Zawsze będę przy tobie - ebook
Zawsze będę przy tobie - ebook
"Patrzył na ich roześmiane twarze. Nie ma możliwości abym był bardziej szczęśliwy, pomyślał. Kątem oka. Ułamek sekundy. Zobaczył to. A potem. Potem nie było już nic."
Paweł kilka lat temu stracił żonę i dwie córki w wypadku samochodowym. Od tej pory dryfuje przez życie obciążony poczuciem winy. Myślami jest cały czas z tymi, które odeszły.
Natalia jest samotną matką wychowującą nastoletnią Maję. Całą uwagę koncentruje na córce, nie szuka nowych związków.
Natalia i Paweł poznają się u wspólnych znajomych na imprezie, na której, żadne z nich nie chciało być. Powoli zbliżają się do siebie. Próbują przezwyciężyć swoje traumy i dać życiu jeszcze jedną szansę. Gdy wszystko zaczyna się układać, dzieje się coś, co na nowo rozdziela tych dwoje.
Czy mężczyzna, którego duszę opanował obezwładniający smutek i kobieta, która jest pewna, że nikt poza nią nie ochroni jej dorastającej córki, mają szansę znaleźć do siebie drogę? Czy głębokie blizny, które powstały na sercu, kiedyś się zagoją? Być może pewnego dnia przyjdzie moment pożegnania przeszłości i wyruszenia w nową podróż. Być może…
Kategoria: | Obyczajowe |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-8075-701-1 |
Rozmiar pliku: | 821 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Usłyszał śmiech i odwrócił się. Jego córki chichrały się głośno z dowcipu, który przed chwilą opowiedział. Żona, która prowadziła samochód, z uśmiechem pokręciła głową. Wyraz jej twarzy mówił dosyć jasno: nie zanosiło się na to, aby jej mąż kiedykolwiek się nauczył, że żarty z gospodarzy i innych gości przyjęcia, które właśnie opuścili, są – delikatnie mówiąc – nie na miejscu.
Jakie żarty! – oponował ku uciesze dziewczynek, przecież to „opisywanie rzeczywistości”. Od śmiechu powstrzymywała się bardziej dla zasady niż z przekonania.
Patrzenie na nie, roześmiane i szczęśliwe, było jak dotknięcie absolutu. Zawsze w takich chwilach zastanawiał się, czy może być coś więcej, czy istnieje coś więcej. I było, i istniało; kiedy ze sobą rozmawiały, a ich komentarze wydawały się ostre jak brzytwa i wypełnione taką dawką sarkazmu i ironii, że zawstydzały jego samego. Twoje córki, mówiła, twoje nieodrodne córki.
Tego wieczoru było tak samo, chyba nawet lepiej. Może za dobrze się bawili, może powinni przystopować, bardziej uważać. Ale przecież ona uważała, zawsze czujna, zawsze ostrożna. Może za bardzo wciągnęli ją w swoje żarty, może sami poszli za daleko.
Straciła czujność. Oni ją stracili. Śmiali się. On ich rozbawiał. Zawsze to robił.
Patrzył na ich roześmiane twarze.
Nie mógłbym być bardziej szczęśliwy niż teraz, pomyślał.
Kątem oka. Ułamek sekundy. Zobaczył to.
A potem.
Potem nie było już nic.