Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Śpiące królewny. Tajemnicze przypadki ze świata neurologii - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
13 maja 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,99

Śpiące królewny. Tajemnicze przypadki ze świata neurologii - ebook

OBOWIĄZKOWA LEKTURA DLA FANÓW OLIVERA SACKSA

Czy jeśli uwierzymy w tajemniczą chorobę, to możemy na nią zapaść?

Jak wielką władzę nad ciałem może sprawować umysł?

Czy śpiączka może być zaraźliwa?

Skąd biorą się zaburzenia psychosomatyczne?

W Szwecji setki dzieci na wiele miesięcy, a nawet lat, zapadło w stan przypominający sen. W Le Roy, mieście na północy stanu Nowy Jork, u nastoletnich dziewcząt pojawiły się drgawki, które rozprzestrzeniły się wśród nich jak zaraza. Na Kubie pracownicy amerykańskiej ambasady po usłyszeniu w nocy dziwnych dźwięków odczuwali bóle głowy i tracili pamięć.

To tylko kilka przypadków chorób, których nie można wyjaśnić naukowymi metodami.

Neurolożka Suzanne O’Sullivan, podróżując po świecie, przygląda się najbardziej tajemniczym chorobom, które dotknęły całe grupy osób z różnych społeczności. Opisuje zjawiska wymykające się klasyfikacjom znanym współczesnej medycynie. Pokazuje, jak trauma wpływa na umysł, ingeruje w ciało i odpowiada za choroby, których nie można zidentyfikować.

Dzięki tej książce zanurzysz się w świecie relacji między ciałem i umysłem, który – jak pokazują opisane tu historie – wciąż jest oceanem pełnym tajemnic.

SUZANNE O’SULLIVAN to światowej sławy brytyjska neurolożka i naukowczyni. Pracowała w Szpitalu Królewskim w Londynie, jest specjalistką w National Hospital for Neurology and Neurosurgery oraz w Towarzystwie Epileptologii. Ma ogromne doświadczenie w pracy z pacjentami psychosomatycznymi.

Bestsellerowa i wielokrotnie nagradzana autorka książki Wszystko jest w twojej głowie.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-240-9625-1
Rozmiar pliku: 1,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

TAJEMNICZA CHOROBA

Tajemnica: coś trzymanego w sekrecie, nieznanego lub niewyjaśnionego.

Po raz pierwszy przeczytałam o tym pod koniec 2017 roku na pewnym portalu informacyjnym. Artykuł nosił tytuł Tajemnicza choroba w Szwecji i opowiadał historię Sophie, dziewięcio­letniej dziewczynki, która ponad rok wcześniej przestała reagować na otaczający ją świat. Nie mogła się ruszać ani komunikować z innymi ludźmi, jeść ani nawet otworzyć oczu. Przez bardzo długi czas tylko leżała i nikt nie umiał stwierdzić, czy wie, co się dzieje dookoła.

W artykule zamieszczono fotografię Sophie. Dziewczynka była owinięta różowym kocem. Za nią, na ścianie pokrytej tapetą w żółte paski, wisiały dziecięce rysunki – zapewne dzieła samej Sophie z dawniejszego okresu. Nie leżała w szpitalu, ale we własnym łóżku, we własnej sypialni. Mimo zupełnego braku reakcji na otoczenie badania medyczne wykazały, że mózg dziewczynki jest zdrowy. Neuroobrazowanie nie wyjaśniło przyczyn śpiączki, przeciwnie, dowiodło, że wcale do niej nie doszło. Lekarze nie zdiagnozowali żadnej choroby, którą mogliby leczyć, pozostało im zatem jedynie odesłać Sophie do domu pod opiekę rodziny. Mijały miesiące, a Sophie nadal leżała nieruchomo. Jej stan ani się nie poprawiał, ani nie pogarszał.

Nagłówek sugerował, że przyczyna choroby Sophie pozostaje tajemnicą, ale z artykułu wynikało coś innego. Sophie trafiła do Szwecji jako uchodźczyni, pochodziła z Rosji, gdzie jej rodzinę prześladowała lokalna mafia. Pewnego dnia na oczach dziewczynki pobito jej matkę, innym razem ojca zabra­­ła policja. Choroba zaczęła się krótko po tym, jak Sophie wraz z całą rodziną uciekła do Szwecji. Lekarze nie bez powodu przypuszczali, że przyczyna miała charakter psycho­logiczny.

Jestem neurolożką i wiem, jak wielką władzę nad ciałem potrafi sprawować umysł. Część lekarzy chyba nie do końca zdaje sobie z tego sprawę. Regularnie mam do czynienia z pacjentami, którzy tracą świadomość wskutek działania mechanizmów psycho­logicznych, a nie choroby. Nie uważam tego zjawiska za rzadkie ani nawet niezwykłe. Co najmniej jedna czwarta osób, które trafiają do mnie, ponieważ doświadczają napadów drgawkowych przypominających padaczkę, cierpi z powodu dysocjacji lub choroby psychosomatycznej. Tak wysoki odsetek nie jest typowy wyłącznie dla mojej praktyki klinicznej. Nawet jedna trzecia osób leczących się u neurologów boryka się z problemami, które mogą mieć charakter psychosomatyczny – oznacza to, że objawy są jak najbardziej realne i upośledzają funkcjonowanie, ale mają przyczynę czysto psycho­logiczną lub behawioralną. Skutkiem zaburzeń psycho­somatycznych bywają paraliż, ślepota, bóle i zawroty głowy, śpiączka, drżenia oraz wszelkie inne objawy czy rodzaje niepełnosprawności, jakie potrafimy sobie wyobrazić. Oczywiście problemy nie muszą dotyczyć wyłącznie układu nerwowego. Dowolny narząd w ludzkim ciele może zacząć źle funkcjonować za sprawą psychiki, objawy zaś bywają najprzeróżniejsze: wysypki skórne, duszności, bóle w klatce piersiowej, kołatanie serca, problemy z pęcherzem moczowym, biegunka, skurcze żołądka i tak dalej, i tak dalej.

Mimo powszechności zaburzeń psychosomatycznych wiele osób nadal nie dowierza w ich istnienie, uważa je za mniej „realne” niż innego rodzaju problemy medyczne. Przyznam, że nie potrafię zrozumieć tego nastawienia. Jestem świadoma, że moje ciało komunikuje się ze mną na różne sposoby, czasem niechciane i nieprzyjemne. Kiepski nastrój potrafi sprawić, że chodzę przygarbiona, nie dość dobrze kontrolowana mimika mimowolnie ujawnia innym osobom, co myślę, nawet jeśli wolałabym to ukryć. Czemu zatem miałoby nas dziwić, że ucieleśniony świat wewnętrzny człowieka obejmuje również choroby? Uważam za oczywiste, że ciało to megafon umysłu, najwyraźniej jednak nie wszyscy równie namacalnie jak ja odczuwają związek między treścią własnych myśli a objawami fizycznymi. Kiedy więc dziecko, które doświadczyło skrajnego stresu, wpada w letarg, ludzie reagują zadziwieniem.

Zresztą nie jest może aż tak zaskakujące, że laicy umniejszają znaczenie zaburzeń psychosomatycznych, jeśli weźmie się pod uwagę, że nawet lekarze i naukowcy długo je ignorowali. Przez większą część XX wieku neurologiczne za­burzenia psycho­somatyczne nazywano „histerią” lub „zaburzeniami konwersyjnymi” i rozpatrywano je przez pryzmat teorii Freuda. W Studiach nad histerią, swojej najsłynniejszej pracy poświęconej temu zagadnieniu, Freud przedstawiał drgawki, paraliż i rozmaite formy upośledzenia czynności towarzyszące histerii jako skutek ukrytej traumy psychicznej, przybierającej postać fizycznych objawów. Przykładowo kobieta zbyt wystraszona, by otwarcie wyrażać myśli, tłumiła lęk i wskutek tego traciła mowę. Według Freuda każdy objaw dawało się wyprowadzić z kon­kretnej psycho­logicznej traumy. Koncepcja ta zyskała tak ogromną popularność, że po dziś dzień wiele osób – w tym również niejeden lekarz – sądzi, że wypierane traumy, a zwłaszcza wypierane doświadczenie molestowania, pozwalają w pełni wyjaśnić każdy przypadek zaburzenia psychosomatycznego. Zmarnowano przez to wiele dekad: lekarze uparcie powtarzali pacjentom, że wypierają oni jakieś nierozwiązane konflikty, a kiedy pacjenci próbowali protestować, uznawano to jedynie za kolejny dowód trafności diagnozy.

Na skutek braku postępów naukowych w zakresie poznawania i leczenia zaburzeń psychosomatycznych rozwinęła się narracja o wielkiej tajemnicy. Jak to możliwe, że osoba, której mózg funkcjonuje prawidłowo, zapadła w śpiączkę? Co spowodowało paraliż nogi, stanowiący objaw zaburzenia psychosomatycznego, skoro wszystkie nerwy działają jak należy? W jaki sposób ulotna i nieuchwytna rzecz, którą nazywamy umysłem, powoduje napady drgawkowe? Uważa się, że mamy tu do czynienia z nierozwiązaną tajemnicą, choć tak naprawdę od początku obecnego stulecia naukowcy włożyli wiele pracy w udzielenie odpowiedzi na tego rodzaju pytania. Zaburzenia psychosomatyczne zaczęły budzić ogromne zainteresowanie neurologów, co doprowadziło do szybkiego rozwoju badań. Jednowymiarowa koncepcja, zgodnie z którą stres przekłada się na objawy fizyczne, została obalona i zastą­piona przez bardziej rozbudowane i wyrafinowane teorie. Problem w tym, że nowa wiedza nie wydostała się jeszcze poza gabinety specjalistów i grupy pacjentów, nie przebiła się do debaty publicznej.

To, co niegdyś nazywano histerią, dziś określane jest mianem zaburzenia konwersyjnego lub też nowszą i precyzyjniej­szą nazwą „zaburzenia z czynnościowymi objawami typu neuro­logicznego”. W większości specjalizacji medycznych słowo „psychosomatyczne” nadal używane jest na określenie niepożądanych objawów fizycznych, których przyczyna prawdopodobnie ma charakter psycho­logiczny. Jednak w neurologii coraz częściej używa się przymiotnika „czynnościowy” zamiast „psychosomatyczny”. Uchodzi on za lepszy, gdyż z jednej strony wskazuje na problemy z funkcjonowaniem układu nerwowego, z drugiej zaś pozwala uniknąć przedrostka „psycho-”, który z reguły jest (błędnie) utożsamiany z kruchością umysłową, a nawet z szaleństwem. „Zaburzenie czynnościowe” wskazuje na jakiegoś rodzaju nieprawidłowości w zakresie funkcjonowania ciała pacjenta, nie sugeruje natomiast, że są one skutkiem stresu – a przecież stres odgrywał zasadniczą rolę we wszystkich dotychczasowych teoriach próbujących wyjaśnić omawiane tu zaburzenia. Teraz, dzięki zmianie językowej, łatwiej dopuścić możliwość, że trauma emocjonalna nie jest jedynym mechanizmem, wskutek którego procesy psycho­logiczne wpływają na funkcjonowanie mózgu, prowadząc do niepełnosprawności.

Zarówno zaburzenia psychosomatyczne w medycynie ogólnej, jak i zaburzenia czynnościowe w neurologii są niezwykle powszechne i mogą prowadzić do poważnych problemów. Laicy jednak nie zawsze zdają sobie z tego sprawę, gdyż omawiane tu choroby bywają opacznie przedstawiane, ukrywa się je za rozmaitymi eufemizmami i banałami. Dobrym przykładem jest fakt, że w mediach czynnościowe zaburzenia neurologiczne opisuje się z reguły jako „tajemnicę”.

W 2019 roku gazeta „Daily Mirror” opublikowała artykuł pod takim oto tytułem: Tajemnicza choroba! Dziewczynka ma drgawki i zachowuje się jak niemowlę. Opowiedziano w ten sposób historię Alethii, dziesięcioletniej uczennicy z Donington w hrabstwie Lincolnshire, u której doszło do osłabienia kończyn i napadów drgawkowych. Na początek bolały ją stopy, potem zrobiła się nadwrażliwa na światło i hałas. Jej mięśnie stopniowo słabły, w końcu nie mogła nawet unieść głowy z poduszki. Kulminacją objawów były regularne napady, po których zachowywała się jak malutkie dziecko: nie potrafiła na przykład używać sztućców, toteż trzeba było ją karmić. Mimo słowa „tajemnicza” w tytule artykułu Alethia została zbadana przez neurologów, którzy postawili jednoznaczną diagnozę: niepadaczkowe stany napa­dowe (to jedno z wielu określeń dla drgawek o charakterze psychosomatycznym) i czynnościowe zaburzenia neuro­logiczne. Autor artykułu najwyraźniej nie uznawał tych zaburzeń za prawdziwe, dodał bowiem: „Badania lekarskie nie przyniosły żadnej odpowiedzi”.

Kiedy przeczytałam o Sophie i Alethii, zaczęłam się zastanawiać, dlaczego hasło „tajemnicza choroba” pada tak często w doniesieniach medialnych na temat zaburzeń psychosomatycznych i czynnościowych zaburzeń neurologicznych. Owszem, ich przyczyny nadal nie są w pełni znane, a my, lekarze i naukowcy, możemy jedynie zgadywać, jakie mechanizmy biologiczne prowadzą do rozwinięcia się objawów psycho­somatycznych. Ale przecież istnieje wiele niekontrowersyjnych chorób neurologicznych, których przyczyny nie zostały jak dotąd odkryte. Stwardnienie rozsiane, choroba neuronu ruchowego, choroba Alzheimera – nie potrafimy ich wyjaśnić, leczyć ani przewidywać. Mimo to nie otacza ich aura „tajemniczości”. Używamy nazw i tyle.

Obiektywne badania medyczne wykazują, że osoby z czynnościowymi zaburzeniami neurologicznymi mają najzupełniej normalne wyniki, nawet jeśli doświadczyły bardzo poważnej niepełnosprawności. Jeśli przeprowadzi się obrazowanie, mózg człowieka sparaliżowanego z powodu czynnościowego zaburzenia neurologicznego okaże się w pełni sprawny. Zapis fal mózgowych (EEG) osób w śpiączce nie odbiega od normy. Inaczej jest choćby w przypadku stwardnienia rozsianego. Nie znamy przyczyny tej choroby, ale przynajmniej w mózgu i rdzeniu kręgowym obserwujemy wyraźne zmiany, widoczne dzięki rezonansowi magnetycznemu. Z pewnością daje to pociechę chorym i potwierdza realność ich cierpień. Ale brak dowodów diagnostycznych nie oznacza, że czynnościowe zaburzenia neurologiczne należy uznać za tajemnicze. Migreny z reguły nie da się wykryć za pomocą neuro­obrazowania, ale nikt nie mówi, że to „zagadkowa choroba”. Do niedawna nie istniały żadne badania pomocne przy diagnozowaniu parkinsona, a lekarze opierali się wyłącznie na historii pacjenta i badaniach klinicznych. Parkinson nie był „tajemniczy” ani „dziwny”. Nikt nie kwestionował jego realności tylko dlatego, że lekarze nie mogli przeprowadzić obiektywnego testu. Czy zaburzenia psychosomatyczne i czynnościowe zaburzenia neurologiczne nie są przypadkiem oceniane według innych standardów?

Mam wrażenie, że przymiotnik „tajemniczy” pojawia się najczęściej wtedy, kiedy mówimy o chorobach ciała, które w jakiś sposób wiążą się z pojęciem „umysłu”. Większość ludzi zdaje sobie sprawę, że pewne często występujące reakcje fizyczne, na przykład płacz lub rumieniec na twarzy, są powiązane z emocjami, nie potrafimy jednak dostrzec tego samego w przypadku bardziej ekstremalnych interakcji między procesami kognitywnymi a zdrowiem. Dobrze wiemy, że możemy ćwiczyć nasze mózgi, aby sprostać wyzwaniom umysłowym, na przykład lepiej radzić sobie z grą w szachy, a także wykonywać złożone zadania fizyczne, takie jak choćby gra w piłkę. Kiedy jednak próbujemy wyobrazić sobie, że mózg może się też czegoś oduczyć, wydaje nam się, że to krok za daleko. A przecież skoro określony zestaw zachowań pozwala opanować nową umiejętność, to chyba nie powinno nikogo dziwić, że wskutek innego zestawu zachowań możemy tę umiejętność stracić? Do tego właśnie sprowadza się zasadniczy proces powodujący rozwijanie się zaburzeń psychosomatycznych i czynnościowych zaburzeń neurologicznych.

W dziedzinie medycyny psychosomatycznej wiele pytań nie doczekało się jeszcze odpowiedzi, lecz to samo dotyczy setek innych problemów z działaniem układu nerwowego. Mimo to właśnie czynnościowe zaburzenia neurologiczne i zaburzenia psychosomatyczne nadal muszą toczyć walkę przeciwko rozmaitym koncepcjom rozpowszechnianym od stuleci, by wreszcie uznano je za prawdziwe problemy medyczne.

Kiedy czytałam o Sophie, pomyślałam, że najpewniej doświadczyła ona traumy i, by tak rzec, zaciągnęła żaluzje. Utratę świadomości, która nie jest spowodowana chorobą mózgu, da się wytłumaczyć fizjologicznym i psycho­logicznym procesem zwanym dysocjacją, czyli rozdzieleniem pamięci, percep­cji i tożsamości. Potrafi ono wywoływać choćby uczucie nie­bycia sobą oraz rozmaite objawy takie jak zawroty głowy, luki pamięciowe, amnezja, a nawet napady drgawkowe. Czy jednak mechanizm czysto psycho­logiczny, w zasadzie zgodny z teorią Freuda, naprawdę pozwala w pełni wyjaśnić śpiączkę Sophie? Czy to po prostu szczególnie silny przypadek fizjologicznej reakcji na stres?

Widziałam wiele osób takich jak Sophie, nieprzytomnych wskutek dysocjacji przez wiele godzin albo nawet dni. Problem rozdzielenia pamięci, percepcji i tożsamości dotyka dorosłych i dzieci. Nie oznacza to jednak, że przypadek Sophie w ogóle nie wydał mi się zaskakujący. Wystąpiły u niej pewne objawy, z którymi nigdy wcześniej się nie zetknęłam. Przez cały rok ani razu się nie poruszyła, ani razu nie otworzyła oczu. Nigdy nie słyszałam o tak ciężkiej utracie świadomości w wyniku dysocjacji. Co jeszcze bardziej intrygujące (i niepokojące), Sophie nie była wyjątkiem. To samo przytrafiło się innym dzieciom – ale tylko w Szwecji. W latach 2015‒2016 w różnych szwedzkich miastach dzieci kładły się do łóżek i już więcej nie wstawały. Był to zatem problem medyczny dotykający wyłącznie najmłodszych, wyłącznie w jednym kraju. Mogłabym wyjaśniać stan Sophie, przywołując jej traumę psycho­logiczną i procesy zachodzące w jej głowie, ale jak miało się to do dziwnej geograficznej kumulacji podobnych przypadków?

W krajach zachodnich lekarzy uczy się bardzo dosłownego interpretowania objawów i postrzegania choroby w kategoriach indywidualnych. Kiedy pacjent skarży się na bóle w klatce piersiowej, należy w pierwszej kolejności zbadać serce i płuca, a dopiero potem rozważać inne możliwe przyczyny. Jeśli uznamy, że problem ma charakter psycho­logiczny, staramy się przeanalizować życie emocjonalne pacjenta, by odnaleźć odpowiedź. Oczywiście lekarze zdają sobie sprawę z rozmaitych zewnętrznych czynników, które mają wpływ na chorobę, ponieważ jednak nie możemy kontrolować otoczenia pacjenta, skupiamy się na tym, co znajduje się w zasięgu – czyli na konkretnej osobie w naszym gabinecie. Relacja lekarz‒pacjent jest z natury bardzo intymna, a system medycyny zamyka nas w murach określonych placówek i w granicach wyznaczanych przez specjalistyczne kwalifikacje. Historia Sophie i 168 innych szwedzkich dzieci pogrążonych w letargu przypomniała mi, jak bardzo zaniedbuję zewnętrzne czynniki kształtujące doświadczenia moich pacjentów. Wiele nauczyłam się dzięki temu, że ludzie cierpiący z powodu czynnościowych zaburzeń neurologicznych opowiadali mi swoje historie, ale może przyszedł czas, żebym nieco poszerzyła horyzonty?

Amerykański psychiatra George Engel krytykował tendencję lekarzy do postrzegania chorób wyłącznie lub głównie w kategoriach biologicznych. W artykule opublikowanym w 1977 roku w czasopiśmie „Science” przypominał przedstawicielom zawodów medycznych, że każde zachowanie ma swój kontekst i w kontaktach z pacjentami trzeba koniecznie brać go pod uwagę. Proponował zatem zupełnie nowe podejście: medycynę biopsychospołeczną.

Każdy problem medyczny to kombinacja czynników biologicznych, psycho­logicznych i społecznych – różnią się jedynie ich wagi. Przykładowo rak jest chorobą o podłożu biologicznym, powodującą zarazem bardzo poważne skutki dla psychiki; istotną rolę odgrywają tu również społeczne uwarunkowania, gdyż niektóre nowotwory mają przyczyny środowiskowe, ponadto zachorowanie zawsze wpływa na położenie człowieka, na jego pozycję społeczną. Słowem, nowotwór może wywołać spustoszenia w organizmie i doprowadzić do poważnych cierpień psychicznych. Porównajmy teraz nowotwór z depresją reaktywną, czyli taką, którą uruchamia stresujące zdarzenie. Depresja reaktywna to przede wszystkim choroba o podłożu psychicznym, ale mająca też pewne skutki biologiczne i społeczne. Czasami prowadzi do przybrania na wadze lub utraty kilogramów, do wysokiego ciśnienia krwi, bezsenności, wypadania włosów i wielu innych zmian cielesnych. Tym, co bezpośrednio wywołuje spadek nastroju, są zmiany chemiczne zachodzące w mózgu, lecz zarazem pierwotną przyczynę stanowią czynniki społeczne. Choroba oddziałuje na jakość interakcji chorego ze światem, ponadto wyleczenie zależy od reakcji innych osób. Nowotwór i depresja są zatem zaburzeniami biopsychospołecznymi, tyle że elementy te za każdym razem występują w różnych proporcjach. Engel apelował do lekarzy, by nie zapominali o społecznym wymiarze chorób.

Zaburzenia psychosomatyczne dotyczą „psyche”, czyli umys­łu, oraz „somy” – ciała. Umysł jest funkcją mózgu, nie istnieje poza nim. Nie jest żadnym nieuchwytnym, nie­zależnym bytem z wyobrażeń Kartezjusza, ulatującym z ciała w chwili zgonu. Pamięć, świadomość, postrzeganie to integralne elementy umysłu i każdy z nich ma określony korelat neuronowy, nawet jeśli nie potrafimy ich jeszcze w pełni wyjaśnić. Wiele osób powiedziałoby, że pominięcie środowiska w opisie umysłu należy uznać za równie wielką niedorzeczność jak lekceważenie wpływu społeczeństwa na zdrowie jednostki. Filozof David Chalmers zaproponował eksperyment myślowy, aby zilustrować to, że umysł rozciąga się również na otoczenie. Opowiadał historię Ottona i Ingi, fikcyjnej pary, która wybiera się do muzeum. Otto ma demencję, więc aby dotrzeć na miejsce, wykorzystuje wskazówki zapisane w notatniku. Inga natomiast jest zdrowa, trasę ma zakodowaną w pamięci. Umysł Ottona wykracza poza jego mózg, obejmuje również notatnik, który pozwala zrekompensować utratę pewnych procesów kognitywnych. W istocie notatnik Ottona i pamięć Ingi pełnią dokładnie tę samą funkcję.

Mało który lekarz nie zgodziłby się z biopsychospołeczną koncepcją choroby; ponadto większość z nas odrzuciła już dawne, nadmiernie zawężone definicje umysłu. Ale system współczesnej medycyny nie zapewnia odpowiedniej przestrzeni, by tego rodzaju nowe podejścia stosować w praktyce. Lekarze pracujący w szpitalach są do tego stopnia wyspecjalizowani, że często zajmują się tylko ściśle określonymi narządami, i nie ma mowy, żeby zapuścili się poza swój obszar. Tylko nieliczni lekarze stosują bardziej całościowe podejście (dotyczy to choćby lekarzy rodzinnych), lecz nawet oni, ze względu na uwarunkowania systemowe, muszą kłaść szczególny nacisk na biologię. Co do mnie, zaniedbywałam wpływ czynników zewnętrznych na zaburzenia psychosomatyczne i czynnościowe zaburzenia neurologiczne z tego prostego powodu, że często czynniki te mnie przerastały. Od biedy da się analizować rolę, jaką w rozwoju choroby odgrywają rodzina czy otoczenie towarzyskie – ale co z edukacją, wierzeniami religijnymi, zwyczajami kulturowymi, systemem opieki zdrowotnej i usług socjalnych, mediami społecznościowymi i tradycyjnymi, rządem? Skrajny przypadek szwedzkich dzieci sprawił, że przypomniałam sobie ważną i potrzebną mi prawdę: społeczeństwo i kultura w ogromnym stopniu kształtują chorobę, a obserwacja skutków ich działania jest niezwykle pouczająca. Odpowiedzi dotyczące zaburzeń psychosomatycznych i czynnościowych zaburzeń neurologicznych nie zawsze da się znaleźć we wnętrzu ludzkiej głowy.

Na jednym niewielkim obszarze geograficznym 169 dzieci zapadło w śpiączkę, zapewne z przyczyn psycho­logicznych. Oznacza to, że 169 mózgów zostało nakłonionych, przymuszonych bądź uformowanych tak, że zaczęły się zachowywać w wyjątkowy, niezwykły sposób. Skoro wszystkie ofiary mieszkały w jednym kraju, w ich otoczeniu społecznym musiało kryć się coś, co uczyniło zaburzenie możliwym.

Pojechałam do Szwecji w 2018 roku, żeby odwiedzić dzieci takie jak Sophie. Uświadomiłam sobie wówczas, że jeśli do epidemii choroby psychosomatycznej dochodzi w małej społeczności, możemy wykorzystać to jako okazję do badania wpływu czynników społecznych i kulturowych na ludzką fizjologię. Zyskujemy szansę porządnego przypatrzenia się pierwiastkom społecznym odgrywającym istotną rolę w rozwoju choroby. Podróż do Szwecji była zaledwie początkiem: wkrótce zajęłam się innymi, równie fascynującymi przypadkami, na przykład społecznością Nikaraguańczyków mieszka­jących w Teksasie, którzy za pośrednictwem dziedziczonej kulturowo narracji przekazują napady drgawkowe z pokolenia na pokolenie. Dotarłam do małego miasteczka w Kazachstanie, gdzie przeszło setka ludzi „w niewytłumaczalny sposób” zapadała w sen, trwający niekiedy wiele dni, trafiłam do Kolumbii, gdzie setki dziewczyn cierpią z powodu napadów drgawkowych, odwiedziłam stan Nowy Jork, gdzie medialna histeria miała fatalne skutki dla szesnastu licealistek. Jeździłam po świecie, wczytywałam się w artykuły gazetowe i z czasem zaczęłam dostrzegać pewne wątki powtarzające się w relacjach, które dotyczyły bardzo różnych społeczności. Nawet najdziwniejsze historie pod wieloma względami kojarzyły mi się z tym, co każdego tygodnia obserwowałam u moich pacjentów. Szwedzkie dzieci nie są bynajmniej jedynymi osobami dotkniętymi kryzysem zdrowotnym właściwym dla określonego miejsca i czasu. Co roku w rozmaitych zakątkach świata wybuchają epidemie chorób psychosomatycznych, dochodzi do tego jednak w różnych, niepowiązanych ze sobą społecznościach, które najzwyczajniej nie mają szans uczyć się od siebie nawzajem.

Sophie należy do określonej grupy. Pewne cechy typowe dla tej grupy musiały w dużym stopniu przyczynić się do wystąpienia śpiączki u dziewczynki i innych dzieci. Alethia też jest częścią grupy, nawet jeśli nie zdaje sobie z tego sprawy. Istnieją setki tysięcy ludzi takich jak ona. Niektórzy mają szczęście i prędzej czy później usłyszą diagnozę. Innym pozostaje życie z „tajemniczą chorobą”, choć przecież medycyna poszła naprzód i potrafi wyjaśnić zaburzenie. Co najważniejsze, chorym można pomóc, ale odpowiednie leczenie nie zawsze jest realnie dostępne.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: