Walka Disy - ebook
Walka Disy - ebook
Disa i jej tata są w drodze do miejsca znajdującego się gdzieś za Czarnymi Zamkami – przed nimi długa i niebezpieczna droga!
Disa ma znaleźć swoją siostrę i uwolnić ją przy pomocy jaskra Arktyki. Na końcu świata napotyka nowe wyzwania.
Jaskier Arktyka rozgrzewa się tak bardzo, że Disa traci przytomność, kiedy staje twarzą w twarz z zamrożonymi trofeami swojej mamy.
Czy Disa i jaskier Arktyka zdejmą z nich klątwę?
I czy naprawdę zdoła przezwyciężyć moc swojej mamy?
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-118-6821-8 |
Rozmiar pliku: | 423 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Z krateru, na którym Disa stoi właśnie ze swoim tatą, widać ogromne wejście do Czarnych Zamków.
To tam, pomiędzy poskręcanymi kolumnami lawy, znajduje się Alva, siostra bliźniaczka Disy. A może jest nawet dalej, gdzieś za Czarnymi Zamkami!
Alva może być zamrożona – tak samo jak tata, zanim Disa go odczarowała. Disa chce uwolnić siostrę przy pomocy jaskra Arktyki. Ale co się stanie, jeśli jej się nie uda? Wtedy Disa już zawsze będzie sama. Chociaż nie będzie tak samotna jak kiedyś, bo teraz ma tatę! Disa sięga po dłoń taty i ściska ją mocno. Jego uścisk jest delikatny i ciepły.
– Zostaniemy tu do końca dnia, żeby odpocząć – mówi tata.
– Jechaliśmy całą noc i musimy się przespać. Kiedy się ściemni, zakradniemy się do Czarnych Zamków. Ludzie nazywają je Dimmurborg, ale to natura je stworzyła. Wulkany pluły ogniem i stopiły skały – w ten sposób powstał ten krajobraz – wyjaśnił tata.
– Czy w Czarnych Zamkach ktoś mieszka? – pyta Disa.
– Tak, życie tętni nawet w tych najbardziej jałowych i odludnych miejscach, Skały i głazy zamieszkują trolle, elfy i krasnoludy. Ale, co dziwne, nie mieszkają tu huldry – odpowiada tata, po czym nakazuje Kambanowi, który stoi obok nich:
– Jedź do domu, jak tylko będziesz gotowy!
– Wolałbym zostać z wami – odpowiada Kamban.
– Nie ma mowy. Twoi rodzice nie wiedzą, gdzie jesteś – mówi Asbjørn. – Poza tym podróż do Czarnych Zamków może się okazać niebezpieczna. Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby coś ci się stało.
– Ale przecież będziecie potrzebować samochodu, żeby wrócić! – nalega Kamban. – Poza tym my, elfy, nie potrzebujemy tyle snu co ludzie i huldry.
– Słyszałeś, co powiedziałem – mówi ostro Asbjørn.
Kamban kopie kamień, który z pluskiem wpada do wody zebranej na dnie krateru. Wygląda na niezadowolonego, ale nie mówi nic więcej.
Schodzą ścieżką w dół, a Disa nagle zdaje sobie sprawę z tego, jaka jest głodna i zmęczona.
– Mamy szczęście – mówi tata, jakby czytał jej w myślach. – Jest tu mnóstwo jeżyn i jagód. Zjedzmy tyle, ile damy radę.
Ale według Disy jeżyny są gorzkie i suche. Jagody na szczęście są słodsze i mają lepszy smak. Po raz pierwszy je owoce prosto z krzaków. W Børnely owoce brały się z torebek w zamrażalniku.
Asbjørn pozbierał paprocie i wrzosy, po czym zrobił z nich posłanie. Słońce wzeszło wyżej i grzeje tak, że Disa musi zdjąć kurtkę.
Najedzona i w zaskakująco dobrym nastroju kładzie się wygodnie pomiędzy tatą a Kambanem i zlizuje z rąk czerwony sok. Wrzosy pachną słodko i przyjemnie. Ale jest jeszcze jeden zapach, zapach taty. Całkiem nowy, ale w pewnym sensie bardzo dobrze znany.
Zanim zapada w sen, myśli o tym, czy Regitze już
odkryła, że dała nogę. Może zdążyła już też zauważyć, że klaun również zniknął...
To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.