Zakazane miejsca: Kierowca autobusu - ebook
Zakazane miejsca: Kierowca autobusu - ebook
„Wypinam pupę do tyłu i pomagam palcowi wejść. Całe łono – oraz odbyt – to jedno rozgrzane piekło, które musi go po prostu mieć, a pulsowanie rozchodzi się aż do ud i łydek. Stękam i wzdycham.
– Odpowiedz – rozkazuje Emeka, podczas gdy palec zaczyna poruszać się w tę i z powrotem. Och! Cudowne uczucie. Gdybym jednak mogła też dostać jego fiuta”.
Studentka ekonomii, szara myszka, która zawsze jest przykładna i skupia się głównie na studiach, staje się nagle niesamowicie żądna przygód i podnieca się seksownym kierowcą autobusu. Jak ma go uwieść?
To trzymające w napięciu opowiadanie erotyczne, które rzuca wyzwanie granicom seksualnej przestrzeni.
Vanessa Salt to pseudonim pary pisarzy mieszkających gdzieś w środkowej Szwecji. Inspirację do opowiadań Vanessa znajduje w licznych podróżach dookoła świata, gdzie upalne egzotyczne miejsca pobudzają jej erotyczną fantazję. Pisze lekko, z poczuciem humoru i namiętnością, która pojawia się w najmniej spodziewanym momencie.
Kategoria: | Erotyka |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-87-26-20986-0 |
Rozmiar pliku: | 245 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
– Och! – jęczy dziewczyna obok mnie. – Kiedy w końcu przyjedzie ten cholerny autobus?
Jej koleżanka przestępuje z nogi na nogę, żeby się nieco rozgrzać.
– Zawsze się spóźnia.
Ja nie mam żadnych koleżanek ze studiów, które jeżdżą w tym samym kierunku. Po ćwiczeniach w Ekonomikum mamy zwyczaj razem siedzieć i się uczyć, przygotowywać zadania na następny dzień albo przyswajać to, czego potrzeba do egzaminu. Ale kiedy zbliża się godzina mojego ostatniego autobusu, musimy iść w różne strony i zostaję sama w małej budce. Zawsze sama. Ale lubię to. Lubię rejestrować otoczenie. Stożki światła z mijających samochodów, twarze pod czapkami i kapturami, mokry od deszczu, lśniący asfalt. I autobus. A zwłaszcza kierowca autobusu.
Super, że to zawsze on jeździ na przedmieścia o tej porze, w każdym razie we wtorki. Dziś włożyłam swoją najładniejszą, najseksowniejszą koronkową koszulkę do spódnicy przez duże S – z czarnej skóry, która sprawia, że wszyscy na ulicy się za mną oglądają. Przynajmniej tak mi się wydaje. Może to tylko pewność siebie, która akurat teraz jest duża, bo po prostu wiem, że mi się uda. Jakby coś było w powietrzu. Napięcie. Tęsknota. Upojenie.
Drepczę i wyglądam za autobusem. Droga jest pusta. No, dajcie spokój. A jeśli to w ogóle nie on dzisiaj prowadzi? Może być przecież chory czy coś takiego. W takim razie całe to marznięcie na próżno. A jak ludzie patrzyli, kiedy podczas przerwy na lunch sweter zsunął mi się trochę z ramienia. Musiałam dla kierowcy wiele znieść, ja, która zazwyczaj ubieram się grzecznie i dorośle i bardzo dbam o oceny.
Ale on coś ze mną robi. Robi już od dawna. Cały poprzedni semestr i połowę tego. Odsłania moją najdzikszą stronę, wywabia tę wersję mnie samej, o której nie wiedziałam, że istnieje. Boże, o czym ja fantazjowałam…
Normalnie jestem dziewczyną z gładkimi blond włosami spiętymi w koński ogon, dziewczyną w okularach, dziewczyną z książkami, dziewczyną w bluzie z kapturem i czapce z daszkiem. Dziewczyną, której nikt nie zauważa. Lodowatoniebieskie oczy wyglądają z pewnością jak wszystkie inne oczy w tym pieprzonym kraju, a długie, szczupłe nogi i ciało mogłoby mieć więcej krągłości, jak to się mówi. Gdzie są uda? Piersi? Biodra?
Inaczej jest z tymi dziewczynami z grupy, których rodzice nie mają szwedzkiego pochodzenia i które nazywają się Jamilia, Imena i Aisha. Wystarczy porównać z moim imieniem – Melissa. Tak nudnym i zwyczajnym. Nie mówiąc już o nazwisku – Aldrin. Rymuje się trochę z „aviomarin”. Nie, dziękuję.
Ciężki dźwięk, który odróżnia się od pozostałych samochodów, sprawia, że odrywam wzrok od ziemi. Duże, szerokie opony na wilgotnej jezdni. Autobus nadjeżdża. Sto jedenastka do Sunnersty. Idealnie. Poprawiam się, unoszę podbródek, przełykam ślinę i przesuwam w tę i z powrotem dłońmi po cienkim materiale swetra. Jesienny wiatr sprawia, że szczypie mnie w oczy, ponieważ akurat dziś włożyłam soczewki, a rozpuszczone włosy powiewają mi wokół twarzy. Światła reflektorów oślepiają mnie w ciemności i robią się coraz silniejsze. Zaraz potem pławię się w świetle. Musi mnie widzieć.