Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zemsta. Meghan, Harry i wojna Windsorów - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 kwietnia 2023
Ebook
55,90 zł
Audiobook
69,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zemsta. Meghan, Harry i wojna Windsorów - ebook

Rodzina królewska wierzyła, że światowy sukces ślubu księcia Harry’ego i Meghan będzie dla Windsorów początkiem nowej ery. W ciągu roku jednak sen zmienił się w koszmar. W następstwie szokującej decyzji o wycofaniu się Sussexów z rodziny królewskiej, a także wywiadu przeprowadzonego z nimi przez Oprah Winfrey i książki Ten drugi księcia Harry’ego, los Korony wydaje się zagrożony.

Meghan na przemian zdobywa uznanie, jest krytykowana i wzbudza wściekłość. Zdezorientowani obserwatorzy życia publicznego nie wiedzą, co jest zgrabną reklamą Sussexów, a co manipulacją pałacu. Niewielu zna prawdziwą Meghan Markle. Jaka przyszłość ją czeka? Co stało się z rodziną, do której weszła? Czy Windsorowie zdołają przywrócić swoje dobre imię?

Dzięki szeroko zakrojonym badaniom i rozmowom z licznymi ekspertami Tom Bower, znakomity brytyjski biograf śledczy, stara się rozwikłać splątaną sieć dramatów sądowych, dworskiej polityki i przekreślonych marzeń, aby odkryć zdumiewającą historię miłości, zdrad, sekretów i zemsty.

Wybuchowa opowieść o kulisach drogi Meghan Markle od mało znanej aktorki i niedoszłej aktywistki do kobiety wystarczająco potężnej, by wbić klin w brytyjską rodzinę królewską.

„Daily Express”

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-67674-81-2
Rozmiar pliku: 6,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

THO­MAS

„To była mi­łość od pierw­szego wej­rze­nia”, po­wie­dział Tho­mas Mar­kle 4 sierp­nia 1981 roku w szpi­talu West Park w Ca­noga Park w Los An­ge­les po na­ro­dzi­nach swo­jej naj­młod­szej córki Ra­chel Me­ghan Mar­kle. Trzy­dzie­sto­sied­mio­letni oj­ciec z dumą trzy­mał nowo na­ro­dzoną dziew­czynkę, którą na­zy­wał Kwia­tusz­kiem.

Do­ria Mar­kle, dwu­dzie­stocz­te­ro­let­nia żona Tho­masa, spała nie­przy­tomna po znie­czu­le­niu, które po­dano jej przed ce­sar­skim cię­ciem. Gdy się wy­bu­dziła i usły­szała, że ma có­reczkę, za­ży­czyła so­bie, by dać jej na imię Ra­chel. Tho­mas wo­lał Me­ghan. W ra­mach kom­pro­misu na­zwali ją Ra­chel Me­ghan. Po kilku dniach nikt już nie pa­mię­tał o Ra­chel. W ję­zyku ir­landz­kim Me­ghan ozna­cza dzielną wo­jow­niczkę, a w wa­lij­skim – perłę.

W pierw­szych ty­go­dniach ży­cia Me­ghan oj­ciec od­no­wił ro­dzinną ła­zienkę wy­god­nego dwu­pię­tro­wego domu w dziel­nicy Wo­odward Hills, ozda­bia­jąc ją anioł­kami i wróż­kami. „Jego mina była bez­cenna”, wspo­mi­nał Tom ju­nior, syn Tho­masa z pierw­szego mał­żeń­stwa. Wi­dząc go z Me­ghan na rę­kach, Tom ju­nior nie miał wąt­pli­wo­ści, że oj­ciec stra­cił dla niej głowę: „Tata ko­chał ją naj­bar­dziej na świe­cie, bar­dziej na­wet niż Do­rię. Stała się ca­łym jego ży­ciem, jego małą księż­niczką”.

Tho­mas nie­ustan­nie fo­to­gra­fo­wał córkę, usta­lili też z Do­rią, że mała Me­ghan po­winna mieć wszystko, czego za­pra­gnie. Już w dzie­ciń­stwie wszel­kie oznaki nie­za­do­wo­le­nia córki na­tych­miast ła­go­dzono pre­zen­tami. Ubó­stwiana przez ro­dzi­ców, wciąż do­sta­wała do­wody na to, że jest wy­jąt­kowa. Nie­trudno prze­wi­dzieć, że bez­wa­run­kowa mi­łość ro­dzi­ców ukształ­to­wała cha­rak­ter i oso­bo­wość Me­ghan.

Tho­mas i Do­ria po­znali się w 1977 roku w stu­dio fil­mo­wym ABC w Los An­ge­les. Trzy­dzie­sto­trzy­letni Tho­mas do­stał wła­śnie no­mi­na­cję do na­grody Emmy za re­ali­za­cję oświe­tle­nia w te­le­wi­zyj­nej ope­rze my­dla­nej Szpi­tal miej­ski. Trudno się dzi­wić, że w oko wpa­dła mu od­by­wa­jąca staż na pla­nie Do­ria, czarna, szczu­pła i piękna dwu­dzie­sto­jed­no­let­nia cha­rak­te­ry­za­torka z kol­czy­kiem w no­sie.

Po kilku ty­go­dniach Do­ria wpro­wa­dziła się do za­ba­ła­ga­nio­nego domu ro­dzin­nego Tho­masa. „Nie je­stem zbyt schludny”, przy­znał Tho­mas. Po­śród pa­pie­rów, pa­mią­tek i licz­nych me­bli wy­cho­wy­wał dwójkę dzieci z po­przed­niego mał­żeń­stwa – Toma ju­niora i Sa­man­thę. Dla Do­rii taki układ oka­zał się wy­zwa­niem. At­mos­fera była jed­nak do­bra. Tom ju­nior pa­mięta, że ro­dzina Mar­kle’ów ob­cho­dziła Święto Dzięk­czy­nie­nia z dziad­kiem, matką i przy­rod­nim bra­tem Do­rii. „Było na­prawdę ser­decz­nie, każdy czuł się czę­ścią ro­dziny – wspo­mi­nał. – Ta­kiej, jaką za­wsze pra­gną­łem mieć”.

De­cy­zja o ślu­bie, który wzięli 23 grud­nia 1979 roku, była nie­co­dzienna. W tam­tych cza­sach na mał­żeń­stwo z czarną ko­bietą de­cy­do­wał się mniej niż je­den na ty­siąc bia­łych Ame­ry­ka­nów. „Gdy po­ślu­bi­łem Do­rię – wspo­mi­nał Tho­mas – lu­dzie py­tali, jaki ko­lor skóry bę­dzie mieć na­sze dziecko. Od­po­wia­da­łem, że nie wiem i nic mnie to nie ob­cho­dzi”. Z cza­sem do­szedł do wnio­sku, że w mie­sza­nych mał­żeń­stwach ko­lor skóry dziecka staje się dla ro­dzi­ców kwe­stią wła­snej toż­sa­mo­ści. I sprawą, o któ­rej dys­ku­tuje się przed na­ro­dzi­nami.

Tho­mas obie­cał Do­rii życz­li­wość i sta­bil­ność, szcze­gól­nie gdy nie do­stała pracy cha­rak­te­ry­za­torki. Wszystko wska­zy­wało na to, że Tho­mas może te­raz za­cząć nowe ży­cie. „Lu­bię so­bie wy­obra­żać – pi­sała w 1990 roku ośmio­let­nia Me­ghan – że po­cią­gały go jej uro­cze oczy i fry­zura afro, i jesz­cze to, że oboje uwiel­biali an­tyki”.

Jed­nak per­spek­tywa dłu­giego, szczę­śli­wego związku od po­czątku wy­da­wała się nie­pewna. Dwa­na­ście lat młod­sza od Tho­masa Do­ria żyła we wła­snym świe­cie. Za­nu­rzona w mi­stycz­nych re­li­giach i na­ukach hin­du­skiego guru jogi, uparła się, by ślubu udzie­lił ka­płan bud­dyj­ski, brat Bhak­ta­nanda w Świą­tyni Brac­twa Sa­mo­re­ali­za­cji, re­plice in­dyj­skiej świą­tyni, po­ło­żo­nej przy Sun­set Bo­ule­vard. Tho­mas z ra­do­ścią przy­stał na wy­bór na­rze­czo­nej. „Ko­cha­łem Do­rię – po­wie­dział. – Nie za­sta­na­wia­łem się nad tym, ile to po­trwa. Spró­bo­wa­łem, bo pra­gną­łem dziecka. To było pierw­sze dziecko, na które mo­głem so­bie po­zwo­lić. Na po­zo­stałą dwójkę nie było mnie stać”.

Aby uła­twić ro­dzi­nie ży­cie, Tho­mas wy­na­jął duży dom w ci­chej, śle­pej uliczce w po­ro­śnię­tej eu­ka­lip­tu­sami Wo­odward Hills, po­pu­lar­nej wśród bia­łej klasy śred­niej dziel­nicy miesz­ka­nio­wej nie­opo­dal parku Bell Ca­nyon. Zdję­cia zro­bione tuż po na­ro­dzi­nach Me­ghan uka­zują ob­raz szczę­śli­wej ro­dziny. Tho­mas, w oto­cze­niu dzieci z po­przed­niego mał­żeń­stwa, trzyma na rę­kach naj­młod­szą córkę – ro­dzina sie­dzi przy stole za­sta­wio­nym je­dze­niem, które przy­go­to­wała Do­ria.

Szczę­ście oka­zało się jed­nak krót­ko­trwałe. Kiedy Tho­mas wró­cił do pracy na osiem­na­sto­go­dzin­nych zmia­nach, zwią­zek z Do­rią za­czął prze­cho­dzić trud­no­ści. Ro­dzice Me­ghan wy­raź­nie do sie­bie nie pa­so­wali.

Nim Do­ria zja­wiła się w stu­dio ABC, po­ma­gała ojcu sprze­da­wać sta­ro­cie. Na­stęp­nie prze­pro­wa­dziła się do Ka­li­for­nii, gdzie pra­co­wała w biu­rze po­dróży i w im­por­cie, pró­bo­wała też pro­jek­to­wać ubra­nia, aż wresz­cie zna­la­zła stałą pracę. Tho­mas mówi, że Do­rię za­trud­nił jej chło­pak – miała przy­ci­nać krzaki ma­ri­hu­any w hrab­stwie Hum­boldt. Ob­cięte li­ście i ło­dyżki chło­pak Do­rii do­star­czał klien­tom w ca­łym Los An­ge­les. Tho­mas wspo­mi­nał z ża­lem, że w tam­tych cza­sach w Hol­ly­wood wszy­scy, on także, pa­lili i za­ży­wali nar­ko­tyki, nie tylko w domu, ale też w re­stau­ra­cjach, a na­wet w trak­cie gali osca­ro­wej.

Kiedy Tho­mas był w pracy, Tom ju­nior pa­lił w domu trawkę z przy­ja­ciółmi. Do­ria też re­gu­lar­nie pa­liła ze swo­imi przy­ja­ciół­kami, a nie­kiedy z Jef­freyem, ko­legą z cza­sów li­ce­al­nych. Do­sko­nale ro­zu­miała pro­blem Toma ju­niora. W ra­mach ka­li­for­nij­skiej po­li­tyki in­te­gra­cji mu­siał do­jeż­dżać go­dzinę au­to­bu­sem na drugi kra­niec Los An­ge­les do szkoły dla czar­nych dzieci. Ru­do­włosy chło­pak re­gu­lar­nie zbie­rał cięgi od in­nych uczniów. Do­ria przez rok prze­ko­ny­wała miej­scową ko­mi­sję edu­ka­cji, że Tom do­świad­cza róż­no­rod­no­ści we wła­snym domu. Wresz­cie udało się za­koń­czyć jego ka­tu­sze, ale edu­ka­cja chło­paka ucier­piała na za­wsze.

Po­dob­nego po­ro­zu­mie­nia nie było mię­dzy Do­rią i Sa­man­thą. Do­ria za­częła sprze­da­wać bi­żu­te­rię. Jej nowa firma, Three Che­rubs, draż­niła Sa­man­thę. Trójka w na­zwie sym­bo­li­zo­wała Do­rię, Tho­masa i Me­ghan. „Dla­czego nie pięć?”, bu­rzyła się Sa­man­tha. Co­raz bar­dziej za­zdro­sna o młod­szą sio­strę, a do tego sfru­stro­wana nie­po­wo­dze­niami na po­czątku drogi ak­tor­skiej, trzy­na­sto­let­nia Sa­man­tha po­wie­działa Tho­ma­sowi, że Do­ria nie dba na­le­ży­cie o dom. Z re­la­cji dziew­czyny wy­nika, że ma­co­cha ka­zała jej sprzą­tać. Nie­chęć Sa­man­thy ro­sła, zwłasz­cza że Do­ria im­pre­zo­wała w domu z przy­ja­ciół­kami lub jeź­dziła do Hum­boldt pa­lić ma­ri­hu­anę.

„Do­ria zmie­niła się po ślu­bie – przy­znał Tho­mas Mar­kle. – Nie po­dej­rze­wa­łem, że na­dal bę­dzie pa­lić tyle trawy”. Któ­re­goś po­po­łu­dnia Sa­man­tha wró­ciła ze szkoły z ko­le­żan­kami i za­stała Do­rię na traw­niku przed do­mem, gdzie sie­działa w szla­froku i pa­liła skręta. Tho­mas i Sa­man­tha twier­dzą zgod­nie, że Do­ria nie była czuła ani ła­godna. Tho­mas od­krył też, że nie ra­dziła so­bie z opieką nad Me­ghan, gdy zo­sta­wały same. Na tym jed­nak nie ko­niec.

Sa­man­tha pa­mięta, że w domu wi­siały zro­bione przez Tho­masa zdję­cia Do­rii z róż­nymi ko­bie­tami. Tho­mas zda­wał so­bie rów­nież sprawę z tego, że jego żona sy­piała z in­nymi męż­czy­znami. „Do­ria cię wy­ko­rzy­stuje”, po­wie­działa Sa­man­tha ojcu. Roz­złosz­czona na­sto­latka wy­pro­wa­dziła się z domu.

Z po­czątku Tho­mas nie chciał in­ter­we­nio­wać, ale w końcu jego też za­czął zło­ścić styl ży­cia Do­rii. „Cho­dzi­li­śmy róż­nymi dro­gami – wspo­mi­nał z urazą. – Poza tym by­łem po­ślu­biony pracy”. Z re­la­cji Tho­masa wy­nika, że to za­mi­ło­wa­nie Do­rii do ma­ri­hu­any, jej ży­cie sek­su­alne oraz wro­gość do Sa­man­thy, u któ­rej nie­dawno zdia­gno­zo­wano stward­nie­nie roz­siane, do­pro­wa­dziły do roz­padu mał­żeń­stwa.

Ugoda, jaką wy­ne­go­cjo­wał wspólny praw­nik, nad­szarp­nęła już i tak ogra­ni­czone oszczęd­no­ści Tho­masa. Para usta­liła, że Tho­mas nie bę­dzie pła­cił ali­men­tów, tylko da­lej utrzy­my­wał Me­ghan. Nie zgło­sił sprze­ciwu, bo na­dal był za­chwy­cony tym, że ma có­reczkę. Do­tąd jego ży­cie ro­dzinne ob­fi­to­wało wy­łącz­nie w pro­blemy.

Tho­mas uro­dził się w 1944 roku w New­port w Pen­syl­wa­nii, a ko­rze­nie jego ro­dzi­ców, Gor­dona i Do­ris, się­gały wiel­kiej mi­gra­cji z An­glii w 1632 roku. Jedną z ga­łęzi drzewa ge­ne­alo­gicz­nego Mar­kle’ów można prze­śle­dzić aż do pa­no­wa­nia króla Edwarda III, zmar­łego w 1377 roku. Po­zo­stali przod­ko­wie przy­byli do Ame­ryki z Nie­miec i Ho­lan­dii do pracy na far­mach, w ko­pal­niach i rze­mio­śle.

Przed II wojną świa­tową Gor­don, oj­ciec Tho­masa, był wła­ści­cie­lem sta­cji ben­zy­no­wej, póź­niej pra­co­wał w fa­bryce obu­wia. W cza­sie wojny od­był służbę woj­skową na Ha­wa­jach i zo­stał dru­ka­rzem w ba­zie lot­ni­czej w Har­ris­burgu. W dro­dze do pracy w New­port i z po­wro­tem po­ko­ny­wał co­dzien­nie nie­mal osiem­dzie­siąt pięć ki­lo­me­trów. Do domu wra­cał przy­gnę­biony. Po obie­dzie, który zja­dał z trzema sy­nami – Mic­kiem, Fre­dem i naj­młod­szym Tho­ma­sem – za­my­kał się w swoim po­koju i oglą­dał cza­so­pi­sma por­no­gra­ficzne.

Mimo po­nu­rego uspo­so­bie­nia Gor­dona Do­ris za­chę­cała sy­nów, by cie­szyli się moż­li­wo­ściami, ja­kie ofe­ro­wała przy­roda No­wej An­glii – ło­wili ryby w rzece, szu­kali po­ży­wie­nia na po­lach i w la­sach. Po­sta­no­wiła też, że do­staną do­bre wy­kształ­ce­nie. Mick do­łą­czył do służby dy­plo­ma­tycz­nej, Fred zo­stał ka­pła­nem.

Tylko Tho­mas miał po­ciąg do ry­zyka. Wy­soki i szczu­pły, na­zy­wany „ko­cia­kiem ło­bu­zia­kiem”, uga­niał się za miej­sco­wymi dziew­czy­nami. W każdą nie­dzielę, jako ostatni w sze­regu mi­ni­stran­tów ko­ścioła epi­sko­pal­nego, cze­kał, aż ka­płan wleje mu do ust resztkę wina. Pra­wie za­wsze wy­cho­dził stam­tąd chwiej­nym kro­kiem. Prze­rwał na­ukę, więc nie mógł iść do col­lege’u.

Za­czy­nał jako ma­szy­ni­sta sceny w miej­sco­wym te­atrze i po­sta­no­wił wy­spe­cja­li­zo­wać się w oświe­tle­niu. Po prze­pro­wadzce do Chi­cago pra­co­wał jako młod­szy tech­nik w sta­cji te­le­wi­zyj­nej i w te­atrze. Gdy był na­sto­lat­kiem, pro­wa­dził sza­lone ży­cie to­wa­rzy­skie. Na pry­watce po­znał bez­ro­botną Ro­slyn Lo­ve­less. Za­le­d­wie kilka dni póź­niej oka­zało się, że dziew­czyna jest w ciąży, a Tho­mas „speł­nił swój obo­wią­zek”. Po­brali się w 1964 roku. Oboje mieli po dzie­więt­na­ście lat. W tym sa­mym roku na świat przy­szła ich córka Yvonne (póź­niej prze­chrzci się na Sa­man­thę), star­sza sio­stra Toma ju­niora, uro­dzo­nego w 1966 roku. Wiele lat póź­niej Sa­man­tha na­zwie swoją matkę „roz­wią­złą”.

Tho­mas Mar­kle ciężko pra­co­wał, ale też lu­bił się za­ba­wić. Po dłu­gim dniu na pla­nie wo­lał iść w tan niż wra­cać do domu. Czas spę­dzony z ro­dziną ogra­ni­czał do za­bie­ra­nia dzieci na me­cze bejs­bo­lowe w week­endy lub do stu­dia te­le­wi­zyj­nego, gdy aku­rat pra­co­wał. „Wiecz­nie się kłó­cili”, tak Sa­man­tha wspo­mi­nała nie­udane mał­żeń­stwo ojca. Tho­mas się wy­pro­wa­dził, roz­wiódł i wy­je­chał do Hol­ly­wood, gdzie le­d­wie wią­zał ko­niec z koń­cem, pra­cu­jąc w re­stau­ra­cyj­nych kuch­niach. W końcu jed­nak do­cze­kał się prze­łomu.

Za­miesz­kał w Santa Mo­nica i za­ra­biał przy­zwo­icie, ro­biąc oświe­tle­nie dla ABC. Do­wie­dział się jed­nak o trud­no­ściach swo­ich dzieci. Ro­slyn im­pre­zo­wała z róż­nymi męż­czy­znami i za­przy­jaź­nio­nymi hi­pi­sami gdzieś w Al­bu­qu­erque, w No­wym Mek­syku. Dzieci na­rze­kały, że matka nie daje im pie­nię­dzy, które po­sy­łał oj­ciec.

By uciec przed matką, Sa­man­tha prze­nio­sła się do Santa Mo­nica i za­miesz­kała z oj­cem, a nie­długo po­tem wpro­wa­dził się też Tom ju­nior. Jed­nak „bez­pieczna przy­stań” oka­zała się nie­sta­bilna. Tho­mas Mar­kle, któ­remu zda­rzało się pra­co­wać po osiem­na­ście go­dzin na dobę, miał kło­poty z za­pew­nie­niem dzie­ciom lep­szego domu. One jed­nak nie na­rze­kały, choć zda­rzało się, że Tom ju­nior spę­dzał dni na pa­le­niu ma­ri­hu­any, a Sa­man­tha, w go­tyc­kich ciu­chach i ma­ki­jażu, zni­kała w klu­bach noc­nych, z któ­rych rano je­chała pro­sto do li­ceum. Tho­mas ro­bił, co mógł. Sa­man­tha, za­in­spi­ro­wana re­gu­lar­nymi wi­zy­tami w Sun­set Go­wer Stu­dios, do­kąd za­bie­rał ją oj­ciec, chciała zo­stać hol­ly­wo­odzką ak­torką. Tho­mas za­ła­twił córce epi­zo­dyczną rolę w se­rialu te­le­wi­zyj­nym, lecz to nie za­spo­ko­iło jej am­bi­cji.

W 1977 roku burz­liwe ży­cie Tho­masa przy­po­mi­nało nie­sta­bilną sy­tu­ację ro­dzinną Do­rii. Matka Do­rii, roz­wódka, po­now­nie wy­szła za mąż. Póź­niej po­rzu­cali ją ko­lejni part­ne­rzy. Dzieci wy­cho­wy­wała sa­mot­nie, po­ma­gały jej tylko ich bab­cie. Ta­kie ro­dziny nie na­le­żały do wy­jąt­ków.

Pra­pra­dzia­dek Do­rii był nie­wol­ni­kiem Wil­liama Ra­glanda w Jo­nes­boro, w Geo­r­gii. W jego ro­dzi­nie sześć po­ko­leń wstecz było nie­wol­ni­kami. Me­ghan twier­dziła póź­niej, że wy­zwo­liw­szy się, przy­jął na­zwi­sko Wis­dom, ozna­cza­jące „mą­drość”. Do­wody wska­zują jed­nak, że po­zo­stał Ra­glan­dem. Wolni Ra­glan­do­wie na­jęli się do pracy w tym sa­mym go­spo­dar­stwie; do­piero na po­czątku dwu­dzie­stego wieku ich dzieci udały się do po­bli­skich mia­ste­czek, gdzie zna­la­zły za­trud­nie­nie w ta­kich za­wo­dach jak por­tier, kel­ner czy pra­so­waczka. W 1954 roku w Cle­ve­land Alvin Ra­gland, póź­niej­szy oj­ciec Do­rii, po­znał Je­anette John­son. Ko­bietę z dwójką dzieci po­rzu­cił mąż. Aby się utrzy­mać, pra­co­wała w ho­telu jako win­dziarka. Alvin i Je­anette wzięli ślub w 1956 roku, na świat przy­szła Do­ria. Nie­długo po­tem ro­dzina, w tym sied­mio­letni syn Je­anette, Jo­seph John­son, spa­ko­wała cały do­by­tek i wy­je­chała do Los An­ge­les.

Jo­seph, przy­rodni brat Do­rii, wspo­mi­nał, jak przy­je­chali w nocy do ma­łego mia­steczka w Tek­sa­sie. Prze­mar­z­nięci i głodni, usły­szeli, że nie ma po­koi dla czar­nych: „Tam jest au­to­strada. Jedź­cie. Tu nie je­ste­ście mile wi­dziani”.

Gdy już osie­dlili się w Los An­ge­les, Jo­seph i Do­ria po­szli do li­ceum w ży­dow­skiej dziel­nicy Fa­ir­fax, gdzie więk­szość uczniów sta­no­wili biali. Alvin pro­wa­dził ko­lejne sklepy z an­ty­kami, mię­dzy in­nymi Twas New. Sły­nął z za­mi­ło­wa­nia do szyb­kiego ży­cia, jazdy szpa­ner­skimi sa­mo­cho­dami i uga­nia­nia się za spód­nicz­kami. Na nie­za­do­wo­le­nie Do­rii z ży­cia z Tho­ma­sem w pew­nym stop­niu wpły­nęło to, że jej oj­ciec Alvin po­rzu­cił matkę dla na­uczy­cielki Avy Bur­rows, z którą póź­niej wziął ślub. „Ży­cie jest cięż­kie”, po­wie­działa Do­ria, zga­dza­jąc się z matką.

W 1983 roku, po roz­sta­niu z Tho­ma­sem, Do­ria za­brała dwu­let­nią córkę do swo­jej matki. W tym cza­sie Tho­mas wpro­wa­dził się do prze­ro­bio­nej na dom sto­doły przy Vi­sta Del Mar Ave­nue, w sty­lo­wej oko­licy nie­opo­dal Hol­ly­wood Bo­ule­vard. Wy­na­jął też nie­wiel­kie miesz­ka­nie na­prze­ciwko stu­dia ABC. Nie­praw­dziwe są póź­niej­sze po­gło­ski, ja­koby miał kło­poty fi­nan­sowe, od­kąd Me­ghan przy­szła na świat, i że to wła­śnie one do­pro­wa­dziły do roz­sta­nia z Do­rią.

Tuż po roz­sta­niu Tho­mas za­pi­sał Me­ghan do Lit­tle Red School Ho­use, przed­szkola po­pu­lar­nego w hol­ly­wo­odz­kich krę­gach. Po­nie­waż znaj­do­wało się nie­opo­dal stu­dia ABC i no­wego domu Do­rii, ro­dzice Me­ghan mo­gli ła­twiej zor­ga­ni­zo­wać so­bie czas i po­dzie­lić się opieką nad córką. Je­śli Tho­mas miał aku­rat osiem­na­sto­go­dzinną zmianę, Me­ghan zaj­mo­wały się Do­ria i Je­anette. W inne dni, po spo­tka­niach w spra­wie przy­szłych fil­mów, Tho­mas sam od­bie­rał Me­ghan z przed­szkola. Opie­ko­wał się nią też w week­endy.

Dziew­czynka try­skała ra­do­ścią, krą­żąc mię­dzy do­mami, w któ­rych styl ży­cia zna­cząco się róż­nił. Ze swoją pie­go­watą, oliw­kową skórą i krę­co­nymi wło­sami nie ucho­dziła za przed­sta­wi­cielkę żad­nej kon­kret­nej rasy czy kul­tury. Nie ze­tknęła się z ra­si­zmem, a już na pewno nie w szkole. Choć w Hol­ly­wood Hills miesz­kało nie­wiele czar­nych osób, Tho­mas Mar­kle pod­kre­śla, że w roz­mo­wach z Me­ghan ni­gdy nie po­ru­szał kwe­stii ra­so­wych. Do­ria wspo­mi­nała je­den przy­kry in­cy­dent, gdy ktoś w Hol­ly­wood Hills przez po­myłkę wziął ją za nia­nię Me­ghan. „Nie za­uwa­ży­łem w oko­licy prze­ja­wów ra­si­zmu – twier­dził Tho­mas. – Je­śli cho­dzi o ży­cie tam, to Do­ria ni­gdy nie skar­żyła się na nie­przy­jem­no­ści wy­ni­ka­jące z tego, że jest czarna”. W 2015 roku, gdy Me­ghan po raz pierw­szy na­pi­sała o swo­ich ko­rze­niach, nie su­ge­ro­wała, by mie­szane po­cho­dze­nie utrud­niało jej ży­cie. Chwa­liła ojca za to, że dzięki niemu czuła się ak­cep­to­wana.

„Roz­czu­la­łam się na wi­dok ze­stawu la­lek Bar­bie – na­pi­sała póź­niej – w któ­rym była mama, tata i dwoje dzieci. Ze­staw no­sił na­zwę «Uko­chana ro­dzina». Ide­alna ro­dzina dwu­po­ko­le­niowa, ale sprze­da­wano go tylko w dwóch wer­sjach: białe lub czarne lalki... W bo­żo­na­ro­dze­niowy po­ra­nek zna­la­złam swoją «Uko­chaną ro­dzinę» owi­niętą w błysz­czący pa­pier, w środku były lalki: czarna mama, biały tata i po jed­nym dziecku w każ­dym ko­lo­rze. Tata roz­pa­ko­wał ze­stawy i stwo­rzył dla mnie wła­sną ro­dzinę”.

Tho­mas pa­mięta to ina­czej: „Da­łem jej lalki z oka­zji czwar­tych uro­dzin na przy­ję­ciu w parku, na które za­pro­siła ko­le­żanki ze szkoły. Były tam też Do­ria i jej matka. Jedna z ma­tek za­uwa­żyła, że w skle­pie ni­gdy nie wi­działa ta­kiego ze­stawu”. Trzy­dzie­ści lat póź­niej Me­ghan na­gło­śniła sprawę pre­zentu, by zi­lu­stro­wać swoje pro­blemy na tle ra­so­wym – Tho­mas Mar­kle nie pa­mię­tał jed­nak, by wcze­śniej po­ru­szała tę kwe­stię.

W 1986 roku Do­ria prze­stała so­bie ra­dzić z opieką nad pię­cio­let­nią córką. Po lek­cjach Me­ghan co­raz czę­ściej spę­dzała czas w domu Ni­naki „Nikki” Priddy, pierw­szej i naj­lep­szej przy­ja­ciółki z klasy. Cza­sami od­bie­rał ją Tho­mas – wtedy sie­działa w stu­dio te­le­wi­zyj­nym, pod­czas gdy oj­ciec pra­co­wał.

Dzięki głę­bo­kiej więzi, jaka łą­czyła dziew­czynki (wspie­rali je w tym zresztą ro­dzice Priddy), Nikki wy­jąt­kowo do­brze zna przy­ja­ciółkę: „Za­wsze chciała być sławna, uwiel­biała znaj­do­wać się w cen­trum uwagi”. Priddy za­uwa­żyła, że do­ra­sta­nie na pla­nach fil­mo­wych w ja­kimś stop­niu zro­biło z Me­ghan gwiazdę. „Wy­obra­ża­ły­śmy so­bie, że do­staje Oscara. Ćwi­czyła by­cie wy­wo­ły­waną na scenę. Wie­dzia­łam, że skoń­czy w prze­my­śle roz­ryw­ko­wym. To pro­ste jak drut”.

Nie­obec­ność Sa­man­thy w domu utwier­dziła Me­ghan w prze­ko­na­niu, że jest je­dy­naczką. Nikki Priddy na wła­sne oczy wi­działa tego skutki: „By­wała nie­ustę­pliwa. Je­śli na­dep­nę­łaś jej na od­cisk, ka­rała cię mil­cze­niem. Kiedy mia­ły­śmy po sie­dem lat, na­zbie­ra­łam tro­chę owa­dów. Nie chciała się nimi ba­wić. Przez dwie go­dziny sie­dzia­ły­śmy w mil­cze­niu na dwóch krań­cach ogródka, od­wró­cone do sie­bie ple­cami. Za­wsze pierw­sza wy­cią­ga­łam rękę do zgody. Była uparta. Nie chciała iść na ustęp­stwa”.2

SZKOŁA

W 1990 roku, tuż przed dzie­wią­tymi uro­dzi­nami, ży­cie Me­ghan ule­gło zmia­nie. Do­ria ogło­siła, że stwo­rzy markę odzieży i bi­żu­te­rii Di­stant Tre­asu­res, i bę­dzie pro­wa­dzić wła­sny biz­nes. Ozna­czało to po­dróże po ca­łym kraju, by wejść na jak naj­wię­cej ryn­ków. Tho­mas był nieco za­sko­czony. Nie ro­zu­miał, czemu Do­ria znika nie­kiedy na trzy ty­go­dnie, ale nie zgła­szał za­strze­żeń i zgo­dził się wziąć pełną od­po­wie­dzial­ność za córkę. Me­ghan prze­nio­sła się na stałe do sto­doły prze­ro­bio­nej na dom. Stwier­dze­nie, że miesz­kała „w cia­snym miesz­ka­niu prze­ro­bio­nym z ga­rażu”, mija się z prawdą.

W szkole Me­ghan ucho­dziła za em­pa­tyczną – sta­wała po stro­nie ofiar ło­bu­zów i źle trak­to­wa­nych uczniów. Choć póź­niej zdra­dziła, że w dzie­ciń­stwie była straszną efek­ciarą, to jed­nak to­wa­rzy­szyła wuj­kowi Jo­se­phowi, gdy od­cho­dziła jego matka Je­anette. Jo­seph za­ob­ser­wo­wał, że sio­strze­nica trzy­mała dłoń babci z praw­dziwą czu­ło­ścią.

Ro­dzice szkol­nych przy­ja­ció­łek Me­ghan mieli ogromny wpływ na jej po­czu­cie szczę­ścia i sta­bil­no­ści. Od po­nie­działku do czwartku po lek­cjach Me­ghan wra­cała do domu Ni­naki Priddy lub Su­san Ar­da­kani i zo­sta­wała tam, do­póki nie ode­brał jej oj­ciec. W obu do­mach była świad­kiem szczę­śli­wego ży­cia ro­dzin­nego. W piątki w na­grodę mo­gła oglą­dać Tho­masa przy pracy w stu­dio ABC na pla­nie Szpi­tala miej­skiego lub Świata we­dług Bun­dych. Wpro­wa­dzona w ar­kana świata gwiazd te­le­wi­zyj­nych, uwiel­biała splen­dor, jaki je ota­czał. Co wię­cej, ko­chała ka­merę. Po­zu­jąc dla za­bawy przed obiek­ty­wem, sta­wała się inną osobą. Świa­doma tego, że błysz­czące szkiełko sku­pione jest wła­śnie na niej, po­dob­nie jak wiele dziew­czy­nek w Tin­sel­town ma­rzyła o przy­szło­ści hol­ly­wo­odz­kiej gwiazdy.

Oj­ciec za­chę­cał ją do ta­kich ma­rzeń. Szybko pod­biła serca ak­to­rek, ak­to­rów i ekipy, przy­go­to­wu­jąc ka­napki i pro­sząc o au­to­grafy ce­le­bry­tów. „Nikt jej nie od­ma­wiał”, wspo­mi­nał ze śmie­chem po­pu­lar­ność córki Tho­mas Mar­kle. Jako że w stu­dio uczest­ni­czyła w ży­ciu do­ro­słych, zy­skała świa­do­mość po­li­tyczną, szcze­gól­nie w kwe­stiach ame­ry­kań­skiego fe­mi­ni­zmu. W tym cza­sie trwa­jąca dwa­dzie­ścia lat kam­pa­nia pod wo­dzą Betty Frie­dan, An­drei Dwor­kin, Jane Fondy i Glo­rii Ste­inem prze­ro­dziła się w doj­rzały, nie­po­wstrzy­many ruch, głę­boko za­ko­rze­niony w Hol­ly­wood.

W po­ło­wie lat dzie­więć­dzie­sią­tych dwu­dzie­stego wieku re­klamy te­le­wi­zyjne po­ka­zy­wały ko­biety w ste­reo­ty­powy spo­sób. Ame­ry­kań­ska kor­po­ra­cja Proc­ter & Gam­ble do pro­mo­cji płynu do my­cia na­czyń użyła slo­ganu: „Ko­biety w ca­łej Ame­ryce wal­czą z brud­nymi garn­kami i pa­tel­niami”. Me­ghan była wście­kła. Dla­czego ko­biety? Czemu nie męż­czyźni? Tho­mas Mar­kle wie­dział, że po­dob­nie wku­rzone po­czuły się ty­siące Ame­ry­ka­nek. Wiele ko­biet słało pro­te­sty do firmy. Me­ghan, za­chę­cona przez ojca, przy­łą­czyła się do nich. Na­pi­sała do pre­zesa Proc­ter & Gam­ble oraz do pierw­szej damy Hil­lary Clin­ton. Po­dob­nie jak inne pro­te­stu­jące osoby, na­kła­niała firmę do zmiany slo­ganu na: „Lu­dzie w ca­łej Ame­ryce...”.

Po­nie­waż nie do­stała od­po­wie­dzi, Tho­mas wy­słał ko­lejne pi­sma, w któ­rych do­ma­gał się, by kor­po­ra­cja i Clin­ton od­pi­sały na list córki. Znów bez od­zewu. Tho­mas sko­rzy­stał ze swo­ich kon­tak­tów i po­pro­sił Lindę El­ler­bee, pro­wa­dzącą pro­gramy dla Nic­ke­lo­deon, ka­nału te­le­wi­zyj­nego dla dzieci pod au­spi­cjami Lucky Duck Pro­duc­tions, aby na­krę­ciła szkolny pro­test Me­ghan i prze­pro­wa­dziła z nią wy­wiad. Dziew­czynka mo­gła zo­ba­czyć się w re­por­tażu te­le­wi­zyj­nym, w któ­rym po­now­nie ode­grała scenę pi­sa­nia li­stu do Clin­ton, a to w oczy­wi­sty spo­sób pod­bu­do­wało jej pew­ność sie­bie.

Kilka ty­go­dni póź­niej Proc­ter & Gam­ble ugięła się przed ty­sią­cami pro­te­stu­ją­cych i zmie­niła slo­gan. Tho­mas wie­dział, że list Me­ghan nie wpły­nął na de­cy­zję kie­row­nic­twa – nie było żad­nych do­wo­dów na to, że ktoś go w ogóle prze­czy­tał – mimo to utwier­dzał ją w prze­ko­na­niu, że zmiana była jej oso­bi­stym suk­ce­sem. Po­pu­lar­ność wśród ko­biet w stu­dio ABC Me­ghan zdo­była, wła­śnie opo­wia­da­jąc tę hi­sto­rię. Od­tąd po­zwa­lały jej uży­wać jed­nego z po­miesz­czeń biu­ro­wych do od­ra­bia­nia lek­cji. To do­świad­cze­nie uwa­żała za ka­mień mi­lowy w swoim ży­ciu.

Koń­cówka lat dzie­więć­dzie­sią­tych była dla Mar­kle’ów ła­skawa. Dzięki cięż­kiej pracy Tho­mas na­resz­cie był przy for­sie. Dwa­dzie­ścia sześć lat póź­niej, chcąc wy­ci­snąć tro­chę pie­nię­dzy z ocho­czego dzien­ni­ka­rza, Tom ju­nior wy­my­ślił hi­sto­ryjkę, zgod­nie z którą oj­ciec wy­grał sie­dem­set pięć­dzie­siąt ty­sięcy do­la­rów w ka­li­for­nij­skiej lo­te­rii sta­no­wej. Oczy­wi­ście żad­nej wy­gra­nej nie było. Tho­mas dał jed­nak sy­nowi pie­nią­dze na otwar­cie kwia­ciarni, a Sa­man­cie ku­pił sa­mo­chód. Z ła­two­ścią mógł też opła­cić szkołę Me­ghan.

Na przy­ję­ciu z oka­zji dzie­wią­tych uro­dzin Nikki Priddy Me­ghan zo­stała sfil­mo­wana na czer­wo­nym kocu i w zło­tej ko­ro­nie – na­gra­nie roz­po­czyna za­im­pro­wi­zo­wany przez dziew­czynkę klaps i okrzyk do ka­mery: „Uję­cie dru­gie!”. Po obej­rze­niu ka­sety z fil­mem z ba­jecz­nego ślubu księż­nej Diany ka­zała in­nym dziew­czyn­kom kła­niać się i zwra­cać do sie­bie „Wa­sza Kró­lew­ska Wy­so­kość”. Nikki Priddy za­uwa­żyła, że przy­ja­ciółka pra­gnęła być oglą­dana: „Me­ghan za­wsze chciała być w cen­trum uwagi. Grała pierw­szo­pla­nową rolę”.

Jed­nak w po­rów­na­niu z ży­ciem ro­dzin­nym przy­ja­ció­łek jej wła­sne na­strę­czało trud­no­ści. W póź­nym dzie­ciń­stwie i jako na­sto­latki Nikki i Me­ghan spę­dziły ra­zem wiele week­en­dów i świąt. Priddy po­dzi­wiała Me­ghan za to, że pró­buje utrzy­mać po­kój mię­dzy ro­dzi­cami: „Od kiedy zna­łam Me­ghan, jej ro­dzice nie byli ze sobą. By­wało to dla niej trudne. Cza­sami mu­siała opo­wie­dzieć się po któ­rejś ze stron. Za­wsze sta­rała się uszczę­śli­wić oboje”. Priddy ob­ser­wo­wała Me­ghan w roli na­tu­ral­nej me­dia­torki i po­słań­czyni: „Na­prawdę sły­szała tek­sty w stylu: «Po­wiedz swo­jej matce...» czy «Po­wiedz ojcu...». To wtedy na­uczyła się pa­no­wać nad emo­cjami”.

Me­ghan twier­dziła, że roz­wód ro­dzi­ców nie był taki kło­po­tliwy, jak się spo­dzie­wała. Jed­nak Nikki wspo­mina: „Cza­sami któ­reś z jej ro­dzi­ców po­trze­bo­wało tro­chę wię­cej uwagi, więc Me­ghan mu się po­świę­cała”. Kur­su­jąc mię­dzy dwoma zu­peł­nie róż­nymi świa­tami, co­raz czę­ściej mu­siała li­czyć na sie­bie. Ale Fa­solka – tak na­zy­wał ją te­raz Tho­mas, po­nie­waż uwiel­biała baśń o Ja­siu i ma­gicz­nej fa­soli – za­wsze mo­gła li­czyć na opiekę ojca.

Po za­miesz­kach, które wy­bu­chły w czę­ści Los An­ge­les w kwiet­niu 1992 roku, Tho­mas od­ru­chowo uru­cho­mił swoją „tar­czę ochronną”. Wy­pusz­czono film, na któ­rym wi­dać, jak czte­rech bia­łych po­li­cjan­tów bije Rod­neya Kinga, nie­uzbro­jo­nego czar­nego mo­to­cy­kli­stę. Męż­czyzn unie­win­niła ko­mi­sja ba­da­jąca oko­licz­no­ści na­pa­ści, a w nie­któ­rych czę­ściach mia­sta wy­bu­chły pro­te­sty prze­ciwko tak jaw­nie ra­si­stow­skiemu wy­ro­kowi. Sy­reny po­li­cyjne wyły, pod­czas gdy obu­rzeni Ame­ry­ka­nie pod­kła­dali ogień i plą­dro­wali bu­dynki w swo­ich dziel­ni­cach.

Choć do ak­tów prze­mocy nie do­cho­dziło w po­bliżu ich domu, Tho­mas po­sta­no­wił chro­nić Me­ghan. Po po­łu­dniu w dniu, w któ­rym wy­bu­chły za­mieszki, wy­wiózł córkę do Palm Springs. Do­ria nie chciała do nich do­łą­czyć. „Czuję się wy­star­cza­jąco bez­piecz­nie”, po­wie­działa Tho­ma­sowi przez te­le­fon. Wąt­pliwe, by Me­ghan była świad­kiem ja­kichś ak­tów prze­mocy czy choćby drob­nych kra­dzieży, do któ­rych do­szło w skle­pie w po­bliżu stu­dia ABC. Gdy już nie było jej w mie­ście, za­mieszki roz­prze­strze­niły się na Sun­set Bo­ule­vard i Hol­ly­wood Bo­ule­vard. Pięć dni póź­niej znie­siono go­dzinę po­li­cyjną, a oj­ciec z córką wró­cili do Los An­ge­les. Z okien sa­mo­chodu Me­ghan wi­działa spa­lone bu­dynki, ale w jej naj­bliż­szym są­siedz­twie żadne domy nie ucier­piały.

Po­nad dwa­dzie­ścia lat póź­niej Me­ghan wspo­mi­nała tamto do­świad­cze­nie nieco ina­czej: „Pa­mię­tam go­dzinę po­li­cyjną i po­wrót w po­śpie­chu do domu, i jesz­cze to, że gdy je­cha­li­śmy sa­mo­cho­dem, z nieba spa­dał po­piół. Czu­łam za­pach dymu, wi­dzia­łam kłęby ula­tu­jące z bu­dyn­ków i lu­dzi wy­bie­ga­ją­cych stam­tąd z tor­bami, plą­dru­ją­cych, co tylko się da”. Wi­działa też „męż­czyzn na ty­łach fur­go­netki, tak po pro­stu trzy­ma­ją­cych broń”. Za­pa­mię­tała rów­nież zna­jome drzewo, ro­snące przed do­mem ojca, „zu­peł­nie zwę­glone – ta­kich rze­czy się nie za­po­mina”.

Na­po­mknęła jesz­cze, że pro­te­sty przy­nio­sły wiele do­brego w jej spo­łecz­no­ści, ale miała chyba na my­śli tę naj­bliż­szą spo­łecz­ność, która była głów­nie biała. Jej wer­sja zda­rzeń zmie­niła się po raz ko­lejny w 2017 roku. Dwa­dzie­ścia pięć lat po za­miesz­kach Me­ghan po­wie „Va­nity Fair”: „Po­piół z po­ża­rów ulicz­nych opa­dał na pod­miej­skie traw­niki, więc za­wo­ła­łam do mamy: «O Boże, ma­mu­siu, śnieg pada!»”. Do­ria od­parła: «Nie, kwia­tuszku, to nie śnieg. Wra­caj do domu»”.

Tho­mas Mar­kle nie mógł uwie­rzyć, kiedy to prze­czy­tał. Za­pew­niał, że po wy­bu­chu za­mie­szek Me­ghan nie wi­działa się z Do­rią. Ode­brał ją ze szkoły i na­tych­miast po­je­chali do Palm Springs.

Z wcze­śniej­szych re­la­cji Me­ghan wy­nika, że jedno ra­si­stow­skie zda­rze­nie za­pa­mię­tała wy­jąt­kowo wy­raź­nie. Je­chała z matką sa­mo­cho­dem, Do­ria po­kłó­ciła się z ja­kimś bia­łym kie­rowcą, a ten rzu­cił ra­si­stow­skie wy­zwi­ska, co wy­raź­nie ją za­bo­lało. „Pa­trzy­łam na mamę, jej oczy wy­peł­niły się łzami nie­na­wi­ści. Je­cha­ły­śmy do domu w ogłu­sza­ją­cej ci­szy, cze­ko­la­dowe kłyk­cie mamy po­bla­dły, bo tak mocno ści­skała kie­row­nicę”. To je­dyny tego ro­dzaju in­cy­dent z dzie­ciń­stwa, o ja­kim Me­ghan mó­wiła pu­blicz­nie. Wspo­mniała też, że przy­słu­chi­wała się opo­wie­ściom Do­rii i babki o do­świad­cze­niach ro­dzin­nych z da­le­kiej prze­szło­ści.

W przed­szkolu ani w pry­wat­nej ka­to­lic­kiej szkole dla dziew­cząt pod we­zwa­niem Nie­po­ka­la­nego Serca, do któ­rej po­szła tuż przed dwu­na­stymi uro­dzi­nami, nie po­ru­szano kwe­stii ra­so­wych. W trak­cie roz­mowy kwa­li­fi­ka­cyj­nej Tho­mas do­wie­dział się, że Me­ghan zo­stała przy­jęta mię­dzy in­nymi dzięki swo­jej „ba­ta­lii” prze­ciwko Proc­ter & Gam­ble. Do­ria nie po­ja­wiła się na roz­mo­wie, a w szkole, je­śli nie li­czyć uro­czy­sto­ści roz­da­nia dy­plo­mów, była tylko raz.

Za­ło­żona w 1906 roku szkoła za swoją mi­sję uwa­żała „sła­wie­nie po­nad stu­let­niej tra­dy­cji du­cho­wego, in­te­lek­tu­al­nego, spo­łecz­nego i mo­ral­nego wy­cho­wa­nia i roz­woju uczen­nic wy­róż­nia­ją­cych się jako ko­biety o wiel­kim sercu i uczci­wym su­mie­niu”. Szczy­ciła się rów­nież tym, że przy­ciąga nie­zwy­kle uta­len­to­wane i am­bitne młode ko­biety bez względu na rasę i po­cho­dze­nie spo­łeczne. Na li­ście ab­sol­wen­tek znaj­do­wały się ak­torka Mary Ty­ler Mo­ore i Tyra Banks, oso­bi­stość te­le­wi­zyjna.

Trzy­dzie­ści pro­cent uczen­nic było bia­łych, więk­szość zaś miała mię­dzy­na­ro­dowe, mie­szane lub czarne po­cho­dze­nie. „O ra­sie nie mó­wiło się zbyt czę­sto – wspo­mi­nała Chri­stine Knud­sen, biała na­uczy­cielka. – Nie na­le­żało to do pa­lą­cych kwe­stii, po­nie­waż szkoła była bar­dzo zróż­ni­co­wana”. Z uwagi na to, że Do­ria po­ka­zała się tam tylko raz, więk­szość osób uwa­żała Me­ghan za Włoszkę. John Dlu­go­lecki, szkolny fo­to­graf, który czę­sto by­wał w pla­cówce, za­uwa­żył, że Me­ghan ni­gdy nie za­da­wała się z dziećmi po­cho­dze­nia afro­ame­ry­kań­skiego, a ró­wie­śniczki nie uwa­żały jej za osobę mie­sza­nej rasy. Jej naj­bliż­sze przy­ja­ciółki były białe. „Ja sama uwa­ża­łam się po pro­stu za mą­drą”, mó­wiła, nim jesz­cze stała się sławna. Do nie­dawna nie wspo­mi­nała, by kie­dy­kol­wiek cier­piała z po­wodu wy­klu­cze­nia.

Kwe­stia rasy stała się istotna, kiedy na lek­cji an­giel­skiego dwu­na­sto­let­nią Me­ghan po­pro­szono o za­zna­cze­nie pola okre­śla­ją­cego jej po­cho­dze­nie et­niczne. „No i tak ja ze swo­imi krę­co­nymi wło­sami, pie­go­watą bu­zią, bladą skórą i mie­sza­nym po­cho­dze­niem ga­pi­łam się na te wszyst­kie pola i mar­twi­łam, że źle wy­biorę. Nie wie­dzia­łam, co ro­bić, bo można było za­zna­czyć tylko jedną od­po­wiedź, czyli mu­sia­łam wy­brać, które z ro­dzi­ców jest dla mnie waż­niej­sze – które pół mnie ma dla mnie więk­sze zna­cze­nie. Na­uczy­cielka po­ra­dziła mi, że­bym za­zna­czyła, że je­stem biała. Po­wie­działa, że prze­cież tak wy­glą­dam. Odło­ży­łam dłu­go­pis. Nie w wy­ra­zie sprze­ciwu, tylko dla­tego, że mia­łam mę­tlik w gło­wie. Nie umia­łam się do tego zmu­sić, wy­obra­zić so­bie doj­mu­ją­cego smutku matki, gdyby się o tym do­wie­działa. No więc nie za­zna­czy­łam żad­nego pola. Moja toż­sa­mość po­zo­stała nie­okre­ślona... znak za­py­ta­nia, zu­peł­nie nic, tak się czu­łam. Wie­czo­rem, po po­wro­cie do domu, opo­wie­dzia­łam o tym ta­cie. Jego od­po­wiedź zo­stała ze mną na za­wsze: «Na przy­szłość do­ry­suj wła­sne pole»”.

Tho­mas umie­jęt­nie zor­ga­ni­zo­wał so­bie czas. Nie­mal przez dzie­sięć lat co­dzien­nie pod­wo­ził Me­ghan do szkoły, a póź­nym po­po­łu­dniem od­bie­rał ją sam lub po­sy­łał sa­mo­chód z kie­rowcą, który przy­jeż­dżał po nią do Prid­dych i pod­rzu­cał ją do stu­dia lub do domu in­nej ko­le­żanki, gdzie zo­sta­wała, do­póki oj­ciec nie skoń­czył pracy. Ubrana w mun­du­rek ka­to­lic­kiej szkoły dziew­czynka z krę­co­nymi wło­sami i prze­rwą mię­dzy zę­bami sie­działa za ku­li­sami planu fil­mo­wego, gdzie ak­to­rzy i ak­torki nie­kiedy krę­cili sceny ero­tyczne. „Sa­crum i pro­fa­num – po­wie póź­niej. – Do­ra­sta­łam w bar­dzo per­wer­syj­nym miej­scu”.

Week­endy miały swój usta­lony po­rzą­dek. W każdą so­botę Me­ghan cho­dziła na lek­cje ba­letu i ak­tor­stwa, a po­tem do lo­dziarni lub do Ham­bur­ger Ham­let na ka­napki klu­bowe i owo­cowe smo­othie. Przed wej­ściem Tho­mas za­wsze ku­po­wał córce jej ulu­biony ko­miks Ar­chie. Bo­ha­ter, pie­go­waty, ru­do­włosy na­sto­la­tek, przy­jaź­nił się z Ve­ro­nicą, bo­gatą dziew­czyną. Przez po­nad dwa lata – od dzie­sią­tego do dwu­na­stego roku ży­cia – Me­ghan czy­tała nie tylko każdy nowy nu­mer ko­miksu za pół­tora do­lara, ale też rzad­kie wy­da­nia ar­chi­walne za dwa­dzie­ścia do­la­rów. Po po­siłku Tho­mas wy­po­ży­czał stare filmy o tańcu, które oglą­dali w domu.

W nie­które week­endy jeź­dzili, po­dob­nie jak Tho­mas w dzie­ciń­stwie, ło­wić ryby w rzece Kern lub je­zio­rze Big Bear. Na obiad je­dli po­tem to, co udało się zło­wić. W dłu­gie week­endy ro­bili so­bie wy­cieczki sa­mo­cho­dowe, na przy­kład do Gra­ce­land, po­sia­dło­ści Elvisa w Mem­phis w sta­nie Ten­nes­see. Z tyłu spe­cjal­nie urzą­dzo­nej to­yoty 4 run­ner Tho­masa znaj­do­wał się ma­te­rac dla Me­ghan oraz te­le­wi­zor i ma­gne­to­wid. „Od­kry­li­śmy – wspo­mi­nał Tho­mas – że lu­biła tę samą mu­zykę, co ja w dzie­ciń­stwie. Ze­społy ta­kie jak The Shi­rel­les i grupy so­ulowe, wszyst­kie jej się po­do­bały. Jak tylko za­trzy­my­wa­li­śmy się na po­stoju, żeby coś zjeść, ku­po­wa­łem ka­sety”.

Tho­mas za­chę­cał też stale córkę, by zgła­szała się do po­mocy przy wy­da­wa­niu po­sił­ków w ja­dło­daj­niach dla bez­dom­nych. Ma­ria Pol­lia, na­uczy­cielka teo­lo­gii, pa­mięta, że Me­ghan miała w so­bie nie­zwy­kłe po­kłady współ­czu­cia. Za­sługą Tho­masa było też coś, co za­ob­ser­wo­wała Ilise Faye, dy­rek­torka szkoły, wspo­mi­na­jąca Me­ghan jako nie­za­po­mnianą, pewną sie­bie, elo­kwentną i za­an­ga­żo­waną uczen­nicę: „Mó­wiła wła­snym gło­sem. Sta­wała po stro­nie słab­szych, bro­niła wła­snego zda­nia, a wśród przy­ja­ciół grała pierw­sze skrzypce”.

We wcze­snym okre­sie na­sto­let­nim ce­cho­wały ją przede wszyst­kim współ­czu­cie i sku­pie­nie na ży­ciu we­wnętrz­nym. La­tem szkoła wy­słała Me­ghan do Agape In­ter­na­tio­nal Spi­ri­tual Cen­tre, mię­dzy­na­ro­do­wego cen­trum du­cho­wego roz­woju. Co­dzien­nie wcze­snym ran­kiem, w du­chu chrze­ści­jań­stwa eku­me­nicz­nego, ucznio­wie me­dy­to­wali i po­wta­rzali man­trę pla­cówki: „Bóg jest po mo­jej stro­nie”. Spę­dziła też cztery dni na Ka­iros, re­ko­lek­cjach dla uczniów, pod­czas któ­rych dys­ku­tuje się o ży­ciu i re­li­gii. Po­dob­nie jak w szkole, cie­szyła się tam po­pu­lar­no­ścią i od­no­siła suk­cesy. Jako czter­na­sto­latka w trak­cie uro­czy­sto­ści szkol­nej mó­wiła o re­li­gii i dzia­łal­no­ści cha­ry­ta­tyw­nej. Do ucznia w de­pre­sji na­pi­sała od­ręczną kartkę, w któ­rej za­zna­czyła, że jest „silny i wspa­niały”, ob­da­rzony „pięk­nym du­chem”. Do­dała jesz­cze, że „do­wo­dzi to jego wy­jąt­ko­wo­ści”. „Gdy­byś mnie po­trze­bo­wał, je­stem tu”, za­koń­czyła. Na re­ko­lek­cjach wy­brano ją na li­derkę.

Me­ghan zo­stała też prze­wod­ni­czącą sa­mo­rządu uczniow­skiego – w ten spo­sób do­ce­niono jej em­pa­tię. Była rów­nież kró­lową zjazdu ab­sol­wen­tów, a przy­ja­ciele otwar­cie mó­wili, że nie­zwy­kły los za­wsze był jej pi­sany. Po la­tach po­ja­wiły się też głosy kry­tyczne. Me­ghan po­strze­gała sie­bie jako out­si­derkę, ale nie­które osoby z klasy uwa­żały, że udaje, bo prze­cież wy­da­wała się do­sko­nała. Wszystko wska­zuje na to, że było ina­czej. Jak za­uwa­żyła So­nia Ar­da­kani, Me­ghan „za­żar­cie wal­czyła o to, czego pra­gnęła w ży­ciu”. Suzy, córka So­nii, stwier­dziła: „Me­ghan za­wsze do­sta­wała to, czego chciała”. Nikt nie wąt­pił w jej szcze­rość. Jed­nak oj­ciec z pew­no­ścią po­zwa­lał jej na wszystko. „Roz­pu­ści­łem ją – po­wta­rzał z ża­lem i do­da­wał: – W szkole prze­wo­dziła wszyst­kim uro­czy­sto­ściom i o wszyst­kim de­cy­do­wała. W domu zresztą też”.

Po la­tach Me­ghan do­ce­niła od­da­nie ojca: „Ten czło­wiek (który sam do­ra­stał w ubó­stwie w ma­łym mia­steczku w Pen­syl­wa­nii) prze­lał krew, pot i łzy, że­bym mo­gła mieć lep­szą przy­szłość. To dla mo­jego taty – do­dała – mo­jego tro­skli­wego, in­spi­ru­ją­cego, pra­co­wi­tego ta­tu­sia. Wszyst­kiego naj­lep­szego z oka­zji Dnia Ojca”. Po­dobną wdzięcz­ność oka­zy­wała też Do­rii. Jako była pra­cow­nica biura po­dróży Do­ria zdo­łała ku­pić ta­nie bi­lety lot­ni­cze do Mek­syku, do­kąd za­brała córkę. Z wy­cieczki Me­ghan naj­le­piej pa­mięta wi­zytę w slum­sach. Za to ni­gdy nie wspo­mniała o wa­ka­cjach z ro­dzi­cami na Ha­wa­jach, za które za­pła­cił Tho­mas: „Na­wet po roz­wo­dzie nie­kiedy wy­jeż­dża­li­śmy ra­zem”.

W 2014 roku w swoje trzy­dzie­ste trze­cie uro­dziny Me­ghan wspo­mi­nała swoje dzie­ciń­stwo ina­czej: „Jako na­sto­latka mia­łam pro­blem z tym, żeby się wpa­so­wać. Nie wie­dzia­łam, co to w ogóle zna­czy. W moim li­ceum były różne kliki: czarne dziew­czyny i białe. Fi­li­pinki i La­ty­no­ski. Jako osoba mie­szana zna­la­złam się gdzieś po­mię­dzy. Dla­tego co­dzien­nie pod­czas dłu­giej prze­rwy sta­ra­łam się zaj­mo­wać ja­ki­miś spo­tka­niami: kółka fran­cu­skiego, sa­mo­rządu uczniow­skiego. Co­kol­wiek się działo mię­dzy dwu­na­stą a pierw­szą, na pewno w tym uczest­ni­czy­łam. Nie to że­bym się aż tak an­ga­żo­wała, po pro­stu nie chcia­łam jeść sama”. Tho­mas Mar­kle po­da­wał w wąt­pli­wość wspo­mnie­nia Me­ghan z póź­niej­szych lat szkol­nych.

W 1993 roku bez­pie­czeń­stwo fi­nan­sowe Tho­masa le­gło w gru­zach, po­nie­waż więk­szość oszczęd­no­ści po­ży­czył przy­ja­cie­lowi na roz­krę­ce­nie biz­nesu w branży te­le­wi­zyj­nej. Skar­żył się, że pie­nią­dze zo­stały skra­dzione. Mu­siał też za­pła­cić ogromny po­da­tek. Za radą ame­ry­kań­skiej skar­bówki ogło­sił upa­dłość. Na­dal do­sta­wał wy­soką pen­sję, więc ży­cie Me­ghan nie­wiele się zmie­niło. Twier­dziła jed­nak, że mu­siała pra­co­wać w Hum­ph­rey Yogart w Be­verly Hills za cztery do­lary za go­dzinę i że prze­trwała dzięki ba­rowi sa­łat­ko­wemu w Siz­zler za je­dyne cztery dzie­więć­dzie­siąt dzie­więć, lecz Tho­mas sta­now­czo pod­kre­ślał: „W cza­sach szkol­nych ni­gdy nie pra­co­wała. Nie po­zwo­lił­bym na to. Poza tym nie było ta­kiej po­trzeby”. Nie prze­trwała też dzięki Siz­zler. Jak sama póź­niej przy­zna, ja­dała świeże or­ga­niczne je­dze­nie i uwiel­biała taco z rybą.

Tho­mas nie tylko dbał o to, by do­brze ja­dła, ale też pła­cił za week­en­dowe za­ję­cia i wy­cieczki za mia­sto. Nikt ni­gdy nie wąt­pił w am­bi­cję Me­ghan. Pod wpły­wem czę­stych wi­zyt w stu­diach fil­mo­wych chciała zo­stać sławna. Kiedy w szkole za­przy­jaź­niła się z sy­nem pre­zy­denta Bo­li­wii, przez kilka dni chwa­liła się, że zo­sta­nie bo­li­wij­ską kró­lową.

W to­wa­rzy­stwie spra­wiała wra­że­nie skry­tej. Mó­wiła też, że ro­dzice mieli za­sad­ni­cze po­dej­ście do chło­pa­ków. W wy­wia­dzie te­le­wi­zyj­nym zdra­dziła Larry’emu Kin­gowi, że pierw­szy raz ca­ło­wała się w wieku trzy­na­stu lat – na let­nim obo­zie ko­ściel­nym z Jo­shuą Si­lver­ste­inem, który póź­niej zo­stał ra­pe­rem. Po­twier­dził, że to Me­ghan wy­szła z pro­po­zy­cją. Gdy już po­zwo­lono jej spo­ty­kać się z pierw­szym chło­pa­kiem, Lu­isem Se­gurą, to­wa­rzy­szył im jego brat, Danny. Zdaje się, że jako na­sto­latka nie cho­dziła czę­sto na randki, co po­twier­dzają jej przy­ja­ciółki z cza­sów szkol­nych, Suzy Ar­da­kani i Ni­naki Priddy. Z Ar­da­kani jeź­dziła konno i na wrot­kach oraz grała w krę­gle. Ro­dzina Ar­da­ka­nich zżyła się bar­dzo z Me­ghan, kiedy Matt Ar­da­kani, oj­ciec Suzy i wła­ści­ciel warsz­tatu sa­mo­cho­do­wego, zo­stał spa­ra­li­żo­wany po tym, jak po­strze­lił go nie­po­czy­talny we­te­ran z Wiet­namu. Me­ghan re­gu­lar­nie cho­dziła z Suzy do szpi­tala, gdzie czu­wały przy łóżku jej ojca, który po­woli wra­cał do zdro­wia.

W tym cza­sie za­cie­śniła się też jej przy­jaźń z Ni­naki Priddy. W 1996 roku Me­ghan wy­brała się z ro­dziną Prid­dych w po­dróż po Eu­ro­pie. Po wi­zy­cie w Pa­ryżu po­je­chali do Lon­dynu. Przy­ja­ciółki zro­biły so­bie zdję­cie na tle pa­łacu Buc­kin­gham. Rok póź­niej księżna Diana zgi­nęła w wy­padku sa­mo­cho­do­wym w Pa­ryżu. Dziew­czyny ze łzami w oczach oglą­dały Wil­liama i Harry’ego kro­czą­cych za trumną w kie­runku opac­twa west­min­ster­skiego, wi­działy też zbli­że­nie ka­mery na znaj­du­jącą się po­śród bia­łych kwia­tów kartkę „Ma­mu­sia” wy­pi­saną przez dwu­na­sto­let­niego Harry’ego. Ob­raz mło­dych sy­nów Diany wrył się głę­boko w pa­mięć Ame­ryki, po­dob­nie jak obu­rze­nie na człon­ków ro­dziny kró­lew­skiej (w szcze­gól­no­ści Ka­rola) za spo­sób, w jaki trak­to­wali Dianę.

Nie­długo po­tem Me­ghan z ro­dziną Ar­da­ka­nich obej­rzała po­now­nie ka­setę z na­gra­niem ślubu Diany z 1981 roku. Suzy po­da­ro­wała przy­ja­ciółce słynną książkę An­drew Mor­tona Diana. Jej hi­sto­ria, ujaw­nia­jącą ku­lisy roz­padu mał­żeń­stwa księż­nej. Jesz­cze jako dwu­dzie­sto­kil­ku­latka Me­ghan trzy­mała na półce eg­zem­plarz pu­bli­ka­cji de­ma­ska­tor­skiej Mor­tona i mó­wiła o tym, że chcia­łaby po­być przez mie­siąc w Lon­dy­nie. Dwa­dzie­ścia lat póź­niej po­wie: „Nie wie­dzia­łam zbyt wiele o Har­rym ani o ro­dzi­nie kró­lew­skiej”. Ni­naki Priddy była in­nego zda­nia. Wspo­mi­nała, że ro­dzina kró­lew­ska za­wsze fa­scy­no­wała Me­ghan, po­dob­nie jak dzia­łal­ność hu­ma­ni­tarna Diany na rzecz osób z HIV i ofiar min lą­do­wych. Me­ghan przy­znała z ko­lei, że po raz pierw­szy po­czuła się jak Kop­ciu­szek na balu, gdy wło­żyła olśnie­wa­jącą bluzkę i na­szy­wane dro­gimi ka­mie­niami pan­to­felki, a było to w trak­cie szkol­nego po­kazu ko­lek­cji Miu Miu. „Ta marka wiele dla mnie zna­czy – mó­wiła – bo po­czu­łam się jak księż­niczka”.

Ak­tor­stwo stało się jej ży­cio­wym prio­ry­te­tem. Za na­mową ojca Me­ghan za­an­ga­żo­wała się w szkolne przed­sta­wie­nia. Tho­mas także chciał po­móc – zro­bił pro­fe­sjo­nalne oświe­tle­nie szkol­nej sceny i pod­świe­tlany szyld. Za­pła­cił też za apa­rat or­to­don­tyczny córki, by po­zbyła się szpary mię­dzy przed­nimi zę­bami.

Za radą ojca Me­ghan do upa­dłego ćwi­czyła swoje kwe­stie i su­mien­nie wy­peł­niała po­le­ce­nia re­ży­sera. Tho­mas, który cza­sami wpa­dał na próby, udzie­lił jej też in­nych waż­nych rad: głowę trzy­maj w ten spo­sób, utkwij wzrok w jed­nym punk­cie, po­ka­zuj swój lep­szy pro­fil i, co naj­waż­niej­sze, wy­glą­daj prze­ko­nu­jąco. Pod­kre­ślał, że do­bre ak­tor­stwo wy­daje się au­ten­tyczne. Gigi Per­reau, na­uczy­cielka ak­tor­stwa, zwró­ciła uwagę na etykę za­wo­dową i pew­ność sie­bie Me­ghan w trak­cie wy­stę­pów. W szkol­nych spra­woz­da­niach można zna­leźć in­for­ma­cję, że dziew­czyna za­grała główną rolę w trzech wy­sta­wia­nych dzień po dniu, wy­prze­da­nych przed­sta­wie­niach Króla Edypa, oraz że zo­stała na­gro­dzona bra­wami za wy­stępy w mu­si­ca­lach An­nie, Damn Yan­kees i Ta­jem­nice lasu.

Ciemną stroną suk­cesu była za­zdrość, szcze­gól­nie silna, gdy główną rolę do­sta­wał ktoś inny. Me­ghan strasz­nie się ze­zło­ściła, kiedy hol­ly­wo­odz­kie stu­dio za­an­ga­żo­wało uczen­nicę z jej szkoły, a także gdy dwie inne dziew­czyny do­stały role w fil­mie Ślady czer­wieni. „Na sce­nie pra­gnie być gwiazdą – za­uwa­żył Tho­mas Mar­kle – po­dob­nie jak w ży­ciu”. Za­żą­dała, by oj­ciec za­pła­cił pro­fe­sjo­nal­nemu fo­to­gra­fowi za zdję­cia por­tre­towe. Tho­mas roz­da­wał je po­tem pro­du­cen­tom w hol­ly­wo­odz­kich stu­diach. Nie było od­zewu. Mimo to Me­ghan po­wta­rzała, że chce zo­stać ak­torką.

Gdy Tho­mas do­stał no­mi­na­cję dla naj­lep­szego oświe­tle­niowca, w na­grodę za­brał córkę na uro­czy­stość roz­da­nia na­gród Emmy. Prze­szedł­szy się po czer­wo­nym dy­wa­nie, sie­dem­na­sto­latka oznaj­miła: „Ta­tu­siu, chcę być kie­dyś sławna jak ty”. Tho­mas po­ki­wał głową. Jak wiele osób w Los An­ge­les, Me­ghan ko­chała sławę i blichtr. Pra­gnęła, by zi­ściły się jej ma­rze­nia. A oj­ciec był go­tów zro­bić wszystko, żeby jej w tym po­móc.

Me­ghan nie miała jesz­cze dwu­dzie­stu lat, gdy jej sto­su­nek do Tho­masa za­czął się zmie­niać. Wio­sną 1999 roku w szkole wy­sta­wiano nowy mu­si­cal – Pi­ża­mową roz­grywkę. Me­ghan chciała za­grać główną rolę, ale też wy­je­chać na ty­dzień na letni obóz szkolny. Gigi Per­reau, na­uczy­cielka ak­tor­stwa, uparła się, że dziew­czyna musi do­ko­nać wy­boru. Me­ghan wy­brała wy­jazd. Obu­rzona, że na­uczy­cielka nie po­zwo­liła jej wy­stą­pić, na­kła­niała Tho­masa, by tym ra­zem nie po­ma­gał z oświe­tle­niem, ale jej nie po­słu­chał. Wspo­mi­nał, że w zło­ści za­częła krzy­czeć, iż po­wi­nien speł­niać jej ży­cze­nia. Po­now­nie od­mó­wił. Me­ghan na kilka ty­go­dni wy­pro­wa­dziła się do Do­rii. „Była na mnie wście­kła – przy­znał Tho­mas. – Nie chciała ze mną roz­ma­wiać”.

W tym cza­sie osiem­na­sto­let­nia Me­ghan jeź­dziła po Los An­ge­les z Ni­naki Priddy, która fil­mo­wała przy­ja­ciółkę za kół­kiem sa­mo­chodu z ta­blicą re­je­stra­cyjną „Dziew­czyna z KLASĄ” (do­stała ją w pre­zen­cie od by­łego chło­paka). W oko­li­cach domu Tho­masa Me­ghan po­wie­działa przy­ja­ciółce: „Tam nie je­dziemy, bo nie bar­dzo do­ga­duję się z tatą. Chcia­ła­bym za­je­chać, żeby spraw­dzić, czy nie ma dla mnie poczty, ale szcze­rze wąt­pię”. Me­ghan nie za­pro­siła Tho­masa na swój wy­stęp w mu­si­calu Damn Yan­kees. Mimo za­kazu obej­rzał przed­sta­wie­nie i wy­słał jej kwiaty za ku­lisy. Zi­gno­ro­wała ten gest. Oj­ciec po raz pierw­szy zro­zu­miał, że córka za­mie­rza dyk­to­wać wa­runki. Zda­niem Tho­masa to było je­dyne szkolne przed­sta­wie­nie, na które przy­szła Do­ria. On sam nie tylko zaj­mo­wał się oświe­tle­niem, ale też oglą­dał wszyst­kie wy­stępy córki.

Fil­mik na­krę­cony przez Priddy koń­czy się w chwili, kiedy Me­ghan je­dzie na prze­słu­cha­nie do te­le­dy­sku Sha­kiry. Gdyby do­stała rolę, za dwa dni na pla­nie za­pła­cono by jej sześć­set do­la­rów. Po prze­słu­cha­niu Priddy znów za­częła fil­mo­wać Me­ghan. „Tań­czy­ły­śmy jak dzi­kie – po­wie­działa do ka­mery. – Ru­sza­łam się tak in­ten­syw­nie, że aż się mar­twi­łam, czy coś mi nie wy­sko­czy zza ko­szulki”. Roli nie do­stała.

W czerwcu 1999 roku uro­czy­stość roz­da­nia dy­plo­mów w szkole Me­ghan z dumą oglą­dali: Tho­mas Mar­kle, Do­ria i matka Tho­masa. Pod­czas ce­re­mo­nii prze­ka­za­nia obo­wiąz­ków ko­lej­nemu rocz­ni­kowi ma­tu­rzy­stów Me­ghan wy­gło­siła prze­mó­wie­nie, do­stała też na­grodę za suk­cesy w na­uce i na sce­nie. W szkol­nej księ­dze pa­miąt­ko­wej pod zdję­ciem Me­ghan za­miesz­czono cy­tat z Ele­anor Ro­ose­velt, który sama wy­brała: „Ko­biety są jak to­rebki her­baty. Nie po­znają swo­jej mocy, do­póki nie znajdą się w go­rą­cej wo­dzie”. Bez wąt­pie­nia po­dzi­wiała oboje ro­dzi­ców. Do­ria, o któ­rej Me­ghan póź­niej mó­wiła, że no­siła dredy i kol­czyk w no­sie, była opie­kuń­czym wol­nym du­chem. „Po­tra­fimy świet­nie się ra­zem ba­wić, a jej opar­cie przy­nosi mi po­cie­chę”.

„Dzięki wszyst­kiemu, co dla mnie ro­bisz – na­pi­sała kie­dyś Tho­ma­sowi w kartce wa­len­tyn­ko­wej – je­stem tym, kim je­stem, bar­dzo ci za to dzię­kuję. Chcę tylko, że­byś był ze mnie dumny, i obie­cuję ci, że bez względu na wszystko osią­gnę ten cel”. Była mu wdzięczna za hoj­ność i za to, że w su­mie za­pła­cił za jej na­ukę sto sześć­dzie­siąt pięć ty­sięcy fun­tów, ale jej wy­jazd na stu­dia psuł i tak już na­pięte sto­sunki. Gdy Me­ghan szy­ko­wała się do opusz­cze­nia Los An­ge­les, Tho­mas po­padł w przy­gnę­bie­nie.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: