Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Taniec we troje: 10 gorących opowiadań erotycznych - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
8 listopada 2023
Ebook
29,99 zł
Audiobook
29,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
29,99

Taniec we troje: 10 gorących opowiadań erotycznych - ebook

„Rozkoszuje się tym, że wabi go i uwodzi na odległość. Pod jego spojrzeniem Elin staje się rozgrzana i mokra. To, że się jest pożądaną, oznacza posiadanie władzy, i właśnie w tym momencie to ona ma nad wszystkim kontrolę – nad swoim życiem i nad jego pożądaniem".

Elin bawi się w studenckim pubie, gdzie po raz pierwszy spotyka Rolanda. To prawdziwy dżentelmen, jest czarujący i do tego niesamowicie przystojny – ma wszystko, o czym zawsze marzyła. Jest tylko jeden problem – Elin ma już partnera. (Zawsze wierna, Lisa Vild)

Życie potrafi zaskakiwać i tworzyć niespodziewane scenariusze. Zdarza się, że spotykamy kogoś w nieodpowiednim miejscu i czasie, kto rozpala nasze zmysły i burzy poukładaną codzienność. A my nie zawsze jesteśmy na to gotowi czy gotowe albo – co gorsza – jesteśmy już w związku z kimś innym...

Czy warto wówczas zaryzykować i postawić wszystko na jedną kartę? A może nie zawsze trzeba uciekać się do tak radykalnych rozwiązań?

Przekonajcie się, jak bohaterowie i bohaterki zbioru poradzą sobie z tańcem we troje...

Spotkanie po latach 1

Spotkanie po latach 2

Masaż

Gwiazda porno

Zawsze wierna

Taniec we troje

Bądź online

Co teraz, Panie Jones?

Kocham Pana, Panie Jones

Myśliwy

Kategoria: Erotyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-270-9438-0
Rozmiar pliku: 463 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SPOTKANIE PO LATACH 1 – OPOWIADANIE EROTYCZNE

Przychodziłam do tej kawiarni wielokrotnie, by popracować. Brałam laptopa, zamawiałam ulubioną latte i siadałam w wygodnym fotelu na końcu. Potrafiłam kilka godzin spędzić zatopiona w dokumentacji z paroma kawami i ciastkami na koncie. Ludzie nie stanowili problemu, zamykałam się na świat zewnętrzny, szczelnie zajęta swoimi sprawami. Lubiłam włożyć słuchawki do uszu, puścić muzykę i oddać się pracy. Lepsze to niż samotne ślęczenie w domu albo bezosobowym biurze.

Byłam pochłonięta pracą bez reszty, mocno zaczytana w procedurach, że nie zauważyłam przyglądającego mi się mężczyzny.

Gdy podniosłam wzrok, ten właśnie się dosiadał. Oniemiałam.

– Witaj, Joanno. Mogę się przysiąść?

– Już to zrobiłeś, więc po co pytasz?

– Zadziorna jak zawsze – powiedział, zajmując miejsce naprzeciwko i rozsiadając się wygodnie ze złośliwym uśmieszkiem na ustach. Siedziałam i przyglądałam się mężczyźnie z niedowierzaniem.

– Wiem, że się mnie nie spodziewałaś, ale musiałem wreszcie się z tobą spotkać.

Nie wiedziałam, co powiedzieć, nie wiedziałam, co zrobić. W jednej chwili chciałam wyjść bez słowa, a w następnej zostać i rozmawiać z nim tak, jak kiedyś. Wszystko wróciło. Tym razem na moje szczęście wspomnienia nie były podszyte cierpieniem. Minęło tyle lat…

Wyglądał bardzo dobrze. Lekko się postarzał, miał kilka zmarszczek więcej, włosy mu posiwiały na skroniach, ale oczy nadal były te same: młode, pełne ognia, wpatrujące się we mnie bardzo intensywnie. Dłonie wciąż gładkie i nieskazitelne. W jednej chwili zapragnęłam ich dotknąć, ale momentalnie zrugałam się w duchu. Miał na sobie obcisłe, świetnie dopasowane spodnie, koszulkę i marynarkę sportową. Okulary z modnymi oprawkami. Wyglądał na zadbanego, sytuowanego i bez najmniejszej wątpliwości nadal był nieziemsko przystojny. Uśmiechał się do mnie, tak jak lubiłam, tak jak pamiętałam. Figlarnie i seksownie. Nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Kelnerka przyniosła dwie kawy.

– Kawa dla ciebie. Nadal lubisz latte?

– Owszem. W tym aspekcie nic się nie zmieniło – odparłam.

– A w jakich się zmieniło?

– W wielu, ale nie mówmy teraz o tym. Powiedz lepiej, skąd się tutaj wziąłeś. Tak nagle i niespodziewanie. Nie ukrywam, że jestem zaskoczona twoim widokiem. Minęło przecież tyle lat… – Ostatnie słowa ukłuły mnie głęboko w sercu. Zauważyłam, że Jan również odebrał je z niemym wspomnieniem. Uśmiechnęłam się do niego czule. Nie potrafiłam inaczej. Serce łomotało mi jak oszalałe, zaczęłam się denerwować i jednocześnie byłam podekscytowana.

Zamknęłam laptopa, usiadłam wygodnie i popijając kawę, słuchałam Jana. Jak zawsze potrafił pięknie mówić, patrząc przy tym nieprzerwanie w moje oczy. Opowiedział mi o rozwodzie, o tym, jak stracił kontakt z dziećmi i wyjechał za granicę. Mówił o pracy na obczyźnie, o dużych pieniądzach. Wspomniał o śmierci matki i problemach ze spadkiem. Jakiś czas temu wrócił do kraju. Założył firmę za pieniądze zarobione za granicą i powoli, sukcesywnie ją rozkręcał. Opowiadał o badaniach klinicznych, grantach. Słuchałam go zauroczona i autentycznie zaciekawiona. Zawsze chciałam brać udział w wielkich projektach, międzynarodowych badaniach, które mogą mieć wpływ na bardzo wiele dziedzin. Moja obecna praca w laboratorium była jedynie cząstkowa, głównie skupiano się na papierologii. To też lubiłam, ale jednak ciągnęło mnie do zacisza nauki.

Jan opowiedział również o tym, jak bardzo czuje się samotny i że za mną tęsknił. To ostatnie wypowiadał nieśmiało, patrząc na moją reakcję. Ścisnęło mnie w brzuchu, gdy usłyszałam jego słowa. Chciałam mu wykrzyczeć, że ja też. Nie miałam pojęcia, co się ze mną działo. Fala gorąca zalała mnie od środka. Jan ujął moją dłoń i wpatrywał się we mnie tymi swoimi wielkimi, czarnymi oczyma.

– Naprawdę za tobą tęskniłem…

Zabrałam rękę i nieznacznie się odchyliłam. Nie mogłam pozwolić, by na powrót obudził we mnie coś, co dawno zostawiłam za sobą. Opowiedziałam mu o swojej pracy, dodatkowych studiach, kursach, braku czasu. Słuchał uważnie, wydając się całkowicie pochłonięty tym, co mówię. Wpatrywał się intensywnie, zadawał pytania, dopytywał o szczegóły. Kluczył jednak wokół innego tematu, ale miałam wrażenie, że brakuje mu odwagi, by zadać pytanie. Może bał się odpowiedzi?

– Masz kogoś? Jest jakiś mężczyzna u twego boku? – W końcu się zdecydował.

Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć. Od jakiegoś czasu ktoś był. Wcześniej wpadałam w krótkie związki, romanse, potrafiłam się przyjaźnić z facetami, ale do pewnego momentu nie mogłam, nie umiałam i nie chciałam kochać nikogo innego. Teraz pokochałam i czułam, że to jest prawdziwe. Piękne i prawdziwe. Jan stał się wspomnieniem, okupionym cierpieniem po rozstaniu, ale teraz unosiła się w powietrzu jedynie mglista woń dawnych krzywd. Wiedziałam, że muszę zamknąć ten rozdział – i to mi się udało. A teraz siedział naprzeciw mnie, tak niebezpiecznie blisko, a jego wzrok przeszywał mnie na wskroś. Oczy czarne niczym smoła płonęły dziwnym, niewyjaśnionym blaskiem – jakby z pożądania, fascynacji. Czułam jego zapach, od którego kręciło mi się w głowie, jego uśmiech doprowadzał mnie do obłędu. Patrzyłam na jego wilgotne wargi. Zastanawiałam się, czy są nadal tak gorące jak kiedyś. Mimowolnie przygryzałam swoje na wspomnienie posiadania ich na własność. Później do mnie dotarło, że przecież nigdy nie miałam ich zupełnie na własność.

– Tak, ktoś jest w moim życiu – powiedziałam.

– Od jak dawna?

– Wystarczająco długo, by w końcu zapomnieć o twoim dotyku – rzuciłam i od razu pożałowałam swoich słów. Spojrzał z niewyjaśnioną satysfakcją w oczach i przybrał złośliwy uśmieszek. Zmienił się. Był bardziej otwarty, bezpośredni, dominujący i tajemniczy. Czułam się przy nim nieswojo, ale jednocześnie jakby mnie hipnotyzował. Strach i ciekawość mieszały się we mnie. Strach przed tym, co czułam przy nim, przed jego zmianą, tym, co skrywał, i ciekawość, do czego to nas zaprowadzi.

Nasze spojrzenia utkwiły w sobie na dłużej, jakbyśmy karmili się bezsłowiem. Nie miałam pojęcia, o czym sobie myśli, ale w mojej głowie szalała wichura. Zdawałam sobie sprawę, że jeśli nie zakończę tego tu i teraz, na powrót wtrącę się w otchłań bezdenną, przepełnioną każdą myślą o nim. No i był jeszcze Paweł. Nie mogłam go skrzywdzić. To dobry człowiek. I kochał mnie szalenie.

– Pojedziesz ze mną w jedno miejsce?

– Ale teraz? Dokąd?

– Chodź, zobaczysz. – Wstał i zaczął zbierać moje dokumenty, pakować je do torby. Dopytywałam go, gdzie zamierza mnie zabrać, ale nie chciał powiedzieć. Miał ten swój figlarny uśmiech na ustach i momentalnie zaczęłam się śmiać. Zawsze tak robił. Lubił mnie zaskakiwać i czerpać satysfakcję z mojej niepewności. Wyszliśmy z kawiarni, a ja podążałam u jego boku. Zastanawiałam się, dlaczego nie odmówiłam, nie zaprotestowałam. Czułam się przy nim taka mała, a on epatował siłą. Podobało mi się to. Wsiedliśmy do jego samochodu.

– Powiedz mi w końcu, gdzie jedziemy. Gdzie mnie zabierasz?

– Zobaczysz. Nie martw się, zaufaj mi.

– No właśnie z tym mam największy problem. – Spojrzałam na niego gniewnie, a on, uśmiechając się, odpalił silnik.

– Teraz wszystko się zmieni – powiedział to dosadnie, mocno dociskając gaz.

*

Znaleźliśmy się na strzeżonym osiedlu. Wysiadł z samochodu i podszedł do moich drzwi. Szłam za nim do jednego z domów.

– Tutaj mieszkam – poinformował, otwierając drzwi kartą.

Dom był urządzony ze smakiem i gustem. Duża kuchnia otwarta na jeszcze większy salon. Zaprowadził mnie do owej kuchni i wskazał miejsce przy wyspie kuchennej. Usiadłam niepewnie, rozglądając się dookoła. Panował przyjemny półmrok i chłód. Dom był raczej z tych „zimnych”. Dużo szkła, czerni, szarości, kafli i stali. Typowo męskie wnętrze. Było jednak bardzo czysto, by nie powiedzieć – nieskazitelnie.

– Piękny dom, imponujący. Sam urządzałeś?

– Nie, ja tylko powiedziałem, co mi się podoba. – Uśmiechnął się, jakby bardzo go rozbawiło to, co powiedział. – Napijesz się czegoś? Może wina? Mam te, które lubisz – dodał, mocno podkreślając ostatnie zdanie.

Zgodziłam się. Spodobało mi się, że pamiętał. Nalał trunku i usiadł obok, zwrócony w moją stronę. Długo rozmawialiśmy. Przy nim zapomniałam o wszystkim. O bólu, jakiego doświadczyłam za jego działaniem, o kłamstwach, którymi karmił mnie miesiącami, o rozstaniu i nawet o Pawle. Przy nim się zapominałam. Zawsze tak było i chyba tak pozostanie. Siedział blisko mnie, stanowczo za blisko. Druga butelka była już do połowy pusta. Zaczęło mi szumieć w głowie. Oczy mu błyszczały. Z każdą lampką coraz bardziej. Odgarnął mi włosy z twarzy i założył za ucho, gładząc po policzku. Mimowolnie wtuliłam się w jego dłoń. Nadal była tak samo delikatna. Doskonale pamiętałam ten dotyk. Teraz, tak samo jak kiedyś, przyprawiał mnie o dreszcze. Nie chciałam, by widział, jak silnie na niego reaguję, ale nie potrafiłam ukryć, co mi robił.

– Chodź, pokażę ci coś. – Złapał mnie za rękę i pociągnął w otchłań korytarza. Minęliśmy kilka pomieszczeń, by dotrzeć do wskazanych drzwi. Otwarł je, wsunął rękę i zapalił światło. Puścił przodem. Niepewna, ale zaciekawiona odepchnęłam dłonią drzwi, by pomieszczenie ukazało przede mną całą swoją tajemnicę. Omal nie upadłam, gdy ujrzałam to, co dla mnie przygotował. Zasłoniłam dłońmi usta, by się nie rozpłakać. Wzruszenie tak mocno ścisnęło mnie w brzuchu, że odebrało na moment dech. O mowie nie wspominając. Łzy i tak nabiegły do oczu. Doskonale pamiętam tamten dzień. Dzień z naszej wspólnej przeszłości, w którym obiecał, że w naszym domu będę miała taki pokój. Pokój, w którym na środku postawię swoją wiolonczelę i będę mogła w spokoju grać. A on po cichutku usiądzie sobie w kącie i będzie słuchał. W mojej małej kawalerce, gdy grywałam, również siadał i słuchał. Najczęściej na podłodze. Później siadał za mną i całował po karku i ramionach. Wkradał się dłońmi pod sweter i dotykał piersi. Nigdy nie mogłam dokończyć utworu. Kochaliśmy się szaleńczo za każdym razem. Na tej podłodze, tuż obok mojej wiolonczeli. Kiedy mnie zostawił, ja zostawiłam wiolonczelę. Pewnego wieczora, a właściwie nocy, gdy po raz kolejny obiecywałam sobie, że nie będę więcej przez niego płakać i pić, wyniosłam wiolonczelę na śmietnik. Postawiłam ją opartą o murek i wróciłam do kawalerki. Po piętnastu minutach zbiegłam, by zabrać instrument do domu. Pełna rozpaczy straciłam ostatni styk z jego światem, ze świadomością, że Jan rzeczywiście istnieje. Bo to dla niego grałam. I tylko z nim kochałam się po graniu. Ale wiolonczela zniknęła. Wtedy zniknęło dla mnie wszystko. Wiedziałam, że straciłam go na zawsze.

Niepewnie weszłam do pokoju. Dotykałam pięknego instrumentu. Struny błyszczały. Gładziłam każdą z osobna, uważając, by nie wydobyć żadnego dźwięku, jakby miał zburzyć tę cudowną chwilę. Czułam, że Jan obserwuje każdy mój ruch, ale nie miałam odwagi jeszcze się odwrócić. Nie mogłam teraz na niego spojrzeć. Wiedziałam, że to by wszystko zmieniło. Wszystko.

– Zagraj dla mnie, proszę… – Jego słowa zburzyły ciszę. Wybiłam się ze świata, w którym na moment pozostałam.

– Nie mogę. Dobrze wiesz, że nie mogę… – wyszeptałam, ostatkiem sił powstrzymując się, by jednak zagrać. Nie tylko dla niego, ale dla siebie. By znów poczuć ten dreszcz, tę niczym nieskrępowaną przyjemność płynącą spod smyczka. Jan, nie zwlekając, podszedł do mnie i pocałował. Wplótł swoje długie palce w moje włosy, odchylił głowę i całował. Coraz namiętniej i intensywniej. Poddałam się na moment jego temperamentowi. Przywarł do mnie całym ciałem. Czułam jego męskość. Wiedziałam, że za chwilę się nie opanujemy. Podniecenie i pożądanie rosło w ekspresowym tempie. Był natarczywy. Niemal wygłodniały. Jego dłonie coraz śmielej wędrowały po moim ciele od szyi poprzez biust, talię, skończywszy na pośladkach. Czułam z każdym dotykiem, że muszę to przerwać. Że to nie może w tym kierunku iść. Pragnęłam tego. Pragnęłam jego. I tego pragnienia szalenie się bałam. Kiedyś spokój, teraz szaleństwo, dzikość. Było mi z tym dobrze. I to była moja zguba. Elektryzował mnie jak nigdy. Zaczęłam mu się wymykać. Ostatkiem sił go odepchnęłam.

– Przestań! – krzyknęłam. Stał jak osłupiały. Oddychał szybko, drżał.

– Co się stało? Myślałem, że też tego chcesz – powiedział z wyrzutem w głosie.

Jego ton i gniewne spojrzenie sprawiły, że poczułam się bardzo nieswojo i niebezpiecznie.

– Przepraszam, ale nie mogę. Jestem z kimś… Pojawiłeś się nie wiadomo skąd, nie wiadomo jak i zachowujesz się, jakby nic się nie stało. Za chwilę znów znikniesz, a ja już dawno zamknęłam ten rozdział. – Byłam wzburzona. Nie spodziewałam się, że on tak zareaguje ani że ja tak zareaguję.

Złagodniał, ale widziałam, że nie do końca jest to szczere. Milczał i tylko wpatrywał się we mnie.

Czekałam, aż coś powie. Cokolwiek. Ale milczał. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam.

Nie poszedł za mną.

*

Kilka dni nie mogłam znaleźć sobie miejsca. Myślałam ciągle o Janie. Biłam się z poczuciem winy wobec Pawła, wobec Jana, wobec siebie… Im więcej mijało czasu, tym łagodniej spoglądałam na całą sytuację. Tym przychylniejsza byłam Janowi. Z drugiej jednak strony był Paweł. I nie mogłam, nie chciałam go skrzywdzić. Byliśmy zaręczeni, nasz ślub miał się odbyć niedługo. Nie planowaliśmy wielkiego przyjęcia. Skromna uroczystość, tylko my i świadkowie. Kameralnie, tak jak oboje lubiliśmy. Nie chciałam niszczyć tego, co miałam przy Pawle. On był moim bezpieczeństwem. Moją oazą spokoju. Jan – wielką niewiadomą. Niepewnością. Nieustannym znakiem zapytania. Paweł wiedział o Janie tyle, ile uznałam za stosowne mu powiedzieć. Wiedział też, że wrócił i że się spotkaliśmy na kawie. Nie był zazdrosny, bo wiedział, że go kocham i chcę z nim być. A Jan? Zastanawiałam się, czego on ode mnie chce. Rozstaliśmy się lata temu. Teraz wrócił równie gwałtownie i nie wiedziałam, co mam myśleć o nim, o naszej relacji. Czy ją podtrzymać, czy odciąć się i żyć jak dawniej?

*

Wychodziłam z biura z kolegą, mieliśmy iść jeszcze na piwo, gdy zobaczyłam Jana czekającego na parkingu. Stał oparty o swój samochód i czytał gazetę. Gdy mnie ujrzał, wrzucił ją do samochodu i ruszył w moją stronę.

Przeprosiłam kolegę i wyszłam mu naprzeciw.

– Musimy porozmawiać. Teraz – wystrzelił, nawet się nie witając.

– Nie mogę, jestem umówiona – powiedziałam równie twardo.

Nie był zachwycony moim oporem. Miałam wrażenie, że wręcz to go rozwścieczyło.

– Kiedy będziesz miała czas? Bardzo zależy mi na tej rozmowie. Proszę. – Tym razem był łagodniejszy. Wpatrywał się intensywnie, niemal nie mrugając. Przysunął się bliżej i dotknął mojej dłoni.

– Dobrze, w takim razie może dziś wieczorem?

– Przyjadę do ciebie.

– Wolałabym na neutralnym gruncie – odparłam, wiedząc, że to nazbyt niebezpieczne.

– Powiedz zatem, gdzie i o której.

– Może o dziewiętnastej w Kwadransie, wiesz, tam…

– Wiem, gdzie to jest. Będę punktualnie – odpowiedział. Ścisnął moją dłoń i jeszcze się przybliżył. Czułam jego oddech, zapach. Kręciło mi się w głowie od jego bliskości. Trzymał mnie stanowczo i pocałował w policzek. Nie miałam możliwości manewru. Jego pocałunek był delikatny i dziko namiętny. Nie chciałam, by przestawał. Poczułam, że rodzi się we mnie pragnienie. Takie jak nigdy. Jakby z uśpienia. Wsiadł do samochodu i odjechał. Obserwowałam go, aż zniknął za horyzontem.

– Yyyyy… to chyba nie był twój facet. – Kolega znalazł się przy mnie ekspresowo.

– To mój były – wyjaśniłam sucho. Nadal patrzyłam na ulicę, gdzie przed momentem znajdował się jego samochód.

– Nie wyglądał na… byłego. – Michał nie owijał w bawełnę. – Ewidentnie widać, że leci na ciebie. – Zaczął mnie szturchać, żebym się ocknęła.

– Od razu leci. Co ty mówisz? – zapytałam rozbawiona, chociaż w podbrzuszu szalało stado wijących się węży.

– Nie udawaj. Przecież widać. A ty co? Przyspieszony oddech, zaróżowione policzki. To raczej nie jest reakcja na perspektywę pójścia ze mną na piwo. – Kolega zarechotał. Jak zwykle bezbłędnie mnie odczytał i bezpośrednio z żartem nazwał to, co widział.

– Dziś to skończę. Umówiłam się z nim na wieczór. Muszę to zamknąć raz na zawsze – powiedziałam stanowczo, bardziej do siebie, przez moment wierząc we własne słowa.

– Taaa, jasne. Ty lepiej trzymaj się z dala od niego. – Michał nie odpuszczał. – Jak się z nim dziś spotkasz, to na bank pójdziecie do łóżka. Ciągnie was do siebie. A przecież jest Paweł. Masz za dwa tygodnie ślub! – niemal krzyknął.

– Przyzwoitka się znalazła!

– Martwię się o ciebie – dodał cicho.

– To się nie martw, jestem dużą dziewczynką. – Uśmiechnęłam się sztucznie. Poklepałam Michała po ramieniu, przeprosiłam i szybko wróciłam do domu. Paweł był w delegacji, więc miałam pełnię swobody. Podskórnie czułam, że powinnam się przygotować na to spotkanie. Nie miałam pojęcia, o czym Jan może chcieć rozmawiać. Obawiałam się tego. A najbardziej tego, że nie będę potrafiła się mu oprzeć. Michał miał rację. Ciągnęło mnie do niego. Jak ćmę do ognia. I wiedziałam, że mogę spłonąć, ale ciągnęło mnie mimo to. Walczyłam ze sobą. Z chęcią zatracenia się, zapomnienia, a rozsądkiem i wiernością Pawłowi. Ostatecznie postanowiłam nie pokazywać Janowi, jak na mnie działa i co mi robi, a rozmawiać z nim metodycznie, niemal służbowo. Dowiedzieć się, czego chce. Choć tak naprawdę nie mogłam się oszukiwać, że nie wiem. I nie mogłam sobie jednak odmówić małej czarnej.

Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam dzwonek.

– Jasna cholera, kogo niesie… – powiedziałam, otwierając drzwi.

Jan stał oparty o ścianę naprzeciw drzwi z nieznacznie opuszczoną głową i patrzył znad okularów. Ręce miał włożone w spodnie garnituru. Biała koszula, już bez krawata, i marynarka. Wyglądał jak ucieleśnienie najseksowniejszego faceta, jakiego widziałam. Poczułam ucisk w podbrzuszu, szum w głowie i zimno przeszywające całe moje ciało. Zrobiło mi się słabo.

– Chyba… umawialiśmy się w innym miejscu – stwierdziłam drżącym, jakby nie swoim głosem. Nagle poczułam suchość w ustach. Doskonale wiedziałam, że skoro tutaj jest, to już nie będę potrafiła go odesłać.

– Owszem. Przyszedłem po ciebie. Mogę wejść? – spytał, nie czekając na moją odpowiedź. Wszedł i zamknął za sobą drzwi. Staliśmy chwilę naprzeciw siebie w milczeniu. Byłam wściekła, że nie uszanował mojej prośby o spotkanie się w neutralnym miejscu. A jednocześnie zdawałam sobie sprawę z tego, jak wyglądam i po co się spotykaliśmy. Naprawdę myślałam, że będziemy _rozmawiać_…?

Nie mogłam wytrzymać tego napięcia. On chyba też. Nasze usta gwałtownie wpiły się w siebie. Oparł mnie o ścianę i zaczął całować. Wygłodniale. Jego wargi wirowały na moich. Smakował mnie, pochłaniał i znów smakował. Pieścił szyję i ramiona tak, jak robił to zawsze. I wywoływał mrowienie całego ciała, sięgające momentami bólu. Złapał mnie za talię i objął. Przycisnął mocno, jakby chciał wniknąć we mnie. Po chwili mnie uniósł, a ja oplotłam go nogami. Jego dłonie trzymały mnie za pośladki, a moje mierzwiły jego włosy. Pragnęłam tego mężczyzny jak nikogo innego. Ustami pisał poezję na mojej skórze. Dłońmi wygrywał najlepsze utwory. Opuścił mnie na podłogę. Zdjęłam pospiesznie sukienkę i stanik, a on całował moją szyję, pieścił ją językiem i drażnił zarostem. Trzydniowy zarost to było to, co lubiłam. Wyglądał w nim pociągająco i zmysłowo. Sięgnął dłońmi do moich piersi. Masował je delikatnie, ssał i przygryzał. Najpierw jeden sutek, później drugi. Jego ręce idealnie pasowały do mych piersi. Czułam gorąco w podbrzuszu, chciałam go tu i teraz. Jego erekcja ocierała się o moje krocze. Gorąca krew buzowała w żyłach i uderzała do głowy.

Odwrócił mnie twarzą do zimnej ściany i przycisnął tak, że czułam farbę i zimno na moich piersiach. Pieścił plecy językiem. Jego gorące usta wędrowały po mojej skórze, zostawiając za sobą wilgotny ślad i gęsią skórkę. Nie mogłam się ruszyć, przywarł do mnie cały. Dłonie błądziły po moich biodrach, zsuwając ze mnie majtki. Całował i przygryzał pośladki, a jego dłoń zawędrowała w głąb. Poczuł moją wilgoć i gorąco. Jego jęk wydał mi się bardziej seksowny niż wszystko inne. Po chwili poczułam gorącą skórę Jana. Przylgnął do mnie nagi. Jego męskość rozpychała się między moimi pośladkami. Odgarnął mi włosy i całował po szyi, unosząc jedną nogę. Próbował we mnie wejść i wygięłam się w jego stronę. Wydobyłam z siebie stłumiony okrzyk. Byliśmy teraz jednością. Złączeni w miłosnym uniesieniu naszych ciał. Poruszał się we mnie powoli, czułam, jak mnie rozpycha. Drżałam. Oddychał gorącym powietrzem wprost w moją szyję, co jeszcze bardziej doprowadzało mnie do obłędu. Był silny i stanowczy. Nieprzejednany. Nie pozwolił mi upaść. Jego ruchy stały się szybsze i gwałtowniejsze. Po chwili rozsypałam się pod nim. Moje ciało wiło się w odruchu spełnienia, a wraz z nim wypełniałam się rozkoszą i ulgą. To właśnie ta ulga pomieszała mi zmysły. Jakby pożądanie niesione latami znalazło w końcu ujście. Opuścił moją nogę i oparł się dłońmi o ścianę nad moją głową. Dyszał. Odwróciłam się w jego stronę, by w końcu spojrzeć mu w twarz. Miał zamknięte oczy, oddychał szybko i nierówno. Po chwili uniósł powieki i spojrzał na mnie czarnymi oczyma pełnymi spełnienia, radości i czegoś jeszcze. Nie potrafiłam go całkiem odczytać. Miał w sobie siłę, której nie znałam, której tak się obawiałam, a która sprawiała, że nie potrafiłam mu się oprzeć. Nie znałam go takiego. Pocałował mnie czule i namiętnie.

– Bardzo miłe powitanie – wyszeptał, opierając swoje czoło o moje. Jego uśmiech mnie rozbroił. Stał się taki lekki i swobodny. Rozbawiony moją zdezorientowaną miną.

Pozbierał moje rzeczy z podłogi i podał mi. Sam się ubrał i wszedł do salonu.

– Czego się napijesz? – zapytałam.

– Poproszę to słodkie wino, które czułem na twoich ustach – odparł jak gdyby nic. Zawstydzał mnie raz po raz. Spojrzał badawczo, siadając na kanapie. A ja spoglądałam na niego z kuchni. Wyglądał tak seksownie! Pragnienie zaczęło się ponownie wzmagać. Jego potargane włosy, lekko rozpięta koszula, dłonie i usta, które miałam przed momentem na sobie. Stałam w kuchni i zastanawiałam się, co ja wyprawiam. Co się ze mną działo?! Czy przyszedł tutaj, bo wiedział, że to się wydarzy? Czy liczył na to i na tym mu zależało? Przecież nie byliśmy razem. Nawet o tym nie wspominał. Mówił jedynie, że tęsknił, więc czy tęsknił za moim ciałem? Zbeształam się w myślach za te głupoty. Wyszłam z winem i nalałam nam do kieliszków.

– Chciałeś ze mną o czymś porozmawiać – stwierdziłam i usiadłam naprzeciw niego w fotelu.

– Owszem – odparł, uważnie mi się przyglądając.

Upił spory łyk, a ja jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego usta. Miałam ochotę kąsać je i ssać, by ponownie poczuć ich smak. Zauważył to.

– Proszę cię, nie oblizuj warg, bo mnie rozpraszasz.

Nawet nie wiedziałam, że to robię. Poczułam się zawstydzona, ale to uczucie tym razem nie wywoływało we mnie blokady jak kiedyś. Chciałam to wszystko czuć! Chciałam w końcu móc przeżywać pełnię emocji. Wydawało mi się, że przy nim mogę być swobodna, niekontrolująca się na każdym kroku. Czuć i chłonąć wszystko jak gąbka, i pławić się w spełnieniu, w emocjach, jakie powodował.

– Mam dla ciebie propozycję – powiedział z taką stanowczością, że czułam nieprzyjemny chłód przebiegający po plecach. Jego oczy zaczęły płonąć niewyjaśnionym ogniem. Zastanawiałam się, o co może chodzić. I przez moment poczułam, że wcale nie chcę poznać tej propozycji, bo ona go zmienia. A ja chciałam, by został jeszcze tym Janem, który przed momentem wnikał w moje ciało.

– Zaraz wszystko ci wyjaśnię. – Wychylił kieliszek, po czym złapał za butelkę i dolał nam obojgu. – Masz jeszcze wina? – zapytał.

*

Obudziło mnie słońce wpadające przez szczelinę między zasłonami. Spojrzałam na budzik, była ósma rano. Rozejrzałam się zaspana po pokoju, ale nigdzie nie było Jana. Cisza dzwoniła w uszach, a wypite wino powodowało ból głowy i nieprzyjemną suchość w ustach. Dopiero po chwili dotarło do mnie, co się właściwie wydarzyło poprzedniego wieczora, a puste butelki po winie i dwa kieliszki boleśnie przypomniały i rozbudziły, a następnie wzmogły wyrzuty sumienia. Usiadłam ciężko na łóżku i patrzyłam na dzieło mojego zniszczenia. Co ja najlepszego zrobiłam?!

Ranek wydawał się tak pospolity, tak codzienny. Zniknęła cała magia wczorajszych chwil, całe, pełne napięcia i uniesienia spotkanie. Wszystko było takie przyziemne, zwyczajne. Zdrada – tak łatwo przyszło mi temu ulec. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Totalny mętlik w głowie. Rozmawialiśmy bardzo długo i nawet nie wiem, w którym momencie po prostu zasnęłam. W nocy jego propozycja wydawała się całkiem sensowna, by nie powiedzieć, że intrygująca. Zapewniała mi ogrom możliwości, ale jemu również. Oczywiście incydent w przedpokoju nie dawał mi spokoju. Nie miałam pojęcia, jak mam się wobec niego zachowywać. Co to właściwie dla niego oznaczało, no i jakie poniosę tego konsekwencje. Bądź co bądź, zdradziłam Pawła. I z jednej strony wiedziałam, że podświadomie dążyłam do tego. Pragnęłam Jana od chwili, gdy dosiadł się do mnie w kawiarni. W jednej chwili zapomniałam o wszystkich krzywdach, jakich za jego działaniem doświadczyłam. Chciałam go, po prostu. Marzyłam o tym jednym momencie. By dotknął, spojrzał w ten znaczący sposób, bym na powrót poczuła to wszystko, co zawsze przy nim czułam. Wtedy wiedziałam, że żyję. Jan jednak potraktował to jako „wypadek przy pracy”, incydent, i powiedział, żebym nie robiła sobie wyrzutów, że to chwilowy powrót do przeszłości i tak mam to potraktować. Obiecał, że nie będzie w żaden sposób ingerować w moje życie. Oczywiście poza tą sprawą, z którą się do mnie zwrócił. Nie do końca rozumiałam, czego on szuka, czego ode mnie oczekuje. Byłam w totalnej rozsypce. W mojej głowie szalało milion myśli, a świadomość, że za kilka godzin wróci Paweł, mocno mnie stresowała. Jak miałam mu spojrzeć w oczy?

Zdradziłam. Okłamałam. Zrobiłam dokładnie to samo, co kiedyś Jan. Coś, czym brzydziłam się na samą myśl. Przyrzekłam sobie, że nigdy, przenigdy nikogo nie będę zdradzać i oszukiwać. Wiedziałam, jak to boli, a zrobiłam dokładnie to samo. Czułam wstręt do samej siebie. Nie miałam pojęcia, co powinnam zrobić. Chciałam być z Pawłem, kochałam go. Natomiast Jan również był mi bardzo bliski. I wzbudzał we mnie uczucia i emocje, których nigdy nie poczułam i nie poczuję przy Pawle. I pewnie przy żadnym innym mężczyźnie. Miałam wrażenie, że z nimi oboma byłabym dopełniona. Ale tak się nie da. Ktoś zawsze będzie cierpiał.

Ponadto Jan wyraźnie dał mi do zrozumienia, że więcej nie przekroczy granicy, jaka istniała między nami. Że nie zbliży się do mnie, chyba że ja tego będę chciała i wyraźnie mu o tym powiem. Stwierdził, że nie będzie niszczył mojego związku, bo on sam na tę chwilę i tak nie może mi dać więcej niż przyjaźń. Co dziwne, mówił, że potrzebuje mnie blisko, że nie potrafi beze mnie żyć. Zapytałam go wtedy, jak w takim razie żył po odejściu. Nie wdawał się w szczegóły. Powiedział, że nie potrafił. Jego twarz wtedy na moment się zmieniła, jakby wypełniła się jakimś wewnętrznym cierpieniem, niepokojem, wspomnieniem, którego nie chciał pamiętać. Stwierdził, że dla niego wtedy wszystko się skończyło. Chciałam dopytać, dowiedzieć się, ale nie pozwolił. Więc zostawiłam temat. Zastanawiałam się, dlaczego tak bardzo od tego ucieka. Tej nocy rzeczywiście już więcej mnie nie dotknął. Był obok mnie, bardzo blisko, ale nie próbował już więcej nawet mnie musnąć. Nie miałam odwagi sama do niego podejść. Z jednej strony bardzo tego potrzebowałam, a z drugiej wiedziałam, że nie mogę. Zachowywał się, jakby wcześniej nic się nie wydarzyło, a przecież kilka chwil temu kochaliśmy się szaleńczo. I to po tylu latach! Byłam zdezorientowana, zagubiona i niepewna. Obserwowałam pięknego mężczyznę, człowieka, którego niegdyś kochałam do granic możliwości. A teraz był tak daleko, mimo że patrzyłam mu w oczy. Oczy, które niegdyś były wypełnione jasnością – a teraz płonęły nieruchomym ogniem zaklętym w silnym spojrzeniu. I pod wpływem których czułam się mała i bezradna.

Gryzłam się, czy powinnam przyjąć jego propozycję. Zastanawiałam się, dlaczego to robi. Czym się kieruje, mimo że podał rozsądne argumenty. Nie wiedziałam, czy chcę i czy powinnam łączyć się z nim w taki sposób. Nie wiedziałam, czy chcę w ogóle wiązać się z nim jakkolwiek. Przeszłość nie wróci. Nic już nie będzie jak kiedyś. Staliśmy się zupełnie innymi ludźmi. Byłam zaręczona. Miałam wziąć ślub z innym mężczyzną. Być może to właśnie stanowiłoby mój gwarant bezpieczeństwa. Ale czy na pewno?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: