Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Tupac Amaru II - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 maja 2021
Ebook
24,99 zł
Audiobook
29,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
24,99

Tupac Amaru II - ebook

Ameryka w XVIII wieku - kraj wielkiego rozwoju gospodarczego i bestialskiego stosunku do ludności pierwotnej. Z powszechnej tendencji wyłamuje się Gabriela Condorcanqui - dobrze wykształcony właściciel wielkich plantacji koki i hodowli bydła. Interes Gabriela świetnie prosperuje, dając perspektywę dostatniej i spokojnej przyszłości. Ten jednak jest czuły na problemy społeczne i staje w obronie ciemiężonej ludności indiańskiej. Ogłasza się cesarzem Inków i staje na czele powstania antyhiszpańskiego. Schwytany i stracony wraz z całą rodziną. Historia jednego z największych bohaterów Ameryki Południowej.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-3251-8
Rozmiar pliku: 680 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Od nia, w którym Krzysztof Kolumb zetknął się po raz pierwszy z Indianami, upłynęło już ponad pół tysiąca lat. Przez ten czas etniczna mapa obu Ameryk bardzo się zmieniła. Nawet pobieżny rzut oka wystarcza, by zauważyć, że we wszystkich częściach świata występuje przewaga liczebna jakiejś jednej rasy. We wszystkich z wyjątkiem dzisiejszej Ameryki. Antyle zamieszkuje liczna ludność czarna, często stanowiąca większość mieszkańców, jak ma to miejsce choćby na Jamajce, Haiti i Trynidadzie.

Chociaż dane statystyczne są nieprecyzyjne, wiadomo na przykład, że w Limie w drugiej połowie XVI wieku czarni dominowali liczebnie nad białymi. W Ciudad Mexico aż do połowy XVIII wieku stosunek niewolników do Hiszpanów wynosił dwa lub trzy do jednego. W 1810 roku ponad połowa ludności Wenezueli była czarna. W czasach kolonialnych i na początku republiki Murzyni stanowili poważny procent ludności Argentyny i Urugwaju. Nawet na Portoryko i Kubie w ciągu ostatnich dwóch stuleci stale zmniejszała się liczba ludności kolorowej: z połowy ogółu mieszkańców do mniej więcej jednej czwartej w obu tych krajach. Czarni Brazylijczycy również „ulegają naciskom akulturacji, asymilacji i wejścia do świata bieli” .

Większość ludności Stanów Zjednoczonych, Kanady, Argentyny i Urugwaju stanowią biali. Na wielkich obszarach Ameryki Środkowej i Południowej (szczególnie w Meksyku, Gwatemali, Peru, Boliwii, Ekwadorze i Paragwaju) przeważają liczebnie Indianie i indiańscy mieszańcy – Metysi. W wielu państwach kontynentalnej Ameryki Łacińskiej nie trzeba zresztą obecności Indian specjalnie podkreślać. We wszystkich – z wyjątkiem Urugwaju – istnieją znaczne skupiska ludności indiańskiej, a co najmniej w czterech, to jest w Boliwii, Peru, Ekwadorze i Gwatemali, Indianie stanowią bezspornie większość. W innych także przeważają Indianie wraz z Metysami. Do takich krajów można zaliczyć zwłaszcza Meksyk, Paragwaj, Honduras i Salwador. W wielu pozostałych żyją również setki tysięcy Indian – rdzennych mieszkańców tych ziem.

Zdecydowana większość Indian mieszka dziś – tak samo jak w czasach przedkolumbijskich – na południe od Río Grande del Norte, owej granicy oddzielającej obecnie Amerykę Północną od Ameryki Łacińskiej. Ta proporcja znana jest dokładnie. Co się jednak tyczy latynoamerykańskich Indian, jesteśmy zdani wyłącznie na obliczenia szacunkowe. Spisy ludności odbywają się w różnych krajach w rozmaitych terminach. Do tego dane statystyczne odzwierciedlają też rozbieżności występujące już nawet w kwestii tak podstawowej, jak ustalenie, kogo właściwie należy uważać za Indianina, a kogo nie. Często na przykład zdarzało się, że władze tego czy owego państwa latynoamerykańskiego już z góry „likwidowały” setki tysięcy Indian, przyjmując dla celów spisowych bardzo wąską definicję Indianina. W dodatku, co słusznie zauważają autorzy w przedmowie do tomu pierwszego _Dziejów Ameryki Łacińskiej:_

Ogromna większość syntetyzujących opracowań, podręczników i kompendiów dziejów Ameryki Łacińskiej traktuje o paru procentach ludności tego kontynentu, o elitach władzy i posiadania, a czyni to tak, jak gdyby mówiła o losach całych społeczeństw i narodów. Autorzy owych prac operują zazwyczaj hierarchią wartości i kategoriami poznawczymi cywilizacji euro-północnoamerykańskiej, dostrzegają więc tylko europejski nurt w procesie rozwoju Latynoameryki, zapoznając nurt tuziemczy, ludowy, latynoamerykański .

Być może wynika to z faktu, że zarówno źródła drukowane, jak i archiwalne zostały w przeważającej mierze wytworzone przez Hiszpanów z Półwyspu Iberyjskiego i Kreolów. To oni spisywali zeznania świadków indiańskich w czasie procesów, oni relacjonowali wydarzenia, jakich byli świadkami, a więc nie można mieć całkowitego zaufania do wierności tego zapisu, tym bardziej że często na drodze stała bariera językowa i uciekano się do pomocy tłumacza. Wnioski, jakie można wysnuć z tych materiałów, podbudowane są więc dokumentami, wytworzonymi przez Europejczyków lub Kreolów.

W książce _Túpac Amaru II_ starałem się przedstawić możliwie wiernie to, co dotąd napisano na temat José Gabriela Condorcanqui (bo takie było prawdziwe nazwisko przywódcy Wielkiej Rebelii) zarówno w starych kronikach i manuskryptach hiszpańskich oraz indiańskich, jak i w dziełach najnowszych. Z tych ostatnich, najbardziej pomocne mi były prace autorów anglojęzycznych: Philipa Ainswortha Mensa _(The Rebellion of Túpac Amaru II, 1780–1781),_Oscara Cornblita _(Power and Violence in the Colonial City. Oruro from the Mining Renaissance to the Rebellion of Tupac Amaru, 1740–1782),_ Nicholasa A. Robinsa _(Genocide and Millennialism in Upper Peru. The Great Rebellion of 1780–1782)_ oraz Charlesa F. Walkera _(Smoldering Ashes: Cuzco and the Creation of Republican Peru),_ a także biografia w języku hiszpańskim Victora Anglesa Vargasa _(José Gabriel Túpac Amaru)._

Wymieniając te pozycje postępuję nieco wbrew zasadzie, która mówi, że aby zostać dobrym pisarzem, trzeba czytać dobre teksty, zapamiętywać je i zapominać, skąd się je wzięło. Nie będę jednak uciekał od przyznaniasię, że 99% materiału zawartego w tej biografii pochodzi z innych opracowań, mając w pamięci opinię Ludwika Zajdlera. Zdaniem tego znanego polskiego astronoma, jeżeli przepisać wszystko z jednej książki będzie to plagiat, jeżeli z dwóch – to kompilacja, jeżeli z wielu – dzieło naukowe. Pozostały procent – to mój skromny wkład oparty na wnioskach i obserwacjach zebranych podczas kilkakrotnych bytności w Ameryce Środkowej i Południowej.

Podbój i kolonizacja Ameryki dokonały się w sposób krańcowo odmienny od rozlania się potęgi Rzymu. Ten stanowił _corpus,_ ośrodek promieniowania rozszerzający swe granice, wyraz świata, który osiągnął pełnię i przekonany był, że otacza go barbarzyństwo, chociaż niekiedy – jak w czasie swych galopad po Oriencie – płacił za to zmianą bogów, wierzeń i tracił przez ekspansję swą zwartość, aż musiał przywdziać na Zachodzie i Wschodzie maskę cesarskiego dualizmu. Nie przeszkadzało mu to w narzucaniu praw, wznoszeniu mostów, akweduktów, budowaniu dróg, a wszystko to czynił w pewnym stylu, ze szczególnym rozmachem i sobie tylko właściwą wyniosłością.

Odkrycie Ameryki dokonało się w warunkach całkowicie odmiennych od tych, jakie istniały w Europie w epoce rzymskich podbojów. Średniowiecznej Hiszpanii daleko było do jednolitości. Świat islamu, żydostwo, rozbicie feudalne, teologia broniąca wartości doraźnych, niechęć wrodzonego nieokrzesania do subtelności przywożonych do kraju przez Burgundczyków i Arabów pogrążała Hiszpanię w chaosie. Walka zachłannej władzy centralnej z oporem sił odśrodkowych, z owym historycznym nieładem, znalazła wreszcie ujście, jakie wskazał przypadek. Niektórzy mediewiści utrzymują, że do Ameryki wtargnęło późne średniowiecze, a my możemy dodać, że po ledwie połowicznym przyswojeniu techniki i fragmentarycznym wchłonięciu ducha cywilizacji, średniowiecze nadal stanowi rdzeń Ameryki Łacińskiej .

Państwa tego regionu są z reguły krajami niesamowitych kontrastów, gdzie na ulicach, głównie przed kościołami, matki w filcowych melonikach w otoczeniu czeredy dzieci chodzących samopas lub zwisających z nosidełek; jeśli nie żebrzą, to sprzedają produkty rolne lub kolorowe materiały tkane z wełny lam i alpak. Równocześnie wnętrza kościołów błyszczą od złota pokrywającego barokowe figury, wyrzeźbione w czasach hiszpańskiej konkwisty. Nie dość, że w przeszłości złoto szło na ołtarze, również dziś ściemniałe rzeźby odnawia się najczystszym złotem. Dziwne? Nie, skoro i w pewnym środkowoeuropejskim kraju nie ma pieniędzy na pensje dla lekarzy czy nauczycieli, a są miliony na Świątynię Opatrzności Bożej...

Niepodległościowa myśl w Ameryce Południowej i Łacińskiej zrodziła się w XVIII stuleciu, a dokładniej w ostatnich jego dwóch dekadach. Mielibyśmy zatem półwiekowy okres walk o niepodległość podzielony na cztery fazy:

-

-

✔ pojedyncze bunty Indian o ograniczonym, lokalnym zasięgu;
-

-

✔ wystąpienia ludowe (rebelie miejskie, tak zwanych _comuneros)_ i rewolucyjno-niepodległościowe powstania zbrojne z lat 1780–1784;
-

-

✔ okres względnego spokoju, pełen jednak spisków, konspiracji, prób insurekcyjnych i powstań niewolników z lat 1784–1800;
-

-

✔ okres właściwych wojen o niepodległość w szerokich „symbolicznych” granicach lat 1801–1825/28, który trzeba by z kolei podzielić na kilka podokresów:

1.

1.

1801–1803: rewolucja antylska;
2.

1804–1807: krótka przerwa ze sporadycznymi próbami wystąpień niepodległościowych;
3.

1808–1809: czasy buntu autonomistycznego i prób secesji;
4.

1810–1825/28: wojny hispanoamerykańskie o niepodległość, epoka libertadorów/wyzwolicieli, secesja Brazylii.

Przyczyny wybuchu wojen niepodległościowych były różne i bardzo złożone. Wiązały się na pewno z powstaniem warstwy kreolskiej i zdominowaniem przez nią oligarchii, a także z narodzinami specyficznej gospodarki oraz struktury społeczno-rasowej w Ameryce Południowej. Do czynników, wywołujących ruchy narodowowyzwoleńcze, z całą pewnością należy zaliczyć antagonizmy społeczno-rasowe. Niższe warstwy społeczeństwa, złożone w większości z Metysów, buntowały się przeciwko coraz większym podatkom i „białym oligarchiom”. Ale na pierwszy plan wysuwała się jednak ekonomia.

W hiszpańskiej i portugalskiej Ameryce wybuchło w okresie kolonialnym ponad tysiąc powstań, rebelii i buntów indiańskich. Wśród nich największe znaczenie miało powstanie José Gabriela Condorcanqui, znanego lepiej jako Túpac Amaru II, wraz z łańcuchową reakcją następnych buntów, do których doszło pod jego wpływem w różnych regionach Ameryki Południowej. Jeden z najwybitniejszych znawców kolonialnego okresu dziejów Ameryki, Argentyńczyk Boleslao Lewin, miał pełne prawo powiedzieć: „Ruch rewolucyjny kierowany przez Túpaca Amaru jest bezsprzecznie największym buntem socjalnym w dziejach wszystkich trzech Ameryk” . Ostateczny rezultat, ostateczny cel tego powstania, stanowiącego ukoronowanie tysiąca innych rebelii indiańskich, najlepiej wyraził współczesny mu przedstawiciel tej klasy, w której interesy bunty te godziły. Anonimowy poeta w jednej ze zwrotek poematu wyliczał klęski, jakie spadłyby na białych w razie zwycięstwa Indian:

Zmuszaliby nas, byśmy pracowali

Jak sami teraz pracują,

I jak nimi teraz pogardzają,

W poniżeniu żylibyśmy my.

Nikt nie mógłby oczekiwać

Domu, bogactw ni zaszczytów.

Nikt nie sięgałby godności,

Wszyscy staliby się plebejami,

Indianami wszyscy ich.

A oni, oni byliby panami!..

Między słowami „plebejusz” i „Indianin” ówczesny poeta stawia więc znak równości, uważając to zresztą za rzecz całkowicie naturalną. I właśnie temu, by plebejusze mogli stać się panami, temu, by panami mogli stać się Indianie, podczas owego „największego buntu społecznego w dziejach wszystkich trzech Ameryk” sprzeciwili się niestety nie tylko hiszpańscy kolonizatorzy, lecz również Kreolowie. A to z kolei sprawiło, że gdy w trzydzieści lat później znowu rozległ się głos bębnów wzywających do boju – tym razem Kreolów, pragnących wyzwolić się spod panowania europejskich Hiszpanów – Indianie, pamiętając o zdradzie i nieobecności Kreolów w rewolucji Túpaca Amaru, z wyjątkiem Meksyku nie angażowali się raczej w tych separatystycznych wojnach.

„Przede wszystkim wyzwolenie społeczne!” – uczył przecież Indian testament José Gabriela. A Indianie doskonale wiedzieli, że bez względu na to, czy na czele państwa latyfundystów i baronów cynowych będą stali królowie, czy też prezydenci, oni będą wyzyskiwani tak samo. I rzeczywiście choć lata antyhiszpańskich walk Kreolów stanowią jeden z najchlubniejszych okresów w dziejach Ameryki Łacińskiej, choć wielu wodzów i szeregowych bojowników swym bohaterstwem naprawdę zasłużyło na miano nieśmiertelnych – jeśli idzie o dolę rdzennej ludności Ameryki, kres panowania Hiszpanów właściwie nic nie zmienił.

Pod koniec XVIII wieku państwa latynoamerykańskie rozluźniły więzy z metropoliami iberyjskimi na rzecz Anglii. Oznaczało to obalenie handlowych monopoli i otwarcie gospodarki eksportowej na resztę Europy, a nawet świata. Myśl, że dojrzano do gospodarowania i rządzenia bez Hiszpanów czy Portugalczyków, była tu wiodąca. Ważnym czynnikiem były również częściowe reformy przeprowadzone w Wieku Świateł. To one właśnie uświadomiły oświeconej części społeczeństwa latynoamerykańskiego inną, realną możliwość: reformy totalnej, ucieleśnionej w autonomii lub secesji.

Do zewnętrznych czynników przyśpieszających wybuch wojen narodowowyzwoleńczych bez dwóch zdań zaliczyć też trzeba ingerencję państw europejskich, a w szczególności Anglii. Z drugiej strony przykładem dla Kreolów była rewolucja północnoamerykańska i emancypacja sąsiadujących z Nową Hiszpanią kolonii. Trzecim ważnym czynnikiem była Rewolucja Francuska 1789–1799, której hasła dotarły aż do Ameryki Południowej i stały się detonatorem rewolucji antylskiej, afroamerykańskiej.

Powstanie Túpaca Amaru II było ostatnim zrywem społecznym, w którym dał o sobie znać buntowniczy duch andyjskich Indian, pozbawionych wolności i możliwości jakiegokolwiek udziału w postępie świata. Rebelia ta stłumiona została nie tylko przez Hiszpanię – uważa postępowy intelektualista południowoamerykański Emilio Romero – lecz przede wszystkim przez Kreolów. Nie może być jednak uważana za prekursorski ruch na rzecz niepodległości politycznej, chyba że po uwzględnieniu jego późniejszych, odległych reperkusji, ponieważ powstańcy nie wyrażali żądań suwerenności politycznej. Był to ruch chłopski, wiejski, posługujący się prymitywna bronią i taktyką Inków, dęciem w _pututo,_ wrzaskami i dziwacznymi okrzykami. Można nazwać to powstanie rolnym, ponieważ walka toczyła się o ziemię .

Ponieważ wydarzenia z lat 1780–1784 nie ograniczyły się wyłącznie do środowisk indiańskich, choć te były bezsprzecznie ich głównym motorem, profesor Jan Szemiński w jednym z referatów nie zawahał się nazwać tego powstania „pierwszą wojną o niepodległość Peru”. Większość historyków koncentruje się na samej rebelii i bezpośrednich przyczynach ekonomicznych, negując lub zapominając o znaczeniu świadomości jej uczestników oraz realiach, w jakich żyli do tej pory. Nie zastanawiają się nad postrzeganiem przez rebeliantów przeszłości, teraźniejszości i przyszłości w warunkach, w których znaleźli się w wyniku hiszpańskiego panowania i własnych doświadczeń życiowych.

Walka partyzancka oraz przewroty są częścią tradycji państw Ameryki Łacińskiej, zakorzenioną w jej historii i kulturze. Tradycji, która bierze swój początek nie tylko z okresu przed kolonizacją, lecz także przed pojawieniem się białych na tym kontynencie. W połowie XIV wieku wojownicze plemię Chanca zdecydowało się podbić dolinę Cuzco. Nie spodziewali się oporu ze strony Inków, którzy wówczas zajmowali się głównie rolnictwem, nie zaś wojowaniem i z męstwa nie słynęli. Zgodnie z ich przewidywaniami Wirakocza, wiekowy władca, postanowił opuścić miasto, by oddać je bez oporu. Zabrał ze sobą następcę tronu, Inkę Urco, ale w Cuzco został inny syn, który przyjmie później imię Pachacuti Inka Yupanqui. Zorganizował on nie tylko obronę miasta, lecz także wspólnie z sąsiednimi księstwami stawił opór najeźdźcom. Według legendy bił się z agresorami tak zaciekle, że nawet kamienie powstały za jego przykładem. Później zbuntował się przeciwko ojcu i nie oddał władzy bratu. Można powiedzieć, że był to pierwszy znany zamach stanu w Ameryce Łacińskiej. Wielka Rebelia 1780–1784, jak się często określa powstanie Túpaca Amaru II, postawiło go na piedestale jako największego bojownika o wyzwolenie w historii peruwiańskich Indian. Niektórzy historycy porównują go nawet z Jerzym Waszyngtonem. Zgodnie z tradycyjnym przekazem w dniu swojej koronacji nowy Inka miał oświadczyć w języku keczua: „Od dzisiejszego dnia nie będzie już więcej hiszpańskiej fiesty kosztem waszej biedy!” .

Rewolucja latynoamerykańska była nieuchronna. Panowanie kolonialne Hiszpanii i Portugalii stało się na przełomie XVIII i XIX wieku anachronizmem politycznym i ekonomicznym. U schyłku XVIII stulecia korzyści z „politycznej protekcji” metropolii były tu znikome. Rewolucja przemysłowa w Anglii dała mocny impuls latynoamerykańskiemu eksportowi; powiązania ekonomiczne kolonii z iberyjskimi metropoliami traciły znaczenie. Idee oświeceniowe, reformy oświeconego absolutyzmu Karola III, wreszcie i przykład pobliskiej rewolucji północnoamerykańskiej pobudzały świadomość i ambicje Kreolów i Metysów; mnożyły się konflikty między ludnością miejscową i Hiszpanami.

Wojna z administracją kolonialną szła w parze z walką klas i wojną domową (rojaliści wśród Kreolów byli wcale liczni). Miało miejsce wiele nieudanych eksperymentów, wiele niejasności co do ustrojowego kształtu i granic nowych państw (struktury terytorialne czasów kolonialnych zachowały się tylko częściowo). Nie brakowało przejawów politycznej anarchii. Najwybitniejszy z wyzwolicieli, Simón Bolívar, twierdził rozgoryczony u schyłku życia, że w Ameryce Łacińskiej rewolucjonista „uprawia orkę na morzu” . Rewolucję latynoamerykańską można traktować jako fragment procesu dekolonizacji obu Ameryk: anglosaskiej i łacińskiej. Procesu zapoczątkowanego w koloniach północnoamerykańskich w latach 1775–1784, który po części kontynuowała Wielka Rebelia 1780–1784, a także rewolucja haitańska w okresie między 1790 a 1804 rokiem, rewolucja latynoamerykańska w latach 1810–1825, a dokończyła emancypacja Kanady w 1867 roku i Kuby w 1898 roku. Jak dla Stanów Zjednoczonych wojna secesyjna jest drugą rewolucją, tak dla krajów latynoskich dekolonizacja nie zamyka bynajmniej cyklu rewolucyjnego. Prawie wszędzie dekolonizacja oddała bowiem władzę kreolskiej oligarchii latyfundialnej, która umacniała swą władzę nad chłopami i ludnością niewolną. Co więcej, na ogół nie utrzymały się przy władzy liberalne frakcje kreolskiej elity, proponujące modele ustrojowe zbliżone do liberalno-burżuazyjnych wzorców Rewolucji Francuskiej czy amerykańskiej, a przeważał sojusz konserwatystów i Kościoła .

Niepodległość bowiem to nie wszystko. Nieudolne rządy dążących do centralizacji państwa przywódców powodowały dalsze, wewnątrzpaństwowe już konflikty. Trudną sytuację polityczną i ekonomiczną pogarszały liczne wojny, które nowe republiki toczyły o granice. Wszystkie te czynniki sprzyjały ekspansji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii na terenie Ameryki Południowej. Ekspansja ta doprowadziła do ponownych wystąpień w XIX i XX wieku, czego najlepszym przykładem są rewolucje pod wodzą Fidela Castro i Ernesto „Che” Guevary z lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Czasy wojen o niepodległość wprawdzie się zakończyły, ale walka z niesprawiedliwością i uciskiem trwa nadal, co potwierdza działalność południowoamerykańskich _guerrilleros._2
WIELKA DEBATA: LAS CASAS KONTRA SEPÚLVEDA

Przeciwko Indianom jeden pies równy jest dziesięciu ludziom.

Krzysztof Kolumb

HISZPAŃSKA „CUDOWNA BROŃ”

Wciągu niespełna czterech dekad od podboju w skutek europejskich chorób, na które Indianie nie byli uodpornieni, zmarła prawie połowa rdzennych Andyjczyków. Liczba śmiertelnych ofiar katorżniczej pracy lub nieludzkiego traktowania była równie przerażająca. Już w pierwszych latach XVI wieku cała Kastylia będzie mówić o okrutnych rozprawach z Indianami – z użyciem specjalnie przywożonych do Nowego Świata psów – nie tylko na Jamajce, lecz także na Hispanioli, Kubie, Małych Antylach i Wyspach Bahama. Pierwszy raz takiego tresowanego psa użył już Krzysztof Kolumb w jamajskiej zatoce Saint Ann’s 5 maja 1496 roku.

Kronikarz i żołnierz w jednej osobie, Pedro de Cieza de León, który przemierzał Amerykę Południową między 1540 a 1550 rokiem, donosił: „gdy przybyłem do Cartageny, widziałem Portugalczyka imieniem Roque Martin, który miał przed domem zawieszone ćwierci Indian przeznaczone do karmienia psów” . Ba! Ulubionym sportem, któremu właściciele ziemscy poświęcali zwykle poranne godziny, stały się łowy, zwane _aperrear_ (od hiszpańskiego _perro –_ pies), co potwierdza Bartolomé de Las Casas w swojej wstrząsającej _Krótkiej relacji o wyniszczeniu Indian:._

W tym królestwie czy też innej krainie Nowej Hiszpanii pewien Hiszpan poszedł z psami polować na jelenie czy też na króliki. Pewnego dnia, gdy nie znalazł zwierzyny, wydało mu się, że psy były głodne. Odbiera więc maleńkie dziecko matce i nożem odrzyna po kawałku ręce i nogi dając każdemu z psów jego część, a gdy zjadły, rzuca na ziemię całe ciało dla wszystkich razem. Proszę zauważyć, jak wielka jest nieczułość Hiszpanów na tamtych ziemiach, do jakiego Bóg dopuścił zwyrodnienia i w jakim poszanowaniu mają oni owe ludy stworzone na podobieństwo Boga i odkupione Jego krwią. Ale dalej zobaczymy jeszcze gorsze rzeczy.

(...) Hiszpanie prowadzą ze sobą w podróży zakutych w łańcuchy Indian przeznaczonych na pożywienie dla psów, tak jakby prowadzili stada świń, i zabijają ich urządzając publiczne jatki mięsa ludzkiego, mówiąc jeden do drugiego: „Pożycz mi ćwiartkę jednego z tych łobuzów, żebym mógł nakarmić moje psy, póki nie zabiję drugiego” – jak gdyby pożyczali sobie ćwiartki wieprzowiny czy baraniny. Inni rano wychodzą z psami na polowanie, a gdy wracają na obiad, zapytani, jak się udało, odpowiadają: „Dobrze, bo zaszczułem psami na śmierć piętnastu czy dwudziestu łobuzów” .

W innym miejscu zakonnik podawał, że jego rodacy używali przeciwko tubylcom psów, które „skakały im do szyi z straszliwym wyciem, dusiły ich najprzód, a obaliwszy na ziemię rozszarpywały na sztuki (...) Widziano tak dalece nieludzkich Hiszpanów, iż wygłodniałym psom swoim dzieci małe do pożarcia dawali, które psy, ująwszy za dwie nogi te dzieci, rozrywały one na ćwierci” .

Nierzadko po walkach jednego plemienia z drugim konkwistadorzy, nie dysponując większymi zapasami żywności, polecali zwycięzcom... zjadać zwyciężonych. Najmniejszy sprzeciw ze strony Indian powodował masową egzekucję: wieszano wówczas trzynastu zbuntowanych autochtonów na cześć – jak twierdzili chrześcijanie – Chrystusa i dwunastu apostołów. Naocznym świadkiem pewnego zdarzenia, które dało asumpt do odnotowania poniższych słów, był Włoch Girolamo Benzoni. Nakład jego dzieła _Historia del Nuovo Mondo_ z 1565 roku ponoć miał być niszczony przez Hiszpanów wszędzie, gdzie sięgała ich władza. Mimo to zdobyło ono czytelników, a to dzięki dość wczesnym przekładom na łacinę i języki: niemiecki, francuski, holenderski i angielski. Oto, co miał do przekazania:

Podczas gdy przebywaliśmy w tym miejscu, przyjechał kapitan Pietro di Galice wraz z ponad czterema tysiącami niewolników; co prawda schwytał ich o wiele więcej, ale zginęli podczas podróży nie tyle z niedostatku żywności, z trudów i z cierpień, ile z wielkiego bólu, że opuścili ojczyznę, ojców, matki i dzieci. A gdy niektórzy nie mogli iść dalej, Hiszpanie wbijali im szpady w boki i w piersi zabijając ich, aby nie zostali w tyle i nie walczyli przeciwko nim. Pochód tych nieszczęsnych istot, nagich, zmęczonych, okaleczonych, zmorzonych głodem, chorych, stanowił bardzo żałosny widok.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: