Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szczęśliwe związki. O miłości, wolności i szczęściu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
23 marca 2022
Ebook
43,90 zł
Audiobook
49,50 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
43,90

Szczęśliwe związki. O miłości, wolności i szczęściu - ebook

Kontynuacja bestselleru „Jestem szczęśliwym singlem”. Z tej książki nauczysz się jak być w szczęśliwym związku i znajdziesz odpowiedzi na pytania:

Jak kochać szczęśliwie?

Czym są zdrowe granice i co zrobić kiedy partner je przekracza?

Dlaczego ciągle zakochujesz się w niewłaściwych facetach?

Jakie są Twoje podświadome wzorce miłości?

Jak być asertywnym?

Dlaczego powstają toksyczne relacje?

Dlaczego w konfliktowej sytuacji on krzyczy, a ona płacze?

Na czym polega rozmowa partnerska?

Jak stworzyć szczęśliwy związek?

Praktyczny poradnik z interaktywnymi ćwiczeniami

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8289-524-7
Rozmiar pliku: 5,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. CZY TO JEST MIŁOŚĆ

Roz­dział 1

Czy to jest miłość

Z per­spek­tywy lat widzę powta­rza­jący się motyw. Naj­pierw byłam smutna, czu­łam się samotna i bar­dzo chcia­łam spo­tkać kogoś, kto sta­nie się moim przy­ja­cie­lem. Potem byłam szczę­śliwa, rado­sna i pełna nadziei. Potem zaczy­na­łam pła­kać, ucie­kać i wra­cać. A potem zała­mana i nieszczę­śliwa myśla­łam ze łzami, że znów zako­cha­łam się w nie­wła­ści­wym czło­wieku.

Potem cykl się powta­rzał. Samotna – szczę­śliwa – nieszczę­śliwa – zała­mana. Samotna – szczę­śliwa – nieszczę­śliwa – zała­mana – samotna – szczę­śliwa – nieszczę­śliwa – zała­mana – samotna – szczę­śliwa – nieszczę­śliwa – zała­mana.

Pierw­szy etap. Samotna, nie umia­łam sobie zna­leźć miej­sca. Wie­czo­rami w pustym pokoju czu­łam jak rośnie we mnie dziwny ból, pustka, tęsk­nota, potrzeba, któ­rej nie umia­łam niczym zapeł­nić. To było bar­dzo fizyczne uczu­cie.

Naj­pierw poja­wiało dziwne roz­pro­sze­nie uwagi. Nie mogłam się na niczym skon­cen­tro­wać i tra­ci­łam zain­te­re­so­wa­nie tym co aku­rat robi­łam. Nawet jeśli oglą­da­łam film, czy­ta­łam albo pra­co­wa­łam, nagle wszystko wypa­dało mi z rąk i tra­ciło sens, a zosta­wała tylko ciem­ność i otchłań, z któ­rej po chwili dłu­gimi, cichymi kro­kami wycho­dziła samot­ność. Czu­łam drże­nie na całym ciele. Wie­dzia­łam, że za chwilę mnie pochło­nie i że nic już nie mogę zro­bić. Coś we mnie łkało, pła­kało i ponad wszystko pra­gnęło poczuć obec­ność dru­giego czło­wieka. Kogo­kol­wiek. Byle bym tylko mogła prze­stać być sama.

Cza­sem celowo nie wra­ca­łam do domu. Cztery ściany wyna­ję­tego pokoju z kuch­nią spa­dały na mnie z bez­gło­śnym hukiem, który przy­tła­czał mnie do ziemi, odzie­rał z god­no­ści i resz­tek poczu­cia wła­snej war­to­ści.

Byłam gotowa zro­bić wszystko, żeby tego unik­nąć. Wycho­dzi­łam rano do pracy, a potem szu­ka­łam oka­zji, żeby pozo­stać wśród ludzi, roz­ma­wiać o czym­kol­wiek, byle tylko nie wra­cać do pustej kawa­lerki, gdzie miesz­kała głodna samot­ność. Wpa­da­łam do jej pasz­czy od razu po zamknię­ciu drzwi. Dźwięk prze­krę­ca­nego zamka brzmiał jak wyrok, jak gilo­tyna odci­na­jąca mnie od nor­mal­nego życia, jakie toczy­łam na zewnątrz.

Marzy­łam tylko o jed­nym – żeby to dła­wiące mnie cier­pie­nie jak naj­szyb­ciej się skoń­czyło. Żebym poznała kogoś, z kim będę spę­dzać wszyst­kie wie­czory. Kogoś, w kim się zako­cham i kto będzie mnie kochał.

Inter­net stał się w Pol­sce powszech­nie dostępny na początku lat dzie­więć­dzie­sią­tych XX wieku. Nie­długo póź­niej poja­wiły się pierw­sze por­tale matry­mo­nialne, a potem też rand­kowe. W tych pierw­szych ogło­sze­nia z prasy prze­nio­sły się po pro­stu do sieci. Te dru­gie zaczęły żyć wła­snym życiem. Ludzie, któ­rzy zakła­dali w nich swoje pro­file, nie­ko­niecz­nie pra­gnęli spo­tkać brat­nią duszę i wielką miłość. Czę­sto szu­kali raczej towa­rzy­stwa na jeden wie­czór. Spo­tka­łam kie­dyś czło­wieka, który dość szcze­gó­łowo mi o tym opo­wie­dział. Pamię­tam do dzi­siaj jedno zda­nie:

– Jeśli kobieta, z którą mia­łem zapla­no­wane spo­tka­nie, nie­spo­dzie­wa­nie odwo­łała, zawsze zdą­ży­łem zna­leźć kogoś innego.

– Codzien­nie?… – zapy­ta­łam z nie­do­wie­rza­niem.

– Codzien­nie po pracy. Dopiero potem wra­ca­łem do domu.

W cza­sach przed inter­ne­tem życie toczyło się zupeł­nie innym ryt­mem i wszystko wyma­gało wię­cej czasu. Nie było tele­fo­nów komór­ko­wych, apli­ka­cji ani por­tali. Źró­dłem infor­ma­cji, roz­rywki oraz kon­tak­tów towa­rzy­skich były gazety. W dziale ogło­szeń w rubryce „towa­rzy­skie” można było zna­leźć krótki anons w rodzaju: „Pra­co­wity, bez nało­gów, uczciwy, pozna panią bez zobo­wią­zań do lat 30”. Bez zdję­cia, oczy­wi­ście. Był tylko numer tele­fonu sta­cjo­nar­nego. Pamię­tam, że kie­dyś, bar­dzo dawno temu, umó­wi­łam się z takim „mło­dym, pra­co­wi­tym”, który oka­zał się spa­wa­czem w pobli­skiej fabryce. Miło spę­dzi­li­śmy czas w kawiarni przy lodach i nie spo­tka­łam go ni­gdy wię­cej.

Świat pełen jest nie­szczę­śli­wych sin­gli, któ­rzy kładą się spać samotni, budzą się z poczu­ciem nie­spra­wie­dli­wo­ści, krzywdy i odrzu­ce­nia. Dokład­nie tak się kie­dyś czu­łam.

Ta samot­ność skra­da­jąca się do mnie ze wszyst­kich kątów była nie do znie­sie­nia. Nie umia­łam sobie z nią pora­dzić. Zawsze oka­zy­wała się sil­niej­sza i zawsze w końcu rzu­cała mnie na zie­mię, a kiedy zaczy­na­łam pła­kać, to łzom nie było końca.

Pró­bo­wa­łam zna­leźć roz­wią­za­nie. Alko­hol na chwilę poma­gał zapo­mnieć, ale potem tym moc­niej uświa­da­mia­łam sobie swoją bez­na­dziejną sytu­ację i czu­łam się jesz­cze gorzej. Sta­ra­łam się bywać wśród ludzi, żeby móc kogoś spo­tkać. Zało­ży­łam nawet pro­fil na por­talu towa­rzy­skim, ale szybko z niego zre­zy­gno­wa­łam, bo nie szu­ka­łam przy­gody. Ja chcia­łam zna­leźć kogoś na całe życie.

Cza­sem mi się to uda­wało. Wtedy wcho­dzi­łam w drugi etap. Byłam total­nie, nie­wia­ry­god­nie, cudow­nie szczę­śliwa. Fru­wa­łam nad ulicą. Wszystko wyda­wało się wspa­niałe, mądre i piękne. Serce trze­po­tało z rado­ści. Mia­łam siłę do pracy, sprzą­ta­nia, radze­nia sobie ze stre­sem i nie­przy­jem­nymi ludźmi. Budzi­łam się rześka po zbyt krót­kim śnie, nic mi nie prze­szka­dzało. Słu­cha­łam z uwagą, chcia­łam się wszyst­kim dzie­lić i we wszyst­kim poma­gać. Byłam zako­chana! Nagle wszystko nabie­rało sensu. Wszystko! W naj­bar­dziej smut­nej pio­sence potra­fi­łam usły­szeć radość. W naj­nud­niej­szym fil­mie znaj­do­wa­łam coś ujmu­ją­cego. Widzia­łam same zalety we wszyst­kim i we wszyst­kich, także oczy­wi­ście w moim chło­paku. Jed­no­cze­śnie cał­ko­wi­cie byłam w sta­nie igno­ro­wać jego wady, uda­wać, że cze­goś nie widzia­łam, nie sły­sza­łam albo że coś się nie zda­rzyło.

Snu­łam plany, widzia­łam nas razem w przy­szło­ści i myśla­łam, że zawsze będzie tak jak teraz. Tak wyobra­ża­łam sobie miłość. I oczy­wi­ście bar­dzo się myli­łam.

Szczę­śliwy okres zako­cha­nia trwał kilka tygo­dni. Potem coś zaczy­nało się psuć. I oczy­wi­ście pra­wie zawsze to była jego wina. Już nie był taki miły jak na początku. Nie patrzył na mnie z zachwy­tem. Potra­fił wark­nąć, burk­nąć albo się zezło­ścić. Był nie­cier­pliwy dla swo­jego taty. Śmiał się z sek­si­stow­skiego dow­cipu. Nie rozu­miał dla­czego nie można trzy­mać pta­ków w klat­kach. Jadł za dużo cukru, a potem skar­żył się na ból głowy i zmę­cze­nie.

Sta­ra­łam się mu pomóc i wytłu­ma­czyć co źle zro­bił i w jaki spo­sób mógłby to zmie­nić, ale wtedy zaczy­nały się nie­przy­jemne sytu­acje. Obra­ża­nie się, trza­ska­nie drzwiami, zarzuty. Coraz wię­cej było nie­po­ro­zu­mień i kłótni.

Wcale już nie czu­łam się szczę­śliwa. Wprost prze­ciw­nie. Żyłam wtedy w ocze­ki­wa­niu na szczę­ście, doświad­cza­jąc wszyst­kich moż­li­wych emo­cji – od smutku i samot­no­ści, przez depre­sję i znie­chę­ce­nie, złość, wście­kłość i roz­cza­ro­wa­nie, chęć roz­sta­nia i zerwa­nia z nim raz na zawsze, aż po tęsk­notę, potrzebę bli­sko­ści i miłość. Cza­sem chcia­łam go przy­tu­lić, a cza­sem kop­nąć. Cza­sem go nie zno­si­łam, a cza­sem znów byłam w nim zako­chana. Cza­sem chcia­łam go surowo uka­rać, a cza­sem obsy­pać pre­zen­tami. Cza­sem nie mogli­śmy na sie­bie patrzeć, a cza­sem…

Czu­łam się kom­plet­nie sko­ło­wana.

– Czy to jest miłość? – zasta­na­wia­łam się.

Cza­sem wyda­wało się, że tak. Ale cza­sem mia­łam pew­ność, że nie.

– Jak to moż­liwe? – pyta­łam sie­bie. – Jak to moż­liwe, żeby kogoś kochać i nie kochać? Chcieć z kimś być i nie chcieć? Odcho­dzić i wra­cać? Wal­czyć i znów się godzić?

Czy to jest miłość?…2. A WIĘC ROZ­STA­NIE?

Roz­dział 2

A więc roz­sta­nie?

Byłam w potrza­sku. Z jed­nej strony mia­łam to, o czym tak bar­dzo marzy­łam. Z dru­giej strony rze­czy­wi­stość była tak daleka od tego co sobie wyobra­ża­łam, jak stąd do Vanu­atu.

Myśla­łam, że on będzie mnie kochał. A on cza­sem zacho­wy­wał się tak, jakby w ogóle mu na mnie nie zale­żało. Kła­mał, uni­kał mnie, był odpy­cha­jący, mówił przy­kre rze­czy, krzy­czał, obra­żał, nie odpi­sy­wał na SMS-y, nie chciał się ze mną spo­tkać, był nie­cier­pliwy, nie­za­do­wo­lony, wście­kły, obra­żony, a poza tym za dużo pił, nie­zdrowo się odży­wiał, oglą­dał nie­wła­ściwe filmy i miał pro­blemy z pod­ję­ciem dobrych decy­zji.

– Czy to jest czło­wiek dla mnie? – pyta­łam samą sie­bie. – Serio? Czy tak ma wyglą­dać całe moje życie?

Cza­sem byłam gotowa przy­znać przed samą sobą, że nie tak wyobra­żam sobie szczę­śliwy zwią­zek i że to chyba jed­nak nie jest męż­czy­zna mojego życia. Co ja mam w takim razie zro­bić? Odejść? Zosta­wić go?

Wyobra­ża­łam sobie jak będzie wyglą­dała ta ostat­nia roz­mowa. Powiem mu, że chcę z nim poroz­ma­wiać, usią­dziemy na kana­pie, on nie będzie się niczego spo­dzie­wał, a ja mu powiem, że chcę odejść.

– Ale jak to, dla­czego?! – zapyta ze zdu­mie­niem i będzie miał na twa­rzy wyraz kogoś, kto tonie.

– Nie czuję się szczę­śliwa – powiem spo­koj­nie.

– Ale jak to? Dla­czego nic nie powie­dzia­łaś wcze­śniej?

– Mówi­łam ci wiele razy, ale nie sły­sza­łeś.

– Nie przy­po­mi­nam sobie, żeby­śmy kie­dy­kol­wiek o tym roz­ma­wiali! Jak to sobie wyobra­żasz? Że wyj­dziesz i nie wró­cisz? A pomy­śla­łaś o tym jak ja się będę czuł?

Będę go pew­nie prze­pra­szać i powiem, że jest mi bar­dzo przy­kro, ale pod­ję­łam decy­zję i odcho­dzę. Od razu. Natych­miast. Pakuj walizki. Albo ja pakuję walizki.

Wyobra­ża­jąc sobie to roz­sta­nie od razu czu­łam się lepiej.

– Masz za swoje! – myśla­łam. – Tyle razy pro­si­łam cię, żebyś się zmie­nił, tyle razy pła­ka­łam, czu­łam się samotna i odtrą­cona, teraz ty skosz­tu­jesz jak to sma­kuje. Może dopiero wtedy doce­nisz co mia­łeś, ale będzie już za późno. Ja będę już w zupeł­nie innym miej­scu i być może z zupeł­nie kimś innym, bo może wresz­cie szczę­śli­wie się zako­cham.

W rze­czy­wi­sto­ści roz­sta­nia wyglą­dały ina­czej. Zamiast spo­koj­nej roz­mowy na kana­pie była złość, kłót­nia, trza­śnię­cie drzwiami, łzy. Bar­dziej przy­po­mi­nało to ucieczkę niż zakoń­cze­nie związku. I tak też się czu­łam. Jak wię­zień, który wresz­cie wydo­stał się na wol­ność. Chcia­łam biec przed sie­bie jak naj­da­lej, na cudowne nowe łąki oblane słoń­cem, do nowego lep­szego życia, do nowych moż­li­wo­ści, marzeń i do szczę­ścia.

Bie­głam więc, bie­głam, ucie­ka­łam, pełna siły i rado­ści z odzy­ska­nej wol­no­ści. Wszystko znów wyglą­dało wspa­niale. Mia­łam przed sobą nie­ogra­ni­czone per­spek­tywy. Mogłam wresz­cie robić wszystko co lubię, jak lubię i kiedy lubię, nie musia­łam liczyć się z niczy­imi humo­rami ani bra­kiem wycho­wa­nia. Mogłam na nowo zor­ga­ni­zo­wać moje fan­ta­styczne, szczę­śliwe życie. Hurra!!!! Moja eufo­ria trwała przez kilka dni.

Potem nie­spo­dzie­wa­nie doświad­cza­łam cze­goś, co mogła­bym porów­nać do emo­cjo­nal­nego trzę­sie­nia ziemi. Wszystko waliło się z hukiem w gruzy. Wszyst­kie plany, nadzieje, marze­nia, cała moja nowa ener­gia i wol­ność. Nagle czu­łam się jak roz­bi­tek na środku oce­anu. Nie mia­łam NIC. Nic!!!!!!!

Byłam zroz­pa­czona. Samotna. Porzu­cona. Nie­szczę­śliwa. I wtedy zaczy­nał się etap czwarty. Tej doj­mu­ją­cej, szar­pią­cej samot­no­ści i pustki, która ata­ko­wała mnie każ­dego wie­czoru z kątów wyna­ję­tego miesz­ka­nia. Nie mogłam jej znieść. Nie byłam w sta­nie zna­leźć żad­nego spo­sobu, żeby ją uci­szyć, zapeł­nić, uzdro­wić. Nic nie poma­gało. Nawet naj­dłuż­sza wizyta u zna­jo­mych musiała się skoń­czyć. Tak samo jak każdy seans fil­mowy, kon­cert czy wido­wi­sko. Zawsze przy­cho­dził moment kiedy będę musiała wró­cić do domu i usły­szeć ogłu­sza­jącą ciszę czte­rech ścian. To mnie prze­ra­żało. Budziło we mnie taj­fun roz­pa­czy, z któ­rym nie umia­łam sobie pora­dzić.

Wyda­wało się, że jest tylko jedno roz­wią­za­nie: zako­chać się. Spo­tkać kogoś wła­ści­wego. Spo­tkać kogoś, kto będzie podobny do mnie: silny, nie­za­leżny, odważny, samo­dzielny. Tak wtedy o sobie myśla­łam. I wiesz jak to jest. Wie­rzy­łam w coś, co wyda­wało mi się prawdą i zupeł­nie nie dostrze­ga­łam pro­stego faktu, że gdy­bym rze­czy­wi­ście była silna, nie­za­leżna, odważna i samo­dzielna, to z całą pew­no­ścią nie czu­ła­bym się jak roz­bi­tek na środku oce­anu i nie pod­no­si­ła­bym poziomu wody moimi wodo­spa­dami łez, a wprost prze­ciw­nie.

Gdy­bym naprawdę była silna, nie­za­leżna, odważna i samo­dzielna, to zaję­ła­bym się budo­wa­niem mojego szczę­śli­wego życia. Pomału, kon­se­kwent­nie, wytrwale. Mia­ła­bym siłę, którą mogła­bym sie­bie wes­przeć. Mia­ła­bym odwagę do tego, żeby ruszyć po nie­zna­nej dro­dze i nauczyć się nowych umie­jęt­no­ści. Na tym polega samo­dziel­ność – na podej­mo­wa­niu decy­zji w zgo­dzie ze swoim ser­cem, umy­słem i duszą, roz­wi­ja­niu się wewnętrz­nie jako czło­wiek i podą­ża­niu naprzód. Bez oglą­da­nia się wstecz.

Samo­dzielny, doj­rzały emo­cjo­nal­nie czło­wiek nie musi ucie­kać i nie jest tar­gany wichu­rami sprzecz­nych emo­cji. Nie pła­cze z samot­no­ści, nie zmie­nia co chwilę decy­zji, a kiedy w końcu odcho­dzi z nie­szczę­śli­wego związku, nie marzy o tym, żeby do niego wró­cić.

Samo­dzielny, silny, odważny, doj­rzały emo­cjo­nal­nie czło­wiek wie dokąd iść i co robić, podej­muje decy­zje, a następ­nie kon­se­kwent­nie je reali­zuje, ucząc się po dro­dze i pozo­sta­jąc zawsze w łącz­no­ści ze swoim ser­cem oraz z Siłą Wyż­szą, którą nie­któ­rzy nazy­wają Bogiem albo Wyż­szą Jaź­nią albo Ener­gią, Źró­dłem Życia albo po pro­stu Życiem.

Tego oczy­wi­ście wtedy nie wie­dzia­łam.

I nie zda­wa­łam sobie sprawy z tego, że stoję na początku naj­bar­dziej nie­zwy­kłej podróży, jaką kie­dy­kol­wiek odby­łam. Podróży do wol­no­ści.3. CZUŁE MIEJ­SCA

Roz­dział 3

Czułe miej­sca

Wiesz jak to jest. Cza­sem w ogóle nie masz na coś ochoty. Cza­sem nawet nie zda­jesz sobie sprawy z tego, że jest coś, co powi­nie­neś zro­bić i co zna­cząco pod­nio­słoby jakość two­jego życia. No bo skąd wła­ści­wie masz wie­dzieć? Codzien­ność jest wystar­cza­jąco skom­pli­ko­wana i wyma­ga­jąca. Trzeba odna­leźć się wśród ludzi i w samot­no­ści, zna­leźć pracę, utrzy­mać pracę, zro­bić na kole­gach w pracy odpo­wied­nie wra­że­nie, dostać nagrodę, zasłu­żyć się, zna­leźć cel, zdo­być go, a jed­no­cze­śnie roz­wią­zy­wać wszyst­kie upo­rczy­wie uprzy­krza­jące życie dro­bia­zgi: pójść do den­ty­sty, sprzą­tać, dźwi­gać do domu ziem­niaki, pła­cić rachunki, odna­wiać ubez­pie­cze­nie na samo­chód i tak dalej.

Jest mnó­stwo rze­czy, o któ­rych trzeba pamię­tać.

Jest mnó­stwo rze­czy, o któ­rych nie chcesz pamię­tać.

Jest mnó­stwo rze­czy, któ­rych pod­świa­do­mie uni­kasz, wypeł­nia­jąc sobie czas róż­nymi zaję­ciami.

Cza­sem poja­wia się taka leciutka, mała myśl, która jak trze­po­cząca ważka zbliża się do cie­bie i pod­po­wiada, że warto byłoby zająć się poczu­ciem wła­snej war­to­ści albo aser­tyw­no­ścią albo dietą albo uza­leż­nie­niem od gry w tele­fo­nie, ale odga­niasz ją jed­nym gestem i zaczy­nasz myśleć o czymś innym. Mówisz sobie wtedy, że masz mnó­stwo do zro­bie­nia, na nic nie masz czasu, masz za dużo pracy, ledwo udaje ci się ze wszyst­kim zdą­żyć, więc bła­gam, gdzie ja jesz­cze mia­ła­bym czas na zaj­mo­wa­nie się jakimś moim nało­giem? Ja prze­cież nie mam żad­nych nało­gów. Prawda?

I pły­niesz sobie dalej przez życie. Zgod­nie z wła­sną wolą i w takim kie­runku, jaki wybie­rasz. Pozor­nie. W rze­czy­wi­sto­ści życie pod­suwa ci różne ścieżki i różne osoby, któ­rych głów­nym zada­niem jest poka­za­nie ci jaka jest prawda. Jaka jest prawda o tobie. Nie to, co ci się wydaje, ale raczej to, co naprawdę się w tobie kryje. I to jest jedna z naj­waż­niej­szych rze­czy, jakie zro­zu­mia­łam. O życiu i o miło­ści.

Wszy­scy ludzie z któ­rymi zetknę­łaś się w życiu, poja­wili się nie­przy­pad­kowo. Doty­czy to wszyst­kich, szcze­gól­nie tych, któ­rych pamię­tasz jako nie­przy­jem­nych, trud­nych albo złych, takich, z któ­rymi byłaś nie­szczę­śliwa, któ­rzy wyrzą­dzili ci krzywdę, któ­rych nie­na­wi­dzisz albo któ­rym nie umiesz wyba­czyć.

Wiesz dla­czego pamię­tasz ich jako naj­bar­dziej przy­krych albo tok­sycz­nych? Dla­tego że wła­śnie oni w dosko­nały spo­sób naci­skali wszyst­kie twoje czułe miej­sca. Wska­zy­wali naj­le­piej wszyst­kie twoje sła­bo­ści i ogra­ni­cze­nia. Byli mistrzami w ude­rza­niu tam, gdzie bolało naj­bar­dziej. A wiesz gdzie naj­bar­dziej boli? Tam, gdzie coś jest chore To jest pierw­sza naj­bar­dziej fascy­nu­jąca rzecz, jaką odkry­łam o związ­kach. Wyja­śnię to dokład­nie za chwilę.

Czło­wiek uczy się przez całe życie. Naj­waż­niej­sze wydaje mi się jed­nak to, skąd czer­pie naukę i z jaką inten­cją to robi.

Kie­dyś moje nasta­wie­nie było zupeł­nie inne niż dzi­siaj. Kie­dyś chcia­łam zna­leźć szybki spo­sób, który roz­wiąże mój pro­blem. Gdzieś w głębi duszy uwa­ża­łam, że życie powinno być łatwe, a ja jestem tu po to, żeby z niego korzy­stać w taki spo­sób, który przy­nie­sie mi moż­li­wie naj­wię­cej przy­jem­no­ści.

Myślę, że taki spo­sób myśle­nia jest mil­cząco wspie­rany przez kie­ru­nek roz­woju naszej zachod­niej cywi­li­za­cji. Wystar­czy spoj­rzeć na komu­ni­katy poja­wia­jące się naj­czę­ściej w publicz­nych prze­strze­niach w postaci reklam. Wszy­scy sta­rają się wyna­leźć taki pro­dukt, który zrobi coś za cie­bie. Znasz reklamę table­tek na wątrobę? Czy zwró­ci­łaś uwagę na to, że pośred­nio zachęca się w niej do nie­zdro­wego jedze­nia, suge­ru­jąc jed­no­cze­śnie, że możesz jeść wszyst­kie torty, ser­niki, kieł­basy i kotlety, a potem wystar­czy łyk­nąć pastylkę, żeby unik­nąć bólu brzu­cha?

Tylko dla­czego „nie­zdrowe jedze­nie” jest nie­zdrowe, hm? Czy cho­dzi o to, żeby jeść „nie­zdrowe jedze­nie” i nie czuć bólu, czy może raczej o to, żeby być zdro­wym?…

A kiedy kupu­jesz samo­chód, to jaki? Oczy­wi­ście taki, który sam będzie potra­fił zapar­ko­wać i będzie miał sys­tem nawi­ga­cji, dzięki któ­remu nie będziesz musiała myśleć, tylko podą­żysz za goto­wymi wska­zów­kami. Są też już pierw­sze samo­chody, które same się pro­wa­dzą, więc jako kie­rowca nic nie musisz robić, żeby doje­chać na miej­sce.

Reklamy piwa suge­rują, że dzięki niemu będziesz bar­dziej popu­larny i war­to­ściowy, a reklamy sło­dy­czy obie­cują, że będziesz miał dzięki nim wię­cej pomy­słów i kon­cen­tra­cji.

Widzisz? Wszy­scy nama­wiają do tego, żeby korzy­stać z tanich, szyb­kich, goto­wych roz­wią­zań, obie­cu­jąc, że dzięki temu twoje życie sta­nie się łatwiej­sze. Z mojego doświad­cze­nia wynika jed­nak, że jest dokład­nie odwrot­nie.

Doty­czy to w takim samym stop­niu związ­ków, jak i życia w ogóle.

To jakie masz nasta­wie­nie do życia prze­kłada się bez­po­śred­nio na to jak wyglą­dają twoje rela­cje z innymi ludźmi.

To jest druga naj­waż­niej­sza rzecz, jaką zro­zu­mia­łam o związ­kach.

Kie­dyś instynk­tow­nie w pierw­szym odru­chu uwa­ża­łam, że jeśli ja nie czuję się wystar­cza­jąco szczę­śliwa, zaopie­ko­wana, nakar­miona, wypo­częta, nagro­dzona i zmo­ty­wo­wana, to zna­czy, że ktoś jest temu winny. I powiem ci, że kiedy wycho­dzisz z takiego zało­że­nia, to zawsze znaj­dziesz win­nego.

Pamię­tam jak w pracy pod­czas zebra­nia dyrek­tor powie­dział, że ma dla nas jesz­cze wię­cej dobrych wia­do­mo­ści. Od nowego roku zosta­nie wpro­wa­dzony nowy sys­tem moty­wa­cyjny dla pra­cow­ni­ków na eta­cie.

– Sys­tem moty­wa­cyjny – pomy­śla­łam sobie. – Zna­czy, pra­cow­nicy sami z sie­bie nie mają moty­wa­cji do pracy?…

Tak wła­śnie jest w naszej cywi­li­za­cji. I tak wła­śnie uczy się nas, że zawsze ktoś inny jest odpo­wie­dzialny za to jak się czuję, jakie mam nasta­wie­nie do życia, jaki mam nastrój, co mi się udaje, czy chce mi się przy­cho­dzić do pracy, czy nie.

Czy tylko ja widzę, że to jest życie posta­wione na gło­wie? I że na dłuż­szą metę to jest kom­plet­nie nie­efek­tywne? Jak długo możesz moty­wo­wać pra­cow­ni­ków, ucząc ich, że moty­wa­cja do pracy jest czymś zapew­nio­nym przez pra­co­dawcę?… Im wię­cej będziesz jej dawał, tym mniej ludzie będą czuli się odpo­wie­dzialni za to, co mają do zro­bie­nia, w kon­se­kwen­cji więc życiowo będą coraz mniej zmo­ty­wo­wani, zmo­bi­li­zo­wani i stracą poczu­cie sensu.

Więc tak. Ja też kie­dyś uwa­ża­łam, że ktoś powi­nien mnie zmo­ty­wo­wać, odpo­wied­nio wyna­gro­dzić, uszczę­śli­wić i popro­wa­dzić. Szu­ka­łam tego zawsze na zewnątrz sie­bie, ponie­waż nie zda­wa­łam sobie sprawy z tego, że można zro­bić ina­czej.

Kie­dyś uwa­ża­łam, że samo­pro­wa­dzący się samo­chód to genialne roz­wią­za­nie, dzi­siaj jestem prze­ko­nana o tym, że to jesz­cze bar­dziej uśpi naszą zdol­ność do dzia­ła­nia, reago­wa­nia i roz­woju.

Kie­dyś instynk­tow­nie kon­cen­tro­wa­łam się na tym kto i w jaki spo­sób jest winny temu, że ja nie jestem szczę­śliwa. Chcia­łam więc dopro­wa­dzić do tego, żeby świat zmie­nił się tak, żeby było mi w nim wygod­nie.

Dzi­siaj wiem, że to co widzę dookoła, to czego doświad­czam, jest odbi­ciem tego, co znaj­duje się w moich myślach, moim sercu i umy­śle.

To ozna­cza, że w grun­cie rze­czy mam nie­ogra­ni­czoną moc. Mogę wszystko zro­bić, wszystko zmie­nić, wszyst­kiego się nauczyć, wszystko napra­wić. Mogę być total­nie szczę­śliwa zarówno jako sin­giel, jak i będąc z związku z dru­gim czło­wie­kiem.

I ponie­waż to jest jedna z naj­bar­dziej fascy­nu­ją­cych rze­czy, jakie odkry­łam, to od tego chcia­ła­bym zacząć.4. ĆWI­CZE­NIE

Roz­dział 4

Ćwi­cze­nie

Czy spo­tka­łaś się kie­dyś ze stwier­dze­niem, że w związku naj­waż­niej­sze jest to, żeby mówić part­ne­rowi o tym jak się czu­jesz i czego potrze­bu­jesz? Ja prze­czy­ta­łam to kie­dyś w piśmie dla kobiet w dziale porad doty­czą­cych związ­ków.

– Naresz­cie! – pomy­śla­łam. – Tak! No prze­cież! Nie muszę trzy­mać swo­ich zra­nio­nych emo­cji w sobie ani ich ukry­wać! Jeste­śmy w związku po to, żeby dzie­lić się ze sobą uczu­ciami i szcze­rze o nich roz­ma­wiać.

„Jeśli nie powiesz part­ne­rowi jak się czu­jesz, jakie emo­cje budzi w tobie jego zacho­wa­nie w danej sytu­acji, to nie możesz ocze­ki­wać, że się zmieni, bo on może nie zda­wać sobie sprawy z tego, że postę­puje w nie­wła­ściwy spo­sób, który cie­bie rani”.

Co o tym myślisz? Zga­dzasz się z takim stwier­dze­niem?

A może zro­bimy małe ćwi­cze­nie?

Oto dzie­sięć stwier­dzeń doty­czą­cych związ­ków, głów­nie w sytu­acjach kon­flik­to­wych. Bar­dzo pro­szę prze­czy­taj je uważ­nie i przy każ­dym zaznacz czy według cie­bie jest praw­dziwe. Możesz też dodać coś od sie­bie jeśli uznasz za sto­sowne.

1. Kiedy mój part­ner zacho­wuje się w nie­wła­ściwy spo­sób, powin­nam mu zwró­cić uwagę.

...................................

...................................

...................................

2. Kiedy part­ner prze­kra­cza zdrowe gra­nice, na przy­kład mnie obraża albo wyzywa, powin­nam mu powie­dzieć, że się na to nie zga­dzam.

...................................

...................................

...................................

3. Kiedy part­ner rani moje uczu­cia, powin­nam szcze­rze z nim poroz­ma­wiać i wyja­śnić jak się wtedy czuję.

...................................

...................................

...................................

4. Mam prawo żądać, żeby part­ner zmie­nił zacho­wa­nie, które jest dla mnie krzyw­dzące.

...................................

...................................

...................................

...................................

5. W dobrym związku part­ne­rzy zawsze mogą sobie o wszyst­kim powie­dzieć.

...................................

...................................

...................................

...................................

6. „Ten kto naprawdę kocha, ni­gdy nie musi mówić _prze­pra­szam_” – to cytat z książki i filmu „Love Story”.

...................................

...................................

...................................

...................................

7. Ten kto jest winny, zawsze powi­nien przy­znać się do winy i prze­pro­sić. Na tym polega uczci­wość w związku.

...................................

...................................

...................................

...................................

8. Mam prawo doma­gać się prze­pro­sin w sytu­acji kiedy part­ner spra­wił mi wielką przy­krość.

...................................

...................................

...................................

...................................

9. Nie­zdrowo jest tłu­mić w sobie emo­cje, dla­tego lepiej powie­dzieć part­ne­rowi prawdę pro­sto w oczy.

...................................

...................................

...................................

...................................

10. W każ­dym związku zda­rzają się gwał­towne kłót­nie i sytu­acje kon­flik­towe.

...................................

...................................

...................................

...................................5. SZCZERE ROZ­MOWY

Roz­dział 5

Szczere roz­mowy

Jestem cie­kawa jaki jest twój wynik testu. Przy­pusz­czam, że przy wszyst­kich stwier­dze­niach napi­sa­łaś „tak”. Wspa­niale! Ja też się z nimi zgo­dzi­łam. W moim poprzed­nim życiu i wcze­śniej­szym spo­so­bie myśle­nia. Teraz myślę ina­czej. I teraz też żyję ina­czej.

Powiem ci tak: w moim wcze­śniej­szym życiu byłam nie­szczę­śliwa, czu­łam się więź­niem związku, z któ­rego nie widzia­łam wyj­ścia. Gdy­bym wtedy zro­biła ten test, wszyst­kie moje odpo­wie­dzi byłyby pozy­tywne.

Naj­bar­dziej nie­zwy­kłe jest w tym to, że nawet kiedy wie­dzia­łam, że ten zwią­zek nie jest dla mnie dobry, to nie umia­łam go zakoń­czyć. A nawet kiedy uda­wało mi się go zakoń­czyć, bar­dzo szybko wra­ca­łam i zaczy­na­li­śmy od nowa. Od nowa, ale tak samo, bo prze­cież wciąż byli­śmy tymi samymi oso­bami.

Czy znasz to może ze swo­jego życia?

Czy jesteś w związku z czło­wie­kiem, co do któ­rego nie masz pew­no­ści czy jest tym wła­ści­wym? Czy wiesz po czym to można poznać? Czy wiesz dla­czego jesteś z kimś, z kim nie chcesz być?…

Prawda, że to jest nie­zwy­kłe? Jak to moż­liwe, że czło­wiek robi coś, czego nie chce robić? Dla­czego jest w miej­scu, w któ­rym nie chce być? Teo­re­tycz­nie wszyst­kie drogi są przed nim otwarte, a jed­nak on drży, czeka i boi się zro­bić krok naprzód. Jak myślisz dla­czego tak jest? Czego się boi? Co go zatrzy­muje?

Och, jak ja to dobrze znam z mojego życia!

Czy on naru­szał moje zdrowe gra­nice? Oczy­wi­ście! Czy robił rze­czy, które spra­wiały mi przy­krość? Bar­dzo czę­sto! Czy mówił słowa, które mnie raniły? No jasne! Tyle razy przez niego pła­ka­łam! Czy zacho­wy­wał się w nie­wła­ściwy spo­sób? Och! Cza­sem ata­ko­wał ludzi bez powodu, cza­sem się z nich wyśmie­wał, kłó­cił się ze swo­imi rodzi­cami, ni­gdy nie wie­dzia­łam jak zare­aguje. Pró­bo­wa­łam mu wyja­śniać co źle robi i do czego pro­wa­dzi takie zacho­wa­nie, ale zazwy­czaj w odpo­wie­dzi zło­ścił się na mnie i krzy­czał, że nie życzy sobie takich uwag albo ata­ko­wał i mówił, że ja prze­cież też nie jestem ide­alna, więc z jakiej racji chcę go pouczać. Albo po pro­stu z nie­chętną, znie­cier­pli­wioną miną uci­nał roz­mowę.

A ja oczy­wi­ście myśla­łam wtedy, że on mnie nie kocha, bo ktoś kto kocha prze­cież nie zacho­wuje się w taki odpy­cha­jący, nie­na­wistny spo­sób, prawda?

To dla­tego wła­śnie czu­łam się więź­niem w moim wła­snym życiu. Nie wie­dzia­łam co mogła­bym zro­bić, żeby napra­wić ten zwią­zek, nauczyć go tego, co sama wiem, uczy­nić go lep­szym czło­wie­kiem, który nie rani ludzi bez potrzeby, kie­ruje się dobrem, nie oce­nia po pozo­rach, nie odpy­cha, potrafi prze­ba­czyć i jest otwarty na dia­log.

Pró­bo­wa­łam róż­nych spo­so­bów. Cza­sem coś zmie­niało się na krótką chwilę, ale potem znów wcho­dzi­li­śmy w ten sam tryb wza­jem­nych oskar­żeń i walki. Czu­łam, że to jest bez sensu. Byłam bez­silna. Ale oczy­wi­ście pró­bo­wa­łam dzia­łać. Tyle razy usi­ło­wa­łam dopro­wa­dzić do szcze­rej roz­mowy. Tak jak radzili psy­cho­lo­go­wie w pismach dla kobiet: _Powiedz mu jak się czu­jesz, opisz swoje emo­cje, sta­raj się nie oskar­żać i nie mówić co on robi źle, skon­cen­truj się na tym jakie są twoje uczu­cia, na przy­kład: Kiedy zapo­mi­nasz o naszej rocz­nicy, jest mi przy­kro i czuję się nie­ważna. Albo: Kiedy nie odpo­wia­dasz na moje wia­do­mo­ści, czuję nie­po­kój i mar­twię się czy coś ci się nie stało._

Wyda­wało mi się, że to świetne roz­wią­za­nie. Powiem mu jak się czuję, w jaki spo­sób on rani moje uczu­cia i co powi­nien zro­bić, żebym była z nim bar­dziej szczę­śliwa. I wtedy on oczy­wi­ście powie, że nie zda­wał sobie z tego sprawy i obieca, że będzie się zacho­wy­wał ina­czej. Pro­ste, prawda?

W prak­tyce to wyglą­dało zupeł­nie ina­czej. Po takiej roz­mo­wie nikt nie czuł się lepiej – ani on, ani ja. Mnie było jesz­cze bar­dziej smutno i ciężko, bo tym moc­niej uświa­da­mia­łam sobie w jaki spo­sób cier­pię w tym związku i że źró­dłem mojego cier­pie­nia jest mój part­ner. On czuł się przy­party do muru i nie bar­dzo wie­dział jak zare­ago­wać. Cza­sem przyj­mo­wał postawę obronną i mówił, że jemu też jest przy­kro kiedy ja – i tu nastę­po­wało wyli­cze­nie moich wad albo błę­dów, które naj­czę­ściej brzmiało tak irra­cjo­nal­nie, że nie mogłam się z tym zgo­dzić, więc nasza „szczera roz­mowa” prze­ra­dzała się w kłót­nię i wza­jemne zarzuty.

Na przy­kład ja mówi­łam, że kiedy on jedzie za szybko samo­cho­dem, ja czuję się zagro­żona i boję się, że gdyby na jezd­nię wbiegł ptak albo kot, on nie zdąży zaha­mo­wać. A on odpo­wia­dał:

– Ja się czuję tak samo kiedy ty jedziesz za wolno!

– Słu­cham?! – nie wie­rzy­łam wła­snym uszom. – Jak w ogóle możesz porów­ny­wać te dwie sytu­acje?! To są dwie zupeł­nie różne sprawy!

– Dla mnie nie.

– Ty chyba nie umiesz myśleć logicz­nie! Prze­cież to nie ma sensu!

– Dla mnie to ma sens.

– Jaki to ma sens?! W jaki spo­sób nara­żam czy­jeś życie kiedy jadę zbyt wolno?!

– Nara­żasz moje życie – odpo­wia­dał. – Ja wtedy boję się, że nie zdążę na czas, mam poczu­cie, że tracę cenne minuty mojego życia sie­dząc w samo­cho­dzie, który poru­sza się z idio­tyczną pręd­ko­ścią zamiast jechać jak wszy­scy nor­malni ludzie. Więc to…

– Czy chcesz przez to powie­dzieć, że ja jestem nie­nor­malna?! – chwy­ta­łam go za słowo.

– Ty to powie­dzia­łaś – rzu­cał z uśmiesz­kiem. – Poza tym…

– Jak możesz tak mówić?! – moja złość zamie­niała się w żal. – Jak możesz zawsze wszystko obra­cać prze­ciwko mnie?…

– I w dodatku nie dajesz mi skoń­czyć, tylko cią­gle mi prze­ry­wasz, bo oczy­wi­ście to co ty masz mi do powie­dze­nia jest naj­waż­niej­sze.

– Pro­szę, mów.

– Teraz już za późno. Nawet nie pamię­tam co chcia­łem powie­dzieć.

Tak mniej wię­cej wyglą­dały nasze „szczere roz­mowy”. Mia­łam wra­że­nie, że nie tylko w niczym nie poma­gają, ale nawet pogar­szają sytu­ację. Nic z nich nie wyni­kało oprócz napię­tej atmos­fery i cichych dni. Im dłu­żej trwało mil­cze­nie i mija­nie się bez słowa, tym bar­dziej tęsk­ni­łam za tym, żeby było znów jak daw­niej, żeby­śmy się śmiali, żar­to­wali i przy­tu­lali. W końcu któ­reś z nas wycią­gało rękę do zgody i życie toczyło się dalej. Aż do następ­nej kłótni.

Więc tak.

Czy on prze­kra­czał zdrowe gra­nice? Oczy­wi­ście! Ale czym wła­ści­wie są te „zdrowe gra­nice”, o któ­rych tak dużo się mówi? Zacznijmy od tego, żeby spre­cy­zo­wać co to wła­ści­wie ozna­cza.6. ZDROWE GRA­NICE

Roz­dział 6

Zdrowe gra­nice

Zdrowe gra­nice oso­bi­ste to sfera mojej prze­strzeni emo­cjo­nal­nej, fizycz­nej, cyfro­wej, finan­so­wej i każ­dej innej, do któ­rych wyzna­czam taki dostęp, jaki uwa­żam za wła­ściwy.

W prze­strzeni cyfro­wej to może ozna­czać, że nie chcę, żeby ktoś czy­tał adre­so­wane do mnie maile albo widział histo­rię stron inter­ne­to­wych, które oglą­dam. Po pro­stu nie chcę. Nie dla­tego, że mam coś do ukry­cia, tylko po pro­stu dla­tego, że lubię mieć sferę pry­wat­no­ści, więc mam prawo usta­no­wić gra­nicę i pil­no­wać jej prze­strze­ga­nia.

W sfe­rze finan­so­wej chcę mieć cał­ko­witą nie­za­leż­ność w decy­do­wa­niu o tym jak wydaję moje pie­nią­dze albo chcę mieć równy dostęp do wspól­nych środ­ków.

W sfe­rze emo­cjo­nal­nej chcę być trak­to­wana z sza­cun­kiem, nie życzę sobie, żeby ktoś mi ubli­żał, wyzy­wał mnie, odwra­cał się do mnie ple­cami, szan­ta­żo­wał mnie, mani­pu­lo­wał moimi uczu­ciami, kła­mał, krzy­czał na mnie, sto­so­wał emo­cjo­nalną prze­moc albo zastra­sza­nie, tra­cił pano­wa­nie nad sobą, trak­to­wał mnie instru­men­tal­nie i w inny spo­sób wyko­rzy­sty­wał mnie jako czło­wieka.

W sfe­rze fizycz­nej zdrowe gra­nice odno­szą się do róż­nych form prze­mocy, także tych ukry­tych w żar­tach. Ude­rze­nie, oplu­cie, kop­nię­cie, gro­że­nie nożem, wykrę­ca­nie ręki, cią­gnię­cie za włosy, popy­cha­nie, zło­śliwe lub/i bole­sne potrą­ca­nie, zamy­ka­nie mnie na klucz, zmu­sza­nie do zro­bie­nia cze­goś wbrew mojej woli, roz­ka­zy­wa­nie jak mam się ubie­rać albo poru­szać to fizyczna prze­moc.

Krótko mówiąc, zdrowe gra­nice to okre­śle­nie tego, na co się zga­dzam. Nie muszę wyja­śniać dla­czego. Mogę po pro­stu czuć w sercu, że coś jest nie­wła­ściwe albo nie­do­bre dla mnie i nie zga­dzać się na to. Może to doty­czyć sytu­acji intym­nych – kiedy na przy­kład nie pasuje mi jakaś pozy­cja albo gadżet, i wielu innych, codzien­nych, na przy­kład kiedy nie chcę, żeby ktoś czy­tał mój pamięt­nik.

Wyzna­cza­nie zdro­wych gra­nic to prze­ka­zy­wa­nie czy­tel­nego komu­ni­katu o tym, co uwa­żam za dopusz­czalne, a co nie. We wszyst­kich sfe­rach życia i codzien­no­ści, od sypialni przez kom­pu­ter i biurko, aż po miej­sce pracy i sytu­acje towa­rzy­skie.

Po pierw­sze: mam prawo okre­ślać jakie są moje indy­wi­du­alne zdrowe gra­nice.

Po dru­gie: mam prawo komu­ni­ko­wać innym oso­bom o tym gdzie te gra­nice prze­bie­gają.

Po trze­cie: mam prawo nale­gać, żeby moje zdrowe gra­nice były respek­to­wane.

To jest pierw­sza naj­waż­niej­sza część całego pro­cesu.

Druga część jest znacz­nie bar­dziej fascy­nu­jąca.

Kto wła­ści­wie decy­duje o tym gdzie prze­biega zdrowa gra­nica i na jakiej pod­sta­wie? Czy mówie­nie komuś jak ma się zacho­wać nie jest próbą prze­ję­cia kon­troli nad dru­gim czło­wie­kiem? W któ­rym momen­cie okre­śla­jąc moją zdrową gra­nicę zaczy­nam naru­szać i prze­kra­czać zdrowe gra­nice dru­giej osoby?

Myślę, że to jest naj­więk­szym źró­dłem kon­flik­tów w związ­kach. W moich związ­kach na pewno było. Na przy­kład spóź­nia­nie się. Ja uwa­ża­łam, że punk­tu­al­ność jest rów­no­znaczna z oka­zy­wa­niem komuś sza­cunku.

Kiedy jesteś umó­wiony na ważne spo­tka­nie z dyrek­to­rem firmy, w któ­rej bar­dzo chcesz pra­co­wać, zro­bisz wszystko, żeby mieć pew­ność, że będziesz o cza­sie. Wsta­niesz odpo­wied­nio wcze­śnie, wyj­dziesz z domu z dużym zapa­sem, przy­je­dziesz na miej­sce pół godziny wcze­śniej, ponie­waż bar­dzo zależy ci na tym spo­tka­niu, chcesz być punk­tu­alny, żeby zro­bić dobre wra­że­nie i oka­zać sza­cu­nek.

Dla­czego nie sto­su­jesz tej samej zasady wobec mnie??!!!

Nie zno­si­łam kiedy on się spóź­niał! A spóź­niał się pra­wie zawsze. Nie­za­leż­nie od tego czy mie­li­śmy się gdzieś spo­tkać, czy razem dokądś wyjść. Ja byłam gotowa o uzgod­nio­nej wcze­śniej porze, a on dopiero otwie­rał szafę, żeby zna­leźć spodnie. Awan­tura gotowa.

Ja sta­łam przy drzwiach rzu­ca­jąc mu nie­cier­pliwe, pona­gla­jące, zimne spoj­rze­nia, on się stre­so­wał, atmos­fera była napięta, wystar­czyło, żeby któ­reś z nas powie­działo nie­opatrz­nie jakieś słowo i wybu­chała kłót­nia.

Z mojego punktu widze­nia on naru­szał moje zdrowe gra­nice i oka­zy­wał mi brak sza­cunku.

Z jego punktu widze­nia ja naru­sza­łam jego zdrowe gra­nice i usi­ło­wa­łam zmu­szać go do cze­goś, na co nie miał ochoty.

Czy znasz to może ze swo­jego życia?

Przy­po­mi­nam sobie roz­mowę z Asią, która była na jed­nej z wypraw do dżun­gli, które orga­ni­zuję od kil­ku­na­stu lat w listo­pa­dzie. Mówiła, że mąż „dopro­wa­dza ją do szału”, a naj­gor­sze jest to, że zawsze się spóź­nia.

– Nie mogę sobie z tym pora­dzić – mówiła Asia. – To jest dla mnie zawsze źró­dłem takiego stresu, że mam zepsuty cały dzień. Wszyst­kiego mi się ode­chciewa. Nawet ostat­nio jak mie­li­śmy lecieć na tydzień do Gre­cji. Samo­lot był o szó­stej rano, więc pytam go o któ­rej chce jechać na lot­ni­sko. Mówi, że o czwar­tej. Nie za późno? – pytam. – Będzie mało czasu na odprawę. – O czwar­tej wystar­czy – mówi mój mąż. – A będziesz gotowy o czwar­tej? – pytam i już się cała w środku dener­wuję, bo wiem co będzie rano. I oczy­wi­ście czwarta rano, ja stoję ubrana przy drzwiach z walizką, a on jesz­cze w łazience, tłu­cze się jak nie­przy­tomny. Jeśli mu zwrócę uwagę, to zacznie się awan­tura, bo on jest bar­dzo nie­cier­pliwy i wybu­chowy, więc muszę uwa­żać, żeby nie powie­dzieć cze­goś, co go urazi, bo wtedy jest jesz­cze gorzej.

– I co było dalej? – pytam. – Zdą­ży­li­ście?

– Zdą­ży­li­śmy, ale jakim kosz­tem! W końcu jaśnie pan o czwar­tej pięt­na­ście otwo­rzył garaż i poje­cha­li­śmy. Tyle ner­wów to mnie kosz­to­wało, że szkoda gadać!

– Pró­bo­wa­łaś poroz­ma­wiać z mężem o tym jak ty to widzisz i jak się z tym czu­jesz? Może on nie zdaje sobie z tego sprawy?

– O, on zdaje sobie z tego sprawę aż nazbyt dobrze! Ile razy mu o tym mówi­łam! Dla mnie punk­tu­al­ność jest bar­dzo ważna, a on to lek­ce­waży, w ogóle się tym nie przej­muje, tak jakby w ogóle mu na mnie nie zale­żało.

– A czy przy­szło ci do głowy, że on być może ina­czej postrzega czas i prze­strzeń? – pod­su­nę­łam. – Może kon­cen­truje się w tym cza­sie na czymś innym i dla­tego nie może jed­no­cze­śnie być punk­tu­alny co do minuty?

– No co ty, Beatko? – żach­nęła się Asia. – Chyba każdy widzi zegar w przed­po­koju, nie? Chyba jak się na coś uma­wiamy, to mamy obo­wią­zek dotrzy­mać słowa, tak czy nie? Czy nie na tym polega zdrowy zwią­zek mię­dzy dwiema oso­bami? Na tym, że możemy na sobie wza­jem­nie pole­gać? Poza tym nie cho­dzi o jedną minutę czy dwie, tylko pół godziny! Dla mnie to jest jawny wyraz braku sza­cunku! I dla mnie, i dla naszego związku, i dla wspól­nego planu, na który się umó­wi­li­śmy. Cza­sem nawet myślę, że on robi to spe­cjal­nie, żeby wszystko zepsuć.

Zatrzy­majmy się tu na chwilę. Chcia­ła­bym ci zapro­po­no­wać małe ćwi­cze­nie7. ĆWI­CZE­NIE Z ŻYCIA ASI

Roz­dział 7

Ćwi­cze­nie z życia Asi

Wróćmy na chwilę do mojej roz­mowy z Asią. Czy padły w niej jakieś stwier­dze­nia, które wywo­łały u cie­bie reflek­sję? Zasta­no­wie­nie? Zawa­ha­nie? Czy poczu­łaś, że coś tu się nie zga­dza, czy może dostrze­głaś w jej sło­wach wła­sny spo­sób myśle­nia?

Poni­żej przy­po­mnę kilka zdań z tej roz­mowy. Chcia­ła­bym, żebyś do każ­dego napi­sała swój komen­tarz. Czy się z nim zga­dzasz, czy nie, czy uwa­żasz, że jest słuszne, czy może radzi­ła­byś przy­jąć inny punkt widze­nia. Bądź teraz doradcą Asi i użyj swo­jej mądro­ści, żeby pomóc jej w trud­nej sytu­acji.

_Jeśli mu zwrócę uwagę, to zacznie się awan­tura, bo on jest bar­dzo nie­cier­pliwy i wybu­chowy, więc muszę uwa­żać, żeby nie powie­dzieć cze­goś, co go urazi, bo wtedy jest jesz­cze gorzej._

Czy znasz to ze swo­jego życia? Jak sobie z tym radzisz? Czy uwa­żasz, że to jest prze­kra­cza­nie zdro­wych gra­nic, a jeśli tak, to w jaki spo­sób?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

_Zdą­ży­li­śmy, ale jakim kosz­tem! W końcu jaśnie pan o czwar­tej pięt­na­ście otwo­rzył garaż i poje­cha­li­śmy. Tyle ner­wów to mnie kosz­to­wało, że szkoda gadać!_

Co o tym myślisz? Czy rozu­miesz jej iry­ta­cję? Czy potra­fisz wyja­śnić dla­czego Asia tak bar­dzo się dener­wo­wała?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

_Dla mnie punk­tu­al­ność jest bar­dzo ważna, a on to lek­ce­waży, w ogóle się tym nie przej­muje, tak jakby w ogóle mu na mnie nie zale­żało._

Czy czu­jesz podob­nie jak Asia? Czy myślisz, że mąż ją w ten spo­sób lek­ce­waży? Jak myślisz, dla­czego sprawa punk­tu­al­no­ści jest dla niej taka ważna?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

_Chyba jak się na coś uma­wiamy, to mamy obo­wią­zek dotrzy­mać słowa, tak czy nie?_

Czy zga­dzasz się z tym stwier­dze­niem? Czy uwa­żasz, że to jest jedna z zasad dobrego związku?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

_Czy nie na tym polega zdrowy zwią­zek mię­dzy dwiema oso­bami? Na tym, że możemy na sie­bie wza­jem­nie liczyć?_

Czy uwa­żasz, że to prawda? Czy chcia­ła­byś coś do tego dodać?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

_Dla mnie to jest jawny wyraz braku sza­cunku! I dla mnie, i dla naszego związku, i dla wspól­nego planu, na który się umó­wi­li­śmy. Cza­sem nawet myślę, że on robi to spe­cjal­nie, żeby wszystko zepsuć._

Co o tym myślisz? Czy masz dla Asi jakąś radę? Jak twoim zda­niem powinna się zacho­wać w tej sytu­acji?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................8. ĆWI­CZE­NIE Z TWO­JEGO ŻYCIA

Roz­dział 8

Ćwi­cze­nie z two­jego życia

Spró­bujmy zro­bić jesz­cze jeden eks­pe­ry­ment i prze­nie­śmy to ćwi­cze­nie na grunt, który znasz naj­le­piej, czyli do two­jego wła­snego życia. Domy­ślam się, że jest coś, co cię drażni w twoim part­ne­rze. Coś, co bar­dzo ci prze­szka­dza, co chcia­ła­byś zmie­nić, może nawet wię­cej, może to jest coś, co staje na prze­szko­dzie waszemu szczę­ściu.

Opisz to pro­szę w krót­kich żoł­nier­skich sło­wach:

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Spró­bujmy teraz zaba­wić się w detek­tywa i zna­leźć głęb­sze zna­cze­nie tego, co napi­sa­łaś powy­żej.

Jak myślisz, dla­czego to ci tak bar­dzo prze­szka­dza?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Czy uwa­żasz, że zacho­wa­nie two­jego part­nera naru­sza twoje zdrowe gra­nice?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Co robisz kiedy ktoś naru­sza twoje zdrowe gra­nice?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Jaki twoim zda­niem jest naj­lep­szy spo­sób zacho­wa­nia się kiedy part­ner naru­sza zdrowe gra­nice dru­giej osoby w związku?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Czy uwa­żasz, że można nauczyć part­nera sza­cunku? Czy uwa­żasz, że należy uczyć part­nera sza­cunku do dru­giej osoby w związku?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Czy w twoim związku ist­nieje coś, co jest dla cie­bie bar­dzo ważne, a twój part­ner to lek­ce­waży? Jeśli tak, co to jest?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Dla­czego to jest dla cie­bie tak bar­dzo ważne?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

Jak myślisz, dla­czego twój part­ner ma do tego lek­ce­wa­żący sto­su­nek?

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................

...................................
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: