Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wolny strzelec. Jak zarabiać 3 razy więcej i mieć 2 razy więcej czasu dla siebie. Moja historia od etatowca do freelancera - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
7 kwietnia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Wolny strzelec. Jak zarabiać 3 razy więcej i mieć 2 razy więcej czasu dla siebie. Moja historia od etatowca do freelancera - ebook

Etat czy własna działalność gospodarcza? Co robić, by odnieść sukces jako wolny strzelec? Na te i inne pytania musisz sobie odpowiedzieć, zanim zaczniesz własną działalność:
•    Jaka forma prowadzenia działalności?
•    Praca w domu czy w wynajętym biurze? Czy muszę mieć księgową?
•    Organizacja dnia pracy. Jak zwiększyć wydajność, kiedy jestem sam?
•    Komputer, laptop, komórka, nowoczesne oprogramowanie i jak je dobierać do swoich potrzeb? Bazy danych, kopie zapasowe – co mają zawierać?
•    Metody negocjowania wynagrodzenia. Od czego zależą stawki, jak określać wartość swojej pracy?
•    Ilu powinienem mieć klientów? Praca pośrednia czy bezpośrednia?
•    Z czego składa się zysk freelancera? Aktywne i pasywne elementy zysku i jak można na nie wpływać?
•    Jak zwiększać zysk przy wykonywaniu ciągle tego samego rodzaju pracy?
•    Jak mogę sprawić, żeby mi płacili szybciej za wykonaną pracę?
***
Marek Kądzielski przekonuje, że „bycie na swoim” oznacza liczne korzyści: wyższe zarobki, więcej czasu wolnego, satysfakcję płynącą z kontroli swego losu. Druga strona tego wyboru to ogromna samodyscyplina, wyrobienie w sobie „mentalności biznesmena”, umiejętne zarządzanie sobą. W książce Wolny strzelec Kądzielski w barwny i ciekawy sposób przedstawia zakręty i rozdroża drogi wiodącej od etatowca do freelancera – drogi, którą sam przebył. Dokładnie omawia specyfikę sytuacji wolnego strzelca na polskim rynku biznesowym, podaje wiele praktycznych i niebanalnych rad i przykładów, a także wskazuje najczęściej popełniane błędy i zdradza, jak ich unikać.

Spis treści

Okładka
Strona tytułowa
Strona redakcyjna
Spis treści
Dedykacja
Kilka słów wprowadzenia
Skąd to wiem
Kwestia nastawienia
Dlaczego warto być freelancerem
Freelancing a telepraca
Najważniejsza porada
Zaczynamy działalność
Organizacja pracy
Praca w domu czy w wynajętym biurze?
Blaski i cienie bycia wolnym strzelcem
Zarządzanie samym sobą
Jestem sam. Jak sobie z tym wszystkim poradzę?
Skąd wiedzą, że jesteś
80/20, czyli najważniejsza zasada
Co właściwie sprzedajesz
Jak ugryźć więcej niż możesz przełknąć
Jak się zareklamować
Internet i strona internetowa
Ile za to dostanę?
Jak sobie radzić z konkurencją
Gdzie szukać klientów
Dlaczego będą chcieli cię zatrudnić?
Twój największy przyjaciel
Zarządzanie czasem
Jak zwiększać dochody
Jak dostawać więcej za tę samą pracę
Jak postępować ze współpracownikami
Jak postępować z klientami
Oczekiwania klienta. Jak im sprostać
Zasady negocjacji
Jak nie dać się oszukać
Inwestuj w siebie
Osiąganie rezultatów
Podejmowanie działania
Benchmarking
Najczęstsze błędy wolnych strzelców
Kontrolowanie finansów
Jak postępować z niezadowolonym klientem
Czynniki sukcesu
Kto nie idzie naprzód, ten się cofa
Wszystko w jednym
Zakończenie

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7561-742-9
Rozmiar pliku: 2,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kilka słów wprowadzenia

Nie cierpię czytania wstępów. Zawsze uważałem, że moja książka obejdzie się bez niego. Jako czytelnika, nudziły mnie przydługie wywody o tym, za co i komu autor wyraża wdzięczność. Jednak gdy sam przystąpiłem do pisania, zrozumiałem, że nie uda mi się uciec od wprowadzenia. Czytelnikowi, czyli tobie, należy się kilka słów wyjaśnienia, dlaczego właściwie napisałem tę książkę.

Najpierw kilka słów wyjaśnienia: niektóre zagadnienia omawiane są w tej książce po kilka razy. Jest to zabieg świadomy, w myśl zasady repetitio est mater studiorum. Powtarzam je wtedy, kiedy wydają mi się ważne i według mnie w naturalny sposób łączą z innymi problemami. Czasem wypowiadam je nawet tymi samymi słowami, gdyż nie znam lepszych na oddanie tego, co chcę powiedzieć. Nie ma tych powtórzeń zbyt wiele, ale musisz się z nimi liczyć, trochę jak uczeń w szkole. Będzie to jednak z korzyścią dla ciebie.

UWAGA! To nie jest kolejny poradnik, jak wypełnić fakturę, deklaracje PIT lub VAT, ani jak ewidencjonować przychody. Tej wiedzy musisz poszukać gdzie indziej. Jeżeli więc sięgnąłeś po tę książkę jako następny poradnik po naszej zbiurokratyzowanej i szybko zmieniającej się rzeczywistości biznesowej, to spokojnie odłóż ją i nie kupuj. Ta książka jest o czymś innym. Z niej dowiesz się, jak skutecznie prowadzić interesy, działając w pojedynkę, właśnie jako tytułowy wolny strzelec.

Pozwól, że najpierw się przedstawię. Otóż sam właściwie już nie jestem freelancerem. Pracuję jako tłumacz przysięgły języka angielskiego i prowadzę własną, niewielką kancelarię. Oznacza to, że znajduję się w trzecim kwadrancie przepływu pieniędzy. Jeśli pamiętasz schemat wprowadzony przez Roberta Kiyosaki w jego książce Bogaty ojciec, biedny ojciec, to wiesz, że świat biznesu składa się z cztery różnych typów ludzi. Kiyosaki nazwał to „kwadrantem przepływu pieniędzy”. Patrząc z nieco innego punktu widzenia, chodzi o to, że na rynku pracy możesz zajmować cztery pozycje: być zatrudnionym u kogoś jako pracownik (np. jak Carly Fiorina albo Jack Welsh), być osobą samozatrudnioną (jak np. Roman Polański), prowadzić własną firmę (jak Bill Gates, Steve Jobs lub Donald Trump) albo być inwestorem żyjącym z inwestowania kapitału (jak np. Warren Buffet). Widać, że w każdym z tych kwadrantów możesz zarabiać całkiem niezłe pieniądze! Jednak nie w każdym z nich cieszysz się jednakowym stopniem swobody i niezależności. Jeśli jesteś pracownikiem (etatowcem), możesz w każdej chwili stracić pracę, a po takim doświadczeniu nie każdy, jeśli nawet był zatrudniony na bardzo wysokim stanowisku i za ogromne pieniądze, łatwo się podnosi. Niektóre osoby nie podnoszą się nigdy.

Omawiam tu te cztery pozycje. Przedstawię ci je w moim języku. Są to kolejno: etatowcy, freelancerzy, właściciele wszelkich firm oraz inwestorzy. Kwadrant przepływu pieniędzy ujawnia, dlaczego niektórzy ludzie pracują mniej, zarabiają więcej, płacą mniejsze podatki i czują się lepiej zabezpieczeni finansowo niż inni. Chcę ci pokazać, jak w sensie biznesowym zostać Romanem Polańskim, czyniąc według schematu pierwszy i najważniejszy krok. Jest to ruch przełomowy, który otwiera drogę do osobistej wolności i niezależności finansowej. Aby go uczynić, musisz ocenić, czy jesteś gotów porzucić pracę na etacie, która daje złudzenie bezpieczeństwa, a w gruncie rzeczy kradnie twój czas i pieniądze, i czy jesteś gotowy (albo gotowa) dokonać w swoim życiu zasadniczej zmiany, jeśli chodzi o zawód i zarabianie pieniędzy. Dlatego teraz opowiem ci pokrótce moją historię. Dzięki niej błyskawicznie zorientujesz się, czy lektura tego poradnika może być dla ciebie pożyteczna.

Wiele lat temu pracowałem w dużej giełdowej spółce. Miałem w niej samodzielne stanowisko, bardzo niezależną pozycję, właściwie nienormowany czas pracy i wysoką, stałą pensję. Do pracy w tej firmie wciągnął mnie mój brat, który w owym czasie był jej wiceprezesem. (Nie myśl, że była to czysta protekcja, ale na pewno dostałem swoją szansę). Jednak, w wyniku błędów zarządzania i przeinwestowania, firma nagle zaczęła błyskawicznie iść na dno. Po siedmiu latach przebywania w firmie, w której – według zapewnień kierownictwa – czekała mnie spokojna przyszłość, w ciągu zaledwie trzech miesięcy straciłem pracę. Sama firma też już zresztą nie istnieje. Stanąłem przed problemem znalezienia nowego pracodawcy. I wtedy odebrałem lekcję, która w znaczący sposób zmieniła moje życie. Udzielił mi jej szef jednej z najpoważniejszych spółek z branży IT w Polsce. On pewnie już tego zupełnie nie pamięta, ale dla mnie spotkanie z nim było zetknięciem się z nową rzeczywistością. Popierany przez jednego z dyrektorów, starałem się o stałą posadę.

Dostałem na próbę dwa bardzo duże zlecenia, które wykonałem z wolnej stopy. Byłem pod ogromnym wrażeniem sposobu prowadzenia interesów, jaki zastałem w tej firmie. Przede wszystkim rzuciła mi się w oczy otwartość i jawność. W poprzedniej pracy wszystko było tajemnicą. O kierunkach rozwoju firmy decydowali w zaciszu gabinetów jej prezesi. Zbierali się na poufnych naradach, na których w sekrecie omawiali bieżące problemy. Tymczasem tutaj prezes prowadził interesy z otwartą przyłbicą. Bez skrępowania, głośno omawiał transakcje o wartości setek milionów złotych. Choć obdarzony silną, dominującą osobowością, zachowywał wewnętrzny spokój. Sprawy przedstawiał w niezwykle klarowny sposób. Nie chował niczego w mgławicy niejasnych słów. Zmierzał najkrótszą drogą wprost do celu. Pomyłki, których wyjaśnienie zabierało – z mojego doświadczenia – tak wiele czasu, rozstrzygał natychmiast i nieodwołalnie. Nie bał się popełniać błędów, ale słuchał uwag i od razu się korygował. Piszę to wszystko, abyś zrozumiał, dlaczego nie wahałem się przyjąć rady od takiego człowieka.

A rada, jaką usłyszałem, była dla mnie na ówczesnym etapie życia wstrząsająca: „Nie zatrudnię pana! Świetnie pan wykonał zadania, jakie panu powierzyłem. Jestem z tego bardzo zadowolony. Wiem też, że na to stanowisko popiera pana dyrektor X, ale u mnie pan posady nie znajdzie. Biznesowo to się panu w ogóle nie opłaca. Skoro już raz zaczął pan działać na własny rachunek, niech pan nigdy więcej nie stara się zatrudnić u kogoś na etat”. Wyszedłem i – jak możesz przypuszczać – byłem zupełnie zdruzgotany. Z czego mam teraz żyć!? Co prawda doceniono mnie, dostałem zlecenie i zrobiłem je dobrze. A jednak, pomimo tylu starań, nie dostałem upragnionej pracy. Byłem zdany sam na siebie. Właściwie zostałem zmuszony, żeby działać na własną rękę. Byłem pełen obaw, a chwilami pełen najczarniejszych myśli. Stałem się wolnym strzelcem. I wiesz, jaki był i jest tego efekt? Zacząłem zarabiać o wiele więcej pieniędzy i w łatwiejszy sposób. Potroiłem swoje dochody. Zyskałem więcej czasu dla siebie i rodziny. A przede wszystkim zyskałem coś, co jest wyrażone pierwszym słowem mojej obecnej pozycji: zyskałem WOLNOŚĆ. Wolność, jakiej nie zaznałem nigdy wcześniej. Wolność, która (jeśli ją uzyskasz) umożliwi ci dokonać więcej, niż gdybyś był zatrudniony na dowolnym etacie.

Dlatego nie ma znaczenia skąd się tu wziąłeś i skąd przychodzisz. Może, tak jak ja kiedyś, właśnie straciłeś posadę i nie możesz zdobyć nowej. Może zlikwidowano twoją firmę. Może jesteś na urlopie macierzyńskim i już wiesz, że nie masz powrotu do poprzedniej pracy. Albo może właśnie skończyłeś studia i nie czeka na ciebie żadna posada. Głowa do góry! Właśnie zrobiłeś najważniejszy krok w swojej karierze – wybrałeś status wolnego strzelca. Nie jesteś sam! Takich osób w skali naszego kraju jest blisko trzy miliony. Trzy miliony ludzi, którzy pracują niezależnie, sami dla siebie. Kimkolwiek więc jesteś: księgowym lub tłumaczem, lekarzem lub prawnikiem, doradcą do spraw nieruchomości, dziennikarzem czy malarzem artystą – ta książka jest dla ciebie. Na jej następnych stronach przekażę ci wszystko, czego nauczyłem się przez wiele lat, a co pomoże ci zwiększyć dochody i zyskać finansową niezależność. Powiem, czego się dowiedziałem o byciu wolnym strzelcem, a także skąd czerpię taką wiedzę. I najważniejsze – jak ją skutecznie zastosować w praktyce. W moim najgłębszym przekonaniu, dopiero jako wolny strzelec uzyskasz, a właściwie odzyskasz, kontrolę nad własnym życiem, czasem i pracą. Chyba że wolisz, by ktoś ciągle decydował za ciebie o tym, ile masz zarabiać, kiedy i gdzie pracować, kiedy wypoczywać i co robić. Nie znam nikogo, kto popróbowawszy pracy na własny rachunek, chciałby wrócić do pracy na etat – u kogoś. Moim zdaniem decydująca jest tu kwestia poczucia wolności. Jak twierdził Alexis de Tocqueville, wolność jest jak trunek, którego jeśli raz spróbujesz, to już żaden inny nie będzie ci smakował.SKĄD TO WIEM

Gdy już zrozumiałem, że zostaję wolnym strzelcem, musiałem się zastanowić, co robić? Zacząłem szukać wszelkiej wiedzy na temat prowadzenia interesów przez firmę jednoosobową. Wiedziałem, że od tej chwili sam będę odpowiedzialny za wszystko: znalezienie klienta, uzyskanie zlecenia, wykonanie pracy, rozliczenie jej, ściągnięcie pieniędzy, zapłatę podatków. I przyznaję – obwiałem się tego. Zacząłem obserwować menedżerów i swoich kolegów po fachu, którzy pracowali z wolnej stopy. Chodziłem na szkolenia i gromadziłem literaturę z zakresu zarządzania. Prędko przekonałem się, że dostępne kursy i szkolenia menedżerskie nie są adresowane do wolnych strzelców. Także literatura była przydatna jedynie fragmentarycznie. A jednak moje starania stopniowo wieńczone były powodzeniem. Przełomowym dla mnie momentem było zetknięcie z najlepszą firmą doradczą na świecie – McKinsey & Co. Pracowałem dla niej przez pewien czas, stanowiąc zaplecze zespołu ekspertów McKinseya. W ocenie ówczesnych szefów tej firmy musiałem nieźle rokować, musieli wiązać ze mną jakieś nadzieje, skoro zaproponowali mi pracę etatową z perspektywą przejścia na pozycję konsultanta. Z różnych względów nie przyjąłem wówczas tej propozycji. Rozsmakowałem się już w niezależności. Intensywnie podnosiłem kwalifikacje zawodowe. Byłem zupełnie niezależny finansowo, choć moją pracą targały rozmaite fluktuacje. Nieusuwalne, jak się później okazało.

Aby zarobić pieniądze, jakie na etacie proponowała mi firma, nie musiałem pracować tak długo, intensywnie i ciężko. Jeżeli miałbym podjąć aż tak wielki wysiłek, oczekiwałbym znacznie większej gratyfikacji. Stanowczo nie znajdowałem się już na pozycji osoby gotowej związać się etatowo. Doceniałem natomiast możliwość zdobycie nowego doświadczenia zawodowego i dlatego zdecydowałem się na współpracę z konsultantami McKinseya z wolnej stopy. Obserwowałem ich przy pracy. To doświadczenie wywarło na mnie przemożny wpływ. Firma bowiem pozostawia niezatarte wrażenie na każdym, kto się z nią zetknął. Jej metody, co prawda, nie były bezpośrednio przydatne w mojej pracy, ale to była właściwa droga i już z niej nie zszedłem. Zrozumiałem, że muszę odnaleźć własnego McKinseya, że jako wolny strzelec potrzebuję wskazówek analogicznych do tych, jakich konsultanci tej firmy udzielają wielkim międzynarodowym korporacjom. Skoro można usprawnić funkcjonowanie tak wielkich i skomplikowanych firm, jak międzynarodowy bank, to na pewno – stosując podobne metody, tyle że w innej skali – można ulepszyć działanie małego biznesu.

Zacząłem poszukiwać wiedzy stosowanej, opartej na praktyce, takiego biznesowego know-how. Chciałem wiedzieć, co mam robić, jak i kiedy, żeby odnieść sukces jako wolny strzelec. Zebraną wiedzę chcę przekazać tobie. Mam w tym znaczące doświadczenie – przez blisko dwa lata pracowałem jako doradca biznesowy dla małych firm. Przestudiowałem też bardzo obszerną literaturę na temat doradztwa biznesowego. Nie znalazłem żadnej książki poświęconej bezpośrednio i całkowicie zagadnieniu freelancingu. Wiedza na ten temat jest niezwykle rozproszona. Pragnę zsumować moje doświadczenia praktyczne, jako wolnego strzelca i doradcy biznesowego, i połączyć je w jedno z całym know-how na ten temat pochodzącym z książek, artykułów, rozmów z trenerami i przedsiębiorcami. Może najlepiej będzie, jeśli w tym momencie po prostu zaczniemy.KWESTIA NASTAWIENIA

KIEDY STAJĘ SIĘ WOLNYM STRZELCEM?

Nastawienie jest czymś absolutnie fundamentalnym w podejściu do kwestii bycia wolnym strzelcem. Ma ono dwa aspekty, oba są równie ważne. Zanim jednak zacznę je omawiać, zastanówmy się, kto właściwie współcześnie w Polsce jest wolnym strzelcem? Do kogo zatem adresowana jest ta książka? Otóż w moim pojęciu wolni strzelcy to nie tylko i na pewno nie wyłącznie przedstawiciele tzw. wolnych zawodów. Oczywiście najłatwiej wyobrazić sobie wolnego strzelca jako adwokata albo lekarza pracującego na własny rachunek i występującego z wolnej stopy. Jednak specyfika ich pracy, w sensie biznesowym, co podkreślam z naciskiem, nie różni się niczym od sprzedawcy pieczarek na bazarze czy pracy zegarmistrza.

Wolnym strzelcem jest każdy, kto prowadzi jednoosobowy biznes i sprzedaje swoje własne wyroby: produkty lub usługi. Wielu doradców biznesowych uważa, że – nawet pracując dla kogoś na etacie – powinieneś postrzegać samego siebie jako osobę samozatrudnioną, aby zwiększyć własną efektywność. Praca na własny rachunek, firma jednoosobowa, poleganie całkowicie na własnej przedsiębiorczości stanowią istotę bycia freelancerem. Otóż w naszym kraju takich osób, osób, które prowadzą indywidualną działalność gospodarczą, które wstają rano i są swoimi własnymi szefami i pracownikami, które zależą tylko od indywidualnej zaradności i starania, jest około trzech milionów. Powtórzę to jeszcze raz, głośno: jest nas w Polsce ponad DWA I PÓŁ MILIONA. Dwa i pół miliona ludzi, którzy zajmują się małym biznesem i płacą ogromną część podatków, z których utrzymuje się całe państwo. To ogromna grupa i wielka siła społeczna, tyle że rozproszona między mnogość zawodów i rodzajów prowadzonej działalności.

Z naszego punktu widzenia, wszyscy oni są jednak wolnymi strzelcami. I tu dochodzimy do pierwszego aspektu NASTAWIENIA – z biznesowego punktu widzenia jest zupełnie nieważne, czym się zajmujesz. Nie ma znaczenia, czy prowadzisz centrum odnowy, salon samochodowy, restaurację, sklep odzieżowy, czy jesteś taksówkarzem. Pomyślisz może – ja? O nie! Ja jestem dentystą albo radcą prawnym, albo księgowym, albo… Nieważne. Zapomnij o tym. Jeśli chcesz odnieść sukces jako wolny strzelec, ZAPOMNIJ O TYM, CO ROBISZ I JAKI JEST TWÓJ ZAWÓD. To ma naprawdę zasadnicze znaczenie. Od tej chwili jesteś BIZNESMENEM. Zamknij więc na chwilę oczy i dokonaj tej podstawowej przemiany w swoim wnętrzu. A teraz otwórz je, odwróć się i wróć do pracy już jako biznesmen.

-------- --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
UWAGA: nie namawiam cię, żebyś przestał czy przestała być: lekarzem, prawnikiem, kwiaciarką, fryzjerką, doradcą finansowym, kierowcą.
-------- --------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wolno ci oczywiście zapomnieć swojego zawodu. Wręcz przeciwnie – będę cię namawiał, żebyś stale się uczył i był jeszcze bardziej profesjonalny niż teraz. Ale żeby odnieść sukces w biznesie – w każdym, więc także i w małym biznesie – musisz zrozumieć, że jesteś biznesmenem (albo bizneswoman, jeśli tak wolisz). Musisz zmienić swoje nastawienie na bycie przedsiębiorcą. Tylko z takim nastawieniem możesz odnieść sukces.

Drugi aspekt nastawienia to porzucenie mentalności pracownika, czyli niewolnika. Oznacza to podjęcie ryzyka, przyjęcie na siebie odpowiedzialności, zerwanie z bezpieczeństwem, jakie niesie ze sobą bycie na etacie i stała posada. Trzeba pewnej dozy odwagi i determinacji, aby to uczynić. Będąc etatowcem, czujesz się zabezpieczony. Jest to bezpieczeństwo pozorne, tkwiące bardziej w głowie niż w realiach sytuacji, ale jest ono odczuwalne jako obecne. W rzeczywistości, będąc pracownikiem, w bardzo dużym stopniu jesteś niewolnikiem swojego pracodawcy. Musisz robić to, co on ci poleci, musisz być dostępny wyłącznie dla niego przez wiele godzin dziennie i wreszcie – musisz też wykonywać swoją pracę w taki sposób, w jaki nakaże ci pracodawca. Będąc biznesmenem, tracisz poczucie bezpieczeństwa, ale zyskujesz wolność. Teraz w twojej pracy liczy się tylko efekt. Nieważne jak i kiedy ją wykonałeś. Teraz jednak nikt nie prowadzi cię już za rękę. Musisz nie tylko wykonać pracę i to dobrze oraz na czas, ale musisz ją też samodzielnie zdobyć.

Pierwszym krokiem, jaki możesz wykonać, to zwrócić się do swojego byłego pracodawcy i zaproponować mu swoje usługi. Będzie to trudne i dla ciebie, i dla niego, ale jest to doskonały chrzest bojowy. Musisz jako wolny i niezależny przedsiębiorca porozmawiać jak równy z równym z człowiekiem, który był twoim pracodawcą, który w związku z tym miał nad tobą władzę. Musisz dokonać kalkulacji, wycenić swoje usługi i sprzedać je. Sprzedajesz teraz już tylko produkt końcowy, a twój były pracodawca staje się twoim pierwszym klientem. Teraz jesteś niezależnym przedsiębiorcą i przejmujesz na siebie całe ryzyko. Musisz dostarczyć produkt odpowiedniej jakości, po atrakcyjnej cenie i na czas. Musisz sam zadbać o wszystkie szczegóły i sam wykonać pracę. Tym razem bez nadzoru pracodawcy. Nikt nie będzie cię prowadził za rękę.

Gdy uda ci się przejść przez to pomyślnie po raz pierwszy, będziesz chciał to powtarzać jeszcze i jeszcze. Poznasz uczucia, których przedtem nie zaznałeś. Nie będziesz zmęczony pracą, nie będziesz zniechęcony przeciwnościami. Zrodzi się w tobie niesamowita wola działania i sukcesu. Zyskasz niezależność finansową i osobistą wolność. I wreszcie – będziesz strzelał zawsze do celu – skończy się marnowanie czasu; zrozumiesz, że wszystko, co tak naprawdę masz w życiu do wykorzystania, to twój czas. Teoretycznie każdy ma go do dyspozycji tyle samo – 24 godziny na dobę. Przekonasz się, że jako wolny strzelec zdołasz w ciągu roku zrobić tyle, ile w poprzednich warunkach robiłeś w ciągu dwóch albo nawet trzech lat.

W tym miejscu chcę jeszcze raz powrócić do czterech pozycji, jakie możesz zajmować na rynku pracy. Ich rozróżnienie i zrozumienie jest – moim zdaniem – absolutnie kluczowe dla twojego dalszego rozwoju. Możesz być albo pracownikiem, albo osobą samozatrudnioną, albo przedsiębiorcą, albo inwestorem, przy czym każdą pozycję możesz zajmować na rozmaitym poziomie. Jako pracownik najemny możesz być zarówno gońcem, jak i prezesem koncernu. Inne będą rzecz jasna twoje apanaże, inny zakres odpowiedzialności, inne umiejętności, ale w dalszym ciągu pozostajesz pracownikiem – osobą niesamodzielną, zależną od innych – od swego szefa czy właściciela. To ktoś inny podejmuje decyzję o tobie, o zagospodarowaniu twojego czasu i sposobie wykonania pracy. Będąc inwestorem, nie musisz być zaraz koniecznie Warrenem Buffetem, choć to najlepszy przykład osoby żyjącej wyłącznie z inwestycji.

Tym obszarem rynku pracy jednak nie zamierzam się tu zajmować. Pomiędzy pracownikiem a inwestorem rozciąga się ogromna przestrzeń, w której operują wolni strzelcy i przedsiębiorcy. To tu właśnie rodzi się wolność finansowa i osobista oraz dobrobyt, a są one ze sobą sprzężone. Właśnie dlatego owo przejście od osoby świadczącej pracę najemną do poziomu osoby samozatrudnionej jest absolutnie kluczowe i decydujące. Bez porzucenia mentalności pracownika nie ma mowy o dobrobycie i wolności, choć rzecz jasna znaczące pieniądze można zarabiać w każdym obszarze rynku. Na przykład Carly Fiorina jako dyrektor naczelna firmy Hewlett-Packard zarabiała dziesiątki milionów dolarów. Nie sądzę jednak, że to może być akurat twój przypadek.

Porzucając wygodne miejsce najemnika o skrępowanych rękach, czy to w wyniku decyzji własnej, czy zrządzenia losu, bierzesz na siebie pełną odpowiedzialność za swój dobrobyt. Kolejność jest przy tym właśnie taka: najpierw musisz przestawić swoje myślenie na nowe tory, potem dopiero nadejdzie twój sukces jako wolnego strzelca i przedsiębiorcy, nie odwrotnie. Nastawienie jest zatem elementem kluczowym. Znam wiele osób, które twierdziły: „Gdy tylko znajdę odpowiednią pracę, to wszystko się w moim życiu odmieni”. Nie muszę przy tym dodawać, że owa odpowiednia praca nigdy nie nadchodziła. I w tym cała rzecz! Nie mogła ona nadejść; synekura zdarza się naprawdę rzadko. Dlatego musisz najpierw dokonać w sobie wewnętrznej przemiany, porzucić obawę, wziąć stery we własne ręce, zacząć myśleć w kategoriach: firma to ja! Wtedy dopiero nadejdzie sukces finansowy i osobista wolność, nie odwrotnie.DLACZEGO WARTO BYĆ FREELANCEREM

Jest kilka powodów, dla których warto zostać wolny strzelcem lub osobą samozatrudnioną. Praca na własny rachunek daje przede wszystkim niezależność, gdyż z dnia na dzień zostajesz swoim własnym szefem. Oczywiście oznacza to także większą odpowiedzialność, ale od dziś to ty sam/sama wyznaczasz sobie pracę, przydzielasz zadania i określasz czas ich wykonania.

Z nikim też nie będziesz się dzielić zyskiem, jaki z niej uzyskasz. Niewątpliwie będziesz zarabiać więcej za wykonanie takiej samej pracy, jaką wykonywałeś na etacie. Jeśli więc czujesz, że stać cię na więcej, że twoje możliwości są daleko większe, że nie wykorzystujesz ich w pełni, to praca na własny rachunek jest bardzo dobrym wyborem. Od tej chwili będziesz mógł wybierać, dla kogo i za ile pracujesz oraz kiedy i jak wykonasz daną pracę.

Wyobraź sobie sytuację: jesteś w pracy i dostajesz do wykonania jakieś zadanie. Będziesz je wykonywać dokładnie tyle czasu, ile ci na nie przydzieli twój szef. Innymi słowy, będziesz rozciągać pracę w czasie, zużywając na nią cały dany ci przez kogoś innego czas. Jeśli możesz ją wykonać w dwa dni – będziesz nad nią pracować dwa dni. Ale jeśli szef cię pogoni i każe zamknąć sprawę do końca dnia – wykonasz to zadanie do końca dnia. Oczywiście będziesz się zżymać, że musisz być bardziej wydajny za darmo, ale pracę wykonasz.

Pomyśl teraz, że będąc wolnym strzelcem będziesz mógł zrealizować to samo zadanie w dogodnym dla siebie czasie. Jeżeli wolisz pracować wieczorem, możesz je zrobić wieczorem. Jeśli zechcesz, rozbijesz je na kilka części albo zrealizujesz za jednym zamachem. Możesz też wykonać je w pół dnia zamiast w dwa i szybciej zarobić pieniądze, żeby potem móc rozkoszować się wolnym czasem na basenie lub w kinie. Ale tylko spróbuj wyjść do kina w czasie godzin pracy! Spróbuj zaproponować szefowi: „Wie pan, zrobię to zadanie w dwie godzinki dziś po południu, między trzecią a piątą, ale najpierw utnę sobie krótką drzemkę, potem wyskoczę obejrzeć ten fajny film i jeszcze zjem lunch ze znajomą”. Już widzę reakcję każdego kierownika czy dyrektora!

Będąc wolnym strzelcem, naprawdę jesteś WOLNY i możesz to wszystko zrobić. W rzeczywistości nie zawsze działa to tak gładko, jak opisałem, ale naprawdę jest to możliwe. Wolność, samosterowność, elastyczne godziny pracy – to wszystko są przywileje freelancera. Jednak, powtarzam raz jeszcze, ten nowy rodzaj pracy zaczyna się w twoim umyśle. Od tej chwili musisz zacząć myśleć w kategoriach przedsiębiorcy. Firma to ja! I z tym hasłem musisz zaczynać każdą działalność.

W tym miejscu warto sobie uświadomić, po co właściwie pracujesz. Pracujesz oczywiście dla pieniędzy, jakkolwiek trywialnie to brzmi. Jeśli pracujesz na etacie, to gdy rano wychodzisz do pracy, twój czas już nie należy do ciebie. Idziesz do swojego pracodawcy i pracujesz na swoją pensję, ale na jego zysk. Jest to wielka różnica w porównaniu z pracą na własny rachunek, ponieważ, pracując dla siebie, pracujesz na swój zysk. Oczywiście gdy pracujesz na etacie, nigdy nie schodzisz właściwie poniżej pewnej ustalonej kwoty. Dostajesz swoją pensję, cokolwiek byś robił, czy czegokolwiek byś nie robił. Ale też zasadniczo nigdy się ponad tę pensję nie wspinasz. Dlatego pamiętasz dobrze swój typowy dzień w pracy: po przyjściu pijesz kawę, zaglądasz do internetu, sprawdzasz jakąś pocztę, odpisujesz na maile. Zawsze starasz się uszczknąć trochę czasu dla siebie, jednak czas spędzony w pracy nie jest twoim czasem – jest czasem pracodawcy, który będzie chciał wydusić z ciebie jak największą wydajność.

Jeśli któregoś dnia będziesz pracował dwa razy więcej, dwa razy intensywniej niż zwykle, to nie oznacza to, że wzrośnie twoja pensja. Pozostanie taka sama. Jedyne, na co zwykle możesz liczyć, to wyrazy uznania ze strony szefa. Być może naruszę tutaj pewne tabu, ale nie znam silniejszego czynnika, który spina nas do pracy, niż pieniądze. Gdy pracujesz jako wolny strzelec, dzień w którym błąkasz się po Internecie, odpisujesz na maile znajomych i pijesz kawę jest dniem straconym. Nie zarobiłeś tego dnia żadnych pieniędzy. Z drugiej strony jeżeli pewnego dnia poświęciłeś na pracę dwa razy więcej czasu i włożyłeś w nią dwukrotnie większy wysiłek, to po prostu tego dnia zarobiłeś dwa razy więcej pieniędzy – dla siebie. Zwiększyłeś dwukrotnie swój zysk, a nie zysk twojego pracodawcy. To ogromna różnica. A po co właściwie pracujemy? Po co są nam potrzebne pieniądze? Pieniądze dają wolność, pieniądze przynoszą nam swobodę działania i swobodę wyboru.

W świecie cywilizacji Zachodu nie ma wolności bez pieniędzy. Pracujesz po to, żeby realizować swoje marzenia. To znaczy, że pracujesz, żeby zarobić tyle pieniędzy, aby po opłaceniu bieżących kosztów utrzymania, czyli tego, co musisz wydać, aby normalnie żyć, została ci pewna nadwyżka. Ta nadwyżka pozwala ci na realizację marzeń, na swobodne życie. Pracujesz dla tej nadwyżki. Jeżeli pozostajesz etatowcem, to zdobycie tej nadwyżki jest bardzo trudne. Jeżeli jesteś wolnym strzelcem, masz ogromne pole działania, żeby tę nadwyżkę zdobyć. Jednocześnie zyskasz o wiele więcej wolnego czasu, który możesz poświęcić np. dzieciom i rodzinie.FREELANCING A TELEPRACA

Wyjaśnijmy sobie pewną zasadniczą różnicę, która – jak się okazuje – nie dla każdego jest wystarczająco czytelna: freelancing to nie jest telepraca! Różnica ta zasadza się w pierwszym rzędzie na zakresie twojej wolności. W przypadku telepracy jesteś po prostu na dłuższej smyczy, ale to pracodawca kontroluje czas i rodzaj wykonywanej przez ciebie pracy. Nie możesz też odmówić wykonania jakiegoś zadania. Ta ostatnia możliwość jest w moim przekonaniu szczególnie doniosła. Stawia ona freelancera w zupełnie specjalnym położeniu, nie tylko w stosunku do osób zatrudnionych, ale także do tych prowadzących tradycyjne firmy zajmujące się sprzedażą produktów i usług. Spośród trzech wymienionych rodzajów osób pracujących, tylko wolny strzelec może odmówić realizacji danego zlecenia bez utraty swojej wiarygodności, bez konieczności specjalnego tłumaczenia się ze swojej decyzji, a także bez utraty klienta. Położenie to daje mu ogromną elastyczność oraz pewnego rodzaju przewagę na rynku. Ma ono oczywiście swoją cenę – jest nią niepewność zleceń i przychodów.

Taka jest cena jego wolności, ale jednocześnie ogromnej elastyczności działania. Telepraca ma wymierne korzyści zarówno dla pracodawcy, jak i dla pracownika, który jednak musi mieć odpowiednie predyspozycje do jej wykonywania: silną motywację, samodyscyplinę, doświadczenie i wysokie kwalifikacje.

Najwięcej telepracowników jest zwykle zatrudnionych w branży informatycznej oraz rozmaitych agencjach artystycznych. Dla firmy telepraca daje oszczędności związane ze zmniejszeniem powierzchni biurowej. Firmy nie muszą tworzyć nowych stanowisk pracy i mogą poszukiwać pracowników w regionach, w których są oni zwykle niżej wynagradzani. Pracownik z kolei może wykonywać pracę w domu, co wiąże się z większą elastycznością, jeśli chodzi o godziny jej wykonania. Pracodawca zwykle nastawiony jest bardziej na efekt, a nie na czas pracy. Nie trzeba też dojeżdżać do firmy, co daje oszczędność czasu i pieniędzy, można też pracować dla przedsiębiorstw położonych w odległym rejonie. Będąc telepracownikiem, musisz się jednak liczyć z mniejszymi możliwościami awansu, izolacją od kolegów i innych pracowników, a co za tym idzie – brakiem ich wsparcia na co dzień. Wszystko to może powodować mniejsze zaangażowanie w wykonywaną pracę, spadek samodyscypliny i faktyczne wydłużanie czasu pracy. Pracodawca z kolei ma mniejsze możliwości kontrolowania telepracownika, co jest związane z wolniejszym i utrudnionym przepływem informacji od niego. Koszty telepracy są jednak dla niego zwykle dużo niższe, bo zazwyczaj musi on wyposażyć pracownika jedynie w komputer z dostępem do internetu i ewentualnie w biurko.

Zastanówmy się teraz, czy, skoro zostałeś już (ewentualnie) telepracownikiem, opłaca ci się zamienić ten rodzaj pracy na freelancing?NAJWAŻNIEJSZA PORADA

KONIECZNIE WYNAJMIJ KSIĘGOWĄ

Podstawowa rada, jaką daję ci na samym starcie – o ile sam nie jesteś księgowym albo księgową – koniecznie skorzystaj z usług profesjonalnej księgowej/księgowego. To będzie twój pierwszy, a często i jedyny faktyczny pracownik. Mimo że na początku prowadzenia działalności biznesowej wydatek, jaki musisz ponieść w związku z wynajęciem księgowej, może się wydać relatywnie duży, choć skala prowadzonej działalności nie będzie wielka, a sprawy rozliczeń mógłbyś pozornie wykonać sam – w moim najgłębszym przekonaniu jest to zabieg KONIECZ-NY, nieodzowny i nieunikniony. Musisz zatrudnić księgową ZANIM rozpoczniesz działalność po to, by była ona wprowadzona we wszystko od samego początku. To ona pomoże ci wybrać formę opodatkowania i doradzi w wielu innych kwestiach podatkowych i biurokratycznych. W gąszczu nieustannie zmieniających się przepisów, dobra księgowa to nieoceniony dar.

----------- --------------------------------------------------------------------------------------
PAMIĘTAJ: nie jesteś od prowadzenia rozliczeń – jesteś od prowadzenia działalności biznesowej.
----------- --------------------------------------------------------------------------------------

Księgowa będzie prowadzić wszystkie twoje rozliczenia z ZUS-em i urzędem skarbowym, będzie też informować cię o wszystkich formalnościach, jakie musisz załatwić, np. w urzędzie statystycznym czy dzielnicowym. Jest to najważniejsza porada, jaką sam usłyszałem na początku prowadzenia działalności. Nigdy nie żałowałem wynajęcia księgowej. Znam wiele osób, które na początku prowadziły księgowość samodzielnie, ale i tak prędzej lub później kończyły na wynajęciu księgowej. Jednak odkręcenie błędów i wprowadzenie jej w sprawy firmowe zawsze było znacznie trudniejsze. Gdy skala prowadzonej działalności zacznie się rozkręcać, ilość spraw, jakie będziesz mieć do załatwienia, wzrośnie lawinowo. Prowadzenie księgowości zabiera sporo czasu, jeżeli więc zakładasz, że twoja działalność będzie się rozwijać, nie czekaj z zatrudnieniem księgowej. Musi to być osoba, z którą będziesz mieć stały i dobry kontakt. Musi być staranna, ale i elastyczna w granicach obowiązującego prawa. Unikaj księgowych, które nie są skore do udzielania porad. W Polsce przepisy zmieniają się na okrągło, w przeciwieństwie choćby do Niemiec czy Anglii. Niemiecki kodeks handlowy nie uległ zmianie od końca XIX wieku. W Anglii natomiast niektóre przepisy nie zmieniły się od XI wieku! Tworzy to wielką stabilność prowadzenia działalności gospodarczej.

Pewien mój znajomy, który prowadził pracownię architektoniczną, wynajął księgową dopiero wtedy, kiedy stwierdził z przerażeniem, że od pewnego czasu przestał projektować, a zajął się wyłącznie wystawianiem dokumentów i podpisywaniem faktur. Jego nowa księgowa była bardzo przyjacielsko nastawiona. Jednak gdy zaczęła przeglądać firmowe rachunki, jej zdumienie rosło i rosło. Co jakiś czas pytała: „Tak to pan zaksięgował? Odważny pan jest!”. Wyprostowanie jego problemów rachunkowych zajęło jej kilka miesięcy! Inny znowu znajomy, prowadzący coraz bardziej prosperującą działalność wydawniczą, zaczął spędzać ponad połowę czasu w miesiącu, jaki powinien był poświęcać biznesowi, na sprawy księgowe. Nie wytrzymał tego nawału i w końcu także zatrudnił księgową. Dobra księgowa to skarb. Pozwoli ci uniknąć wielu niepotrzebnych kłopotów i opóźnień. Powinieneś jednak trzymać rękę na pulsie i kontrolować jej poczynania. Pilnuj się dwóch zasad: tylko ty masz prawo do podpisywania dokumentów i tylko ty płacisz swoje rachunki i podatki. Księgowa jedynie przygotowuje deklaracje podatkowe i formularze przelewu.

Obecnie wiele księgowych proponuje, że będzie płacić twoje zobowiązania podatkowe, jeśli tylko upoważnisz je do dostępu do twojego rachunku firmowego. Uważam to jednak za niezbyt fortunne wyjście. Mój dobry znajomy zaufał rekomendowanej księgowej, która sprawnie obsługiwała szereg niedużych firm i powierzył jej tego rodzaju kompleksową usługę. W rezultacie zorientował się, że dzieje się coś złego dopiero w momencie, gdy urząd skarbowy zażądał zapłaty zaległych podatków za okres ostatnich trzech lat! Nie był w swoim błędzie odosobniony – kilka innych osób także zostało oszukanych w analogiczny sposób. Nie twierdzę, że jest to proceder powszechny. Znakomita większość księgowych jest niezwykle uczciwa w stosunku do swoich klientów. Uważam jednak, że jest to po prostu zbyt duże ryzyko i nie powinieneś go podejmować. W każdym razie nie możesz do końca i bezgranicznie ufać żadnej księgowej – musisz rozumieć, na czym polega księgowość w twojej firmie i kontrolować poczynania osoby, której zlecasz prowadzenie książki przychodów i rozchodów. Ostatecznie, w sensie prawnym, to ty jesteś odpowiedzialny za wszelkie decyzje. Doskonałe porozumienie i nieskrępowana komunikacja z twoją księgową są absolutnie zasadnicze pod tym względem.

Kolejna ważna sprawa. W naszej rzeczywistości, gdy wielu twoich klientów zwleka na koniec miesiąca z rozliczeniami – niekiedy dlatego, że są przeciążeni pracą, a niekiedy po to, by opóźnić moment zapłaty – kwestia zamknięcia miesiąca jest niezwykle istotna. Jeżeli wybierzesz system numerowania faktur w kolejności: nr faktury/rok bieżący, to dopóki nie rozliczysz i nie zamkniesz poprzedniego miesiąca, nie możesz rozpocząć następnego. Tak było też i w moim przypadku. Kiedyś na początku miesiąca do zamknięcia poprzedniego brakowało mi dosłownie jednej faktury, którą koniecznie musiałem wystawić z datą z końca miesiąca. Ale trafiał się nowy klient, który był gotowy zapłacić za wykonane prace od ręki, bylebym tylko wystawił mu fakturę. Byłem w kropce: traciłem płynność finansową i nie miałem ruchu. Takich kłopotów można uniknąć, wybierając miesięczny sposób numerowania faktur: nr faktury/bieżący miesiąc/rok. Zmienić go można jednak jedynie na początku danego roku rozliczeniowego. Taki system numerowania faktur jest niezwykle wygodny i daje ogromną elastyczność. Zawsze będziesz mógł po prostu dodać następną fakturę na koniec danego miesiąca i zawsze zjawi się taki klient, który koniecznie będzie się domagać wystawienia faktury z końcem ubiegłego miesiąca. Ale możesz rozpocząć nowy miesiąc, nawet jeśli jeszcze nie zamknąłeś poprzedniego.

Zastosowanie tego systemu numeracji jest prawnie dozwolone i przynosi niezmierne korzyści. Pomaga ci utrzymać płynność finansową. Znam bardzo dużo osób, które przeszły na taki system i każda z nich ogromnie sobie go chwali. Dodatkowo, jeśli numerujesz faktury w kolejności od początku roku, każdy klient, któremu wystawisz fakturę, ma wgląd przynajmniej w liczbę twoich transakcji. Tą wiedzą nie należy się dzielić z klientem. Sprytny zleceniodawca, widząc, że mały przedsiębiorca wystawia dopiero trzecią fakturę w roku (co oznacza, że prawdopodobnie jest mało skuteczny w zdobywaniu zamówień, i to właśnie zlecenie ma dla niego ogromne znaczenie), może wymóc na nim dodatkowy rabat (znam takie przypadki). Po prostu wiedział, że go dostanie, gdyż freelancer nie miał specjalnego wyboru. Numerowanie faktur w kolejności miesięcznej mówi coś twojemu kontrahentowi, ale tylko o liczbie transakcji w danym miesiącu i tym samym ustawia cię w stosunku do niego na znacznie silniejszej pozycji. Zawsze możesz sprawiać wrażenie, że w tym miesiącu to co prawda dopiero pierwsza faktura, a jest już marzec, lecz poprzednie przyniosły taką mnogość wartościowych transakcji, że nie odpuścisz i nie udzielisz żadnego dodatkowego rabatu, wolisz zrezygnować ze zlecenia. Biznes to gra, a ty musisz w niej wygrywać.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: