Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zbrodnia - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
26 lipca 2018
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
9,90

Zbrodnia - ebook

Zbiór opowiadań przedstawiających świat u schyłku XIX i początków XX wieku, czasów wojny światowej, rewolucji, przewrotów mistrza pióra - poety, tłumacza, mistyka, dziennikarza, powieściopisarza, człowieka obdarzonego niezliczonymi talentami - Antoniego Lange

Antoni Lange (ur. 28 kwietnia 1862 w Warszawie, zm. 17 marca 1929 tamże) – polski poeta, tłumacz, filozof-mistyk, poliglota, krytyk literacki, dramatopisarz, powieściopisarz i lewicowy publicysta pochodzenia żydowskiego, zaliczany do pierwszego pokolenia poetów Młodej Polski. Przez pewien czas również redaktor warszawskiego „Życia”. Był pierwszym w Polsce tłumaczem poezji Edgara Allana Poego oraz Charles’a Baudelaire’a (wraz z Zofią Trzeszczkowską).

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8119-346-7
Rozmiar pliku: 792 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ZBRODNIA

Rozmawialiśmy o zbrodni, gdy Lucjan S., patrząc na nas swem nad wyraz łagodnem okiem, rzecze:

— I ja też popełniłem raz w życiu ciężką zbrodnię.

A gdyśmy ze zdumieniem słuchali tej rewelacji, opowiedział nam swoją „histoire d’un crime.“

— Więcej niż dwa lata temu, kiedy to skutkiem wojny japońskiej rozpoczęło się w całym kraju t. zw. w języku urzędowym „brożeńje“, pewnego razu o godzinie 10-ej wieczorem otrzymałem z Kaolina telegram następujący: — „Przyjeżdżaj natychmiast. Sprawa nie cierpiąca zwłoki. Julja“. To wezwanie Julji wstrząsnęło mną do głębi. Pisywaliśmy do siebie rzadko. Telegram oznaczał, że sprawa musiała przewyższać wszelką miarę codziennego konwenansu. Pewno jaka gwałtowna scena z mężem. Może trzeba go będzie zamordować; bywają w życiu takie sytuacje.

Jak wiecie, Julja Czerwieńcowa jest moją siostrą przyrodnią, a właściwie nawet i to nie; nie jest wcale moją krewną. Jest to córka mojej macochy, gdyż ojciec mój, owdowiawszy ożenił się z wdową dzietną. Miałem może szósty rok, kiedy Julja, jako dwuletnia dziewczynka weszła do naszego domu. Wychowywałem się z nią razem tak, żem ją uważał jak siostrę, a choć zdarzały się momenty, żem może dla niej żywił jakieś silniejsze uczucie, to jednak zawsze mię żenowała myśl o podobieństwie jakiegobądź ściślejszego z nią związku, który wydawał mi się niemal kazirodztwem. Ostatecznie mogłem się był z nią ożenić, bez naruszenia jakiejkolwiek zasady prawnej czy etycznej, tembardziej, że i z jej strony niewątpliwą miałem sympatję. Przeważyły skrupuły — i stało się inaczej. Julja wyszła za Michała Czerwieńca, człowieka na oko dość przyzwoitego, uposażonego wcale dobrze; który może i zdołałby zapewnić szczęście swej żonie, gdyby nie szczególne cechy jego charakteru, wynikające w znacznym stopniu z cierpień wątroby i żołądka. Początkowo było to wszystko niewidoczne, gdyż Michał, o ile chciał, był wielce układny i umiał grać rolę bardzo subtelnego i wykwintnego człowieka. Co Juvenalis mówi o kobietach, że poza domem są przyjemniejsze niż w domu, to da się znakomicie zastosować do Michała. Niesłychanie rzadko się zdarza, żeby mąż w stosunku do żony zachowywał prawidła grzeczności salonowej; przeciwnie, często człowiek słynny między ludźmi jako wersalczyk, w domu bywa ohydnym grubijaninem i brutalem. Nazywa się to: zdjąć wykrochmalony kołnierzyk. A jeżeli nadto człowiek ten jest chory na żołądek i na wątrobę, to pomyślcie, ile przykrości musi znosić otoczenie. Nie można powiedzieć, aby Michał żony swej nie kochał; owszem, ale była to dusza biuralisty, dla którego wszystko miało sens jednowartościowy. Był urzędnikiem, i to nietylko z przypadku; był urzędnikiem całą duszą i ciałem. Biuralistą był też jako mąż — i po biurowemu kochał swoją żonę. Ale w równym stopniu kochał swój rower, swego psa Boksa i swoją sól karlsbadzką, którą brał regularnie co dwa dni, przez parę miesięcy corocznie; na krótki tylko czas przeszedł do skrzypu (equisetum), podług przepisu ks. Kneipa, ale znów powrócił do soli karlsbadzkiej, która jest jedynym, wypróbowanym środkiem zarówno na żołądek, jak na wątrobę. Lekarza miał, który go zapewniał, że choremu na wątrobę bardzo użyteczne jest od czasu do czasu zgniewać się porządnie, zirytować, skrzyczeć wszystkich dokoła, bo to fosforyzuje wątrobę. Oczywiście Michał — jako biurokrata gorliwy — korzystał z tego wskazania ściśle i obficie; tę receptę mądrego Eskulapa, najbardziej odczuwała Julja, która, jako punkt najsłabszego oporu, stanowiła dla Michała najlepszy akumulator jego wybuchów wątrobianych.

Zresztą był doskonałym administratorem, powierzony sobie interes prowadził uczciwie i z największą dokładnością, co mu jednak nie przeszkadzało być w nieustannej wojnie z dyrekcją, z personelem urzędniczym, a także i z robotnikami.

Co do robotników wszelako miał swoją osobną politykę — chciał ich właśnie zadowolić; wiadomo też było, że wobec dyrekcji zawsze stał po ich stronie; szło mu zaś o to, aby słyszeć o sobie: „Ho, ho! Czerwieniec — to ci surowy chłop, ale sprawiedliwy psiamać!“ Jakiś czas istotnie, polityka ta prowadziła do celu, ale kiedy nastało „brożenje“, postawa robotników zupełnie się zmieniła.

Muszę tu wyjaśnić, że Michał był zarządzającym średnich rozmiarów fabryki wyrobów fajansowych pod nazwą „Kaolin“, w Krakowskiem. Pomimo dźwięcznej nazwy jednakże, glinka kaolinowa, zapewne w małej ilości znajdująca się w tutejszym gruncie, dawno już została wyczerpaną, i pozostały tylko gliny pośledniejsze, nadające się do wyrobu garnków i niższych rodzajów talerzy, misek, dzbanów, kafli i t. d. Toteż fabryka kaolińska wyrabiała tylko gatunki tańsze, co — jak się okazało w praktyce — było nader zyskownym interesem. Mimo to przewrót, jaki spowodowała w przemyśle wojna i „brożeńje“, sprawił, że fabryka była prawie nieczynną od paru miesięcy, a zapasy towaru były bardzo znaczne. Mówię o tem wszystkiem, abyście zrozumieli sytuację, jaką zastałem po przyjeździe.

Oczywiście, skoro tylko o godzinie dziesiątej wieczorem dostałem telegram Julji, natychmiast wyruszyłem na dworzec koleji żelaznej, i o trzy na jedenastą jużem siedział w wagonie. Nie miałem czasu nawet wziąć ze sobą najlichszego bagażu, zabrałem tylko rewolwer, gdyż od stacji Glinicze koło pięciu wiorst prowadzi do Kaolina, po wertepach, a przytem jechałem nocą; — mały browning mógł być przydatny. Na stacji mogłem być koło drugiej, na miejscu koło trzeciej rano.

Pociąg pędził dość szybko, choć dla mnie zawsze zbyt powoli. Kilka osób było w moim przedziale; jegomość szpakowaty o szerokich ustach murzyńskich i dwie damy, starsza i młodsza w wielkim czerwonym kapeluszu, a która figlarnie uśmiechała się do mnie, w czasie, gdy jej towarzyszka, uśpiona, kiwała się na prawo i na lewo. Nie miałem ochoty do rozmowy i całą drogę ważyłem znaczenie telegramu. Nareszcie usłyszałem okrzyk:

— Glinicze! jedna minuta!

Wyskoczyłem z wagonu. Sam jeden się tu zatrzymałem. Pociąg po chwili ruszył z gwałtownym świstem, wyrzucając ogromne kłęby pary.

Znalazłem się naraz jakby w próżni. Noc była pochmurna, czarna, bez gwiazd i bez księżyca.

Glinicze — jestto mała stacyjka, właściwie przystanek.

Kilka naftowych latarek licho oświetlało budynki.

Wszedłem do sali, będącej naraz bufetem, kasą i składem bagaży.

Już w chwili, gdym stanął na platformie, uderzył mię odgłos śpiewu na sali. Istotnie tłoczyło się tu kilkanaście osób; byli to robotnicy fabryczni i kolejowi, wieśniacy okoliczni, żydzi z miasteczka, nawet kilka bab; był jakiś pan w pelerynie; ale centralną osobę zgromadzenia poznawałeś odrazu: byłto miejscowy wachmistrz żandarmerji.

Koniec Wersji Demonstracyjnej

Dziękujemy za skorzystanie z oferty naszego wydawnictwa i życzymy miło spędzonych chwil przy kolejnych naszych publikacjach.

Wydawnictwo Psychoskok

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: