Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ze smutkiem mi na bakier - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Styczeń 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ze smutkiem mi na bakier - ebook

Jak odnaleźć w życiu szczęście? Co nas od niego nieustannie oddala? Jak w pełni doświadczać radości? Jak odgonić od siebie smutek? Jak wyzwolić w sobie życiowy optymizm? Oto lektura, w której wspólnie poszukamy odpowiedzi na nurtujące ludzkość od wieków pytania.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8245-059-0
Rozmiar pliku: 581 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Bywają dni, gdy wali ci się cały świat. Właśnie straciłaś pracę, przyłapałaś męża na seksie z kochanką, bank wypowiedział ci kredyt, a samochód został zmiażdżony przez przejeżdżającą cysternę. Na domiar złego skradli ci torebkę wraz z portfelem, wszystkimi dokumentami i kluczami od domku letniskowego, a marzysz o tym, żeby złapać oddech i przez parę najbliższych dni nie oglądać męża. Czy może być gorzej? Na pewno tak. Ale dla większości z was już takie wydarzenia są wystarczającym wstępem do życiowego dramatu. Większość ludzi w takich sytuacjach doświadcza uczucia gniewu, smutku, załamania nerwowego lub depresji. Większość. Ale nie ja. Dlaczego? Otóż dlatego, że ze smutkiem mi na bakier.

Życie to ciągłe emocje

Zdarzają się takie dni, kiedy na nic nie mamy już sił, kiedy wszystko wydaje się sprzysięgać przeciw nam, a naszą duszę zalewa fala niewyobrażalnego smutku, przygnębienia i nostalgii. Świat wydaje się szary i zasnuty ogólnoludzkim dramatem. W którymkolwiek spojrzymy kierunku, wszędzie piętrzą się problemy i kłopoty. Wszystko się wali, a my stoimy pośrodku zgliszczy i boimy się pójść naprzód. Jedyne o czym marzymy, to aby świat się skończył, a wraz z nim skończyły się nasze problemy i ból, którego w danym momencie doświadczamy.

Nie do końca zdajemy sobie jednak sprawę z tego, że emocje, których doświadczamy, a przede wszystkim ich intensywność i czas trwania, są naszym osobistym wyborem. To my decydujemy, które emocje gościmy dłużej, a którym pozwalamy tylko swobodnie przepływać przez nasze myśli. Kluczem do psychicznej równowagi jest umiejętność obserwowania zdarzeń zachodzących wokół nas bez ich oceny. Bo to właśnie nasza subiektywna ocena zdarzenia oraz emocjonalna reakcja w odpowiedzi na tę ocenę powoduje, iż doświadczamy negatywnych emocji, a wraz z nimi dyskomfortu psychicznego i całego szeregu schorzeń somatycznych.

Możemy nasze życie porównać do odwiedzin na wernisażu. Przechadzamy się przez galerię i oglądamy po drodze najrozmaitsze obrazy. Nie każdy z tych obrazów wzbudzi w nas zachwyt. Niektóre będą dla nas niezrozumiałe, inne wręcz odrażające. Od jednych jak najszybciej pragniemy się oddalić, przy innych chcielibyśmy zostać trochę dłużej. Są też takie, które zamierzamy zatrzymać na zawsze. Ale są to tylko obrazy, które przez moment wywołują w naszych myślach poruszenie. Za moment przechodzimy do kolejnego dzieła sztuki, chcąc poznać, co artysta ma nam do przekazania i jakie środki artystyczne do tego celu zastosuje, zostawiając niejako za sobą to, co widzieliśmy chwilę wcześniej. Każdy obraz może być dla nas jakąś lekcją, czy też przesłaniem. Ale idąc galerią nie przywiązujemy się do scen, które zobaczyliśmy, i nie wywracają one całym naszym życiem bez względu na to, jak osobliwą perspektywę prezentują.

Tak samo powinniśmy podchodzić do każdej sytuacji, która spotyka nas w naszym życiu. Każde wydarzenie jest tylko takim obrazem, który może wywołać w nas śmiech, złość, przerażenie czy panikę. Ale są to emocje, którym powinniśmy pozwolić tylko zaistnieć i przepłynąć przez nasze myśli, a sami mądrzejsi o kolejne doświadczenie powinniśmy pójść dalej, przejść do kolejnego obrazu, bez emocjonalnego wyniszczania własnych zasobów.

Każda życiowa sytuacja, niezależnie jak bardzo wydaje nam się absurdalna i dokuczliwa na początku, niesie ze sobą możliwość rozwoju, zmiany własnego sposobu postępowania, a nawet zmiany całego swojego życia. I zawsze należy postrzegać życiowe doświadczenia przez pryzmat nowych możliwości, a nie w kontekście straty. Wszyscy lubimy status quo, ale właśnie dzięki nieustannemu podważaniu tego statusu i ciągłej konfrontacji z życiowymi problemami, nie tkwimy wciąż jako gatunek na drzewach spętani strachem o dzień jutrzejszy.

Na wiadomość, że właśnie straciliśmy pracę, możemy zareagować ogromnym stresem, gniewem, strachem o dzień jutrzejszy. Ale możemy też spojrzeć na to przez pryzmat korzyści, które dane wydarzenie ze sobą niesie. Mamy trochę więcej czasu dla siebie, możemy wreszcie złapać oddech i spojrzeć na własne życie z dystansu, możemy przewartościować cele, które sobie wcześniej wyznaczyliśmy, mieć czas dla bliskich, czy wybrać się w podróż, o której marzyliśmy przez całe życie. W końcu wcześniej czy później znajdziemy nową pracę, a wraz z nią nowe wyzwania, nowe możliwości, nowych znajomych. I może się okazać, że nowa praca przyniesie nam radość, jakiej nigdy byśmy nie doświadczyli, gdybyśmy wciąż tkwili na poprzednim stanowisku. A może znajdziemy w sobie odwagę, żeby rozkręcić własny interes? Jest tyle możliwości. Zamiast jednak dostrzegać nowe szanse wolimy otulić się płaszczem rozpaczy i narzekać na niedolę naszego życia.

Podobnie jest w przypadku odkrycia romansu męża. Oczywiście faza szoku jest nieunikniona. Nikt z nas nie spodziewa się zdrady ze strony najbliższej nam osoby. To zawsze doskwiera, głęboko rani i podkopuje nasze poczucie własnej wartości. Ale skoro sprawy przybrały taki obrót, to zapewne w naszym małżeństwie nie działo się zbyt dobrze. Być może zaniedbywaliśmy partnera, oddaliliśmy się od siebie lub zwyczajnie namiętność wygasła. Może jest to sygnał, aby bardziej wzajemnie o siebie dbać, a być może nadszedł czas na poważne zmiany w naszym życiu. Cokolwiek zadzieje się dalej, istotne jest, aby to, czego doświadczamy, budowało nas na nowo, a nie wyniszczało i burzyło nasz dobrostan psychiczny. Faza szoku i niedowierzania zapewne nas nie ominie, ale zasadnicze w tej kwestii jest to, jak dane wydarzenie na nas wpływa.

Jeżeli doprowadza do rozpaczy, depresji, załamania psychicznego, odbiera chęć do życia i wpływa na nas wyniszczająco, to należy zadać sobie pytanie, czy warto spalać się dla obrazu, który powstał tylko po to, aby nami wstrząsnąć, zachwiać filarami naszego jestestwa, poruszyć naszą duszę i dać możliwość pójścia naprzód.

Możemy trwać w stanie takiego letargu latami, upodlić się do granic możliwości, żeby na koniec i tak stanąć przed dylematem: wybaczyć czy się rozstać. Po co zatem przechodzić przez traumę trwającą dekady, nadszarpywać zdrowie oraz poczucie własnej wartości, zatruwać umysł czarnymi myślami, tracić najpiękniejsze lata swojego życia, skoro ostatecznie i tak dojdziemy do tego samego punktu. Tylko droga może trwać dziesięć lat, dwa lata, ale może również trwać zaledwie kilka dni. Oczywiście emocjonalne zaangażowanie, strach przed stratą bliskiej nam osoby, z którą czujemy się silnie związani, oraz niedowierzanie, że coś takiego przydarzyło się właśnie nam, powoduje potworny ból emocjonalny. I jest to całkowicie zrozumiała reakcja. Nie da się jej w żaden sposób uniknąć. Ale to, jak długo doświadczamy takiego stanu, jest naszym osobistym wyborem. Wszyscy znamy powiedzenie „czas leczy rany”. Nie zdajemy sobie jednak sprawy z faktu, że posiadamy moc sterowania naszymi emocjami. To my powinniśmy panować nad nimi, a nie one nad nami. I to my powinniśmy wyznaczać czas, jak długo chcemy tych negatywnych emocji doświadczać. Negatywne emocje obciążają nasz organizm, prowadzą do wyczerpania, zaburzają sen, nie przynoszą nam absolutnie nic dobrego. Dlatego właśnie powinniśmy nauczyć się reagować odpowiednio do sytuacji, panować nad emocjami i pozwalać im swobodnie przepływać przez nasz organizm, dokładnie tak, jakbyśmy oglądali niemiły dla nas obraz, nie przywiązując się do tych emocji zbyt mocno.

Jak zatem przerwać ten wyniszczający stan emocjonalny, w którym trwamy po trudnym, a czasem traumatycznym doświadczeniu? Najczęściej w takiej sytuacji zalewa nas fala gniewu oraz wyzwala się w nas poczucie ogromnej krzywdy. W naszym wewnętrznym monologu zaczynamy mieszać męża z błotem, wyzywając zarówno jego, jak i obiekt jego seksualnych uciech od najgorszych. W myślach wybrzmiewają najbardziej wymyślne przekleństwa, jakie tylko przyjdą nam do głowy. Czasami zdrajca jest pod ręką i rzucamy przekleństwami w kierunku niewiernego partnera, ale częściej bywa tak, że ten potok przekleństw trwa tylko i wyłącznie w naszych myślach, zatruwając jadem jedynie naszą duszę, oraz powodując, że przeżywamy bolesne doświadczenie zdrady wciąż od nowa. Za każdym razem, gdy przypominamy sobie bolesne doświadczenie, nasz organizm doświadcza dokładnie takiej samej traumy, jakiej doświadczył w chwili, gdy zobaczyliśmy niewiernego kochanka w obcych ramionach.

Partner nie słyszy naszego złorzeczenia, a więc wszystkie nasze złe emocje oraz wszystkie podłe słowa, przekleństwa i zniewagi, którymi rzucamy na oślep, nie uderzają w najmniejszym chociażby stopniu w winowajcę, ale odbijają się echem i wracają z powrotem do nadawcy. Ten mechanizm prowadzi tylko do samounicestwienia. Musisz to sobie uświadomić. Nie dość, że skrzywdził cię inny człowiek, to teraz konsekwentnie powielasz jego działanie i krzywdzisz sama siebie.

Oprócz tego musisz zdać sobie sprawę, że negatywne emocje, jakich doświadczasz, w niczym nie poprawią twojej sytuacji. Pogorszą jedynie twoje samopoczucie i sprawią, że poczujesz się gorsza, mało wartościowa, nieatrakcyjna. Nic więcej nie wniosą do twojego życia oprócz bólu, rozpaczy i cierpienia. Jeżeli już zdasz sobie sprawę z faktu, że złe emocje, których doświadczasz, tylko cię wyniszczają, nie wymierzając sprawiedliwości rzeczywistemu winowajcy, wtedy łatwiej ci będzie zrezygnować z doświadczania negatywnych emocji.

Nawet jeżeli istnieje możliwość wykrzyczenia winowajcy wszystkiego prosto w twarz, pytanie brzmi: po co to robić? Sądzisz, że partner nie zdaje sobie sprawy z tego, że cię skrzywdził? Myślisz, że nie rozumie sytuacji? Mylisz się, on o tym doskonale wie. I albo cierpi z tego powodu, albo jest mu to kompletnie obojętne. Jeżeli bije się w pierś, a jego serce krwawi, to twoje milczenie więcej mu powie niż twój krzyk i złorzeczenie. Gdy na kogoś krzyczysz wyzwalasz w nim chęć samoobrony. I nawet jeżeli masz rację w tym, co mówisz, to w akcie samoobrony atakowana osoba zrobi wszystko, żeby upewnić cię w przekonaniu, że to twoja wina. To ty doprowadziłaś do jego zdrady i znajdzie tysiące argumentów na potwierdzenie swojej tezy. Do tego wszystkiego uzna cię za osobę niezrównoważoną psychicznie. I będzie miał poniekąd rację. Bo jeżeli ktoś rzeczywiście uważa jakąś osobę za podłą, fałszywą, której nie można ufać, i jednocześnie nadal pragnie z taką osobą trwać w związku, to coś z logiką tego człowieka szwankuje. Jeżeli jednak pozytywnie osądzasz partnera, a jedynie zdrada jest zadrą w twoim sercu, to nie powinnaś kierować w jego stronę podłych i nikczemnych słów. Szacunek do człowieka, którego kochamy, wymaga od nas, abyśmy odnosili się w stosunku do niego z poszanowaniem jego godności. I o ile można zrozumieć jednorazowy wybuch gniewu w chwili silnego wzburzenia, o tyle ciągłe kierowanie w jego stronę obraźliwych inwektyw wiele mówi o nas samych.

Być może pragniesz walczyć o ten związek i miłość męża, nie chcesz żeby odszedł. W takim wypadku również masz większe szanse powodzenia, jeżeli zachowasz stoicki spokój. Warto więc dać sobie czas, wyciszyć emocje, wrócić do równowagi, na spokojnie przemyśleć całą sytuację, a następnie wyciągnąć wnioski, konsekwencje oraz podjąć kroki prowadzące do zmiany obecnej sytuacji. Jak widać cokolwiek miałoby się zadziać w dalszej lub bliższej przyszłości, zawsze jesteś stroną wygraną, jeżeli nie pozwalasz na to, aby targały tobą emocje.

W tym miejscu musimy się dobrze zrozumieć. Nie chodzi o to, aby hamować w sobie emocje, aby udawać, że ich nie ma, czy gromadzić w sobie złość. Każdą emocję należy przeżyć do końca i zachowywać się zgodnie z tymi emocjami. Jeżeli masz potrzebę krzyczeć, idź tam, gdzie nikt cię nie widzi, i wykrzycz swoją złość. Jeżeli masz potrzebę wygarnięcia mężowi, co o tym sądzisz, zrób to. Ale zrób to w sposób asertywny, taki, który pozwala zachować szacunek do samej siebie. Rzucanie wyzwiskami w jego kierunku za każdym razem, gdy go widzisz, pokazuje tylko, że masz ogromny problem ze sobą.

Pozwolenie, aby emocje przepływały przez nas swobodnie oznacza, że w chwili gdy jest nam smutno, gdy czujemy żal, niechęć, irytację, złość, czułość, miłość czy radość dajemy sobie prawo do odczuwania tych emocji bez koncentrowania się na nich i bez oceny. Doświadczamy ich i nic poza tym. Jeżeli mamy do czynienia z pozytywnymi emocjami pozwalamy im niejako automatycznie przepływać przez nasz organizm. W przypadku negatywnych emocji reagujemy zupełnie inaczej. Zawieszamy się na nich, koncentrujemy tak silnie, że aż tracimy z oczu wszystkie ważne aspekty naszego życia. A chodzi o to, żeby pozwolić im płynąć dokładnie tak samo jak w przypadku tych miłych uczuć, bez strachu, rozpamiętywania wydarzeń, które je wywołały, bez oceny tego, co się wydarzyło i bez wzbudzania w sobie natrętnych, czarnych myśli.

W momencie, gdy zdasz sobie sprawę z faktu, że masz możliwość kontrolowania własnych emocji, samoistnie przychodzi refleksja, że nie warto trwać w rozpaczy skoro rozpacz nie zmieni w żaden sposób twojego położenia. Musisz wyciszyć własne emocje, na spokojnie ocenić sytuację, i zastanowić się, co chcesz z tym zrobić. Ale pamiętaj, brak działania, czyli udawanie, że nic się nie stało, będzie tylko przyzwoleniem na kolejne zdrady.

Znam osoby, które po przejściu przez takie doświadczenia wyhodowały w sobie ogromną nienawiść, karmiąc się nią przez kolejne dziesięciolecia, a przy okazji dogłębnie wyniszczając organizm. Z jednej strony takie osoby pragnęły miłości obecnego partnera, z drugiej strony nie potrafiły wybaczyć. Na każdym kroku wylewała się z nich wrogość i pogarda do człowieka, ze strony którego doznały poniżenia. W takiej sytuacji człowiek nie może ruszyć naprzód. Tkwi w pułapce własnej złości i bez końca rozpamiętuje doświadczony ból. Emocje zamiast przepływać przez człowieka swobodnie, wrastają w jego konstrukcję psychiczną, czyniąc z niego osobę zgorzkniałą, agresywną, niemiłą i nieufną w stosunku do otoczenia.

Nie zdajemy sobie sprawy jakim potężnym narzędziem jest nasz umysł. Nie zawsze mamy możliwość wpływu na to, co się dzieje wokół nas, ale zawsze mamy wpływ na naszą ocenę sytuacji oraz na swobodne przepływanie przez nasz organizm emocji, jakich doświadczamy w zaistniałych warunkach. Jeżeli kontrolujesz swój umysł, kontrolujesz także swoje nastawienie, a to z kolei sprawia, że odzyskujesz poczucie kontroli nad danym doświadczeniem, co w konsekwencji wywołuje poczucie spokoju.

Chcąc odzyskać emocjonalną równowagę w jakiejkolwiek trudnej sytuacji, musimy w pierwszej kolejności rozładować napięcie oraz przerwać potok czarnych myśli, które bez końca przetaczają się przez nasz umysł. To czasami najtrudniejszy krok. Bardzo pomocna jest tutaj technika głębokiego oddychania przeponą, umiejętność relaksacji oraz każdy wysiłek fizyczny, który wyzwala w organizmie endorfiny, pomagając uspokoić organizm i wyciszyć emocje. W chwili wzburzenia emocjonalnego wystarczy kilkakrotnie okrążyć budynek, żeby zmniejszyć poziom napięcia do poziomu, w którym możemy już normalnie funkcjonować, pozbierać myśli, i jesteśmy zdolni do właściwego osądu danej sytuacji. Aby przerwać uporczywe, czarne myśli dobrze jest stosować metodę wypowiadania frazy „stop, spokój” przy jednoczesnym rozluźnianiu mięśni na pięć, dziesięć sekund. Wytrwale i konsekwentnie powtarzamy słowo „stop” za każdym razem, gdy tylko czujemy, że temat powraca i natychmiast kierujemy myśli na właściwe tory. Stosując tę metodę ważne jest, aby stosować ją natychmiast i za każdym razem. Natychmiast, aby zdążyć zanim myśli się rozwiną, rozgoszczą na dobre i ugruntują w naszym sposobie postrzegania danej sytuacji, za każdym razem, aby mogły stać się nawykiem — autonomiczną i automatyczną reakcją organizmu. Tendencja do obsesyjnych, czarnych myśli zniknie, jeżeli nie będzie wzmacniana.

Ponieważ obsesyjne myśli pozostają w najgłębszym związku z uczuciami, metoda ich powstrzymywania zmieni całkowicie twoje relacje z najbliższymi. Chroniczna depresja, liczne lęki i zaburzone kontakty z otoczeniem najczęściej mają swój początek właśnie w obsesyjnych, czarnych myślach.

Druga bardzo ważna sprawa to skupienie uwagi na czymś, co bez reszty nas pochłonie. Dlatego tak niezmiernie ważne jest posiadanie w życiu pasji. Nieistotne czy jest to szydełkowanie, składanie modeli samolotów, pielęgnacja ogródka, czy pisanie wierszy. Niech to będzie cokolwiek, co sprawia nam przyjemność i bez reszty pochłonie naszą uwagę.

W chwili emocjonalnego wzburzenia mamy tendencję do natychmiastowego dzielenia się swoimi przeżyciami z przyjaciółmi. Sięgamy po telefon lub jedziemy do znajomych i wylewamy całe wiadro żalu na kompletnie osłupiałą osobę. Takie działanie przynosi nam chwilową ulgę, ale prawdę powiedziawszy nie jest najlepszym pomysłem. Zamiast się uspokoić tylko podgrzewamy temperaturę swoich emocji, a na dodatek zatruwamy swoim jadem zupełnie postronną osobę. Wsparcie znajomych na pewno przyniesie chwilowe poczucie ulgi, za to wieczorem poczujesz się jak rozjechana przez walec.

Spotkaj się z przyjaciółmi za jakiś czas, gdy emocje opadną, i rób to systematycznie, po to, żeby prowadzić rozmowy o miłych sprawach, śmiać się do łez i poznawać nowych ludzi, bo tylko przebywanie z innymi ludźmi może przynieść nam ukojenie i radość. Nie zamykaj się absolutnie w czterech ścianach. Idź z przyjaciółmi do kina, na wernisaż, czy też na spacer, ale zawsze z uśmiechem na ustach. Bo świat jest piękny, wart twojej uwagi i nie należy tracić czasu na zbyt długie rozpamiętywanie przykrych chwil.

Tego swobodnego przepływania emocji przez nasz organizm można się nauczyć. Należy ćwiczyć za każdym razem, gdy spotka nas coś niemiłego, co wyprowadza nas z równowagi i powoduje chwiejność emocjonalną. Nawet w bardzo drobnych incydentach, chwilowych stanach irytacji warto ćwiczyć w sobie umiejętność panowania nad własnymi emocjami. To z czasem zaprocentuje, i gdy zdarzy nam się doświadczyć naprawdę silnego wzburzenia emocjonalnego, organizm samoistnie skorzysta z wyuczonych technik panowania nad emocjami.

W mojej opinii najtrudniejszą do zarządzania emocją jest tęsknota, rozumiana jako uczucie braku bliskiej osoby. Często podczas doświadczania tęsknoty pojawia się niepokój, smutek, zamyślenie. Im silniej odczuwany jest brak, tym bardziej wzmaga się cierpienie psychiczne. Poczucie tęsknoty powoduje, iż nie możemy spać, pojawiają się problemy z koncentracją, nie potrafimy znaleźć sobie miejsca.

Nie jest łatwo zarządzać tą emocją, z uwagi na fakt, że wszystkim emocjom towarzyszy produkcja pewnych substancji chemicznych w organizmie, a uczucie tęsknoty, dla odmiany, wiąże się z nagłym przerwaniem produkcji pewnych substancji. W początkowej fazie zakochania odczuwamy nieustanną euforię, co jest spowodowane wydzielaniem przez organizm fenyloetyloaminy, zwiększonym wydzielaniem noradrenaliny, norepinefryny, dopaminy i endorfin, czyli hormonów szczęścia związanych z układem nagrody.

To dlatego cały czas chcemy spędzać z ukochaną osobą, a gdy nie ma jej w pobliżu, zaczynamy odczuwać niepokój, strach, rozgoryczenie, smutek, doświadczamy problemów ze snem i koncentracją. Inaczej mówiąc mamy typowe objawy odstawienia. Chcemy się czuć wspaniale, a to może nam zagwarantować tylko i wyłącznie obecność oraz intymny dotyk ukochanego człowieka. Rozdzielenie z ukochaną osobą sprawia, że potwornie cierpimy.

Jak sobie radzić w takiej sytuacji? Otóż w tym wypadku dużo zależy od okoliczności w jakich się znaleźliśmy. Czy jest to krótka rozłąka, rozstanie czy może śmierć partnera. Każda z tych sytuacji ma inny wymiar i do każdej z nich należy podejść nieco inaczej.

Jeżeli jest to rozłąka, sytuacja jest najprostsza. Obecnie posiadamy technologie, które pozwalają na niemal ciągły kontakt z bliskimi. Można zadzwonić, porozmawiać na Skype, wysłać wiadomość tekstową i w ułamku sekundy poczuć się blisko. Nie zastąpi to oczywiście bezpośredniego kontaktu, ale zawsze jest jakimś substytutem. Rozłąka jest pewnego rodzaju stresem, a jak sobie radzić w sytuacji stresowej wiemy już z wcześniejszej publikacji.

Gorzej jeżeli miłość wypaliła się w jednej ze stron i podjęła ona decyzję o rozstaniu, a druga strona kompletnie nie jest na to gotowa, lub gdy kochające się istoty zostały rozdzielone przez śmierć jednej z nich. Rozdzielenie z ukochaną osobą wzbudza strach, złość, tęsknotę. Strach i złość są emocjami, które dosyć łatwo opanować, niestety nieco inaczej jest z tęsknotą. Tęsknota może w nas wywołać rozpacz, poczucie skrajnego smutku, a nawet odebrać chęć do życia. Mówienie osobie, która przeżywa głęboką stratę, żeby wzięła się w garść, powtarzanie wyświechtanego powiedzenia „tego kwiatu to pół światu” mija się z celem i wzbudza tylko niechęć do autora takich tekstów. Bo prawda jest taka, że z każdą osobą w naszym życiu budujemy inną relację emocjonalną i żadna z tych relacji nie jest do powtórzenia. Jeżeli którąś z tych relacji tracimy, to tracimy ją bezpowrotnie.

W takiej sytuacji bardzo ważny jest życiowy optymizm, umiejętność pogodzenia się z wydarzeniami, które niesie los oraz umiejętność przewartościowania danego wydarzenia. Życiowy optymizm pozwala wierzyć, że wszystko ułoży się po naszej myśli pomimo chwilowych trudności, z jakimi się zmagamy. Gdyby jednak tak się nie stało umiejętność akceptacji rzeczy, których nie możemy zmienić, pomoże nam uporać się z doznaną traumą oraz odczuwać szczęście pomimo doznanych tragedii.

O tych kompetencjach będziemy rozmawiać w kolejnych rozdziałach.

W tym miejscu chciałabym jeszcze na chwilę zatrzymać się przy temacie substancji chemicznych wydzielanych przez organizm, dzięki którym odczuwamy przywiązanie, radość i szczęście. W fazie zakochania wydzielanie tego miłosnego koktajlu jest bardzo intensywne. Jedocześnie u mężczyzn spada poziom testosteronu, a u kobiet poziom tego hormonu rośnie. Zdajemy sobie jednak sprawę, że organizm nie może bez końca funkcjonować na takim miłosnym haju. W którymś momencie musi dojść do stabilizacji wydzielania hormonów, przy jednoczesnym wzroście innych substancji, których zadaniem jest wzmocnienie więzi pomiędzy partnerami, wywołanie poczucia zadowolenia i bezpieczeństwa, tak aby związek mógł przejść w etap przywiązania. Najbardziej istotnymi związkami chemicznymi budującymi bliskość są endorfiny i oksytocyna. Endorfiny intensyfikują przeżywanie przyjemności i wpływają na nasz pozytywny nastrój. Są uwalniane kiedy się śmiejemy i odczuwamy zadowolenie, a ich wysoki poziom powoduje, że stajemy się towarzyscy, przyjacielscy, zrelaksowani. Są one również uwalniane podczas orgazmu i odpowiadają za euforię przeżywaną po stosunku. Oksytocyna stymuluje pożądanie, wydzielanie mleka po porodzie oraz powoduje tworzenie więzi między ludźmi i powoduje głębokie przywiązanie.

Oksytocyna, podobnie jak endorfiny, powoduje, że czujemy się wspaniale. Wzrost stężenia tego hormonu następuje również wtedy, gdy trzymamy partnera za rękę, patrzymy mu w oczy, leżymy przytuleni na kanapie, a już największy wzrost powoduje głaskanie po dłoni, szyi albo plecach. Dotyk nie musi być erotyczny, żeby był przyjemny i dał poczucie szczęścia, odprężenia, a w konsekwencji poczucia głębokiej bliskości z drugim człowiekiem.

Warto wiedzieć, że poziom oksytocyny gwałtownie spada, gdy w naszym umyśle pojawiają się negatywne myśli. Osoby, które żyją w nieszczęśliwych związkach, pełnych kłótni, lęku, niepewności mają stale obniżony poziom tego hormonu, a co za tym idzie nie odczuwają szczęścia.

To jeszcze bardziej uwydatnia, jak ważne dla naszego dobrostanu psychicznego jest odcięcie się od czarnych myśli i negatywnych emocji. Nie ma najmniejszego sensu obstawać zarówno przy trwaniu w nieszczęśliwym związku, jak i w przeżywaniu negatywnych uczuć. Jeżeli chcesz czuć się szczęśliwa, musisz zadbać o to, aby doświadczać jak najwięcej pozytywnych stanów emocjonalnych.

Bycie nieszczęśliwym na własne życzenie

Najczęściej nasze poczucie bycia nieszczęśliwym wynika z kilku stałych elementów: braku pieniędzy, naszych osobistych złych wyborów, chorych relacji w jakich tkwimy, a czasem też całkowitego braku bliskich relacji w naszym życiu. Mówiąc o złych wyborach i toksycznych relacjach mam na myśli zarówno toksyczne relacje rodzinne, burzliwe lub przynoszące cierpienie relacje z partnerem, jak i tkwienie w przyjaźniach, które wnoszą do naszego życia bardzo dużo negatywnych emocji i wikłają nas w trudne i niekorzystne dla nas sytuacje.

W tym miejscu płynnie przejdziemy do tematu związków nierokujących zbyt dobrze na przyszłość. Wiele osób ma tendencję do wikłania się w źle rokujące relacje, pomimo iż już na samym początku związku partner daje wyraźne strzały ostrzegawcze, że dobrze to nam w tym związku nie będzie. Takich sygnałów ostrzegawczych jest zawsze bardzo dużo, są wyraźne i jednoznaczne, ale najczęściej, pomimo iż je dostrzegamy, ignorujemy je, mając nadzieję, że nasza głęboka miłość, lojalność i przywiązanie do partnera wywołają zmiany w jego osobowości. Nic bardziej mylnego.

Wyobraźmy sobie sytuację, że mężczyzna mówi otwarcie, że najważniejsze w jego życiu są dzieci z poprzedniego małżeństwa oraz jego praca. Połączenie tych dwóch tematów oznacza, że nie będzie miał zbyt wiele czasu i energii na nowy związek. Jeżeli decydujesz się na taką relację, a co więcej interpretujesz każdą jego wymówkę na jego korzyść, pomijając prawdę i czyste fakty, nie miej później pretensji, że czujesz się w tym związku bardzo osamotniona. Nikogo nie zaskoczy również fakt, że po niezliczonych odwołanych randkach, złamanych obietnicach, licznych kłamstwach i obfitych łzach, taki związek burzliwie się zakończy. To samo dotyczy romansów z osobami, które mają stałych partnerów. Jeżeli decydujesz się na romans z żonatym mężczyzną, musisz zdać sobie sprawę, że wchodzisz w związek, który zapewne nie skończy się happy endem, że wiążesz się z osobą na wskroś nieuczciwą, która gra na dwa fronty. Skoro zdradza tamtą kobietę, kiedyś zdradzi również ciebie, ponieważ jest człowiekiem, który nie szanuje uczuć innych ludzi, i który ma problem z mówieniem prawdy. Nie bądź zaskoczona i nie wylewaj łez, że kolejne święta i kolejne swoje urodziny spędzasz sama w domu. To był twój wybór. Sama się na to skazałaś. On będzie świętował w domu razem z żoną, a tobie pęknie serce i cała we łzach spędzisz święta samotnie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: