Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Tiary z Albanii - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
19 września 2022
Ebook
34,90 zł
Audiobook
32,95 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tiary z Albanii - ebook

Ambra, dziedziczka jubilerskiej fortuny, kupuje na aukcji w Nowym Jorku platynowe tiary, które okazują się królewskimi klejnotami. Brakuje im jednak ważnego elementu – brylantu o bardzo charakterystycznym kształcie. Ambra przy pomocy babci Svevy podejmuje poszukiwania. Trop wiedzie do Albanii…

Trójka bohaterów wyrusza do Tirany.

Jaki związek z klejnotami ma żyjący w XV wieku albański bohater narodowy – Skanderbeg?

Kim jest tajemniczy rywal z licytacji kroczący ich śladem?

I jak skończy się wyprawa pełna niebezpieczeństw i nieoczekiwanych zwrotów akcji?

Pierwsza książka Weroniki Umińskiej „Klejnot z Bizancjum” wyróżniona została tytułem „Najlepszej książki jesieni 2021 roku” w kategorii „z historią w tle” w plebiscycie serwisu Granice.pl.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67184-56-4
Rozmiar pliku: 1,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nowy Jork

– Bra­wo! Wspa­nia­ły za­kup! – Marc Eve­rett po­gra­tu­lo­wał Am­brze Az­zur­ri suk­ce­su w li­cy­ta­cji.

Sie­dzie­li w pierw­szym rzędzie głów­nej sali no­wo­jor­skiej sie­dzi­by Domu Au­kcyj­ne­go So­the­by’s. Eve­rett znał Am­brę, od­kąd jesz­cze jako dziec­ko re­gu­lar­nie przy­by­wa­ła wraz z ro­dzi­ca­mi – wła­ści­cie­la­mi rzym­skie­go sa­lo­nu ju­bi­ler­skie­go Az­zur­ri Gio­iel­li – do No­we­go Jor­ku na od­by­wa­jące się z po­cząt­kiem roku au­kcje ka­mie­ni szla­chet­nych i bi­żu­te­rii. W tam­tych cza­sach był mło­dym ab­sol­wen­tem Wy­dzia­łu Hi­sto­rii Sztu­ki Uni­wer­sy­te­tu w Oxfor­dzie i roz­po­czy­nał pra­cę w wa­szyng­to­ńskim Smi­th­so­nian In­sti­tu­tion – jed­nej z naj­bar­dziej sza­no­wa­nych in­sty­tu­cji mu­ze­al­nych na świe­cie. Am­bra sta­ła te­raz na cze­le ro­dzin­nej fir­my, po tym jak kil­ka mie­si­ęcy wcze­śniej od­nio­sła wiel­ki suk­ces, pre­zen­tu­jąc de­biu­tanc­ką ko­lek­cję au­tor­skiej bi­żu­te­rii. Na­to­miast Eve­rett pe­łnił od kil­ku lat funk­cję dy­rek­to­ra dzia­łu klej­no­tów Smi­th­so­nian’s.

Am­bra we­szła wła­śnie w po­sia­da­nie wy­sta­wio­ne­go na te­go­rocz­nej au­kcji ze­sta­wu pró­bek mar­mu­rów. Na zbiór skła­da­ło się kil­ka­dzie­si­ąt ba­jecz­nie ko­lo­ro­wych ka­mie­ni. Wszyst­kie rów­no przy­ci­ęte do re­gu­lar­nych ko­stek tej sa­mej wiel­ko­ści le­ża­ły pod­pi­sa­ne w szu­flad­kach ma­łej ko­mód­ki z for­ni­ro­wa­ne­go orze­cha wło­skie­go. Ca­ło­ść przy­kry­wał blat z kar­ra­ryj­skie­go mar­mu­ru. Ta­kie ze­sta­wy były ro­dza­jem eks­klu­zyw­nej pa­mi­ąt­ki. Bo­ga­ci za­gra­nicz­ni tu­ry­ści chęt­nie przy­wo­zi­li je z wło­skich wo­ja­ży w XIX wie­ku. De­cy­du­jąc się na ten za­kup, Am­bra do­brze wie­dzia­ła, co robi! W gło­wie mia­ła już go­to­wy po­my­sł na ko­lej­ną ko­lek­cję bi­żu­te­rii. Zgod­nie z przy­świe­ca­jącym jej ro­dzin­nej fir­mie ha­słem: „Dove l’idea in­con­tra la tra­di­zio­ne” – „Gdzie po­my­sł spo­ty­ka tra­dy­cję” pla­no­wa­ła za­pro­jek­to­wać bi­żu­te­rię wy­ko­na­ną w tech­ni­ce mi­kro­mo­zai­ki. Ta sta­ro­żyt­na me­to­da była bar­dzo chęt­nie wy­ko­rzy­sty­wa­na przez wło­skich ar­ty­stów w XIX wie­ku. Z mi­kro­sko­pij­nych ko­stek ró­żno­barw­nych ka­mie­ni ukła­da­li wi­ze­run­ki rzym­skich za­byt­ków, scen­ki ro­dza­jo­we i inne mo­ty­wy. Pi­ęk­nie opra­wio­ne sta­no­wi­ły pó­źniej de­ko­ra­cję ory­gi­nal­nej bi­żu­te­rii. Am­bra nie chcia­ła jed­nak ogra­ni­czyć się do ko­pio­wa­nia sta­rych wzo­rów. Po­sta­no­wi­ła, że tę szla­chet­ną an­tycz­ną tech­ni­kę wy­ko­rzy­sta do uło­że­nia no­wych de­ko­ra­cji, na­wi­ązu­jących do wspó­łcze­snych Włoch! Pla­no­wa­ła, że mi­nia­tu­ro­we mo­zai­ki zdo­bi­ące za­pro­jek­to­wa­ną przez nią bi­żu­te­rię będą uka­zy­wać naj­now­szą ar­chi­tek­tu­rę wło­skiej sto­li­cy. Za­miast wi­ze­run­ku pla­cu Świ­ęte­go Pio­tra czy Ko­lo­seum chcia­ła po­ka­zać na przy­kład Au­dy­to­rium pro­jek­tu Ren­zo Pia­no albo już kul­to­wą choć do­pie­ro wzno­szo­ną, za­pro­jek­to­wa­ną przez Zahę Ha­did sie­dzi­bę Mu­zeum MA­XXI. Poza wspó­łcze­sny­mi rzym­ski­mi land­mar­ka­mi na mi­kro­mo­zai­kach pro­jek­tu Am­bry swo­je miej­sce mia­ły też zna­le­źć roz­po­zna­wal­ne na ca­łym świe­cie sym­bo­le no­wo­cze­snych Włoch, ta­kie jak kul­to­wy sku­ter Ve­spa albo na­wet... sło­ik Nu­tel­li! Am­bra wie­dzia­ła, że za­ku­pio­ny przez nią przed mo­men­tem XIX-wiecz­ny prób­nik ko­lo­ro­wych mar­mu­rów, wy­sta­wio­ny na wi­try­nie ju­bi­ler­skie­go sa­lo­nu jej ro­dzin­nej fir­my, spraw­dzi się fan­ta­stycz­nie jako re­kla­ma naj­now­szej ko­lek­cji, któ­rą pla­no­wa­ła za­pre­zen­to­wać świa­tu pod na­zwą „Grand Tour”.

– Dzi­ęku­ję. Wy­gląda na to, że mam to, po co przy­je­cha­łam! – Am­bra za­częła się już zbie­rać, gdy zdzi­wio­ny Eve­rett spy­tał: – Ale jak to? Nie cze­kasz na ko­niec au­kcji?

– My­śla­łam, że au­kcja się już sko­ńczy­ła... – Aby się upew­nić, zaj­rza­ła jesz­cze do ka­ta­lo­gu li­cy­ta­cji. Tak jak my­śla­ła, jako ostat­ni wy­sta­wio­ny tego dnia na sprze­daż fi­gu­ro­wał w nim za­ku­pio­ny przez nią przed mo­men­tem ze­staw pró­bek mar­mu­rów.

– Zo­bacz tu! – Eve­rett wy­ci­ągnął z kie­sze­ni ma­ry­nar­ki te­le­fon i na stro­nie Domu Au­kcyj­ne­go So­the­by’s szyb­ko od­na­la­zł in­ter­ne­to­wą wer­sję ka­ta­lo­gu li­cy­ta­cji, w któ­rej bra­li wła­śnie udział. W ostat­nim mo­men­cie, już po wy­dru­ko­wa­niu ka­ta­lo­gu, do au­kcji włączo­no jesz­cze je­den przed­miot, a wła­ści­wie dwa...

Na ekra­nie ko­mór­ki Eve­ret­ta uka­za­ło się zdjęcie dwóch iden­tycz­nych tiar.

– Mogę? – Am­bra si­ęgnęła po te­le­fon Eve­ret­ta.

– Oczy­wi­ście! Pro­szę.

– One są nie­sa­mo­wi­te! Ile dia­men­tów! Co to jest? – spy­ta­ła. Sre­bro?

– Nie, to nie sre­bro. Obie tia­ry są pla­ty­no­we.

W tym mo­men­cie spoj­rze­nia Am­bry i Eve­ret­ta się prze­ci­ęły. Jako znaw­cy bi­żu­te­rii oby­dwo­je wie­dzie­li, co to ozna­cza. Po­mi­ja­jąc ryn­ko­wą war­to­ść krusz­cu, dużo wy­ższą od sre­bra, pla­ty­na była też świet­nym da­tow­ni­kiem wy­ko­na­nych z niej klej­no­tów. Tego szla­chet­ne­go ma­te­ria­łu za­częto uży­wać do pro­duk­cji bi­żu­te­rii dość pó­źno. Mia­ło to zwi­ązek z jego tem­pe­ra­tu­rą top­nie­nia. O ile zło­to i sre­bro to­pią się w sto­sun­ko­wo ni­skich tem­pe­ra­tu­rach, któ­re mo­żna było uzy­skać na­wet w pro­stych, sto­so­wa­nych już w sta­ro­żyt­no­ści pa­le­ni­skach, o tyle pla­ty­na była bar­dziej wy­ma­ga­jąca. Prze­ło­mem w jej ob­rób­ce sta­ło się wy­na­le­zie­nie pod sam ko­niec XVIII wie­ku tak zwa­nej mie­sza­ni­ny pio­ru­nu­jącej, któ­rą ju­bi­le­rzy za­częli sto­so­wać w pal­ni­kach. Po­wszech­niej za­częto z nich ko­rzy­stać do­pie­ro z po­cząt­kiem XX wie­ku. Dla­te­go też, ma­jąc do czy­nie­nia z wy­ko­na­ną z pla­ty­ny bi­żu­te­rią, z dużą dozą pew­no­ści mo­żna stwier­dzić, że zo­sta­ła wy­ko­na­na naj­praw­do­po­dob­niej w la­tach dwu­dzie­stych lub trzy­dzie­stych ubie­głe­go wie­ku. To wte­dy była naj­bar­dziej po­pu­lar­na. Bia­ły me­tal ide­al­nie pa­so­wał do ele­ganc­kie­go, cha­rak­te­ry­zu­jące­go tam­te lata sty­lu art déco.

– Wi­dzę, że wpa­dły ci w oko! – za­uwa­żył Eve­rett.

– Są prze­pi­ęk­ne! – przy­zna­ła Am­bra.

– Sam bym je ku­pił dla na­sze­go mu­zeum, ale już wy­czer­pa­łem li­mit na tę au­kcję. Dla cie­bie to chy­ba jed­nak nie po­win­no sta­no­wić pro­ble­mu – praw­da?

– Nie, cena nie sta­no­wi pro­ble­mu. Poza tym oby­dwo­je wie­my, że war­to­ść tego ro­dza­ju klej­no­tów może tyl­ko pó­jść w górę. Trud­no so­bie wy­obra­zić lep­szą lo­ka­tę ka­pi­ta­łu. Gdy­bym się zde­cy­do­wa­ła na za­kup, na pew­no na nich nie stra­cę, ale... Za­wsze gdy ku­pu­ję ka­mie­nie lub na­wet go­to­we klej­no­ty, to po to, by wy­ko­rzy­stać je w no­wych pro­jek­tach. Tych tiar jed­nak nie ośmie­li­ła­bym się ni­g­dy prze­ro­bić. One są świad­ka­mi swo­jej epo­ki. Za­słu­gu­ją na to, by po­zo­sta­ły ta­ki­mi, ja­kie są. Poza tym na pew­no stoi za nimi ja­kaś hi­sto­ria...

– Ca­łko­wi­cie się zga­dzam i wiesz, jak bar­dzo sza­nu­ję ta­kie po­de­jście do hi­sto­rycz­nych klej­no­tów. Szko­da, że nie wszy­scy ju­bi­le­rzy wy­ka­zu­ją się tak­tem i po­sza­no­wa­niem dzieł swo­ich po­przed­ni­ków.

– Masz na my­śli Van Cle­ef & Ar­pels?

– Na przy­kład! To, cze­go się do­pu­ści­li z dia­de­mem Ma­rii-Lu­izy, woła o po­mstę do nie­ba!. Ale ta­kie prak­ty­ki są na po­rząd­ku dzien­nym na­wet te­raz. Pa­mi­ętasz, jak Lau­ren­ce Graff ku­pił rok temu Nie­bie­ski Dia­ment Wit­tels­ba­chów?

– Oczy­wi­ście, że pa­mi­ętam! To była li­cy­ta­cja dzie­si­ęcio­le­cia!

– Od tego cza­su nikt dia­men­tu nie wi­dział, ale... krążą wie­ści, że Graff nosi się z za­mia­rem jego prze­szli­fo­wa­nia albo na­wet już to zro­bił.

– To skan­dal! Jak­by nie wy­star­czy­ło mu, że hi­sto­rycz­ny dia­ment nosi te­raz jego imię!

– Nie­któ­rym naj­wy­ra­źniej to nie wy­star­cza... Li­cy­ta­cja za chwi­lę się za­cznie. Pod­jęłaś już de­cy­zję, czy we­źmiesz udział?

– Sama jesz­cze nie wiem... Te tia­ry w za­sa­dzie na­wet nie przy­po­mi­na­ją sty­lu na­szej fir­my. Są pla­ty­no­we. My od za­wsze do pro­duk­cji klej­no­tów wy­ko­rzy­stu­je­my wy­łącz­nie 24-ka­ra­to­we żó­łte zło­to. Tia­ry de­ko­ro­wa­ne są prze­źro­czy­sty­mi bry­lan­ta­mi. My po dia­men­ty nie si­ęga­my pra­wie ni­g­dy! A jak już, to po ko­lo­ro­we i za­wsze ob­ro­bio­ne w for­mie ka­bo­szo­nów, a nie jak te z tiar – fa­se­to­wa­ne! Te tia­ry nie mają nic wspól­ne­go z bi­zan­tyj­skim sty­lem Az­zur­ri Gio­iel­li, a jed­nak... Coś ta­kie­go w nich jest, że... Tak! We­zmę udział w li­cy­ta­cji!

– Do­bra de­cy­zja!

– Ale wcze­śniej jesz­cze cię wy­ko­rzy­stam!

– Je­stem do two­ich usług!

– Co wiesz o tych tia­rach?

– Szcze­rze mó­wi­ąc... bar­dzo nie­wie­le. Ich po­cho­dze­nie jest nie­zna­ne. Na ryn­ku an­ty­kwa­rycz­nym wy­pły­nęły nie­daw­no. To, że nie zo­sta­ły uwzględ­nio­ne w dru­ko­wa­nej wer­sji ka­ta­lo­gu au­kcyj­ne­go, nie jest ra­czej przy­pad­kiem. Z tego co wiem, So­the­by’s do ko­ńca wa­hał się, czy je wy­sta­wić... Nie wia­do­mo, kto je wy­ko­nał i do kogo wcze­śniej na­le­ża­ły, ale za­pew­niam cię, że klej­no­ty ta­kiej kla­sy nie mo­gły wy­jść spod ręki byle kogo. Je­stem prze­ko­na­ny że za ich re­ali­za­cją stoi któ­ryś z naj­wy­bit­niej­szych ju­bi­le­rów okre­su mi­ędzy­wo­jen­ne­go.

– Ob­sta­wiasz ko­goś kon­kret­ne­go? Tif­fa­ny? Har­ry Win­ston? Oscar Hey­man & Bro­thers?

– Jako Ame­ry­ka­nin i jako spe­cja­li­sta od ame­ry­ka­ńskich klej­no­tów znam do­brze pro­duk­cję i styl na­szych ju­bi­le­rów. Nie sądzę, żeby te tia­ry wy­szły z któ­re­goś z ame­ry­ka­ńskich warsz­ta­tów. Moim zda­niem za­rów­no ich zle­ce­nio­daw­ców, jak i twór­ców na­le­ży ra­czej szu­kać po dru­giej stro­nie Atlan­ty­ku...

– W Eu­ro­pie? – zdzi­wi­ła się Am­bra, któ­ra do tego mo­men­tu była prze­ko­na­na, że ma do czy­nie­nia z ame­ry­ka­ński­mi klej­no­ta­mi. Dla­cze­go tak sądzisz?

– Wi­dzisz te in­kru­sto­wa­ne dia­men­ta­mi de­ko­ra­cje w kszta­łcie li­ści dębu, w dol­nej części tiar?

– Tak.

– Wy­gląda­ją na mo­tyw he­ral­dycz­ny.

– Masz ra­cję! U nas we Wło­szech dąb wid­nie­je w her­bach rodu del­la Ro­ve­re i Chi­gi... Ra­fa­el, ma­lu­jąc Ju­liu­sza II, na­wet zwie­ńcze­niom opar­cia fo­te­la, na któ­rym sie­dzi uka­za­ny na jego ob­ra­zie pa­pież, nadał kszta­łt żo­łędzi, aby pod­kre­ślić, że ten po­cho­dzi wła­śnie z rodu del­la Ro­ve­re i w jego her­bie fi­gu­ru­je wi­ze­ru­nek dębu.

– Do­kład­nie to mam na my­śli! Po ta­kie mo­ty­wy ni­g­dy nie si­ęga­no przy­pad­ko­wo... One za­wsze o czy­mś świad­czą. Naj­częściej od­no­szą się do oso­by, któ­rej gło­wę tia­ra mia­ła zdo­bić, do jej po­cho­dze­nia, ro­dzi­ny... A gdzie jest naj­wi­ęcej ro­dzin mo­gących się po­szczy­cić ty­tu­łem ary­sto­kra­tycz­nym i wła­snym her­bem jak nie na Sta­rym Kon­ty­nen­cie? Za­sta­na­wia mnie jed­nak coś jesz­cze...

– Co ta­kie­go?

W cen­tral­nej części tiar... Tam gdzie nor­mal­nie umiesz­cza się głów­ny i naj­wy­ższy, wie­ńczący całą kom­po­zy­cję ele­ment zdob­ni­czy... Tu go nie ma!

– Masz ra­cję! Wy­gląda, jak­by cze­goś bra­ko­wa­ło... Jak­by kom­po­zy­cja była nie­pe­łna...

– I za­pew­ne rów­nież i to nie jest przy­pad­ko­we. Po­dob­nie jak to, że tia­ry są dwie! Po co ko­muś dwie iden­tycz­ne tia­ry? Coś się za tym musi kryć. I pew­nie jest to fa­scy­nu­jąca hi­sto­ria, któ­ra tyl­ko cze­ka, aż ktoś ją roz­wi­kła!

– La­dies and Gen­tle­men, roz­po­czy­na­my li­cy­ta­cję ostat­nie­go punk­tu pro­gra­mu dzi­siej­sze­go dnia – roz­le­gł się głos pro­wa­dzące­go au­kcję. Dwie pla­ty­no­we tia­ry zdo­bio­ne bry­lan­ta­mi. Cena wy­wo­ław­cza – 300 ty­si­ęcy do­la­rów. Czy mam ja­kieś ofer­ty?

Z sa­me­go ko­ńca sali ktoś dał znak, że jest go­tów za­pła­cić taką cenę.

– 300 ty­si­ęcy po raz pierw­szy.

Tym­cza­sem do au­kcji włącza­ły się ko­lej­ne oso­by za­in­te­re­so­wa­ne ta­jem­ni­czy­mi tia­ra­mi.

– 320 ty­si­ęcy od Na­ta­szy Jo­su­pow re­pre­zen­tu­jącej klien­ta z Ro­sji.

Am­bra wci­ąż jesz­cze wstrzy­my­wa­ła się z do­łącze­niem do li­cy­ta­cji. Wcze­śniej chcia­ła się zo­rien­to­wać, kto bie­rze w niej udział. Świat klien­tów au­kcji ka­mie­ni szla­chet­nych jest bar­dzo her­me­tycz­ny. Wszy­scy się zna­ją, choć nie­któ­rzy ro­bią wie­le, aby ich to­żsa­mo­ść jako ku­pu­jących nie zo­sta­ła ujaw­nio­na. Zna­jąc jed­nak gu­sta głów­nych gra­czy, oso­by z tego śro­do­wi­ska są w sta­nie szyb­ko się zo­rien­to­wać, kim jest li­cy­tu­jący, na­wet je­śli ko­rzy­sta z po­mo­cy po­śred­ni­ka, któ­re­mu w cza­sie au­kcji prze­ka­zu­je dys­po­zy­cje przez te­le­fon. Am­bra nie mia­ła wąt­pli­wo­ści, któ­re­go ro­syj­skie­go oli­gar­chę re­pre­zen­tu­je Na­ta­sza Jo­su­pow. Gdy kil­ka lat temu po­ja­wił się na are­nie ku­pu­jących eks­klu­zyw­ne klej­no­ty, od razu mo­żna było za­uwa­żyć jego pre­dy­lek­cję do bi­żu­te­rii art déco. Ol­brzy­mi bu­dżet, jaki mógł prze­zna­czyć na swo­ją ko­lek­cjo­ner­ską pa­sję, wpły­nął na­wet na na­gły wzrost cen klej­no­tów z tego okre­su. Naj­wy­ra­źniej zdał so­bie z tego spra­wę i wo­lał ku­po­wać przez po­śred­ni­ków.

– 360 ty­si­ęcy od Wil­lia­ma Chan­ga re­pre­zen­tu­jące­go klien­ta z Hong­kon­gu.

Do au­kcji do­łącza­li ko­lej­ni gra­cze, w wi­ęk­szo­ści do­brze Am­brze zna­ni. Cza­sa­mi zda­rza się, że li­cy­tu­jący ko­rzy­sta z po­mo­cy oso­by trze­ciej, mimo że sam jest obec­ny na au­kcji. Nie chcąc ujaw­nić swo­ich per­so­na­liów, sie­dzi dys­kret­nie w sali i dzi­ęki ukry­tej w uchu słu­chaw­ce po­zo­sta­je w kon­tak­cie z wy­stępu­jącym w jego imie­niu pra­cow­ni­kiem Domu Au­kcyj­ne­go.

– 380 ty­si­ęcy od pana z tyłu sali. 400 ty­si­ęcy od Sal­my al-Ja­sin re­pre­zen­tu­jącej klien­ta ze Zjed­no­czo­nych Emi­ra­tów Arab­skich.

Am­bra uzna­ła, że prze­kro­cze­nie ba­rie­ry 400 ty­si­ęcy do­la­rów jest naj­lep­szym mo­men­tem na włącze­nie się w li­cy­ta­cję. Dys­kret­nym ru­chem gło­wy dała znać, że de­kla­ru­je chęć pod­bi­cia staw­ki.

– 420 ty­si­ęcy od pani Am­bry Az­zur­ri.

Wil­liam Chang prze­ka­zał, że jego klient re­zy­gnu­je z dal­sze­go udzia­łu w au­kcji.

– 440 ty­si­ęcy od pana z tyłu sali.

In­for­ma­cję o od­stąpie­niu od li­cy­ta­cji prze­ka­za­ła rów­nież re­pre­zen­tu­jąca klien­ta z Pó­łwy­spu Arab­skie­go Sal­ma al-Ja­sin. Po­zo­sta­li już tyl­ko trzej gra­cze. Bar­dziej niż do­brze zna­ny ro­syj­ski mi­liar­der, któ­re­go naj­praw­do­po­dob­niej re­pre­zen­to­wa­ła Na­ta­sza Jo­su­pow, Am­brę in­try­go­wał ta­jem­ni­czy li­cy­tu­jący z ko­ńca sali. Pró­bo­wa­ła dys­kret­nie go doj­rzeć, ale z pierw­sze­go rzędu, w któ­rym sie­dzia­ła, w pa­nu­jącym w po­miesz­cze­niu pó­łm­ro­ku nie było to ła­twe.

– 460 ty­si­ęcy od pani Am­bry Az­zur­ri.

Na tym eta­pie li­cy­ta­cji rów­nież Na­ta­sza Jo­su­pow prze­ka­za­ła li­cy­ta­to­ro­wi in­for­ma­cję, że re­zy­gnu­je. Am­brę cie­ka­wi­ło co­raz bar­dziej, kim jest dru­gi li­cy­tu­jący.

– 480 ty­si­ęcy od pana w ostat­nim rzędzie.

W sali dało się od­czuć at­mos­fe­rę wy­cze­ki­wa­nia, kto wy­trzy­ma do ko­ńca i prze­li­cy­tu­je ry­wa­la. Czy cena tiar prze­kro­czy pół mi­lio­na do­la­rów? Wszy­scy byli cie­ka­wi...

– 500 ty­si­ęcy od pani Am­bry Az­zur­ri.

Przez dłu­ższą chwi­lę pa­no­wa­ła ci­sza. Na­pi­ęcie gęst­nia­ło. Przy­gląda­jący się z cie­ka­wo­ścią au­kcyj­ne­mu po­je­dyn­ko­wi za­mar­li w ocze­ki­wa­niu na jego re­zul­tat, ale z tyłu sali, skąd spo­dzie­wa­no się ko­lej­ne­go pod­bi­cia staw­ki, nie po­ja­wił się ża­den znak...

– 500 ty­si­ęcy po raz dru­gi...

Pro­wa­dzący au­kcję spoj­rzał wy­mow­nie w stro­nę ta­jem­ni­cze­go li­cy­tu­jące­go, ale bez efek­tu...

– 500 ty­si­ęcy po raz trze­ci!

Gło­śnym ude­rze­niem drew­nia­ne­go młot­ka au­kcjo­ner przy­bił ofer­tę Am­bry!

– Moje gra­tu­la­cje! Szczęśli­wą na­byw­czy­nią tiar jest pani Am­bra Az­zur­ri. Po au­kcji za­pra­szam w celu do­pe­łnie­nia for­mal­no­ści zwi­ąza­nych z za­ku­pem.

– Spo­koj­nie, są war­te ka­żde­go z ty­si­ęcy, któ­re za nie za­pła­ci­łaś – Eve­rett szep­nął do ucha lek­ko oszo­ło­mio­nej Am­brze.

Ale bar­dziej niż to, czy prze­pła­ci­ła, czy nie, Am­brę in­te­re­so­wa­ło co in­ne­go... Kim był dru­gi li­cy­tu­jący?

– Po­cze­kasz tu na mnie? – Am­bra zwró­ci­ła się do Eve­ret­ta. Chcia­łam po­dzi­ęko­wać mo­je­mu ry­wa­lo­wi za god­ną wal­kę. Wszy­scy daw­no zre­zy­gno­wa­li, a on wci­ąż li­cy­to­wał. Za­słu­gu­je na gra­tu­la­cje.

Am­bra wśród oka­zy­wa­nych jej wy­ra­zów uzna­nia mi­ja­ła ko­lej­ne rzędy krze­seł sali au­kcyj­nej. Roz­gląda­ła się, pró­bu­jąc zo­rien­to­wać się, kto z obec­nych w po­miesz­cze­niu jest ta­jem­ni­czym li­cy­tu­jącym, któ­re­go przed chwi­lą po­ko­na­ła. W pew­nym mo­men­cie przy­sta­nęła. Nie mia­ła wąt­pli­wo­ści... To był on... Kil­ka me­trów od niej stał mężczy­zna mniej wi­ęcej pi­ęćdzie­si­ęcio­let­ni. Roz­ma­wiał przez te­le­fon. Nie­zbyt gło­śno, ale mimo to w jego gło­sie dało się wy­czuć wzbu­rze­nie.

– W ja­kim języ­ku on mówi? – za­sta­na­wia­ła się.

Pró­bo­wa­ła się wsłu­chać w eg­zo­tycz­nie brzmi­ące sło­wa mężczy­zny. Z jed­nej stro­ny wy­da­wa­ło się jej, że już coś po­dob­ne­go sły­sza­ła, ale nie mo­gła so­bie przy­po­mnieć gdzie. Poza ro­dzi­mym wło­skim ca­łkiem nie­źle wła­da­ła kil­ko­ma głów­ny­mi języ­ka­mi eu­ro­pej­ski­mi. Dzi­ęki częstym pod­ró­żom po ca­łym świe­cie w po­szu­ki­wa­niu naj­pi­ęk­niej­szych ka­mie­ni szla­chet­nych, któ­rych mo­gła­by użyć w pro­jek­to­wa­nych przez sie­bie ko­lek­cjach bi­żu­te­rii, osłu­cha­na była rów­nież z języ­ka­mi z bar­dziej od­le­głych stron. Roz­po­zna­nie brzmie­nia hin­di, he­braj­skie­go, arab­skie­go czy na­wet syn­ga­le­skie­go nie sta­no­wi­ło­by dla niej trud­no­ści. A jed­nak tego języ­ka nie mo­gła zi­den­ty­fi­ko­wać!

– Co to za język? – za­cho­dzi­ła w gło­wę... Gru­zi­ński? Or­mia­ński? Cze­cze­ński?!

W pew­nym mo­men­cie ta­jem­ni­czy mężczy­zna za­ko­ńczył roz­mo­wę. Za­my­ka­jąc po­łącze­nie te­le­fo­nicz­ne, wy­ko­nał jesz­cze dziw­ny gest... Pra­wą, wol­ną od te­le­fo­nu rękę zgi­ął w łok­ciu i pro­sto­pa­dle do pier­si przy­ło­żył do ser­ca. W tym sa­mym mo­men­cie jego wzrok spo­tkał się ze spoj­rze­niem Am­bry. Na dłu­ższą chwi­lę oby­dwo­je za­mar­li, wpa­tru­jąc się w sie­bie. Am­brę prze­sze­dł dreszcz. Od­nio­sła wra­że­nie, że gdy­by mógł, za­bi­łby ją wzro­kiem. Jed­no­cze­śnie w kąci­kach jego ciem­no­brązo­wych oczu za­uwa­ży­ła śla­dy łez... Po­czu­ła, że to nie jest do­bry mo­ment na po­dzi­ęko­wa­nia, gra­tu­la­cje ani na­wet przed­sta­wie­nie się. Po­sta­no­wi­ła się wy­co­fać...

– Nie­któ­rzy lu­dzie pod­cho­dzą zbyt emo­cjo­nal­nie do au­kcji – po­my­śla­ła. Gdy nie uda im się wy­li­cy­to­wać upa­trzo­ne­go przed­mio­tu, wzbie­ra w nich gniew i po­czu­cie krzyw­dy.

Za­pew­ne tak wła­śnie było w przy­pad­ku jej ta­jem­ni­cze­go ry­wa­la. Choć gdy wra­ca­ła na swo­je miej­sce, nie mo­gła się oprzeć wra­że­niu, że tym ra­zem pod zwy­kłym, uza­sad­nio­nym roz­cza­ro­wa­niem kry­ło się coś wi­ęcej...

– A... Je­steś! – ucie­szył się na jej wi­dok Eve­rett. Co po­wiesz na wspól­ny lunch, aby uczcić two­je dzi­siej­sze uda­ne za­ku­py?

– Dzi­ęku­ję za pro­po­zy­cję! – od­po­wie­dzia­ła Am­bra. Ale... Dzi­siaj je­stem już umó­wio­na.

– Szko­da... W ta­kim ra­zie obie­caj mi coś in­ne­go! Ame­ry­ka­ńska pre­mie­ra two­jej no­wej ko­lek­cji musi się od­być w Smi­th­so­nian’s!

– Masz to jak w ban­ku! Nikt tak nie or­ga­ni­zu­je pre­zen­ta­cji bi­żu­te­rii jak wy! I pa­mi­ętaj, jak tyl­ko będziesz w Rzy­mie, ko­niecz­nie się ode­zwij! Spo­tka­my się na pew­no!

– Dzi­ęku­ję! Było mi bar­dzo miło cię spo­tkać – Eve­rett po­ca­ło­wał Am­brę w oba po­licz­ki. I... do zo­ba­cze­nia nie­ba­wem. Po­zdrów ode mnie bab­cię i tatę.

Am­bra po­że­gna­ła się z ame­ry­ka­ńskim przy­ja­cie­lem i uda­ła się w stro­nę biu­ra So­the­by’s w celu sfi­na­li­zo­wa­nia swo­ich dzi­siej­szych za­ku­pów. Po do­pe­łnie­niu for­mal­no­ści i wy­da­niu dys­po­zy­cji do­ty­czących trans­por­tu wy­li­cy­to­wa­nych ze­sta­wów opu­ści­ła dom au­kcyj­ny. Wsia­dła do żó­łtej no­wo­jor­skiej tak­sów­ki i po­je­cha­ła na Park Ave­nue do ho­te­lu Wal­dorf Asto­ria, w któ­rym zwy­kła się za­trzy­my­wać w cza­sie ka­żde­go po­by­tu w No­wym Jor­ku. Dla­cze­go wła­śnie tu? Po­wo­dów mo­żna by po­dać wie­le. Wpraw­dzie są w tym mie­ście ho­te­le ofe­ru­jące wi­ęcej udo­god­nień, ale ścia­ny żad­ne­go in­ne­go nie były świad­kiem tylu hi­sto­rycz­nych wy­da­rzeń co wła­śnie Wal­dorf Asto­ria, a Am­bra od cho­ćby na­wet naj­bar­dziej luk­su­so­wych, ale ano­ni­mo­wych wnętrz za­wsze bar­dziej ce­ni­ła so­bie miej­sca z hi­sto­rią.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­sza­my do za­ku­pu pe­łnej wer­sji ksi­ążki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: