Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Zew krwi - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
11 października 2023
Ebook
39,90 zł
Audiobook
14,90 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zew krwi - ebook

Niezwykła historia rozgrywająca się w Jukon w Kanadzie podczas tak zwanej Gorączki Złota. Głównym bohaterem opowieści jest pies o imieniu Buck, mieszaniec bernardyna i owczarka szkockiego. Wszystko rozpoczyna się na ranczu w Santa Clara Valley w Kalifornii, kiedy Buck zostaje wykradziony ze swojego domu i sprzedany jako pies zaprzęgowy na Alaskę. W surowym środowisku staje się coraz bardziej dziki, jest zmuszony do walki o przetrwanie i dominację nad innymi psami. Na swojej drodze spotka ludzi dobrych i złych, musi sprostać niezwykłym wyzwaniom. W końcu zrzuca z siebie powłokę cywilizacji i opierając się na pierwotnym instynkcie i doświadczeniu, staje się przywódcą w dziczy.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7779-941-3
Rozmiar pliku: 6,0 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZ­DZIAŁ I

KU TWAR­DEJ PIER­WOT­NO­ŚCI

.

Buck nie czy­ty­wał ga­zet, nie mógł się więc zo­rien­to­wać w wiel­kim nie­bez­pie­czeń­stwie, które za­częło za­gra­żać i jemu, i wszyst­kim jego to­wa­rzy­szom: ku­dła­tym, mu­sku­lar­nym psom, ży­ją­cym w ob­rę­bie mię­dzy Pu­get So­und a San Diego. Lu­dzie, wę­szący wśród po­lar­nych ciem­no­ści, na­tknęli się bo­wiem na żółty me­tal, a pa­rowce i to­wa­rzy­stwa trans­por­towe, roz­nió­sł­szy to od­kry­cie, spo­wo­do­wały istną wę­drówkę ku da­le­kiej Pół­nocy. Każdy z tych po­dróż­ni­ków po­trze­bo­wał jed­nak psów, i to psów nie byle ja­kich. Sil­nych, mu­sku­lar­nych, na­da­ją­cych się do mi­tręgi i po­kry­tych fu­ter­kiem chro­nią­cym ich od mro­zów.

Dom, w któ­rym prze­by­wał Buck, na­le­żał od lat do sę­dziego Mil­lera i za­li­czał się do naj­więk­szych w Do­li­nie św. Klary. Po­godny i sło­neczny, znaj­do­wał się przy szo­sie, cof­nięty nieco w głąb i ukryty mię­dzy drze­wami, przez które prze­zie­rała oka­la­jąca go we­randa. Wio­dły doń małe, schludne, żwi­ro­wane dróżki, wi­jące się skrom­nie wśród roz­le­głych traw­ni­ków i ocie­nione ga­łę­ziami wy­smu­kłych to­poli. W tyle domu, od strony po­dwórka, było wię­cej rze­czy rzu­ca­ją­cych się w oczy. Wid­niały tam ob­szerne staj­nie, które kil­ku­na­stu pa­rob­ków utrzy­my­wało w po­rządku, da­lej wi­nem ob­ro­słe domki dla służby, w końcu zaś cały sze­reg bu­dyn­ków dwor­skich, za któ­rymi cią­gnęły się win­nice, pa­stwi­ska i ogrody wa­rzywne. Znaj­do­wała się wśród tego zna­ko­mi­cie urzą­dzona ar­te­zyj­ska stud­nia oraz duża, ce­men­to­wana cy­sterna z wodą, w któ­rej sy­no­wie sę­dziego ką­pali się co rano i chło­dzili swe ciała w go­rące po­łu­dnia.

Nad ca­łym tym ob­sza­rem pa­no­wał Buck. Tu się uro­dził, tu spę­dził cztery lata ży­cia. Żyły tam co prawda i inne psy. Trudno prze­cież po­my­śleć, by nie było ich wię­cej na tak du­żej prze­strzeni, ale nie li­czyły się. Przy­by­wały i gu­biły się, część ich za­cią­gała się do zwy­czaj­nej sfory, inne kró­lo­wały w za­ci­szu po­ko­jów, tak jak To­ots na przy­kład, mop­sik ja­poń­ski, albo bez­włosa Ysa­bel, ma­lutka mek­sy­kanka – oso­bliwe stwo­rze­nia, pra­wie ni­gdy nie­wy­su­wa­jące nosa za drzwi i tylko rzadko sta­wia­jące swe łapki na ziemi. Były też poza tym prze­różne foksy, te­riery, żyło ich ze dwa­dzie­ścia w tym ogrom­nym do­mo­stwie i nie­jed­no­krot­nie od­gra­żały się To­ot­sowi i Ysa­bel, które spo­glą­dały na nie z okien strze­żone przez le­gion uzbro­jo­nych po­ko­jó­wek.

Buck wpraw­dzie nie był psem po­ko­jo­wym, ale nie za­li­czał się rów­nież do sfory po­dwó­rzo­wej. Pa­no­wał nie­po­dziel­nie na ca­łym ob­sza­rze do­mo­stwa. Ką­pał się w cy­ster­nie i cho­dził na po­lo­wa­nie z sy­nami sę­dziego; eskor­to­wał Mol­lie i Alice, córki sę­dziego, pod­czas prze­cha­dzek o zmroku lub o wcze­snym po­ranku; w wie­czory zi­mowe le­żał za­zwy­czaj u stóp swego pana, wy­grze­wa­jąc się w ogniu pło­ną­cego ko­minka; wnu­ków sę­dziego dźwi­gał na grzbie­cie, prze­wra­cał się z nimi na roz­le­głym traw­niku albo pil­no­wał ich kro­ków pod­czas ob­fi­tych w przy­gody wę­dró­wek po po­dwó­rzu, a nie­raz na­wet da­lej, bo i do sta­jen za­cho­dzili, i do ogro­dów owo­co­wych. Mię­dzy sforą te­rie­rów po­ru­szał się jak król, a To­otsa i Ysa­bel po pro­stu igno­ro­wał; czuł się tu władcą, nie­po­dziel­nym władcą na obej­ściu sę­dziego – pa­nem wszyst­kiego, co cho­dziło, bie­gało, peł­zało czy la­tało – nie wy­łą­cza­jąc oczy­wi­ście ży­ją­cych tam lu­dzi.

Oj­ciec jego, ol­brzymi Ber­nard, za­li­czał się nie­gdyś do nie­od­stęp­nych to­wa­rzy­szy sę­dziego Mil­lera, Buck zaś za­po­wia­dał, że nie po­gar­dzi przy­kła­dem prze­ka­za­nym mu przez ojca. Nie był taki duży – wa­żył za­le­d­wie sto czter­dzie­ści fun­tów – gdyż matka jego, Shep, wy­wo­dziła się z ro­dziny szkoc­kich owczar­ków. Mimo wszystko jed­nak te sto czter­dzie­ści fun­tów, ob­cią­żo­nych dumą i god­no­ścią, tak ła­two ro­dzącą się z do­stat­ków i po­wa­ża­nia, umoż­li­wiły Buc­kowi przy­swo­je­nie so­bie na­wy­ków, które w ni­czym nie ustę­po­wały ma­nie­rom kró­lew­skim. Pod­czas tych czte­rech lat – wli­cza­jąc w to oczy­wi­ście okres szcze­nięc­twa – żył w do­statku jak uro­dzony ary­sto­krata. Dumę miał wielką, nie opusz­czała go ni­gdy, poza tym zaś wy­ka­zy­wał ob­jawy ego­izmu, jak to nie­raz się zda­rza i po­waż­nym dżen­tel­me­nom, któ­rzy za­miesz­kaw­szy na wsi, ule­gają wra­że­niu, że osie­dli na wy­spie. Nie uwa­żał się jed­nak za wy­chu­cha­nego piesz­czo­tami psa do­mo­wego; od tego się uchro­nił. Udział w po­lo­wa­niach i po­dobne im roz­ko­sze wę­dró­wek poza do­mem ścią­gnęły z niego tłuszcz i za­har­to­wały mu mię­śnie; zimna woda zaś, którą lu­bił i ce­nił jak pies spod bie­guna, krze­piła jego siły i utrzy­my­wała w zdro­wiu.

Taki oto mniej wię­cej pę­dził ży­wot pies Buck pod ko­niec roku 1847, kiedy na wieść o skar­bach Klon­dike lu­dzie ca­łego świata rzu­cili się ni­czym sza­rań­cza ku da­le­kiej Pół­nocy. Buck jed­nak nie czy­ty­wał ga­zet i nie wie­dział rów­nież, że Ma­nuel, je­den z ogrod­ni­ków za­ję­tych w go­spo­dar­stwie, nie za­li­czał się do lu­dzi bu­dzą­cych za­ufa­nie. Czło­wiek ten przede wszyst­kim na­wie­dzony był ma­nią; po­zwo­lił się opę­tać de­mo­nowi gry i gry­wał na­mięt­nie w chiń­ską lo­te­rię. Spo­sób jego gry od­zna­czał się poza tym ja­kąś na­ło­gową grzesz­no­ścią; po­siadł pe­wien sys­tem i ufał mu ślepo. Do­pro­wa­dziło go to w końcu do nie­uchron­nej zguby. Każda bo­wiem gra, zwłasz­cza zaś z sys­te­mem, za­wsze do­maga się od­po­wied­niej go­tówki – zaś pen­sja ogrod­nika z tru­dem tylko wy­star­czała na utrzy­ma­nie żony i kil­korga dzieci.

Pa­mięt­nego wie­czoru, kiedy Ma­nuel do­pu­ścił się ha­nieb­nej zdrady, sę­dzia był obecny na ze­bra­niu To­wa­rzy­stwa Plan­ta­to­rów Wi­no­gron, chłopcy zaś za­jęli się spra­wami atle­tyki i or­ga­ni­za­cją klubu. Nikt nie wi­dział, jak Ma­nuel i Buck prze­kra­dali się przez sad, pies zaś wy­obra­żał so­bie, że za­nosi się jak za­wsze na zwy­czajną prze­chadzkę. Nikt z wy­jąt­kiem jed­nego, sa­mot­nego czło­wieka nie wi­dział rów­nież, jak przy­byli na małą, nie­po­zorną sta­cyjkę ko­le­jową, znaną ogól­nie pod na­zwą Col­lege Park. Czło­wiek ów wdał się z Ma­nu­elem w oży­wioną roz­mowę, nie­długo zaś po tym brzęk­nęły pie­nią­dze.

– Mógł­byś ob­wią­zać swój to­war, za­nim od­sta­wisz go na miej­sce – ozwał się nie­zna­jomy, zaś Ma­nuel po tych sło­wach owi­nął szyję Bucka gru­bym po­wro­zem i zwią­zał go tuż pod ob­rożą.

– Je­śli sil­niej po­cią­gniesz, za­du­sisz go na miej­scu – ozwał się do ob­cego, tam­ten zaś od­mruk­nął, jakby po­twier­dza­jąc, że ro­zu­mie.

Buck przy­jął po­wróz z god­no­ścią i spo­ko­jem. Nie ule­gało wąt­pli­wo­ści, że za­no­siło się te­raz na rzecz nie­co­dzienną. Na­uczył się jed­nak, że lu­dziom, któ­rych się zna, na­leży ufać i ob­da­rzać ich wiarą, gdyż mą­drość ich prze­wyż­szała jego psie poj­mo­wa­nie. Ale gdy końce po­wrozu zna­la­zły się wresz­cie w rę­kach nie­zna­jo­mego, Buck pod­sko­czył i wark­nął groź­nie. Nie oka­zał przez to wię­cej niż za­le­d­wie nie­za­do­wo­le­nie, ufał jed­nak w swej du­mie, że równa się to pra­wie wy­da­niu roz­kazu. Lecz ku wiel­kiemu jego zdu­mie­niu po­wróz za­ci­snął się jesz­cze moc­niej na szyi, po­zba­wia­jąc go pra­wie moż­li­wo­ści od­dy­cha­nia. W przy­stę­pie wście­kło­ści pod­sko­czył ku ob­cemu, ten jed­nak uprze­dziw­szy go, chwy­cił go za gar­dziel i nie­ocze­ki­wa­nym ru­chem oba­lił na grzbiet. Po­wróz w tej chwili za­ci­snął się nie­mi­ło­sier­nie, Buck zaś zma­gał się jak w ataku fu­rii, wy­wie­siw­szy ję­zyk i na darmo pró­bu­jąc za­czerp­nąć od­de­chu. Ni­gdy do tej pory nie po­trak­to­wano go tak strasz­nie i jesz­cze ni­gdy nie zio­nął tak gwał­tow­nym gnie­wem. Lecz siły opu­ściły go, oczy przy­sło­niły się mgłą wy­czer­pa­nia. Nie zda­wał so­bie sprawy, kiedy po­ja­wił się po­ciąg i kiedy wrzu­cono go do wa­gonu to­wa­ro­wego.

------------------------------------------------------------------------

Za­pra­szamy do za­kupu peł­nej wer­sji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: