Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Wrogowie, obcy, przyjaciele - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 września 2023
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wrogowie, obcy, przyjaciele - ebook

Były ambasador Niemiec w Polsce kreśli obraz politycznych stosunków niemiecko-polskich z punktu widzenia Berlina.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-943728-7-3
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

SPIS TREŚCI

Przedmowa Autora do wydania polskiego

Marek Prawda – Przedmowa

Prolog

Po tej samej stronie historii

I. PRZEBUDOWA POLSKIEGO PAŃSTWA I SPOŁECZEŃSTWA

1. Rewolucja konserwatywna

2. Konflikt z Europą

3. Polityka zagraniczna jako funkcja polityki wewnętrznej

II. STOSUNKI POLSKO-NIEMIECKIE NA ROZDROŻU

4. Dobrzy, a zarazem trudni sąsiedzi

5. Polsko-niemieckie stosunki gospodarcze

6. Kościoły a stosunki polsko-niemieckie

III. POLSKA A NIEMIECKA POLITYKA WSCHODNIA

7. Test wytrzymałości w polityce wschodniej

8. Polska i fiasko niemieckiej polityki wobec Rosji

IV. MIĘDZY DZIEDZICZNĄ WROGOŚCIĄ A POJEDNANIEM

9. Ciężar polsko-niemieckiej historii

10. Miejsce Pamięci i Spotkań z Polską

Epilog

Zalecenia na przyszłość

Podziękowania

Indeks osób

PRZEDMOWA AUTORA DO POLSKIEGO WYDANIA

Cieszę się, że niniejsza książka, w której poddaję refleksji mój zawodowy, ale też jak najbardziej osobisty stosunek do Polski, ukazuje się w stosunkowo krótkim czasie również w polskim tłumaczeniu. Od opublikowania pierwszego niemieckiego wydania na początku 2023 roku upłynęło zaledwie kilka miesięcy, w czasie których większość sformułowanych w tej książce ocen już się potwierdziła. Jednocześnie niektóre procesy w relacjach polsko-niemieckich nabrały bardziej wyrazistych konturów.

Niemieckie wydanie miało na celu przybliżyć czytelnikom w moim kraju współczesną Polskę i ukazać jej różnorodność, a niekiedy także jej sprzeczności. Z wielu rozmów i reakcji w niemieckich mediach wynoszę przekonanie, że ten cel, przynajmniej częściowo, został osiągnięty. A że polscy czytelnicy z natury wiedzą o swoim kraju więcej niż Niemcy, mogłem w polskim wydaniu opuścić pewne szczegóły. Aby zapobiec nieporozumieniom, jakie ujawniły się w Polsce w mediach społecznościowych po udzielonych przeze mnie wywiadach, sprecyzowałem w niektórych miejscach swoje oceny. Ponadto polskie wydanie zostało zaktualizowane z uwzględnieniem wydarzeń, które tymczasem nastąpiły. W niczym nie zmieniło to jednak moich zasadniczych ocen.

W książce podejmuję uczciwą dyskusję nad stosunkami polsko-niemieckimi, tak jak odbierałem je przez niemal czterdzieści lat służby dyplomatycznej, zwłaszcza wtedy, gdy byłem ambasadorem Niemiec w Polsce w latach 2014–2020, ale też tak jak odbieram je w tej chwili jako wiceprzewodniczący Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej i Niemieckiego Instytutu Kultury Polskiej. Nasze bilateralne stosunki uważam za główny czynnik naszej wspólnej europejskiej przyszłości. Po sprzecznej z prawem międzynarodowym napaści Rosji na Ukrainę Unia Europejska funkcjonuje w nowym otoczeniu geostrategicznym, co zmusza także Niemcy i Polskę do zmiany dotychczasowego myślenia. Europa i nasze obydwa państwa tylko wtedy odniosą sukces, jeżeli będą traktować siebie nawzajem poważnie i postępować wobec siebie uczciwie. Równorzędny dialog bez ideologicznych klapek na oczach jest teraz ważniejszy niż kiedykolwiek.

Fundamenty stosunków polsko-niemieckich pozostają nadal zdrowe. Niemcy i Polska dzięki członkostwu w UE i NATO znajdują się po tej samej stronie historii. Współpraca społeczeństw obywatelskich obydwu krajów jest solidna. Kooperacja gospodarcza bije co roku nowe rekordy. Także na płaszczyźnie politycznej musimy powrócić do owocnych relacji. Fakt, że wobec niepowodzenia niemieckiej polityki wschodniej, energetycznej i polityki bezpieczeństwa nie stanowi to łatwego zadania, jest oczywisty. Z perspektywy czasu uważam tę systemową, odnoszącą się do kluczowych kwestii porażkę kolejnych rządów federalnych, wspieranych usilnie przez kręgi gospodarcze i opinię publiczną, za największy błąd Niemiec w polityce zagranicznej od 1949 roku i żądam komisji śledczej Bundestagu, która wyciągnęłaby z tego na przyszłość konieczne wnioski, także o charakterze instytucjonalnym.

Problemem jest nadal przesadna krytyka Niemiec ze strony wpływowych polskich polityków, którzy w swojej retoryce niekiedy już nie rozróżniają między Berlinem a Moskwą. Wykorzystywanie Niemiec jako instrumentu do projekcji polskich pierwotnych lęków albo w charakterze kozła ofiarnego w niczym nie pomaga. Oficjalne przedstawienie roszczeń odszkodowawczych w astronomicznej wysokości może przynosić profity w polityce wewnętrznej. Doprowadziły one jednak do wyraźnego usztywnienia strony niemieckiej i grożą trwałym zatruciem bilateralnych stosunków akurat w czasie, kiedy spójność Zachodu jest potrzebna jak nigdy wcześniej. Korzysta na tym tylko Władimir Putin. Paradoksalnie fiasko polityki zagranicznej Niemiec mogłoby stwarzać akurat w tej chwili okazję do strategicznego dialogu na równych zasadach. Jeszcze nigdy dotąd nie było po niemieckiej stronie tak wielkiej gotowości do rozmów; jeszcze nigdy Niemcy w ważnej części swojej polityki nie wyszły Polsce tak daleko naprzeciw jak teraz.

Niemniej jednak nic nie wskazuje na odprężenie we wzajemnych stosunkach. Współodpowiedzialny jest za to także proces decyzyjny w Niemczech, które są demokracją konsensusu ze skłonnością do dramatyzowania przy otwartej kurtynie. Pod presją niestabilnej opinii publicznej heterogeniczna, trójpartyjna koalicja rządowa, składająca się z socjaldemokratów, zielonych i liberałów, zmuszona jest niemal ciągle podejmować decyzje bolesne dla swoich elektoratów. Federalizm i silne społeczeństwo obywatelskie spowolniają ten proces i zmuszają często do kompromisów, które trudno, śledząc je z zewnątrz, zrozumieć. System ten nie zawsze sprawnie funkcjonuje w normalnych warunkach, a w czasach wielkich kryzysów, jak teraz, niemiecki proces decyzyjny okazuje się dla postronnych obserwatorów trudny do pojęcia.

Dochodzi do tego jeszcze okoliczność, że system odniesienia niemieckiej polityki zagranicznej uległ wyraźnemu skomplikowaniu. Po pierwsze, obecna sytuacja wymaga myślenia w kategoriach geopolitycznych, z którego Niemcy z powodu swojej historii w znacznym stopniu zrezygnowały. Po drugie, Niemcy działają w otoczeniu kształtowanym przez żądania o przejęcie przez nie większej odpowiedzialności, którym towarzyszy jednocześnie obawa przed niemiecką dominacją. I wreszcie, otoczenie to, naznaczone wieloma kryzysami, takimi jak choćby wojna Rosji na Ukrainie, rosnąca systemowa rywalizacja z Chinami i walka ze zmianami klimatycznymi, zagraża tak bardzo popularnej u nas narracji, że Niemcy mogą być pośrednikami dla wszystkich stron.

Niekiedy powstaje wrażenie przeciążenia systemu, niezdolności do strategicznego myślenia, nieporozumień komunikacyjnych z własnej winy i wahań tam, gdzie potrzebne byłyby odważne posunięcia. Wielu sądzi, że Niemcy podejmują działania tylko wtedy, gdy zmuszane są do tego mniej lub bardziej energicznie z zewnątrz. Tak może być, ale nawet jeżeli jest to bolesne, to przecież Niemcy ostatecznie dotrzymują swoich zobowiązań.

„Supertankowiec Niemcy” w kwestii nałożenia sankcji na Rosję oraz militarnego poparcia dla Ukrainy obrał kurs, który wielu uważało wcześniej za prawie niemożliwy. Berlin raz na zawsze uwolnił się od energetyczno-politycznej zależności od Rosji. W liczbach bezwzględnych Republika Federalna zajmuje tymczasem jedno z czołowych miejsc, jeśli idzie o udzielanie Ukrainie pomocy gospodarczej, humanitarnej, a nawet militarnej. Natomiast, jeżeli chodzi o długoterminowe zwiększenie wydatków Niemiec na obronę, istnieje konieczność podjęcia dalszych kroków.

Trudniejszym zagadnieniem jest współdziałanie Polski i Niemiec w przyszłości. Czy Europa, Niemcy i Polska potrafią porozumieć się w kwestii przyszłego kształtu euroatlantyckiej architektury bezpieczeństwa? Rząd federalny tymczasem doszedł do przekonania, że nasze wspólne bezpieczeństwo należy budować nie z Rosją, lecz bez niej, a nawet przeciwko niej. W związku z tym nieodzowne jest dalsze podnoszenie wydatków na obronę oraz wzmocnienie wschodniej flanki NATO. Tak widzi to teraz w zasadniczych zarysach również polityczna elita w Berlinie.

Zgodność panuje już także co do statusu Ukrainy jako kandydata do UE, nawet jeżeli wyobrażenia na temat tempa procesu jej przystąpienia do Unii jeszcze od siebie odbiegają. Istniejące różnice w kwestii perspektywy członkostwa Ukrainy w NATO są niekiedy przerysowywane. Widać porozumienie nawet co do tego, że w czasie trwania obecnej wojny przystąpienie Ukrainy do NATO nie wchodzi w grę, że należy się skoncentrować na praktycznym wspieraniu tego kraju w walce przeciwko Rosji i na dążeniu do wzmocnienia partnerstwa Ukrainy z Sojuszem. Otwarte pozostaje pytanie o dalsze tempo tego procesu oraz o to, jakie gwarancje bezpieczeństwa ma otrzymać Ukraina po zakończeniu wojny.

Bardziej skomplikowane jest zagadnienie przyszłych relacji z Rosją. Panuje zgodność co do tego, że dopóki Rosja nadal prowadzi agresję na Ukrainie, a w Moskwie nadal rządzi Władimir Putin, nie może być mowy o business as usual i odbudowie stosunków. Zarówno Niemcy, jak i Polska optują za militarną strategią powstrzymywania Rosji i kontynuacją presji ekonomicznej za pomocą twardych sankcji. Warszawa opowiada się ponadto za strategią izolowania Rosji, obejmującą także jej ludność, co Berlin odrzuca. Kwestią otwartą pozostaje na razie, co to wszystko oznacza dla przyszłości istniejących instytucji, takich jak OBWE, Rada NATO – Rosja, oraz dla europejskiej polityki wschodniej.

Berlin, którego bilateralne stosunki z Moskwą po serii wzajemnych wydaleń personelu placówek dyplomatycznych stale się pogarszały, by osiągnąć prawie najniższy poziom, przykłada jednak wagę do utrzymania minimum strategicznej stabilności i nie chciałby zaprzepaścić możliwości „stabilnej, uporządkowanej konfrontacji”. Należą do nich usilne starania o kontrolę zbrojeń i utrzymanie kanałów dyplomatycznych i militarnych po to, by zmniejszyć ryzyko eskalacji. Jak prawdopodobna jest realizacja takich celów w istniejącej rzeczywistości na miejscu, to się jeszcze okaże.

Za największe niebezpieczeństwo uważam natomiast mniej lub bardziej otwarcie prowadzoną, bezowocną walkę między Berlinem i Warszawą nie tylko o wpływy we wschodniej części naszego kontynentu, lecz także o przyszłość UE i NATO. Twarde merytoryczne zmagania o najlepsze koncepcje wspólnej przyszłości są konieczne i mile widziane, o ile chcemy, aby większa, zajmująca geostrategiczną pozycję Europa pozostała w dalszym ciągu zdolna do działania także po następnej rundzie rozszerzenia. Jest to zasadnicze zadanie na przyszłość. Wymaga ono większej operatywności niż wiele innych kwestii, nad którymi niekiedy dyskutujemy. W tej sytuacji rewitalizacja Trójkąta Weimarskiego skupiającego Niemcy, Polskę i Francję miałaby sens.

Na średnią i dłuższą metę jestem mimo wszystko optymistą, i to nie tylko z powodu zawodowego skrzywienia, lecz także dlatego, że jestem chrześcijaninem, który wierzy w dobro. Żadne z obecnych wyzwań w stosunkach polsko-niemieckich nie jest czymś, czemu nie moglibyśmy sprostać. Wprost przeciwnie, zarówno spory z Brukselą o praworządność, jak też obciążenia historyczne są do rozwiązania. Także przyszłość bezpieczeństwa euroatlantyckiego nie jest wykluczona z debaty, która zmierza do znalezienia rozwiązania.

Cieszyłbym się, jeżeli Czytelniczki i Czytelnicy w Polsce dadzą się zarazić tym optymistycznym nastawieniem w zasadniczych kwestiach.

Berlin, czerwiec 2023

Marek PrawdaPRZEDMOWA

Ta książka jest zaproszeniem do rozmowy polsko-niemieckiej w Europie, która na naszych oczach przesuwa się na wschód, otwiera na doświadczenia krajów z tego regionu i stopniowo koryguje wiele swoich tradycyjnych poglądów. Napisał ją dyplomata zajmujący się relacjami Warszawa – Berlin od wielu lat, a w okresie od 2014 do 2020 roku kierujący ambasadą Niemiec w Warszawie. Przyjechał, jak mu się wydawało, „zbierać owoce polsko-niemieckiej polityki pojednania”, ale przyszło mu gasić pożary, chciał być przyjacielem, ale obsadzano go w roli wroga, a gdy próbował budować, oskarżano o psucie wzajemnych relacji. Uznał więc, że warto głębiej zastanowić się nad przyczynami największego od przełomu 1989 roku kryzysu w naszych relacjach. Stworzył katalog błędów, pomyłek i zaniechań polityki niemieckiej, sformułował obszerną listę zaleceń dla Berlina, co należałoby zmienić czy uwzględnić, aby stosunki z Polską mogły być lepsze. Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie wrażenie, bo jako polski dyplomata pracujący wiele lat w Niemczech przyzwyczajony byłem raczej do sugestii, że to Polacy mają jeszcze wiele do zrobienia, by poprawić relacje z Niemcami, głównie po stronie Warszawy dostrzegano potencjał do zmiany.

Po rosyjskiej agresji na Ukrainę Europa postanowiła być bardziej wschodnia, zrozumiała niezbędność skorzystania z ekspertyzy nowych członków Wspólnoty i partnerskiej współpracy z nimi jako warunku przeciwstawienia się geostrategicznym zagrożeniom. Książka Rolfa Nikela jest studium na temat tak rozumianej „niezbędności” w odniesieniu do Berlina i Warszawy – rzecz jasna wzajemnej. To stolice kluczowe dla obu części Unii, które są zdane na siebie i muszą się lepiej dogadywać. Berlin przechodzi kurację odwykową od patrzenia na wschód kontynentu przez rosyjskie okulary, przyjmuje do wiadomości, że dotychczas nie tyle znał Ukrainę, ile rosyjską opowieść o Ukrainie. A to nie to samo. Polska natomiast znalazła się bliżej centrum europejskiego i może liczyć na odgrywanie ważniejszej roli. A patrząc z perspektywy Waszyngtonu, nawet przejmuje od Niemiec niektóre atrybuty państwa frontowego.

Pochodną tych procesów jest szansa na nową jakość relacji polsko-niemieckich, nadanie im bardziej symetrycznego charakteru. Berlin otwarcie dziś przyznaje, w jakich sprawach warto było poważniej potraktować opinie Warszawy i innych wschodnich sąsiadów. Nie wystarczy więc teraz czekać, aż Warszawa „dojrzeje” do postrzegania świata, jak by tego oczekiwał Berlin, lecz także Berlin powinien przyjąć wiele polskich ocen i propozycji. Szeroko pisze o tym Rolf Nikel, uczestniczący w kształtowaniu stosunków dwustronnych i obserwujący je przez lata z gabinetów czołowych polityków, obecnie ekspert nadal zaangażowany w projekty istotne dla obu państw.

Do diagnozy Autora dorzuciłbym komentarz na temat różnic w przepracowaniu przełomu 1989 roku. O ile dla nas jest to symbol zjednoczenia Europy, w pewnym sensie jej drugiego założenia, o tyle w Niemczech w dość powszechnym odczuciu był to tylko rozpad nieefektywnych systemów na peryferiach. Przy takim podejściu powstaje wrażenie, że mur obalił się sam, a dramatyczne wybory i działania ludzi sprowadzane są do mało znaczącego przypisu historii. Wszyscy oczywiście pamiętamy o zasługach polityków, tak skutecznych po 1989 roku, ale jeżeli nie docenimy także roli zwykłych obywateli jako nowego aktora na scenie i przede wszystkim ruchów opozycyjnych w regionie, to umknie nam to, co było istotą tamtych rewolucji – że okrągłe stoły zastąpiły gilotyny. No i gubimy szansę na ważną wizerunkowo opowieść o Polsce w Niemczech, bo przecież pierwszy i najważniejszy z tych stołów ustawiono i z sukcesem wykorzystano w Polsce. Ale tracimy coś jeszcze: zrozumienie prawdziwego charakteru nowych wspólnot, które w latach 90. budowali również ludzie z doświadczeniem życia w dyktaturach, wpływali na kształt tych wspólnot, wzbogacali je swoją wiedzą i swoimi aspiracjami, systemem wartości i marzeniami. To było coś więcej niż przygarnianie ubogich krewnych.

Może gdybyśmy sobie dobrze wyjaśnili europejski, wspólnototwórczy wymiar tych przemian, obywatele z nowych państw członkowskich byliby nieco rzadziej traktowani w Unii jak pasażerowie na gapę. A i cała Wspólnota byłaby pewnie lepiej przygotowana na agresję Rosji w Ukrainie. Można sądzić, że obecny proces „uwschodnienia” Unii jest także próbą nadrobienia ówczesnych zaniechań i niewykorzystanych szans. Książka Rolfa Nikela może w tym pomóc, ponieważ jest bardzo rzetelnym świadectwem obserwatora trudnego czasu. Powinna być inspiracją do poważnej rozmowy o zwieraniu szeregów w obliczu wojny, tak abyśmy tym razem nie przegapili „europejskiego momentu” zdarzeń.

Autor dostrzega także „polski moment” i nowe szanse w relacjach Berlin –Warszawa. Niemcy znalazły się pod presją odgrywania większej roli w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa na kontynencie, tyle że mają problem z wiarygodnością. Łatwiej więc dziś wyobrazić sobie ich przywództwo kooperacyjne, na przykład z istotnym udziałem partnerów wschodnich. Z kolei ci sąsiedzi, szczególnie Polska, mogliby uzyskać więcej instrumentów wpływu, i to na lepszych warunkach. O ile rzecz jasna byliby gotowi uczestniczyć w zbiorowych wysiłkach umacniania Wspólnoty, tak by była ona zdolna do kolejnych rozszerzeń i radzenia sobie z globalnymi wyzwaniami. Berlin zdaje sobie ponadto sprawę, że część zadeklarowanych niedawno wydatków na obronność powinna być wykorzystana na projekty ponadnarodowe, uwzględniające bezpieczeństwo wschodnich sąsiadów.

Od wykorzystania tych szans jesteśmy jednak dość daleko. Autor książki, sam krytyczny wobec fałszywych dogmatów niemieckiej polityki wobec Rosji, dzieli się także gorzkimi uwagami na temat postawy Warszawy, która jego zdaniem obliczona jest na „dyskredytację aktualnej polityki Niemiec”. Wygląda to na wytykanie błędów partnerowi nie po to, aby skłonić go do zmiany stanowiska i szukać obszarów współpracy, lecz by utrwalać jego zły wizerunek we własnym elektoracie. Ponieważ zatruwanie relacji z Niemcami zaczęło się długo przed wojną w Ukrainie, Berlin widzi w tej eskalacji nastrojów jedynie kolejny przejaw planu politycznego, który może skutkować poważniejszym rozejściem się dróg obu stolic. A to w obecnej sytuacji międzynarodowej byłoby obciążeniem w staraniach na rzecz wzmacniania euroatlantyckiej architektury bezpieczeństwa. Dla tych, którzy próbują zbijać polityczny kapitał na wzniecaniu złych emocji wobec sąsiada zza Odry, interesujące powinny być refleksje Autora na temat reakcji w Niemczech. Eksperci od spraw polskich dziwią się próbom dyskontowania nowej roli Warszawy poprzez działania skierowane przeciwko Berlinowi, bo musi to prowadzić do pęknięć w obozie Zachodu w sytuacji, kiedy są nadzwyczajne powody, by zachować jedność. Natomiast dużą część społeczeństwa niemieckiego coraz mniej to obchodzi, ucieka ono w obojętność lub stare uprzedzenia wobec Polski. Czyli na własne życzenie pozbawiamy się nie tylko nowych atutów, lecz także trwonimy wieloletni dorobek społecznego zbliżenia i przełamywania stereotypów.

Podobnie trzeba ocenić uporczywe wmawianie własnemu społeczeństwu, że Niemcy zainteresowane są Polską słabą i bezbronną. Tymczasem słaba Polska to osłabiona Europa, a pomyślność Niemiec od dziesięcioleci uzależniona jest od Wspólnoty silnej i stabilnej. Takich sprzeczności w obecnej polityce Warszawy jest więcej, choćby intensywne wspieranie członkostwa Ukrainy w Unii Europejskiej, którą się jednocześnie stara osłabić. Powstaje wrażenie, że polski rząd chciałby dla Kijowa jakiejś innej Unii, na przykład takiej, która się „nie wtrąca” do oceny stanu praworządności. Tymczasem warunkiem uruchomienia programu odbudowy Ukrainy jest właśnie wprowadzenie i rygorystyczne przestrzeganie unijnych procedur w tym zakresie.

Rolf Nikel pokazuje w swojej książce, jak wysoka jest dziś stawka utrzymania dobrych relacji polsko-niemieckich. Na podstawie doświadczeń z okresu pełnienia misji w Warszawie czuje potrzebę wyrażenia niepokoju o przyszłość tych relacji. Po ponad trzydziestu latach ogromnego wysiłku zbliżania do siebie obu społeczeństw powinniśmy mieć większą świadomość wspólnoty losu, interesów i wartości. I wiarę w sens bycia razem.

Warszawa, lipiec 2023

Marek Prawda – ambasador Polski w Niemczech w latach 2006–2012, po misji w Berlinie Stały Przedstawiciel RP przy UE w Brukseli (2012–2016) i dyrektor Przedstawicielstwa KE w Warszawie (2016–2021), od 2022 roku nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Europejskim Viadrina we Frankfurcie nad Odrą oraz w Collegium Civitas w WarszawiePO TEJ SAMEJ STRONIE HISTORII

Wrogowie – obcy – przyjaciele: tak, w naszej wspólnej historii Polacy i Niemcy byli przez długi czas wrogami. Odnosi się to zwłaszcza do dwustuletniego okresu od rozbiorów Polski od drugiej połowy XVIII wieku aż po koniec zimnej wojny. Jednak najpóźniej od zwycięstwa Polaków w walce o wolność, zjednoczenia Niemiec oraz przystąpienia Polski do NATO i Unii Europejskiej stoimy po tej samej stronie historii. Los naszych narodów jest ze sobą ściśle spleciony – w pozytywnym znaczeniu tego słowa.

A mimo to i dziś nadal jesteśmy niekiedy sobie obcy. Od przełomu 1989/1990 rozwinęły się przyjacielskie więzi międzyludzkie, co wielu uważało za niemożliwe. Nie zmienia tego nawet fakt, że stosunki między rządami obu państw są obecnie w najgłębszym kryzysie od końca zimnej wojny, gdy tymczasem w Europie, po raz pierwszy od 1945 roku, szaleje wielka wojna wywołana przez mocarstwo atomowe – Rosję. Przez dziesięciolecia miałem szczęście śledzić z bliska ożywienie relacji i zagadnienia z nimi związane. Kiedy w kwietniu 2014 roku rozpoczynałem misję ambasadora Republiki Federalnej Niemiec w Polsce, miałem początkowo nadzieję, że będę zbierał owoce polsko-niemieckiej polityki pojednania, w tworzeniu jej podstaw aktywnie uczestniczyłem na przełomie 1989 i 1990 roku w Federalnym Urzędzie Kanclerskim za czasów Helmuta Kohla. Chciałem na miejscu pomóc w kształtowaniu i utrwalaniu zasadniczo pozytywnych przemian w bilateralnych stosunkach z naszym największym wschodnim sąsiadem. Szybko się okazało, jakie będzie to trudne.

Od przejęcia władzy w 2015 roku przez krytyczne wobec Niemiec i eurosceptyczne Prawo i Sprawiedliwość w trzech punktach rozgorzały konflikty, które głęboko zaciążyły na stosunkach dwustronnych.

Po pierwsze, sposób, w jaki największa polska partia rządząca rozprawiła się z demokracją i praworządnością, zagroził podstawowym wartościom i spójności europejskiej. Po drugie, z niekwestionowanej niemieckiej odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w czasie drugiej wojny światowej PiS ukuł oręż do dyskredytowania obecnej polityki Niemiec. I po trzecie, wojna Rosji przeciwko Ukrainie i związana z nią porażka niemieckiej Ostpolitik spowodowały ogromne szkody wizerunkowe dla niemieckiej polityki we wschodniej części naszego kontynentu, a zwłaszcza w Polsce.

Wybuchające konflikty podsycają nieufność w stosunkach dwustronnych, europejskich i w polityce bezpieczeństwa oraz zagrażają znacznemu postępowi, jaki dokonał się w kontaktach społeczeństwa obywatelskiego i we współpracy gospodarczej od upadku komunizmu w 1989/1990 roku. To przede wszystkim troska o konsekwencje zmian tektonicznych na wschodzie naszego kontynentu dla stosunków polsko-niemieckich była inspiracją do napisania tej książki.

Zrozumieć, o co toczy się gra

W relacjach polsko-niemieckich można dziś niezmiernie dużo stracić. Największemu osiągnięciu od czasów przełomu 1989/1990 – pojednaniu między naszymi narodami – grozi niebezpieczeństwo: możemy zostać wciągnięci w spiralę spadku, a wynik tego procesu jest niepewny. Potrójna porażka polityki Niemiec wobec Rosji, Ukrainy i polityki energetycznej podważyła w ogromnym stopniu wiarygodność niemieckiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w całym regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Polska raz po raz wskazywała na ryzyko związane z drogą obraną przez Niemcy we wszystkich tych trzech obszarach. Ale również polskie rządy doprowadziły do zależności energetyczno-politycznych od Rosji i płaciły jej znaczne sumy za energię. Wcześniej jednak niż Niemcy Polska postawiła na alternatywnych dostawców, zwłaszcza gazu.

W świadomości zbiorowej w Niemczech nie dość wyraźnie znalazł odbicie fakt, jak duże szkody, największe od powstania RFN w 1947 roku, wyrządziło to w kluczowych dziedzinach niemieckiej polityki zagranicznej, co ograniczyło nasze oddziaływanie na obszar za wschodnią granicą. Ponadto spór Polski z Unią Europejską o przebudowę państwa prawa podkopuje spójność Zachodu w czasie, gdy nasza jedność wobec rosyjskiego agresora jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Dodatkowo ogłoszenie bardzo wysokich roszczeń odszkodowawczych, sięgających 1,3 biliona euro, i przedstawienie ich Niemcom w oficjalnej nocie dyplomatycznej blokuje ewentualne dalsze dobrowolne gesty na rzecz ofiar niemieckich zbrodni dokonanych pod okupacją w czasie drugiej wojny światowej.

W tym kontekście ważniejsze niż kiedykolwiek przedtem jest zrozumienie, o co toczy się gra. W Niemczech zbyt często postrzega się Polskę negatywnie, niekiedy z obojętnością, tymczasem niezbędne byłoby tu zróżnicowane spojrzenie. Głęboka traumatyzacja polskiego społeczeństwa na skutek niemieckiej okupacji w czasie drugiej wojny światowej nie jest w moim kraju w wystarczającym stopniu znana lub fakt ten jest wypierany ze świadomości. Nie dość wnikliwa jest refleksja nad silną polaryzacją polityki i społeczeństwa naszych sąsiadów, istotną rolą Niemiec w polskiej polityce wewnętrznej oraz nad skutkami rzekomo czysto wewnętrznych decyzji Niemiec dla naszych partnerów.

Elity wpływające na niemiecką politykę zagraniczną wahają się między dążeniem do włączenia Polski do niemieckiej agendy, ostrą krytyką „konserwatywnej rewolucji” ogłoszonej przez lidera PiS-u Jarosława Kaczyńskiego a pewną obojętnością wobec naszego największego wschodniego sąsiada, którą niektórzy interpretują jako arogancję. Polski rząd z kolei zrzuca na Niemcy odpowiedzialność za własne trudności w relacjach ze strukturami europejskimi, zaś niepowodzenia niemieckiej polityki wschodniej postrzega jako dobrą okazję do osłabienia wpływów Niemiec w UE i NATO. Media państwowe w Polsce przedstawiają zniekształcony obraz niemieckiego społeczeństwa. Rząd zarzuca niemieckiej prasie, że zbyt krytycznie pisze o Polsce, i łaja media.

Zdecydowana większość Polek i Polaków czuje się bardzo niepewnie w obliczu wojny Rosji przeciwko Ukrainie, która toczy się w bezpośrednim otoczeniu. Polska ma trudnych sąsiadów na zewnętrznych granicach UE i NATO. Rosyjskie zbrojenia i z polskiego punktu widzenia nieadekwatna reakcja Zachodu na rosyjski imperializm jeszcze nasiliły niepewność co do polityki bezpieczeństwa. Rząd i duża część społeczeństwa w Polsce nie uważa, by zapowiadany przez kanclerza Olafa Scholza zwrot w polityce (Zeitenwende) był wystarczająco trwały. Przedstawiciele prawej strony systemu politycznego w przeważającej mierze wyrażają wręcz wątpliwości, czy w ogóle nastąpił jakikolwiek zwrot. Odmienność wartości i światopoglądów w niektórych segmentach opinii publicznej utrudnia porozumienie.

„Polski moment”

Obie strony należy wezwać do refleksji. W Niemczech osoby odpowiedzialne muszą zdać sobie sprawę z tego, że oddziaływanie naszego kraju na Europę Środkowo-Wschodnią i sąsiednie regiony zależy od trwałości Zeitenwende. Niepowodzenie Ostpolitik wystawiło na próbę całą naszą politykę zagraniczną, bezpieczeństwa, europejską i energetyczną. Wciąż powtarzające się podejrzenia o egoizm mocno ciążą na największym i najpotężniejszym państwie w Unii Europejskiej.

Z kolei polski rząd powinien zmierzyć się z myślą, że publiczna presja na Niemcy doprowadzi raczej do usztywnienia stanowisk niż do polityki bardziej przyjaznej Polsce. Wykorzystywanie Niemiec do projekcji polskich pierwotnych lęków lub jako kozła ofiarnego, kiedy Warszawie nie udaje się czegoś przeforsować w UE lub NATO, może i przynosi jakieś korzyści wewnątrz kraju. Grozi jednak zatruciem na trwałe wzajemnych relacji. Paradoksalnie właśnie niepowodzenie niemieckiej polityki zagranicznej w kluczowych kwestiach stwarzałoby teraz okazję do podjęcia strategicznego dialogu równych partnerów. Nigdy wcześniej gotowość do rozmów po niemieckiej stronie nie była tak duża; nigdy wcześniej stanowisko Niemiec nie zbliżyło się tak bardzo jak w tej chwili do polskiego w ważnym obszarze niemieckiej polityki.

Wymiana na poziomie społeczeństw obywatelskich i współpraca gospodarcza nadal rozwijają się w zawrotnym tempie. Polska strzeliłaby sobie w stopę, gdyby chciała ograniczyć lub utrudnić bliskie stosunki gospodarcze. Także imponującego rozwoju wymiany między społeczeństwami obywatelskimi nie sposób byłoby zatrzymać na polecenie Warszawy. Niemniej jednak potrójny konflikt z Polską o Europę, kulturę pamięci i wojnę Rosji przeciwko Ukrainie poważnie zagraża znacznym postępom w relacjach polsko-niemieckich, jakich dokonano w ciągu ostatnich 30 lat.

Narodowo-konserwatywny rząd i – rzadko tak zgodna – duża część polskiej opinii publicznej mierzą obecnie stosunki z zachodnim sąsiadem przede wszystkim niemiecką postawą wobec wojny Rosji przeciwko Ukrainie. Warszawa porusza niebo i ziemię, aby wspierać Ukrainę. Na podstawie historycznych analogii uważa się, że niepodległa Polska nie może istnieć bez niepodległej Ukrainy. Istnieją obawy, że w razie możliwego bezpośredniego konfliktu z Rosją nie nadejdzie niezbędne wsparcie ze strony Zachodu, a zwłaszcza z Niemiec.

Formalnie rzecz biorąc, Zachód uzgodnił twardą wspólną linię wobec Rosji. NATO zwiększa swoją obecność wojskową na wschodniej flance. UE i prozachodnie państwa spoza Unii nałożyły na Rosję bezprecedensowe sankcje. Zwiększane są budżety obronne. Również w kwestii gotowości przyjęcia Ukrainy do UE panuje obecnie zgoda. Ukraina otrzymuje do obrony swojego terytorium ciężką broń także od Niemiec.

Konflikt w Ukrainie

Jednak poniżej tego poziomu stanowiska Niemiec i Polski różnią się w wielu kwestiach polityki wobec Ukrainy. O ile Warszawa uważa się za obrońcę interesów ukraińskich bez żadnych ograniczeń, o tyle Berlin jest postrzegany jako hamulcowy działań wspierających ten broniący się przed agresją kraj. W rzeczywistości Niemcy, licząc w wartościach bezwzględnych, udzielają w sumie większej pomocy finansowej, humanitarnej i wojskowej niż Polska. Nawet w sferze militarnej Berlin wywalczył sobie tymczasem czołowe miejsce, choć na razie tylko w liczbach bezwzględnych.

Różnice występują ponadto w kwestii strategicznego celu wsparcia Ukrainy przez Zachód. Podczas gdy Polska zmierza do jej strategicznego zwycięstwa, biorąc pod uwagę możliwie jak najdalej idące konsekwencje dla rosyjskiej polityki wewnętrznej, rząd niemiecki skupia się na dążeniu do powstrzymania agresji Putina na Ukrainę, aby stworzyć dla Kijowa korzystną pozycję negocjacyjną. Zarówno polski rząd, jak i niemiecki chcą uniknąć rozszerzenia wojny i konfrontacji Rosji z NATO. Różni ich jednak stopień gotowości do podjęcia ryzyka.

Niezależnie od całej krytyki polskiego rządu nadszedł czas, by traktować Polskę poważnie. Dotyczy to stosunków dwustronnych, ale w jeszcze większej mierze kontekstu europejskiego i NATO. Konieczny jest szerszy dialog bez zakładania klapek na oczy i kierowania się utartymi opiniami. Od tego zależy los Europy.

W wyniku wojny Rosji przeciwko Ukrainie nastąpi strategiczna reorientacja euroatlantyckiego systemu bezpieczeństwa. Środek ciężkości NATO przesunie się na wschód, a zarazem z racji przystąpienia Finlandii i wkrótce również Szwecji do NATO – także na północ. Polska – jako państwo frontowe w nowym konflikcie politycznym o władzę nad światem między Rosją a NATO – uzyska ważniejszy głos, także w relacjach z USA. Na razie Stany Zjednoczone będą silniej obecne w regionie, o ile pozwoli im na to priorytetowy dla Waszyngtonu konflikt z Chinami. Dzięki wzrostowi znaczenia Polski jako kraju, w którym stacjonują wojska amerykańskie, Stany będą ją traktować z większą uwagą. To nie pozostanie bez skutków dla wewnętrznej struktury NATO, zwłaszcza jeśli w 2024 roku do Białego Domu wprowadzi się prezydent o nazwisku Donald Trump lub ktoś powołujący się na jego spuściznę.

Ryzyko rozejścia się dróg

Polska chciałaby też mieć istotny głos w kwestii koniecznej nowej orientacji geostrategicznej Unii Europejskiej. Dalsze zmiany układu sił w UE są jednak trudniejsze do przewidzenia. Niemcy utraciły wpływy i soft power. Otwarta pozostaje kwestia, czy doprowadzi to z natury rzeczy do uzyskania większych wpływów przez Polskę. Jeśli chodzi o układ sił ekonomicznych, silną pozycję gospodarczą Niemiec i zależność od nich wielu gospodarek narodowych, niewiele się początkowo zmieni. Jednak z czasem może ucierpieć niemiecki model gospodarczy, oparty na taniej energii z Rosji i silnie zglobalizowanych łańcuchach przetwarzania wartości dodanej.

Wysiłki, których celem jest zwiększenie odporności gospodarki, dywersyfikacja łańcuchów dostaw i, jak się należy spodziewać, rozwój w kierunku odrębnych obszarów gospodarczych w następstwie sankcji nałożonych nie tylko na Rosję, ale i w późniejszym czasie również na Chiny, mogłyby spowodować ograniczenie wzrostu gospodarki niemieckiej charakteryzującej się silnym podziałem pracy. Ze względu na bliskie powiązania ekonomiczne Polska również musiałaby podjąć nieuniknione kroki dostosowawcze. Nie jest jeszcze rozstrzygnięte, czy kraje członkowskie UE, a zwłaszcza Polska, mogą skorzystać na przeniesieniu łańcuchów dostaw.

Na polityczną rolę lidera w Unii Europejskiej, co głośno propaguje niemiecki rząd, Niemcy będą sobie musiały we wschodniej części kontynentu na nowo zasłużyć. Wielu zadaje sobie pytanie, po co brać przykład z państwa, które tak jak Niemcy pomyliło się co do swojej polityki wobec Rosji, Ukrainy i polityki energetycznej. Jeszcze nie jest za późno, ale musimy zacząć działać, jeśli nie chcemy stracić możliwości stania się liderem w Europie. Tandem francusko-niemiecki raczej nie zdoła samodzielnie pociągnąć Europy do przodu. Trójkąt Weimarski z Polską może zyskać na znaczeniu, o ile Warszawa weźmie na siebie większą odpowiedzialność za całość.

Niebezpieczeństwo rozpadu Europy istnieje również dlatego, że w momencie ukończenia manuskryptu nie doszło jeszcze do porozumienia w kwestiach spornych między Polską a instytucjami europejskimi. Przyjęcie ustawy o utworzeniu komisji do spraw badania rosyjskich wpływów w Polsce wzbudziło nowe kontrowersje na linii Warszawa – Bruksela (i Waszyngton). Choć Komisja Europejska na poziomie deklaracji wyszła naprzeciw stanowisku Polski w sporze o transformację sądownictwa, to wypłata pieniędzy z europejskiego Funduszu Odbudowy jeszcze nie nastąpiła. Mimo że Warszawa odgrywa ważną rolę, przyjmując i pomagając uchodźcom wojennym z Ukrainy, trudno oczekiwać przyznania jej geopolitycznej ulgi w postaci rozwiązania wszystkich kwestii spornych z Brukselą, a to ze względu na opór Parlamentu Europejskiego, orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (TSUE) i negatywne nastawienie niektórych państw członkowskich.

Najgłębszy kryzys od przełomu 1989/1990

Różnice stanowisk dotyczące polityki wobec Ukrainy spowodowały najgłębszy kryzys w stosunkach polsko-niemieckich od przełomu 1989/1990. Trudności te nie są jednak czymś nowym. Narodowo-konserwatywny rząd w Polsce od początku obrał sobie za cel osłabienie Niemiec, swojego rywala w dziedzinie polityki europejskiej i rosyjskiej. Wewnątrz UE Warszawa chce ograniczyć wpływ Niemiec (i Francji) na postęp integracji. Postrzega Niemcy jako liberalny przeciwny biegun rozpoczętej przez siebie rewolucji konserwatywnej. Idee dotyczące integracji i dalszego rozwoju Unii są sprzeczne z polskim rozumieniem suwerenności.

Ważni przedstawiciele rządu podejrzewają Berlin o to, że wraz z opozycją pociąga za sznurki zza brukselskich kulis, aby zaszkodzić polskiemu rządowi. W wymiarze geopolitycznym PiS dąży do osłabienia wpływu Niemiec na politykę Zachodu wobec Rosji i na całą euroatlantycką architekturę bezpieczeństwa.

W relacjach dwustronnych sensu stricto polski rząd czuje się poddawany nieuzasadnionej krytyce ze strony niemieckich mediów i ich korespondentów w Polsce. Fundamentalny polsko-niemiecki traktat o dobrym sąsiedztwie z 1991 roku jest interpretowany jako nierówny układ, którego istotne dla Warszawy zapisy nie są dostatecznie realizowane. Główne siły obozu władzy systematycznie deprecjonują niezaprzeczalne postępy polsko-niemieckiego pojednania, osiągnięte w ostatnich dziesięcioleciach.

Mimo jasnego stanowiska niemieckich polityków przedstawiciele polskiego rządu nadal jeszcze insynuują, że chcą uchylić się od odpowiedzialności za niemieckie zbrodnie popełnione podczas okupacji Polski w latach 1939–1945. Przedstawiając oficjalnie roszczenia bardzo wysokich reparacji, Warszawa zastawia pułapkę na Niemcy. Ryzykuje wywołanie reakcji przeciwko tym działaniom, którą z kolei można byłoby zinstrumentalizować w polityce wewnętrznej.

Tak czy inaczej trzeba się przygotować na spolaryzowaną kampanię wyborczą do polskiego parlamentu w 2023 roku z ostrymi hasłami krytyki wobec Niemiec i Europy. Należy przy tym uwzględnić, że cierpienie całej polskiej ludności w czasie drugiej wojny światowej wciąż nie jest wystarczająco znane niemieckiej opinii publicznej. Ważnym sygnałem pod adresem Polski była uchwała niemieckiego Bundestagu z października 2020 roku, zatwierdzająca powstanie Miejsca Pamięci i Spotkań z Polską, którego koncepcję wypracowała we wrześniu 2021 roku komisja ekspercka pod moim kierownictwem. Projekt ten należałoby zrealizować jak najszybciej, tak aby jeszcze w tej kadencji Bundestagu położyć kamień węgielny pod budowę tego upamiętnienia.

Polityka zagraniczna Warszawy jest w dużej mierze funkcją polityki wewnętrznej. Przede wszystkim jednak Polsce chodzi o zabezpieczenie systemu politycznego przed agresywnym imperializmem rosyjskim poprzez ścisłą więź z zachodnimi strukturami bezpieczeństwa, zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie Warszawa chce ugruntować swoją przywódczą rolę w Europie Środkowo-Wschodniej w rywalizacji z Niemcami. Próbuje przy tym wykorzystać do własnych celów luźne sojusze we wschodniej części kontynentu, dociera jednak do granic swoich możliwości. Mimo obronnej postawy wobec Europy polski rząd nie cofa się jednak przed taktycznymi gierkami z innymi europejskimi partiami prawicowo-populistycznymi i skrajnie prawicowymi.

Niemiecki rząd przestrzega zasady jak najszerszej współpracy z Polską, choć coraz częściej pojawiają się wątpliwości, na ile jest ona jeszcze możliwa z obecnym rządem. Z punktu widzenia Berlina Polskę trzeba włączyć do głównego nurtu polityki europejskiej i bezpieczeństwa. Należy w dalszym ciągu wspierać pojednanie i kontakty międzyludzkie. W przypadku niepowodzenia tych wysiłków – a zdarza się to coraz częściej – w Berlinie pojawia się pewna obojętność. Bardzo negatywnie oddziałuje ostra publiczna krytyka ze strony PiS-u, która w Berlinie słusznie uważana jest za przeciwskuteczną, ponieważ podważa jednomyślność Zachodu wobec rosyjskiej agresji. Oficjalne roszczenia odszkodowawcze w wysokości 1,3 biliona euro za niemieckie zbrodnie popełnione podczas okupacji w latach 1939–1945 spotykają się w Berlinie z niewielkim zrozumieniem.

W trosce o przyjazne relacje

Na tle tak różnorodnych wyzwań przedstawiam w niniejszej książce analizy i przeżycia osobiste z ponad czterdziestu lat pracy w Federalnym Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Zawarte w niej rekomendacje wynikają z tych doświadczeń. Miałem szczęście uczestniczyć w kształtowaniu niemieckiej polityki wobec Polski w różnych okresach i w kluczowych miejscach, a także wyciągać własne wnioski. Książka nie jest ani ściśle naukową analizą, ani zbiorem anegdot, choć życie w Polsce i z Polską ma również, chcąc nie chcąc, swoje zabawne strony.

Moje podejście do Polski jest osobiste. Chociaż dyplomaci powinni być, i zazwyczaj są, ludźmi racjonalnie myślącymi i działającymi, to osobiste podejście otwiera jednak szersze horyzonty dla obserwacji i – mam taką nadzieję – pozwala także lepiej zrozumieć kraj, w którym gościłem. Podczas sześciu lat w Warszawie moja żona i ja nawiązaliśmy wiele wspaniałych znajomości z osobami w różnych środowiskach, z którymi do dziś utrzymujemy kontakty. I z pewnością pomogły nam rodzinne koligacje z Polską poprzez mojego dziadka.

Okres, kiedy zacząłem służbowo zajmować się Polską, rozpoczął się na początku lat 80. wraz z powstaniem NSZZ Solidarność, tragedią stanu wojennego i z jego skutkami w polityce międzynarodowej, których mogłem doświadczyć, pracując w ówczesnym referacie do spraw Związku Radzieckiego w niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych, a od 1983 roku w ambasadzie Niemiec w Moskwie.

Przerwane krótkim epizodem w Afryce przeniesienie do Federalnego Urzędu Kanclerskiego latem 1989 roku było początkiem fascynującej czternastoletniej kariery – przeplatanej pobytami za granicą – w centrum władzy Republiki Federalnej Niemiec.

Jako młody dyplomata w departamencie polityki zagranicznej kanclerza Helmuta Kohla byłem odpowiedzialny za stosunki z Polską, pozostałymi państwami Układu Warszawskiego i Związkiem Radzieckim. Pełniąc tę funkcję, miałem okazję niejako w oku cyklonu śledzić, a nawet współtworzyć całkowitą reorganizację stosunków z naszymi wschodnimi sąsiadami po przełomie 1989 roku.

Będąc zatrudnionym dwukrotnie w Federalnym Urzędzie Kanclerskim w latach 1998–2001 oraz jako zastępca szefa departamentu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa w latach 2005–2011, wielokrotnie zajmowałem się kwestiami związanymi z polityką wobec Polski. W 2014 roku zostałem mianowany ambasadorem Republiki Federalnej Niemiec w Polsce, gdzie byłem świadkiem zmiany rządu na narodowo-konserwatywny i rozchodzenia się dróg Polski i Niemiec. W 2021 roku na prośbę ówczesnego ministra spraw zagranicznych Heiko Maasa objąłem przewodnictwo komisji eksperckiej do spraw utworzenia Miejsca Pamięci i Spotkań z Polską. Od tego czasu regularnie odwiedzam Polskę i jestem w bliskim kontakcie z wieloma podmiotami i społeczeństwem obywatelskim.

Sensem i celem tej książki jest uwrażliwienie czytelnika na najważniejsze kwestie w stosunkach polsko-niemieckich, uświadomienie mu różnorodności relacji i promowanie przyjaznych stosunków mimo złych wiadomości, którymi jesteśmy codziennie zalewani. Trzeba dbać o wzajemne więzi właśnie z powodu konfliktu z Brukselą o praworządność, kontrowersji historycznych i sporu o odpowiednią postawę wobec Rosji.

Rzeczą słuszną i ważną jest i pozostanie dalsze inwestowanie w stosunki polsko-niemieckie zarówno w sferze politycznej, emocjonalnej, jak i finansowej. Jestem głęboko przekonany, że geograficzna bliskość obu krajów wręcz wymusza spotkania w różnych formatach i ścisłą współpracę. Geografia, przynależność do Zachodu i dążenie ludzi do bliższych kontaktów łączą Niemcy i Polskę. Berlin znajduje się zaledwie 90 kilometrów od polskiej granicy. Stolica Niemiec leży bliżej Warszawy niż Paryża. Przynależność do UE i NATO oraz poczucie bycia po tej samej stronie historii to ważne więzi. Od czasu przełomu 1989/1990 Niemcy i Polacy zbliżyli się do siebie w sposób, którego mało kto miał odwagę oczekiwać w chwili upadku komunizmu.

Mimo spotkań na wielu płaszczyznach, wzajemnego przenikania się gospodarek i jednoznacznego geopolitycznego zakotwiczenia na Zachodzie wielu w Niemczech uważa, że jesteśmy sobie obcy. I rzeczywiście, przez ostatnie 230 lat historia przeważnie dzieliła Niemców i Polaków. Jednak to, co się wydarzyło w stosunkach bilateralnych w ciągu ostatnich 30 lat, graniczy z cudem. Mimo wszelkich sporów dyskusje o fundamentalnych wartościach europejskich są z pewnością jak najbardziej możliwe w szczerym dialogu polsko-niemieckim. Nie wszystkie sprawy różniące Polaków i Niemców wiążą się z kwestiami wartości podstawowych, co do których nie może być mowy o kompromisie. Polityka klimatyczna i transformacja cyfrowa również stwarzają dobrą okazję do owocnego dialogu, nie wspominając o możliwościach współpracy gospodarczej w tym zakresie.

Dziennikarze po obu stronach Odry mają odpowiedzialne zadanie. Jeśli Polska pojawia się w niemieckich mediach, to zazwyczaj są to negatywne doniesienia. I odwrotnie, prawicowa prasa w Polsce nader często i nazbyt chętnie obiera sobie za cel politykę Niemiec. Niejednokrotnie przemilcza się natomiast pozytywne wiadomości, a także ścisłe powiązania społeczeństw obywatelskich i gospodarek. Badania nastrojów w obu krajach wielokrotnie potwierdzają, że ludzie oceniają wymianę polsko-niemiecką lepiej, niż wynika to z obrazu medialnego czy sporów publicznych. Powinno to w większym stopniu przeniknąć do społecznej świadomości, do czego niniejsza książka ma się przyczynić.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: