Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wilczyce. Angielskie królowe - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
23 września 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
49,99

Wilczyce. Angielskie królowe - ebook

Gdy w 1553 roku zmarł młody król Edward VI, okazało się, że nie ma mężczyzny, który mógłby zażądać tronu Anglii. Po raz pierwszy w historii królestwa koronę miała przejąć królowa. Czy powinna nią zostać Maria, córka Katarzyny Aragońskiej, czy Elżbieta, córka Anny Boleyn, a może jedna z ich kuzynek – Jane Grey lub Maria, królowa Szkotów?

Okazuje się, że nie po raz pierwszy w historii Anglii podniesiono problem władzy kobiet. Czterysta lat przed śmiercią Edwarda Matylda, córka Henryka I i wnuczka Wilhelma Zdobywcy, znalazła się niesłychanie blisko objęcia tronu i samodzielnego panowania. W okresie od XII do XV wieku trzy inne wyjątkowe kobiety – Eleonora Akwitańska, Izabela Francuska i Małgorzata Andegaweńska – dowiodły, że potrafią rządzić, o ile otwarcie nie kwestionują męskiego autorytetu. W uznaniu swych zasług każda z nich szybko zyskała pogardliwe miano „wilczycy”.

Niniejsza książka prezentuje szczegółową historię każdej z tych kobiet, podkreślając istotę paradoksu, z jakim musiały się zmierzyć dziedziczki tronu Tudorów: skoro mężczyzna był przewodnikiem kobiety, a król przewodził całemu narodowi, jak zatem uzasadnić, że władza królewska znalazła się w kobiecych rękach?

Dramatyczna i fascynująca opowieść o królowych, które odmieniły historię Anglii: Matyldzie, Eleonorze z Akwitanii, Izabeli Francuskiej, Małgorzacie Andegaweńskiej i Marii Tudor. O królowych, które równie odważnie walczyły z wrogimi frakcjami, co z własnymi mężami. To one wpłynęły na zmianę średniowiecznego pogląd na temat roli kobiety i jej udziału we władzy, a w konsekwencji utorowały drogę do tronu Elżbiecie I. Helen Castor analizuje wpływ nieprzeciętnych władczyń na politykę Anglii i stara się odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób w czasach, kiedy kobieta podlegała mężczyźnie, a królowi podlegało całe społeczeństwo, na czele państwa mogła stanąć właśnie kobieta?

Spis treści

Przedmowa

Część pierwsza. Początki

1. 6 lipca 1553 roku: król nie żyje

2. Niech żyje królowa?

Część druga. Matylda: Pani Anglików, 1102–1167

3. Krainę spowiła ciemność

4. Cesarzowa Matylda

5. Pani Anglików

6. „Największa poprzez własne potomstwo”

Część trzecia. Eleonora: Kobieta niezrównana, 1124–1204

7. Kobieta niezrównana

8. Wojna zamiast miłości

9. „Z gniewu Bożego królowa Anglii”

10. Królowa ponad inne

Część czwarta. Izabela: Żelazna dama, 1295–1358

11. „Nie przypominam sobie, by jakiś mężczyzna tak bardzo miłował drugiego”

12. „Najdroższa i najpotężniejsza”

13. „Ktoś stanął między mną a moim mężem”

14. Żelazna dama

Część piąta. Małgorzata: Kobieta wspaniała i niezłomna, 1430–1482

15. Najjaśniejsza pani, królowa

16. „Kobieta wspaniała i niezłomna”

17. Potęga i władza

18. „Królowa pomaga nam przetrwać”

Część szósta. Nowy początek

19. 6 lipca 1553 roku: niech żyje królowa!

20. „[To, co przerasta] zdolności dam”

21. „Królowa i wedle tego samego prawa król”

Bibliografia i zalecane materiały

Ilustracje

Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-66625-56-3
Rozmiar pliku: 12 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

By kobieta miała rządzić, wynosić się ponad mężczyzn w państwie czy jakimkolwiek królestwie, narodzie i mieście jest czymś wstrętnym w naturze; to zniewaga dla Boga, rzecz najbardziej niemiła Jego woli i wbrew Jego przykazaniom; wreszcie, oznacza odwrócenie właściwego porządku, wszelkiej słuszności i sprawiedliwości.

John Knox, The First Blast of the Trumpet Against the Monstrous Regiment of Women, 1558(Pierwszy alarm przeciw potwornemu władaniu kobiet)

Wiem, że mam ciało słabej i wątłej kobiety, lecz mam też serce i żołądek króla, i to króla Anglii.

Królowa Elżbieta I, 1588Przedmowa

Pracując nad niniejszą książką, chciałam, aby przypominała opracowania, w jakich zaczytywałam się z wielką przyjemnością, zanim historia stała się głównie przedmiotem moich badań naukowych. Piszę w niej o ludziach i władzy, skupiając się raczej na opowieści o kolejach losu historycznych postaci, a nie teoretycznych porównaniach kulturowych. Moim celem było bowiem spojrzenie na opisywanych ludzi z perspektywy ich samych, a nie wikłanie się w historiograficzne spory. Starałam się więc – na tyle, na ile pozwalają dostępne materiały – wypracować własną opinię na temat ich życia. Liczę, że dzięki temu koleje losu poszczególnych osób rzucą szersze światło na idee, o które walczyli, i dylematy, przed którymi stanęli. Mam też nadzieję, że moja opowieść zatrze sztuczną granicę między epoką „średniowiecza” i „wczesnej nowożytności”, której żaden z bohaterów tej historii nie byłby w stanie pojąć i zaakceptować.

Rzecz jasna, nie sposób porównać ilości dostępnych materiałów na temat wieku XVI i XII. Twarz Elżbiety I wydaje się równie znajoma jak twarz Elżbiety II, a dzieje jej życia z łatwością można poskładać nie tylko w oparciu o liczne obwieszczenia wydane za jej panowania, ale także na podstawie jej własnych notatek i listów oraz prywatnych zapisków dworzan i ambasadorów, uczonych i szpiegów. Przed 400 laty angielskie społeczeństwo – nie licząc przedstawicieli Kościoła – było w znaczącej większości niepiśmienne. Dla wielu przekaźnikiem wiedzy była pamięć i tradycja ustna, zaś na słowie pisanym bazowali tylko nieliczni, głównie duchowni. Polegając jedynie na informacjach zapisanych atramentem na pergaminie, bez odwołań do utraconych przekazów ustnych, historyk nie jest w stanie odtworzyć dziejów Matyldy, która w latach 40. XI wieku „prawie” zasiadła na tronie, tak dogłębnie i szczegółowo jak historii jej potomkini – Elżbiety I. Z drugiej jednak strony o czynach Matyldy i jej motywach wiadomo całkiem sporo. Znamy jej reakcje na dramatyczne wydarzenia, rozgrywające się w trakcie jej burzliwego życia. Wiemy, jak postrzegali ją inni – rycerze walczący na polu bitwy i skrybowie pochyleni nad klasztornym pulpitem. Choć zachowane materiały źródłowe nie ukazują szczegółowego wizerunku postaci ani nie przekazują ich osobistych uczuć, to jednak oddają istotę konfliktu między sferą prywatną a publiczną władców. Ujawniają także sprzeczności, jakim monarcha musiał stawić czoła jako człowiek, jednocześnie bezbłędnie odgrywając rolę przypisaną mu w celu zachowania ciągłości władzy dynastycznej.

Dzięki tym opowieściom widać też, jak zmieniał się zakres i układ terytoriów należących do angielskiej Korony na tle całej Europy, która nie była statycznym tworem składającym się z wielu ukształtowanych państw narodowych, lecz areną nieprzewidywalnych działań, gdzie granice okazywały się płynne i co chwila nabierały nowych kształtów pod wpływem zmiennych kolei losu – działań wojennych i zabiegów dyplomatycznych.

Wszystkie cytaty ze źródeł oryginalnych zostały uwspółcześnione; w niektórych miejscach pozwoliłam sobie na drobne zmiany w tłumaczeniu tekstów nieangielskich. Postanowiłam również nie przerywać rytmu opowieści przypisami; niemniej, szczegółowe dane bibliograficzne na temat źródeł historycznych i opracowań wykorzystanych i cytowanych w tekście, wraz z propozycjami dalszych lektur, czytelnik znajdzie na końcu książki.

Jestem winna podziękowania wielu osobom, które przyczyniły się do powstania tej książki – wśród nich przede wszystkim mojemu agentowi, Patrickowi Walshowi, a także wydawcom – Walterowi Donohue z wydawnictwa Faber oraz Terry’emu Kartenowi z wydawnictwa Harper Collins w Stanach Zjednoczonych. Jestem niewymownie wdzięczna za ich nieustanne wsparcie i niezawodne rady, a Walterowi za wnikliwe uwagi i wskazówki, zwłaszcza w najtrudniejszych momentach. Na kształt niniejszego dzieła wpłynęły trzy instytucje: po pierwsze, moją placówką naukową jest Sidney Sussex College w Cambridge, gdzie mam niebywałe szczęście pracować; po drugie, mam zaszczyt (przynajmniej jeszcze przez kilka lat) być częścią społeczności Ashmount Primary School (Szkoły Podstawowej Ashmount); nie mogę także pominąć biblioteki Hornsey (i jej kawiarni), która stała się moją przystanią i bez której nigdy nie skończyłabym tej książki. Mam nadzieję, że podczas lektury czytelnik odkryje, jak dużo nauczyłam się od innych historyków zajmujących się tą samą dziedziną. Wielu z nich to moi przyjaciele i koledzy, wśród których powinnam w szczególności wymienić Johna Wattsa, który znalazł czas na przeczytanie większego fragmentu mojej pracy i udzielenie nieocenionych rad. Ponadto żywię nadzieję, że moja rodzina i przyjaciele mają świadomość, ile dla mnie znaczy ich wspaniałomyślność, wsparcie i fakt, że są dla mnie inspiracją. Serdeczne podziękowania należą się także Barbarze Placido i Thalii Walters – najlepszym sąsiadkom, jakie miałam w życiu. Więcej niż mogę wyrazić słowami zawdzięczam Jo Marsh, Katie Brown i Arabelli Weir, którym dziękuję za przyjaźń i wsparcie w chwilach, kiedy najbardziej ich potrzebowałam. Moi rodzice – Gwyneth i Grahame, oraz moja siostra, Harriet, przeczytali każde słowo tej książki z dociekliwością i uwagą godną podziwu, za co (i nie tylko za to) należą się im wielkie wyrazy wdzięczności. Najgłębsze podziękowania winni również przyjąć moi chłopcy: Julian i Luca Ferraro. Dziękuję Wam z całego serca.

Książkę poświęcam dwu najbardziej inspirującym nauczycielkom historii, o jakich mogłam pomarzyć.1

6 lipca 1553 roku: król nie żyje

Chłopiec leżący w łóżku miał zaledwie 15 lat. Jeszcze do niedawna uważano go za przystojnego, lecz teraz jego twarz była opuchnięta i oszpecona przez chorobę oraz kuracje zalecone przez medyków w nadziei na złagodzenie jego dolegliwości. Jednak było już jasne, że ich próby poszły na marne. Zapadnięte oczy nabiegły krwią, zsiniałą skórę, niegdyś jasną i nieskazitelną, pokrywały plamy i wrzody. Straszliwe ataki kaszlu i plucie krwią, męczące go nieprzerwanie od miesięcy, nagle ustały, i teraz każdy płytki wdech stał się dla niego wysiłkiem. Nieliczne kosmyki jasnych włosów, wciąż pokrywających wyłysiały czerep, były spocone, a spuchnięte i pozbawione paznokci palce, kurczowo ściskające delikatną, lnianą pościel, przypominały raczej kikuty przeżarte gangreną. Edward VI, z Bożej Łaski król Anglii, Francji i Irlandii, Obrońca Wiary i przywódca Kościoła anglikańskiego, umierał.

Był najmłodszym dzieckiem Henryka VIII, nadzwyczaj charyzmatycznego władcy, którego obsesyjna chęć posiadania męskiego następcy tronu radykalnie zmieniła religijny i polityczny charakter królestwa. Z dziesięciorga starszego rodzeństwa młodzieńca siedmioro zmarło w łonie matki lub w niemowlęctwie. Jeden z braci, Henryk Fitzroy – bękart, który otrzymał tytuł księcia Richmond i Somerset oraz hrabiego Nottingham, i którego jako sześciolatka kochający ojciec mianował lordem admirałem i przewodniczącym Rady Północy – dożył zaledwie siedemnastu lat i umarł na zapalenie płuc rok przed narodzinami Edwarda.

Przyjście na świat dwu przyrodnich sióstr – bladej i pobożnej Marii oraz ciemnookiej i bystrej Elżbiety – uczciły okazałe biesiady, bicie w dzwony i palenie ognisk, czyli uroczystości godne dziedziczek tronu. Jednak gdy Maria miała siedemnaście lat, a Elżbieta była zaledwie dwuletnią dziewczynką, obie uznano za bękarty. Powodem tego był fakt, że Henryk, ich ojciec, wyrzekł się ich matek, uznając, że nie są one jego prawowitymi żonami.

Dlatego też, gdy wczesnym rankiem 12 października 1537 roku na świat przyszedł Edward, fetowano nie tylko narodziny królewskiego syna, ale i jedynego potomka Henryka, którego pochodzenia nikt nie kwestionował. Autorzy pamfletów nazywali go „Skarbem Anglii”, a Henryk nie szczędził starań, aby zapewnić swemu „najcenniejszemu klejnotowi” należytą opiekę. Nim chłopiec skończył półtora roku, otrzymał własny dwór z szambelanem, wiceszambelanem, zarządcą i skarbnikiem, a także osobistą guwernantką, piastunką i czterema służkami, których zadaniem było kołysanie królewskiego potomka w kołysce. Wszyscy służący musieli przestrzegać surowych zasad, dotyczących higieny i bezpieczeństwa podopiecznego. Jane Seymour, trzecia żona Henryka, obecna podczas chrzcin odbywających się trzy dni po narodzinach synka, zmarła dwa tygodnie później, zatem król nie mógł zapewnić malcowi matczynej opieki. Ostatecznie jednak namiastkę macierzyńskiego uczucia dała mu macocha, której mądrość i dobroć poruszały najczulsze struny chłopięcej duszy. Katarzyna Parr, szósta żona króla, była kobietą bystrą, energiczną i serdeczną i szybko zaprzyjaźniła się z trójką pasierbów królewskiej krwi. Do lady Marii zbliżyła się już wcześniej, gdy służyła na dworze jako jej dwórka. Za sprawą macochy dziewięcioletnia Elżbieta i pięcioletni Edward mieli zaznać matczynego ciepła, jakiego wcześniej nie doświadczyli, dzięki czemu teraz zaczęli się szybko rozwijać i zasmakowali namiastki życia rodzinnego. Do tej, która zajmowała „poczesne miejsce w jego sercu”, Edward zwracał się „Mater carissima” (najdroższa matka).

Lecz w styczniu 1547 roku Henryk VIII – otyły i rozdęty, wręcz gnijący za życia – umarł. Edward, który został królem w wieku dziewięciu lat, nie mógł liczyć na dalsze wsparcie ukochanej macochy. Stracił do niej zaufanie, gdy zaledwie po czterech miesiącach od śmierci męża pośpiesznie wyszła za wuja Edwarda, przystojnego Thomasa Seymoura. Zmarła nieco ponad rok później, po urodzeniu jedynego dziecka, córki Mary, która zresztą niewiele ją przeżyła. Młody król widział, jak rozpada się jego rodzina. Pół roku po śmierci żony nierozważny i nadmiernie ambitny Thomas Seymour wplątał się w spisek, który doprowadził do jego upadku. Uznano go winnym zdrady i stracono w marcu 1549 roku z rozkazu rady regencyjnej, na której czele stał jego rodzony brat, książę Somerset. Po upływie kolejnych siedmiu miesięcy również Somerset został pozbawiony władzy, a w styczniu 1552 roku ścięty na Tower Hill.

Na przestrzeni pięciu lat Edward utracił ojca, macochę i dwóch wujów. Miał wprawdzie siostry przyrodnie, jednak relacje z nimi trudno określić mianem łatwych i szczerych. Ze starszą o 21 lat Marią łączyło go czułe przywiązanie, które przerodziło się w niechęć z uwagi na różnice w przekonaniach religijnych oraz za sprawą zawiłych planów matrymonialnych ich ojca. W 1527 roku Henryk postanowił ostatecznie unieważnić małżeństwo z matką Marii, Katarzyną Aragońską. W owym czasie papież zabarykadował się w Zamku Świętego Anioła, obleganym przez armię siostrzeńca Katarzyny, cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego, Karola V Habsburga, i nie chciał udzielić Henrykowi tak przezeń pożądanego pozwolenia na rozwód. W tej sytuacji Henryk uznał, że skoro papież nie chce poprzeć decyzji podjętej w zgodzie z królewskim sumieniem, oznacza to tylko jedno – a mianowicie, że Bóg nie wspiera już papieskiego autorytetu. Głęboko przekonany o tym, że Stwórca odmawia mu syna i dziedzica z powodu hańbiącego Katarzynę związku z Arturem, i mając nadzieję, że pobłogosławi jego małżeństwo z Anną Boleyn, Henryk VIII zerwał stosunki z Rzymem i ogłosił się przywódcą Kościoła w Anglii.

Dla króla była to raczej kwestia jurysdykcji aniżeli doktryny. W kategoriach podstawowych prawd wiary Henryk do końca życia pozostał katolikiem. Jednakże, biorąc pod uwagę narastający ruch protestancki w Europie, niemożliwością okazało się utrzymanie nowego Kościoła anglikańskiego jako jeszcze jednej formy katolicyzmu, nieuznającej władzy papieża. Tylko nieliczni poddani Henryka, podzielający jego konserwatywne poglądy w sferze doktryny, z taką samą łatwością jak król potrafili odrzucić władzę duchową biskupa Rzymu. Najgorętszymi zwolennikami monarchy jako głowy nowego Kościoła okazali się ci, którzy najgłośniej domagali się zmian w obrębie religii. I tak się złożyło, że edukację Edwarda powierzono sympatykom protestantyzmu. Henryk, rzecz jasna, spodziewał się, że będą przestrzegać zasad stworzonej przez niego osobliwej mieszanki teologicznej, a tymczasem wywarli oni zasadniczy wpływ na chłopca, który później miał określić papieża mianem „wcielonego syna szatana, złego człowieka, antychrysta i odrażającego tyrana”. Maria natomiast urodziła się o jedno pokolenie wcześniej i została wychowana w czasach, gdy ojciec wciąż jeszcze bronił wiary katolickiej przed atakami odszczepieńca Marcina Lutra. Przyjęta przez brata nowa religia była dla niej przekleństwem, gdyż obrona honoru matki i prawowitości własnego pochodzenia nierozerwalnie wiązała się z uznaniem władzy papieskiej. Od 1550 roku wzajemna niechęć między rodzeństwem narastała, zwłaszcza gdy Maria zaczęła domagać się pozwolenia na odprawianie mszy w katolickim obrządku na swym dworze, jawnie rzucając wyzwanie zakazom wydanym przez protestancki rząd Edwarda.

Między Edwardem i Elżbietą nie było starć o podłożu religijnym. Elżbieta stanowiła uosobienie zasad reformacji wprowadzonej przez Henryka – Anna Boleyn urodziła ją w okresie, gdy Henryk użył już wszelkich wpływów, aby Kościół, na którego czele osobiście stanął, udzielił mu zgody na rozwód, której odmówił papież. Podobnie jak przywiązanie Marii do Kościoła katolickiego stanowiło nieodłączną część jej dziedzictwa, tak spuścizną Elżbiety było jego odrzucenie. I podobnie jak Edward, zapoznała się z „nowymi naukami” w czasie wieloletniej edukacji w duchu humanistycznym oraz za sprawą ewangelickich wpływów, jakie dominowały w ożywionej atmosferze dworu Katarzyny Parr. Dlatego też dostosowanie się do zasad reformy protestanckiej, narzuconej przez ministrów Edwarda, nie stanowiło dla niej żadnego problemu i nie rodziło konfliktu sumienia. Zgodnie z zaleceniami reformatorów nastoletnia księżniczka ubierała się skromnie i z prostotą, a Edward nazywał ją „swą słodką siostrą Temperance” („Powściągliwość”). Bardziej cyniczni obserwatorzy twierdzili, że ostentacyjna pobożność i skromny strój nie tylko pomagają Elżbiecie uzyskać doraźne korzyści polityczne, ale też doskonale podkreślają jej młody wiek i uderzającą urodę, stanowiąc wyraźny kontrast z niezbyt twarzowymi i ciężkimi od klejnotów strojami, w jakich gustowała Maria, wówczas już trzydziestopięcioletnia.

Edward i Maria mieli podobne usposobienie, lecz chociaż odznaczali się głęboką i dogmatyczną bogobojnością, w kwestiach religijnych dzieliła ich nieprzekraczalna przepaść. Elżbieta nie była taką fanatyczką. Poza tym odróżniała ją od nich wielka inteligencja. Była ostrożna, pragmatyczna i uważna, boleśnie bowiem przekonała się, że świat jest niebezpieczny i niestały, bo zanim jeszcze skończyła trzy lata, rozkaz ojca usankcjonował zabójstwo jej matki. Odkąd sięgała pamięcią, jej pozycja i bezpieczeństwo były w najlepszym razie wątpliwe, a w najgorszym – wyraźnie zagrożone. W konsekwencji, jeśli chodzi o relacje polityczne czy poglądy religijne, nauczyła się postępować z dyplomatyczną elastycznością, daleką od emocjonalnego dogmatyzmu swojego rodzeństwa. „Dziś zmarł człowiek wielkiego dowcipu i słabego umysłu” – skomentowała, gdy przekazano jej wieści o egzekucji Thomasa Seymoura. Była to wypowiedź nadzwyczaj błyskotliwa i jednocześnie zdumiewająco dyplomatyczna, jak na piętnastoletnią pannę, która sama nie pozostała obojętna na uroki Seymoura i z trudem uniknęła śmiertelnego niebezpieczeństwa, gdy próbowano ją uwikłać w jego skomplikowane intrygi.

Zatem, mimo ostentacyjnej zgodności poglądów religijnych, Edward i Elżbieta wcale nie byli sobie bliscy. W styczniu 1547 roku zbliżyła ich rozpacz po śmierci ojca, lecz chociaż wtulali się w siebie ze szlochem, w kolejnych latach widywali się bardzo rzadko. Niemniej, jeśli nawet młodemu królowi brakowało na dworze emocjonalnego i politycznego wsparcia najbliższych krewnych, nie miało to większego znaczenia, skoro pewnego dnia miał się ożenić i założyć własną rodzinę. W 1543 roku jako pięciolatek został formalnie zaręczony z siedmiomiesięczną wówczas kuzynką, Marią Stuart, królową Szkocji. Jednakże Szkoci wcale nie cieszyli się z postanowień owego kontraktu małżeńskiego, który miał podporządkować ich kraj angielskiej władzy (z tego samego powodu Anglikom zależało na jego realizacji). Nic dziwnego, że mieszkańcy Szkocji tak bardzo opierali się kolejnym próbom wymuszenia realizacji owego traktatu, kiedy angielska armia pustoszyła szkockie niziny w czasie działań wojennych, znanych pod nazwą „brutalnych zalotów” („rough wooing”). Ostatecznie, w 1548 roku, Maria została wywieziona do Paryża, gdzie wydano ją za mąż za czteroletniego delfina, aby ożywić „stary sojusz” („Auld Alliance”) między Szkocją i Francją.

Później Edwardowi proponowano rękę siostry delfina, Elżbiety. W międzyczasie znalazł on przyjaciół i kompanów wśród swoich dworzan, z którymi pobierał nauki. Najbliższymi towarzyszami Edwarda byli: Henry Sidney, syn zarządcy jego dworu; kuzyni Sidneya – Henryk Brandon, młody książę Suffolk, i jego brat, Karol; a także Barnaby Fitzpatrick, syn i dziedzic zubożałego irlandzkiego barona. Chociaż w 1551 roku Fitzpatricka wysłano do Francji, gdzie jako dworzanin i żołnierz miał pobierać dalsze nauki, Edward z „najdroższym i ukochanym przyjacielem” wymieniał poufałe listy. Korespondencja trwała pomimo tego, że Barnaby nie potrafił wypełnić niektórych poważniejszych próśb króla; „ chcąc zobaczyć, jakie postępy czynisz we francuskim – pisał z zapałem Edward – z radością przyjmiemy od ciebie listy w tym języku i takoż do ciebie odpiszemy”.

Młodemu królowi i jego przyjaciołom nauk udzielali najwybitniejsi angielscy uczeni tamtych czasów. Edward do dziesiątego roku życia do perfekcji opanował łacinę. Nie tylko sprawnie konwersował w tym języku i tworzył oficjalne pisma, lecz także czytał i znał na pamięć dzieła starożytnych twórców oraz fragmenty Pisma Świętego. W kolejnych latach biegle opanował grekę oraz język francuski, a także posiadł znajomość włoskiego i hiszpańskiego w stopniu co najmniej podstawowym. Było to zasługą nie tylko lekcji samego języka, lecz również retoryki, filozofii i teologii. Lektura tekstów Cycerona, Platona, Arystotelesa, Plutarcha, Herodota i Tukidydesa stanowiła intelektualną podstawę jego deklamowanej przemowy (oratio), czyli eseju w grece lub po łacinie, co niedziela obowiązkowo prezentowanego nauczycielom. Uczył się również matematyki i astronomii, kartografii i nawigacji, polityki i strategii militarnej oraz poznawał zasady muzyki, ćwicząc grę na wirginale i lutni.

Niewątpliwie miał „inklinacje do nauki”, choć próby naśladowania zamiłowania do sportów i kultury fizycznej, jakie przejawiał jego tryskający energią ojciec (za co go wielce podziwiano), okazały się znacznie mniej udane. W młodym wieku Henryk VIII dał się poznać jako doskonały jeździec i znakomity rycerz, wygrywający liczne turnieje. Był wysoki i dobrze zbudowany – przypominał pod tym względem swojego dziadka ze strony matki – Edwarda IV: obaj mierzyli ponad 6 stóp (1,8 m) i słynęli w całej Europie z fizycznej sprawności i niezwykłej urody (przynajmniej do czasu, gdy nieumiarkowany apetyt i skłonności do obżarstwa nie doprowadziły obu do otyłości i problemów zdrowotnych). Tymczasem Edward VI odziedziczył po matce delikatną i drobną budowę, jej blond włosy i szare oczy, nie wspominając o zauważanej przez niektórych obserwatorów tendencji do nierównych łopatek. Konno jeździł dobrze i polował regularnie, jednak zachowane zapisy na temat podejmowanych przez niego pierwszych prób podczas turniejów rycerskich, w których tak lubował się jego ojciec, sugerują, iż dyscyplina ta nie była jego żywiołem. Wiosną 1551 roku Edward dowodził drużyną przyjaciół przybranych w czarny jedwab i białą taftę w pojedynku przeciwko drużynie „żółtych” pod dowództwem młodego hrabiego Hertford. Były to zawody sportowe, które miały na celu atak na metalową obręcz zawieszoną na palu. Zwyciężał ten jeździec, który zdołał ją zdjąć czubkiem lancy. „Drużynie żółtych udało się to dwa razy w 120 próbach – zanotował niepocieszony król – podczas gdy moja często dotykała obręczy, ale nie otrzymała za to żadnego punktu i, co dziwne, nigdy nie udało się nam jej zdjąć, i tak przepadła nam nagroda”. Mimo to ów szczupły i poważny chłopiec, który nie mógł dorównać rycerskim sukcesom ojca, był nad wyraz silny. Ambasadorowie europejskich państw, którzy słali do swoich władców raporty na temat zdrowia Edwarda, kierowali się raczej względami politycznymi aniżeli medyczną dokładnością. Gdy rozważano jego małżeństwo z francuską księżniczką, poseł Franciszka I donosił swemu panu, że czteroletni Edward jest „urodziwy, silny i nadzwyczaj wysoki jak na swój wiek”. Gdy zerwano negocjacje, ten sam posłaniec pisał o „wrodzonej słabości” chłopca i wróżył mu śmierć w młodym wieku. W rzeczywistości, Edward poważnie chorował zaledwie dwa razy: najpierw na malarię, którą zaraził się w Hampton Court tuż po swoich czwartych urodzinach jesienią 1541 roku i z której wyzdrowiał całkowicie w przeciągu ledwie kilku tygodni; drugi raz natomiast na początku kwietnia 1552 roku – wtedy to zdiagnozowano u niego i odrę, i ospę. Również w tym przypadku szybko wrócił do zdrowia. Już 23 kwietnia był dość silny, by w dniu świętego Jerzego przywdziać ciężkie szaty ceremonialne kawalera Orderu Podwiązki i wystąpić w opactwie westminsterskim, a 2 maja napisał do najbliższego przyjaciela, Barnaby’ego Fitzpatricka, list z przeprosinami za przerwę w korespondencji, tłumacząc, że „nieco doskwierała mu ospa, ale teraz jest już zdrów”.

Edward wiedział, że sprzyjało mu wielkie szczęście. Rok wcześniej musiał przejechać ulicami Londynu w pełnej zbroi, by zadać kłam pogłoskom, jakoby padł ofiarą epidemii gorączki potnej, która ogarnęła całą południową Anglię. Ostentacyjny pokaz królewskiej siły nie zdołał jednak uchronić jego przyjaciół przed zakaźną chorobą. Owa tajemnicza przypadłość, zwana „angielskimi potami”, przybyła do Albionu wraz z początkami dynastii Tudorów, zaledwie przed półwieczem. Zapewne przywlekli ją na wyspę francuscy najemnicy, walczący u boku dziadka Edwarda, przyszłego Henryka VII, w bitwie pod Bosworth. Teraz zaś nabrała bardziej endemicznego charakteru – epidemia z 1551 roku była już piątą od 1485 roku i niezwykle zabójczą. Tego lata przerażające objawy choroby – gorączka, zawroty głowy, niezwykle silne bóle głowy, wysypka, ból kończyn i rzęsiste poty – wystąpiły u mieszkańców Cambridge, gdzie w St John College studiowali Henryk i Karol Brandonowie – książę Suffolk i jego brat. Chociaż pośpiesznie wyjechali z miasta, było już za późno. Henryk Brandon zmarł 14 lipca. Karol odziedziczył tytuł brata na łożu śmierci, lecz cieszył się nim tylko pół godziny, ponieważ i on wyzionął ducha. Bracia mieli 16 i 14 lat.

Edward, który miał już świadomość kruchości ludzkiego życia, znajdował ukojenie w niezachwianej wierze w Boga. Mimo wystawnego przyjęcia zorganizowanego na cześć trzech szlachetnych posłańców przysłanych przez króla Francji, Henryka II, z okazji nadania Edwardowi Orderu św. Michała, śmierć braci Brandonów znacząco wpłynęła na atmosferę panującą tego lata na dworze. Podczas wizyty król starał się trzymać fason, jednak kilku świadków, zarówno ze strony francuskiej, jak i angielskiej, wyraziło zaniepokojenie nadmiarem powinności, jakimi obciążano trzynastoletniego monarchę. Oprócz uczestnictwa w zawiłej dyplomatycznej grze, musiał bowiem wykonywać codzienne szkolne obowiązki i brać udział w spotkaniach Tajnej Rady.

Choroba Edwarda wiosną następnego roku wzmogła te niepokoje, jednak do lata 1552 roku był już na tyle zdrowy, że mógł wyruszyć w królewski objazd przez Sussex, Hampshire, Wiltshire i Dorset, obdarzając kolejno swych najbogatszych poddanych kosztownym zaszczytem goszczenia przez wiele dni nadzwyczaj licznego monarszego dworu. W czasie tej podróży Edward regularnie słał relacje do Barnaby’ego Fitzpatricka, który odbywał wówczas służbę w armii Henryka II w Nancy. „Podczas gdy wszyscy zajęci byliście zabijaniem wrogów – pisał do przyjaciela – długimi marszami, męczącymi podróżami w dotkliwym skwarze, gdy walczyliście w bolesnych potyczkach i odpieraliście liczne ataki, my zajmowaliśmy się zabijaniem dzikich bestii, przyjemnymi wycieczkami, w dobrym zdrowiu i nastroju podziwialiśmy wspaniałe widoki i staraliśmy się wzmocnić bardziej niż byśmy chcieli zaszkodzić komu innemu”. Było jasne – bez względu na to, jak bardzo sam Edward nie przyjmował tego do wiadomości – że nawet owe przyjemne rozrywki nadwyrężały jego zdrowie i były próbą wytrzymałości. Mimo to jeszcze w okresie Bożego Narodzenia nie było poważnych powodów do obaw o jego zdrowie, a dwór rzucił się w wir ekstrawaganckich zabaw i uroczystości, zorganizowanych pod kierunkiem mistrza ceremonii (Lord of Misrule) – dżentelmena wyznaczonego z okazji świąt do roli przywódcy karnawałowej anarchii, która zdominowała obchody świąt Bożego Narodzenia.

Treść dostępna w pełnej wersji.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: