Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zwerbowana miłość. Ucieczka. Tom 2 - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 sierpnia 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zwerbowana miłość. Ucieczka. Tom 2 - ebook

Rok 1990 – w demokratycznej Polsce trwa walka o wpływy i władzę. Anna, niegdyś warszawska prostytutka, posiada informacje, które mogą znacząco obciążyć przedstawicieli nowego rządu i Kościoła. Kobieta ukrywa się w Urugwaju, lecz musi liczyć się z tym, że nigdzie nie jest bezpieczna. Pomóc jej może jedynie Andrzej, były pracownik Służb Bezpieczeństwa, który kiedyś wykorzystał ją do osiągnięcia własnych korzyści. Teraz ma szansę odkupić winy i być może odzyskać jej uczucia. Rozpoczyna się wyścig z czasem. Kto wyjdzie z niego zwycięsko?

Poznaj dalsze losy Anny i Andrzeja, bohaterów pierwszej części „Zwerbowanej miłości” Pawła Szlachetki. Intrygujący bohaterowie, emocjonująca akcja pełna niespodziewanych zwrotów i miłość, która może zmienić wszystko.

Paweł Szlachetko - powieściopisarz, reportażysta. Debiutował w latach 90. Jest autorem kilkunastu słuchowisk i reportaży emitowanych na antenie Polskiego Radia. Wydał kilka cykli reportaży (m.in. „Najwięksi polscy zbrodniarze”, „Zabijałem dla mafii”) oraz powieści kryminalnych. „Zwerbowana miłość” doczekała się filmowej ekranizacji, zaś na podstawie „Śladami złodziei aniołów” powstał serial telewizyjny. Szlachetko publikował także powieści sensacyjne pod pseudonimem Arthur Ray.

Kategoria: Horror i thriller
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-26-51164-2
Rozmiar pliku: 590 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy

Anna przycisnęła pedał gazu, widząc zmieniające się światła. Skręciła w Avenida Achiras. Była dumna z zielonego bmw, które kupiły z Elwirą miesiąc wcześniej. Co prawda po dwóch tygodniach siadła klimatyzacja, ale nie umniejszało to faktu, że czuła się tak, jakby odzyskała cząstkę tego, co zostawiła za sobą w Polsce. W kraju też miała bmw, ale tam bryka zwracała uwagę wszystkich, tu zaś... Nieważne, teraz nie chodziło o szpan!

Kiedy w ubiegłym miesiącu weszły do salonu, od razu zobaczyła ten samochód między innymi autami. Zielony kolor, niemal taka sama tapicerka. Sprzedawca zobaczył jej spojrzenie i wyczuł udawaną obojętność, gdy minęła auto, rozglądając się po mijanych modelach. Dealer był dobrym kupcem, a ona musiała mieć ten wózek. Skończyło się więc na tym, że przepłaciła o pięć tysięcy peso.

– Inwestujesz w sentymentalne graty? – Elwira trzasnęła za sobą drzwiczkami. Chwilę potem wyjechały na ulicę.

– Ty też – roześmiała się, dotykając małego palca lewej dłoni siedzącej obok przyjaciółki. Jak wchodziły do salonu, Anna dostrzegła na nim niewielki złoty sygnet z błękitnym szafirem zatopionym w czarnej lace.

– Zobaczyłam dziś na wystawie ze starociami – skłamała Elwira – i jakoś nie mogłam się oprzeć. Ładny?

Uniosła dłoń do szyby, żeby Anna lepiej mogła go obejrzeć. Nie zdążyła kiwnąć głową, gdyż gwałtownie wdepnęła pedał hamulca. Zatrzymały się kilka centymetrów przed tyłem zwalniającego przed nimi volkswagena.

– Przynajmniej wiemy, że ma dobre hamulce. – Elwira ściszyła radio, z którego płynęła smętna melodia.

Nie powiedziała Annie prawdy. Sygnet kupiła jej Jimena.

Kiedy przyleciała do Montevideo, sądziła, że wszystko potoczy się inaczej. Wynajęły dom. Wspólnie go urządziły. Anna jednak unikała jej spojrzeń. Tak przynajmniej sądziła do niedawna. Teraz była pewna, że Anna ich nie dostrzegała, bo Elwira zapatrzona w córeczkę, oddała się jej bez reszty. Była w tym desperacka próba wyrwania z siebie dawnych wspomnień i zagrzebania ich w najciemniejszym zakątku pamięci. Kiedy jednak nadchodziła noc... Kiedyś, przechodząc obok sypialni Anny, usłyszała jej zduszony szloch.

Kilka tygodni później już nie spędzały każdego wieczora razem. Anna jeździła z małą na lekcje muzyki i tańca, a Elwira... Najpierw włóczyła się po okolicy. Udawała turystkę i syciła oczy wystawami sklepów, na których, w przeciwieństwie do Polski, było wszystko. Wystarczyło tylko mieć pieniądze, pchnąć drzwi i wskazać palcem rzecz, która właśnie wpadła w oko. Kiedyś rzeczywiście tak zrobiła. Wróciła do domu obładowaną torbami z bluzkami, sukienkami, swetrami i...

Wyciągnęła z folii majteczki i pokazała je Annie.

– Jesteś pewną, że to dla kobiet? – w głosie stojącej na wprost przyjaciółki Elwirą wyczuła lekkie zażenowanie.

– Mówią na nie stringi.

– Jak?

– Majtki bez pupy.

– Ze sznurkiem?

– Muszą wyglądać seksownie.

Elwira ściągnęła spodnie, potem majtki. Założyła stringi. Chwilę potem okręciła się przed Anną, zerkając w stronę szafy, w której drzwi wprawiono duże lustro.

– Śliczne, Gdybym w takich pokazała się dziewczynom w Warszawie, to chyba by nie uwierzyły, że coś takiego można nosić. Chryste, ale z nas kołtunki. Dobrze chociaż, że w Peweksie, prócz barchanowych majtek, sprzedawano jeszcze figi z milanezu... Cholera! – Uderzyła się dłońmi po gołych udach. – Zupełnie wyleciało mi z głowy.

Elwira wybiegła z pokoju. Z sypialni doleciał jej spanikowany głos: – Gdzieś to zapisałam. Niech to.... – Sekundę później rozległ się okrzyk radości. – Jest!

Wróciła do pokoju i pokazała kartkę.

– Helena i Olga są w Paryżu. Mieszkają przy Avenue Monique 7 – roześmiała się. – Tylko sobie wyobraź: z imieniem Moniki w nazwie ulicy i numerem takim samym jak jej wiek. Czy to nie dziwny zbieg okoliczności? Tu masz ich paryski numer telefonu. Kiedy powiedziałam Helenie, gdzie jesteśmy, nie chciała uwierzyć.

– Przecież miałyśmy nigdzie nie dzwonić.

– Ty miałaś nie dzwonić do matki, żeby cię nie namierzyli. – Elwira otworzyła jedną z toreb. – Te błękitne kupiłam dla ciebie. Przymierzysz?

Anna zdawała się nie słuchać tego, co mówi przyjaciółka, patrząc na rozrzuconą na kanapie bieliznę.

Piętnaście minut później Elwira wyszła z domu, trzaskając za sobą z impetem drzwiami. Może i powinny żyć oszczędniej, ale przecież jeszcze nie zamknęły się w klasztorze.

Właśnie tamtego dnia Elwira zrozumiała, że ona i Anna... że przez cały czas się okłamywała. Wmawiała sobie, że wystarczy, gdy będą blisko siebie... że może kiedyś, z czasem ją pokocha... Że...

Przeszła przez ulicę na czerwonym świetle. Za jej plecami przejechał różowy pontiac.

– Fuck! – krzyknęła wściekła, pokazując odjeżdżającemu palec.

Musiała minąć chwila, nim ochłonęła z gniewu. Dzięki temu wydarzeniu wreszcie wyrzuciła z siebie całą złość. Pieprzyć to! Właściwie to nic ją tu nie trzymało. Mogłaby wsiąść w pierwszy lepszy samolot i wrócić do kraju. Nie była tu nikomu potrzebna.

Zrobiło jej się żal wszystkiego, co ją otaczało: gorącego słońca, błękitnego morza, sklepów z zapełnionymi pólkami i... stringów. Choć czuła, że sznurek wrzyna jej się między pośladki, za nic by ich z siebie już nie zdjęła.

Przecznicę dalej pchnęła drzwi kawiarni. Podeszła do barku i zamówiła podwójną whisky. Kiedy barman postawił przed nią szklankę, wypiła zawartość jednym haustem. Na twarzy stojącego za kontuarem najpierw zobaczyła niedowierzanie, a po chwili niekłamany podziw. Kazała powtórzyć miarkę trunku i ruszyła w głąb sali. Pół godziny później wypijała trzecią szklaneczkę i zaczynała mieć już dobrze w czubie. Może dlatego nie zwróciła uwagi, kiedy tamta dziewczyna weszła do środka. Gapiąc się przez okno, usłyszała za plecami czyjś głos.

– Sorry.

Nieznajoma spoglądała na jej wysunięte w przejściu nogi. Elwira podniosła niechętne spojrzenie na stojącą obok. O mało się nie zadławiła trzymaną między zębami kostką lodu. To była druga Anna. Dziewczyna również zatrzymała się w pół kroku. Te same migdałowe wielkie oczy, zakłopotany uśmiech, falująca burza włosów, spadająca na nieosłonięte opalone ramiona. Nieznajoma wskazała wolne miejsce obok Elwiry.

– Można?

Głos miała ciepło-aksamitny, niczym kot, który przeciągnął się, lecz nie zamierza ruszyć się z wygrzanego miejsca. Tego wieczoru Elwira nie wróciła na noc do domu. Drugiego dnia Jimena musiała iść do pracy. Była sierżantem w Policia Turistica. Tak przynajmniej mówiła o swojej pracy. Kiedy dwanaście godzin później ponownie się spotkały, rzuciły się na siebie głodne niczym pierwszego dnia. Tydzień później postanowiły zamieszkać razem. Właśnie wtedy Jimena wsunęła jej na palec złoty sygnet z błękitnym szafirem zatopionym w czarnej lace.

Andrzej siedział w zaparkowanym samochodzie, oddalony kilkaset metrów od willi, wokół której kręcili się policjanci.

Forda wynajął zaraz po przylocie do Móntevideo. Kiedy tu przyjechał, uliczka była jeszcze pusta. Okna willi pod numerem 18 B były zamknięte, a leżący na trawniku zraszacz włączony. Najwidoczniej Anna i Elwira nie wróciły z miasta. Postanowił poczekać.

Zaraz po przylocie do Montevideo zarezerwował na lotnisku trzy bilety powrotne – na niedzielę. Dziś była środa, więc miał kilka dni. Nie spodziewał się, że Anna już w trakcie pierwszego spotkania weźmie go pod rękę i wezwie taksówkę, która zawiezie ich na lotnisko.

Pół godziny po jego przyjeździe na ulicy Charakas pojawiły się radiowozy policyjne. Najpierw dwa, potem dojechało jeszcze kilka. Część zatrzymała się na podjeździe przed domem, kilka wjechało na trawnik, nie przejmując się tym, że zostanie zniszczony.

Andrzej przezornie włączył silnik i odjechał dwieście metrów dalej. Wystarczająco daleko, żeby nie rzucać się w oczy, a jednocześnie na tyle blisko, żeby móc obserwować ulicę i podjazd przed domem.

Za radiowozami nadjechała karetka pogotowia. Nie usłyszał jej sygnału, z czego należało wnioskować, że nie był to pilny przypadek. Prawdopodobnie lekarz został wezwany, żeby stwierdzić zgon.

Zimny dreszcz przebiegł mu po plecach. A może pomylił adres?

Sięgając do kieszeni marynarki po notatnik, dostrzegł w lusterku wstecznym, jak do karetki wsuwane jest ciało. Było w czarnym plastikowym worku.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: