Złodziejki czasu - ebook
Złodziejki czasu - ebook
Lata 2013–2014. Siedlce, Warszawa, Gdańsk.
Zabawna powieść o czterech pisarkach, które poznają się na gali festiwalu literatury kobiecej. Są w różnym wieku, ale łączy je pasja pisania. Miłość i zdrada, problemy małżeńskie, skrywana przez lata tajemnica – wszystko, co przeżywają razem i osobno, jest doskonałą inspiracją dla ich twórczych umysłów. Czy połączenie horroru, romansu i kryminału to nie jest mieszanka zbyt wybuchowa?
Hanna Cygler – z urodzenia i zamiłowania gdańszczanka. Zawodowo zajmuje się tłumaczeniem ze szwedzkiego i angielskiego, a dla przyjemności – czytelników i swojej – pisze powieści (nie tylko dla kobiet). Dom Wydawniczy REBIS opublikował następujące książki tej autorki: Odmiana przez przypadki, Dobre geny, Bratnie dusze, Tryb warunkowy, Deklinacja męska/żeńska, Przyszły niedokonany, W cudzym domu, Kolor bursztynu oraz Grecka mozaika.
Strona autorki: hannacygler.pl
„Niby to ja jestem «kryminalistką», więc jak wytłumaczyć to, że Hanna Cygler w swoich książkach zabija częściej niż ja?
Chyba sama muszę pójść w tę miłość”.
Joanna Jodełka, blondynka, autorka kryminałów i thrillerów
„Chciałbym znaleźć się w następnej części Złodziejek. Zawsze pociągało mnie ryzyko”.
Vincent V. Severski, autor powieści sensacyjnych
Kategoria: | Romans |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7818-350-1 |
Rozmiar pliku: | 803 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Siedlce, wrzesień 2014
– Myślę, że tu wszystko jest ustawione – przerwała ciszę Elwira i wypiła łyk wody z wyjętej przed chwilą z torebki plastikowej butelki.
Trzy siedzące wokół stolika kobiety oderwały wzrok od swoich folderów i notatek i spojrzały na nią. Czekały, aż rozwinie wątek. Ale to była najwidoczniej świadoma pauza, by jeszcze bardziej pobudzić ich ciekawość.
– Nie przesadzasz? – nie wytrzymała najmłodsza i najmniej z nich odporna.
Elwira wydęła starannie umalowane usta i wymownym ruchem głowy wskazała na rozbawioną grupę kobiet, które właśnie weszły do sali restauracyjnej w hotelu i rozdając na prawo i lewo całusy, witały się z innymi uczestniczkami konkursu. Słychać było radosne głosy i wybuchy śmiechu.
– O co ci chodzi? – Kinga wciąż nie rozumiała starszej koleżanki.
– Świetnie się bawią, bo z pewnością już wszystko podzieliły. Wymyśliły ten konkurs, więc rozgrywają go, jak chcą.
– Znowu zaczynasz, Eli – odezwała się kolejna kobieta. Jej ciemne oczy patrzyły uważnie na mówiącą.
Ale z naganą czy irytacją? Elwira czuła się nieswojo, kiedy natrafiała na takie spojrzenie Marii Teresy. Miała wrażenie, że koleżanka potrafi czytać w jej myślach.
– Denerwuję się tylko! – Niemal jęknęła i z donośnym trzaskiem zmiażdżyła w ręku butelkę.
– A ja wcale. – Ruda Kinga była entuzjastycznie nastawiona do rzeczywistości, również tej konkursowej. Wyrwała się wreszcie z domu, zostawiła wszystkie problemy za sobą, a teraz miała zamiar się dobrze bawić. Nic jej nie zdoła wytrącić z tego wspaniałego nastroju, nawet marudzenie koleżanki. Bo to jej własna, druga w życiu książka była nominowana do głównej nagrody.
Kiedy przeczytała e-mail od organizatorki konkursu, w pierwszej chwili nie zrozumiała, o co i kogo chodzi. Kinga Zalewska? Domyśliła się, że to coś ważnego, i oblał ją pot, tak jakby w wieku trzydziestu czterech lat dorobiła się przedwczesnej menopauzy. W końcu literki połączyły się w zaskakującą treść.
– O matko i córko! – rozdarła się na cały głos, płosząc z parapetu natrętnie odwiedzające go gołębie. – Jestem pisarką!
– Alleluja! – Męski głos sprowadził ją raptownie na ziemię. – Słychać cię w całej dzielnicy. Jeszcze się włamią, bo pomyślą, że dostałaś kasę.
To akurat nie było możliwe. Ale ta nagroda... Kinga się rozmarzyła i spojrzała raz jeszcze na inicjatorki konkursu, które zasiadały pod oknem sali restauracyjnej. A gdybym tak ją dostała? Myśl ta przepełniła ją miłym ciepełkiem.
– Dziewczyny, nie ma co się denerwować. Traktujcie to na luzie. Zachowujecie się jak moi studenci przed egzaminem – zaśmiała się Maria Teresa.
– Nie wierzę, że się ciebie boją. – Elwira umieściła zgniecioną butelkę w torebce, powodując kolejne trzaski.
– Staram się być sprawiedliwa, ale nie jestem Duchem Świętym. Pewnie niejednemu się udało mi dopiec. Nie znoszę leni i cwaniaków. Staram się ich eliminować. No, może nie tak jak ty w swoich kryminałach, ale...
– Masz rację. – Elwira westchnęła. – Ostatnio przekonałam się, że możesz być bezkompromisowa.
Maria Teresa nie odpowiedziała, bo nagle przypomniała sobie o nieodebranych telefonach. Nie, nie będzie o tym myśleć. Miała jeszcze chwilę na podjęcie decyzji. Teraz był czas na zabawę i kontakty towarzyskie. Przyjechała do Siedlec przede wszystkim, by się spotkać z koleżankami. Nominacja do nagrody „Pióra” cieszyła, ale nie do tego stopnia, by oderwać ją od pracy. Szczególnie teraz, kiedy rozpoczynał się rok akademicki.
– Bezkompromisowa pisarka romansów – dodała Elwira i pokręciła głową. – Toż to oksymoron.
– Miesza ci się autor z jego dziełem. – Maria Teresa pogładziła przyjaciółkę po ręku.
– Pamiętacie, jak się tu spotkałyśmy w zeszłym roku? – spytała Kinga, zastanawiając się, czy może sobie pozwolić na zamówienie drugiej coli. Pieniądze na wyjazd dziwnie szybko topniały.
– Oj, Kinguś, dziecko z ciebie. – Elwira spojrzała na koleżankę z pobłażaniem, mimo iż była od niej tylko o dwa lata starsza. – Sklerozy dostałyśmy czy co? Wszystkie pamiętamy. I te wróżby też. – Drgnęła nagle, jakby jej się zimno zrobiło. – Zaskakująco prawdziwe.
– Ja w to nie wierzę. – Maria Teresa pokręciła głową. – Nie wszystko się sprawdziło. Poza tym tak naprawdę niczego nie ułatwiły. Los nas przechytrzył.
– Ta kobieta mogła nam wtedy powiedzieć, jaki będzie dzisiejszy werdykt. Ale żadnej to nie przyszło do głowy.
– Oj, Elwira, przestań marudzić – odezwała się w końcu najstarsza z nich, Anna. Przestała wertować książkę, która do tej pory przykuwała jej uwagę, i skoncentrowała się na rozmowie koleżanek. – Nie psuj nam tego wieczoru. Miałaś się dystansować i wyciszać. Jeśli nie wygrasz, to zawsze masz szansę we Wrocławiu na Wielki Kaliber. I tak cud, że dopuszczono do konkursu twój kryminał.
– Przestańcie mi to wypominać. To nie moja decyzja, tylko organizatorów.
– Dobrze, dobrze, a kto poruszył niebo i ziemię, żeby na nich wpłynąć? – zaśmiała się Maria Teresa.
– Dajcie mi spokój!
– Nie, nie damy. Masz natychmiast przestać histeryzować – powiedziała Anna twardym tonem, ale z przyjacielskim uśmiechem na twarzy. – A jak nie, to damy ci jakiś lek uspokajający. I lepiej się zbierajmy. Trzeba się przygotować na galę. Koleżanki już zdążyły się wystroić.
Rzeczywiście, salę restauracyjną zaczęły wypełniać elegancko ubrane kobiety. Wyruszały do teatru, w którym już za godzinę miała się odbyć gala festiwalu literatury kobiecej. Hałas wywołany przez wysokie, mówiące jednocześnie głosy stopniowo narastał.
– Nie wezmę żadnej tabletki. – Głos Elwiry znów przeszedł w jęk. – Łatwo ci tak mówić, ale wszystkie dobrze wiemy, jak jest. Ty możesz się zupełnie wyluzować.
– A to niby czemu?
– Jeszcze pytasz? Masz już w kieszeni nagrodę czytelniczek.
Anna uśmiechnęła się szeroko. Nie musiała się odprężać, bo wypełniał ją spokój. Od dawna nie była w tak znakomitej formie. Mogło to być ulotne uczucie, ale chciała dać mu szansę, by jak najdłużej w niej pozostało. To prawda, rok wcześniej wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Inny był ich nastrój, inne nastawienie i okoliczności. I pewnie nadal by tak wyglądało. Miała wrażenie, że wszystko zmieniło się za sprawą tych trzech siedzących przy niej... kompletnych wariatek, pomyślała z czułością o koleżankach. Bo to przecież ich obecność podziałała jak katalizator zmian.
– Dziewczyny, idziemy do pokojów się przebrać. Musimy zrobić piorunujące wrażenie.
– Ja z pewnością. Jak zwykle na każdym – mruknęła Elwira, która ostatnia podniosła się z fotela.
Ale i ona popatrzyła na pozostałe kobiety z rozrzewnieniem. Bo kto rzeczywiście mógł rok wcześniej przypuszczać, że to się tak właśnie potoczy?