Odnaleźć siebie - ebook
Odnaleźć siebie - ebook
„Odnaleźć siebie” Dariusza Krzywdzińskiego to połączenie sensacji z powieścią psychologiczną. Główny bohater powieści Krzysztof, zaangażowany w swoją wojskową karierę, odrzuca miłość swojego życia. Dostaje rozkaz wyjazdu do Afganistanu. Po powrocie z wojny staje się członkiem specjalnej, międzynarodowej grupy zajmującej się rozpracowywaniem europejskiej siatki Al Kaidy. Jednak cały czas w głowie kołatają mu myśli kim jest? Co jest dla niego w życiu ważne? Co daje mu poczucie szczęścia? Jak żyć? W pewnym momencie jego życie zaczyna się zmieniać...
Ta trzymająca w napięciu książka to powieść o drodze do samego siebie, do znalezienia w sobie tego, co najistotniejsze. Nie brak tu też wątku miłości i romansu
Kategoria: | Sensacja |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7900-226-9 |
Rozmiar pliku: | 832 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Młodość, a właściwie dzieciństwo jakoś szybko przeminęło. Szybkość ta wydaje się dosyć wyjątkowa z perspektywy lat, które już przeszły, są już poza istnieniem. Bo czy istnieje świat już przeszły, ten przebyty, przeżyty? Czy grzebanie w historii nie jest dalszym istnieniem tego, co było? Czy istnieje świat równoległy do naszego bytu? Tyle lat minęło, a czy jest się człowiekiem mądrzejszym? Tyle pytań, a odpowiedź - czy istnieje?I
Dworzec pełen ludzi. Wszędzie, gdzie się spojrzało, perony wypełnione masą istnień ludzkich. Nagle wszystkim zachciało się podróżować – pomyślałem. Sami sobie jesteśmy winni, gdybyśmy pomyśleli wcześniej, że chcemy jechać na spotkanie z papieżem, to można było zaplanować inaczej tę podróż. Ale oczywiście pomysł narodził się godzinę przed odjazdem pociągu. Stoimy, więc pośród tłumu innych wiernych. Pociąg nareszcie wjeżdża na peron, opóźniony jak zawsze, chociaż przejechał zaledwie dwieście kilometrów. Mijają nas wagony już pełne pasażerów. Ludzie jeszcze w biegu wskakują na schody i na okna. Udaje się nam jakoś wepchnąć do środka, wszyscy wyglądamy jak poupychane śledzie w puszce.
- Jak tak dalej będzie, to tylko na dachu wolne miejsca zostaną.
- Zobaczysz, że jeszcze wielu ludzi dobije po drodze – ktoś rzuca w odpowiedzi.
Nareszcie jedziemy. Zmęczenie już daje znać o sobie, przecież jest po północy, a my jesteśmy w drodze od dwóch dni. Przemierzyliśmy trochę świata. Zakończenie roku szkolnego tuż za nami, zdobyliśmy jakieś zawody, ale czy jesteśmy już dorośli? Poczucie wolności rozpiera. Co by tu zrobić, żeby dać duszy polatać? Wreszcie sam mogę decydować, co jutro zrobię, w którą stronę skieruję kroki… myśli kołaczą się, a jednocześnie pustka. Co dalej z życiem, co robić, gdzie pracować? Jak się ma te osiemnaście lat, niewiele się wie o życiu. Oboje podjęliśmy decyzję, że będziemy kontynuować naukę. Jak się nie wie, co robić, to taka decyzja była jedyną rozsądną, jaka przychodziła do głowy. Pociąg kołysze równomiernie, oczy same się zamykają, nie wiem jak długo spałem, obudziły mnie jakieś głosy ze środka wagonu.
- Panie, co się pan pchasz, nie widzisz, że dziecko tu stoi?
- O, pardon, nie zauważyłem, a muszę za pilną potrzebą do kibelka, bo do nieszczęścia może dojść.
Jakiś facet z uporem przepycha się w naszym kierunku. Wciska się pomiędzy nas. Ale drzwi toalety nie puszczają. Stuka coraz mocniej.
- Hej! Jest tam ktoś? Proszę otworzyć!
- Może konduktor zamknął – rzuca młody chłopak.
- Ej, jest tam ktoś – gość nie daje za wygraną, wali pięścią w drzwi.
Teraz dopiero poczułem od niego woń alkoholu. Nic dziwnego, że ma potrzebę. Po kilku minutach otwierają się drzwi i wychodzi dwoje małolatów w kłębach dymu.
- Ale smród – zauważyła Bożena.
- Czemu blokujecie kibel, gnojki – facet jest aż czerwony.
- Dobra wchodź pan – dziewczyna nie kryła wesołości z tej sytuacji.
Po wyjściu faceta drzwi się zamykają, jaka ulga, tylko smród fajek i fekaliów pozostał w powietrzu.
- Krzysiu, daleko jeszcze? – Spytała mnie Bożena.
- Myślę, że około czterech godzin, ale nie wiem do ilu wzrosło opóźnienie.
- Zaraz zemdleję od tego smrodu, jestem już tak zmęczona.
- Oprzyj się o mnie i śpij.
Wtula się we mnie, jest wyraźnie bardzo zmęczona, obejmuję ją rękoma.
- Szkoda, że jak byliśmy u ciebie nie wpadliśmy na to, że chcemy jechać do Częstochowy. Mogliśmy wsiadać w Olsztynie i mieć miejsca siedzące.
- Tak, szkoda, ale sami nie wiedzieliśmy gdzie jechać, a ten pomysł sam jakoś wpadł w ostatniej chwili. Damy radę.
- Pewnie, że damy. Przecież to nie pierwsza wspólna noc w podróży - uśmiechnąłem się na wspomnienie naszego spotkania w dzień po rozdaniu świadectw.
Spotkaliśmy się na dworcu w Olsztynie i postanowiliśmy przenocować w hotelu, niestety, w żadnym z pobliskich hoteli nie było wolnych miejsc. Wróciliśmy na dworzec, ale przecież nie będziemy nocować na ławkach. Jedyny o tej porze pociąg miał za chwilę odjechać do Bartoszyc. Wskoczyliśmy prawie w biegu do ostatniego wagonu. Pociąg był prawie pusty, gdzieniegdzie tylko pojedynczo ktoś drzemał. Znaleźliśmy wolny przedział, zasłoniłem firanki w drzwiach. Przygasiłem światło i szybko przytuliłem się do Bożeny. Przykryłem nas bluzą moro gdyż, pomimo, że był czerwiec, noc była zimna. Zacząłem ją całować i pieścić. Moje ręce krążyły po jej ciele. Napięcie narastało, namiętność porwała nas do tego stopnia, że zacząłem rozpinać spodnie. Tyle miesięcy się nie widzieliśmy, zawsze odkładaliśmy ten moment do chwili, gdy będziemy już pewni siebie. Czy teraz był ten moment? Musiałem ją zdobyć. Nagle gdzieś koło nas otwierają się drzwi przedziału.
Zapraszamy do skorzystania z oferty naszego wydawnictwa.
Wydawnictwo Psychoskok