Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Warszawa literacka lat międzywojennych - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
5 maja 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Warszawa literacka lat międzywojennych - ebook

Warszawa literacka w PRL to opowieść o mieście, ludziach i historii. Autor przedstawia znanych pisarzy od strony prywatnej, a także ich postawy w przełomowych latach. Pokazuje, jak literaci zareagowali na widok ruin stolicy, jak odnosili się do nowego ustroju i jak żyli w Warszawie.

W książce podane zostały także fakty mało znane i anegdoty. Autor odpowiada na wiele kwestii, np.: Kto po wojnie zmienił nazwisko? Kto zbojkotował sfałszowane wybory z 1947 roku, a kto agitował z pistoletem za paskiem? Kto pisał wiersze o Stalinie i listy do Biureta? Za co - według Dąbrowskiej - Polacy kochali Rosjan, a Rosjanie Polaków? Dlaczego wyeksmitowano z Warszawy Zbigniewa Herberta? Kto kochał się w Hłasce? Który z pisarzy fascynował się Gomułką, a który Gierkiem? Kto protestował przeciw zdjęciu Dziadów, a kto był zwolennikiem cenzury?

Fascynująca podróż w czasy PRL, do miasta, które zniszczone, miało zniknąć z map Europy, a zostało odbudowane i przebudowane. Obowiązkowa lektura dla warszawiaków, miłośników literatury i historii.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-11-16304-1
Rozmiar pliku: 2,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Wstęp

Warszawa lite­racka w okre­sie PRL, a dokład­niej w latach 1945–1989 – cóż to za bogac­two tema­tów, osób! Jakże wielu wybit­nych pisa­rzy two­rzyło w ciągu tych 44 lat. Polacy żyli wów­czas w spe­cy­ficz­nych warun­kach, z któ­rych jedne wyni­kały z wyda­rzeń II wojny świa­to­wej, a inne zale­żały od zmian ustro­jo­wych.

War­szawa była mia­stem szcze­gól­nym. Znisz­czona w cza­sie wojny, ponow­nie stała się cen­trum kul­tu­ral­nym Pol­ski. Tutaj miesz­kali naj­waż­niejsi twórcy kul­tury, sławni pisa­rze. Tu ist­niały naj­bliż­sze kon­takty mię­dzy śro­do­wi­skiem lite­ra­tów a nowymi wła­dzami i tutaj kon­flikty z wła­dzami przy­bie­rały naj­wy­raź­niej­szą postać.

Sto­lica Pol­ski ucier­piała już we wrze­śniu 1939 roku, gdy znisz­czo­nych zostało wiele kamie­nic i pała­ców. 17 wrze­śnia spa­lił się czę­ściowo Zamek Kró­lew­ski. Wszy­scy pamię­tamy wzru­sza­jące prze­mó­wie­nia pre­zy­denta War­szawy Ste­fana Sta­rzyń­skiego, ape­lu­ją­cego do miesz­kań­ców sto­licy o soli­dar­ność. Nie­wiele osób wie nato­miast, że słynne słowa prze­mó­wie­nia Sta­rzyń­skiego, odno­szące się do hero­icz­nej obrony mia­sta: „Chcia­łem, aby War­szawa była wielka. I War­szawa jest wielka”, napi­sał znany powie­ścio­pi­sarz i czło­nek Pol­skiej Aka­de­mii Lite­ra­tury, Fer­dy­nand Goetel.

Po wkro­cze­niu wojsk nie­miec­kich nastała dla War­szawy naj­strasz­niej­sza epoka w całych dzie­jach. Każ­dego dnia odby­wały się łapanki, egze­ku­cje, depor­ta­cje do obo­zów śmierci. W 1940 roku w pobli­skich Pal­mi­rach hitle­rowcy zamor­do­wali kry­tyka lite­rac­kiego Ste­fana Napier­skiego (Marka Eigera) oraz pol­skich przy­wód­ców, m.in. byłego mar­szałka Sejmu Macieja Rataja. Rów­nież w Pal­mi­rach zgi­nął Wacław Hule­wicz oraz spor­to­wiec, olim­pij­czyk, Ste­fan Kuso­ciń­ski.

Gdy Armia Czer­wona wkro­czyła na zie­mie pol­skie 17 wrze­śnia 1939 roku, Wit­kacy na wieść o tym popeł­nił samo­bój­stwo. Z rąk NKWD zgi­nął poeta Wła­dy­sław Sebyła. W Katy­niu zamor­do­wano poetę Lecha Piwo­wara. Bro­niew­skiego NKWD aresz­to­wało we Lwo­wie. Alek­san­der Wat został zesłany do Kazach­stanu.

W 1943 roku cała dziel­nica żydow­ska została przez Niem­ców zrów­nana z zie­mią. War­szaw­scy Żydzi, w tym arty­ści i pisa­rze pocho­dze­nia żydow­skiego, w więk­szo­ści zostali wywie­zieni do obo­zów zagłady i zamor­do­wani przez hitle­row­ców. Nie­liczne oca­lałe osoby z getta ura­to­wały się dzięki pomocy pol­skich sąsia­dów zza muru. Utwo­rzona Rada Pomocy Żydom „Żegota” zaj­mo­wała się wyra­bia­niem doku­men­tów, prze­rzu­tem na tzw. „aryj­ską” stronę mia­sta, ukry­wa­niem. Dzięki pomocy Pola­ków z getta wydo­stał się Kazi­mierz Ber­man znany jako Antoni Maria­no­wicz. Spo­śród zna­nych przed wojną osób pocho­dze­nia żydow­skiego wojenną zawie­ru­chę prze­żyli dzięki pomocy Pola­ków m.in.: Jan Brze­chwa, Kazi­mierz Bran­dys, Iza­bella ze Schwart­zów Hert­zowa, secundo voto Gel­bar­dowa, (opi­sana przez Wit­ka­cego w _Poże­gna­niu jesieni_ jako Hela Bertz), Ste­fa­nia Gro­dzień­ska, Jerzy Juran­dot, Mie­czy­sław Jastrun, Adolf Rud­nicki. Wielką rolę w „Żego­cie” odgry­wała pisarka Zofia Kos­sak. W orga­ni­za­cji tej dzia­łała także Maria Kann, autorka apelu o pomoc dla getta _Na oczach świata_. Żona Tade­usza Boya-Żeleń­skiego, Zofia Żeleń­ska w swoim miesz­ka­niu ukry­wała Irenę Krzy­wicką (przed wojną kochankę Boya). Jaro­sław Iwasz­kie­wicz i jego żona Anna prze­cho­wy­wali ukry­wa­ją­cych się Żydów w Sta­wi­sku i wyra­biali im fał­szywe doku­menty. Pro­duk­cją doku­men­tów zaj­mo­wali się pla­stycy, m.in. Eryk Lipiń­ski.

W stycz­niu 1944 roku w przed­wo­jenne gra­nice Pol­ski wkro­czyła Armia Radziecka z nowo utwo­rzoną Armią Ludo­wego Woj­ska Pol­skiego. Klę­ska Nie­miec hitle­row­skich przy­bli­żała się z każ­dym dniem, ale też nad­cią­gało nie­bez­pie­czeń­stwo nowej oku­pa­cji, tym razem radziec­kiej.

Pol­scy pisa­rze, arty­ści i uczeni z dużymi oba­wami przy­jęli fakt, że obca armia zaj­muje pol­skie zie­mie i poczyna sobie tak, jakby była u sie­bie. Prze­wi­dy­wali, że popad­niemy w zależ­ność od ZSRR. Nie­któ­rzy pamię­tali, co działo się w latach 1939–1941 na zie­miach wschod­nich, np. w Grod­nie czy we Lwo­wie. Byli świa­domi, że Pola­kom grożą wywózki, aresz­to­wa­nie, że spo­łe­czeń­stwo będzie nara­żone na ordy­narną pro­pa­gandę i rusy­fi­ka­cję. Pisarka Anna Kowal­ska, która prze­żyła we Lwo­wie oku­pa­cję radziecką, napi­sała w swym dzien­niku 13 stycz­nia 1944 roku: „Nad­cią­ga­nie bol­sze­wi­ków zmie­niło zupeł­nie cały nastrój. (…) Drugi raz musieć prze­żyć to skrwa­wie­nie, splu­ga­wie­nie kraju”. Noto­wała też, jakie mia­sta są „zajęte” (a nie „wyzwo­lone”) przez woj­ska radziec­kie: 7 lutego – Równe i Łuck. Póź­niej Tar­no­pol i Wło­dzi­mierz, 17 lipca zapi­sała: „Zajęte Grodno”.

Więk­szość pisa­rzy było prze­ko­na­nych, że Pol­ska powo­jenna musi być inna, lep­sza od II RP, któ­rej byt zawa­lił się po agre­sji obu najeźdź­ców. Jedy­nie nie­liczni oca­lali ze sta­li­now­skich czy­stek komu­ni­ści w 1944 roku cze­kali na Armię Czer­woną, spo­dzie­wa­jąc się, że nad­cho­dzi czas, gdy to oni przejmą ster wła­dzy i zdo­będą zaszczyty. Wanda Wasi­lew­ska two­rzyła w ZSRR Zwią­zek Patrio­tów Pol­skich, dywi­zję kościusz­kow­ską, a teraz współtwo­rzyła zalą­żek nowej wła­dzy, czyli PKWN. Gdy jed­nak oka­zało się, że zie­mie pol­skie nie będą kolejną repu­bliką Kraju Rad, wró­ciła do ZSRR i zamiesz­kała w Kijo­wie. Ste­fa­nia Gro­dzień­ska, przed wojną tan­cerka, po woj­nie autorka satyr, wspo­mi­nała, że pod koniec lipca 1944 roku, na wieść o zdo­by­ciu Lubelsz­czy­zny, wyje­chała z War­szawy i przez linię frontu dotarła do Lublina, gdzie tra­fiła do orga­ni­zo­wa­nego przez komu­ni­stów radia. Została spi­kerką. W tym cza­sie wielu akow­ców opusz­czało tereny zajęte przez woj­ska radziec­kie i sta­rało się prze­do­stać do War­szawy, by wziąć udział w powsta­niu.

Potem nastą­pił okres hero­icz­nej, nie­rów­nej walki prze­ciw Niem­com w powsta­niu war­szaw­skim, zawód nadziei na pomoc alian­tom, kapi­tu­la­cja i wygna­nie lud­no­ści cywil­nej, wresz­cie okres trzech i pół mie­sięcy pla­no­wego burze­nia oca­la­łych domów i gma­chów publicz­nych. W cza­sie II wojny świa­to­wej zmarło i zostało zabi­tych 700 tysięcy miesz­kań­ców sto­licy.

Od wrze­śnia 1944 roku Jerzy Borej­sza w Lubli­nie, następ­nie w Łodzi i w War­sza­wie orga­ni­zo­wał nowe wydaw­nic­two, Spół­dziel­nię „Czy­tel­nik”. Jerzy Borej­sza, chcąc włą­czyć pisa­rzy w „nowy obieg kul­tu­ralny”, zała­twiał im miesz­ka­nia, umoż­li­wiał druk ksią­żek i publi­ka­cji w pra­sie „czy­tel­ni­kow­skiej”. Obie­cy­wał, że każdy twórca będzie potrzebny, że każdy, kto nie jest wro­giem Związku Radziec­kiego, będzie miał moż­li­wość druku i zarob­ko­wa­nia. Roz­ta­czał przy tym miraże wie­lo­ty­sięcz­nych nakła­dów. Dla pisa­rzy była to oferta bar­dzo atrak­cyjna. Nie wszy­scy byli świa­domi ceny, jaką będą musieli zapła­cić.

Lite­raci o poglą­dach lewi­co­wych, socja­li­ści, syn­dy­ka­li­ści, dzia­ła­cze spół­dziel­czy widzieli w nowej Pol­sce reali­za­cję swych idei i chęt­nie włą­czyli się w budowę nowego życia kul­tu­ral­nego. Nie­któ­rym prze­szka­dzała stała obec­ność armii radziec­kiej i roz­ma­itego szcze­bla dorad­ców, dygni­ta­rzy oraz fakt uzgad­nia­nia decy­zji z Rosja­nami. Z cza­sem nacho­dziły ich coraz więk­sze wąt­pli­wo­ści, dowia­dy­wali się o zbrod­niach i wtedy zmie­niali swój sto­su­nek do PRL i ustroju komu­ni­stycz­nego. Jedni – jak Paweł Hertz – porzu­cali idee komu­ni­styczne i zwra­cali się w stronę war­to­ści chrze­ści­jań­skich i patrio­tycz­nych, inni szu­kali łagod­niej­szej formy ist­nie­ją­cego ustroju.

Po woj­nie spo­łe­czeń­stwo pol­skie było zdzie­siąt­ko­wane. Według spisu z 1946 roku żyło 20 milio­nów Pola­ków. 5 milio­nów znaj­do­wało się poza kra­jem. Tak więc liczba lud­no­ści zmniej­szyła się o 10 milio­nów osób (Pola­ków, Żydów i innych naro­do­wo­ści) w sto­sunku do danych przed­wo­jen­nych. Mówiono o ponad 6 milio­nach zamor­do­wa­nych w cza­sie wojny Pola­ków. Jeśli dodać 3 miliony zamor­do­wa­nych Żydów i osób pocho­dze­nia żydow­skiego, to rachu­nek się zga­dza.

Pol­ska powo­jenna była zupeł­nie innym kra­jem niż II RP. Zmie­niono jej gra­nice. Ofi­cjal­nie nale­żała do zwy­cię­skiej koali­cji, ale stra­ciła połowę daw­nego tery­to­rium, a część oby­wa­teli na­dal żyła na zesła­niu w Związku Radziec­kim. Ofi­cjal­nie Pol­ską rzą­dził Tym­cza­sowy Rząd Jed­no­ści Naro­do­wej. Jed­no­cze­śnie obo­wią­zy­wały dekrety PKWN, zarzą­dze­nia wojsk radziec­kich i NKWD, które trak­to­wały Pol­skę jak kraj oku­po­wany. Na porządku dzien­nym były rabunki (słynne kra­dzieże zegar­ków, rowe­rów), gwałty, zabój­stwa, aresz­to­wa­nia. Rosja­nie szu­kali też wro­gów ustroju. Na cmen­ta­rzu w Mila­nówku doko­nali eks­hu­ma­cji Anto­niego Fer­dy­nanda Ossen­dow­skiego, autora książki o Leni­nie, chcąc się upew­nić, że naprawdę to jego pocho­wano. W 1945 roku aresz­to­wany został Kazi­mierz Moczar­ski, który w celi śmierci sie­dział do 1956 roku. Trzy­mano go razem z hitle­row­skim zbrod­nia­rzem. Mimo to nie były rzad­ko­ścią zda­rze­nia wdzięcz­no­ści wobec Rosjan, jak w przy­padku pro­fe­sora Ludwika Hirsz­felda, który dzię­ko­wał ofi­ce­rowi radziec­kiemu za wyzwo­le­nie.

Czym był okres zwany w publi­cy­styce histo­rycz­nej PRL-em? Młodsi czy­tel­nicy mogą nawet nie wie­dzieć, co zna­czy ten skrót. PRL był nazwą pań­stwa, Pol­skiej Rze­czy­po­spo­li­tej Ludo­wej. W histo­rio­gra­fii i publi­cy­styce przy­jęło się tymi lite­rami okre­ślać czas po II woj­nie świa­to­wej obej­mu­jący lata 1944–1989. Te 45 lat roz­cią­gają się w cza­sie mię­dzy mani­fe­stem PKWN a Okrą­głym Sto­łem i rzą­dem Tade­usza Mazo­wiec­kiego, choć gwoli ści­sło­ści należy zauwa­żyć, że nazwa PRL została wpro­wa­dzona dopiero w 1952 roku, w Kon­sty­tu­cji pań­stwa. Jak więc nazy­wać okres wcze­śniej­szy? Ofi­cjal­nie nasz kraj nosił wtedy nazwę Rze­czy­po­spo­li­tej Pol­skiej, jak przed wojną i jak dzi­siaj. Róż­nica z II RP była jed­nak pod­sta­wowa: Pol­ska w latach 1944–1989 nie była kra­jem suwe­ren­nym, lecz zależ­nym od ZSRR. W okre­sie mię­dzywojennym nasz kraj prze­ży­wał kry­zysy, zabito pre­zy­denta Naru­to­wi­cza, miał miej­sce zamach stanu, rządy czę­sto drą­żyła korup­cja, lecz Pol­ska była wtedy pań­stwem suwe­ren­nym i nie­pod­le­głym.

Pierw­sze lata po II woj­nie świa­to­wej nazy­wano (od tytułu arty­kułu Jerzego Borej­szy) okre­sem „łagod­nej rewo­lu­cji”. Nie jest to sfor­mu­ło­wa­nie ści­słe. W latach 1944–1952 postę­po­wa­nie nowych władz w sto­sunku do opo­zy­cji poli­tycz­nej, a nawet współ­rzą­dzą­cego krótko PSL Miko­łaj­czyka nie miały wiele wspól­nego z łagod­no­ścią. Z prze­ciw­ni­kami komu­ni­ści roz­pra­wiali się bez par­donu, przy pomocy wojsk KBW, mili­cji, a nawet współ­dzia­ła­jąc z NKWD. Rów­nież drugi człon okre­śla­jący pierw­szy okres nowej Pol­ski nie odpo­wiada rze­czy­wi­sto­ści. W Pol­sce nie wybu­chła w 1944 roku rewo­lu­cja, tylko wkro­czyły woj­ska radziec­kie z utwo­rzo­nym woj­skiem ludo­wym, w któ­rym wyso­kie sta­no­wi­ska obej­mo­wali radzieccy ofi­ce­ro­wie.

Nowe wła­dze zain­sta­lo­wane zostały dzięki woj­skom radziec­kim. Nowe zasady ustro­jowe były kon­sul­to­wane ze Sta­li­nem, który oso­bi­ście wpro­wa­dzał poprawki do dekretu PKWN (dru­ko­wa­nego w Moskwie, a nie w Cheł­mie – jak twier­dziła pro­pa­ganda w okre­sie PRL), a póź­niej do Kon­sty­tu­cji PRL. Gra­nice nowego pań­stwa (z Zie­miami Zachod­nimi i Pół­noc­nymi – bez Kró­lewca), pozba­wie­nie Pol­ski histo­rycz­nych Kre­sów Wschod­nich, zostały zapro­po­no­wane przez Sta­lina i zaak­cep­to­wane przez mocar­stwa zachod­nie w Jał­cie i Pocz­da­mie. W cza­sie usta­leń naszych gra­nic nikt nie pytał o zda­nie samych zain­te­re­so­wa­nych, np. pol­skiego rządu w Lon­dy­nie. Co zna­mienne, gdy w roz­mo­wach z mocar­stwami padały słowa o gra­nicy na Bugu, rozu­miano, że Lwów będzie nale­żał do Pol­ski, jako że Bug pły­nie na wschód od tego mia­sta. Stało się ina­czej. Jesz­cze po woj­nie zmie­niały się gra­nice Pol­ski. Począt­kowo Szcze­cin prze­cho­dził z rąk do rąk, w 1951 roku ZSRR wziął nale­żący już do Pol­ski Bełz w zamian za oko­lice Ustrzyk Dol­nych.

Utrwa­la­nie nowej wła­dzy trwało do 1947 roku. Bar­dzo dobrze okres prze­ję­cia rzą­dów przez komu­ni­stów opi­sał Marek Łatyń­ski. Na czele pań­stwa stał wtedy Bole­sław Bie­rut. W tym cza­sie sfał­szo­wane zostało refe­ren­dum doty­czące gra­nic zachod­nich (o gra­nice wschod­nie nie pytano) i reformy rol­nej, sfał­szo­wano także wynik wybo­rów do Sejmu, do któ­rych mimo ter­roru kan­dy­do­wali (jedyny raz przed 1989 rokiem) przed­sta­wi­ciele par­tii opo­zy­cyj­nej, daw­nego PSL. W okre­sie 1948–1952 nastały rządy ter­roru oparte na mode­lach sta­li­now­skich. Z dwóch par­tii lewi­co­wych PPR i PPS utwo­rzono mono­par­tię komu­ni­styczną, prze­ciw­ni­ków poli­tycz­nych likwi­do­wano lub aresz­to­wano. W kul­tu­rze zade­kre­to­wano socre­alizm. Kon­sty­tu­cja PRL oparta była na wzor­cach radziec­kich, a jej forma i treść zaak­cep­to­wane zostały przez Sta­lina.

Pamię­tać należy, że w latach czter­dzie­stych i pięć­dzie­sią­tych (aż do początku lat sześć­dzie­sią­tych) trwało w Pol­sce powsta­nie anty­ko­mu­ni­styczne, nazy­wane przez pro­pa­gandę „walką z ban­dami”, „reak­cyj­nym pod­zie­miem” lub „utrwa­la­niem wła­dzy ludo­wej”. Oddziały woj­skowe ludzi, nie­chcą­cych pogo­dzić się z sowiecką oku­pa­cją Pol­ski i komu­ni­styczną wła­dzą, wal­czyły z bro­nią w ręku, eks­ter­mi­no­wane przez UB, KBW i NKWD, infil­tro­wane przez agen­tów bez­pieki. Schwy­ta­nych dowód­ców i żoł­nie­rzy tych oddzia­łów pod­da­wano tor­tu­rom, wię­ziono bez sądu. W katow­niach UB zabito np. rot­mi­strza Pilec­kiego czy gene­rała Augu­sta Fiel­dorfa („Nila”), odzna­czo­nych naj­wyż­szym pol­skim orde­rem Orła Bia­łego dopiero w roku 2006. Dziś pisze się o „żoł­nier­zach wyklę­tych”. Jesz­cze w latach osiem­dzie­sią­tych pisało się o „ban­dy­tach”. Akow­ców nowe wła­dze nie przyj­mo­wały z otwar­tymi ramio­nami, podej­rze­wa­jąc, że są wysłan­ni­kami pod­zie­mia.

W dzi­siej­szych tek­stach histo­rycz­nych używa się cza­sem nazwy Pol­ska komu­ni­styczna (tak pisze np. Andrzej Zawada, autor książki _Pół­wie­cze lite­rac­kie 1939_–_1989_), mimo iż w Pol­sce ni­gdy nie wpro­wa­dzono komu­ni­zmu. Na Zacho­dzie uży­wano cza­sem okre­śle­nia Pol­ski Lubel­skiej (roz­cią­ga­jąc krótki czas, gdy nowe wła­dze dzia­łały w Lubli­nie na cały okres powo­jenny). Z kolei inni auto­rzy, zwią­zani sen­ty­men­tem z tamtą epoką, piszą o Pol­sce Ludo­wej. Tego okre­śle­nia nie lubił Jan Paran­dow­ski. Kie­dyś Edward Ochab, I sekre­tarz KC PZPR w okre­sie mię­dzy Bie­ru­tem a Gomułką, spy­tał po wstęp­nych rewe­ren­cjach wobec pisa­rza, dla­czego w utwo­rach o tema­tyce współ­cze­snej Paran­dow­ski ni­gdy nie używa ter­minu „Pol­ska Ludowa”. Autor _Godziny śród­ziem­no­mor­skiej_ odpo­wie­dział: „We Lwo­wie ukoń­czy­łem dobre gim­na­zjum kla­syczne. A tam uczono mnie, że przy­miot­nik dołą­czony do rze­czow­nika ujmuje rze­czow­ni­kowi jego siły”.

Histo­rycy zga­dzają się z tym, że Pol­ska po II woj­nie była pań­stwem nie­su­we­ren­nym, z wła­dzą nie­po­cho­dzącą z wol­nych wybo­rów, z dzia­ła­jącą cen­zurą pre­wen­cyjną, która czę­sto nie dopusz­czała do druku danej książki czy arty­kułu lub inge­ro­wała w treść. Wiele dzieł lite­rac­kich czy fil­mów nie mogło się uka­zać lub uka­zy­wało się z opóź­nie­niem wła­śnie przez dzia­ła­nia cen­zo­rów. Sie­dziba Głów­nego Urzędu Kon­troli Prasy, Publi­ka­cji i Wido­wisk mie­ściła się w War­sza­wie przy ulicy Mysiej, naprze­ciw gma­chu KC PZPR.

Cen­zura wpro­wa­dzona już w 1944 roku ogra­ni­czała nor­malne życie lite­rac­kie, utrud­niała lub unie­moż­li­wiała pole­miki pra­sowe. W 1951 roku zaka­zane w Pol­sce były nie tylko dzieła Mar­szałka Józefa Pił­sud­skiego, ale też np. _Kate­chizm pol­skiego dziecka_ Wła­dy­sława Bełzy, ze sło­wami: „Kto ty jesteś? Polak mały”. Decy­zje GUKP­PiW były arbi­tralne i nie­jawne. To przez decy­zje cen­zo­rów nie uka­zała się w latach czter­dzie­stych powieść Tade­usza Kon­wic­kiego _Roj­sty,_ a w 1968 roku zatrzy­mano druk ostat­niego tomu _Rze­czy­po­spo­li­tej Obojga Naro­dów_ Pawła Jasie­nicy. Przez całe dzie­się­cio­le­cia zaka­zani byli Wit­kacy i Gom­bro­wicz. Cen­zura do końca PRL nie zga­dzała się na publi­ka­cje utwo­rów o woj­nie pol­sko-radziec­kiej 1920 roku, np. _Na pro­bo­stwie w Wyszko­wie_ Żerom­skiego. Wszelka kry­tyka Rosji była nie­moż­liwa. Zaka­zy­wano druku noweli Rey­monta _Z Ziemi Chełm­skiej_ o prze­śla­do­wa­niu uni­tów_._ W edy­cji _Szki­ców lite­rac­kich_ Bole­sława Leśmiana zabra­kło jego tek­stu _Dookoła Sfinksa,_ gdzie w recen­zji książki Wła­dy­sława Jabło­now­skiego poeta pisał o destruk­cyj­nej duszy rosyj­skiej. Co cie­kawe, roz­wa­ża­nia na ten temat puściła cen­zura car­ska.

Auto­cen­zura i cen­zura redak­cyjna też była istot­nym ele­men­tem życia lite­rac­kiego i publi­cy­styki. Tak jak w cza­sach pozy­ty­wi­zmu poja­wiła się alu­zja. Pisa­rze sto­so­wali para­bole, korzy­stali z kostiumu histo­rycz­nego, by opi­sać rze­czy­wi­stość. Wła­dze były na alu­zje wyczu­lone, stąd w 1967 roku Zenon Kliszko i Win­centy Kraśko źle ode­brali wymowę _Dzia­dów_ Mic­kie­wi­cza w insce­ni­za­cji Kazi­mie­rza Dejmka. Spek­takl zdjęto z afi­sza, co wywo­łało obu­rze­nie wśród lite­ra­tów i mło­dzieży stu­denc­kiej.

Jesz­cze w 1988 roku cen­zor skre­ślał zda­nia kry­tyczne o Związku Radziec­kim w _Małej apo­ka­lip­sie_ Kon­wic­kiego, wyda­nej wtedy przez „Alfę”, a w pra­sie wszel­kie pozy­tywne oceny doko­nań Józefa Pił­sud­skiego.

Koniec PRL nie nastą­pił – jak się czę­sto uważa – 4 czerwca 1989 roku. Prze­pro­wa­dzono wów­czas jedy­nie czę­ściowo wolne wybory. W ich wyniku do wła­dzy doszli ludzie daw­nej opo­zy­cji. Na­dal jed­nak mini­strem spraw wewnętrz­nych był współ­twórca stanu wojen­nego, Cze­sław Kisz­czak, pre­zy­den­tem gene­rał Woj­ciech Jaru­zel­ski, ist­niała Służba Bez­pie­czeń­stwa i cen­zura. 29 grud­nia zmie­niono nazwę pań­stwa na Rzecz­po­spo­litą Pol­ską i przy­wró­cono koronę na gło­wie orła.

Sejm III RP zli­kwi­do­wał cen­zurę ustawą z 2 kwiet­nia 1990 roku. Wów­czas ofi­cyny pod­ziemne mogły zacząć funk­cjo­no­wać ofi­cjal­nie, wal­cząc o czy­tel­nika według zasad ryn­ko­wych.

Ist­nie­nie cen­zury poczy­niło wiele szkód, zwłasz­cza w naukach huma­ni­stycz­nych. Cen­zura nie pozwa­lała poznać innego niż ofi­cjalny punkt widze­nia, stąd w 1976 roku naro­dziła się potrzeba stwo­rze­nia dru­giego obiegu, nie­ofi­cjal­nego kształ­ce­nia (Towa­rzy­stwo Kur­sów Nauko­wych, w sta­nie wojen­nym wykłady z histo­rii w kościo­łach). Wpraw­dzie saty­rycy, np. Mar­cin Wol­ski, uwa­żali, iż ist­nie­nie cen­zury wymu­szało na auto­rach pisa­nie języ­kiem ezo­po­wym, bar­dziej fine­zyj­nie, jed­nakże w przy­padku nauki oraz w sto­sunku do dzieł przed­wo­jen­nych, cen­zura oka­zała się zabój­cza. Do dziś żyje poko­le­nie, które uczyło się nie­praw­dzi­wej i nie­peł­nej histo­rii oraz nie zna peł­nego dorobku wybit­nych pisa­rzy (np. Żerom­skiego, Rey­monta, Wie­rzyń­skiego) lub nie sły­szało o pisa­rzach emi­gra­cyj­nych czy nie­wy­god­nych dla wład­ców PRL. Póź­niej nad­ra­biano zale­gło­ści, ale wielu publi­ka­cji nie wzna­wia się w ich wer­sji pier­wot­nej, a powiela wer­sję cen­zor­ską. Podob­nie z fil­mami oka­le­cza­nymi przez nożyczki cen­zo­rów i kolau­dan­tów.

Drugą stroną medalu była ofi­cjalna pro­pa­ganda, wszech­obecna (w szkole, na stu­diach, zakła­dach pracy, na uli­cach, w pra­sie, kro­ni­kach fil­mo­wych, lite­ra­tu­rze, nawet prze­zna­czo­nej dla mło­dzieży). Na gma­chach rzą­do­wych, fabry­kach, a nawet na wia­duk­tach roz­wie­szano hasła pro­pa­gan­dowe. W latach pięć­dzie­sią­tych arty­ści two­rzyli na zamó­wie­nie pla­katy prze­ciw pod­że­ga­czom wojen­nym, zachod­nim impe­ria­li­stom czy akow­com (w rodzaju _Zapluty karzeł reak­cji_), póź­niej deko­ro­wali mia­sta z oka­zji kolej­nych zjaz­dów PZPR, 1 maja. Odby­wały się aka­de­mie ku czci Lenina (wiel­kie obchody w roku 1970), 60. rocz­nicy rewo­lu­cji paź­dzier­ni­ko­wej (w 1977 roku), ku czci Ludo­wego Woj­ska Pol­skiego, a nawet MO i SB.

Ileż osób uwie­rzyło w pro­pa­gandę, ilu ludzi na pozio­mie jest prze­ko­na­nych o zasłu­gach ustroju dla dorobku kul­tu­ral­nego. Przy­jęło się za pew­nik tezę, iż to dzięki pań­stwu (a nie talen­tom twór­ców) powstały dzieła lite­rac­kie i fil­mowe. Należy raczej mówić: dzieła te powstały mimo restryk­cji i ogra­ni­czeń ze strony ówcze­snego pań­stwa.

Jed­no­cze­śnie mówiło się, że PRL to „naj­we­sel­szy barak” w obo­zie państw socja­li­stycz­nych. W krót­kich momen­tach odwilży uka­zy­wały się u nas książki, które w pozo­sta­łych pań­stwach Europy Środ­ko­wej i Wschod­niej były zaka­zane. Docie­rały do nas książki i filmy zachod­nie. Od połowy lat pięć­dzie­sią­tych radio nada­wało zachod­nią muzykę. Ide­olo­gia komu­ni­styczna tra­ciła mono­pol. Do odbior­ców docie­rały inne tre­ści, inny styl życia.

W III RP wykształ­ciły się dwie postawy wobec PRL. Jedna akcen­tuje poli­tyczną zależ­ność Pol­ski od ZSRR, zbrod­nie komu­ni­styczne, ist­nie­nie wię­zień poli­tycz­nych, prze­śla­do­wa­nia opo­zy­cji, walkę żoł­nie­rzy „wyklę­tych” bądź „nie­złom­nych”. To obraz mar­ty­ro­lo­gii, cier­pień i walki. Auto­rzy tego nurtu poka­zują ciemną stronę okresu komu­ni­stycznego w Pol­sce, akcen­tują hero­izm oby­wa­teli, bierny i czynny opór spo­łe­czeń­stwa. I cho­ciaż opisy zawie­rają fakty, to jed­no­stron­ność prze­kazu wypa­cza obiek­tywną prawdę o histo­rii tego okresu. Wszak nie wszy­scy wal­czyli, nie wszy­scy tra­fili do wię­zień. Drugą stroną tego „medalu” jest pre­zen­ta­cja opraw­ców, esbe­ków, funk­cjo­na­riu­szy apa­ratu repre­sji i kon­fi­den­tów. Tajni współ­pra­cow­nicy byli m.in. wśród lite­ra­tów i publi­cy­stów.

Po powsta­niu Insty­tutu Pamięci Naro­do­wej wielu publi­cy­stów bar­dzo kry­tycz­nie oce­niało sam fakt korzy­sta­nia przez histo­ry­ków z akt taj­nych służb prze­cho­wy­wa­nych w IPN i cyto­wa­nie ich w pra­cach nauko­wych. Pisano, że w aktach nie ma prawdy o tam­tych cza­sach. Sła­wo­mir Koper pisał nawet, że „poziom zakła­ma­nia, jaki odnaj­du­jemy w zaso­bach IPN, jest wręcz zatrwa­ża­jący”. Nie zga­dzam się z tą opi­nią. Można raczej zauwa­żyć nie­kom­pe­ten­cję esbe­ków, ich żenu­jący poziom wykształ­ce­nia, nie­umie­jęt­ność pisa­nia. Gdy zbie­ra­łem mate­riały do bio­gra­fii Gustawa Holo­ubka, zapo­zna­łem się z aktami SB doty­czą­cymi m.in. sprawy _Dzia­dów._ Infor­ma­cje o wyda­rze­niach z prze­łomu 1967 i 1968 roku były przed­sta­wione praw­dzi­wie, donosy ujaw­niały auten­tyczne nastroje śro­do­wi­ska arty­stycz­nego, nato­miast akta stwo­rzone przez SB ujaw­niały braki wie­dzy agen­tów i ich nad­zor­ców, któ­rzy nie znali wła­ści­wej pisowni nazwisk wybit­nych twór­ców kul­tury (np. Erwina Axera). Teraz zaś pozna­łem mate­riały doty­czące pisa­rzy i Związku Lite­ra­tów. Opra­co­wa­nia dają obraz wewnętrz­nego roz­bi­cia śro­do­wi­ska lite­rac­kiego w War­sza­wie, wska­zują, kto nale­żał do jakiej grupy, kto sta­no­wił naj­więk­sze zagro­że­nie dla władz.

Akta IPN i innych archi­wów są jed­nym ze źró­deł, na któ­rych autor prac o PRL musi się oprzeć. To na histo­ry­kach i publi­cy­stach spo­czywa obo­wią­zek rze­tel­nego prze­ana­li­zo­wa­nia wszel­kich mate­ria­łów i uczci­wego pre­zen­to­wa­nia fak­tów. Nie powinno się zarzu­cać auto­rowi książki o lite­ra­cie, który dono­sił na kole­gów, że napi­sał o tym, ale raczej zmie­nić swój sto­su­nek do postaci (naj­czę­ściej już nie­ży­ją­cej), która dono­siła.

Auto­rzy prac o PRL powinni korzy­stać z wielu źró­deł i uczci­wie opi­sy­wać histo­rię. Losy pisa­rzy i innych twór­ców były zawiłe. W jed­nych okre­sach „komu­szyli”, a w innych dawali przy­kład postawy hero­icz­nej. Inni od początku sprze­ci­wiali się tota­li­ta­ry­zmowi i pono­sili za to cenę.

Drugi opis PRL to sen­ty­men­talna podróż po latach mło­do­ści auto­rów, zapo­mnia­nych sma­kach i wido­kach, któ­rych już nie ma. To opis tur­nu­sów FWP, barów mlecz­nych, inte­re­su­ją­cych pro­gra­mów dla dzieci w TVP. Janusz Weiss opi­sał w taki wła­śnie spo­sób podwórko woj­sko­wego bloku przy Koszy­ko­wej. Jed­nym z cie­kaw­szych osią­gnięć tego nurtu był lek­sy­kon _333 popkul­tu­rowe rze­czy… PRL_ Kozi­czyń­skiego. Autor przy­po­mniał rze­czy i pro­gramy z lat PRL, cho­ciaż nie­po­trzeb­nie pisał także o zja­wi­skach impor­to­wa­nych z Zachodu.

Auto­rzy sen­ty­men­tal­nej podróży w lata PRL przy­wo­łują _Stawkę więk­szą niż życie, Czte­rech pan­cer­nych_ i porucz­nika Bore­wi­cza. Z nostal­gii za tak widzia­nym PRL-em naro­dziła się ini­cja­tywa war­szaw­skich rad­nych, aby rondo przy Dworcu Cen­tral­nym nazwać Ron­dem Czter­dzie­sto­latka.

Cza­sami sen­ty­men­talna wizja PRL wzbo­ga­cana jest pochwałą osią­gnięć gospo­dar­czych, budow­nic­twa miesz­ka­nio­wego, roz­woju prze­my­słu. Bene­fi­cjenci daw­nego ustroju, byli urzęd­nicy apa­ratu wła­dzy, jak Mie­czy­sław Rakow­ski, który zosta­wił po sobie dzien­niki, pod­kre­ślał zasługi sys­temu w zapro­wa­dze­niu awansu spo­łecz­nego. Histo­rycy jed­nak wie­dzą, że już w okre­sie II wojny świa­to­wej poli­tycy w rzą­dzie lon­dyń­skim, jak i w kraju gło­sili hasła wiel­kiej demo­kra­ty­za­cji odro­dzo­nej po woj­nie Pol­ski. Tak więc i bez komu­ni­stów Pol­ska po woj­nie byłaby kra­jem, w któ­rym doszłyby do głosu śro­do­wi­ska chłop­skie i robot­ni­cze. Być może uda­łoby się unik­nąć strat zwią­za­nych z prze­śla­do­wa­niem warstw wyż­szych, zie­miań­stwa wyru­go­wa­nego ze swych posia­dło­ści.

Auto­rzy tak pre­zen­to­wa­nej histo­rii, czę­sto dawni pro­mi­nenci, pomi­jają nie­wy­godne fakty, w rodzaju zależ­no­ści PRL-u od Związku Radziec­kiego, pozba­wia­nia oby­wa­teli majątku (w trak­cie nacjo­na­li­za­cji prze­my­słu, reformy rol­nej, przez wpro­wa­dze­nie w sto­licy dekretu Bie­ruta o prze­ję­ciu przez pań­stwo nie­ru­cho­mo­ści, o okra­dze­niu lud­no­ści przy refor­mie pie­nięż­nej z lat pięć­dzie­sią­tych). Pozba­wiło to ele­men­tar­nego zaufa­nia spo­łe­czeń­stwa do pań­stwa i do wła­dzy, o któ­rej się mówiło: „Oni”.

Czę­sto związki oso­bi­ste czy rodzinne nie pozwa­lają szcze­rze opi­sać wielu spraw z okresu PRL-u, pro­wa­dzą do pomi­ja­nia odpo­wie­dzi na pyta­nie, czy Pol­ska była pań­stwem suwe­ren­nym i czy wej­ście na zie­mie pol­skie (w gra­ni­cach sprzed wojny) armii radziec­kiej w stycz­niu 1944, a nie w lipcu, jak pisano w PRL-u, było wyzwo­le­niem Pol­ski czy począt­kiem uza­leż­nie­nia? Czy Ludowe Woj­sko Pol­skie było woj­skiem bro­nią­cym pol­skich inte­re­sów? Wielu publi­cy­stów i poli­ty­ków, np. Mie­czy­sław Rakow­ski, argu­men­to­wało, że nie było innej Pol­ski i nale­żało się zaan­ga­żo­wać w nową rze­czy­wi­stość (czy­taj w struk­tury wła­dzy). Wielu dzia­ła­czy spo­łecz­nych, fachow­ców i zwy­kłych ludzi zaan­ga­żo­wało się po woj­nie w odbu­dowę kraju. Euge­niusz Kwiat­kow­ski odbu­do­wał Gdy­nię ze znisz­czeń, a nowa wła­dza pozba­wiła go sta­no­wi­ska. War­sza­wiacy odgru­zo­wali sto­licę, wznie­śli swoje domy i Bie­rut swoim dekre­tem pozba­wił ich wła­sno­ści. O tym także trzeba pamię­tać.

Auto­rzy pane­gi­ry­ków o PRL-u nie piszą też o kart­kach ist­nie­ją­cych po woj­nie i od 1976 do 1989 roku, o okra­da­ją­cej oby­wa­teli wymia­nie pie­nię­dzy, zapo­mi­nają o sys­te­mie przy­wi­le­jów dla wybra­nych (skle­pach „za żół­tymi firan­kami” dla pra­cow­ni­ków MSW i woj­ska, o talo­nach na samo­chody roz­da­wa­nych w komi­te­tach par­tyj­nych, czy o punk­tach za pocho­dze­nie w przyj­mo­wa­niu na stu­dia wyż­sze).

Jest jesz­cze spoj­rze­nie na PRL, w któ­rym pod­kre­ślano absurdy ówcze­snego życia, jak w fil­mach Barei. Spoj­rze­nie saty­ryczne, w któ­rych śmieszne były roz­wią­za­nia prawne, decy­zje urzęd­ni­cze oraz spo­soby obcho­dze­nia prze­pi­sów. O non­sen­sach życia w PRL pisał już w latach sie­dem­dzie­sią­tych Jacek Fedo­ro­wicz w książ­kach _W zasa­dzie tak_ i _W zasa­dzie ciąg dal­szy._ W dow­cip­nej for­mie poka­zał on, że ustrój socja­li­styczny w jego rze­czy­wi­stej postaci w PRL-u nie funk­cjo­nuje. Zasta­na­wia­jące jest dziś to, że takie książki uka­zały się w epoce Gierka, w trak­cie obo­wią­zy­wa­nia pro­pa­gandy suk­cesu. Widocz­nie Fedo­ro­wicz, jako saty­ryk, funk­cjo­no­wał tro­chę na wariac­kich papie­rach.

Nazwa „PRL” jest więc ter­mi­nem zło­żo­nym, obej­muje różne lata i roz­ma­ite doświad­cze­nia. Dzieje Pol­ski z lat 1944–1989 są róż­nie oce­niane w zależ­no­ści od sym­pa­tii poli­tycz­nych i doświad­czeń oso­bi­stych. Książka o życiu lite­rac­kim w War­sza­wie w okre­sie komu­ni­zmu, a więc w latach 1945–1989, obej­muje tylko wyci­nek histo­rii PRL-u. Będzie tu mowa o pisa­rzach żyją­cych w War­sza­wie, ich sto­sunku do rze­czy­wi­sto­ści, rela­cjach z wła­dzą, spo­tka­niach, sym­pa­tiach i ani­mo­zjach.

Pisa­rze byli grupą uprzy­wi­le­jo­waną. Wła­dze, chcąc pozy­skać ich przy­chyl­ność, zapra­szały na rauty, na któ­rych stoły się ugi­nały od potraw, czy na spe­cjalne pokazy fil­mów, nie­do­pusz­czo­nych jesz­cze na ekrany. Wpraw­dzie twór­czość lite­racka jak i publi­cy­styka były kon­tro­lo­wane przez cen­zurę, to pisa­rze wierni nowemu ustro­jowi byli wyda­wani i zaj­mo­wali wysoką pozy­cję w hie­rar­chii spo­łecz­nej, także finan­sową. Nakłady ich ksią­żek prze­wyż­szały znacz­nie przed­wo­jenne, acz­kol­wiek hono­ra­ria nie były duże. Mieli za to do dys­po­zy­cji domy pracy twór­czej, prawo do lecze­nia się w lecz­nicy rzą­do­wej. Ci wierni i doce­niani przez wła­dze otrzy­my­wali nagrody pań­stwowe, sty­pen­dia lite­rac­kie, talony na samo­chód, uła­twie­nia w kup­nie miesz­ka­nia lub domu, moż­li­wość współ­pracy z fil­mem, co przy­no­siło wyso­kie hono­ra­ria. Kilku pisa­rzy (Kon­wicki, Hen, Sta­wiń­ski) pra­co­wało jako kie­row­nicy lite­raccy zespo­łów fil­mo­wych.

Twórcy musieli pod­jąć decy­zję, czy opo­wia­dają się za komu­ni­zmem i wła­dzą, czy skry­wają się w pry­wat­no­ści, czy też otwar­cie wystę­pują prze­ciw ustro­jowi, licząc się z kon­se­kwen­cjami. Warto zauwa­żyć hero­izm tych, któ­rzy odwa­żyli się powie­dzieć: „nie”. W War­sza­wie naci­ski na pisa­rzy, by się dekla­ro­wali, były szcze­gól­nie silne. Pisała o tym Maria Dąbrow­ska, którą w latach pięć­dzie­sią­tych zapi­sano bez pyta­nia do orga­ni­za­cji par­tyj­nej lite­ra­tów czy wpi­sano na listę kan­dy­da­tów do Rady Naro­do­wej.

Lek­tura dzien­ni­ków, w któ­rych noto­wali z dnia na dzień swoje doświad­cze­nia i prze­miany w War­sza­wie, jest pasjo­nu­jąca! Czy­tel­nik dowia­duje się z niej szcze­gó­łów, o któ­rych mil­czą pod­ręcz­niki histo­rii lite­ra­tury. Wspo­mnie­nia zaś, pisane po latach i nieco upięk­sza­jące rze­czy­wi­stość, są siłą rze­czy raczej por­tre­tem czło­wieka niż cza­sów.

Dotych­czas nie było książki uka­zu­ją­cej losy i postawy naj­wy­bit­niej­szych pisa­rzy w PRL-u. W pra­cach, które wycho­dziły, przed­sta­wiano dzieje wybra­nych grup, np. pisa­rzy zaan­ga­żo­wa­nych w komu­nizm lub ogra­ni­czano się do danego okresu, choćby sta­li­ni­zmu. Niniej­sza książka po raz pierw­szy poka­zuje całe śro­do­wi­sko lite­rac­kie dzia­ła­jące w ciągu 45 lat w sto­licy, naj­waż­niej­szym ośrodku kul­tu­ral­nym Pol­ski.

Przy pisa­niu tej książki korzy­sta­łem z wielu źró­deł. Się­gną­łem po mate­riały archi­walne, rela­cje, dzien­niki, wywiady. Oso­bi­ście pamię­tam War­szawę z lat sie­dem­dzie­sią­tych i osiem­dzie­sią­tych. Opisy z okre­sów wcze­śniej­szych opar­łem na danych histo­rycz­nych. Pełną biblio­gra­fię zamiesz­czam na końcu. Podą­ży­łem także war­szaw­skimi śla­dami miesz­kań pisa­rzy, kawiarni, w któ­rych bywali i dys­ku­to­wali. Nie­które z nich znam z wła­snego doświad­cze­nia. Zacho­dzi­łem do sto­łówki Lite­ra­tów, widzia­łem, kto tam bywał.

Życie codzienne wybit­nych ludzi pióra w War­sza­wie, spo­tka­nia z kole­gami, uwagi na temat ich dorobku (jakże czę­sto zło­śliwe!), wresz­cie prze­miany poglą­dów w ciągu 45 lat PRL-u, są fascy­nu­ją­cym tema­tem. Zamiast suchej histo­rii lite­ra­tury przed­sta­wiam życie lite­ra­tów na tle wyda­rzeń histo­rycz­nych.

Życzę przy­jem­nej lek­tury i kon­fron­ta­cji wła­snych doświad­czeń oraz wie­dzy z fak­tami tu przed­sta­wio­nymi.

_Piotr Łopu­szań­ski_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: