarczania mi przyjemności, bardzo dobrze wpływają na moje zdrowie. Te trzy dni minęły w mgnieniu oka. Wystroiłem się jak stróż w Boże Ciało i wyruszyłem samotnie do restauracji, którą notabene, widać było z okien naszej kamienicy. Trochę się krępowałem, bo odwykłem od takich wyjść. Prawdę mówiąc nigdy nie byłem na szkoleniach z seksu. Im bliżej byłem celu, tym widziałem coraz więcej ludzi idących w stronę oszklonych, podwójnych drzwi do restauracji. Na początku rozglądałem się za kimś znajomym, jakąś bratnią duszą. Nic z tego, przeważnie maszerowały starsze panie, potocznie zwane moherowymi beretami. Opuściłem głowę i zdałem się na wolę ludu. Ze wstydu przeszła mi ochota na seks, gratisowe ciasteczka i kawę. Trudno, jakoś przeżyję parę godzin w zgiełku i towarzystwie tych podstarzałych dewotek, aby tylko się nie wychylać, żeby mnie ktoś ze znajomych nie zobaczył! Przy wejściu dostałem anonimową broszurę do wypełnienia i na początek darmowy długopis oraz karteczkę z numerem stolika. Zobaczyłem na niej numer trzynaście i miejsce do siedzenia z numerem dwa Pomyślałem, że nie jest dobrze. To stolik w centralnej części restauracji. Sześcioosobowy, podobnie jak pozostałe. Cztery miejsca były już zajęte przez moherowe berety w jednakowym, brązowym kolorze. Ukłoniłem się grzecznie, bo to prawie jak organizacja pozarządowa, a może nawet prorządowa. Rozejrzałem się po sali, a tam zdecydowana większość to właśnie te kobiety. Siedziały same starsze panie w wieku powyżej sześćdziesięciu lat. Ich berety przypominały specjalne odbiorniki, miały takie jakby antenki. Na początku lat siedemdziesiątych, gdy byłem młodym chłopakiem, wszyscy nosiliśmy podobne berety z antenkami, tylko granatowe, bo innych na półkach sklepowych nie było. W oczach zaczęło mi się dwoić i troić, czyżby to była jakaś grupa szykująca się do szkolenia w ramach zasobów sił rezerwowych? Przyglądałem się im z pochyloną głową i widziałem w nich wigor i werwę, one miały jeszcze siłę wystarczającą do zwalczania klęsk żywiołowych, a nawet do uzupełnienia stanów osobowych jednostek wojskowych, czy ewentualnie do realizacji zadań, jeżeli postawi się im poza granicami naszego państwa. Do pioruna, a może mnie tu sam Bóg zesłał! Przecież ja muszę dobrze się wśród nich pokręcić, to może, jako bezrobotny załapię się w ich szeregi! Wśród nich, na drugim końcu sali, prym wiodła moja osiemdziesięciodwuletnia matka. Na głowie miała piękny moherowy kapelusik, który na swój sposób wyróżniał ją w tłumie. Coś pokrzykiwała i z tego, co widziałem, czuła się jak ryba w wodzie. Z łatwością i ze swobodą poruszała się wśród swoich koleżanek i z każdą wdawała się w rozmowę. Czyżby to ona miała tu najwięcej do powiedzenia? Poczułem się tak, jakbym dostał obuchem. Opuściłem głowę jak najniżej, siedziałem speszony, nieśmiały i zamknięty w sobie. Postanowiłem, że nie będę w widoczny sposób brał udziału w dzisiejszej prelekcji, będę siedział cichutko, jak mysz pod miotłą. Nagle zupełnie otrzeźwiałem i odzyskałem poczucie męskości. Wyprężyłem się, na twarzy pojawił się uśmiech pewności, w jednej sekundzie przełamałem barierę, która wytworzyła się przez nieśmiałość. Powodem tej zmiany była pewna atrakcyjna pani, na oko o kilka lat starsza od mojej żony Zajęła miejsce z numerem jeden, tuż obok mnie. Czułem, jak po plecach przebiegają mi ciarki, a gdy założyła nogę na nogę i zobaczyłem zarys jej zgrabnych ud, w oczach mi pociemniało zupełnie tak, jakby prąd w lokalu wyłączyli. Wzrosło poczucie męskości i poczułem wstępującą we mnie niesamowitą werwę. Ta przemiana bardzo mnie zdziwiła.

— Jestem tu obca, wpadłam przypadkowo, żeby coś zjeść - szepnęła mi do lewego ucha. Dobrze, że do tego, na które lepiej słyszałem, bo na sali szum był niesamowity.

— Ja podobnie, przyszedłem tu przez przypadek, z nudów - rzekłem speszony tą jej niesamowitą urodą. Skurczyłem się i ogłupiałem. Biła od niej nie tylko gracja dojrzałej i inteligentnej kobiety, lecz także kwiatowy, romantyczny zapach prawdziwej damy Odurzająca woń jej perfum sprawiała, że czułem się jak młokos w siódmym niebie. Pachniała mieszanką miodu, koniaku i goździka, które powolutku wchodziły do mojego serca. Czułem wszystkie kwiaty obecne w perfumach, rozróżniałem róże i tulipany. Oddałem się romantycznym marzeniom, wyobrażałem sobie łączącą nas namiętność i doskonały związek, jaki tworzylibyśmy ja i ta piękna pani. Delektowałem się prawdziwą miłością i radością, które przynosi życie! Ten śliczny zapach przeniósł mnie w krainę marzeń, w dobry nastrój, uśmiech zagościł na moich ustach.

— Co pan zamawia? - zapytała nieznajoma, gdy kelnerka podawała wszystkim darmową kawę lub herbatę z porcją należnego ciasta. Speszony nachyliłem się do niej i cichutko wyszeptałem:

— Przykro mi, zostawiłem w domu saszetkę z gotówką i dokumentami, więc muszę obejść się kawą i ciastkiem z przydziału.

— Tym razem ja zapłacę, a następnym razem pan się zrewanżuje, może tak być? - spytała. Przytaknąłem głową na znak zgody, bo bałem się, że mój głos nie zabrzmiałby naturalnie. Zamówiła nam po lampce koniaku i przekąski, na talerzu podano ciasto francuskie i koreczki do gryzienia, takie na jeden kęs, do tego jakieś świderki, surówka, zapiekanki, a także grzanki oraz Coca-Cola do popicia. Częstowały się również moherowe berety. Za moment nieznajoma znów zamówiła jedzenie, a do picia cały stół Coca-Coli i częstowała wszystkie panie. Żeby dojść do siebie i rozładować atmosferę opowiedziałem dowcip, o tym jak Amerykanie po raz pierwszy dolatywali do księżyca.

— Patrzą i oczom nie wierzą! Prawie całą powierzchnię planety Rosjanie już zdążyli zamalować na czerwono. Dzwonią do NASA i pytają co robić, na co uzyskali odpowiedź: „Polatajcie wokół księżyca, gdy Rosjanie skończą, to wylądujcie i napiszcie białą farbą COCA-COLA”. Tym żartem skutecznie rozładowałem sztywną atmosferę, panie zaczęły sypać kawałami, jedna po drugiej. Po jakimś czasie piękna nieznajoma ponowiła zamówienie, tym razem dla wszystkich po porcji ciasta lodowego. Dyskretnie spojrzałem do cennika i o mało czkawki nie dostałem, gdy zobaczyłem, że jedna porcja kosztowała 48 złotych. Pomnożone przez sześć daje nam 288 złotych, a do tego poprzednie zamówienie, koniaki. Obłęd, żeby tylko później nie uciekła po cichu. Dwieście osiemdziesiąt osiem złotych to mój cały miesięczny zarobek z MOPS-u. Nie wiem, kiedy zaczęła się prelekcja. Opamiętałem się, gdy prowadzący pokaz seksuolog zapytał zebranych:

— Czy wiecie państwo, dlaczego aktywność seksualna u seniorów wygasa?

Na sali cisza, jak makiem zasiał. Lekarz kontynuował swoją wypowiedź:

— Wydawałoby się, że jedyna i słuszna odpowiedź na to pytanie brzmi: wiek. Nie jest to jednak takie proste. Powody ustania aktywności seksualnej sięgają znacznie głębiej. Mężczyźni tracą zainteresowanie seksem przez przemęczenie zarówno psychiczne, jak i fizyczne. Powodem może być również zbyt duże skupienie na pracy zawodowej - rozwój kariery staje się ważniejszy, niż życie rodzinne. Nie bez znaczenia jest także dieta. Jeśli mężczyzna przez całe życie nie dbał o siebie, spożywał dużo tłustych produktów, cukrów, nie szczędził sobie alkoholu, to w podeszłym wieku jego aktywność seksualna wygaśnie. Panowie tracą zainteresowanie fizycznym zbliżeniem również przez choroby, które przechodzą, np cukrzycę, a także przyjmowanie leków obniżających libido Zdarza się, że mężczyzna nie ma ochoty na kontakt seksualny, ponieważ odczuwa monotonię, jest znudzony partnerką. Jeśli dodatkowo żona przechodzi jakąś chorobę, ma problemy psychiczne, wówczas seks przestaje być atrakcyjny. Doktor przerwał swój wykład, rozejrzał się po sali i rzekł:

— Widzę tu kilku mężczyzn w wieku sześćdziesięciu lat i więcej, może któryś z panów uzupełni moją wypowiedź lub potwierdzi tę teorię?

— O Boże, prawie wszystkie panie spojrzały na mnie, a moja mamusia zaczęła krzyczeć z drugiego końca:

— Tak, słusznie, niech mój syn, Alfons, ten ze stolika numer 13 zabierze głos!

Zrobił się wrzask, publika zaczęła bić brawo Ja zacząłem się skręcać i wić, jak piskorz Następnie próbowałem wytłumaczyć, że mój przykład jest nie na czasie, gdyż nie pracuję zawodowo, dbam o siebie, nie nadużywam alkoholu, odżywiam się prawidłowo, a poza tym nie tracę zainteresowania seksem. Ale moje wywody na nic się zdały, kobiety wrzeszczały i coraz głośniej klaskały, a nieznajoma proszącym wzrokiem wyczekiwała, aż zabiorę głos. Lekarz wcisnął mi do ręki mikrofon. Nie miałem innego wyjścia, więc powiedziałem, co wiedziałem, opierając się na swoim sześćdziesięcioletnim doświadczeniu:

— Bardzo duże znaczenie dla mnie, więc myślę, że dla wszystkich seniorów, zarówno pań, jak i panów, ma regularność uprawiania seksu. Długie przerwy w kontaktach intymnych nie sprzyjają jakości życia seksualnego, nie mówiąc już o jego poprawie. Dlatego, jeśli to tylko możliwe, seniorzy powinni uprawiać seks bardzo często, nawet codziennie, zgodnie z zasadą - trening czyni mistrza. W tym momencie znów zaczęły się burzliwe oklaski, a moherowe berety krzyczały: „Więcej, więcej!” - zatem kontynuowałem:

— Dlaczego seniorzy powinni uprawiać seks? Ponieważ aktywne seksualnie życie bardzo dobrze wpływa na nasze zdrowie. Przeczytałem w fachowej, medycznej literaturze, że seks może działać przeciwbólowo, a nawet przynosi efekt podobny do zażycia dwóch tabletek aspiryny. To nie wszystko. Współżycie w podeszłym wieku chroni przed nowotworami, np rakiem prostaty i rakiem piersi. Oprócz tego poprawia funkcjonowanie układu krążenia i wzmacnia odporność. Współżycie z partnerem to również forma aktywności fizycznej. Dzięki temu wzmacniają się mięśnie, poprawia się wytrzymałość. Ponadto seks jest bardzo dobrym sposobem na zrzucenie zbędnych kilogramów. Jego regularne uprawianie poprawia samopoczucie Osoby, które nie zrezygnowały ze współżycia ze swoim partnerem, są po prostu szczęśliwsze. Seks wzmacnia też poczucie bliskości ze współmałżonkiem. Jeżeli macie jakiekolwiek problemy z aktywnością seksualną, np. zaburzenia erekcji, suchość pochwy, warto dziś zwrócić się z tymi pytaniami do naszego specjalisty. Na zakończenie powiem wam, opierając się na własnym doświadczeniu, że dobry seks jest następstwem dobrego dnia, nie wspominając o smacznym śniadaniu i dobrym obiedzie.

To, co się działo na sali, jest nie do opowiedzenia. Wszyscy wstali i bili brawo, krzyczeli „bis, bis!”, ale ja oddałem już mikrofon i tylko kłaniałem się, jakbym był aktorem na scenie. Na szczęście z tej męczarni wybawił mnie lekarz prowadzący spotkanie Przejął inicjatywę, wziął do ręki mikrofon i stopniowo wyciszył zebranych. Podziękował mi za fachową wiedzę w tym zakresie i zaczął kontynuować wykład na temat współżycia starszych osób, mówiąc że:

— Prawie żadna dojrzała kobieta nie jest zainteresowana współżyciem, a dzieje się tak przez zachwianie równowagi hormonalnej.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: