Tajemnica pokoju numer 18 - ebook
Tajemnica pokoju numer 18 - ebook
Opowiadanie kryminalne „warszawskiego Sherlocka Holmesa” z pierwszej połowy XX wieku, podane z pierwszej ręki. Daniel Bachrach, aspirant Urzędu Śledczego w Warszawie, wspomina sprawę kryminalną, którą prowadził. W hotelu Belleuve doszło do krwawego morderstwa. Wysłana na miejsce brygada śledcza trafia do pokoju numer 18. W środku eleganckiego pomieszczenia znajdują się drogocenne przedmioty osobiste ofiary. Ich obecność wyklucza mord na tle rabunkowym. Ofiarą jest mężczyzna w podeszłym wieku. Leży na pół rozebrany. Ma zmasakrowaną twarz i poderżnięte gardło. Prawdopodobnie zabójca zaatakował podczas snu. Czas poznać tożsamość denata, a następnie przesłuchać świadków. Tajemniczy morderca nie może pozostać na wolności.
Język, postacie i poglądy zawarte w tej publikacji nie odzwierciedlają poglądów ani opinii wydawcy. Utwór ma charakter publikacji historycznej, ukazującej postawy i tendencje charakterystyczne dla czasów, z których pochodzi.
Daniel Bachrach – aspirant Policji Państwowej, Naczelnik Urzędu Śledczego w Nowogródku, detektyw londyńskiej City Police, autor. W latach 20. XX wieku kierował tzw. brygadą fałszerską w warszawskim Urzędzie Śledczym. Był podwładnym komisarza Ludwika Mariana Kurnatowskiego, który, podobnie jak Bachrach, wydał swoje wspomnienia z pracy w formie opowiadań. Bachrach nazywany był warszawskim Sherlockiem Holmesem. Jego kryminalne opowieści drukowane były pierwotnie w prasie w latach 1931-35.
Kategoria: | Powieść |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-26-53493-1 |
Rozmiar pliku: | 191 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Wgabinecie naczelnika Urzędu Śledczego zabrzmiał dzwonek telefoniczny.
– Tu mówi dyżurny przodownik podolskiego cyrkułu. Przed chwilą otrzymaliśmy wiadomość, że w hotelu Bellevue w jednym z pokojów, znaleziono trupa zamordowanego mężczyzny. Z polecenia pana komisarza melduję o tym panu naczelnikowi.
– W tej chwili jedziemy na miejsce zbrodni – odpowiedział naczelnik Rudoj, wieszając słuchawkę.
W czasie tej rozmowy byłem w gabinecie naczelnika i z jego odpowiedzi, jasne było, że popełnione zostało morderstwo, toteż oczekiwałem od niego bliższych wiadomości.
– Każ pan podać konie i ubieraj się pan – odezwał się naczelnik, zwracając się do mnie. – Pojedziemy razem do hotelu Bellevue, gdzie popełnione zostało morderstwo. Weź pan ze sobą jednego z wywiadowców i daj pan natychmiast znać prokuratorowi i doktorowi sądowemu o wypadku.
Dziesięć minut później, jechaliśmy już do hotelu Bellevue.
W pokoju numer 18 na pierwszym piętrze, znaleźliśmy zamordowanego mężczyznę w podeszłym wieku. Miał on brzytwą poderżnięte gardło. Cała twarz była zalana krwią i nie można było rozpoznać nawet rysów twarzy. Sądząc z małej siwej brody należało przypuszczać, że zamordowany był mężczyzną w podeszłym wieku. Leżał on na pół rozebrany. Na stole stała butelka od wina, dwa kieliszki, talerzyki deserowe i dwa noże owocowe. Na jednym z talerzyków leżały łupiny od gruszek. Pokój, w którym znajdował się zamordowany, był bardzo elegancko umeblowany i cała podłoga pokryta była puszystym dywanem. Przy pokoju był mały przedpokój, gdzie wisiało futro zamordowanego oraz miękki pilśniowy kapelusz, w kącie zaś stał parasol z rączką ze słoniowej kości oraz kalosze z literami „W. S”. Na nocnym stoliku koło łóżka, które całe było we krwi, leżały okulary w złotej oprawie, złoty zegarek z masywną złotą dewizką oraz portmonetka z sześćdziesięciu rublami w papierkach i w złocie. Jasne wobec tego było, że nie jest to morderstwo na tle rabunkowym. W kieszeniach nie znaleźliśmy żadnych dokumentów ani papierów, które by stwierdziły tożsamość zamordowanego. W międzyczasie przyjechali prokurator i doktor sądowy, który zajął się dokonaniem oględzin trupa.
– Sądząc z prowizorycznych oględzin – odezwał się doktor – nieboszczyk napadnięty został we śnie i silnym pociągnięciem brzytwy po gardle zamordowany, przy czym morderca, czy też mordercy z nienawiścią już po śmierci zmasakrowali tąże brzytwą twarz ofiary.
Rozpoczęliśmy badanie służby hotelowej, gdyż najważniejszym dla nas było ustalić, z kim zamordowany przyszedł do hotelu. Hotel Bellevue, aczkolwiek bardzo elegancki i mieszczący się w centrum miasta, nie cieszył się zbyt dobrą opinią i wiedzieliśmy doskonale, że odnajmowano tam pokoje również parom poszukujących wrażeń i samotności. Przede wszystkim rozpoczęliśmy od portiera.
– Wczoraj pomiędzy piątą a szóstą popołudniu przyszła jakaś młoda kobieta, zawoalowana i mówi: „Proszę mi przygotować na godzinę dziewiątą ładny pokój. Przyjdę z jednym panem”. Pokazałem pokoje i wybrała numer osiemnasty. Z góry zapłaciła należność za pokój i pozostawiła w pokoju butelkę wina. Po niejakim czasie przyszła jakaś para i zajęła sąsiedni pokój numer
17. Kiedy o godzinie ósmej zwolniłem się, powiedziałem o tym memu następcy, który objął po mnie służbę i poszedłem do domu. Nic więcej nie widziałem i nic nie wiem.
Następca jego nocny portier udzielił nam już więcej szczegółów.
– Pół godziny po objęciu przeze mnie służby przyszedł zamordowany z jakąś panienką. Zaprowadziłem ich do zamówionego poprzednio pokoju.
– Czy widzieliście twarz tej pani? – zapytałem.
– Twarzy nie widziałem, bo była w woalce. Była to kobieta szczupła, wysokiego wzrostu, zdaje mi się, że miała rude włosy.