Wiersze zebrane - ebook
Wiersze zebrane - ebook
„Wiersze zebrane” Ryszarda Kapuścińskiego to tom z najmniej znaną, dla wielu zaskakującą częścią twórczości mistrza reportażu. Kojarzony z prozą, autor poczytnego także poza granicami Polski „Imperium”, nie ograniczał swojej aktywności literackiej do relacji z odległych zakątków świata i opisywania obcych kultur. W 1986 r. ukazała się jego pierwsza książka poetycka „Notes”, w 2006 r. druga – „Prawa natury”. W niniejszym zbiorze znalazło się także kilka wierszy niepublikowanych w tych dwóch tomach. Oszczędna w wyrazie, ale intensywna emocjonalnie poezja pozwala wsłuchać się w wewnętrzny głos Ryszarda Kapuścińskiego.
Kategoria: | Poezja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-832-680-164-8 |
Rozmiar pliku: | 1 004 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Pustynia Tatarów
Tam został tylko wiór i badyl
pożółkła trawa suchy krzak
spękana ziemia puste studnie
kamienia stosy zimny wiatr
tam został tylko gnat i rupieć
i pleśń i kurz i liszaj rdzy
i cisza
którą przerwie czasem
żelaza szczęk i komend krzyk
Notes
Podsumowanie
Zniszczone twarze
połamane kręgosłupy
życiorysy pisane darte na strzępy
niepotrzebne
Druty
Ty piszesz o człowieku w obozie
ja o obozie w człowieku
u ciebie druty kolczaste są na zewnątrz
u mnie kłębią się wewnątrz każdego z nas
– Myślisz że ta różnica jest taka wielka?
To są dwie strony tej samej męki
Ludzie na przystanku przy ulicy Wolskiej
Bieda
bieda
wieczorem
bieda podpita
Rak
Linie zgryzoty
zakrzywione do wewnątrz
ciemne substancje
nie znajdują ujścia
Ból oszalały
zewsząd atakujący
ciało rozpięte na
krzyżu
łza która szuka drogi
w bruzdach twarzy
może jej uda się wyrwać
z tego piekła
Jesień w parku
Czerwienie takie że za chwilę ogień
złota i ochry że tuż-tuż Sahara
a jednak chłodno
i zamiast hosanny
szelest
stąpanie
odchodzenie czasu
Śnieg
idąc słyszysz śpiew butów
nagły promień słońca
który umknął chmurom
przemienia się w ptaka
Ekologia
A kiedy już ugrzęźniemy w koleinach polskiej drogi
to znaczy
gdy ugrzęźniemy na dobre w piaskach historii
i nawet popędzane batem konie naszych marzeń
nie będą zdolne uczynić ni kroku
nie przeklinaj nieba ani ziemi
nie potępiaj świata ani losu
popatrz
ptak leci
szumi las
ścieżką wędrują żuk chrząszcz i biedronka
życie trwa
istniejemy
Język
Odchodząc do Warszawy
powiedział
nic się nie bój pomyślę o tobie
muszę tylko zobaczyć co i jak
po roku napisał
przyjeżdżaj
coś się kroi
miał gabinet z orłem na ścianie
wysoki połysk i w ogóle
pani Bożenka przyniosła dwie kawy
dwa gruzińskie
dobrze zrobi na taką pogodę
powiedział
dzień stał zziębnięty ociekał wodą
ludzie na przystanku pochowali głowy pochowali siebie
możesz zacząć już od jutra
nic wielkiego przyznał
byle się zaczepić
tylko bądź ostrożny
w tym gmachu wszędzie ślisko
krok nieuważny i leżysz
wyższa szkoła jazdy
jego śmiech nie był wesoły
potem ściągniemy Heńka i Władka
porządne chłopaki niech coś mają jakieś życie
kiedy będzie nas więcej to się przepchniemy
tylko trzeba dokopać tamtemu
wskazał palcem kogoś za ścianą
miał zachmurzoną minę
widać tamten był ciągle mocny
jeszcze potrafił rzucić na łopatki
dlatego od razu zacząłem lekcje
wolnoamerykanki
ho ho cieszył się
nie ma obawy że grozi ci dyskwalifikacja
z powodu biernej postawy na macie
Rzeźbiarz z Ashanti
W pniu tekowego drzewa
szuka pary oczu
tnie dłutem zdejmuje pierwszą warstwę
nic nie odkrywa
drąży
coraz bardziej niecierpliwy
patrzy ale
nic nie widzi pod powieką z drewna
którą odchylił nie znajduje źrenicy
już blisko rdzenia
napotyka parę oczu
patrzy przejęty grozą
Na wystawie „Fotografia chłopów polskich do 1944 r.”
Wpatruję się w ciebie
babciu
kiedy tak siedzisz
w sztywnych koronkach
w długiej spódnicy
przed chatą w Rakocicach
data pod fotografią
1913
jeszcze nie wiesz
o czym wiem od dawna
za rok wszystko trzaśnie
ruszą armie
ale na razie tu cisza
mało ludzi
tylko słyszę
dziewczyna do dziewczyny
– ten w austriackim mundurze
wykapany Bogdan
Świat dla zielonych
Nie lubię koloru czerwonego
– mówi entuzjasta ekologii
siedząc w swoim fiacie 126
pod czerwonymi światłami w Alejach Jerozolimskich
– to kolor zakazu:
stój nie rusz się
widząc czerwoną plamę na chodniku
obejdź ją z daleka
jeżeli wdepniesz w krew
twoje buty posłużą za dowód: byłeś wspólnikiem
jakże inny jest kolor zielony
to kolor przyzwolenia
kolor łąki
otwartej przestrzeni:
oddychaj
ruszaj
pędź
nasza przyszłość będzie zielona
tylko ci co mają zielono w głowie
nie myślą o strachu
na zielone głowy wkładają czerwone kapturki
i już nie boją się wilków