Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zamek strachu - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
16 lipca 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
9,99

Zamek strachu - Ponadczasowe historie miłosne Barbary Cartland - ebook

Tatiana jest piękną, młodą dziewczyna, w żyłach której płynie rosyjska krew. Mieszka wspólnie ze swoim ojcem, który wydaje na nią wszystkie pieniądze, oraz z macochą, która nie darzy jej największą sympatią. Lady Lynch, macocha Tatiany, oczekuje, że ta wyjdzie za mąż jak najszybciej, a dzięki rozsądnemu zamążpójściu wyratuje ich z dość kiepskiej sytuacji finansowej. Tatiana jednak nie ma takiego zamiaru. Podczas jednego z licznych balów, wpada w oko lordowi Crowleyowi, które jest bardzo nachalny w swoich staraniach. Tatiana nie chce wyjść za lorda, czym naraża się na nieposłuszeństwo swojej macosze. W geście rozpaczy Tatiana postanawia odzyskać wolność i uciec. Na miejsce swojej ucieczki obiera Szkocję, gdzie zamierza pracować jako pokojówka. Jej miejscem pracy ma być zamek księcia McCraiga. Czy książę odkryje prawdę o swojej służącej? Czy Tatianie uda się odnaleźć wolność i miłość?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-117-7172-3
Rozmiar pliku: 407 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OD AUTORA

Niezwykłe wyczyny skandynawskich wojowników morskich — wikingów, którzy dokonywali podbojów w latach 800-1050, zależały głównie od ich statków. Mieli zwyczaj chowania zmarłych na statkach lub pod ogromnymi kopcami, których ślady dostrzec można jeszcze na północy Szkocji.

Wielu mieszkańców hrabstw Sutherłanshire, Caithness, Orkanów i Szetlandów odznacza się dzisiaj skandynawskim charakterem i nosi skandynawskie imiona.

Wielkie wyprawy wschodnie Rusów, jak nazywano wtedy Skandynawów, przywiodły ich w okolice Nowogrodu i Kijowa. Pierwszym kniaziem — księciem Nowogrodu został w 862 r. Ruryk.ROZDZIAŁ 1

1886

Małżonki parów, z błyszczącymi diademami we włosach, złożyły głęboki ceremonialny dyg, gdy na dźwięk fanfar orszak królewski wkroczył na salę balową.

Tatiana uznała, że w falbaniastych, turniurowych sukniach zakończonych powłóczystym trenem wyglądały jak kwiaty kołyszące się na wietrze. Piękno tego spektaklu napełniło ją nieopisanym wzruszeniem. Zawdzięczała to poczuciu artyzmu, które zawsze miała.

Książę i księżna Walii zbliżyli się do królewskiego podium. Zagrzmiały werble i orkiestra zagrała „God Save the Queen”.

Bal stanu w pałacu Buckingham olśniewał i ekscytował oczywiście o wiele bardziej niż dziesiątki innych, na których bywała dotąd każdego wieczora w czasie trwania Londyńskiego Sezonu.

Nie ulegało wątpliwości, że nie tylko damy w olśniewających klejnotach nadawały blasku orszakowi, także panowie swoją elegancją dodawali niezwykłego splendoru.

Nie ma nic bardziej fascynującego niż przyozdobiony medalami mundur wojskowy, wyhaftowany od stóp do głów frak ambasadora czy strój dworzanina odzianego w spodnie spięte u kolan, kiedy udekorowany jest Orderem Podwiązki.

Księżna Walii była jak zwykle najpiękniejszą kobietą wśród obecnych. W srebrzystych i białych brokatach osłoniętych tiulem, opleciona pękiem białych strusich piór, sprawiała takie wrażenie, że pozostałe damy gasły przy jej blasku.

„Miał rację ten Francuz, który powiedział, że Anglia to kraj pięknych kobiet” — pomyślała Tatiana.

Orszak królewski prowadzony przez marszałka dworu, Lorda Kenmare, teraz się rozstąpił.

Damy i panowie dworu, a także inni dostojni goście przeszli za księciem i księżną, którzy otwierali bal, na parkiet, posuwając się wytwornie i z gracją w rytm kadryla i w takt orkiestry smyczkowej. Tatiana stanęła obok swojej macochy, która usiadła na pokrytej czerwonym aksamitem ławie ambasadorowej.

Nie poproszono jej jeszcze do tańca, ale wiedziała, że jak tylko skończą się ceremoniały związane z inauguracją, będzie miała niemało partnerów.

— Markiz Lorne to bardzo przystojny mężczyzna — usłyszała ambasadorową, która siedziała obok macochy.

— Bardzo wytworny — przyznała lady Lynch. — Ciągle podziwiam też hrabiego Fyfe. Szkoci zawsze wyróżniają się na takich imprezach.

— To Anglicy będą zabiegać o laury — zaśmiała się ambasadorowa — ale konkurencja nie jest teraz zbyt wielka, gdyż książę Strathcraig nie zaszczyca już swoją obecnością naszych sal balowych.

— Brakuje mi jego obecności — rzekła lady Lynch. — Zawsze uważałam, że jest jednym z najprzystojniejszych mężczyzn, jakich w życiu widziałam.

— Wszystkie tak myślimy — powiedziała uśmiechając się ambasadorowa. — Szkoda, wielka szkoda, że zdecydował się pozostać na Północy.

— Chce pani powiedzieć — zauważyła lady Lynch — że od czasu tej tragedii zaczął unikać towarzystwa.

— Powiedziano mi, że nie przyjmie nawet zaproszenia na bal dobroczynny. W gruncie rzeczy... — Ambasadorowa mówiła dalej tak cicho, że Tatiana nie była w stanie usłyszeć tego, o czym rozprawiały. Nie zwracała w zasadzie na to uwagi, jednak ciekawiło ją, kim była osoba, którą tak podziwiała macocha.

Lady Lynch zawsze bowiem wszystkich krytykowała i o każdym musiała powiedzieć coś obraźliwego.

Ale oto mężczyzna w olśniewającym mundurze wojskowym skłonił się przed Tatianą i poprosił ją do tańca. Był to młody gwardzista, który obserwował ją od dłuższego czasu. Widziała go już i miała nadzieję, że uda się jej go tego wieczoru uniknąć. Ponieważ jednak nikt inny nie zaprosił jej do tej pory do tańca, nie miała w zasadzie powodu, aby odmówić.

— Muszę się z panią zobaczyć — oznajmił stanowczo, gdy tylko znaleźli się z dala od uszu opiekunek.

— Widział mnie pan przecież wczoraj i przedwczoraj — odrzekła.

— Chciałem powiedzieć: sam na sam.

— Wie pan przecież, że to niemożliwe.

— Dlaczego? Muszą być gdzieś takie miejsca, gdzie moglibyśmy się spotkać. Mogłaby pani powiedzieć swojej macosze, że idzie do biblioteki czy do British Museum, podać jakiś powód, który nie wzbudziłby podejrzeń.

— A dlaczego miałabym to robić? — Głos Tatiany był zimny i młodzieniec spojrzał na nią z niepokojem, zanim się odezwał:

— Przecież zna pani powód. Mówiłem już wiele razy, że panią kocham.

— Ja także panu powiedziałam, chyba już stokrotnie, że nie mam zamiaru pana słuchać. Nigdy tego nie zrobię.

— Pani chyba myśli, że chcę się zbliżyć do jej ojca? — zapytał.

— Jestem pewna, że odprawiłby pana z kwitkiem. Niech mi pan pozwoli postawić sprawę jasno. Ostatni raz mówię, że nie mam zamiaru wyjść za pana... ani za nikogo innego, jeśli o to chodzi.

— Czy ja się pani nie podobam? Dlaczego nie mogłaby mnie pani pokochać? Czy budzę w pani odrazę? — dopytywał się gorączkowo młodzieniec.

— Przykro mi, kapitanie Witheringham — stanowczo oświadczyła Tatiana — ale nie mamy już sobie nic do powiedzenia. — Gdy to mówiła, taniec dobiegał końca i dziewczyna skierowała się w stronę swej macochy. Kapitan Witheringham odprowadził Tatianę na miejsce i stanął, trochę skrępowany, między obiema damami, próbując prowadzić uprzejmą rozmowę. W tym momencie rozległy się ponownie dźwięki muzyki.

Tatiana rozejrzała się wokoło. Patrzyła na ogromne ilości kwiatów, na białe i złote filary, królewskie podium, na purpurowy aksamit książęcej ławy i na orkiestrę grającą na galerii. Spoglądała na mniej wytwornych gości, którzy stali za długim czerwonym sznurem. Koniuszowie, dworzanie, a w korytarzach i na schodach członkowie królewskiej gwardii przybocznej — wszyscy olśniewali elegancją i wytwornością.

„Dobre tło do jakiegoś romansu” — powiedziała do siebie. Wiedziała jednak, że gdyby to miało jej dotyczyć, byłoby to może interesujące, ale na pewno nie romantyczne. Tymczasem inny młody człowiek, którego nie znała tak dobrze jak kapitana Witheringhama, poprosił ją o taniec i, jak się należało tego spodziewać, również i on próbował się do niej zalecać. Tatiana i tym razem była zimna i obojętna jak wobec młodego gwardzisty.

Gdy za piątym razem wróciła do macochy, lady Lynch zapowiedziała:

— Jak skończy się ten taniec, twój ojciec i ja przejdziemy z królewskim orszakiem na kolację. Lady Carthew obiecała dotrzymać tobie i kilku innym dziewczętom towarzystwa podczas naszej nieobecności. Nie zapomnij podejść do niej, kiedy zakończą się tańce.

— Na pewno nie zapomnę — odparła Tatiana. Lady Lynch nie czekała już właściwie na odpowiedź. Szukała wzrokiem swojego męża, który ubrany w wytworny strój dyplomaty, torował sobie powoli drogę poprzez tłum gości.

Wykorzystując zamieszanie, kiedy to większość dostojnych gości ustawiała się, by podążyć za księciem i księżną do „Złotej Sali”, gdzie podawano kolację, Tatiana wymknęła się niepostrzeżenie z sali balowej.

Była przekonana, że gdyby tego nie uczyniła, kapitan Witheringham poprosiłby ją jeszcze raz do tańca, a ona bynajmniej nie miała zamiaru prowadzić dalej rozmowy na ten sam temat.

Wyszła z sali balowej i kiedy minęła obszerną salę przyjęć, znalazła się w przedpokoju.

Była tu już wcześniej dzisiejszego wieczoru w towarzystwie lady Lynch i któregoś z jej partnerów, by obejrzeć namalowany ostatni portret królowej z wnukami.

Portret zupełnie jej nie interesował, ale zauważyła otwarte okno francuskie, które wychodziło na balkon i postanowiła obejrzeć ogród.

Teraz przemierzyła szybko pomieszczenie i wyszła na balkon w piękną i ciepłą noc lipcową.

Ogród, jak tego oczekiwała, był przecudny. Na, drzewach migotały drobne wesołe lampiony, a ponieważ wysoko na niebie jasno świecił księżyc, bez trudu ujrzała trawniki, tarasy i pluskającą w dali fontannę.

Głęboko zaczerpnęła powietrza.

Zawsze, kiedy czuła, że ludzie są dla niej uciążliwi, a mężczyźni zbyt natarczywi, piękno natury napełniało ją szczęściem i zadowoleniem, jakiego żadna istota ludzka dać jej nie mogła.

Przez całe popołudnie zajęta była odwiedzaniem przyjaciół macochy, prowadzeniem rozmów i odpowiadaniem na nic nie znaczące pytania. Teraz po raz pierwszy była sama, czuła się wolna i mogła swobodnie oddychać.

„Nie ma nic bardziej rozkosznego — pomyślała — niż ogród w świetle księżyca.”

Tym bardziej było to prawdziwe, że był to ogród królewski. Myśli jej biegły daleko, do świata snów i marzeń. Szybko jednak wróciła do rzeczywistości, gdy za sobą usłyszała pytanie:

— O czym tak pani myśłi, piękna samotna damo?

Odwróciła się szybko i tuż za plecami ujrzała rosłego mężczyznę, którego widziała już wcześniej wieczorem. Gdy tańczyła walca, spoglądał na nią tak natarczywie, że przez moment się zastanowiła, czy już go wcześniej gdzieś nie spotkała. Uznała jednak, że w gruncie rzeczy był jej obcy.

Palił teraz cygaro, co było niewybaczalnym wprost naruszeniem etykiety. Intensywny zapach tytoniu roznosił się ponad płynącą z ogrodu słodką wonią kwiatów.

Tatiana milczała, zastanawiając się, co powinna odpowiedzieć komuś, kto nie został jej przedstawiony. Wtedy nieznajomy powiedził:

— Pani nazywa się Tatiana Lynch. Znam pani ojca. Znalem także pani matkę.

— Pan znał moją matkę? — Głos Tatiany zadrżał z podniecenia.

— W rzeczy samej, tak — odrzekł. — Może będzie lepiej, gdy się przedstawię: nazywam się Crowley, lord Crowley.

— Słyszałam już o panu — odpowiedziała Tatiana. — Tatuś często opowiadał o pańskich wyczynach na wyścigach.

— Mam kilka dobrych koni — przyznał obojętnie. — Bardzo pragnąłem panią poznać, Tatiano.

Zastygła zdziwiona, że tak po prostu użył jej imienia. Wtedy zapytała:

— Czy to dlatego, że znał pan moją mamę?

— Była niezwykle piękna — powiedział — a pani jest do niej bardzo podobna.

— Często marzę o tym, abym mogła taka być — odrzekła. — Pamiętam ją jako najbardziej uroczą istotę, jaką tylko można sobie wyobrazić, ale zmarła, gdy miałam dziesięć lat.

W jej głosie dało się wyczuć głęboką tęsknotę. Blask księżyca odsłonił na jej twarzy smutek, a w jej ogromnych oczach, zbyt dużych jak na drobną twarzyczkę, żal.

Nie ulegało wątpliwości, że była bardzo piękna i pod każdym względem zupełnie inna niż pozostałe dziewczęta uczestniczące w balu.

Było coś tajemniczego i bardzo nieangielskiego w jej twarzy o niemalże doskonałych rysach, w niezmierzonej głębi jej oczu i w mglistej czerni jej włosów.

Lord Crowley podszedł trochę bliżej i oparł się o poręcz balkonu.

— Znałem także pani dziadka — powiedział. — Jakieś osiem lat temu byłem u niego w Rosji.

Tatiana milczała. Patrzyła na niego pytająco.

— Rozmawiałem z nim o pani matce.

Tatiana była bardzo spokojna. Czekała.

— Myślałem, że może jej śmierć zmiękczy tego starego autokratę — ciągnął — ale wszystko, co książę Kaupencki na jej temat powiedział, to: „Moja córka? Nigdy nie miałem córki”.

Tatiana westchnęła głęboko.

— Zawsze, już od dziecka miałam nadzieję, że pewnego dnia poznam moich rosyjskich krewnych.

— Książę już nie żyje — powiedział lord Crowley — ale jest wiele ciotek, wujów i różnego rodzaju kuzynów, którzy chętnie by panią poznali.

— Wątpię — odrzekła Tatiana — a zresztą, nigdy nie wybaczę im tego, jak potraktowali mamę.

— Moja kochana, ona przecież uciekła z twoim ojcem!

— Czy to była aż taka wielka zbrodnia? — spytała Tatiana gorączkowo. — Oni się kochali! Z pewnością Rosjanie są na tyle uczuciowi, aby zrozumieć, co to jest miłość.

— A pani? Czy pani to rozumie? — W głosie lorda Crowleya zabrzmiała teraz inna nuta, która sprawiła, że Tatiana spojrzała na niego uważniej. „Jest z pewnością mężczyzną po czterdziestce — pomyślała — i kiedyś mógł być bardzo przystojny, ale teraz jest rumiany na twarzy i za bardzo otyły.”

Dostrzegła jednak w jego oczach coś, co sprawiło, że odwróciła głowę w kierunku ogrodu.

— Proszę mi powiedzieć nieco więcej o matce — poprosiła cicho.

— Wolałbym raczej mówić o pani — odrzekł. — Ile pani ma lat?

— Skończyłam osiemnaście — odpowiedziała. — Powinnam była debiutować już w zeszłym roku, ale w kwietniu umarła moja babka, matka ojca, i mieliśmy głęboką żałobę.

— Jest więc pani, w pewnym sensie, spóźnioną debiutantką. Wciąż jeszcze tak uroczą, jak tylko to można sobie wyobrazić.

— Bardzo to uprzejme z pana strony — odpowiedziała grzecznie, jednak w jej głosie wyczuwało się chłód. — Muszę już wracać na salę. Nie powinnam była wcale wychodzić, nie było przecież aż tak gorąco.

— Nie trzeba się spieszyć — rzekł lord Crowley. — Ojciec pani i macocha są teraz w królewskim orszaku, widziałem ich, jak schodzili na kolację.

— Pan z pewnością także powinien tam być, mój lordzie.

— Pragnąłem z panią porozmawiać.

— A więc pan szedł za mną.

— Tak, widziałem, jak się pani ulotniła. Udając nagłą niedyspozycję, opuściłem z pani powodu strapioną damę, której powinienem towarzyszyć i pozostawiłem ją samą.

— Uważam, że nie było to konieczne, ale za to na pewno niegrzeczne — oznajmiła Tatiana. — A może ona jest głodna?

— Jestem pewny, że bystry i czujny koniuszy zajmie wnet moje miejsce — powiedział niedbale lord Crowley. — Ale skoro zrezygnowałem dla pani z kolacji, mogłaby pani być choć troszeczkę bardziej uprzejma i postarać się mnie nieco zabawić.

Tatiana milczała. Zdawała sobie sprawę, że nie lubi tego rosłego, silnego mężczyzny. Było w nim coś, co wzbudzało w niej jakąś wewnętrzną obawę.

Wrażenia, jakie wywierali na niej ludzie, jak dotąd okazywały się prawdziwe i instynkt jej nie zawodził. Już po pierwszym spotkaniu wiedziała, jakimi są, czy może im zaufać, czy musi robić wszystko, aby ich unikać.

Jej instynkt — sądziła — miał swoje źródło w wieloletniej praktyce, nabytej w czasie licznych podróży po Europie, kiedy to razem z ojcem przenosiła się z kraju do kraju, z jednej placówki dyplomatycznej na drugą.

W różny sposób mogła zaniedbać swoją edukację, ale z pewnością nie tę część, która dotyczyła ludzi, a szczególnie mężczyzn.

— Jest pani bardzo piękna — powiedział cicho, ale spojrzał na nią tak, że Tatiana pomyślała, iż szacuje konia. — Czy jest pani zakochana?

Było to tak nieoczekiwane pytanie, że ją z lekka zaszokowało.

— Nie, oczywiście nie — odparła zdecydowanie.

— A mówi to pani tak, jakby znała to podniecające uczucie, którego wszyscy, w taki czy inny sposób, poszukujemy.

— Nigdy nie byłam zakochana.

— A jednak tęskni pani za tym — stwierdził lord Crowley. — Która kobieta nie pragnie wzbudzić wielkiego zachwytu, która nie marzy, by znaleźć księcia z bajki i żyć z nim długo i szczęśliwie?

W jego głosie wyczuć można było nutkę złośliwości i Tatiana zupełnie mimowolnie, ot, tak sobie, zapytała:

— Czy jest pan żonaty, mój lordzie?

— Byłem żonaty — poprawił. — Od prawie pięciu lat jestem wdowcem.

— Bardzo przepraszam.

— Nie musi mi pani składać kondolencji — odparł. — Nie odczuwam braku swej żony. Mieliśmy tak niewiele wspólnego.

Tatiana spojrzała na niego zdziwiona.

— To dlaczego się pan z nią ożenił? — zapytała i zaraz zdała sobie sprawę z tego, że było to nie tylko pytanie zuchwałe, ale wręcz intymne.

— Proszę mi wybaczyć — rzuciła szybko, zanim zdołał odpowiedzieć. — Nie powinnam była o to pytać. A teraz, mój lordzie, muszę wrócić na salę.

Uczyniła ruch w kierunku okna, ale on ją wyprzedził i ujął jej dłoń.

— Pragnę, by pani tutaj że mną została — powiedział — chcę z panią rozmawiać, Tatiano, a nade wszystko pragnę panią pocałować.

Spróbowała wyrwać dłoń z jego uścisku, ale on na to nie pozwolił. Zapragnął ją objąć, lecz ona odwróciła się i cofnęła w głąb balkonu.

— Proszę pozwolić mi odejść — rzekła.

Jej głos był opanowany i chłodny. Pobrzmiewał w nim ton, który zawsze zatrzymywał młodych mężczyzn w miejscu, gdy ci pozwalali sobie na bardziej śmiałe czułości.

Lord Crowley zaśmiał się wesoło.

— Odzywa się władcza rosyjska krew. Widzę, moja mała Tatiano, że potrafiłaby pani trzasnąć biczem sługę płaszczącego się u jej stóp lub pędzącego w saniach na złamanie karku poprzez ośnieżone przestrzenie.

Jego głos nabierał coraz to głębszych tonów, gdy ciągnął dalej:

— Nie ma w pani nic martwego i chłodnego, i właśnie dlatego pragnę całować pani usta, czuć ich żar.

— Jak pan śmie mówić do mnie w ten sposób! — wykrzyknęła Tatiana. — Pan dobrze wie, że to niemożliwe.

— A jak mnie pani powstrzyma?

Śmiało rzucił jej wyzwanie. Poczuła lekkie drżenie, chyba lęku, zanim odpowiedziała dumnie:

— Sądzę, że ojciec mój nie zniósłby takiej zniewagi, uczynionej przez kogoś, kto mieni się jego przyjacielem.

— I uważa pani, że ojciec uwierzyłby pani, że ją znieważyłem? — zapytał lord Crowley.

Jakżeż nienawidziła teraz tego złośliwego tonu w jego głosie i uśmiechu na ustach.

— Chcę wrócić na salę. Proszę pozwolić mi przejść.

Mówiąc to, wyrwała swoją rękę i spojrzała na niego wyzywająco. Przez chwilę myślała, że jej nie pozwoli odejść, ale wtedy chyba zmienił zdanie.

— Proszę bardzo — ustąpił — odprowadzę panią na salę i z panią zatańczę. Pragnę trzymać panią w swych ramionach.

— Nie będę z panem tańczyć — oznajmiła stanowczo Tatiana.

Ale kiedy kroczyła przez salę przyjęć, wiedziała, że on idzie za nią. Była świadoma jego niewzruszonego spokoju, jego oczywistej pewności siebie i wiedziała, że uczyni to, co zechce, co zapragnie lord Crowley.

Gdy doszli do sali balowej, trwał właśnie taniec i zanim zdążyła się wykręcić, ramiona lorda Crowleya obejmowały już jej talię. Usztywniła się, w nadziei, iż da mu tym do zrozumienia, bez uciekania się do słów, że jest jej obojętny. Ale gdy tańczyli, czuła, że obserwuje ją z niebezpiecznym błyskiem w oczach i zrozumiała, że jej milczenie w najmniejszym nawet stopniu nie wytrąciło go z równowagi.

Tańczył dobrze, czego wcale nie oczekiwała. Ponieważ jednak zawsze poruszała się na parkiecie z wielką gracją, trudno było jej być tak sztywną i nieprzystępną, jak tego pragnęła, mimo że oburzało ją to, że trzyma swoją rękę na jej plecach.

— Kiedy znowu będę mógł panią zobaczyć? Jutro?

— Jutro będę zajęta — ucięła krótko.

— Zabiorę panią na przejażdżkę po parku — zaproponował.

— Nie mogę przyjąć pańskiego zaproszenia — odparła z sarkazmem w głosie.

Lord Crowley zaśmiał się cicho.

— Naprawdę chce pani odrzucić moje usilne starania się o nią?

Sprowokował ją do odpowiedzi.

— Czy mogę postawić sprawę jasno, lordzie Crowley? — zapytała. — Muszę podziękować panu za zaproszenie, ale nie mam zamiaru przyjąć go ani jutro, ani kiedy indziej.

— Czy pani wie — odrzekł — że pani oczy błyszczą jak ogniki, kiedy się pani złości? Nie wiedziałem, że kobieta może być tak podniecająca, kiedy się złości. Zwykle jej twarz staje się wtedy brzydka, tymczasem twarzyczka pani jest nawet piękniejsza niż wtedy, gdy pani jest spokojna.

— Nie życzę sobie pochlebstw z pańskiej strony.

— To nie jest pochlebstwo — odrzekł — to fakt.

Kiedy to powiedział, orkiestra przestała grać.

— Czy zatańczy pani że mną jeszcze raz? — zapytał.

— Myślę, że zna pan odpowiedź — odparła.

Roześmiał się tak, jakby powiedziała coś śmiesznego.

— Jest pani bardzo młoda — wtrącił — ale ja nadal pragnę panią pocałować.

Przez moment patrzyła na niego wściekle, potem się odwróciła i odeszła w kierunku lady Carthew.

W drodze powrotnej z pałacu Buckingham lady Lynch ziewnęła i powiedziała:

— Było bardzo gorąco. Jestem także zdania, że był to jeden z najwspanialszych balów, na jakich kiedykolwiek byliśmy w pałacu Buckingham. Co o tym myślisz, Dominiku?

— Bawiłem się świetnie — odpowiedział sir Dominik.

Kiedy to mówił, wyciągnął rękę, aby pogłaskać córkę, która siedziała naprzeciwko na małym krzesełku, tyłem do koni.

— Czy dobrze się bawiłaś, Tatiano? — zapytał. — Wiele osób gratulowało mi twojego pięknego wyglądu.

— To było wspaniałe widowisko — odparła z uśmiechem.

— Widziałem, że tańczyłaś każdy taniec — mówił dalej ojciec. — Z kim poszłaś na kolację?

— Nie miałam ochoty jeść — odpowiedziała. — Wielu spośród moich partnerów proponowało mi swoje towarzystwo przy kolacji, ale ja wolałam tańczyć.

— Gdy ja byłam młoda — wtrąciła lady Lynch — uważałam, że łatwiej flirtować, gdy w ręce trzymało się lampkę wina i na stole było wspaniałe jedzenie.

Sir Dominik zaśmiał się.

— Głupstwa mówisz, Elaine! Pamiętam, jak w Wiedniu, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie tańczyliśmy prawie wcale i przesiedzieliśmy prawie cały bal w ogrodzie, co jak wiesz, stało się przyczyną wielu plotek.

— Tak, to prawda — odparła lady Lynch — ale potrafiłeś mnie do tego przekonać, Dominiku.

— Myślę, że to akurat ty mnie przekonałaś do siebie.

Tatiana była pewna, że tak istotnie było, bo kiedy macocha ujrzała jej ojca po raz pierwszy, od razu zdecydowana była go poślubić.

Opierał się zalotom tak wielu kobiet, że w pierwszej chwili Tatiana zupełnie się tym nie przejęła. Ale wnet zdała sobie sprawę, że za urodą tej kobiety stało żelazne postanowienie owładnięcia, młodym wdowcem, który nie miał żadnych szans, aby się wycofać.

I sir Dominik się nie wycofał. W ten sposób, po latach, kiedy miała ojca tylko dla siebie, musiała rywalizować jego uczucia z inną kobietą. Skończyła wówczas szesnaście lat.

— Kazałem stangretowi wysadzić mnie przy domu Whita — rzekł sir Dominik, gdy znaleźli się na St. James Street.

— Nie masz chyba zamiaru wracać zbyt późno? — zapytała lady Lynch ostro.

— Nie — odpowiedział — ale obiecałem Freddiemu, że wpadnę do nich na moment. Spodziewam się, że o tej porze stawki będą już dość wysokie.

— Tylko za wiele nie ryzykuj — upomniała męża lady Lynch. — Wiesz, że nie możemy sobie na to pozwolić.

— Nikt tego nie wie lepiej niż ja — odparł sir Dominik z odrobiną goryczy w głosie.

Gdy powóz się zatrzymał, pochylił się w stronę Tatiany i pocałował ją w policzek.

— Dobranoc, kochanie — powiedział.

Patrzyła za nim, gdy przemierzał chodnik do swojego klubu. Nie ulegało wątpliwości, że chociaż stuknęła mu prawie sześćdziesiątka, był nadal bardzo przystojnym i atrakcyjnym mężczyzną.

Stangret zatrzasnął drzwi karety i wspiął się na kozła.

— Twój ojciec zamartwia się o pieniądze — oznajmiła lady Lynch, gdy tylko konie ruszyły.

— To u niego normalne — odpowiedziała beztrosko Tatiana.

— Więc jeżeli zdajesz sobie sprawę z tego, jakie ma kłopoty, to ciekawa jestem, dlaczego nic w tej kwestii nie robisz?

Tatiana nie odpowiedziała, a macocha ciągnęła dalej:

— Moim zdaniem, twój ojciec jest dla ciebie zbyt hojny. Wydał zbyt dużo pieniędzy na twój pobyt w Londynie w okresie Sezonu, pieniędzy, które zdobywa z wielkim trudem. Mamy dziś dziewiętnastego lipca i, o ile wiem, wydał już prawie wszystko.

— Masz na myśli to, że się jeszcze nie zaręczyłam — powiedziała Tatiana powoli.

— Jestem pewna, że spośród tylu mężczyzn zalecających się do ciebie, mogłabyś znaleźć jednego, który zaspokoiłby twój nadzwyczaj wybredny gust.

Ton głosu lady Lynch był złośliwy. Tatiana zaczerwieniła się i odparła:

— Wybacz mi, macocho, ale nie kocham żadnego mężczyzny spośród tych, których poznałam w ciągu dwóch ostatnich miesięcy.

— Nie kocham, nie kocham — warknęła uszczypliwie lady Lynch. — Kto każe tobie od razu kochać? Chcemy po prostu, abyś wyszła za mąż za kogoś, kto jest bogaty i mógłby ci zapewnić odpowiednią pozycję. O ile wiem, jest wystarczająco wielu mężczyzn, którzy mogą spełnić te warunki.

Tatiana nic nie odrzekła, a lady Lynch ciągnęła dalej:

— Jestem przekonana, że to zachowanie twoje nie pozwala im zbliżyć się do twojego ojca. Nie jestem głupia, Tatiano! Możesz ogłupić ojca, ale nie ogłupisz mnie. Jesteś zimna i wyrachowana, a sposób, w jaki odmawiasz mężczyznom, zanim znajdą okazję, aby poprosić cię o rękę, jest przyczyną tej właśnie rozmowy.

— Co masz na myśli, macocho? — zapytała Tatiana.

— Lady Heron opowiedziała mi dziś wieczór, jak bardzo unieszczęśliwiłaś jej syna. Pożalił się swojej matce, że dałaś mu kosza, zanim zdołał się odezwać.

— Chciałabyś, abym za wszelką cenę poślubiła lorda Herona! — wykrzyknęła Tatiana. — Wszyscy się z niego śmieją i wydaje mi się, że jest niespełna rozumu.

— Ma dużą posiadłość w Wiltshire, a ponadto Heronowie to bardzo stara rodzina — ucięła krótko lady Lynch.

Tatiana spojrzała na nią szeroko rozwartymi oczyma.

— Czy ty mówisz poważnie, że powinnam przyjąć oświadczyny lorda Herona?

— Mówię jak najbardziej serio, że byłaby to całkiem niezła partia dla dziewczyny bez posagu, która jest coraz większym ciężarem dla swojego ojca i jego żony.

— Jestem pewna, że tatuś nie chciałby tego.

— Twój ojciec będzie chciał tego, co ja mu będę kazała chcieć — warknęła lady Lynch — mianowicie, żebyś się ustabilizowała. Jeżeli sądzisz, że będę nadskakiwać debiutantce, gdy sama mam dopiero trzydzieści cztery lata, to chyba masz niedobrze w głowie.

Obie wiedziały, że skończyła już trzydzieści osiem lat, ale nie był to właściwy moment, aby bawić się w szczegóły.

— To nie był mój pomysł, żeby wziąć udział w zabawach Londyńskiego Sezonu — rzekła Tatiana po chwili. — Cieszyłam się, że pozostanę na uboczu i że będę mogła kontynuować naukę.

— I co z tego wszystkiego ma wyniknąć? — wtrąciła lady Lynch. — Chyba nie masz zamiaru poślubić kogoś, kto wypożycza książki! Nie bądź śmieszna, Tatiano! Twój ojciec cieszy się wielkim poważaniem w kołach dyplomatycznych. To normalne, że pragnie swoją córkę dobrze wydać za mąż. Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że im szybciej, tym lepiej.

— Widzę, że już zadecydowałaś za mnie — odparła Tatiana.

— Wydaje mi się, że to, co mówię, nie dociera do ciebie — powiedziała lady Lynch gniewnie. — Ale chcę ci jasno uzmysłowić, Tatiano, że nie możesz się tak dalej zachowywać, trzymać mężczyzn na dystans, nie pozwalając im bliżej cię poznać i oczywiście wzbraniać im zbliżyć się do twojego ojca.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: